Co byscie zmienili w One piece
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
wuzzek

Legendarny pierwszy oficer

Wiek: 26
Licznik postów: 1,325

wuzzek, 28-02-2023, 10:01
(26-02-2023, 18:20)Saki napisał(a): Arlong Park.

to było 24 lata temu Big Grin
[Obrazek: jhin-animated.gif]
Aioezn

Rekrut

Licznik postów: 25

Aioezn, 21-04-2023, 17:35
W ostatnim arcu pare postaci mogłoby zginąć na dobre, a nie tylko na niby.
Książę Cavendish

Agent Cipher Pol

Wiek: 23
Licznik postów: 79

Książę Cavendish, 05-05-2023, 17:50
Bardzo fajny wątek. Generalnie uważam Odę za słabego pisarza. Miał fajny pomysł i dobrze zaczął, ale im dalej, tym gorzej, więc dużo można poprawić.

Romance Dawn:
Tu jedyne, co bym zmienił, to to, że Luffy nie pokonałby króla mórz. Królowie mórz powinni być na poziomie imperatorów. Zamiast tego mógłby np. obronić wioskę Fuusha przed jakąś słabą załogą piratów i w ten sposób pokazać swoje umiejętności. Przez przypadek zatopiłby im statek, dlatego nie mógłby go wziąć i musiał wyruszyć w podróż swoją łódką.

Shells Town:
Tu bym nie robił z Coby'ego takiego przegrywa.

Miasteczko Pomarańczowe:
Buggy zdecydowanie silniejszy. Jako członek załogi Rogera byłby na poziomie imperatora (przy czym imperatorzy byliby dużo słabsi), ale jego prawdziwa siła nie byłaby pokazana. Jego charakter by się nie zmienił. W przeciwieństwie do innych silnych piratów nie brałby udziału w wyścigu o One Piece, bo bardziej interesowałby go skarb ukryty gdzieś na East Blue, który ma być dużo cenniejszy i starszy (Nami ukradłaby mapę do niego). Moji i Cabaji na poziomie Beckmana, Yasoppa czy Lucky Roo. Słomkowi nie walczyliby z nimi. Zoro nie pokonałby Cabajiego, a jakiegoś jego pionka. Za to Cabaji uznałby, że Zoro jest godny, by żyć i puściłby go wolno. Cabaji nie byłby też szermierzem, żeby Zoro nie miał ambicji, by go pokonać. Nie byłoby wątku, że Buggy prześladuje mieszkańców miasteczka w jakiś sposób. Po prostu jest takim lokalnym watażką i niektórzy go lubią, a niektórzy nie. Widzielibyśmy mały pokaz mocy załogi Buggy’ego, gdy zaatakowała go jakaś słaba załoga

Wyspa dziwnych zwierzaków:
Bez zmian. Wyspa na odpoczynek.

Wioska Syropowa:
Myślę, że nie implementowałbym dużo zmian. Tu Słomkowi stoczyliby walkę z pierwszym faktycznie silnym piratem. Kuro byłby trochę legendą na skalę lokalną i Słomkowi musieliby współpracować, żeby go pokonać. W walce Kuro używałby więcej brudnych sztuczek i strategii. Usopp powinien być silniejszy i odegrać większą rolę.
 
Baratie:
Rozbudowałbym Johnny’ego i Yosaku. Dałbym scenę, jak Mihawk i Zeff się spotykają. Szermierz rozpoznaje w nim wielkiego pirata i żałuje, że przeszedł na emeryturę. Luffy musiałby połączyć siły z Sanjim i kucharzami, żeby pokonać Kriega, który byłby największym piratem na East Blue po Buggym. Ostatecznie Gin by im pomógł, usypiając Kriega zastrzykiem i zabierając go ze sobą. Powiedziałby, że muszą potrenować, żeby mieć szansę ponownie stawić czoła Mihawkowi. Od tej pory załoga Kriega przygotowuje się do ataku na wyspę Jastrzębiookiego i w przyszłości powróci.
 
Arlong Park:
Tutaj zostawiłbym większość jak jest. Tylko Usopp nie byłby tak tchórzliwy i więcej pokazał.
 
Logue Town:
Ująłbym w mandze Daddy’ego Mastersona. Można też ująć wątek z Apis i tym smokiem. Buggy pojawiłby się tutaj, bo chciałby odzyskać mapę skradzioną przez Nami. Jego załoga wdałaby się w walkę ze Smokerem i choć Smoker nie miałby z nią dużych szans, to razem ze swoim oddziałem zdołałby zająć załodze Buggy’ego tyle czasu, że Słomkowi zdołaliby uciec. To przed Buggym Dragon uratowałby Luffy’ego. Porozmawialiby krótko o tym, że znów się spotykają. Dragon powiedziałby coś w stylu, że ciekawe, co przyniesie nowe pokolenie, a Buggy odpowiedziałby, że nie dorównają poprzedniemu pokoleniu silnych (w domyśle jego, Dragona, Shanksa, itd.). Smokerowi udałoby się aresztować część załogi Buggy’ego. Buggy, Moji, Cabaji i kilka innych silniejszych osób ruszyłoby w dalszą pogoń za Słomkowymi na Grand Line.
 
Reverse Mountain:
Nie zmieniałbym nic chyba.
 
Whiskey Peak:
Zoro miałby większe wyzwanie, walcząc z łowcami głów. Mr. 5 i Miss Valentine nie byliby oficerami.
 
Little Garden:
Chyba nic bym nie zmieniał.
 
Wyspa Drum:
Nie robiłbym z Hiluluka takiego wariata. Nie podoba mi się, jak Oda z łanpisowego Zięby robi pozytywną postać. Byłby on po prostu niezorganizowanym lekarze, który zawsze zapominałby dodać jakiegoś składnika do leku, przez co nigdy by mu nie wychodziło leczenie. Nie wiem, czy brałbym Choppera do załogi. Oda słabo go prowadzi i w sumie mało się przydaje. Tylko raz ktoś był chory na statku i w sumie wyleczyła tę osobę Kureha, a nie Chopper.
 
Alabasta:
Crocodile byłby na poziomie Mihawka (wszyscy wojownicy mórz byliby na podobnym poziomie, niedostępnym dla Słomkowych póki co). Słomkowi by go nie pokonali. Członkowie Baroque Works odkryliby, że Crocodile i Mr. 1 ich oszukali i tak naprawdę zależało im tylko na zdobyciu Plutona, więc buntują się. Na Alabastę przybywają Garp z Cobym i Helmeppo (już trochę podtrenowanymi), żeby wspomóc Smokera (jego rola w arcu też jest większa i pokonuje on Robin). Crocodile i Mr. 1 uciekają. Robin zjawia się na statku Słomkowych, tak jak w mandze. Pell by zginął. Ace byłby dojrzalszy, silniejszy i trochę starszy niż w mandze, jak przystało na dowódcę oddziału Białobrodego.
 
Jaya:
Nic bym nie zmieniał. Zmieniam zdanie. Zapomniałem, że Buggy się wtedy pojawił. Można by dać jego spotkanie z Acem, ale na trochę innych zasadach. Obaj powiedzieliby sobie nawzajem, że tropią konkretnych piratów. Fajnie by się też złożyło, bo obaj ci piraci (Luffy i Czarnobrody) byli wtedy na Jai.
 
Skypiea:
Skróciłbym i rozwinął trochę wątki historyczne kosztem walk. Robin nie dostałaby swojej walki (Yamy bym w ogóle nie wprowadzał). Choppera by nie było, więc Gedatsu niepotrzebny. Jego historyjkę okładkową mógłby przejąć np. Ohm. Tych braci Satoriego bym wyrzucił, a jego samego uczynił mniej denerwującym. Dałbym G-8 jako kanoniczne. Pagaya by zginął.
 
