Cała grupa z swoimi rzeczami podeszła pod wrota. Dimitri zaczął walić w drzwi. Odpowiedziała mu cisza. Diana zniecierpliwiona chciała wejść lecz wrota tak łatwo nie ustąpiły. Ksiądz niezrażony uderzał dalej. Po chwili czekania usłyszeliście d??więk przekręcanych rygli. Wrota powoli zaczęły się otwierać. Naparliście na nie ze swojej strony. Gdy otworzyliście drzwi, przywitał was kobiecy głosik.
- Dobry wieczór. Witajcie w kościele Jezusa Cierpiącego.
Młoda zakonnica miała może 16, 17 lat. Ubrana była w czarny habit z kapturem. Spod niego wymykały się długie, złote loki. Na srebrnym łańcuszku wisiał krzyżyk. Miała delikatną twarz i duże, błękitne oczy. Uśmiechnęła się delikatnie,
- Niech Pan zejdzie na Ziemię i zmaże niegodziwości ludzkie. -powiedział Dimitri.
- Pewnego dnia to nastąpi a radość ludzka będzie wielka. -odpowiedziała dziewczyna- Jestem siostra Joanna. Czekaliśmy na was.
Weszliście do środka. Staliście w dość dużym, pogrążonym w mroku kościele. Paliły się nieliczne światła. Zauważyliście, że na podwyższeniu idzie znajdował się ołtarz siedziała jakąś kobieta. Również w stroju zakonnicy. Ruszyliście w jej kierunku a dziewczynka zamknęła za wami drzwi. Miały hydrauliczne zabezpieczenia, stalowe okucia, przeciwpancerny materiał. To, że kościół był stary i słabo chroniony to były tylko pozory. Doszliście pod ołtarz. Teraz mogliście się przyglądnąć dokładniej kobiecie. Wokół niej leżało kilka pustych puszek po piwie. W ręce trzymała butelkę mocnego burbona. Obok kobiety leżał karabin. To co wyróżniało kobietę były jej wściekle różowe włosy, zaplecione w krótki warkoczyk. Habit na udzie był rozcięty i pokazywał wojskowe spodnie i ciężkie buty. Zamiast krzyżyka nosiła nieśmiertelnik. Popatrzyła na was nieco nieobecnym wzrokiem. Miała brązowe oczy.
- No kurwa, nareszcie. Ile można na was czekać. Wyjebiście zimno a Ci się jeszcze spó??niają. Twoje zdrowie Jezu. -skinęła butelką w stronę posągu dopijając całość. Wstała i się lekko zatoczyła. Musiała złapać się ołtarza i podciągnąć. Chciała rzucić butelkę w mrok ale młoda zakonnica w porę ją powstrzymała. Objęła kobietę i zaczęła prowadzić w stronę zachrystii- Jestem Jessica... Idziemy.
Chcąc nie chcąc, musieliście pójść za dwiema zakonnicami. W zachrystii nic nie było. Połamane meble, kurz i tyle. Joanna podeszła do ściany i nacisnęła na nią. Ten kawałek obrócił się bez problemu i waszym oczom ukazał się czytnik siatkówki. Jessica przystawiła do niego oko i niewidoczne do tej pory drzwi się otworzyły. Młoda dziewczyna zapaliła światło w korytarzu. Prowadząc przyjaciółkę ruszyła dalej. Oglądaliście się wokół zdumieni. Pod ścianami piętrzyły się skrzynie pełne przemyconego alkoholu, papierosów, broni, amunicji. Wyglądało na to, że nawet kościół nie oparł się przestępczej działalności. Prawie bez przeszkód przeszliście. Tylko Ian potknął się o minę przeciwpiechotną.
Doszliście do jakiegoś hangaru, który służył również jako warsztat. Tu też były kontenery. Mogliście tylko przypuszczać co w nich się mogło znajdować. Na środku stał opancerzony Armadillo -sześciokołowy wóz bojowy, z zamontowanym na dachu karabinem 50mm. Wokół krzątało się 4 mężczyzn. Trzech było ubranych w kombinezony, jeden jak kapłan. Mężczy??ni pomachali wam, wsiedli do pojazdu i wyjechali z piskiem opon. Podstarzały ksiądz podszedł w waszą stronę.
- Ksiądz Pedro, skromny sługa boży. -przedstawił się i uściskał Dimitriego- Dobrze, że ciągle trzymasz się w jednym kawałku. To są ci ludzie, o których wspominałeś.
Rosjanin tylko skinął głową. Stary przyjrzał się uważnie Dianie. Potem swój wzrok skierował się na was i dwóch nieprzytomnych jeńców.
