Death Note
Cytat:Opowieść o studencie który dostaje w swoje ręce Notes Śmierci. Każda osoba której imie zostanie w nim zapisane umrze. Raito Yagami (bo tak ma na imię ów student), jako że jest zniesmaczony obecną sytuacją na świecie, postanawia zabijac kryminalistów. Szybko uzyskuje przydomek "Kira" co znaczy zabójca. Niestety na jego drodze staje tajemniczy detektyw o pseudonimie "L" ktory zrobi wszystko by go zlapać. Rozpoczyna się pojjedynek dwóch równych sobie geniuszy...
Anime świetne genialne a jednocześnie piękne. Chyba jednak coś w tym jest że my ludzie lubimy tych złych. Bo przecież nie sposób zaprzeczyć że Raito to psychol, zimny wyrachowany drań traktujący innych ludzi jak pionki. A mimo to czujemy do niego sympatię i współczucie, ba nawet mu kibicujemy.
Początkowo seria mnie zachwyciła, fabuła, postacie, w zasadzie wszystko. Potem juz było nieco gorzej. Zaczęli kombinować z innymi shinigami, notesami i innymi pierdołami. Można było się pogubić.
Cały wątek pomiędzy Raito a L można rozumieć wieloznacznie bo przecież nie sposób zaprzeczyć ze łączyło ich coś na kształt wzajemnego szacunku i przyjaźni. Myślę nawet że L wiedział że Raito to Kira, może przez tą przyjaźń stracił obiektywizm, a może poświęcił się dla sprawy, bo przeczuwał że go ktoś w końcu dopadnie. Najbardziej zagadkowa jest dla mnie scena obmycia nóg Raito przez L. Łudząco przypomina scenę przed ukrzyżowaniem Chrystusa kiedy to Jezus umył nogi 12 osobom. Jestem niemal pewny że L wiedział że umrze. Czemu nic nie zrobił, możemy sie tylko domyślać. Najbardziej żałosny był sposób jego śmierci. Nie sądziłem że Raito posłuży się kimś. Liczyłem na to ze sam wpisze jego imię do Notesu i wyjawi mu że jest Kirą.
Po śmierci L poziom znacznie opadł, nawet pojawienie się następców L nie poprawiło sytuacji. Mello wydał mi sie lekko walnięty a Near obleśny. Po prostu jak to możliwe że koleś bawiący się zabawkami pokonał Raito ?!!! L był znacznie lepszą postacią. A może po prostu fakt że Near był jakby kopią L sprawił że ta postać choć interesująca, była jednak gorsza od oryginału ? Po za tym Raito ograniczył się juz tylko do wydawania poleceń. Mordowali za niego inni...Cały wątek z Mikami Teru i Takadą był trochę kiepski. Wolałem kiedy Raito sam zabijał, jakoś wtedy bardziej sie starał gdy walczył z L.
Za to ostatnie 2 odcinki to mistrzostwo jak za najlepszych czasów. Aż mnie ciary przeszły po 36 epku. To napięcie i chęć pokonania przeciwnika. Inną genialną zaletą tego odcinka jest że sposób zakończenia stwarza pole do każdego scenariusza. Po 36 odcinku można by wymyślać tysiące scenariuszy w jaki sposób by to się mogło zakończyć.
37 ep był zajebisty. Liczyłem na trochę inny koniec ale wiedziałem, że nie powstrzymają się od morału. Raito pokazał w końcu swoje prawdziwe oblicze zdegenerowanego szaleńca-mordercy opętanego żądzą władzy i boskości. To tragiczne ponieważ to nie jest ten Raito z początku który chciał zmienić świat za pomocą Notesu. Notes go opętał i zniszczył, całkiem możliwe że Ryuk też. Okazał sie też słabszy psychicznie niż oczekiwałem. Ostatecznie uciekł. Wola przetrwania zwyciężyła co nie zmieniło jego przeznaczenia. Smutny koniec człowieka który chciał zostać bogiem nowego świata. Zakończenie zresztą było bardzo wzruszające co zresztą widać po poście Tigera. Chyba dopiero pod sam koniec Raito zaczyna rozumieć co zrobił. Kiedy zaczął wzywać Misę i Takadę (którą przecież zabił), ścisnęło mi się serce. Zobaczył siebie przed znalezieniem notesu co było jeszcze bardziej tragiczne.Ostatecznie w chwili jego śmierci nie było przy nim nikogo. Moralnie jest to fair bo dla przykładu jego ojciec wzorowy obywatel i policjant umarł w otoczeniu bliskich mu ludzi podczas gdy jego syn zmarł na schodach w samotności i bólu... Niby tak być powinno ale coś w naszej duszy mówi że to jednak nie było fair pomimo ze Raito zrobił wiele okrutnych rzeczy. Mogli nam więc oszczędzić takiego moralizatorskiego podejścia do tematu.