Long Ring Long Land:
Skróciłbym i rozbudował Foxy’ego. Zrobił z niego ciekawszą postać powiązaną z innymi. Nie ma sceny z zamrożeniem króla mórz. Kuzan pokazuje swoją moc w inny sposób.
 
Water 7:
Nic bym nie zmieniał. Ewentualnie dał więcej zwiedzania wyspy. Refleksje i wyrzuty sumienia Usoppa. Nie płakałby konkretnie za statkiem, a przez to, że to podarunek od ukochanej.
 
Enies Lobby:
Wywaliłbym te walki w pociągu. Fukurou też. Dowiadujemy się, że agenci na Enies Lobby to nowicjusze, którzy jeszcze się szkolą i przydzielane są im prostsze zadania. Bardziej doświadczeni członkowie CP9 działają w Nowym Świecie na misjach. Mielibyśmy walki: Luffy vs Lucci, Zoro vs Kaku, Sanji vs Jabra, Nami vs Kalifa, Snajperking vs Kumadori. Walka z Luccim byłaby krótsza i skończyłaby się użyciem gear second. Luffy nie znałby jeszcze gear third. Nie byłoby też momentu, w którym Luffy nagle wstaje dzięki krzykom Snajperkinga. Blueno okazałby się potrójnym agentem. Pracowałby jednocześnie w barze, był członkiem CP9, a tak naprawdę służył Czarnobrodemu. To on wezwałby buster call, żeby wywołać zamieszanie. Wtedy na Enies Lobby przybyłby Laffitte i razem z Blueno i Robin uciekliby dzięki mocy drzwio-drzwiowocu. Po co ten zabieg? Mniejsza ilość Słomkowych to więcej czasu na każdego z nich. Jednocześnie Robin jest potrzebna do czytania poneglyphów. Zrozpaczeni utratą Robin Słomkowi postanowiliby ją za wszelką cenę odbić. Potem scena ze spaleniem Going Merry i powrót na Water 7, tak jak w mandze.

Po Enies Lobby:
Spotkanie z Garpem. Tu za wiele się nie zmienia. Coby i Helmeppo zrobiliby trochę większy progres. Luffy i Zoro by ich tak szybko nie zdjęli. Coby faktycznie wyrasta na rywala Luffy'ego. Kuzan z oczywistych względów nie rozmawia z Robin, a udaje się do Słomkowych i Garpa. Opowiada im trochę o Czarnobrodym i Słomkowi rozpoczynają planowanie ratowania Diablicy. Zamierzają stoczyć walkę z Teachem w Nowym Świecie. Od tej pory co jakiś czas mamy rozdziały skupione na życiu Robin w załodze Czarnobrodego. Widzimy też, gdzie Marshall podróżuje, jak działa i jakie zasady u niego panują. Na koniec Usopp przeprasza, dołącza z powrotem do załogi i odpływają. Franky buduje im statek (lepszy z wyglądu i mniejszy), ale nie dołącza do załogi. Ace nie stoczyłby walki z Czarnobrodym. Nadal by go szukał.

Thriller Bark:
Całą tę sagę przesunąłbym przed Water 7, żeby dać Słomkowym więcej czasu na zżycie się z Robin. Moria wciąż byłby poza zasięgiem Słomkowych, więc pomogliby jedynie Brookowi odzyskać cień oraz pokonaliby Hogbacka, Absaloma i Peronę. Postawienie na humor i nawiązania do horrorów. Na koniec Morię odwiedziłby Kuma i z rozkazu rządu przeniósłby go w niewiadome miejsce. Po zniknięciu Morii Kuma mógłby mieć tę scenę ze Słomkowymi na koniec. Brook wyruszyłby w samotną podróż na spotkanie z Laboonem.
 
Archipelag Sabaody:
Usunąłbym Apoo, Hawkinsa i Killera przynajmniej. Kuma nie pojawiłby się na archipelagu. Rayleigh powstrzymałby Żółtą Małpę. Luffy pokonałby Sentoumaru. Na wyspie pojawiłoby się kilku pułkowników marynarki, którzy walczyliby z supernowymi. Kilka osób by zginęło. Słomkowi dowiedzieliby się, że Ace został złapany przez jakiegoś łowcę głów i wyruszyli do Impel Down.
 
Amazon Lily:
Słomkowi nie zostali rozdzieleni na Sabaody i popłynęli stamtąd od razu do Impel Down, więc wyspa ta musiałaby pojawić się w innym momencie. Myślę, że pomiędzy Enies Lobby a Sabaody byłby dobry moment. Słomkowi dowiedzieliby się tam na temat dominacji (pozwala wzmacniać bronie i ciosy, dotykać władających mocą Logii, robić uniki i w rzadkich wypadkach powalać wrogów pod wpływem emocji). Luffy i Zoro nauczyliby się jej używać. Nami przeszłaby trening przez Kuja. Sanji nie byłby takim zboczeńcem jak w mandze i robiłby na wyspie za szarmanckiego kucharza. Byłby zazdrosny o Hancock po tym, jak ta zakochałaby się w Luffym (powód zakochania byłby inny, bo oczywiście Luffy nie uderzyłby jeszcze niebiańskiego smoka). Usopp trenowałby strzelanie, ale nie opanowałby dominacji. Z oczywistych przyczyn nie dochodzi do spotkania Hancock z Momongą.
 
Impel Down:
Przed dopłynięciem do Impel Down Słomkowi spotykają Smokera. Ten uświadamia ich, że nie są w stanie sforsować samodzielnie wrót więzienia i zgadza się przemycić do środka piratów (na Alabaście spędził ze Słomkowymi i Acem więcej czasu, więc zdążył ich polubić, ma do nich szacunek za rozpracowanie Baroque Works, czego nie mogła zrobić marynarka). Samo Impel Down zrobiłbym krótsze. Buggy i Crocodile nigdy by do niego nie trafili, więc najciekawszy element by zniknął. Słomkowi poznaliby tam nowe postacie, ale przekradaliby się, nie uwalniając nikogo (to byłby warunek Smokera). W międzyczasie przybyłby Czarnobrody, który zdobył tytuł wojownika mórz, szantażując rząd (czego dowiadujemy się z rozdziałów skupionych na Robin i jego załodze). Szedłby przez wszystkie poziomy i uwalniał wszystkich po kolei, żeby wywołać chaos. Tak jak w mandze, zostałby pokonany przez Magellana, ale z pomocą przyszedłby mu Shiryuu. W końcu doszłoby do spotkania Luffy’ego z Czarnobrodym na najniższym poziomie. Słomkowi zobaczyliby tam też Robin. Ace zostałby wywieziony na Marineford. W końcu wszyscy uciekliby przed Magellanem. Czarnobrody zabrałby nowych załogantów z najniższego poziomu (w tym Morię, który został tu przeniesiony dotknięciem Kumy), Słomkowi wzięliby ze sobą byłych pracowników Baroque Works, Ivę i resztę neotranziomów oraz Jinbe. Ucieczka z Impel Down byłaby na tyle dużym wydarzeniem, że pisano by o nim w gazetach. Buggy z gazety dowiedziałby się, że Luffy właśnie uciekł stamtąd i zacząłby płynąć w jego kierunku.
 
Marineford:
Dzięki coup de burst Słomkowym i reszcie udałoby się dogonić statek eskortujący Ace’a. Zaczęliby się strzelać z okrętem marynarki. W środek walki wkracza Buggy, który zaczyna strzelać do Słomkowych. To pozwala statkowi marynarki uciec. Nowy statek Słomkowych jest dzięki Franky’emu bardzo wytrzymały, więc niewiele mu robi ostrzał Buggy’ego. Luffy i reszta ruszają w dalszą pogoń, by uratować Ace’a. Buggy rusza za nimi. W końcu docierają na Marineford. Egzekucja jest już przygotowana, ale tym razem Luffy jest w głównej kwaterze marynarki przed Białobrodym. Ten zjawia się spod wody, tak jak w mandze, lecz nie z całą flotą, a z tylko najbardziej zaufanymi członkami załogi oraz planem. Białobrody, Vista, Jozu i kilku innych oficerów będzie toczyło walkę z marynarką, a w tym czasie Marco uwolni Ace’a. Chwilę potem przybywa Buggy, który chce jedynie swoją mapę. Marynarce to jednak nie robi różnicy i chce schwytać i jego. Zawiązuje się więc w biegu sojusz między Słomkowymi, uciekinierami z Impel Down, załogą Białobrodego oraz załogą Buggy’ego. Borsalino przejrzałby plan i zablokował Marco tuż przed uwolnieniem Ace’a. Scena uwolnienia przez Luffy’ego i Galdino. Vista walczyłby z Mihawkiem. Zoro chciałby się włączyć w walkę, jednak Jastrzębiooki powiedziałby mu, że jeszcze dla niego za wcześnie, ale już niedługo będą mogli zawalczyć jak równy z równym. Luffy ma walkę z Cobym, który umie już używać dominacji. Sama wojna byłaby bardziej taktyczna i dynamiczna. Nie wyglądałaby jak szachy. Marynarze też lepiej by się prezentowali. Wiceadmirałowie byliby naprawdę silni. Ace ostatecznie przebity przez Czerwonego Psa. Czarnobrody, tak jak w oryginale, przybyłby zabić Czarnobrodego i odebrać mu moc (Moria z kolei zabrałby jego ciało). Kolejne spotkanie Słomkowych z Robin, ale są zbyt zajęci ratowaniem Luffy’ego, żeby nawiązać chociażby rozmowę. Przybywa Shanks i kończy wojnę. Rozmawia z Buggym o przyszłych planach i Klaun przypomina sobie o mapie, ale Słomkowi zdążyli już odpłynąć. Lawa tam nie było. Dostajemy pierwsze pojawienie się Ima. Nie dowiadujemy się, kim jest ani jak ma na imię. Dowiadujemy się jednak, że za jego sprawą starszyzna planuje zwołać nadzwyczajne Reverie w tym roku. Iva bierze ze sobą uciekinierów z Impel Down i płyną na Baltigo, a Jinbe zabiera się ze Słomkowymi na Sabaody.
 
Powrót na Sabaody:
Słomkowi przynoszą Luffy’ego w stanie agonalnym do Rayleigha, gdzie z Shakky go kurują. Po kilku dniach Luffy dochodzi do siebie. Rozpacza trochę, ale Jinbe go siłą doprowadza do porządku. Rayleigh pokrywa Sunny’ego i płyną na wyspę ryboludzi. Nie ma przeskoku. Mamy wspomnienia Luffy’ego z Acem i Sabo, gdy leży w śpiączce u Raya. Ace jest w nich dojrzalszy i mniej bucowaty. Zachowuje się bardziej opiekuńczo względem Luffy’ego.
 
Wyspa ryboludzi:
Bardzo krótka saga głównie do opowiedzenia wydarzeń, które zaszły po wojnie. Wszystkie wydarzenia zostają przyspieszone. Sakazuki pokonuje Kuzana, a tamten odchodzi z marynarki. Mamy rozdział z życia Czarnobrodego, jak rozpoczyna polowania na pozostałości po Białobrodym i szuka z Morią cienia, który posłużyłby do ożywienia ciała Białobrodego. Czarnobrody został już ogłoszony imperatorem. Vander Decken się nie pojawia. Krótka walka z Hodym jako zakończenie wątku rasizmu. Hody nie ma własnej załogi. Shirahoshi jako mniej denerwująca postać. Wątek krwotoku Sanjiego całkowicie usunięty, tak jak jego zboczenie. Jeden z obrzydliwszych pomysłów Ody. Jinbe zostaje na wyspie ryboludzi.
 
New Marineford:
Słomkowi przekradają się obok nowej kwatery głównej marynarki, która właśnie zaczęła się budować. Podobny schemat co G-8, ale na koniec Słomkowi walczą z wysoko postawionym oficerem marynarki i jego oddziałem.
 
Punk Hazard:
Wątek dzieci usunięty całkowicie. Smoker, który po wojnie awansował na wiceadmirała za walkę z jednym z oficerów Białobrodego, jest początkowo negatywnie nastawiony do Słomkowych za zamieszanie w Impel Down, ale dowiaduje się, że to nie zostało wywołane przez nich. Law jest tam razem ze swoją załogą. W taki sam sposób zdobył tytuł wojownika mórz jak w mandze. Nie ma zamiany ciał. Law od razu proponuje Słomkowym sojusz. Smoker nie jest taką ofermą i zgadza się współpracować w celu pokonania Caesara. To on pokonuje Vergo. Potem Smoker jest częścią sojuszu przeciwko Doflamingo. Momo mniej denerwujący. Caesar rani Tashigi. Sanji po wpływem złości przebudza dominację i go atakuje. Nie ma też biegania nóg Kin’emona. Cała saga skrócona. Na koniec każdy wypływa swoim statkiem, ale celem każdego jest Dressrosa.
 
Latający Holender:
Chwila na odpoczynek w postaci wątku pobocznego. Dopiero tutaj pojawia się Vander Decken, ale jako zupełnie inna postać. Tak jak w legendzie, został kiedyś przeklęty i skazany na wieczną tułaczkę po morzu. Zbudowany z kości Latający Holender wdaje się w strzelaninę z Sunnym. Dochodzi od abordażu. W międzyczasie wstaje słońce. Statek Vander Deckena i jego załoga się rozpadają. Słomkowi zatrzymują się na pobliskiej wyspie. Standardowe zwiedzanie, poznanie kilku postaci i ich kultury. Dowiadujemy się o klątwie. Słomkowi niszczą filakterium, w którym zawarte są dusze załogi Vander Deckena i następuje ostateczna bitwa, w której każdy ma jakiegoś przeciwnika. Płyniemy dalej na Dressrosę.
 
Dressrosa:
Usunięci Rebecca i Kyros i duża część gladiatorów. Do floty Luffy’ego dołączają ostatecznie Cavendish, Sai, Bartolomeo i Hajrudin. Wątek krasnoludków usunięty. Część załogi Doflamingo także usunięta. Nie ma gubienia się Zoro. Ogólnie mniej biegania. Usopp opanowuje dominację. Umie obserwować cele w oddali, pokrywać dominacją pociski i unikać ciosy. Sabo nie jest numerem 2 w armii rewolucjonistów, ale zamierza w przyszłości stanąć na jej czele. Luffy pokonuje Doflamingo atakiem, którego użył na Shikim w Strong World. Dopiero tutaj jest pierwsze użycie gear third. Burgess już tutaj ma owoc (jakiś inny niż ten, który mu faktycznie Oda przypisał) i nie ukrywa się na koloseum. Luffy, mając załodze Czarnobrodego za złe porwanie Robin, brutalnie miażdży Burgessa. W turnieju udział wziąłby łowca głów, który schwytał Ace’a. Diamante zostałby pokonany przez Smokera. Cała akcja z ptasią klatką skrócona. Nie byłoby podziału załogi. Nami i Sanji nie odpłynęliby sami na Zou, a brali udział w wydarzeniach na Dressrosie. Większe skupienie się na wątku nielegalnego handlu bronią.
 
Zou:
Myślę, że usunąłbym powrót Jacka. I tak to nic nie wniosło prawie. Bege nie porwałby Sanjiego, bo nie miałby po co, a spotkał się ze Słomkowymi dopiero po ich przybyciu na Zou. Zaoferowałby sojusz mający na celu obalenie Big Mom. Ci zgodziliby się, ale zdecydowali najpierw pokonać Kaidou razem z Lawem. Caesar dołączyłby do załogi Fire Tank.
 
Whole Cake Island:
Wyrzuciłbym rodzinę Sanjiego i osłabiłbym Katakuriego. Nie dawałbym przewidywania przyszłości, bo za dużo dziur to robi w fabule. Z racji małego rozmiaru załogi popłynęliby tam wszyscy, w tym Zoro i Usopp. Każdy dostałby jakiegoś przeciwnika. Big Mom nie byłaby aż tak silna. Ostatecznie zostałaby pokonana grupowo po osłabieniu pociskiem Bege’a. Pokonanie Big Mom ostatecznie dałoby Luffy’emu tytuł imperatora. Osiągnęlibyśmy mangowy stan obecny.
 
Kraj Wano:
Bez naglącego powodu, by płynąć na WCI, Słomkowi wybraliby się najpierw na Wano. Nie płynęłaby z nimi jednak żadna z norek. Tylko Słomkowi i samurajowie na Sunnym i Sercowi na Polar Tangu. Udon maksymalnie skrócone. Nie byłoby tam tylu postaci. Yakuza do wywalenia. Oniwabanshuu i ten Gyuukimaru/Onimaru tak samo. Ogólnie mniej postaci wprowadzonych. Usunięcie mocy Tamy. Całkowite przerobienie postaci Odena. Zamiast niezniszczalnego kozaka zrobiłbym z niego stratega, który nie miał jednak fizycznie szans z Kaidou. Załoga Bestii miałaby w załodze bardziej różnorodne owoce. Nie tylko Zoany oraz pradawne Zoany w elicie. Wywalenie połowy giftersów i Yamato. X Drake z większą rolą do odegrania. Tutaj Słomkowych w końcu dogoniłby Buggy. Byłaby grupowa walka z Kaidou i rzeczywiście zostałby on pokonany dzięki sprytowi. Słomkowi razem z Lawem, Kidem i samurajami opracowaliby plan, który pozwoliłby na pokonanie imperatora. Buggy przyczyniłby się do zwycięstwa, za co Nami w końcu dałaby mu tę mapę. W zastępstwie za Kaidou to Buggy zostałby uznany za imperatora. Ten nie jest jednak zainteresowany One Piece’ami czy innymi pierdołami i wyrusza na East Blue szukać prawdziwego skarbu. Shanks wykonuje ruch i spotyka się z Buggym na wodach przybrzeżnych. Rudowłosy próbuje zagadać o Luffym, ale Buggy'ego średnio interesuje jego temat i jest bardziej przejęty odzyskaniem mapy.

Reverie:
Zorganizowane po wydarzeniach na Whole Cake Island. Bez dużych różnic. Omówiona kwestia pokonania Kaidou i Big Mom oraz nowych imperatorów.
 
Green Bit:
Krótka chwila na odpoczynek po walkach z imperatorami. Przygodowa saga z krasnoludkami, które zostały wycięte z Dressrosy.
 
Ostateczna kolejność:
Romance Dawn
Shells Town
Miasteczko Pomarańczowe
Wyspa dziwnych zwierzaków
Wioska Syropowa
Baratie
Arlong Park
Logue Town
Wątek Apis
Reverse Mountain
Whiskey Peak
Little Garden
Wyspa Drum
Alabasta
Jaya
Skypiea
G-8
Long Ring Long Land
Thriller Bark
Water 7
Enies Lobby
Po Enies Lobby
Amazon Lily
Archipelag Sabaody
Impel Down
Marineford
Powrót na Sabaody
Wyspa ryboludzi
New Marineford
Punk Hazard
Latający Holender
Dressrosa
Zou
Kraj Wano
Whole Cake Island
Green Bit
Egghead
Elbafu
Spoiler

[Obrazek: DvGi97bU0AE5_JJ?format=jpg&name=large]

Szarim Musty

Kapitan z nowego świata

Licznik postów: 488

Szarim Musty, 05-05-2023, 20:17
Taka mała uwaga jeżeli Buggy byłby na zbliżonym poziomie nie tyle imperatorów tylko np. dzisiejszych oficerów to ucieczka Luffika czy też zajęcie Buggyego przez Smokera byłoby niezłą dziurą fabularną. Nie wspominając już o pomyśle z kradzieżą mapy od tak potężnego pirata.

Crock na poziomie Mihawka... tak jak w przypadku Buggyego, nie widzę sposobu by Słomkowi mogli jakkolwiek przetrwać obok takiego pirata...

Ogólnie zgodzę się, że Schibukai powinni być dużo silniejsi a Moria czy Crock wypadli tragicznie w swoich Arcach, można by było wprowadzić jakiegoś innego pirata albo po prostu nie robić na siłę tego powrotu Crocka jako silnej postaci. Od początku do końca powinien figurować jako cwaniak większy od Doflaminga ale za to już nie tak silny. Moria przynajmniej przegrał z Luffim, który był w najsilniejszej wersji przed TSem.

Odnośnie Usoppa jako małego koksika to tak średnio to widzę, cały urok tej postaci by zniknął. Ja natomiast w jego wypadku rozegrałbym inaczej ten bunt przy Going Marry. Wtedy Usopp strasznie spadł w moim rankingu postaci - zachował się najgorzej jak to było możliwe. Jedynym rozwiązaniem tamtej akcji było pozbycie się go z fabuły i np. odpokutowanie poprzez śmierć.
Książę Cavendish

Agent Cipher Pol

Wiek: 23
Licznik postów: 79

Książę Cavendish, 05-05-2023, 21:50
W mojej wizji ogólny poziom mocy byłby dużo niższy. Imperatorzy nie byliby prawie niezniszczalnymi czołgami niszczącymi wszystko na swojej drodze. Nie byłoby takich przepaści między postaciami. Słomkowi rzadziej podejmowaliby bezpośrednie walki z najsilniejszymi, a częściej walczyli z przydupasami (tak jak pisałeś, z Crocodilem nie mieliby szans, nie wdawaliby się z nim w walkę, a pokonali kilku oficerów i doprowadzili do rozpadu jego organizacji, ujawniając jego plan, a on sam z Mr. 1 uciekłby dopiero przed Garpem). Nami na spokojnie mogłaby wykraść Buggy'emu mapę, tak jak Brook wykradł poneglyph. Mogliby się za nią rzucić w pogoń i wtedy przybywają Luffy z Zoro. Dwójka piratów ratuje złodziejkę z opresji, ale sama daje się złapać Cabajiemu i Mojiemu. Ci przyprowadzają ich pod tron Buggy'ego, a Klaun każe wrzucić ich do cyrku, gdzie będą walczyć ku uciesze gawiedzi. Nami po uratowaniu odczuwa wyrzuty sumienia, więc pomaga Luffy'emu i Zoro się uwolnić, po czym razem wypływają.

Smoker nie zająłby Buggy'ego, a jego załogę. Sam też byłby dużo silniejszy. Buggy powstrzymany zostałby dopiero przez Dragona.

Odnośnie Morii jeszcze napiszę. Ale Thriller Bark też widzę raczej jako walkę z jakimś Absalomem czy Hogbackiem, odzyskanie cieni i jak najszybszą ucieczkę przed Morią.

A z Usoppa nie chciałem robić jakiegoś super wojownika, ale dodać mu choć trochę odwagi i nadać większą rolę. Myślę, że na początek mógłby mieć siłę mangowych Yosaku i Johnny'ego (a oni sami mogliby być silniejsi). Z Cmokachuu wciąż mógłby mieć problem, ale pokonałby go z mniejszą ilością piszczenia i płakania. Z tym buntem też się zastanawiałem, ale myślę, że jednak dobrze to zostawić. Usopp jest na swój sposób specjalny (ale to temat na inny wątek). Można by było dać mu jednak jakieś chwile wyrzutów sumienia, sceny, że tu nie chodzi o sam statek, a że to podarunek od Kai i jakieś refleksje na temat odejścia. Podobnie ten zabieg odejścia nie podobał mi się z Sanjim, ale tu już trochę z innych przyczyn.
Spoiler

[Obrazek: DvGi97bU0AE5_JJ?format=jpg&name=large]

Mordoc

Pan Ciemności

Licznik postów: 4,469

Mordoc, 05-05-2023, 23:39
Jestem zbyt leniwy, żeby myśleć, co bym zmienił, dlatego odniosę się do tego, co napisał Cabbage @Książę Cavendish
No dobra do głowy przychodzi mi, że w trakcie WCI Germa miałaby jakiś plan.
Inaczej poprowadziłbym wątek wiceadmirałów i ogólnie rang w marynarce. Można byłoby pokazywać progres Słomianych właśnie poprzez walki z marynarzami. Konkretna ranga byłaby kolejnym scouterem, podobnie jak listy gończe. Zresztą wydaje mi się, że jak na mangę o piratach, to strasznie mało jest walki z marynarką i wątku polowania na listy gończe.

Yosaku, Johny rzeczywiście powinni być lepiej poprowadzeni, tak samo jak ogólne łowcy piratów/łowcy głów. 
(05-05-2023, 17:50)Książę Cavendish napisał(a): Królowie mórz powinni być na poziomie imperatorów.
Królowie mórz faktycznie mogliby być silniejsi albo ich siła zależałaby od konkretnego gatunku, jednak poziom imperatorów dla całej rasy to już przesada.

W kwestii Usoppa i Buggy'ego bym nic nie zmieniał, te postacie mają swój urok, gdy są takie jakie są. Ten świat byłby nudny, gdyby wszyscy byli potężnymi koksami.
Hiluluk także jest dla mnie fajną postacią i zostawiłbym tak jak jest.

Ok, Crocodile mógłby być początkowo silniejszy, ale nie na poziomie Mihawka. 
Wątek spisku nie jest zły, ale chyba wolałbym, żeby pokonali go w walce grupowej. Tego samego oczekiwałbym od walki z Kaido, bo dla mnie to jednak za szybki skok mocy. Ale z drugiej strony nie wiem jakiego upgrade'a można by dać Crocowi, skoro sam fakt posiadania logii jest kłopotliwy na tym etapie fabuły. 

Long Ring Long
Ten arc to bym pewnie nawet wywalił z fabuły, bo nic nie wnosi.
Spoiler

[Obrazek: UAMELnu.png]

Spoiler

[Obrazek: 05onfire1_xp-jumbo-v2.jpg]

Książę Cavendish

Agent Cipher Pol

Wiek: 23
Licznik postów: 79

Książę Cavendish, 06-05-2023, 01:34
Dobra, edytowałem i dodałem, co chciałem, choć może na coś jeszcze wpadnę.

(05-05-2023, 23:39)Mordoc napisał(a): Królowie mórz faktycznie mogliby być silniejsi albo ich siła zależałaby od konkretnego gatunku, jednak poziom imperatorów dla całej rasy to już przesada.
Czy ja wiem? Nie ma ich dużo, a nie zmienia to prawie nic w fabule. Ratuje jednak wizerunek Shanksa, który rzeczywiście straciłby rękę przy spotkaniu z godnym przeciwnikiem.

(05-05-2023, 23:39)Mordoc napisał(a): W kwestii Usoppa i Buggy'ego bym nic nie zmieniał, te postacie mają swój urok, gdy są takie jakie są.
Mnie się strasznie nie podoba, że przez słabość i tchórzliwość Usoppa, Oda daje mu właściwie zero czasu panelowego. Gdyby był choć odrobinę silniejszy i odważniejszy, byłoby dużo większe pole do manewru. Nie trzeba robić z niego kogoś na równi potwornego trio.

(05-05-2023, 23:39)Mordoc napisał(a): Ten świat byłby nudny, gdyby wszyscy byli potężnymi koksami.
To u mnie odwrotnie właściwie wychodzi. Wszyscy zostają ogólnie osłabieni. Prawdziwymi koksami są jedynie imperatorzy, wojownicy mórz, wyżsi oficerowie marynarki i pojedyncze legendy. Słomkowi bardzo powoli się wspinają po drabinie siły, żeby mieć z nimi szansę. Wykorzystują za to inne sposoby na rywalizację z nimi. One Piece ogólnie ma słabe walki, więc nie szedłbym w ich kierunku za bardzo.
Spoiler

[Obrazek: DvGi97bU0AE5_JJ?format=jpg&name=large]

Mordoc

Pan Ciemności

Licznik postów: 4,469

Mordoc, 06-05-2023, 03:43
(06-05-2023, 01:34)Książę Cavendish napisał(a): Dobra, edytowałem i dodałem, co chciałem
Szalejesz :p
(06-05-2023, 01:34)Książę Cavendish napisał(a): Czy ja wiem? Nie ma ich dużo, a nie zmienia to prawie nic w fabule. Ratuje jednak wizerunek Shanksa, który rzeczywiście straciłby rękę przy spotkaniu z godnym przeciwnikiem.
Jest ich mało we fabule, bo Oda użył ich tylko jako specjalnego toola, który utrudnia wpłynięcie na Grand Line. Jeśli dobrze kojarzę, to na Calm Belt są ich całe chmary.

Spoiler

[Obrazek: hxR8rx3.png]

Jeśli się zastanowić, to nie wiadomo jak silne są te na Paradise i w Nowym Świecie.
Potwór, co zjadł rękę Shanksa i Byczek Arlonga do najmocniejszych wprawdzie nie należeli, ale kolejne możliwe, że są silniejsze. Jednak nadal nie pasowałoby mi, żeby cały gatunek był na poziomie yonko.
(06-05-2023, 01:34)Książę Cavendish napisał(a): Mnie się strasznie nie podoba, że przez słabość i tchórzliwość Usoppa, Oda daje mu właściwie zero czasu panelowego. Gdyby był choć odrobinę silniejszy i odważniejszy, byłoby dużo większe pole do manewru. Nie trzeba robić z niego kogoś na równi potwornego trio.

Na Dressrossie dostał trochę czasu antenowego, ale ogólne myślę, że problem leży raczej po stronie ilości postaci. Gdyby Odzie zależało, to potrafiłby wykorzystać potencjał Usoppa. Zobaczymy, może kiedyś zostanie tym dzielnym wojownikiem mórz. Zapewne okazję do wykazania się dostanie na Elbafie.
(06-05-2023, 01:34)Książę Cavendish napisał(a): To u mnie odwrotnie właściwie wychodzi. Wszyscy zostają ogólnie osłabieni. Prawdziwymi koksami są jedynie imperatorzy, wojownicy mórz, wyżsi oficerowie marynarki i pojedyncze legendy. Słomkowi bardzo powoli się wspinają po drabinie siły, żeby mieć z nimi szansę. Wykorzystują za to inne sposoby na rywalizację z nimi. One Piece ogólnie ma słabe walki, więc nie szedłbym w ich kierunku za bardzo.

Walki należałoby faktycznie poprawić, wciąż lepsze niż te w Fairy Tail, ale daleko im do tych z Naruto.
Co do progresu Słomianych, to też wolałbym motyw, żeby stopniowo się wspinali po drabince siły. Mogliby być w miarę silni na początku, żeby się wyróżniać, ale w niektórych momentach faktycznie odnoszę wrażenie, że przeskoki mocy są zbyt duże.
 
(05-05-2023, 17:50)Książę Cavendish napisał(a): Enies Lobby:

Też wolałbym, żeby agenci CP9 nie byli hajpowani na nie wiadomo jak potężnych koksów i elitę marynarki, bo poprzez pryzmat dalszych wydarzeń wypadają blado.
Motyw z Blueno i Czarnobrodym ciekawy, tylko wtedy mielibyśmy ograniczone możliwości. Słomiani zamiast przeżywać przygody cały czas skupialiby się na Czarnobrodym i ratowaniu Robin.

Impel Down
Podoba mi się motyw, że Czarnobrody uwalnia kogo popadnie wywołując chaos. Mógłby też sobie w ten sposób już wcześniej stworzyć armię taką jak obecnie.
Nie podoba mi się Smoker pomagający Słomianym wejść do Impel Down. Smoker jest wzorowym Marine, a Impel Down to jest ich chluba, podobnie jak egzekucja Ace'a jest kluczowa dla wizerunku Marynarki, więc tego typu zachowania byłyby niezgodne z jego wartościami. 

Nie chce mi się już robić podziału na konkretne sagi, więc po prostu wspomnę, które wątki mi się podobają.

Moria zabierający ciało Białobrodego to fajny pomysł, tak samo jak wycięcie tych zbędnych wątków z biegającymi nogami Kinemona i zamianą serc przez Lawa. Dzieciaki najchętniej też bym wywalił, ale mam wątpliwości, czy ten wątek gigantyzacji się jeszcze w przyszłości nie przyda w jakiś ciekawy sposób. Jeśli nie i jego koniec to wspomnienie przez BM, że chce sobie siedzieć ze wszystkimi na równi przy stole, to faktycznie out.
Czarnobrody polujący na resztki po Białobrodym super, nie podobało mi się, że taka walka poszła off panel.

Motyw z bitwą morską i Van der Deckenem fajny, brakuje w tej mandze pojedynków na morzu.
Średnio podoba mi się, że upiory znikają przez słońce, ale jeśli później jest walka z nimi w innej lokacji, to w porządku. 
Nie wiem tylko, czego wynikiem jest ta klątwa? Skutkiem działania jakiegoś owocu czy zupełnie nową mechaniką w uniwersum?

To z grubsza tyle ode mnie, do wszystkiego odnosić się nie będę, bo ja raczej wprowadziłbym do OP powiedzmy kosmetyczne zmiany, a Ty w sumie można powiedzieć, że napisałbyś tę mangę niemal od początku tylko wykorzystując część pierwotnych motywów i postaci. Niemniej jednak jest to ciekawa koncepcja.
Spoiler

[Obrazek: UAMELnu.png]

Spoiler

[Obrazek: 05onfire1_xp-jumbo-v2.jpg]

janek z

Legendarny pierwszy oficer

Wiek: 29
Licznik postów: 1,269
Miejscowość: Warszawa

janek z, 08-05-2023, 01:46
Zmienił bym tempo akcji i pousuwał mnóstwo niepotrzebnych wątków które zapychają czas.
Zalasta

Pirat

Licznik postów: 31

Zalasta, 08-05-2023, 14:32
Ogółem podoba mi się powyższa wizja, choć zgrzyta mi mocno to odłączenie się Robin. Niby przesuwamy Thriller Bark żeby się dłużej zżyć z tą postacią, przed jej porwaniem, ale tak naprawdę potem przez jakieś 10 lat mangi nie jest ona pełnoprawnym członkiem załogi tylko występuje w przebitkach z BB. 
Abstrahując już od faktu, że więź Robin-BB mogłaby z czasem być silniejsza niż Robin-Słomiani, to myślę że czytelnikowi byłaby już mocno obojętna po tak długiej rozłące. 
Ennies Lobby to jeden z lepszych etapów mangi głównie właśnie na poprowadzony wątek porwania Robin, a przy tych zmianach dostalibyśmy coś zupełnie przeciwnego. 

Drugi element, który po prostu rozmija się na samych podstawach u Ciebie i gOdy to podejście do tworzenia postaci. Przeczytałem post i widzę wszędzie "mniej tego, wyciąć tamtego" a autor One Piece'a uwielbia dorzucać masę postaci czwartoplanowych i epizodycznych, więc tutaj to można mówić że to jest do zmiany, ale bez tego to One Piece nie byłby One Piecem Wink


Sama rozpiska bardzo fajna, ale wynika to po części z tego że mając wiedzę z ostatniego ćwierćwiecza jesteśmy w stanie optymalnie poprzesuwać różne historie/wątki żeby działały sprawniej. Teraz widać więcej niż w takim 2007 roku z perspektywy biurka gOdy. 


Jakbym ja się miał bawić w edycję to skupiłbym się na 4 elementach, które faktycznie można by zaprezentować lepiej:

- siła agentów CP9 w arcu Ennies Lobby słusznie została wytknięta w kontekście tego jak wygląda teraz. Mamy niby oddział specjalny do mordowania piratów i najbardziej niewygodnych postaci dla rządu, gości którzy dostali za zadanie uprowadzenie najgroźniejszej postaci mogącej zachwiać obecnym porządkiem świata. Goścmi (i jedną babką), którzy w takim Shonenowym Rozkładzie Sił dostają bęcki od jednego Queena czy innego Crackersa na miękko. 

Rozwiązanie soft: zostawić Lucciego/Kaku bez walk na czas "po TS", z informacja dla widza że są daleko silniejsi od reszty agentów, jakieś krótkie pokazówki itd. Uratowanie Robin w kontekście wiarygodnego przypadku (np. wbijający Garp, który powoduje zamieszanie -> analogiczny case do sytuacji w której Smoker nie załatwił Słomków w setnym chapterze, a Luffy nie zdechł od pierwszej trucizny Crocodile'a). CP9 zostaje rozgromione, ale wiemy że gdzieś tam są takie koksy jak Lucci i Kaku, którzy z polecenia rządu wycofują się na jakiś czas, dostajemy potem jakieś przebitki CP0 i wprowadzenie ich po TS. 

Rozwiązanie hard: podbudować wątki łowców głów/piratów, którzy porwaliby Robin i współpracowali z 1-2 agentami CP9, którzy akurat są po drodze, natomiast cała reszta grupy zajęta jest ważniejszymi działanami w NW (np. polują na Dragona, czy coś). Dostajemy podobny wibe jak w mandze, ale samo CP9 dostaje tylko podbudówkę a okazuje się obecnym CP0 - i najsilniejsi członkowie są w uniwersum gdzieś tam na poziomie oficerów rewolucjonistów/oficerów Kaidou a nie piratów za 100-150 milionów. 

Na potrzeby działania arcu CP9 wypadło super, ale z perspektywy mangi mamy gości których wysłano po Robin, a którzy powinni mieć problem (patrząc tylko po nagrodzie) z rozwaleniem tego Kraborękiego randoma, którego załatwił Hody tuż po TS-ie Big Grin 



- Haki - tu można pisać i pisać. Ten element chyba najbardziej szwankuje bo... Oda ma tak dobrze rozplanowaną historię i fabułę, że takie dodawane elementy, doszywane w trakcie pisania historii po prostu mu nie pasują. Niby mamy zajawki haki wcześniej (Shanks w pierwszym rozdziale, mantra Enela). Potem jest koncepcja królewskiego - tutaj widać, że Oda pomyślał, zbudował sobie wszystko na wyspie Amazonek i tak naprawdę tam przedstawione królewskie (podbudowane na Sabaody) jest kontynuowane do dziś. 

Z tą obserwacją też za wiele nie brakło - zgadzam się z kolegą że wprowadzenie widzenia przyszłości było ślepą uliczką. Obserwacja mogła zostać jakimś takim ostrzegawczym alertem, można by wprowadzić rozwiazanie z Naruto i sharingana, że postać może być świadoma niebezpieczeństwa, ale fizycznie nie być w stanie zareagować itd. Nie było tu źle. Można by jeszcze tego Katakuriego jakoś uratować, ale trzeba byłoby po pierwsze wprowadzić mocniej i pewniej wątek dekoncentracji, która nie pozwala widzieć przyszłości, tak żeby np. Katakuri mógł szpanować tym tylko siedząc na spokojnie na krzesełku i tworzyć aurę zajebistości, ale w walce byłaby to ściema bo takie widzeie przyszłości w czasie pojedynku to juz pchanie się w mechaniczne kłopoty normalnego poprowadzenia walk. Drugi element: zostawić ten wątek tylko u Katakuriego. Już teraz widzimy, że Shanks ma tam przebłyski widzenia tego co będzie, bardzo mi się to nie podoba i zupełnie bym to olał.

Co do haki zbrojenia, tutaj jest największy mankament. Po pierwsze, trzeba by wprowadzić tę czarną charakterystyczną kreskę już przed TS. Po drugie wprowadzić jakieś łatwoprzyswajalne reguły, wyrównać tym haki starcia z logią czy użytkownikami dziwnych overpowered owoców, ale nie bawić się już w "moje reiatsu jest większe więc nic mi nie zrobisz" które rozsadziło dyskusje o Rozkładzie Sił w Bleachu od środka. No i wydaje mi się, że to haki to trochę zbyt powszechne się stało, znów kwestia spojrzenia z całego uniwersum. na GrandLine nikt o tym właściwie nie słyszał a w Nowym Świecie nagle wszyscy znają haki na podstawowym poziomie. 


- trzeci element to kwestia siły i ceny jaką trzeba za nią zapłacić. A także siły postaci, którym w życiu coś nie wyszło. Pewnie przykłady można by mnożyć, ale dwa rzucają się od razu.

Pierwszy to Crocodile, który ma przeszłość w NW, teoretycznie wie czym jest haki, ale daje się przebijać randomom pod swoim kasynem zupełnie nieprzejmując się faktem, że jeden na sto takich typków może w wyniku emocji przebudzić swoją siłę życiową i po prostu przebić mu serce. Crocodile zupełnie na tamtym etapie nie pasuje i nie zgadza się tam wszystko: jego nagroda jest śmiesznie niska jak na kogoś kto przeżył w NW, walczył z WB i wrócił, no kurła typ poniżej pół miliarda to nie powinien schodzić bo jego miejsce jest na poziomie Doflamingo/oficerów Yonkou.

Wersja soft: Crocodile absolutnie lekceważy Luffy'ego, wspomina coś o haki ale że nie będzie go używał bo na Luffy'ego nie ma sensu (ew. stosuje argumentacje że skoro opanował swój owoc na 100% to nim będzie walczył i nara). To może pasować do napuszonego pewnego siebie dupka, który walczy z nowicjuszem. Skoro ma w pompie tych randomów z widłami, którzy go zaatakowali i poprzebijali, to równie dobrze mógłby mieć wywalone na jakiegoś pobudzonego nastolatka za 30 baniek. 

Wersja hard: kompletna przebudowa Alabasty, pominięcie Crocodile'a/wrzucenie go do cienia. gOda świetnie poprowadził postać Doflamingo, która zadebiutowała niedlugo po Mr.0, ale której siłę udało się ukryć. 

Plan Baroque Works się sypie, bomba została odnaleziona, marynarka ze Smokerem co raz bliżej: Crocodile widzi że przegrał na poziomie strategicznym, a taktyczne zwycięstwo nad jakimś gumiakiem nie jest mu potrzebne, bo trzeba się ewakuować. Zostawia Robin ze słowami "zajmij się tym dziwakiem i znajdź mnie w miejscu X" i odchodzi jak typowy złol. Robin walczy z Luffym, ma tam swoje motywacje/może chce godnie zginąć bo nie widzi sensu w dalszym uciekaniu, albo np. boi się Smokera że ją w końcu dopanie czy coś. Może dojść do jakiejś przepychanki Luffy-Robin-Smoker. W międzyczasie w tych katakumbach niszczą jakąś ścianę, Robin przez chwilę wypada z gry dosłownie wypadając do jakiejś podziemnej komory, tam znajduje wiedzę/wspomnienia z Ohary odżywają itd. jakaś podstawa przemiany. Smoker jest logią więc na ten moment dla Luffy'ego jest nie do pokonania, ale Robin zna haki - ogłusza Smokera, pomaga Luffy'emu, kumplujmy się i w ogóle. Mamy zalążek haki jako kontry na logię, można ten wątek ciągnąc dalej. Mamy zmotywowaną Robin i zawiazaną przyjaźń z Luffym. Mamy uratowanego (w dwójnasób) Crocodile'a z którego możemy sensownie korzystać później w fabule.



Postać numer dwa, która szwankuje to Law. I to znowu, na kilku poziomach. 
Law nie płaci żadnej ceny za swoje moce, a na pewno nie płaci jej wtedy kiedy autorowi wygodnie. Jego owoc jest w moim prywatnym rankingu jednym z trzech najmocniejszych w uniwersum obok owocu Kumy i tych babeczek od Doflamingo co zamieniały ludzi w lalki (a inni o tym zapominali! WTF!) lub w obrazy. 

I teraz tak. W OP jest cała masa owoców, które w shonenie nie mają żadnego sensu, ale pełnią rolę humorystyczną/fabularną itd. ale nie można ich zestawiać w pojedynkach. Mamy tutaj właśnie zamianę w lalkę, zamianę w obraz, zamianę w pranie itd. itp. No czujecie, że ta viceadmirał podchodzi do Kaidou i zamienia go w poszewkę na kołderkę i rozwiesza na sznurku? Big Grin Big Grin Big Grin 

No i do tej samej grupy należy owoc Lawa. Dekapitacje na zawołanie właściwie wystarczają na skończenie tematu potyczek z większością przeciwników. Teleportowanie wrogów to wytrych do wrzucania ich do morza na zawołanie. No i to co pokazał Law pod koniec swojej kariery w NW czyli "z wielką mocą wiąże się... wielka odporność na inne techniki". 

Postać Lawa nie dość że ma niewygodną moc z punktu widzenia konstruowania sensownych walk, to jeszcze wprowadziła nam wątek niwelowania siły wroga za pomocą potęgi swojego haki, czyli najgorsze mozliwe rozwiązanie pod tytułem: jestem silniejszy bo jestem silniejszy. Ale skoro tak, to taka Big Mom powinna się po prostu z niego śmiać jak wpychał jej swoje roomowe ostrze w gardło. 

Wersja soft:
Law płaci cenę za swoje techniki, starzeje się szybciej, jest słabszy, wymaga ciągłego osłaniania przez partnerów dlatego nigdy nie walczy sam (takie rzucanie Genki-Damy), żaden z jego potężnych ataków nie jest na zawołanie, nie jest w stanie dwukrotnie użyć tej samej sztuczki bez odpoczynku itd. itp. 

Druga wersja soft: Law walczy swoim mieczem jak szermierz i raniąc przeciwnika/tnąc go w określony sposób de facto przygotowuje sobie finishera, musi tam jakoś "obrać" wroga z gardy żeby móc zastosować na nim swoje techniki, doprowadzić do jakiegoś krwawienia/osłabienia blabla - a wszystkie te jego roomy-sroomy to sprowadzamy do finisherów i tyle. 


Wersja hard: techniki Lawa są jak Genki-Dama - wymagają dużo czasu na aktywacje, dlatego Law nigdy nie walczy sam, ma swoją współpracującą załogę, musi być osłaniany przez cały czas. Sprowadza go to dosłownie do roli narzędzia w fabule, ale już wtedy mógłby stwierdzić na Dressrosie, że nie ma szans z Doflamingo w walce 1 vs 1 ale może go pokonać, dlatego to Luffy walczy z Doflamingo, dostajemy więc potyczkę w której:
1) Luffy walczy z Doflamingo jak w mandze
2) Doflamingo mimo swojej potęgi (może byc nawet silniejszy niż ówczesny Luffy) logicznie przegrywa bo jego uwaga jest rozproszona na walkę z Luffym i przeszkadzanie Lawowi w jego czarach-marach
3) Law sprowadzony jest do roli finishera który jakimś Gamma-Knifem rozwala wnętrzności Doflamingo od środka, normalnie technika zabija z miejsca, ale Doflamingo ma opcje zszywania się od środka więc jako tako się regeneruje, Law pada z wyczerpania a walkę kończy Luffy bo to main hero i ma prawo do zadania ostatecznego ciosu. 
O wątku nieśmiertelności nawet się nie wypowiadam, powinno to zostać jak jest - gdzieś tam w tle mamy info że ktoś może zostać nieśmiertelny dzięki temu owocowi, ale nigdy się to nie wydarza. 

Podobnym wątkiem jest ptasia klatka rzeczonego Doflamingo, która jest mega mocna i działa na zasadach wszechpotęgi jakiejś techniki, ale wydaje się mieć ten minus że Doflamingo musi być w jej środku w momencie rzucenia, więc tutaj mamy sensowny argument dla którego nie jest to technika totalnie wyjęta z czapy (tylko tak troszkę Wink )



Ostatni temat, trochę powiązany z tym wyżej: potyczki. Strasznie boli mnie po TSie marginalizacja potyczek i puszczania ich offpanel. O ile ciągle mamy kilka potyczek bardzo fajnych (Smoker vs Law, Doflamingo vs Luffy, walki Queena na Wano, Katakuri vs Luffy do pewnego momentu). O tyle cała gama walk poszła totalnie offpanel i bardzo mi się to nie podoba. Mam wrażenie, że wynika to po części z potrzeby zwartego pchania fabuły do przodu, ale przede wszystkim z tego że gOda walk rysować nie chce albo nie ma na nie pomysłu. Z resztą już przed TSem zatrważająco sporo pojedynków Luffy wygrywał "bo był silniejszy" i już na początku mangi był na poziomie takiego Daz Bonesa, ale dostawaliśmy walki jego towarzyszy + było kilka fajnych taktycznych perełek. 

Po TSie jednak wpadliśmy w pułapkę dziwacznych owoców (Law), postaci silnych bo silnych (Big Mom, Kaidou, Jack) i calej gamy postaci, które aż się prosiły żeby dostać chociaż jednorozdziałową przepychankę (Perospero! o reszcie rodziny Big Mom nie mówię, ale Perospero został potraktowany skandalicznie). Należę do osób rozczarowanych Kingiem (na jego tle Queen w kontekście walk wypadł wyśmienicie), ale trochę też dlatego że był rywalem Zoro, a ten o ile walki ma widowiskowe to jednak często sprowadzają się one do mocniejszego ciachnięcia niż przeciwnik, co też trochę boli. Ale znowu, Zoro po TS-ie przed zejściem na wyspę ryboludzi to już chyba był na poziomie pod-Younkowym dlatego wszystkich potem miał na strzała do potyczki z Kingiem. 

Troszkę mam wrażenie, że teraz autor nobilituje taką Nico Robin (potyczka na Wano, czynny udział w potyczkach na Egghead) ale z takiego Jinbei, Usoppa, Franky'ego czy Choppera spokojnie moglibyśmy wyciskać więcej. 

Jeszcze odnośnie owoców i niewygodnej kwestii choreografii walk to dostaliśmy potyczkę Boa vs BB która jak w soczewce ogniskuje cały problem: ten jej dotykiem wyłączył moce, ale nie może jej puścić bo ta go zamieni w kamień i skończy walkę w sekundę. Strasznie dużo postaci jest w stanie zrobić pernamentną krzywdę innej bez szans na kontratak, bez opcji płacenia ceny za te techniki, tak po prostu na strzała. Więc tutaj jest problem.

Mógłby gOda usiąść sobie kilka tygodni dłużej np. podczas TS i przemyśleć nie tylko fabułę w jaki sposób chce z nią iść (bo gdzie, to on wie od 25 lat). Ale też mógłby sobie lepiej rozplanować Lawa, nadrobić tematykę haki, przemyśleć kilka potyczek do pokazania, których ostatecznie nie dostaliśmy no i odpowiedzieć sobie na pytania pokroju "dlaczego Boa mogąca zamienić każdego w kamień bez żadnych konsekwencji nie została Yonkou?" Wink
Blade

Piracki oficer

Wiek: 29
Licznik postów: 578

Blade, 08-05-2023, 19:22
Doszedłem od wniosku że od czasu końca Dressrosy / początku Zou nie czuje w tej mandze ani krzty napięcia.

A już w czasie wydawania Supermana autorzy doszli do wniosku że nie są w stanie sprzedawać komiksów  z bohaterami których nie da się pokonać, i nie jest dobrym pomysłem żeby Superman cofał czas kręcąc ziemię  w przeciwnym kierunku xDD Rozumiecie do czego zmierzam. Bohaterowie - Słomiani którzy z palcem w tyłku pokonują rywali są nudni, a nikt nie zapłacił za pokonanie Kaido i BM. 

Whole Cake Island miało może 5 momentów gdzie można było sobie zadać pytanie czy SH sobie poradzą i większość dotyczyła Luffiego. Potem to już równia pochyła. Do
tego w ostatnich rozdziałach brak SH jest plusem(!). Ich brak interakcji między sobą teraz ładnie wychodzi na wierzch i myślę że  nawet nie ma sensu ich pokazywać, ponieważ postacie te zostały sprowadzone do jednego gaga. 

- Chopper - Oda wybrał że będzie maskotką
- Sanji - pomimo całkiem niezłego backstory jego postać nadal krwawi z nosa co ma realne konsekwencje dla jego zdrowia xD
- Zoro - Oda nie zrobił żadnego backstory na Wano i nie zanosi się żeby coś w tej kwestii zmienił. A tak ludzie doszukiwali się latami jakichś nawiązań, szukali nagrobków, Ryuuuma to Ryuuma tamto. A ten się zgubił pare razy na Wano i dostał miecz xD
- Carrot - kto?
- Robin - w zasadzie z nikim nie rozmawia o tym że 2 lata spędziła z Dragonem... Może i Luffy nie chce o tym słyszeć, ale reszta? 
- Big Mom - dwa razy spadła z wodospadu i straciła pamięć bo Oda nie wiedział jak upchać ją do fabuły w tamtym czasie
- Kinemon vs Kaido to niestety mogę skwitować  tylko wielkim XD

Oda już od dłuższego czasu pokazuje że mu się nie chce i wg mnie wprowadza po prostu fillery do mangi, które fani kupują jako worldbuilding. No ponad 20 lat klepie komiks o gumowym gościu, więc trochę mu sie nie dziwie, pewnie SJ też go ciśnie żeby tak szybko nie kończył i chcą go wydoić ile mogą.
[Obrazek: fUUjweQ.png]
Zalasta

Pirat

Licznik postów: 31

Zalasta, 09-05-2023, 09:37
(08-05-2023, 19:22)Blade napisał(a): Doszedłem od wniosku że od czasu końca Dressrosy / początku Zou nie czuje w tej mandze ani krzty napięcia.

To ja tylko do tego się odniosę, bo pamiętam jak dziś że największe napięcie na TS poczułem jak Bege oznajmił, że czas wbić na herbatkę do Big Mom i rozdział kończył się przejściem przez drzwi. Wtedy to pamiętam, że byłem skrajnie podekscytowany fabułą bo napięcie rosło cały czas i zaraz miało mieć swój finał. 

Niestety potem debilizmy Germy, a później "weeeediiing caaaakeeeee!" przyćmiły tamten klimat. 

Swoją drogą Germa to też element do zmiany. Raz, że zachowali się jak przygłupy na tym przyjęciu, a dwa że ten wątek z klonowaniem/tworzeniem sztucznych ludzi, to można by rozbudować (ale liczę że jeżeli na planszy ciągle mamy Vegapunka i Caesara to temat nie jest zakończony definitywnie).
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź