Przyznam że dawno nie byłem tak rozczarowany ćwierćfinałami jak teraz. Od zawsze to jest moja ulubiona faza turnieju bo jeszcze sporo meczorów, jeszcze bez kunktatorstwa a jednocześnie już zostają ekipy w sztosie i pokazują fajną piłkę. I mimo że dostalem sporo emocji, trzy mecze potrzebowały co najmniej dogrywki, a jeden wachnął się z rezultatem pod koniec, to ogółem wszędzie się mogę czegoś przyczepić.
Niemcy - Hiszpania - olbrzymi zawód Tonim Kroosem, no jak na ostatni mecz w karierze to wypadło to słabo.Szukałem podobieństw do Zidane'a w kontekście ogrania środka pola, a dostałem podobieństwo w kontekście baniaka w Materazziego, bo Kroos zamienił się w kosiarza i tylko dzięki słabemu sędziowaniu nie wyleciał z boiska po pół godziny.
Poza tym to szacun dla Nagelsmanna bo miał to wszystko w zasięgu i overall zanotował dobry turniej: fajne zmiany, doprowadził do dogrywki, miał w niej przewagę no i trochę pecha ostatecznie mu się poskładało, że odpadł. Ale wstydu nie ma, myślę że Niemcy będą mieli z niego pożytek.
Co do ręki w polu karnym Hiszpanów, z jednej strony rozumiem wykładnie przepisów, z drugiej rozwala mnie to jak to jest nieintuicyjne że taka ręka nie została odgwizdana, masakra z tym
Szacun tęz dla Hiszpanów, zagrali bardzo fajnie, zasłużenie prowadzili, trochę szczęścia tam ostatecznie mieli ale wole to co pokazują teraz niż to co grali w 2010 roku, więc czapki z głów, czekam na więcej.
Francja z Portugalią - tutaj zgodnie z przewidywaniami, obie drużyny grały swoje, czyli pilnujemy tyłów. Czytałem opinie, że Portugalczycy byli trochę bliżsi wygrania z czym się nie zgadzam, to kilka akcji Francuzów zapadło mi w pamięć, gdzie byli naprawdę blisko strzelenia gola, choć to wszystko przypominało jak żywo mecz z Belgami. Tym razem bramkarz w karniaczkach nie pomógł - ktoś z tego teamu musiał przejść dalej, niestety mecz nie porwał.
Anglia - Szwajcaria - kolejny zawód bo ci Angole grający padakę czołgają się do strefy medalowej, niesamowite jest to że zespół który zagrał jedną dobrą połowę na tym turnieju, z Serbią, który strzela gola na dwa mecze, jest tu gdzie jest (to samo mógłbym powiedzieć o Francji, ale tam przynajmniej widzę Kante i całą tę organizację środka pola, gdzie oni po prostu grają z defensa, a Angole to grają z cholera-wie-czego).
Mega żal mi Szwajcarów, widać że chcieli, próbowali na tyle na ile mogli, kolejny dobry występ na Euro, nie mają sie czego wstydzić. Po prostu szkoda, że dla widowiska tutaj te karniaczki nie poszły odwrotnie.
Holandia - Turcja - tutaj chyba najmniej czepiania się, kibicowałem Turcji, podjarałem się jak prowadzili ale przynajmniej zobaczyliśmy 3 gole w regulaminowych 90 minutach (coś co było totalną normą na początku fazy grupowej, teraz jest wydarzeniem), widać że oba zespoły chciały, ta Holandia chociaż robi szum z przodu i jakieś chaosy się dzieją, Turcja to samo, no spoko meczor.
Teraz mamy półfinały i na papierze zestaw Hiszpania, Francja, Anglia, Holandia nie dziwi, to dwa z tych zespołów grają ostrożną piłkę z czego Francuzi to wyrachowani kunktatorzy a Anglicy trzymają się na ślinę.
Mój wymarzony finał to Hiszpania-Holandia, na pewno byłoby to weselsze i bardziej otwarte widowisko niż to co nam zafundowały te reprezentacje 14 lat temu. Jednocześnie wcale się nie zdziwię jak Francuzi zduszą Hiszpanów tak jak wcześniej Holendrów, Belgów i Portugalczyków, a Anglicy przepchną swój mecz chociaż tutaj już naprawdę nie wierzę w to że ta Anglia będzie sie w stanie utrzymać. Mam wrażenie że Holendrzy się rozpędzili, czują się co raz lepiej i jak teraz Depay i Gakpo wjadą w defensywę Angoli to Pickford wyciągnie piłkę ze trzy razy z siatki. Serio uważam tutaj Holendrów za dość wyraźnego faworyta.
Swoją drogą jeszcze żeby wbić szpilkę Anglii, spójrzcie na rozkład półfinalistów kogo przeszli.
Francuzi mieli Holendrów, Austriaków, Portugalię i Belgię - w tych meczach nie zachwycili ale jednak rywale na wysokim poziomie a krzywdy sobie nie dali zrobić (nie stracili w tych meczach gola!).
Hiszpanie odprawili z kwitkiem Włochów, Chorwatów, Gruzinów i Niemców, nie rezygnując ani na moment ze swojego stylu.
Holendrzy trochę słabiej bo obok cięzszych Francji, Austrii czy Turcji zdarzyła się zgaszona Rumunia - ale też nawet jak siali chaos i indolencję to przynajmniej coś się tam działo.
U Anglików ścieżka to medalu to połowa dobrego wygranego meczu z Serbią, słabe mecze z Danią, Słowenią, Słowacją i przeciętny ze Szwajcarią. Jak na farcie to na farcie.
Nie wiem czy jestem gotowy na powtórkę z 2016 roku gdzie mistrzem zostaje czołgający się padalec.
Hiszpania > Holandia > Francja > Anglia - to moje chciejstwo jak idzie o zwycięzce całego turnieju, top3 z tego biorę w ciemno.
I pomyśleć że 2 lata temu Anglicy grali mega spoko futbol w Katarze i niewiele im brakło żeby wygrać z Francją w 1/4, niesamowite jak to się w dwa lata może zmienić