- Widzę, że sprawy się skomplikowały... Joanna, zabierz ich do kuchni i zajmij się nimi. Na pewno coś zjedzą. Zaraz wprowadzimy tu wasz wóz. Nie wiem czemu nie podjechaliście do bramy. A ty zechciałabyś zaczekać, musimy coś przedyskutować...-powiedział w stronę Diany. Następnie obrócił się w stronę różowowłosej i skrzywił nos- Ty też Jess. Byłoby miło gdybyś na chwilę przestała przestała chlać.
Kobieta tylko wzruszyła ramionami, niespecjalnie się tym przejmując. Nastoletnia zakonnica powiodła was w drzwi i ruszyliście za nią. Te szersze korytarze wyglądały bardziej jak kościelne. Miały wstawione witraże, lecz nawet te były zrobione z jakiegoś dziwnego szkła. Doszliście do dużej kuchni, która połączona była z jadalnią. Pełen kompleks kuchenny, długi stół z mnóstwem krzeseł, zejście do piwnicy. Mała zakonnica od razu nastawiła gaz i zaczęła szykować wam coś na ząb. To chyba była jajecznica. Dwóch jeńców przypięto do kaloryfera i chluśnięto na nich wiadro wody. Obudzili się zdziwieni, spoglądając to na siebie to na was.
Spokojnie zaczęliście jeść. Joanna krzątała się jak w ukropie starając się wam dogodzić. W pewnym momencie dołączyła do was Diana z Jessicą. Mała zakonnica od razu podała jej jakiś napój z lodówki. Kobieta skrzywiła się ale wypiła wszystko.
- Najlepszy lek... ale obrzydliwy. -mruknęła i spojrzała na przykutych ludzi- Mamy z nich wydusić ile się da. Przynieś palnik plazmowy, takie kable do odpalania silników, i skrzynkę z narzędziami. Coś jeszcze? -młoda zakonnica wybiegła.
- We??miemy jeszcze sól, noże... Coś jeszcze wymyślimy. -powiedziała w zamyśleniu Diana i ściągnęła z siebie kurtkę- Sierżancie, pomożecie nam.
Gdy Joanna wróciła, odpięli nazistę i zawlekli na dół, do piwnicy. Mogliście usłyszeć, jak coś stacza się ze schodów, prawdopodobnie nazista. Zaraz po tym usłyszeliście krzyk Jess:
- Nie kurwa! Wynoś mi się stąd. Prędzej sobie wyrwę flaki, niż pozwolę żebyś na to patrzyła. Nie, nie zmienię zdania.
Usłyszeliście że wchodzi po schodach i zamyka za sobą drzwi. Była na prawdę bardzo blada.
- Oni na prawdę będą go torturować... -szepnęła dziewczyna.
Na potwierdzenie z dołu wydobył się przerażający wrzask, który nie chciał ucichnąć. Sara skuliła się i wtuliła w pierś Gabrieli. Joanna też nie wyglądała za wesoło, wpatrywała się w dziewczynę z zazdrością. Cała drżąc usiadła przy stole.
- Jeśli chcecie to możecie iść. Sypialnie są na prawo. Traficie bez problemu. Wasze są już przygotowane, mają otwarte drzwi. Tylko nie hałasujcie za bardzo, bo śpią. -powiedziała bezbarwnym głosem.
Wszyscy czuliście się nieswojo. Sasza nerwowo bednił palcami o blat. Odsunął od siebie jedzenie. Kate z zaciśniętymi zębami wpatrywała się w drzwi. Popatrzyła na zdruzgotaną Sare i bogłaskała ją po włosach. Miała osobliwy wyraz twarzy. Jedynymi osobami, które zachowały całkowity spokój byli Rosjanie, Gabriela i Cortana. Jednooka snajperka zaczęła znów jeść, uśmiechając się przy tym z rozmarzeniem. Dimitri szukał czegoś w zamrażalniku. Położył na stole przed Ianem lód.
- Właśnie. Chyba najlepiej zrobić to od razu. -powiedział i szybkim ruchem uderzył go w twarz.
Naukowiec poczuł, jak jego nos łamie się po raz kolejny. Rosjanin złapał go za głowę i pociągnął za kinol. Ból minął, gdy kostki wskoczyły na swoje miejsca.
- ??le ci się zrósł. Trzeba było go nastawia od nowa. Teraz powinno być dużo lepiej.
Powiedział i wsadził mu do ręki worek z lodem. Uśmiechnął się przyja??nie i poklepał go po ramieniu. Wrzaski z piwnicy nie ustawaly. W pewnej chwili światło przygasło. Jednooka odwróciła się do drugiego mężczyzny i powiedziała wesoło.
- Szykuj się. Ty będziesz kolejny.
![[Obrazek: COGArmadillo.jpg]](http://images1.wikia.nocookie.net/__cb20110808024302/gearsofwar/images/a/a8/COGArmadillo.jpg)
[/quote]