Podsumowując jest to anime o degeneracji duchowej człowieka pod wpływem nadmiernej władzy. Obserwujemy zmianę Raito z przykładnego ucznia w mordercę opętanego wizją zbawienia i odnowy świata. Oczywiście jest ono o wielu innych rzeczach ale to jest motyw przewodni.... Pomimo że jest o złej postaci (pozornie) to jednak zachwyca swoją oryginalnością, fabułą, doskonale dobrana muzyką i różnorakimi postaciami, przez co sprawia że nie można przejść obok niego obojętnie. Polecam każdemu fanowi Anime i nie tylko. Myślę, że to pozycja obowiązkowa dla każdego . To mój absolutny nr. 1. Długo nic go nie pobije...
Full Metal Alchemist
Cytat:Jest to opowieść o dwóch braciach Edwardzie i Alphonse, którzy żyja w świecie gdzie używa sie Alchemii. To jest coś jak magia z tymże by coś otrzymać musisz coś poswięcić w zamian. Matka Edwarda i Ala umiera na nieznaną chorobę. Bracia jako młodzi uczniowie znający tajemnice Alchemii postanawiaja złamać odwieczne prawo natury i wskrzesic zmarłą matkę. Niestety eksperyment sie nie udaję i ciało Ala zostaje zabrane "na druga stronę". Edward chcąc go ratować poświeca swoją noge i rękę. Udaje mu się zapieczętować dusze brata w metalowej zbroi. Od tej pory bracia przemierzaja świat próbując naprawić to co zepsuli i odwrócic cały proces....
Dostałem to anime w calości od kumpla jakoś na wakacje. A że potem bylem zajety One Piece to odstawiłem na półkę. Któregoś jednak dnia patrzę że jeszcze nia dociagnąłem nowych epów a nie mam co ogladać więc myslę a obejrze i zobaczę skoro mam całość.
Zaczęlo sie ciekawie choć bez rewelacji. Opening i kreska mi sie spodobały historia też. Od razu stwierdziłem że muzyka wymiata, nie dość że wpada w ucho to jeszcze jest świetnie dopasowana do sytuacji. Może nawet ściągne sobie soundtrack, zobaczymy.
Na początku było przecietnie aż do 6 epa gsy akcja zrobiła sie dramatyczna. Pomyślalem wtedy ze to anime jest dla mnie bo należę do osob dość uczuciowych. Seria wciagnęła mnie maksymalnie od 15 epa, niestety poziom opadł po śmierci Majora. Na szczęscie podskoczył w ostatnich 10 epach. Koncowka byla chyba jedna z najmocniejszych, najbardziej szokujacych i najbardziej dramatycznych jakie widziałem.
Dobrze że zawczasu ściagnąłem kinówke bo zwyczajnie to anime bez kinówki jest niepełne. Bardzo sie cieszę, że mialem okazje obejrzeć ten tytuł, Wszystko co slyszałem na temat FMA okazalo sie nie być przesadzone. Postacie wspaniale wykonane i co ważne prawdziwe. Nie mowie tu o ich mocach ale raczej o charakterach. Ogladajac relacje dwóch braci czułem że są mi bliscy i uświadomiłem sobie ze tacy ludzie mogliby naprawdę zaistnieć. Jest jeszcze płk. Mustang no i moja ukochana Żądza. To ci dopiero babka z jajami
. Nie dośc że ładna to jeszcze inteligentna. Wśrod tego wszystkiego jest tez szczypta humoru (kompleks wzrostu Edwarda rządzi
), która pozwala odetchnac po łzawch i dołujacych scenach. Dla miłośnikow walk tez znajdzie se co nieco. Są wykonane pomyślowo i ciekawie. Bałem się że bedzie się w nich liczyć tylko siła ale na szczęście Edzio używał też czasem głowy. Jednym słowem wszystko wymieszało się w wielkim tynglu tworząc ciekawą historie dla każdego.
Mi osobiscie podobał się świat wykonany w Anime, tak różny od tych które spotkałem w podobnych profukcjach oraz masa przeslań i nawiazań do współczesności, technologii i do nas samych. Dlatego to anime nie jest przeznaczone dla osob płytkich wenetrznie lub maloletnich. Mój bratanek który to ze mną ogladał nie pojął mnostwa rzeczy z tego tytułu choc podobała mu się historia oraz walki.
Kilka słów i kinówce. Zupełnie inny klimat, świetna kreska, swietny wyglad Ala. Poczatek niby nawiazuje do anime ale potem jakoś fabuła sie wlecze. Ja na przykład tylko czekałem na powrót Eda do Shambali. Ogólnie szkoda ze byl tam tak krótko i niektóre postacie odegrały tak małą rolę (Pułkownik Mustang). Ale jestem zadowolony z zakończenia. [shadow=white]Choć to happy end wyszlo im to świetnie. Zakończyli wszystkie wątki, końcówka nie jest infantylna, jest tym na co czekałem.[/shadow] Wspólczuje tym, którzy czekali aż 2 lata.
