Mały przegląd tego, co obejrzałem prawdopodobnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Lista jest dłuższa, ale nie o wszystkim chciało mi się pisać opinię po obejrzeniu.
Ragna crimson
W pewnym stopniu rozczarowało mnie to anime. Daję
6/10, choć mógłbym mniej.
Początek sugerował, że dostaniemy słabego bohatera, który żyje w trudnym świecie i stopniowo będzie się rozwijać, walcząc o przetrwanie i tak było… ale w dwuzdaniowym streszczeniu. Po tym dostaliśmy kolejna serię, w której protagonista ma wszystko na strzała. Do tego dysponuje chyba najnudniejszą mocą w historii anime. W innych tego typu seriach przynajmniej nawet potężni bohaterowie muszą się wykazać choćby krztyną kreatywności, a tutaj po prostu Ragna machnie mieczem i temat rozwiązany, nie wspominając o zdobywaniu siły znikąd, bo taki ma kaprys.
Do tego nie dość, że pojawiają się bezsensowne spowalniacze fabularne, że niby główny bohater się zmęczył i teraz nie może walczyć, to potem nagle się okazuje, że jednak może. Sztuczne budowanie napięcia i dramaturgii.
Na niekorzyść przemawia także cała masa zapychaczy w postaci nudnych nic niewnoszących walk z armią randomów (chmarą bezimiennych smoków CGI).
Z plusów
- niektórzy przeciwnicy mają fajne, choć sztampowe moce
- Crimson - ciekawa postać manipulatora, po którym nie wiadomo, czego się spodziewać (a przynajmniej w teorii, bo znając życie, autor na końcu i tak pewnie go wybieli i uszlachetni).
- Trochę imiennych bohaterów zginęło (ale mimo wszystko wprowadzono zbyt wielu naraz i bez odpowiednio rozbudowanego backstory, więc ogólnie słabo ich zarysowano, dlatego trudno było poczuć jakąś więź).
Undead Unluck
7/10
Fajny koncept mocy negatorów, ciekawie stworzony świat - questy, moce, artefakty, walki. Każdy przeciwnik miał swoją unikalną umiejętność i to zachęcało.
Z bohaterów Undead zdecydowanie na plus, mix osobowości szaleńca, któremu z grubsza wszystko jedno oraz weterana, który łatwo wszystko pojmuje dobrze pasuje do kogoś, kto żyje tyle czasu.
Fuuko dla mnie na minus, strasznie mnie irytowała. Wolałbym, żeby zamiast niej był jakiś artefakt, który przynosi pecha, bo generalnie jej wkład był podobny. Była tak naprawdę narzędziem w rękach Undeada.
Jeśli chodzi o fabułę, to generalnie chętnie pooglądałbym więcej tej części, w której wykonywane są różne questy, więc ubolewam, że wydarzenia poszły w inna stronę. To samo tyczy się początkowego celu Undeada, który po nawiązaniu relacji z Fuuko prawdopodobnie porzucił szukanie sposobu na śmierć.
Brakowało mi też wątków treningu. Było wspomniane, że Fuuko i Chikara przeszli jakiś trening, a nie został on w ogóle pokazany, tak samo jak i jego efekty. Przygody w książce raczej treningiem jako takim nazwać nie mogę.
Relacja Undeada i Fuuko moim zdaniem płytka. Powinna być stopniowo budowana.
Wątki ecchi i żarty na nich oparte zupełnie zbędne.
Wrong way to use healing magic
5/10
- pierwsze 5 odcinków o niczym, np. wyprawa bez żadnego celu i skutku fabularnego - zrobili drużynę na wyprawę, wprowadzili dwie nowe postacie, potem główni bohaterowie się od nich odłączyli, potem wrócili i tyle, koniec wyprawy, tamte dwie postacie nie dostały okazji się nawet zaprezentować
- bohaterowie nudni, same Mary Sue i Gary Stu
- końcówka 6 odcinka była ciekawa:
Spoiler
wizja śmierci rożnych postaci z rak czarnego rycerza
- Koledzy Usato (przewodnicząca i zastępca) są tak naprawdę niepotrzebni, nic nie wnoszą, a ich walki odbywają się w formie streszczenia
Był moment kiedy chciałem dać 4, ale ostatnie dwa odcinki oglądało się przyjemnie, wiec 5/10
Zombie 100
Dałem 5/10 i duży wpływ na ocenę miały "wartości", które autor chciał przekazać, a także głupoty lub po prostu dziury fabularne.
- bohater debil, którego sensem życia jest chlanie piwska, a do tego pracował w najbardziej wyzyskującym korpo i a nie potrafił się zebrać na decyzję by stamtąd odejść
- z introwertyka zrobili psychola
- z sumiennej dziewczyny pilnującej porządku w innej firmie zrobili złola
- bohaterka samuraj twierdząca, ze rzucanie petów na chodnik jest spoko, bo u niej w Niemczech to normalne, więc tym argumentem przekonywała tę sumienną, że jej odpowiedzialne podejście niekoniecznie jest dobre
- Sytuacja, w której bohaterowie ukrywają się za drzwiami, bo na zewnątrz jest ogrom zombie, a potem nagle się okazuje, że były tylko 3, do tego jedna dziewczyna miała akurat przy sobie (w tej szopie, w której się schowali w ostatniej chwili) taki zestaw: soczewki, czerwony barwnik i inne pierdoły, żeby ucharakteryzować bohatera tak jak na zombie
Tak poza tym, to w sumie anime o typowych utracjuszach, którzy żyją na zasadzie hulaj dusza piekła nie ma, nie przejmując się żadnymi konsekwencjami, ale że chroni ich plot armor, to jest im to wybaczane. Jedyna postać, która zachowuje racjonalne myślenie, ostrożność powoli zaczyna tracić swoje dobre cechy i żyć zgodnie ze światopoglądem reszty.
Boushoku no Berserk
6/10
Raczej średnie, motyw pożerania umiejętności przeciwników, których się zabiło bardziej nadawałby się na grę niż anime.
Fabuła nic nadzwyczajnego. Bohater, który od zera staje się super potężny w krótkim czasie. W ogóle nie czuć zagrożenia. Walki są jednostronne, a przeciwnicy (czyli głównie potwory) po prostu nijacy.
Główny bohater to kolejny Gary Stu. Tak jak wspomniana wyżej umiejętność, tak samo motyw rozwoju broni fajny byłby w grze, a nie w serii do oglądania.
Z ciekawostek, to przewijają się takie same imiona jak w Mushouku Tensei, przykładowo Eris, Roxy.
Dungeon Meshi
7/10 - Tytuł mi się podobał, a dlaczego tak niska ocena, wyjaśniam na samym końcu posta.
Przyjemne sympatyczne i zabawne anime, z dobrze zarysowanymi postaciami głównymi, które da się polubić. Ponadto mimo iż bohaterowie już trochę ze sobą współpracują i się znają, to ich relacje zostały zaprezentowane naturalnie. Każdy ma swoje tajemnice, interesy, słabe i mocne strony, więc typowi Mary Sue i Gary Stu tutaj nie występują. Do tego wreszcie ciekawa postać żeńska, która nie zachowuje się jak durna nastolatka i ani ona nie leci na głównego bohatera ani mężczyźni z jej drużyny nie zachowują się przy niej jak incele, tylko traktują ją jak normalnego kompana. Dla mnie to duży plus podobnie jak brak haremu oraz fanservisu w tej serii.
Na pierwszym planie zaprezentowane zostało eksplorowanie lochu, poznawanie potworów i przede wszystkim wszelakie sposoby ich ugotowania. Zawsze z jednego potwora bohaterowie tworzą kilka potraw. Fabuła w serii także występuje, natomiast rozwija się powoli i stanowi raczej tło dla wymienionych wyżej elementów świata przedstawionego.
Pojawiło się dość sporo zgrabnie wplecionych gagów i wątków komediowych, które trafiły w moje poczucie humoru.
Szczegółem wartym odnotowania jest kreatywne wykorzystanie otoczenia i potworów na poczet gotowania, zwłaszcza w początkowej fazie anime.
Przykłady, które zapamiętałem:
Spoiler
- przekształcenie tarczy w garnek/patelnie
- nietuzinkowe zastosowanie pułapek: zebranie gorącego oleju z jednej z nich na "patelnie", użycie ognia z drugiej do smażenia, posługiwanie się wysuwającymi się z podłogi ostrzami jak krajalnicą
- wykorzystanie ciała ziemnych golemow do uprawy warzyw jak w ogródku
- stworzenie wody święconej z najróżniejszych składników, które kojarzą się z odstraszaniem złych mocy. Za przykład niech posłuży sól
- użycie duchów do zmrożenia żywności i stworzenia lodów
Podobał mi się także odcinek, w którym
Spoiler
pojawili się doppelgangerzy, więc bohaterowie na podstawie znajomości siebie nawzajem musieli drogą eliminacji ustalić, kto jest prawdziwy.
Z takich mankamentów, to powiedzmy, że umiejętności walki nie zostały jakoś specjalnie rozbudowane i przedstawione. Trudno byłoby mi ocenić, czy dany łowca przygód jest silny oraz kto na jego tle wypada lepiej lub gorzej. Niby w serii jest mowa o podbiciu lochu i pokonywaniu potworów, ale jakoś wątków treningu tudzież ulepszenia ekwipunku nie poruszono.
Daje tylko 7, ponieważ dla mnie w każdej serii kluczową rolę odgrywa fabuła, a tak jak wspomniałem wyżej, tutaj została zepchnięta na drugi plan. Trochę jak w grze, w której w głównym wątku mowa, że trzeba się speszyć, ale gracz to olewa i bez jakichkolwiek konsekwencji zabiera się za boczne questy.