Cytat:Akcja tej serii rozgrywa się na pustynnej planecie, nad którą górują dwie gwiazdy i kilka księżyców. Jej mieszkańcami są ludzie, którzy trafili tu przypadkiem, lub raczej zrządzeniem losu. Życie nie jest tu łatwe, ale egzystencja jest możliwa o ile w pobliżu znajduje się rzadko występujące na planecie źródło wody. Społeczeństwo tego świata nie jest dobrze zorganizowane. W zasadzie panuje tutaj prawie nie kontrolowana anarchia, co bardzo przypomina Dziki Zachód. W miasteczkach mamy szeryfów, pojedynki rewolwerowe nie są rzadkością, a różne indywidua tropią poszukiwanych przestępców za odpowiednie wynagrodzenie. A jest kogo tropić. Ląd ten zamieszkują niezliczone grupy, niekiedy bardzo oryginalnych w wyglądzie i rozmiarze, rzezimieszków z jeszcze ciekawszym uzbrojeniem. Ludzie jeżdżą na specyficznych wierzchowcach, które są raczej ptakami niż ssakami (bardzo podobne do tych z Naussiki mistrza Miyazakiego), a między osadami kursują olbrzymie parowozy, które jednak poruszają się po piasku, zamiast po szynach. Oczywiście jak to na Dzikim Zachodzie pojazdy te często stają się łupem wyżej wymienionych bandytów.
Głównym bohaterem „Triguna” jest Vash, którego uważa się za bardzo groźnego przestępcę, bowiem za jego głowę wyznaczono nagrodę w wysokości $$60.000.000.000. Wszędzie gdzie się pojawia nastaje panika i przerażenie wśród ludności, ponieważ niezliczone grupy łowców głów, chcąc zgarnąć nagrodę, zrównują miasta z ziemią, aby go dopaść. Nie jest to łatwe, bowiem Vash ma ogromne szczęście i jest mistrzem uniku. Pozostaje tajemnicą dlaczego, choć ma się czym bronić i mało kto dorównuje mu umiejętnościami strzeleckimi, za wszelką cenę unika walki. Długotrwała niemożność schwytania poszukiwanego, wytworzyła ogromny problem dla firmy ubezpieczeniowej Bernardelli Insurance, która musi wypłacać ogromne odszkodowania, związane z masową destrukcją wszelkich budynków jakie znajdują się na drodze tego ludzkiego tajfunu i kawalkady goniących go indywiduów.
Dwie agentki firmy – Meryl Stryfe i Milly Thompson wyruszają w podróż aby odnaleźć Vasha i wybadać kto tak naprawdę jest sprawcą tych ogromnych zniszczeń. Kiedy odnajdują poszukiwanego nie mogą uwierzyć, że wyznaczono za niego taką nagrodę, ponieważ wygląda absolutnie niegroźnie – zachowuje się niemal jak wyrośnięty dzieciak, który uwielbia pączki i niezmiernie łatwo wzrusza się do łez. Dziewczyny nie wierzą, że to jest prawdziwy Vash The Stampede i szukają dalej, jednak zawsze trafiają na tego samego dziecinnego blondyna w czerwonym płaszczu. Ten dowcipny osobnik o jasnej naturze okazuje się posiadać złote serce, a jego dewizą jest „Love and Peace”. Vash za wszelką cenę usiłuje ratować zarówno przyjaciół jak i wrogów, nawet jeśli ma to nadszarpnąć jego godność i zdrowie. Jest zdania, że każdy problem można rozwiązać bez rozlewu krwi. Jednak to nie jest cała prawda o nim. Dręczony jest przez demony przeszłości – z jego powodu zginęło bardzo wielu ludzi, choć w zasadzie nie przyłożył do tego ręki. Agentki będą podążać jego śladem i obserwować jego poczynania, a z czasem go polubią i zaczną wierzyć w słuszność jego postępowania. Meryl będąca szefową wyprawy jest rozsądna i z pozoru twarda, ale tak naprawdę trochę zagubiona. Darzy Vasha sympatią, ale oczywiście nigdy się do tego nie przyznaje i zawsze nieudolnie próbuje to ukryć. Milly – jej asystentka – jest silną, dużą dziewczynką o wysokim głosiku. Posiada olbrzymią „spluwę” obezwładniającą, co bardzo kłóci się z jej wesołym i optymistycznym usposobieniem. Pozornie mało rozgarnięta, jednak w momentach trudnych potrafi twardo stanąć na ziemi i niejednokrotnie jej rozsądek uratuje skórę obu paniom. Do grupy głównych bohaterów dołączy również Nicholas Woolfwood, który tak jak Vash ma także szlachetne pobudki, jednak realizuje je w trochę odmienny sposób. Uważa, że w celach szlachetnych można zabijać, podczas gdy Vash wyznaje zasadę, że nikt nie ma prawa odebrać życia innemu człowiekowi. Przeszłość, podającego się za księdza pana Woolfwooda jest dość tajemnicza, a krzyż z którym podróżuje wygląda raczej podejrzanie. Obaj będą jednak współpracować przeciwstawiając się łowcom głów oraz komuś z przeszłości Vasha, znacznie bardziej niebezpiecznemu.
Anime powstało na podstawie mangi o tym samym tytule, tworzonej w tym czasie przez Yasuhiro Nightow. Do 15 odcinka włącznie scenariusz pisano na podstawie niedokończonego komiksu. Reszta to dzieło Yousuke Kurody – scenarzysty, który współtworzył takie serie, jak „Excel Saga”, czy „Onegai Teacher”. Nightow narysował dalszą część mangi i zatytułował ją „Trigun Maximum”, lecz jej fabuła nie pokrywa się z końcówką serialu. Wracając do anime, postacie są dobrze zaprojektowane, choć nie jest to mój ulubiony styl rysowania. Animacja jest dosyć oszczędna, za to muzyka stoi na wysokim poziomie artystycznym. Tsuneo Imahori, który ją stworzył to muzyk znany w kręgach muzycznej awangardy. Dla niewtajemniczonych to taka muzyka, którą przeciętny fan anime określiłby jako, co najmniej dziwną. Muzyka w Trigunie dziwna oczywiście nie jest. Najbardziej przypomina soundtrack do „Please Save My Earth” i „Cowboy Bebop”, co nie powinno zaskakiwać, bowiem gitarzysta ten dość często udziela się w nagraniach muzyki Yoko Kanno. Tutaj muzyka jest trochę surowsza w brzmieniu od wymienionych wyżej serii z niewielkimi smaczkami awangardowymi i dzięki temu bardzo pasuje do klimatu Triguna.
Jak napisałem na początku – anime to wydaje się komedią i znajdziemy w nim wiele humoru, który tworzą głównie dziewczyny i Vash oraz tajemniczy czarny kocur pojawiający się w każdym odcinku w najmniej spodziewanym momencie. Dla przykładu, kiedy w pewnym odcinku Vash strzela ostrzegawczo w powietrze, zamiast spodziewanego przypadkowego ptaka, nieumyślną ofiarą Vasha stanie się nasz wszędobylski kocur, którego samo miauczenie może wywołać wybuch śmiechu. Z każdym odcinkiem żartów jest jednak coraz mniej, a w ich miejsce pojawiają się poważne rozterki głównego bohatera, którego filozofia życia jest niezmiernie trudna w realizacji. Dzięki temu znajdziemy tu wiele momentów dramatycznych i skłonny jestem uznać to anime bardziej za dramat niż komedię czy film akcji, choć oczywiście znajdują się tu wszystkie te elementy. W miarę poznawania przeszłości Vasha, coraz bardziej przeżywamy jego dylematy i coraz bardziej zależy nam na dowiedzeniu się jak to wszystko się skończy. Trigun to nie tylko dobra komedia, w pewnym momencie okazuje się, że jest to coś znacznie ciekawszego niż na początku mogło się wydawać i naprawdę warto go obejrzeć.
Aktualnie jest 74 użytkowników online. » 4 Użytkownik(ów) | 70 Gość(i)