Swego czasu pasja hobby i sensem życia, poza pracą w której spędzam dosłownie pół doby, była silownia, narty, rower plus wszystko co związane z adrenalina, motorami szybkimi samochodami, skoki z bungee, spadachronu itp, plus jaka kolwiek rywalizacja, czy to bilard, alcyz to fifa na Play'u albo lol i wot na kompie nocami :p.
Zawsze mi brakowały doby, spanie po 4 do 6 h, dużo kofeiny, fajek (i pluca dawały radę nawet pół maraton, stawy odmówiły maratonu)...
Mała różnica że byłem sam, (przelotnych związków nie liczę :p) po wypadku na nartach, w którym uszkodziłem sobie poważnie bark, na bieganiu i rowerach kolana siadły, miałem pustkę w sobie i znalazłem coś totalnie skrajnego. Nie wiem czy nazwać to hobby pasja czy uzależnieniem xD ale od czasu kiedy córa mi się urodziła, (zaraz pyknie 2 lata) szukalem coś dla siebie, i odkryłem totalnie skrajne hobby czyli drinki/koktajle. zaczęło się niewinnie z 5 butelkami różnych alkoholi.... dzisiaj podchodzi pod 100 różnych alkoholi i co miesiąc powiększam

nie licząc dodatków. niebezpieczne hobby/pasja/uzależnienie, ale bardzo przyjemne. czasem się cieszę jak córka idzie spać późno bo tak bym codziennie chciał jakiegoś nowego zrobić xD