One Shot Kintoki pióra Akiry Toriyamy
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
1 2
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
Szczery

Imperator

Licznik postów: 1,822

Szczery, 14-11-2010, 03:58
hetman napisał(a):Tak! DB jest słabe. Jako były fanatyk Dragon Balla z 42 tomami i całą masą gadżetów pogrzebanymi w ciemnej piwnicy w 100% zgadzam się z jeju. Z perspektywy czasu moja ocena Dragon Balla jest bardzo niska. Gdyby ta seria powstawała dzisiaj (kiedy mamy już całą masę lepszych shonenów) na pewno nie zyskałaby miana "kultowej".

Fabuła Dragon Balla była prosta, przewidywalna, a przy tym rażąco niekonsekwentna. Początkowo seria bazowała na prymitywnym, slumpowskim humorze pt. "kupka i cycki" by z czasem przekształcić się w niekończącą się sekwencję mordobić. To wszystko miałoby jakiś sens, gdyby Toriyama skończył swoją opowiastkę na Freezerze. Tymczasem po najpotężniejszej istocie, która mogłaby bez problemu rozwalić cały wszechświat, niczym grzyby po deszczu wyrastały kolejne, które męczyły się z Goku i spółką, zamiast po prostu rozwalić ich razem z całą planetą (skoro byli potężniejsi od Freezera, to powinni byli to umieć zrobić z palcem w nosie).

jeju napisał(a):Jako serie pewnie by się nie sprzedawały...

Sprzedawać, to by się może sprzedawały...ale po doświadczeniach z Dragon Ballem, Toriyama nie chce się już pakować w tasiemcowatą serię. W ostatnim tekście odautorskim w DB, stwierdził, że nie dawał rady z cotygodniowym rysowaniem. To była dla niego męczarnia. Dlatego obecnie rysuje już tylko one-shoty, bądź co najwyżej jednotomowe serie -.-

W ogóle wygląda na to, że Dragon Ball był dla niego ciężarem. Rysował, bo rysował ale nie można powiedzieć, że miał jakiś zamysł (jak np. Oda),
Toriyama nigdy się nie zastanawiał do czego Dragon Ball zmierza i jak w ogóle ma się skończyć. Nie utożsamiał się z własną serią. Pewnie dlatego wyszło, jak wyszło. Przypatrzcie się - rozdziały, w których budzi się Buu to gryzmoły. Pewnie Tori nie wyrabiał już z rysowaniem, więc stwierdził "rzucam to". A kiedy wiedział, że to już koniec, do dalszych rozdziałów się przykładał, by całą serię skończyć "nagle" -.- w sposób, który pozostawia mnóstwo niedopowiedzeń...
Jeżeli oceniać serię po tym jak się kończy, to Dragon Ball zasługuje na ocenę mierną. Jedyne co czuję do tej serii to sentyment -.- bo seria sama w sobie jest słaba.


Doskonały, poprawnie napisany post. To co mógłbym dopowiedzieć do tego tematu, to że podobny schemat w procesie twórczym można napotkać ostatnio w Bleachu i Naruto. Ale, że nie jest to moja własna opinia ( z tytułami tymi nie nawiązałem jak dotąd bliższej czy też, co ważniejsze w przypadku Shounenów, dłuższej znajomości). Pozwolę sobie więc na drobną dygresję od dygresji... miałem na myśli, dyskusji i odejdę od tego zakresu tematyki tytułów M&A.
Zamiast tego opowiem o tytule który znam lepiej - Trigun.

Opowiem tu niestety jedynie o anime, gdyż uważanej powszechnie za lepszą mangi nie miałem jeszcze okazji dogłębniej zbadać. Wiem o niej jedynie tyle, że rozpoczęła się w roku 1995, jej autorem jest Yasuhiro Nightow, a obydwie serie liczą sobie łącznie siedemnaście tomów. Obydwie serie? Ano właśnie, to co zostało rozgraniczone w mandze, jako serie Trigun i Trigun Maximum, w ekranizacji ich w postaci serialu anime, stanowiło spójną całość. Zanim powiem coś a propo tej spójności, ujawnię nieco danych o samym anime, gdyż nie każdy miał z nią styczność.

Wyprodukowało je studio Madhouse w roku 1998, jest więc dość często uważane już za klasykę (żeby nie powiedzieć - starocia), ze swą typową dla ówczesnych produkcji (zwłaszcza Sci-fi) ostrą kreską i chwilami topornie wyglądającą dziś animacją. Jeśli ktoś nie lubi old-schoolu to trudno, ale ja osobiście polubiłem przygody bohatera tej serii. A jest nim wysoki człowiek w długim, czerwonym płaszczu, dzierżący olbrzymią srebrną spluwę i zerkający sponad mieniących się pomarańczowo, okrągłych szkieł swoich okularów. Nie nie, nie chodzi tu o Alucarda, który ze swoją premierą się ciut spóźnił, aby mieć oryginalne cechy ubioru i gadżetów (In your face, you bloody demon!) lecz Vasha the Stampede. Vash jest wyjątkowo ważną personą w świecie przedstawionym, gdyż jest jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców świata, co mu nie przeszkadza podróżować sobie ze swą znaną każdemu z listów gończych facjatą. Czemuż niby została wyznaczona za niego rekordowa nagroda? Tutaj widz rozpoczynający swą przygodę z tą (nawiasem, posiadającą wspaniałą ścieżkę dźwiękową) serią również może tylko się domyślać, gdyż już po pierwszej akcji można wysnuć tezę, iż zaszła jakaś pomyłka a owy sympatyczny i pokojowo nastawiony młodzieniec nie jest nawet zdolny do popełniania czynów karalnych. Lecz im dalej w serię, tym więcej się dowiemy...

