Szkoda, że @
Sather od dawna nie komentuje, byłby dziś w siódmym niebie.
Tak jak @
Dejo To już oficjalne dane: Sanji>Shaggy>Chuck Norris>Goku!
Mam głęboką nadzieję, że ten chapter będzie punktem zwrotnym w zmianie wizerunku Sanjego. Oda go skrzywdził przez prowadzenie narracji w taki sposób, że zostawił sporo pola do niekorzystnych niedopowiedzeń. Wiadomo, że najwięcej emocji budził stosunek sił itd. Postaram się to tutaj logicznie uporządkować, należy się to Kukowi.
1. Problem zaczął się już przy wyborze mentora na TS. Mówcie co chcecie, ale z tym info co mamy teraz, Ivankov za żadne skarby nie ma podjazdu do Mihawka (mimo, ze nie jestem z tych, co stawiają M koło Yonkou czy admirałów). Do tego sam fakt wysłania Zoro do najlepszego na świecie szermierza a Sanjego do transów działał na niekorzyść drugiego. Jeszcze te wyjęte z tyłka przepisy Okama, mające wręcz regenerować towarzyszy, a będące tak bardzo wymyślone na poczekaniu, że ostatni raz Sanji przypomniał nam słownie o tym na Punk Hazard. Jeszcze jak zobaczymy na TS z perspektywy Monster Trio, to Iva przy Rayu i Mihawku jest wręcz słabym żartem. Robin i Franky z trafnością lokacji wyprzedzają go o głowę. O ile inaczej by to wyglądało, gdyby w czasie przed TS na GL Słomiani spotkaliby jakiegoś starego mistrza Zeffa, który nauczył go walki nogami i gotowania, a potem Kuma by odesłał do niego Sanjego. Marzenie.
2. Walki. A raczej ich niesprawiedliwy przydział. O ile inaczej wyglądał Zoro niszczący Monet czy Picę, a Sanji łamiący piszczel przy Vergo czy lany przez Doflę. Co tam, że są to zupełnie inne ligi przeciwników, Zoro ma nie przegrywać walk i jest pod ojcowskim kloszem Ody, a Sanji to ten ckliwy leszcz, krwawiący z nosa, klepany przez byle Violę czy nie mogący otruć BM bo kobieta i 'jakieś tam zasady'. Mocną stroną wątku Germy było doskonałe skontrastowanie z nimi wrażliwości Kuka i ukazanie jej genezy.
3. WCI. Czyli arc, który może się podobać fabularnie lub nie, ale jeśli chodzi o postacie do został wykonany świetnie (poza Smoothie + kontrowersje z BM). To tutaj pokochaliśmy Bege, poznaliśmy Katakuriego, Perosa i Ovena (ten ostatni wygrał końcówkę arcu, był jak Akainu na MF), świetne sceny dostawali Pedro, Jinbei, Brook (<3) no i oczywiście Luffy! A Sanji? Jego wątek też był nieźle poprowadzony, miał epickie momenty, no ale nie czuł było skupienia na nim uwagi, którą co chwile ktoś odwracał (tu Brook vs. BM, tam Kat, Snakeman i wiele innych). Nijak to się miało do hajpowanego roku Sanjego.
4. Jinbei, czyli najnowszy nabytek Luffiego i wszystkie teorię wywalające Sanjego poza ścisłą trójkę, nie mającego podejścia do L&Z&J. Co tam, że każda załoga w OP jest zbudowana wedle wzoru Kapitan + Silni Goście (ew. dowódcy jak jest załoga duża) + Plebs i Luffiego też wyewoluowała do tego schematu. Teraz będzie Luffy + nowe M3 + reszta. No ale spoko, dawajcie Sanjego poniżej Frankiego, niech temat się kręci. xD
Jak to teraz wygląda? Sanji jest największym beneficjentem WCI, nie dostał nic upokarzającego w stroju (o co się bałem najbardziej), w zamian za to mamy epicki design, przydatną umiejętność niewidzialności (będącą marzeniem Kuka!), do tego co najmniej 4 ścieżki rozwoju/power upa, czyli:
-sam strój ma pewnie masę przydatnych funkcji o czym pisał @
Dejo
-mamy oczywistą zapowiedź usprawnienia ubranka przez Usoppa i Frankiego
-Sanji sam w sobie ma jeszcze sporo do pokazania (to już Zoro więcej kart odsłonił, np. jedna z silniejszych technik przed TS czyli Sanzen Sekai użyta na Pice)
-łączenie stroju z umiejętnościami Sanjego.
A reszta rozdziału:
-Law kolejnym fanboyem germy, mimo że oficjalnie ich nie lubi xD,
-przez paręnaście minut patrzyłem tylko na tych ninja i kisnąłem z kunsztu Ody, genialni!,
-mam nadzieję, że Robin się jakoś uda opanować sytuację, inni mogą dać ciała ale co do niej to dawno nie miała dobrych scen,
-BM... póki co szkoda komentować, akcja może pójść dosłownie w każdym kierunku, wróżenie z fusów zostawiam innym.
Więcej grzechów nie pamiętam. Sam lubię bardziej Zoro, ale ten rozdział był idealnym, aby zadośćuczynić Sajnemu. Blondas wraca na należyte mu miejsce.