Niestety ten tytuł ma jedną, poważną wadę. Jest nią nierówna fabuła. Miejscami potrafila mnie przykuć do fotela i sprawiła że szczęka opadała mi do podłogi a miejscami wiało nuda tak bardzo, że bylem bliski zrezygnowania. Do tego bywaly momenty, szczególnie w 2 połowie serii gdy odcinki byly tak zagmatwane, ze cieżko było z nich coś zrozumieć. Całe szczęście że chociaż końcówka sprawiła że otworzyłem oczy ze zdumienia.
Ogólnie teraz jestem w kropce bo czytam że manga opowiada o czym innym... Szkoda że nie ma nigdzie skanów PL to bym poczytał. A kasy mi szkoda wydawać zresztą watpioe czy bylbym w stanie ją dostac inaczej niż przez Allegro
Ogólnie anime w ktorym kazdy znajdzie coś dla siebie. Jednak przygotujcie się na ogromny ładunek emocjonalny, wiec jeśli nie lubicie dramatyzmu, to sobie odpuście.
Blood+
Cytat:Chiropteran – jest to nieumarły (un-dead) potwór o groteskowej figurze, jednakże może przybrać również postać człowieka, jego ulubione hobby to wysysanie krwi z ludzi.
Powstała tajna organizacja zwana "Red Shield", oni istnieją po to by złapać tą bestię.
Mamy rok 2005, Okinawa. Młoda dziewczyna ze szkoły średnia Otonashi Saya spędza swoje życie spokojnie, wygląda to normalnie. Niestety nie zna swojej drugiej tozsamosci z przeszłości .Dokładnie rok temu miała wypadek co spowodowało utratę jej pamięci.
Spotyka Hagi'ego, który jest związany z oraganizacją, on podarowuje jej japoński miecz. Od tego momentu otwiera się dla niej nowy rozdział w życiu.
Czy Saya przypomni sobie o przeszłosci?
Blood+ zostanie przeze mnie zapamiętany. Ogladałem ten tytuł jakiś czas temu i muszę przyznać że mi sie podobało pomimo nierównego poziomu całej serii. Dopiero teraz zrozumiałem że Blood: The Last Vampire powinienem obejrzeć po a nie przed obejrzeniem serii.
Pierwszy odcinek nastroił mnie bardzo pozytywnie, niestety potem było już tylko gorzej. Pierwsze 30 odcinków po za paroma niezłymi epkami (tam gdzie były jakieś walki) to porażka. Mam wrażenie że autorzy próbowali nadać Anime jakiś głębszy sens by wszystko nie sprowadzało sie do zarżynania potworów, niestety odnieśli porażkę bo dramatyzm i banalne frazesy, dobre są jedynie na krotką metę, ponieważ potem zaczynają nużyć. Powtarzanie w kółko tych samych zdań i biadoleń było naprawdę irytujące. [shadow=white]Szczerze miałem dość Kaia, Riku, Mao i tego głupiego dziennikarzyny.[/shadow] Bywały momenty gdy chciałem przewinąć niektóre sceny. Myślę że gdyby skrócić te wątki, całość zmieściła by się w 30-40 odcinkach. W sumie może ten początek był wstępem (co prawda zdecydowanie za długim ale zawsze) do tego co się stało potem ? Być może gdyby nie nudne rozwijanie postaci, dalszy ciąg nie byłby tak ciekawy i emocjonujący.
W każdym razie potem zaczęło się robić naprawdę ciekawie. Ostatnie 20 odcinków to mieszanina akcji, zaskoczenia, dramatyzmu i dobrej fabuły. Wciągają tak mocno że ja obejrzałem je w 2 dni. Postacie zmieniły się na lepsze i stały się interesujące, choć przejście czasowe nastąpiło w/g mnie zbyt szybko. Szczególnie ostatnie 3 epy były zachwycające, choć nie pozbawione szatmpowości. Zakończenie mogło być lepsze mimo wszystko. Niestety można było je dość łatwo przewidzieć, szczególnie jeśli widziało się film. Żałuje że zamknięto wszystkie wątki, nie pozostawiając pola na kontynuacje. Nawet jeśli by taka nie nastąpiła miłoby było zostawić parę kart zakrytych.
Najbardziej mi szkoda Hajiego, który był moją ulubioną postacią. Mówiąc o postaciach o wiele ciekawsze były czarne charaktery. Widać że tu bardziej się przyłożono, ponieważ byli nieobliczalni i nieprzewidywalni (zupełnie odwrotnie niż Saya i Red Shield). Odkrywanie poszczególnych kart fabuły było chyba największą frajdą w trakcie seansu. Kreska była o wiele lepsza niż w filmie i ogólnie prezentowała dobry poziom. No może krew nie była do końca tak realna jak być powinna. Na największe pochwały zasługuje jednak oprawa muzyczna, która mnie zachwyciła. Ale czegoż innego można się spodziewać po kimś takim jak Hans Zimmer, który był twórcą muzyki do wielu znakomitych filmów. Nie dość że utwory były piękne same w sobie to jeszcze były idealnie dopasowane do poszczególnych scen i umiejętnie budowały klimat serii.
Podsumowując, anime reprezentuje dobry poziom. Nie jest może tak dobre jak być powinno ale i tak jest lepsze niż oczekiwałem. Mimo wszystko zostawia pewien niedosyt i żal po niewykorzystanym potencjale. Zdecydowanie mogła to być lepiej zrobiona produkcja. Myślę jednak że ten tytuł powinien przypaść do gustu wielbicielom wampiryzmu i japońskich uczennic xDDD Nie uważam że straciłem czas w trakcie oglądania tego tytułu. Podobał mi sie i będę go dobrze wspominać.
Devil May Cry
Tych którzy chcą sie czegoś dowiedzieć o fabule odsyłam do serii gier na konsole PS2 pod tym samym tytułem.
Uwaga !!! Mój post jes nieobiektywny, ponieważ jestem fanem serii gier na podstawie korej zrobiono to Anime.
Kiedy anime zaczęło wychodzić obejrzałem tylko 3 epy. Potem zrobiłem sobie przerwe by ściągnąć więcej odcinków i zrobić sobie maraton. Potem zbrakło czasu i mimo że miałem zgraną całość na DVD, jakoś zapomniałem o serii. Ostatnio jednak nie mając nic innego w zanadrzu wróciłem do DMC i jestem oczarowany.
Wszystkie moje wrażenia pisze po oglądnięciu ostatniego odcinka.
Kiedy tylko zapowiedziano że wyjdzie Anime Devil May Cry ucieszyłem się ale trochę też obawiałem sie że twórcy nie uchwycą klimatu, nie oddadzą w pełni osobowości Dantego i ogólnie bedzie średnio. Gdy tylko obejrzałem pierwsze epy, zrozumiałem że moje obawy są bezpodstawne. Pierwsze co uderza to oczywiście kreska na wysokim poziomie i płynność animacji. Moje oko niezmiernie sie cieszyło podczas oglądania. Jeśli chodzi o postacie twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Dante jest taki jak być powinien. Tajemniczy małomówny, wredny, sarkazstyczny, ma fioła na punkcie pizzy i lubi sie widowiskowo zabawić. Miłym zaskoczeniem bylo wprowadzenie do fabuły Trish, ktora okazala sie fajniejsza niż w grze (tam Dante zazwyczaj musiał ją ratować). Jej błyskawice wyglądały obłędnie. Reszta postaci była taka sobie, no może z wyjatkiem Patty, która wprowadziła nieco świeżości i humoru do serii. Walki okazały się świenie wykonane. Uchwycono ich widowiskowość i brutalność przez co przypominały te z gry. Jeśli chodzi o fabułę tu już było nieco gorzej. Odcinki były bardzo nierówne. Niektóre były świetne (odcinek z kolesiem sledzącym Dantego rox) a niektóre marne. Bardzo podobała mi się końcówka. Poruszająca, widowiskowa, zabawna, po prostu świetna. Muzyka to po prostu cudo. W żadnym anime nie widziałem jeszcze tak zajebistej muzyki a jednocześnie tak dopasowanej do poszczególnych scen. To jedno z tych anime ktore można ogladać takze po to by posłuchać muzyki. Wielokrotnie miałe ciarki na plecach podczas niektórych utworów.
Tu chciałbym poruszyć kwestie paląca mnie od początku. Dlaczego do diabła seria ma tylko 12 odcinków ?! :evil: To jakiś żart czy co ? Liczyłem na dużo więcej. Z jednej strony to dobrze że nie przeciągali sprawy, przez to seria zostanie zapamiętana jako dobra (oby) no ale pozostaje uczucie zawodu, rozczarowania i niedosytu. Chciałbym zobaczyć więcej np kontynuacje jakąś. Anime było popularne, nie widze więc przeszkód.
Ostatnią rzeczą na ktorą chciałbym zwrócić uwagę, jest to, że twórcy tak zrobili serie by podobała się fanatykom serii gier a także tym którzy nigdy w nią nie grali. Jest to wielki plus i należą się im za to duże brawa.
Podsumowując jest to seria ktorą po prostu trzeba zobaczyć. To jest najwyższa półka. Gwarantuje, że spodoba się każdemu bez wzgledu na to czy jest miłośnikiem gier z PS2 czy też zwykłym widzem. POLECAM !!!!