Ano właśnie, im dalej w serię. W przypadku podzielonej wyraźnie mangi być może różnica była odczuwalna w inny sposób, ale anime Trigun można określić podobnie jak kolega Hetman określił DB - z początku pierwsze historie mają prostsze i nieskomplikowane fabuły, służące wielokrotnie jako źródło kolejnych gagów, mających bawić nas, widzów. Ponieważ nie było to słynne, Toriyamowskie poczucie humoru, uniknięto słownych czy sytuacyjnych żartów z piersi, pup czy nawet odchodów, pojawiają się jednak także i sceny określane powszechnie jako ' slapstickowe' Po pewnym czasie jednak rozpoczyna się poważny wątek główny, który niemalże na dobre wypiera komedię z części odcinków. I tutaj mamy drugą rzecz jaką wspomniał Hetman - coraz potężniejsi przeciwnicy, nasyłani przez głównego antagonistę Vasha. Choć ich siła rośnie, a każdy kolejny jest o włos od wyeliminownia Vasha z świata żywych, to jednak jakimś dziwnym trafem nasz strzelec wyborowy zawsze osiąga swój cel... Jakim najczęściej jest pozostanie wśród żywych. Może to faktycznie budzić pytanie: Czemu oni wszyscy nie zaatakują go naraz? Ale wtedy jak dobrze wiemy, nie uzyskalibyśmy klimatu westernowego pojedynku.

Czy mówię tutaj, aby się żalić? Otóż nie, wykazuję tylko, że to o czym powiedziałeś Hetmanie wcześniej, nie musi wcale być oznaką zszambienia tytułu. Fakt, że zmieniał się on z upływem czasu, może przecież zaletą serii, w końcu jest to jakiś rozwój, nie ma stagnacji i nudy. Niekoniecznie musi to oznaczać narastający brak konsekwencji w kreowaniu danego tytułu. No i to właśnie czułem oglądając Triguna - dla mnie taki zabieg był udany. Równie dobrze więc zabieg ten może podobać się fanom DB w ich serii.

Owszem, post nie tyczy się tematu, ale jest spójną, nie rażącą niczyjego zdania na temat owego One-Shota, rozbudowaną treścią, będącą odpowiedzią na post Hetmana, który nie ma ustawionego OPZ. Nie chcę, aby zniknęła. Wnoszę też do dyskusji coś ciekawego - zastosowanie wyżej wymienionego schematu w innych tytułach i możliwość ocenienia go w sposób pozytywny. Dodatkowo pragnę podkreślić fakt, że ze zwykłego lenistwa mam opory przed szukaniem stosownego tematu o Trigunie, gdzie mógłbym się tą serią pozachwycać. W końcu jestem niewyspany i chcę się już położyć.
Dlatego, w zgodzie z regulaminem, uprasza się o niestawianie mi OPZ. Zresztą, jestem tu moderatorem a modzi chyba też mają prawo pobyć trochę ponad prawem?
hetman

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,319

hetman, 14-11-2010, 04:19
darkstar123 napisał(a):http://www.shonenjump.com/e/weeklyshonenjump/next.html
No to już wiadomo. Kintoki będzie serializowany w shonenie. Zobaczymy, co zrobi z tego pan Akira. Może jakoś uda mu sie coś osiągnąć ta serią.

Dłuższej serializacji nie należy się spodziewać. Góra kilkanaście rozdziałów -.- Seria nie przekroczy jednego tomu, podobnie jak Cowa! i Sand Land.
darkstar123

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,321

darkstar123, 14-11-2010, 04:32
W sumie to może być również błąd na stronie, ale patrząc na końcówkę tego one shota można stwierdzić, że idealnie nadaje się na serię i że jest na nią duża szansa. Przekonamy się wkrótce.
Blek

Imperator

Licznik postów: 2,588

Blek, 14-11-2010, 13:01
Stary mistrz zgnieciony potęgą jego fanów (Oda, Kishimoto, Tite). Zapowiada się ciekawie. Nie wróżę długiego życia tej serii, aczkolwiek jeśli rzeczywiście będzie się ukazywać to z przyjemnością poczytam.
hetman

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,319

hetman, 14-11-2010, 15:04
Na szczęście nie będzie żadnej serializacji Smile Po prostu amerykańska edycja wychodzi z tygodniowym poślizgiem w stosunku do japońskiej. W USA w tej chwili w sprzedaży jest numer 49, a w zapowiedziach jest numer 50 z Kintokim -.-
Także w kolejnym WSJ nie będzie żadnych Kintoków.
biela132

Wilk morski

Licznik postów: 69

biela132, 14-11-2010, 17:09
czy nikt nie zauważył w tym doktora żygago? XD btw. przyjemnie się czytało, kreska toriyamowska [mam wrażenie,że na kompie rysował XD] i ogólnie fajny one shoot , aha frezeer może i był potężny w kosmosie,ale komurczaka stworzono sztucznie,a buu pochodzi z innego świata :\
1 2
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź