WCI – Podsumowanie
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Jak podsumujesz WCI?Ankieta jest zamknięta.
5 - Świetny (3)
4 - Całkiem dobry (7)
3 - Średni (16)
2 - Słaby (1)
1 - Jeden z najgorszych (0)
Razem 27 głosów *) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]
1 2
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
ARRRGH

Imperator

Licznik postów: 2,562

ARRRGH, 20-04-2018, 12:57
Jako że mamy wyraźny sygnał, iż ten arc kończy się wraz z dzisiejszym rozdziałem, chciałbym zaprosić do dyskusji odnośnie całego WCI. Zakładam ten temat głównie po to, aby nie było offtopu w temacie z ostatnim rozdziałem, gdzie zapewne niektórzy pokuszą się na podsumowanie. Sam rozpiszę się szerzej nieco później, gdyż teraz mam tylko krótką przerwę w pracy. Ale nie pogniewam się jak ktoś mnie wyprzedzi i napisze swoje wnioski przede mną, dzięki czemu będę mógł się odnieść  :D

PS: nie działa mi wyszukiwanie tematów - jeśli taki temat został założony po drodze lub/i moderatorzy w jakiś inny, określony sposób zarządzają tematami z podsumowaniem arców, to zróbcie co trzeba ;)
marmolada

Wilk morski

Licznik postów: 84

marmolada, 20-04-2018, 14:01
Cały arc wg mnie można ocenic jako średni.
Po nudnej i przeciaganej Dresrosie i szybkim i ciekawym ale krotkim Zou mamy jakby średnia zbtych dwóch arców. Bo byly momenty na pewno fajne ale i te strasznie przeciagane.

Zaczne może od minusów.
-Sanji- mial byc "jego arc" chociaż ja sie aż tak nie napalalem na to, bo raczej Oda mial na myśli ze bedzie arc wokół jego postaci, intak było, ale Sanji koniec końców w tym arcu nic nie pokazał, dostał jedynie oklep od słabego ojca i rodzeństwa, żadnej ciekawej walki nie dostal, a to Luffy pozamaiatal Big Mom 2 słodkich dowódców, Jinbei miał epickie chwile z BM czy oczywiście bohater arcu Brook.
Nawet jego tort sprawił tylko ze BM odzyskala zmysły i wpadła na pole walki
- sama Big Mom tez mnie dość rozczarowała, mimo ze moc ma napewno ciekawą to nie bylo od niej czuć tego co jest u Shanksa, Kaidou czy WB. Do tego IMO najslabszy z Yankou z powodu tych bezsensownych napadów głodu co moze się kończyć nawet tym ze sama swoje tereny zniszczy.
-akcja z tortem i chyba wiecej pisać nie trzeba.
-Germa 66- z jednej strony za dużo czasu antenowego nie mieli ale gdy juz go dostawali to wypadali blado, technologii za duzo nie pokazali, ale gdzie ta rodzina zabójców, czemu właściwie mieli bzika na punkcie North Blue suni w sumie zakladajac ze bracia Sanjego plus minus na jego poziomie to spokojnie powinni podbic cale to morze
- koncowka z Jinbeiem ale tym ju bylo duzo pisane to nie bede sie rozpisywal. Zostawienie germy rozumiem, Sanji nie chcial żeby zgineli jak bebezbronne owce na rzezi a potem niech robia co chca,a Jinbei to jednak czlonek zalogi

Co do plusów:
-Brook jako zdecydowany MVP arcu wsrod slomianych, fajnie ze dostaje sporo miejsca na popis bo tak naprawde to zaraz po thiller barku slomki zostaly rozrzucone i nie zabardzo mial kiedy sie wykazać
-Zaloga Big Mom jako całość. Fajnie ze nie bylo ciągłego lekcewarzenia tylko od samego początku traktowali poważnie nawet mala liczbe "terorystow" do tego poza Smoothie sporo postaci cos pokazalo, przykladowo na wyroznienie zasługuje Oven który byl wrzodem na tyłku dla Sh
-Bege- kolejny blizej poznany supernovas, napewno na plus, ciekawa postac plus fakt ze planowal zabic BM a nie byc jej pieskiem, no i ze nie chcial jej walnac siekiera prosto w leb z zaskoczenia ale jednak plan mial dość ciekawy
-Luffy vs Katakuri jak i sama postać top slodkiego dowóddzy- dawno nie bylo tak zacietej ostrej walki bez przerywania u Luffyego, chyba ostatnia taka to z Luccim, bo walka z Doflamingo byla przedluzana do oporu, a tu trebol, tu belamy itp a tu czysta walka i mimo ze Luffy pewnie nie powinien wygrać(lub remis ze wskazaniem) to sama walka bardzo fajna no i ta z Crackerem tez na plus.
-watek Pedro, jego wspomnienia z tej wyspy oraz jego poświęcenie i oby tak zostało ze rzeczywiście nie żyje

Ogolnie arc: 6/10
Arras

Wilk morski

Licznik postów: 72

Arras, 20-04-2018, 14:15
Arc wg. mnie średni, gdyby nie końcówka byłby dobry, nawet blisko świetnego.

Powód wyprawy na WCI wtórny, znowu po Robin ratujemy kolejnego członka załogi. Tyle, że okoliczności są nieco inne, mimo wszystko ciekawsze. Ślub z córką yonko, ujawnienie pochodzenia Sanjiego, wykradzenie poneglyphów, jest kilka ciekawych tematów.

Dostajemy do załogi tymczasowo Pedro i Carrot. Jaguar okazał się interesującą postacią, miał powód z przeszłości, aby tam popłynąć. Podobały mi się akcje, które podejmował, walka z baronem i ostatecznie jego koniec. Carrot jest mi obojętna, równie dobrze mogłoby jej nie być. Pozostali nieobecni dłużej na Dressrosie mieli szansę się wykazać i praktycznie wszystkim się to udało. Nami zaplusowała najbardziej, była wielkim wsparciem załogi, Brook tuż za nią, także Chopper pokazał, że potrafi sobie sam poradzić. Luffy wykonał kolejny krok na drodze do szczytu, sprawdził się też w zarządzaniu kryzysowym, widać że załoga go słucha i szanuje. Napisałem prawie wszystkim, bo oczywiście zawiódł najbardziej Sanji. Oda zrobił z niego słabego, zastraszonego człowieka, jakoś inaczej teraz na niego nie mogę patrzeć.

Załoga Big Mom mi się w większości podobała. Czuje się, że jest to prawdziwa rodzina, nie udawana jak u Doflamingo czy Białobrodego. Oczywiście rodzina zajmująca się piractwem musi być w pewien sposób patologiczna i taka też jest, ale nawet w prawdziwym życiu nie ma rodzin idealnych. Pomiędzy jej członkami zachodzą prawdziwe relacje, jedni się lubią, inni mniej, jedne dzieci mama kocha bardziej, inne mniej. Widzę w tym dużo autentyczności. Sama Big Mom też jako postać jest w porządku. Myślałem, że będzie tylko głupią babą obżerającą się słodyczami, infantylna i bez kontroli nad własną siłą. Takie ataki szału oczywiście były, ale w innych momentach wykazywała spryt, inteligencję. Planuje mariaże, zamachy, patrzy w przyszłość, przypadkowo yonko nie została.

Co do prowadzenia akcji to do momentu rozwalenia tee party było w porządku. Niestety cały wątek pieczenia ciasta kompletnie niepotrzebny i dalej się zastanawiam po co właściwie piekli ten tort. Kompletna strata czasu. Jeżeli Oda chciał upchnąć gdzieś walkę z Katakurim to mona było to rozwiązać inaczej i skrócić arc o 10-15 chapterów. Dressrosa była masakrycznie przedłużona, myślałem, że Zou wskaże odpowiedni kierunek, ale niestety nie udało się to.
Pekomamushi

Piracki wojownik

Licznik postów: 169

Pekomamushi, 20-04-2018, 16:39
Oceniam na "Całkiem dobry".

+Katakuri- W tym momencie wskakuje on na moje pierwsze miejsce antagonistów, jest to świeże spojrzenie na złoli w OP. Gość który kreował się na idealnego wojownika i robił wrażenie niezłego sk**wiela okazał się kochającym rodzinę honorowym i z dobrym sercem mężczyzną. W rozdziale 902 ładnie został pokazany jego stosunek do rodziny. Fajne jest to, że przy całkowicie innych okolicznościach Luffy mógłby mu przybić żółwika i pójść z nim na piwo. Nie jest to postać która się nawróciła ani zły do szpiku kości antagonista. Teraz przy nim będę porównywał każdego następnego antagonistę. 

+Katakuri vs Luffy- Najlepsza walka po TS'ie niektórzy sądzą, że najlepsza w ogóle ale ja nie mogę się zdecydować nad nią a Luffy vs Lucci. Jednak jest to najbardziej dramatyczna walka, Luffy jeszcze nigdy nie upadał tak często. Dostaliśmy prezencje nowego podtypu G4 a coraz to cieplejsze relacje miedzy Luffym a Katakurim mimo morderczej walki są ciekawym zabiegiem.

+Kooperacja załogi- Fajnie było oglądać załogę współpracującą. Odniosę się tutaj do rozdziału kiedy połowa załogi broniła Sunnego przed BM szukającej tortu. Chwytali się oni wszystkiego byleby tylko przeżyć. Każdy używał swoich zdolności by wywalić BM ze statku. 

+Bege- Tak jak Katakuri wchodzi na pierwsze miejsce antagonistów tak Bege wchodzi na pierwsze miejsce supernov. Jest on o wiele ciekawszą postacią niż nudny Law. Każdy panel z nim był udany. Zimny, chłodno kalkulujący gangster ale i też kochający ojciec. Nie potrzebuje D czy też przytłaczającej siły by być kozakiem. Dostał on także badassowskie sceny jak np strzał w Ovena. 

+Przydatność załogantów- Chodzi mi tu głównie o tych załogantów którzy normalnie nie dostają zbyt wielkich ról w arcach jak np Chopper, Nami czy Brook. Każdy z nich miał swoje momenty, Chopper wypada tutaj najsłabiej ale nie jest to ujma dla niego gdyż mimo to też daje radę za to Brook miał tak dużo momentów, że w życiu bym się tego nie spodziewał, począwszy od kradzieży kopii Poneglyphu do zniszczenia zdjęcia matki Carmel. IMO dostali oni w tym jednym arcu więcej momentów niż przez cały One Piece.

+Śmierć Pedro- Normalnie nie dałbym tego za plus ale w OP umiera tak mało postaci, że jest to w pewien sposób jakiś ewenement. Podobało mi się to, że mimo wybuchu Perospero stracił tylko rękę to pokazuje z jaką załogą mamy do czynienia. 

+Piosenki-Budują klimat i jest to coś nietypowego w OP nie mogę się doczekać w anime piosenki która była podczas rozstrzeliwania Germy i gotowania się ryboludzi Smile

+Bitwy morskie- Od zawsze chciałem w OP bitwy morskie i nigdy ich nie dostawałem znaczy... były jakieś tam ale nie było to nic specjalnego, kilka wystrzelonych kul armatnich na krzyż. Za to tutaj mieliśmy całą bitwę na morzu. Mogliśmy zobaczyć umiejętności Jinbe jako sternika a także kooperacje załogi.

+Plot Twisty- Dostaliśmy kilka fajnych plot twistów zaczynając od fajnego ale niezbyt zaskakującego z Pudding po całkowicie zadziwiającego z Lolą i nienawiścią BM do niej.

+Jinbe pije sake przed Big Mom- Jest to tylko jeden moment a dla mnie będzie jednym z lepszych w ogóle. Niezwykle badassowska scena, Jinbe który siada nieustraszony przed BM, dziękuje za współpracę i odchodzi od załogi BM po czym deklaruje, że nie boi się jakiegoś tam Yonko. Niesamowita scena na mnie wywarła duże wrażenie.

+Zamysł wyspy- Mnie cukierkowa, kolorowa utopia kupiła całkowicie, podoba mi się, że Totoland jest podzielony na wysepki każda inny rodzaj słodkości.



-Chapter 901- Zdecydowanie według mnie najsłabszy rozdział tego arcu.

-Przeciągnięte tworzenie tortu- Kilkanaście rozdziałów tworzenia tortu tylko po to by Bm mogła go zjeść i co? Właśnie co? Ani nie upadła ani nic. Więc równie dobrze mogli go nie robić.

-Rodzina Vinsmoke- Jest to absolutnie najgorszy element arcu, debilizm tych postaci wychodzi poza skalę. Zamysł był fajny ale wykonanie słabe, jedyne co mi się w nich podobało to to, że mają ślimaki jako statki no i Rejiu jest w porządku.

-Smoothie- Szkoda, że nie miała żadnej poważnej akcji przy Crackerze i Katakurim wypada niesamowicie słabo i przykre jest to, że powoli staje się ona memem.
Dejo

Gorosei

Wiek: 30
Licznik postów: 4,614

Dejo, 20-04-2018, 19:48
Arc dobry tyle, w ankiecie zaznaczone średni.

Minusy:

1.Plan Bege - hmm, roczny plan opierający się na dopiero co przybyłych piratach, to rzeczywiście musi być idealny plan zabójstwaSmile
Oni nawet nie mieli by jak uciec gdyby nie słomkowi, o zabijaniu nawet nie wspominając. I tu jest główny ból bo gdyby chociaż początkowa faza ucieczki była zapewniona na bazie "pierwotnego planu Bege"(który jak wiemy nigdy nie istniał), i zamiast wybuchu prezentu od Ryboli który akurat wybuchł wtedy kiedy sojusz był kompletnie w dupie, no po prostu w czopku urodzeni ci nasi słomkowi Big Grin Bege po prostu sam mógł doprowadzić do zniszczenia Whole Cake Chateau np. detonując bomby rozstawione w strategicznych punktach, to przynajmniej dałoby złudzenie że jakikolwiek roczny plan istniał, a tak mamy "roczny plan" oparty na przypadkach i bez wyjść awaryjnych, serio? Bardzo to słabe goda.

2.Vinsmoke - pozwolę sobie pożyczyć:
Cytat:Jest to absolutnie najgorszy element arcu, debilizm tych postaci wychodzi poza skalę

3.Yonko Big Mom - jak zapamiętam tego antagonistę? oczywiście tak: "Weeeeeeeedding Caaaaake" jednak oczekiwałbym czegoś więcej od jednej z kluczowych postaci w Sadze Yonko, niż bycie bezrozumną Godzillą.


4."Królowe Podziemia" - Czyli krótko, postacie których wogóle mogło by tu nie być. Pojawili się dla samego pojawienia, a później jak zaczęło się robić gorąco zniknęli bez śladu, po prostu randomy z imionami których imion nawet nie pamiętam, bo nawet nie było powodu aby ich zapamiętywać. Ot z dużej chmury mały deszcz, już nawet ten cały Jigaara czy jak mu tam było co go Katakuri zabił, był dużo ciekawszą i bardziej znaczącą postacią dla tego arcu, bo rzeczywiście jakoś łączył się z tą herbacianą imprezą i pokazywał jak ostro grają najwięksi.

5."Muszę go zabić zanim zacznie zagrażać mamie", eh, wieszcz co planuję cię zabić póki jeszcze jest to możliwe, ale zaczekaj przebiję sobie bok żeby wyrównać szansę, nieważne że jesteśmy wrogami i piratami zresztą Big Grin 

---------------------------------------
Śmierć Pedro - Nie wiem do czego to dodać bo jest zbyt duże ryzyko że może żyć, i z drugiej strony ta śmierć może nabrać na epickości jeżeli Carrot rzeczywiście by dołączyła. Do sprawiedliwej oceny w tym przypadku potrzeba czasu, bo może to być fajny plus ale może też być paskudny minus.
---------------------------------------

Plusy 
1.Tort - Akcja z tortem była zbyt długa to fakt, ale jednak tort już w tej chwili odegrał dużą rolę w uratowaniu słomkowych, w końcu odciągnął BM od Sunny i dał czas na w miarę bezpieczne dopłynięcie na CI. + istnieje możliwość że to właśnie tort może być odpowiedzialny za przyszłe: "zabili ich i uciekli" może jakoś zadziałać na BM z opóźnieniem, co wprowadzi chaos i da szansę, Jinbe i reszcie. Co prawda to ciągłe uciekanie z pod topora w one piece jest nudne i przewidywalne ale bez wątpienia taka sytuacja dodałaby pieczeniu w tym arcu jeszcze więcej wartości, no i wpasowuje się to w Germa vs Sanji. W każdym razie czy tort uratuje dupe Germie czy nie, fakt jest jednak taki że mimo wszystko Tort zasługuje może na słaby ale jednak plus.

2.Bege, znowu pożyczam Smile
Cytat:Bege wchodzi na pierwsze miejsce supernov. Jest on o wiele ciekawszą postacią niż nudny Law. Każdy panel z nim był udany. Zimny, chłodno kalkulujący gangster ale i też kochający ojciec. Nie potrzebuje D czy też przytłaczającej siły by być kozakiem. Dostał on także badassowskie sceny jak np strzał w Ovena. 

3.Luffy vs Katakuri - mimo że nie wszystko mi w tej walce odpowiadało, przez sporo czasu stała po prostu w miejscu "Katakuri bił bez skutku a Luffy nic nie robił" czy "honorowy pojedynek" jednak oceniając całość na chłodno uważam walkę za całkiem niezłą, no i wjechała nowa wersja g4 co zawsze ba + Big Grin

4.Brook i reszta ekipy - mega plus tego arcu za to że nareszcie dano tej postaci naprawdę się wykazać, dołączył dosyć późno, a załoga prawie natychmiast po tym została rozdzielona, a później prawie zawsze był gdzieś zboku. Naprawdę fajnie że nareszcie wyszedł z cienia i stał się jednym z głównych aktorów, praktycznie wszystko z jego udziałem w tym arcu było epickie. Pozostali też mieli swoje momenty które pokazują dlaczego to właśnie Słomkowi będą rządzić w NW, a sam przyszły król wreszcie dojrzał jako kapitan.

5.Znowu pożyczam, może nie wszystkie akcje na morzy były fajne, i troszkę za bardzo to to było rowleczone, ale za sam fakt że "nareszcie coś na morzu" plusik się należy, zwłaszcza, że Rycerz Mórz miał okazję pokazać na co go stać
Cytat:Bitwy morskie- Od zawsze chciałem w OP bitwy morskie i nigdy ich nie dostawałem znaczy... były jakieś tam ale nie było to nic specjalnego, kilka wystrzelonych kul armatnich na krzyż. Za to tutaj mieliśmy całą bitwę na morzu. Mogliśmy zobaczyć umiejętności Jinbe jako sternika a także kooperacje załogi.
 [Obrazek: v19QS9s.gif]
Spoiler

[Obrazek: FPZJ5OUUcAIsrmt?format=jpg&name=large]

dzejpi

Nowicjusz

Licznik postów: 16

dzejpi, 20-04-2018, 20:57
Rzadko się udzielam, chociaż obserwuję trwające dyskusję co tydzień. Myślę, że to odpowiednia pora, aby coś napisać. Przy plusach nie będę się jakoś rozpisywał, bo tu akurat wszystko jest jasne bez rozpisywania się:
Oceniam ten arc jako średni, chociaż pomijając krótkie Zou był to dla mnie najlepszy arc po przeskoku (co trochę źle świadczy o One Piece w ostatnim czasie). Jak już ktoś wspomniał w innym wątku problem z arcami po przeskoku jest taki, że nie ma dobrego od początku do końca, zawsze musi być jakiś zgrzyt. To teraz podpunktami:
+ Różnorodność załogi Big Mom. Podobało mi się, że trafiły się naprawdę przeróżne postacie zarówno pod względem charakteru jak i mocy. Mieliśmy postaci, które polegały na ciekawym wykorzystaniu swojego owocu (dla przykładu MvP walk na morzu Oven) czy też ludzi chodzących w powietrzu ala Sanji. Podobały mi się też relacje w tej załodze. Pomimo wspólnej krwi/przynależności do załogi trafiały się osoby, które sobą gardziły jak i się szanowały (dla przykładu Brulee nie lubiłem aż do ostatniego rozdziału, gdzie zaplusowała). Niektórzy się czepiają, że ktoś tam nie dostał swojego czasu antenowego czy też tylko stał w tle (najbardziej chyba się wszyscy Smoothie czepiają). Ja osobiście nic do tego nie mam, bo przecież nie o każdym musimy wszystko wiedzieć, a przynajmniej może nas czymś w przyszłości zaskoczyć, bo na pewno ta załoga jeszcze powróci
+ Katakuri
+ Powrót dawnych cech charakteru postaci. Już dawno nie było tylu gagów z cechami charakterystycznymi dla danej postaci (dla przykładu chciwość Nami)
+ Każdy Słomkowy w ten czy inny sposób się wykazał
+ Historia Pedro jak i jej zakończenie
+ Pudding
+ Postawa Jinbe (chodzi głównie o odejście od Big Mom, bo wydarzenia z ostatnich rozdziałów wspomnę niżej)
+ Bege (chociaż jakoś szczególnie go nie lubię, to nie mam do jego postaci większych zarzutów)
+ Klimat wyspy, a raczej wysp
+ Podwójne dno raju Big Mom
+ Pomimo przeciągania przy ucieczce z wyspy, nie odczuwałem takiego znużenia jak przy przeciąganiu na Dressrosie, tam to była dla mnie męczarnia
+ Dużo konsekwencji po tym arcu (możliwa zagłada ryboludzi, rozchodzące się wieści itp)
+ Brakowało jakiejś większej akcji na morzu
+ Walka z Crackerem i inne krótkie wymiany ciosów pomiędzy poszczególnymi bohaterami
+/- Walka z Katakurim: dla mnie to, że Luffy tyle wytrzymał gdy Kata chciał go załatwić jak najszybciej to kompletny bullshit. Od momentu w którym Katakuri dawał mu czas wytchnąć i aktywować swoje techniki była naprawdę dobra. Nawet licząc słaby start była na pewno najlepsza po przeskoku. Nie podoba mi się też to, że aż tak szybko Luffy zaczął doganiać Katakuriego poziomem (rozumiem dlaczego tak było, ale ciężko mi to zaakceptować, głównie przez ten oklep na początku po którym nie powinien mieć tyle zapasów energii na to co robił gdy zaczęła się równiejsza walka). Wynik walki do końca mi się nie podobał, lecz jestem w stanie go przełknąć. Chociaż nie podoba mi się to, że tak szybko zmienił zdanie co do tego jak powinien obchodzić się ze swoim przeciwnikiem.
+/- Sama Big Mom. Z jednej strony można zrozumieć jak zdobyła swoją pozycję, lecz dziwne, że jeszcze sama się nie wykończyła tymi napadami. Nie podobała mi się też pogarda skierowana w stronę własnych dzieci. Z jednej strony mogę zrozumieć, że przy takim tempie produkcji nie wszystkie traktuje dobrze, lecz nie widziałem, żeby było chociaż jedno dziecko, które faktycznie kochała
+/- Sanji. Większość ludzi kompletnie go tu skreśliła jako faktycznego bohatera tego arcu, lecz biorąc pod uwagę przesłanie tego arcu, zrobił swoje. Wiem, że dla wielu ludzi on powinien być op w walce i w ogóle, lecz tym arciem Oda kompletnie go w tej roli skreślił. Chociaż to Oda i może mu się coś odmienić w tej kwestii. Rozwinięto tu nam natomiast jego faktyczną główną rolę, czyli KUCHARZA, który podaje głodnemu swoje dania nie zważając jakie to może mieć konsekwencje w późniejszym terminie. Może i dla uciekających byłoby lepiej, aby Big Mom sama się wykończyła, lecz to by gryzło się z postawą, którą wpoił mu Zereff (o czym mamy ładnie przypomniane na końcu arcu). Trochę podobna sytuacja do tej w której go poznaliśmy. Muszę jednak przyznać, że do mnie też to jakoś szczególnie nie przemawia.
+/- Akcja z tortem. Z jednej strony wydaje się zbędna, z drugiej strony pokazuje to o czym pisałem powyżej
+/- Całe to "ratowanie i zostawianie". Nie podoba mi się to, że dla jednego załoganta Luffy poświęcił Pedro, Jinbe i ryboludzi. Germy tu nie liczę, bo to była w pełni ich decyzja, aby wrócić. No i nie mieli oni zamiaru się poświęcać dla Sanjiego, a jedynie trochę wspomóc. No po prostu jakoś nie mam z nimi w tym wzgledzie problemu. Bege był tam dla własnych celów, a potem sam zdecydował się odciągnąć Big Mom (no i przy okazji odpokutował fiasko opracowanego planu). Z Pedro można przymrużyć oko, bo miał swoje powody, lecz zostawienie Jinbe i ryboludzi kompletnie mi nie pasuje. Dla jednego załoganta zostawił innego (no bo w końcu oficjalnie go przyjął) wraz z wieloma innymi istnieniami (tak wiem, że Oda może byle co wymyślić, aby przeżyli). Jednocześnie opór ryboludów dla Słomkowego może przyciągnąć jeszcze bardziej gniew Big Mom w stronę wyspy ryboludzi. Chociaż mi to nie pasuję, napiszę coś na obronę decyzji Luffiego. Gdy ratował Robin, było to po to, aby się upewnić czy ona naprawdę tego chce. Jeśli dalej chciała by umrzeć pewnie by na to pozwolił. Podobnie ma się sprawa z Sanjim. Luffy po przeczytaniu listu nie miał nic przeciwko, ponieważ myślał, że to jego decyzja. Zaczął działać dopiero gdy okazało się, że prawda ma się zgoła inaczej i stwierdził, że musi zobaczyć jak to faktycznie wygląda. Tutaj decyzja o zostaniu była całkowicie nie wymuszona, więc kapitan mógł uszanować jego wolę, chociaż jak pisałem wcześniej, też mi się to nie podoba.
- Germa. Nie mam problemu z charakterami Germy (Reiju nawet lubię, jak pewnie większość), lecz z brakiem spójności w tym jak ich Oda przedstawił na początku, a z tym co faktycznie robili. Należy zaznaczyć, że ojciec kuka uchodzi za geniusza, a nie wziął dureń nawet zdrady pod uwagę. Bracia Sanjiego sami mówili krótko po ich przedstawieniu, aby nie ufać piratom, co jest całkowicie sprzeczne z tym co zrobili. Mieli również być potęgą militarną, a mutacje i pozbawienie przy tym emocji miało dać ogromną siłę. Biorąc pod uwagę tylko sceny od momentu założenia sprzętu itp. jakoś nie zauważyłem tej potęgi. Owszem na początku myślałem, że kilku z rodzinki poskładają i pokażą siłę, lecz po chwili zebrali oklep, nie robiąc na dłuższą metę nic ważnego oraz nie pokazując siły, której ktoś inny bez mutacji nie mógł by osiągnąć. Chyba nie ma więcej co pisać w tej kwestii
- Tani chwyt z cliffhangerem w 900 rozdziale. Można było bardzo wiele z niego wyciągnąć, a Oda wyszedł z tego po najmniejszej linii oporu. Dla nas był to przynajmniej tydzień (czy tam dwa) rozważań, lecz dla osób które czytają to w większej ilości na raz, będzie to tylko niepotrzebny chwyt, który nic nie wniósł.
- Poziom siły gigantów. W retrosach widzimy śmierć jakiegoś niby op giganta, który ginie w starciu z dzieckiem. Czy giganty i ryboludzie nie mają naprawdę jakiś silnych przedstawicieli poza jednym czy dwoma? Jakoś mi to naprawdę nie w smak
- Można było lepiej rozłożyć ten arc, aby nie był tak długi
- Jak na roczne planowanie to plan Bege był słaby. Nawet pomijając końcowy efekt, to plan miał mnóstwo dziur, które musieli wypełnić własnymi pomysłami Słomkowi
- Pewnie jeszcze coś było, lecz wyleciało mi w tym momencie z głowy
ARRRGH

Imperator

Licznik postów: 2,562

ARRRGH, 20-04-2018, 22:45
Ten arc zdecydowanie był jednym z bardziej kontrowersyjnych - i dobrze! Dzięki temu wiele osób ma na takie same sceny zupełnie inne podejście. Coś co dla jednej osoby było super rozwiązaniem, dla kogoś innego było tragiczne. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie i z pewnością nie można powiedzieć, że był to najsłabszy arc w OP. Jednakże na pewno nie był też jednym z najlepszych. Ja postawiłbym na środek stawki, bo o ile sam arc nie był zły, o tyle mieliśmy prawo więcej oczekiwać po pierwszym arcu z Yonkou. No to jadę z rzeczami, które mi się podobały i tymi, które nie przypadły mi do gustu  Big Grin

Yonko Big Mom – krótko mówiąc wypadła blado. Faktycznie tak jak ktoś już wyżej wspomniał, nie było czuć tego respektu, co w scenach z Kaido czy Shanksem. Podczas całego arcu dwukrotnie wpadała w furię, co robiło z niej bezmózgie zombie. Aż dziw, że tak długo utrzymuje się jako Yonkou, bo znając tą jej słabość, zarówno inny Yonkou jak i Marynarka powinni być w stanie ją obalić. Jedyny plus jaki dostrzegam w tej postaci jest taki, że nie bazuje ona wyłącznie na swojej sile, ale bierze pod uwagę politykę, która moim zdaniem powinna być nieodzownym elementem gry na tak wysokim poziomie.

Wątek BM na Elbaf – czy małe dziecko może w szale zniszczyć całą wioskę gigantów i zamordować dwóch Jarli? Czemu nie?! Giganci, którzy byli kreowani na przekozaków, po raz kolejny zostali zmieszani z błotem. Jeśli dodać do tego fakt, że BM zjadła gromadkę dzieci-gigantów i że ktoś taki jak uber-cwana Caramel również dała się zjeść, powoduje u mnie potworną pogardę względem tego wątku...

Smoothie – do dzisiaj nie wiem po co ta postać w ogóle została wprowadzona. Okazuje się, że więcej już zrobił Bobbin. Najgorsze jest to, że ona miała na prawdę wiele okazji by cokolwiek pokazać, jednakże nie podjęła kompletnie żadnego działania do samego końca. W efekcie jest dla mnie obecnie mniej warta niż jakikolwiek random z załogi BM, który przynajmniej próbował walczyć. Zaraz ktoś napisze, że przecież może zostać wykorzystana w przyszłości. Owszem, może, ale po co w takim razie została wprowadzona już teraz? Czy nie lepiej byłoby hajpować tę postać w kuluarach? Usprawiedliwiając np. że plan Bege jest możliwy tylko dlatego, że nie ma Smoothie, bo ona jest kozakiem? Potem jej wjazd w którymś momencie mógłby być super kozacki, a tak będzie to tylko "O, Smoothie się pojawiła i może coś wreszcie zrobi!"

Cracker – tutaj ni grzeje, ni ziębi. Postać dostała fajny design, zaś jej owoc był ciekawie wykorzystany. Skojarzył mi się z Sasorim z Naruto. Jego przegrana z Luffym była nieco bekowa, ale kupuję ją ze względu na to, że gumiak był mocno wspierany przez Nami. Jego słaba wytrzymałość fizyczna też została wytłumaczona. Trochę nudne było natomiast spamowanie pretzlem i brak większej ilości zróżnicowanych ataków.

Katakuri – Tutaj Oda dużo mocniej się postarał i to było od razu widać. Postać zbudowana porządnie, budząca szacunek, mająca charyzmę. Już pierwsza scena z nim wyhajpowała go ponad stan, zaś jego retrosy i charakter ukazane podczas tego arcu zbudowały mu silną pozycję pośród antagonistów. Dużo wskazuje też na to, że tego pana jeszcze zobaczymy.

Oven & Perospero – Jak dla mnie dwie najbardziej wartościowe postacie w załodze BM po Katakurim. Obaj wybili się pośród całej reszty i potrafili wpływać na toczącą się akcję i realnie zagrażać protagonistom, podejmując często szereg różnych działań, gdy cała reszta stała i się patrzyła. Oven oczywiście miał swoje kozackie akcje, kiedy obrywał i nic sobie z tego nie robił, gdy rozplanował zasadzkę na Luffy'ego, kiedy bez mrugnięcia okiem zabił Pounda czy wreszcie kiedy wszyscy zastanawialiśmy się jak władający owocami piraci BM zwalczą ryboludów, a Oven sam ich zownił. Perospero z kolei to postać, która jest bezpośrednim powodem śmierci Pedro. Ten koleś sam sprawił, że Słomiani byli w czarnej dupie i prawie zakończyli swoją przygodę. Następnie z rozerwaną na skutek wybuchu ręką dalej nękał Słomianych i nic sobie z tego faktu nie robił do samego końca.

Brook – jak wyżej już ktoś napisał - jest to jeden z wygranych tego arcu. Solóweczka z Yonkou, kradzież poneglypha. Szkieletor pokazał się ze świetnej strony i zebrał sporo hajpu!

Nami – pani nawigator również była nadzwyczaj aktywna i przydatna podczas WCI. Przyczyniła się w dużym stopniu do pokonania Crackera i poddała sobie cały zaczarowany las. W dodatku większość z nas już zapomniała, że dzięki przejęciu Zeusa, Nami otrzymała ogromnego wzmocnienia. Tak jak pisałem jeszcze kiedy teoretyzowaliśmy na ten temat, główną słabością tej postaci jest zerowa odporność na ciosy oraz brak ucieczki. Nami może wykonywać potężne ataki grupowe czy pojedyncze, ale jest łatwym celem do zabicia. Jednakże Zeus eliminuje tą słabość, gdyż daje Nami super mobilność i dodatkowo sam może wykonywać ataki.

Germa – wszyscy wiemy... Liczyliśmy na wielki plan, dostaliśmy płaczącego tatuśka. Mieli być bezduszni i bezwzględni, a tymczasem wrócili ratować Sanji'ego i kryć Słomianych. Jak dla mnie wypadli bardzo blado i poza Reiju nie widzę żadnych pozytywów.

Sanji – większość zarzuca mu brak walki, a mnie się akurat ten fakt podoba. Postać została rozwinięta pod względem charakteru, miała kilka kozackich momentów, zaś cała akcja kręciła się wokół niego. Sanji to kucharz i to jest jego główne zadanie na Sunnym. Ciągłe porównywanie go do Zoro nie ma sensu, gdyż ten drugi żyje walką i to jest jego jedyny plus, podczas gdy kuk wnosi wiele więcej. Gdyby był on Zoro2 to byłby dopiero uber nudny. Dlatego dla mnie brak walki 1v1 nie ma tutaj kompletnie znaczenia, gdyż w przyszłości jeszcze się nawalczy. A cała akcja z Pudding będzie nie do podrobienia.

Bege, Jinbe – Obie postacie bardzo dużo zyskały. Bege był zdecydowanie najgorszym supernovas od czasu ich wprowadzenia. Co bo co on niby robił? Strzelał randomami ze swojego brzucha? Zdawałoby się, że nie ma kompletnie nic do zaoferowania i taki Luffy weźmie go na gattlinga. A tutaj wiele ciekawych rzeczy się pojawiło, a i charakterek tej postaci został bardzo fajnie przedstawiony. Co do Jinbe to już w ogóle klasa. Miał kilka mega kozackich scen, a i pokazał niedowiarkom jak bardzo kogoś takiego na Sunnym brakuje. Mam nadzieję, że prędko go zobaczymy z powrotem...

Zakończenie arcu – wiele osób zarzuca niekonsekwencje, zresztą słusznie. Przybyli ratować Sanji'ego, a zostawiają innego załoganta. Sanji z kolei chciał ratować Germę, ale też ich zostawia. Z drugiej jednak strony tak jak pisałem w temacie z rozdziałem - gdyby Słomiani standardowo wpadliby na wyspę, każdy by kogoś skopał 1v1, po czym by sobie odpłynęli wszyscy razem i szczęśliwie, to byłby dużo większy hejt na BM. Jestem tylko ciekawy jak ona i jej załoga zostaną użyci w przyszłości.

Jest jeszcze kilka innych wątków i rzeczy, ale albo mi wypadły z głowy, albo zostały szerzej opisane przez kogoś innego. Także może coś jeszcze odpiszę, albo odniosę się do wpisu kogoś innego Big Grin
Hinczykbn

Pierwszy oficer

Licznik postów: 998

Hinczykbn, 20-04-2018, 23:12
Arc ogromnie przeze mnie hejtowany, mający jednak swoje plusy, przez co nie mogę ocenić jako jeden z najgorszych.

+Brook MVP, nie trzeba nic więcej dodawać, wygrał ten Arc.

+Reszta załogi Słomianych, każdy pokazał na co go stać no poza czarną owcą(nogą) załogi. Odpieranie ataków Yonko, walka Nami z Luffym vs Krakers.
czy reszta przejawy ich inicjatywy o której pisaliście.

+Jinbe przeciwstawiający się BM bo Luffy zostanie Królem.

+Luffy vs Kat, poza końcówką walka była bardzo dobra. Sama relacja przeciwników +++.

+Morskie walki, kopiuj wklej.. Smile

Wszystkich minusów nie ma co wypisywać, wypiszę te najgorszę:

-Sanji, chłop który nie zrobił nic poza smarkaniem za każdym razem. Nie rozumiem dlaczego jest tak szmacony. Chyba, że nie mamy na niego patrzeć jak na jednego z M3
a jak na uczuciowego kucharzynę?

-Sama BM, jak Yonko można tak znerfić? Chopper 50 Beri odpiera jej atak, inni słabsi Słomiany również. Kaido zaorał 4 Supernovas, schorowany dziadek WB, bez armora pokonał Akainu,  przed Shanksem się wszyscy obsrali. Cała rodzina boi się szału BM podczas gdy inne postacie sobie z nią "walczą:.

-Germa, po prostu porażka.

-Zachowanie Luffiego zaprzeczające kompletnie jego postawie. Totalna zmiana o 180 stopni.
Spoiler

[Obrazek: ENEL-GOD.png]

WfanOP

Wilk morski

Licznik postów: 53

WfanOP, 21-04-2018, 07:43
W mojej ocenie rozdział średnio dobry mniej niż dobry więcej niż średni ;p 

@Pekomamushi oraz @ARRRGH świetnie opisali ten arc +
dałem średnią ocenę bo nie mogę przeboleć kilku faktów ;/ :

 Bm taka op za dzieciaka robiła co chciała z olbrzymami a na własnym terenie z świeżakami nie mogła sobie poradzić "tak wiem nie mogła pozabijać wszystkich" ale jedynie co pokazała że popada w szał i nie ważne że zniszczysz jej dom oplujesz ją to cie po prostu oleje jak zobaczy ciasto " niby zniszczyła sunny ale przez jej głód nie była w stanie przedrzeć się przez guard point Choppera może i ma świetną obronę ale to jest Yonko bynajmniej ja to tak czuje"

 Smoothie panowie z góry ją opisali ;p

 Sanji jak na jego arc to tylko zbierał baty i płakał jak zaprezentował podwójne diable jambe miałem nadzieję że chociaż rozwali kawałek ściany a on się tylko pochwalił że potrafi ;/ "niby zrobił tort ale to było tak przedłużane że aż nudne kto wie może gdyby tortu nie zrobił a zamiast tego pomógł parować ciosy BM albo samemu ja odciągnąć może sama by padła z głodu i utopiła się w wodzie ;p"

 Luffy cały czas pokazane było od początku że nie pozwoli nikomu skrzywdzić przyjaciół a tu taka zamiana "wiem wiem gdyby nie inni to on kogoś trzeba było wybrać kompletnie nie podobało mi się pozostawienie przyjaciela na pastwę BM"

 Arc sam w sobie ciekawy był ale dłużył mi się
Mordoc

Pan Ciemności

Licznik postów: 4,490

Mordoc, 21-04-2018, 08:46
Oceniłbym tak na 3,5, ale że nie ma takiej opcji, to nie będę zawyżać, tylko dam 3. Moim zdaniem było wiele bardzo fajnych momentów, aczkolwiek nie zabrakło niespójności i słabych rozwiązań, dlatego ocena taka, a nie inna.

Pozwolę sobie wrzucić tutaj wypowiedź z tego tematu

Spoiler

Germa
- Smutne przedstawienie dzieciństwa Sanji'ego i potworów, które się nad nim znęcały, a także motyw, że z wrażliwego dzieciaka, który był nazwany porażką wyrósł badassowy gość. Na plus
- Komiks i legenda o organizacji, która była postrachem North Blue, wielcy zabójcy. Na plus
- Ksywki, specjalne kombinezony, dające moce, walka bez skrupułów, poświęcenie swoich. Na plus
- Specjalna technologia - kombinezony, klonowanie, wykorzystanie ślimaków do podróży przez Red Line, łączenie się "statków" w jedną konstrukcję/ teren państwa. Na plus.
Podsumowując dostaliśmy dobrze wykreowaną rodzinę zabójców, którą można się jarać. W dodatku dysponującą niesamowitą technologią. Wow, ktoś taki na pewno ma wiedzę i rozsądek.Ta jasne...

- Taki cienias jak Jaji w obliczu takiego potwora jak BM gadał sobie o gigantach.
- Jaji z synami gadali/knuli sobie jak gdyby nigdy nic, że wezmą młodą parę do siebie, podczas gdy w tle były uśmiechające się i podsłuchujące  ściany, drzwi itp.
- I po tym wszystkim okazało się, że Germa to debile, którzy nie mieli żadnego planu. Nie udawali debili, tylko się nimi okazali.
- Generalnie odnoszę wrażenie, że całe zabójstwo Germy było zaplanowane na siłę, na potrzeby fabuły. Wcześniej jakoś rodzina BM zawierała małżeństwa i nie było potrzeby mordowania drugiej strony. Zwłaszcza, że w przypadku Germy wojownicy w kombinezonach mogli wzmocnić załogę BM i to bardziej, niż jakieś randomowe klony, które zapewne padłyby po użyciu królewskiego haki.
No i ewentualnie plus dla Reiju, że coś podejrzewała.

Załoga BM
- Rodzina, mafia, harem, bezwzględność jak prawdziwi piraci, moce opierające się na jedzenie, doskonale pasujące do klimatu OP i tej rodziny. Wierność i wrogość w rodzinie z różnych powodów. Chęć stworzenia utopii i wyjaśnienie motywu gigantyzacji - na plus.
- Cracker - gość warty prawie 1mln, w dodatku ukrywający się w zbroi, na tyle dobrze, że to jej "twarz" widnieje na liście gończym. Dobrze wykreowana i dobrze wykorzystana postać.
- Katakuri - nie chce mi się wypisywać, bo za dużo tego, ale postać na plus. Być może kontrowersyjny motyw obżarstwa i herbatki moim zdaniem był w porządku, gdyż pasuje do syna BM i postaci żyjącej w uniwersum OP.
- Smoothie - fajnie, wycisnęła soczek z różnych postaci i rzeczy, ale w porównaniu do Crackera i Katakuriego, to tak naprawdę nic nie zrobiła. Akt jeszcze trwa, więc jeszcze jej nie skreślam.
- Perospero - podobnie jak Katakuri, jedna z najbardziej ogarniętych postaci
- Big Mom
* Dzieciak, który miał zwykłych rodziców, a urodził się jakimś wybrykiem natury. Motyw może być, ale jeśli Oda zostawi to tak bez wytłumaczenia tzn. jej talent do bycia OP będzie z kapelusza, a nie będzie mieć żadnej genezy, to będzie to dla mnie słabe.
* Dzieciak rozwalający wioskę gigantów. Cóż tu mam odczucia ambiwalentne. Skoro BM urodziła się potworem, to można zrozumieć, że była w stanie pokonać już za dzieciaka silnych przeciwników, ale irytuje mnie fakt, że wielce hajpowani wojownicy z Elbafu zostali sprowadzeni do rangi szmat, którymi wyciera się podłogę. Nawet jeśli tych dwóch olbrzymów było starych, to o niczym nie świadczy, Rayleigh młody nie jest, a był w stanie powstrzymać Kizaru.
* Straussen, czyli gość, który miał łeb na karku i odpowiednio pokierował BM - spoko motyw. Nie jest powiedziane, że Król Piratów musi mieć talent do wszystkiego, w końcu od czegoś ma swoją załogę. Podobnie jest w przypadku Luffy'ego, który jest po prostu silny i zdeterminowany.
* Dzikie napady szału BM i zjedzenie dzieciaków. Nie spodziewałem się czegoś takiego w OP, więc tym bardziej na plus. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że zjedzenie użytkownika owocu daje konsumentowi moc.
* Moce BM oparte na duszy. Wysysanie życia jest całkiem w porządku i ograniczenie (strach lub jego brak) moim zdaniem również jest sensowne. Wykorzystywanie dusz do tworzenia armii bardzo fajne. Kontrola nad terenem i żywiołami + praktycznie niezniszczalne ciało, moim zdaniem dobry materiał na Yonko. (Przy okazji każdy z Yonko ma inny rodzaj owocu, Shanks - brak owocu(chyba), BM - paramecia, Kaido - zoan, BB - logia [+ paramecia  i niewykluczone, że ma też zoana ]).
* Minus po stronie Ody jest taki, że BM mając tak ogromną siłę ognia nie wyrządziła zbytniej krzywdy, tylko wrzeszczy, goni albo pozostaje statyczna. Niewiele brakuje do tego oklepanego motywu z shounenów, gdzie villain stoi, gada i nic nie robi, bo przecież jest potężny (tak było chociażby w Naruto)
* Plus, że tak naprawdę nikt nie był w stanie BM choćby zadrapać. Podejrzewam jednak, że gdyby zadała swoje pytanie komuś pokroju Nami, to ze spokojem odebrałaby jej duszę, więc sam fakt, że tego nie zrobiła jest naciągany. 

Załoga SHP + sojusznicy
- Brook - to co Wesoły Kostek odstawił w trakcie tego aktu z całą pewnością zasługuje na odnotowanie. Infiltracja zamku BM(wraz z Pedro), pokonanie wszystkich strażników, kradzież(przemycenie w czaszce) skanów poneglyphu, walka z BM i zranienie Zeusa, potem spanie z Yonko na luzie, rozbicie portretu Caramel. Ostatnio ponownie przeciął Zeusa i uratował Carrot. Gość zrobił o wiele więcej niż Sanji za czasów Mr Prince'a, zwłaszcza, że patrząc na siłę, to nikt się po nim raczej aż tak wielkich czynów i w takiej ilości, nie spodziewał.
- Chopper/ Bropper - kolejny Słomek, który do najsilniejszych nie należy, ale był na tyle cwany, żeby załatwić ekipę Brulee, a z niej samej zrobić przydatne narzędzie do podróży przez świat luster. Na plus. Tutaj przy okazji wspomnę, że fakt, że Brulee nie rozróżniła żaby zmienionej w Carrot była na minus. Fakt, że Chopper dał radę stankować cios BM w guard pointo jest plusem, bo to w końcu jego najsilniejsza defensywna stanca + podejrzewam, że w tym trybie ma lepszego defa od większości Słomków. To jego unikalna technika, która zapewne jest silniejsza nawet od tekkai (czy jak się zwała ta technika CP9), więc jestem w stanie zrozumieć, że jest się w stanie przeciwstawić nawet haki. Generalnie to był tylko jeden hit i nie jest powiedziane, że kolejny atak, by przetrzymał, więc nie uważam tego za dehajp dla BM.  
- Jinbe - Sternik pełną gębą, wejście smoka, doświadczenie, ale tego można się było spodziewać. Uratowanie Luffy'ego i Nami z więzienia, podsunięcie współpracy z Bege, brak strachu wobec BM, płynięcie po fali, a do tego doświadczenie i  zachowanie załogi w ryzach w trudnych momentach jak chociażby po śmierci Pedro. Jinbe to kolejna postać, w załodze, która jest godna zastąpić kapitana pod jego nieobecność i wziąć ciężar na siebie, wcześniej tego typu inicjatywą wykazali się Zoro i Sanji. 
- Pedro - słynny Złodziej poneglyphów, przewodnik po imperium BM, doświadczony i ogarnięty wojownik, który oddał życie za ideę.
- Carrot - spodziewałem się, że za wiele nie wniesie, ale króliczek poza tym, że jest sprawny fizycznie i potrafi rysować, wykazał się również rozsądkiem, czyli zniszczeniem sterów, zamiast bezsensowną walką. Opanowanie przez nią formy, którą potrafią kontrolować tylko niektórzy minkowie, jest wielkim plusem. Design i motyw samej transformacji też moim zdaniem na plus.
- Nami - supportowanie w walce z Crackerem, kontrolowanie wrogich minionów, dwukrotne wykorzystanie mocy Zeusa, Pani Nawigator również się spisała.
- Sanji - jego poświęcenie jest z pewnością na plus, na minus jest natomiast, że tak łatwo dał się zwieść, uwierzył w słowa BM, a potem co chwilę siedział załamany i bezradny. Wszyscy oczekiwaliśmy powrotu Mr Prince'a i się zawiedliśmy. Na plus, że w przypływie emocji kopnął Bobbina, uniknął pocisku Katakuriego, a także użył podwójnego DJ i majestatycznie stanął na stole przed "rodzinką".
- Luffy - jest głównym bohaterem, więc można się spodziewać, że będzie błyszczeć. Moim zdaniem wszystko, co zrobił zdecydowanie pasowało do kreacji jego postaci, więc na plus.
- Bege - na plus były jego moce, zachowanie zimnej krwi w wielu momentach, przybycie na ratunek Chiffon. Nie podobało mi się jedynie niedopatrzenie ze strony Ody, czyli zamach na BM przygotowywany od dawna, a w ostateczności plan trzeba było wymyślić od nowa, a jego ogniwami okazały się czynniki, które wcześniej nie były brane pod uwagę, czyli SHP.
- Pound - nie był zbyt silny, więc tym bardziej szacun za poświęcenie dla dobra córki.

Walki i motywy, o których nie wspomniałem wcześniej:
- Cracker vs Luffy - moim zdaniem bardzo dobra i przede wszystkim sprawnie przeprowadzona walka. Była dość krótka, a w jej trakcie wiele się działo. Wielki plus.
- Luffy vs Sanji - bardzo dramatyczna i emocjonalna "walka", zdecydowanie na plus
- Katakuri vs Luffy - ta walka póki co wydaje mi się przeciągana
- Motyw, że żołnierz położył się do łóżka Sanji'ego, bo miał ochotę, więc inny żołnierz pomyślał, że Sanji śpi w swoim pokoju. Jeden z najbardziej badziewnych i naciąganych motywów w tym akcie.
- Motyw handlu ciałami (Caramel) i motyw królów podziemia - całkiem fajny motyw
- Kontrowersyjny motyw Stussy jako pani od kurtyzan, a także bycie podwójnym agentem - na plus
- Tamatebako - Z jednej strony spoko motyw, a z drugiej, gdyby ta bomba wybuchła w Pałacu na wyspie Ryboludzi, to za kolorowo, by nie było, doradca Neptuna nie przemyślał tego zbyt dobrze.
- Motyw ruletki i jeśli ktoś chce zabrać BM siebie, to w zamian też musi coś oddać, ciekawy i klimatyczny
- Sanji pro cook i super smak tortu na plus, na minus jednak, że sama akcja pieczenia tortu dostała o kilka paneli za dużo

Sporo osób pisze, że ten akt jest długi przez liczbę wątków. Moim zdaniem wielowątkowość nie jest zła, złe jest czasami rozciąganie niektórych wątków, tak by liczba stron rozdziału się zgadzała.

Spoiler

[Obrazek: UAMELnu.png]

Spoiler

[Obrazek: 05onfire1_xp-jumbo-v2.jpg]

CCORD

Gorosei

Wiek: 25
Licznik postów: 4,965
Miejscowość: Siedlec :]

CCORD, 21-04-2018, 12:34
W większości zgadzam się z @ARRRGHiem, dając przy tym ocenę "Całkiem dobry".

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na parę szczegółów.

Całe to zeszmacenie BM, ukazanie jej ze złej strony itd. wynika z waszego złego podejścia do arcu (co nie jest do końca tylko waszą winą, dlatego zamiast was wyzywać, tłumaczę). Nie powinniście na to patrzeć jak poprzednie arce, gdzie Luffy idzie pokonać Crocodile'a, idzie pokonać Lucciego, czy idzie pokonać Enela. Tutaj był to arc "uratujmy Sanjiego unikając walki". Samo to, że im się nie udało uniknąć walki, pokazuje już że było to śmiesznie absurdalne myśleć, że uda im się wydostać bez walczenia.

To, że BM była taka, a nie inna, to jedyna możliwa sytuacja, w której Słomiani wychodzą żywi z WCI. No dobra, ludzie mogą się denerwować, że jak dziecko biegała za ciastem i zachowywała się jak dziecko, jak dziecko nie szło jej uspokoić i... no właśnie, jak dziecko. Od początku arcu mieliśmy obraz BM jako rozkapryszonego bachora, co już tu ktoś zresztą opisał. Może się to jednym nie podobać, ale Oda pozostał wierny temu co ustalił, stworzył taką postać jaką chciał i ją nam przedstawił. Wasz problem tutaj wynika z waszych błędnych wyobrażeń i oczekiwań - nie wszyscy Yonko muszą być tacy sami, nie wszyscy będą cool jak Zoro, czy Shanks. Cała załoga BM i całe WCI miało swój konkretny klimat, motyw przewodni, Oda był temu wierny i nie zmieniał czegoś co nam raz przedstawił, bo fani płaczo że bm gupia.

W tym arcu głównym przeciwnikiem nie była BM. Na początku nie było kogoś takiego w ogóle, ale na koniec możemy trochę to naciągnąć i głównym przeciwnikiem nazwać Katakuriego. Dlaczego? Bo od samego początku Oda nie planował walki z BM, wiedząc jak katastrofalne byłyby jej skutki.

Nie patrzcie na to jak pozostałe arce, gdzie Luffy pokonując Crocodile'a niszczył całe jego królestwo, wysyłając go do ID. Nie patrzcie jak na zniszczenie CP9. Nie patrzcie jak na pokonanie Arlonga, niszcząc przy tym Arlong Park. Tutaj Słomiani uciekli z podkulonym ogonem i możemy być pewni, że BM na pewno powróci i to co mieliśmy teraz było (niepotrzebnie przeciągniętym, zgadzam się) wprowadzeniem jej całej załogi.

A najlepiej gdybyście w ogóle nie traktowali tego jak arc o BM. Patrzcie na to jak Arc o załodze BM, gdzie w tle przewija się żądny krwi potwór, którego wszystkie strony muszą uspokajać. BM powróci.

Mówicie też, że Sanji nie miał walki. Nie zgodzę się, przecież pokonał Yonko Wink

Co do Smoothie - ja bym się nie bał. Pomijając to co pisałem wyżej - to na 100% nie jest ostatni arc, gdzie mamy do czynienia z BM i jej załogą - Oda bardzo stosuje się do zasady działa Chekhova, jeśli taka postać (pozornie ważne) się pojawiła, to możemy być pewni, że jeszcze będzie miała jakąś rolę w "grze".
 
ARRRGH

Imperator

Licznik postów: 2,562

ARRRGH, 21-04-2018, 13:07
(21-04-2018, 12:34)CCORD napisał(a): Całe to zeszmacenie BM, ukazanie jej ze złej strony itd. wynika z waszego złego podejścia do arcu (co nie jest do końca tylko waszą winą, dlatego zamiast was wyzywać, tłumaczę). Nie powinniście na to patrzeć jak poprzednie arce, gdzie Luffy idzie pokonać Crocodile'a, idzie pokonać Lucciego, czy idzie pokonać Enela. Tutaj był to arc "uratujmy Sanjiego unikając walki". Samo to, że im się nie udało uniknąć walki, pokazuje już że było to śmiesznie absurdalne myśleć, że uda im się wydostać bez walczenia.

Generalnie się zgadzam, bo tak jak napisałem już w obu tematach - to jest jedyny powód dla którego kupuję takie zakończenie, w którym Luffy i Sanji zostawiają Jinbeia, słonecznych oraz germę. Akceptacja tego powinna być jednak bardziej zaakcentowana, np. dialogiem, w którym Luffy mówi, że nie chce ich zostawiać, ale upada na kolana, bo nie ma siły, zaś wszyscy uświadamiają sobie, że jak teraz nie uciekną, to wszyscy przegrają. Wydaje mi się że zrobienie większej dramy z tego dałoby temu zakończeniu więcej wiarygodności.

Co do BM, to tutaj z kolei jest trochę jak ze Smoothie. Zgadzam się, i to też już pisałem kilka razy, że nie powinni być w stanie wparować na wyspę Yonkou, poklepać kogo trzeba i bez żadnych "strat" sobie odpłynąć. Ten fakt akceptuję i się z Tobą w 100% zgadzam. Nie zgadzam się natomiast co do zrobienia z BM rozwydrzonego, dużego bachora. I nie kupuję tutaj argumentu, że Oda pozostał wierny pierwotnemu pomysłowi blablabla Big Grin dla mnie Yonko to ktoś kto skupia wokół siebie nie tylko siłę. Tutaj dochodzi już polityka, układy i jednak panowanie nad tym wszystkim. BM wpadająca w szał, którego obawiają się nawet najpotężniejsi w jej załodze, jest po prostu niewiarygodna. Jak dla mnie taka postać nie powinna być w stanie utrzymać tytułu Yonko przez tak długi czas. Skoro BM miała zostać znerfiona na czas tego arca, aby uwiarygodnić odbijanie Sanji'ego, można to było po prostu inaczej rozegrać. Np. połowicznym sukcesem zamachu, albo jakąś zewnętrzną sprawą, dla której BM zostawiłby dowodzenie Katakuri'emu. I o to mi bardziej w tym chodzi - można było zachować powagę tego tytułu, który był hajpowany od zawsze. Podobnie właśnie ze Smoothie - skoro miała nie zrobić teraz nic, to lepiej gdyby Oda trzymał ją za kuluarami i wprowadził kiedyś, z dużo większym przytupem. A tak wyglądała jak jeden z randomowych oficerów i jej pojawienie się w przyszłości mało kogo ruszy.
marmolada

Wilk morski

Licznik postów: 84

marmolada, 21-04-2018, 14:46
Jak wspomnieli poprzednicy BM napewno powróci, tylko pytanie kiedy i gdzie? Będzie ścigała slomkow do Wano gdy dowie sie o skradzionym czerwonym kamyczku i tamabeko i cały świat dowie sie jak bardo Luffy narozrabial na jej terenie, czy raczej już po pokonaniu Kaidou?
Pekomamushi

Piracki wojownik

Licznik postów: 169

Pekomamushi, 21-04-2018, 14:55
(21-04-2018, 14:46)marmolada napisał(a): Jak wspomnieli poprzednicy BM napewno powróci, tylko pytanie kiedy i gdzie? Będzie ścigała slomkow do Wano gdy dowie sie o skradzionym czerwonym kamyczku i tamabeko i cały świat dowie sie jak bardo Luffy narozrabial na jej terenie, czy raczej już po pokonaniu Kaidou?

Może na Elbaf? W końcu wątek Elbafu w arcu WCI został rozwinięty.
Dahaka

Król piratów

Wiek: 31
Licznik postów: 3,793

Dahaka, 09-06-2018, 21:24
WCI skończyło się już jakiś czas temu, więc chyba najwyższa pora naskrobać „kilka” słów o kolejnej przygodzie słomków, co w przypadku tego arca łatwe nie będzie. Przy ocenianiu fabuły zawsze wolę spojrzeć na szerszą perspektywę, aniżeli dłubać w detalach i rozkładać wszystko na czynniki pierwsze, ale, niestety, przy WCI jest to dosyć trudne zadanie, bo arc ewidentnie jest pierwszą częścią większej całości, która swą konkluzję znajdzie najprawdopodobniej na Elbaf. Wątki takie jak klony Germy czy trzecie oko Pudding pozostały bez jakiegokolwiek rozwiązania, losy Carmel na 100% muszą prędzej czy później zostać ujawnione Mamuśce, a do tego jest oczywiście historia BM z olbrzymami, która aż prosi się o rozwinięcie. Nie lubię oceniać wątków fabularnych zanim nie zostaną zwieńczone, bo Oda bardzo często dopiero na sam koniec, kiedy stawia kropkę nad i, nadaje pewnym motywom ładnego kształtu.

Jednym z takich wątków było dla mnie pieczenie tortu. Sporo osób w internecie zdawało się wierzyć, że tort Sanjiego wpłynie w znaczącym stopniu na BM - powali ją na amen, albo zmieni jej zdanie co do słomków. Koniec końców nie taki był jednak cel Ody (przynajmniej na to wychodzi na chwilę obecną). Tort miał dać słomkom szansę na ucieczkę - co też zrobił - ale przede wszystkim pozwolić Sanjiemu być tym, kim jest, co rozdział 902 w 100% potwierdził. Nie ważne kto jest głodny, dobry czy zły, Sanji go nakarmi, bo tak został wychowany. Ludzie patrzą na jego decyzje i wieszają na nim psy, bo naraził życie swojej załogi, by uratować gówno wartą rodzinę i nakarmić wroga. Logika faktycznie nie idzie z tym w parze, ale logika nie jest wartością, na której działania postaci w OP są oparte. Tutaj liczy się pogoń za marzeniami w rytm ducha romantyzmu zmieszana z buntem przeciw wszystkiemu co nas ogranicza. Można zarzucać postaciom, że podejmują głupie decyzje, ale zazwyczaj idą one w zgodności z motywami tematycznymi tej mangi, a z perspektywy pisarza trzymanie się ustalonej konwencji jest w zasadzie najistotniejszym czynnikiem przy kreowaniu historii.

W działaniach Sanjiego chodzi o to, żeby mieć wolność w byciu tym, kim się jest. Dlatego Luffy nie odmówił żadnej z jego decyzji, bo Luffy jako ucieleśnienie wolności pozwala Sanjiemu być Sanjim. W zasadzie dlatego też przez całą serię tak rzadko wydaje jakiekolwiek rozkazy, które wszyscy tak bardzo by chcieli, żeby wydawał - bo nie chce ograniczać, gdyż ograniczenia to jego największy wróg. Jak spojrzymy na wątek z tortem z odpowiedniej perspektywy, to jest on całkiem imponujący. Mimo, że Słomiani stanęli twarzą w twarz z rozwścieczonym imperatorem, to i tak robili co im się żywnie podobało i nie dali się stłamsić. Na tym właśnie polega bycie królem piratów dla Luffy’ego, więc jego załoga nie może być gorsza. Jeśli Sanji chce nakarmić wroga, to nakarmi i już, nie ważne kto to będzie i w jak krytycznej sytuacji się przez to znajdzie. Tak działa prawdziwa wolność, której pożąda Luffy.

Zresztą, bliźniaczo podobny wątek mieliśmy właśnie na Baratie, więc decyzje Sanjiego z perspektywy fabularnej były dosyć oczywiste. Wiem też, że niektórzy mogą z tego powodu narzekać – bo Oda powtarza scenariusz, który był już na East Blue. Ale rzecz właśnie w tym, że cały ten motyw zarówno z jego rodzinką jak i tortem miał pokazać, że Sanji jest Sanjim i nie musi się zmieniać nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach. Wiele osób liczyło na jego „ewolucję” w obliczu tak wielkiego zagrożenia, że uderzy kobietę, wykorzysta swoje ręce do czegoś innego niż gotowanie, albo po prostu nie nakarmi głodnego, ale morał jaki Oda przekazał jest inny. Jesteś jaki jesteś, masz wady, masz zalety, masz swój kodeks, którym kierujesz się w życiu i wcale nie musisz tego zmieniać pod presją świata. Jesteś wolny, by być kim chcesz.

Wątek z tortem i relacją SanjixVinsmoki (która też nawiązuje mocno, ale już w bardziej oczywisty sposób, do tego co napisałem wyżej) zaliczam na plus. Szkoda jedynie, że załoga BM trochę niedomagała, przez co motyw „robimy co nam się podoba i mamy w dupie, że jesteśmy na terenie yonko” nie miał aż takiej mocy, jaką powinien mieć.

I jak już przy Sanjim jestem, to na minus zaliczę dramę na linii Sanji -- załoga. Nic ona nie wniosła do fabuły, chociaż sama walka Sanjiego z Luffym była fajna. Idąc dalej - wątek Zeffa zakładnika tak jakby wyparował kompletnie z fabuły, podobnie sprawa z kajdankami, która została zmieciona pod dywan. Oda mógł to lepiej rozegrać, zwłaszcza, że była to świetna okazja na powrót Mr Prince’a.

Drugi istotny wątek, który chcę poruszyć, to walka Luffy vs Katakuri. Z jednej strony była fantastyczna, a z drugiej trochę nie trzymała się kupy. Dlaczego była dobra, to chyba wszyscy wiedzą i o tym pisać nie muszę. Skupię się na tym, co w niej nie zagrało.

A nie zagrała cała otoczka związana z haki. Na początku celem Luffy’ego było usprawnić swój kolor obserwacji oraz sprowokować Katakuriego, żeby się zdekoncentrował i przestał chwilowo patrzeć w przyszłość. W trakcie walki Luffy zaczął widzieć coraz więcej dzięki swojemu haki, a sekret Katakuriego okazał się idealnym materiałem do prowokacji. Wydawało się, że Luffy wykorzysta to do wyrównania szali pojedynku, ale… No właśnie, Oda nagle kompletnie o tym zapomniał i skupił się na samym Katakurim, jego honorowości i sztucznej personie, którą utrzymywał. Gdy Luffy aktywował Snakemana, w ogóle nie korzystał z obserwacji (a jeśli korzystał, to Oda nie oddał tego w walce, ani rysunkami, ani dialogami), a Katakuri w żadnym stopniu nie był zdekoncentrowany. Słowem, cała podbudowa nie miała kompletnie nic wspólnego z finałowym rozdziałem i konkluzją tej walki. Hajpowana obserwacja Katakuriego przestała mieć jakiekolwiek znaczenie, a 20 rozdziałów opracowywania kontry doprowadziło do niczego, bo Luffy wyciągnął power upa z tyłka i wygrał, I to mimo tego, że walka zaczęła się od totalnej dominacji Katakuriego z zaakcentowanym faktem, że mochi>guma.

Rozważam możliwość, że taki mógł być też zmysł Ody, zacząć walkę od szukania słabości przeciwnika oraz rozwoju Luffy’ego, a potem odsunąć te techniczne aspekty na bok na rzecz subtelniejszych i niezwiązanych z power levelami motywów. Być może Katakuri nie walczył na całego, bo bardzo chciał w końcu przegrać i dlatego różnica w poziomie sił tak się skurczyła między początkiem a końcem walki, ale nawet jeśli, to Oda nie zakomunikował tego wystarczająco dobrze. Fajne widowisko, fajne same założenia lustrzanej walki w lustrzanym świecie, fajne motywy fabularne, które wykraczały poza standardowy schemat walk w OP, ale jednak niejasności w tej walce zbyt rzucają się w oczy, przez co wydaje się one troszkę niedorobiona. No i nadal uważam, że jeśli Katakuri faktycznie trochę się nie podłożył, to wygrana Luffy’ego jest przesadą. Wiem, że Oda musi rushować z power levelem, bo koniec mangi tuż tuż(pod względem ilości arców, nie lat Big Grin), ale jednak trochę go poniosło tutaj.

Załoga BM była w porządku, ale Oda przesadził z ich niekompetencją. Takie przedstawienie rodzinki nie było raczej jego celem, ale niestety tak wyszło. Postaci ponownie było za dużo, przez co Oda nie miał co z nimi zrobić, więc często stały bezczynnie i rzucały komentarzem raz na pięć rozdziałów (np. Smoothie) Gdyby tak wszyscy ruszyli dupę, to wątpię, żeby Słomki przetrwały tę ucieczkę. Możliwe, że Oda nie chciał za dużo pokazywać, bo załoga BM na pewno powróci, ale w efekcie wypadli nieporadnie.

O Germie dużo się nagadałem podczas trwania arca, miałem co do nich spore nadzieje (plan jak zrobić w bambuko BM), ale koniec końców, mimo swoich kolorków, okazali się bezbarwnymi postaciami z niską wartością fabularną. Judge był nawet spoko, miał fajne backstory i nutkę człowieczeństwa mimo bycia śmieciem, niemniej braciszkowie nadają się tylko do pieca, bo byli kompletnie zbędni. Nie jestem pewny, czy Oda ma zamiar kontynuować ich wątek, ale mam nadzieję, że tak. Podobnie jak w przypadku wątków związanych z BM, tak i tutaj zostaliśmy bez odpowiedzi w kwestii powiązania imienia matki Sanjiego i fikcyjnego bohatera, który walczył z Germą (Sola). Liczę na to, że Oda faktycznie ma jeszcze coś do powiedzenia na ten temat i nie jest to po prostu wątek, który postanowił wyrzucić do kosza, żeby skrócić arc.

Na uwagę zasługuje także Bege, który był po prostu wspaniały. Chyba nikt nie wiązał z nim wielkich nadziei, a tu proszę, kozacki moment za kozackim momentem. Poszanowanie dla rodziny, polowanie na największe głowy podziemnego światka dla zabawy, fajny design oraz ciekawa moc uczyniły z niego jedną z najlepszych postaci tego arca. Szkoda jednak, że nie został zniszczony przez BM pod koniec. Dodałoby to trochę dramaturgii wielkiej ucieczce słomków, sama mama wypadłaby korzystniej mając dwie ofiary śmiertelne na koncie, a i czytelnicy zaczęliby się bać o resztę supernowych w przyszłości. Poza tym, nie widzę zbytnio roli dla Bege w dalszej fabule, więc to byłby idealny moment, żeby pożegnać się z tą postacią, no ale jest jak jest. Mam nadzieje, że Oda ma dla niego coś jeszcze w rękawie.

BM, jak na yonko przystało, okazała się barwną i ciekawą postacią. Mam wrażenie, że nie zobaczyliśmy jej ani razu w pełni sił, bo podczas akcji cały czas była albo w szoku (tea party), albo w amoku(wszystko po), ale nawet wtedy nie brakowało kozackich momentów jak surfing na tsunami czy atak na Sunny. Motyw jej panowania na Tottland też był ciekawy - każdy jest mile widziany i żyć będzie szczęśliwie, ale jeśli spróbuje opuścić imperium, to czeka go bolesna kara.

Wspomnieć należy oczywiście o flashbacku, który był dosyć hardkorowy. Oda przeskoczył kolejną poprzeczkę przedstawiając kanibalizm na dzieciach. Widać zresztą, że sam Jump ostro przytemperował te scenę, bo nic nie jest dosłownie pokazane ani powiedziane. Samo życie BM w kłamstwie jest tak adekwatne do jej charakteru, że nie sposób nie pochylić kapelusza przed Odą. BM to duże dziecko, jej głodowy szał to typowe zachowanie przedszkolaka, który nie może dostać tego co chce, tylko przedstawione hiperbolicznie. Jej podjarka herbacianą imprezką czy naiwność w kwestii idealizacji rodzica to też zachowania typowe dla dzieci wieku przedszkolnego, a homiesy to nic innego jak substytut zabawek. W zasadzie całe jej panowanie nad Totlandem bardziej przypomina dziecięcą zabawę w dom, niż faktyczną władzę. BM to kolejna świetna i dopracowana kreacja Ody, która idzie pod prąd oczekiwań fanów pragnących shonenowej sztampy. No i te musicale <3

Na osobny akapit zasługuje także Brook, który wygrywał wszystko w tym arcu. Najpierw kozacka współpraca z Pedro, starcie 1 vs 1 z BM, zakoszenie Poneglyphów, a na deser zniszczenie portretu Carmel. Brook desperacko potrzebował takich momentów i w końcu je dostał, to jego najlepszy występ w tej mandze.

Pedro też był dla mnie świetny. Wiele jest w tej mandze postaci, które były gotowe poświęcić swoje życie by coś zrobić, ale Pedro jest pierwszą, przy której naprawdę to poczułem. Czułem, że nie ma żadnych hamulców i za każdym razem idzie na całość, nie przejmując się tym, że może zginąć.
Strasznie podobało mi się też jego backstory z Baronem Tamago i w sumie smutno mi, że ich walka została potraktowana przez Odę trochę po macoszemu (jak w sumie większość walk po time skipie). Liczę na to, że jak Pedro powróci jako homie(a powróci na bank), a Oda pociągnie ten wątek dalej i zwieńczy go w satysfakcjonujący sposób.

Pudding także wypadła pozytywnie w moim odczuciu. Jej rodzinnie wypielęgnowana nienawiść i kompleksy zostały skonfrontowane z dobrym sercem Sanjiego, co zaowocowało dosyć zabawnym bipolarnym zachowaniem. Cała ewolucja jej uczuć do Sanjiego wypadła w porządku, ale ponownie pojawia się tutaj pytanie – co z tego wyniknie? To kolejny wątek, który zawisnął i pewnie będzie musiał poczekać aż do Elbaf. I jak ja mam tutaj cokolwiek ocenić… Nawet Jinbe nie dołączył do załogi oficjalnie.

Na koniec wspomnę może o strukturze arca, którą Oda rozwiązał o wiele lepiej niż przy Dressrosie. Fabuła płynnie poruszała się z jednego wątku do drugiego bez rzucania na talerz wszystkiego naraz. Duże wątki takie jak drama z Sanjim czy kopiowanie Poneglyphów zostały zwieńczone przed Tea Party, i dopiero wtedy na ich miejsce wskoczyły nowe, jak plan Bege czy Katakuri. Sama ucieczka troszkę się dłużyła, ale imo to przez przerwy i oczekiwanie. Jak sobie przeczytałem te rozdziały ciurkiem, to tak naprawdę jedyny niepotrzebny i przeciągnięty moment, to jak BM zboczyła z drogi, zrobiła rozróbę w jakiś mieście, a potem wróciła do gonitwy. Wiem, że to efekt konieczności przesunięcia akcji do przodu o parę godzin, ale trochę zepsuło to flow wydarzeń.

Cały arc imo poszedł zbyt gładko. Miało być piekło, miał być chrzest nowego świata, ale niestety tak nie było. Nie mam problemu z wydarzeniami, ale załoga BM powinna jednak postawić większy opór i sprawić więcej trudności słomkom. Tak, Pedro zginął, Jinbe i Germa musieli zostać z tyłu i nie wiadomo w sumie co z nimi, Pound i Baum zostali „zabici”.  Miało to pokazać, że mamy do czynienia z yonko i to nie przelewki, bo nie wszyscy wyjdą z tego cało. Problem jednak leży w samych słomkach. Jeśli im się źle nie dzieje, to nie czuć zagrożenia. Oda wydawał się wrzucać pod pociąg wszystkich, tylko nie ich. Mam nadzieje, że na Wano zostaną w końcu porządnie sponiewierani, jak za czasów przed time skipem. Bo to generalnie jest problem post-skipu, a nie tylko tego arca.

Ogólnie, jak widać, WCI to najbardziej niedokończony arc w tej mandze i jego odbiór w dużej mierze zależeć będzie od tego jak, i czy w ogóle, Oda pociągnie te wszystkie wątki dalej. Jeśli to zrobi, to arc będzie na 8, ale na chwilę obecną, to tak jak Dressrosie, daje 7/10. Dressrosa była o wiele bardziej zepsuta, ale pozamykała większość wątków w satysfakcjonujący sposób. Jej poziom wahał się od 5/10 do 10/10, WCI z kolei trzymało raczej stały poziom 7-8/10, z okazjonalnymi skokami wyżej.
[Obrazek: tumblr_o7qkyrayvR1tvlw71o1_1280.gif]
1 2
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź