Ziarna piasku na pustyni
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
xxx

Wilk morski

Licznik postów: 83

xxx, 06-03-2009, 21:28
PROLOG
Nastały straszliwe czasy. Świat opętany został krwawą wojną religijną ,w której stawką było kontrolowanie wszystkich narodów za pomocą ,,wiary wybranej’’.Wszystko straciło swój dawny wygląd, gdyż zniknęły państwa ,a powstały nacje wyznaniowe na czele których stali ,,zbawiciele zagubionych dusz’’. Z wojny tej ,wyłoniło się pięć najsilniejszych ugrupowań religijnych ,a każda z nich posiadała ,,Mesjasza’’;człowieka który uważał się za zbawiciela. Powstało też pięć kwater ,w których szkolono wiernych na żołnierzy ,by mogli nawracać innowierców lub ich całkowicie niszczyć.
Ludzie ,którzy nie pogodzili się z nowym porządkiem ,zmuszeni byli nauczyć się żyć w ciemności .Nie mogli wyjść z cienia do czasu, aż sami nie staną się cieniem.
,,By narodzić się mogło światło,musiała istnieć ciemność’’

ROZDZIAŁ 1
ODDZIAŁ DEZERTERÓW
Było ich siedmioro. Posiadali dużo broni ,ale mało amunicji.Biegli wśród ruin i gruzów słysząc niekiedy odgłosy wystrzałów i wybuchów. Wszyscy zdawali sobie sprawę że nie mogą się zatrzymać nawet na chwilę. Może nie pozwalał na to czas, którego nie mieli, a może ludzie którzy ich gonili. Nagle ,tuż przed nimi, doszło do wielkiej eksplozji. Siła wybuchu była tak wielka, że rozwaliła dwa budynki, tym samym barykadując im drogę ucieczki.
-Cholera!...Zapędzili nas w kozi róg!Boruta,już nie mamy gdzie uciekać!
Człowiek nazwany Boruta miał ok.28 lat,był wysoki,posiadał czarne włosy i niebieskie oczy. Rozejrzał się ospale, jakby nie zdawał sobie sprawy z sytuacji w której się znalazł. Jego towarzysze tracili już nadzieję na ratunek .
-Dobra,musimy się ukryć pod ziemią-powiedział kapitan takim tonem jakby to było oczywiste.
-Niby jak? Mamy sobie teraz kopać tunel ?-odparł sarkastycznie Rudy który był drobnym blondynem. Boruta nic na to nie odpowiedział , tylko wskazał na wejście do ścieku. Wszyscy popatrzyli po sobie jakby nie mogli zrozumieć prostoty tego planu, lecz gdy usłyszeli odgłos nadbiegających ludzi rzucili się szybko w kierunku jedynej drogi ucieczki. Gdy tylko zakryli za sobą właz, na miejsce przybiegła inna grupa żołnierzy.
-Generale…czy mamy ich ścigać?
-Nie,szczury same wyjdą…zresztą, mamy ważniejsze sprawy na głowie, a taka grupka to tylko niewielki pryszcz na dupie.
Dezerterzy przysłuchiwali się uważnie oddalającym głosom , a gdy uzyskali pewność że są bezpieczni, niska brunetka o okrągłej twarzy postanowiła przerwać to pełne napięcia milczenie.
-Chyba możemy wyjść . Jak myślisz Boruta, co dalej robimy?
Boruta ziewną przeciągle, spojrzał w orzechowe oczy Soni i odpowiedział poważnie:
-Nic
Wszyscy zamrugali oczami i wbili wzrok w kapitana.
-Jak to nic ?-zdenerwował się Rokita (wysoki blondyn z niebieskimi oczami )-Siedzimy w śmierdzącym ścieku, na górze leje się krew a nasz kapitan nie wie co robić dalej. Zaczynam zastanawiać się czy walczę po właściwej stronie!
-Spoko, nie jest tak źle-odparł wesoło Boruta
-ZABIJĘ SUKINSYNA!!!WIESZ W JAKIEJ SYTUACJI SIĘ ZNAJDUJEMY ?-Rokita stracił cierpliwość. Chciał coś jeszcze powiedzieć ale Borutra postanowił wytłumaczyć jaki ma plan.
-Jeśli teraz wyjdziemy ,to nas zabiją. Mamy za mało broni i prowiantu, a na dodatek wszyscy jesteśmy zmęczeni. Idziemy poszukać jakiegoś bezpiecznego miejsca by odpocząć i się na spokojnie zastanowić.
-Teraz gadasz jak człowiek-mrukną Timi który jako jedyny nie dał się nabrać na głupie teksty swojego kapitana. Jedyne co go teraz martwiło to kiepski stan Robin która miała postrzelone ramię oraz złamana ręka Eda. Nikt się już nie odzywał, wszyscy szli w milczeniu i tylko zerkali ponuro na Borutę który zdawał się być w całkiem dobrym nastroju. Rokita układał sobie w myślach różnego typu sposoby którymi mógłby zabić kapitana ,zresztą nie on jeden. Robin wlepiała ponure spojrzenie w towarzyszy zastanawiając się czy ktoś wreszcie pomoże jej zatrzymać krwawienie. Kiedy przeszli kawałek drogi Edward zatrzymał się.
-To bezsensu. Cały czas błądzimy w ścieku. Dokąd my właściwie idziemy ?
Wszyscy spojrzeli morderczo na Borutę mając nadzieje że ich głupi kapitan nie idzie bezmyślnie tam gdzie go nogi poniosą.
-Zmierzamy w kierunku Gamatri.
-Po co? Tam nic nie ma-zdziwił się Timi który mimo wszystko liczył na inteligentniejszą odpowiedź.
-Może to i pusty obszar ale z tego co wiem mieszka tam grupa łowców-odpowiedziała Sonia marszcząc brwi.
-A co to za jedni?
-Łowcy nagród, czyli tacy co za w zamian za pieniądze chwytają takich jak my-odparł Edward zadając sobie w myślach pytanie ,,Po jaką chol…’’
-PO JAKĄ CHOLERĘ MY TAM IDZIEMY!!!-wrzasną Rokita który został już drugi raz tego dnia wyprowadzony z równowagi-CZEMU WLECZESZ NAS DO KOGOŚ KTO CHCE NAS ZABIĆ?!
-MOŻE TROCHĘ WIĘCEJ ZAUFANIA,WIEM CO ROBIĘ W KOŃCU TO JA JESTEM KAPITANEM!!-Boruta też już tracił cierpliwość do niekumatej załogi
-OWSZEM ,JESTEŚ KAPITANEM BO WYGRAŁEŚ W MARYNARZA ALE TWOJA KADENCJA KOŃCZY SIĘ JUTRO!!
Boruta spojrzał na Rokitę jakby się nad czymś zastanawiał. Faktycznie został wybrany na dowódcę tylko dlatego że wygrał w marynarza,musieli szybko ustalić kto będzie nimi na jakiś czas kierować i los chciał aby padło na niego. Właściwie to podobała mu się ta funkcja, a myśl o tym że musiałby słuchać kogoś takiego jak Rokita lub Timi przyprawiała go o dreszcze.Spojrzał się ponuro po twarzach towarzyszy zastanawiając się, jak ich przekonać do tego ,aby poszli za nim do Gamatri. Prawda była taka, że to miejsce faktycznie ziało pustką, a jedyne znajdujące się tam miasteczko służyło za bazę łowców, którzy wymieniali się przechwałkami na temat upolowanej zdobyczy.
-Może łaskawie wyjaśnisz nam powód dla którego mielibyśmy ryzykować życie udając się w tak niebezpieczne dla nas miejsce ?-spytała się Robin patrząc poirytowana na człowieka ,którego aktualnie musi słuchać, a który nie zdaje sobie najwyraźniej sprawy z tego co robi. Jej ramie coraz bardziej dawało o sobie znać, a prowizoryczny opatrunek niezbyt skutecznie tamował krwotok. Coraz częściej zastanawiała się, czy nie zostawić tej dziwacznej grupy i spróbować szczęścia na własną ręke. Wszystkich poznała dwa miesiące temu, w dniu stłumienia przez rząd Wielkiej Rewolucji. Ostatnia nadzieja na odzyskanie wolności umarła razem z tłumem rewolucjonistów.
Vampircia

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,499

Vampircia, 20-03-2009, 16:16
Mam teraz czas, więc postanowiłam przeczytać. Niestety nie da się wystawić konstruktywnej opini na podstawie tak małego fragmentu. Początek bardzo mnie zaciekawił i... w zasadzie tyle mogę powiedzieć o fabule. Nie wiadomo gdzie i kiedy rozgrywa się akcja. Czy to świat alternatywny, przyszłość, a może przeszłość? Na razie nie dałaś żadnych wskazówek, więc czytelnik po tak krótkim kawałku czuje się zagubiony. Mam też wrażenie, że trochę zbyt skrótowo piszesz.
Cytat:-Jak to nic ?-zdenerwował się Rokita (wysoki blondyn z niebieskimi oczami )
Myślę, że informacje na temat wyglądu nie powinny być w nawiasie. Uważaj też jak stawiasz spacje, powinny być po myślnikach i po przecinkach, a nie przed przecinkiem, jak u ciebie Tongue Naprawdę chciałabym powiedzieć więcej dobrych rzeczy o tym tekście, ale jest go po prostu za mało.
Picia000123

Kapitan z paradise

Licznik postów: 314

Picia000123, 20-03-2009, 16:52
Dosyć fajna, ta postapokaliptyczna fabuła, tylko na razie trochę tego za mało. Nie wiadomo kto z kmi aktualnie walczy, gdzie są,itd.
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź