Moja tfurczość
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
hans14

Kapitan z paradise

Licznik postów: 338

hans14, 15-03-2009, 16:01
Mi chodzi o te wcześniejsze, wiesz jak się cieszyłem jak nie było w tym fiku scen yaoi.
O wiele lepiej mi się czytało. Ale nie obraź się za to, po prostu nie przepadam za takimi scenami, nawet wole czasem alternatywę czytac, niż o tych scenach.
RdR

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,157

RdR, 15-03-2009, 17:27
hans14 napisał(a):Mi chodzi o te wcześniejsze, wiesz jak się cieszyłem jak nie było w tym fiku scen yaoi.

Hans to nie jest fik tylko opowiadanie.

Na wstępie chciałem podziękować za ocenzurowanie scen yaoi, naprawdę bardzo dużo by mnie kosztowało ich przeczytanie, a tak mogłem się w pełni cieszyć kolejnym rozdziałem. Bardzo mi się podobało to że ich wybryki zostały solidnie uzasadnione (księżyc). Liczyłem też że opiszesz przeżycia Borysa z tej nocy, myślałem że coś tam z Niną będzie kręcił, szkoda. Coraz ciekawsza ta cywilizacja z alternatywnego świata. Czekam na więcej.
Najuch

Imperator

Licznik postów: 2,656

Najuch, 15-03-2009, 19:26
No cóż, fabuły to tu za bardzo nie maTongue.

Widzę, że coraz bardziej nastawiasz opowiadanie na to, by sie chłopcy ze sobą pobzykali, a to spora wada, bo w początkowych chapterach zachęciłaś do czytania, teraz z kolei zniechęcasz. I tak jak mówiłem, nieco to naciągane, choć po części wyjaśnione księżycem...

Czy tam się jeszcze coś dziać będzie, czy od teraz tylko "maratony?"TongueTongueTongue

I poza tym, dlaczego Ulrich jest uke? Jakoś tego nie widzę, ale to pewnie dlatego, że się nie znamSmile

A no i tak samo jak RdR sądzę, że szkoda, że pominęłaś pozostałych bohaterów...
Vampircia

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,499

Vampircia, 15-03-2009, 20:05
Cytat:Czy tam się jeszcze coś dziać będzie, czy od teraz tylko "maratony?"TongueTongueTongue
Najuchu kochany, to jest dopiero 5 rozdział, 24 strona, a jest ich ponad 100. Nie myślisz chyba, że cała reszta jest tylko o bzykaniu Tongue Jakbym chciała napisać pornosa, to bym na pewno takiej dziwnej fabuły nie wymyślała.
Cytat:I poza tym, dlaczego Ulrich jest uke?
Jakoś tak mi to pasowało. Ale będzie też motyw jak jest seme.
gook

Piracki wojownik

Licznik postów: 174

gook, 15-03-2009, 22:17
Wszem i wobec stwierdzam, że wersja bez cenzury podobała mi się o wiele bardziej. ;P Strasznie realistycznie opisałaś wszystko po kolei co się działo i nie miałam problemów z połapaniem się w sytuacji. Naprawdę zazdroszczę tej umiejętności przekazywania wszystkiego 'na papier' Czekam na więcej. xD
Najuch

Imperator

Licznik postów: 2,656

Najuch, 16-03-2009, 20:14
Ech ta wersja bez cenzury... pół paczki szlugów spaliłem po niej - byłem wstrząśniętyTongue
Vampircia

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,499

Vampircia, 17-03-2009, 22:12
Rozdział VI

Życie w osadzie nie zmieniło się ani trochę, ale ostatnie wydarzenia pozostawiły Adama w stanie zakłopotania. Oczywiście, starał się tego nie okazywać, ale kiedy znajdował się sam, potrafił godzinami tkwić w jednym miejscu i rozmyślać. Teraz siedział na progu domu i bawił się swoim wisiorkiem. Jeden, mały kamień całkowicie zmienił jego życie. Ciągle zadawał sobie pytanie, czy gdyby go nie posiadał, wszystko byłoby prostsze.
- Strzeż go dobrze. Posiada moc większą niż możesz sobie wyobrazić. – Sylur podszedł do niego.
- Jest dla mnie ważny nie ze względu na moc, tylko dlatego, że to pamiątka po matce – odparł chłopak.
- Jakie jest twoje ostatnie wspomnienie dotyczące rodziców?
- Jak ich zabierali.
Mężczyzna spojrzał na Adama swymi zielonymi oczami, starając się zrozumieć jego słowa.
- Akurat siedziałem u kolegi, który mieszkał w kamienicy naprzeciwko – wytłumaczył Adam. – Widziałem stamtąd okna mojego mieszkania. Nagle zauważyłem, jak do środka wpadają hitlerowcy. Znaleźli mężczyznę, którego ukrywaliśmy. Zastrzelili go na miejscu, a moich rodziców zabrali. Chciałem do nich pobiec i im pomóc, ale rodzice kolegi powstrzymali mnie siłą. Dobrze, że Julia była wtedy u babci i nic nie widziała. Po tamtym zdarzeniu przeprowadziłem się z Warszawy do Wrocławia, do krewnych – powiedział wszystko tak beznamiętnym głosem, jakby już dawno wylał z siebie całą rozpacz i nie zostało nic więcej.
- To musiało być dla ciebie trudne – westchnął Sylur.
- Skoro umiesz czytać w myślach, czemu nie zajrzysz do mojego umysłu i sam się nie przekonasz?
- Pozwoliłbyś mi?
- Zrób to, jeśli chcesz – głos Adama wskazywał, że było mu wszystko jedno.
Sylur zamknął oczy i skupił się. Próbował odnaleźć to jedno, konkretne wspomnienie. Cudzy umysł był dla niego jak otwarta księga. Przewertował pozostałe informacje w nim zawarte i trafił na „stronę”, której szukał. Ujrzał nie tylko obrazy, ale także emocje. Poczuł strach, rozpacz, bezsilność. To samo, co Adam w tamtej chwili. Otworzył oczy, poruszony. Odezwał się dopiero po chwili.
- Teraz już rozumiem, czemu darzysz Ulricha tak mieszanymi uczuciami – oznajmił.
- Co masz na myśli? – Adam się trochę zaniepokoił.
- Wiem, że go nienawidzisz i pragniesz za razem.
W mgnieniu oka chłopak zrobił się czerwony jak burak.
- Wyczytałeś to z mojego umysłu? – spytał zażenowany.
- Och nie. To byłby nietakt, czytać tak intymne myśli bez pozwolenia. Nie musiałem zaglądać do twego umysłu, by się domyślić. – Jego słowa sprawiły, że chłopak zarumienił się jeszcze bardziej.
- To i tak nie ma znaczenia – rzekł w końcu. – On uważa mnie za śmiecia.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz – odparł Sylur, uśmiechając się tajemniczo. – Nie martw się, Adamie. Wszystko będzie dobrze. – to mówiąc, oddalił się.


Ilekroć Ulricha dręczyła jakaś myśl, udawał się nad jeziorko. Adam już wcześniej zauważył u niego ten nawyk. Miał przeczucie, że Richter znowu poszedł w swoje ulubione miejsce, więc postanowił złożyć mu wizytę. Jego przewidywania okazały się trafne. Ulrich siedział na brzegu i wrzucał kamienie do wody.
- Pozwolisz, że się dołączę? – Adam usiadł obok niego, ale odpowiedzi nie otrzymał. Wtem powiedział coś, co wcześniej nawet mu przez myśl nie przeszło. – Posłuchaj... przepraszam, że to zrobiłem.
Ulrich wreszcie na niego spojrzał i również powiedział coś zaskakującego.
- Nie musisz przepraszać. To nie twoja wina – rzekł, a Adam patrzył na niego osłupiały.
- To znaczy... nie jesteś na mnie zły?
- Nie. Jestem zły na siebie. Okryłem się hańbą.
- Ej, tylko bez takich. Spanie ze mną to żadna hańba.
- ??le mnie zrozumiałeś. To nie ma żadnego związku z tym, kim jesteś. Zhańbiłem się, bo pozwoliłem, by kierowała mną żądza i oddałem się mężczyźnie. Gdyby moje dowództwo się o tym dowiedziało, zostałbym rozstrzelany.
- Ale się nie dowie, więc w czym problem?
Oczywiście Adam rozumiał, że Ulrich może być zdenerwowany. Sam czuł się niezręcznie w obecnej sytuacji, ale nie robił z tego tak wielkiego problemu. Nie warto było płakać nad rozlanym mlekiem, ale Richter najwyraźniej tak nie myślał.
- To nie ma znaczenia. Złamałem jedną z najważniejszych zasada i teraz muszę żyć z tą świadomością – odpowiedział Ulrich.
- Zasady, zasady... Czy ty nigdy w życiu nie zrobiłeś czegoś szalonego?
- W świecie, który chcemy stworzyć, nie ma miejsca na szaleństwa. Bez dyscypliny i samokontroli zapanowałby chaos. A po mnie oczekuje się, że będę dawał przykład.
- Na litość boską! Czy ty nie narzucasz na siebie zbyt wielkich wymagań?! – Adam podniósł głos.
- Staram się dobrze służyć fuhrerowi.
- Ale to nie znaczy, że musisz wyrzekać się własnych pragnień. Tak bardzo próbujesz zbliżyć się do ideału, że zapomniałeś, co czyni nas ludźmi. – Zatroskany spojrzał na rozmówcę.
Ulrich nie odpowiedział, tylko schylił głowę, obserwując taflę wody. W końcu Adam postanowił dać mu spokój i wrócił do wioski.


Ludzie z osady i przybysze nie próżnowali. Wciąż trwały wykopaliska, ale zanosiło się na to, że już wkrótce zostaną ukończone.
- Patrz, co znalazłem. – Ulrich wręczył Sylurowi całkiem spory kryształ.
- Wspaniały okaz. Wasza pomoc jest nieoceniona. W tym tempie będziecie mogli wrócić wcześniej niż sądziliśmy.
- Właśnie dlatego wam pomagam – oznajmił beznamiętnie Ulrich. Przez chwilę stał milcząc, jakby zastanawiając się nad pytaniem, które zamierzał zaraz zadać. – Tak z czystej ciekawości... – rzekł z nieco większym zainteresowaniem. – Nie wiesz może, kto dowodził tutejszą bazą?
- Chodzi ci o imię wodza najeźdźców?
- Tak.
- Owszem, udało mi się odkryć jak się nazywa. Mówili na niego generał Ernest Richter.
Ulrich zawsze był dobry w ukrywaniu szoku i zdumienia. Tym razem również udało mu się przybrać twarz pokerzysty, choć odrobinę rozszerzył oczy.
- Czy to twój krewny? – Sylur spytał z zaciekawieniem.
- Nie, tylko przypadek. To popularne nazwisko – odparł Ulrich i wrócił na miejsce, gdzie zostawił łopatę.
Obok pracował Adam.
- Nieźle ci dzisiaj idzie – skomentował. Oczywiście zauważył kryształ, który wcześniej Ulrich zaniósł Sylurowi.
- Zazdrościsz?
Adam westchnął i wrócił do kopania. Było bardzo ciepło, a słońce świeciło coraz wyżej, więc zaczynało brakować im cienia. Zdjął koszulę i polał się wodą dla ochłody. Kiedy przetarł sobie twarz, zauważył, że Ulrich gapi się na niego dziwnie wygłodniałym wzrokiem. Satysfakcja ogarnęła Adama. Teraz wiedział, że jego pragnienia nie są jednostronne.
Nagle ich spojrzenia spotkały się. Richter zarumienił się i momentalnie odwrócił wzrok. Na twarzy Adama pojawił się uśmieszek. Niemiec mógł wiele ukrywać, ale nie przed nim. Przez chwilę kopali, nie odzywając się do siebie. Adam zastanawiał się, czy powinien wszystko przemilczeć, czy powiedzieć, co naprawdę myśli. Wreszcie zdecydował się na rozwiązanie pośrednie.
- Chciałbym się ciebie o coś spytać – podjął. – Czy... od tamtej nocy... nie miałeś ochoty zrobić to... no wiesz... jeszcze raz?
Richter natychmiast przestał kopać i spojrzał na niego oburzony.
- To nie ma żadnego znaczenia – burknął.
- Dlaczego nie ma? Przecież wiem, że ci się podobało.
- Mieliśmy już do tego nie wracać!
- Dlaczego tak się tego wstydzisz? Przecież to nie czyni cię gorszym. – Ulrich wrócił do kopania i na każde słowo Adama kopał coraz szybciej i coraz bardziej nerwowo. – Choć raz powinieneś zrobić coś dla siebie, a nie dla zasady.
Ponieważ Ulrich nie odzywał się, tylko kopał dalej, Adam dał za wygraną i również wrócił do pracy.


Wieczorem Nina wzięła się za sortowanie specyfików, które Therra pomogła jej sporządzić. Trochę się ich nazbierało. Nina nie lubiła marnować czasu, więc wolne chwile poświęcała na badania. Ich wyniki mogły, któregoś dnia, ocalić wielu ludzi.
Usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je i ujrzała Ulricha.
- O co chodzi? – spytała wpuściwszy go do środka.
- Musimy porozmawiać. To bardzo ważne.
Kobieta spojrzała na niego pytająco, więc Ulrich postanowił nie owijać w bawełnę.
- Nie możemy dopuścić do zniszczenia kryształów.
- Przecież... myślałam, że doszliśmy do porozumienia. – Nina nie kryła zaskoczenia.
- Za projekt z kryształami odpowiedzialny jest generał Ernest Richter, mój ojciec.
- Co?! Skąd o tym wiesz?!
- Sylur mi powiedział. Nie mogę działać przeciwko mojemu ojcu.
- Skoro ci powiedział, to chyba już wie co chcesz zrobić.
- Nie sądzę. On chyba nawet się nie domyśla, że to mój ojciec. Ci ludzie są naiwni i łatwowierni. Mówię ci o tym wszystkim, bo tylko tobie mogę w tej kwestii zaufać.
- Ale w jaki sposób chcesz zapobiec zniszczeniu kryształów?
- Rozmawiałem z tubylcami i wiem, że w przeddzień naszego powrotu ma być pożegnalna uczta. Wtedy, gdy kryształy będą już sprawne. Ale to znaczy, że i tak nikt nie będzie ich używać do następnego ranka. Wymknę się w nocy, przeniosę do naszego świata, wyślę ojcu wiadomość radiową i wrócę. W ten sposób sam będzie mógł zapobiec zniszczeniu kryształów, a ponieważ wrócę, nikt nie będzie nic podejrzewał.
- Zaraz, czy ty zdajesz sobie sprawę co próbujesz zrobić? Nie żebym broniła Borysa i Adama, ale po tym, co razem przeszliśmy chyba nie powinniśmy ich wydawać na pewną śmierć.
- Wcale nie chcę ich śmierci. Przekonam ojca, że są niegroźni i poproszę by puścił ich wolno.
- Myślisz, że się zgodzi?
- Oczywiście, przecież jest moim ojcem.
Nina westchnęła.
- Ten plan trochę mnie... martwi.
Ulrich położył jej ręce na ramionach i popatrzył na nią przyjacielsko.
- Jesteś inteligentną kobietą i wiesz, że musimy to zrobić. Przysłużymy się ojczyźnie i nikt na tym nie ucierpi.
Nina przytaknęła, choć nie czuła się do końca przekonana.


- Myślałem, że mnie unikasz – powiedział Borys.
W ostatnich dniach on i Nina prawie ze sobą nie rozmawiali, więc zdziwił się bardzo, gdy kobieta stwierdziła, że muszą spotkać się na osobności.
- Nie unikam cię, po prostu... potrzebowałam czasu. Ale nie o tym chciałam rozmawiać. Chciałam ci coś dać. – Kobieta wręczyła Borysowi mały, szklany flakonik, wypełniony bezbarwną cieczą.
- Cóż to? – zdziwił się Fedorov.
- Jedna z substancji, które wydestylowałam. Jako szpiegowi może ci się przydać. Jest niezwykle lotna i nawet kropla może w mgnieniu oka uśpić dziesięciu ludzi – wyjaśniła, a Borys popatrzył na nią zdumiony. – Pewnie się zastanawiasz po co ci pomagam. Nie zrozum mnie źle... po prostu nie chcę, by ci się coś stało.
Na tym rozmowa się skończyła.
RdR

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,157

RdR, 18-03-2009, 01:19
Taki luźny rozdzialik, do przemyśleń. Momentami takie podchody od strony Adama. Najciekawszy był wątek z Ulrichem i jego ojcem. Ja myślę jednak że tubylcy bez problemu domyślą się co i jak i jakoś to powstrzymają, a nawet jeśli nie to Nina dała Borysowi ewentualną broń Wink. No nic czekam na dalsze rozdziały.
gook

Piracki wojownik

Licznik postów: 174

gook, 18-03-2009, 18:47
Podobała mi się rozmowa Sylura i Adama na początku. Przyjemnie się czytało. Ogólnie rozdział ciekawy, szczególnie ta sprawa z ojcem Urlicha. Ciekawe, czy posłucha jak syn go poprosi o darowanie życia Adama i Borysa ;>
Najuch

Imperator

Licznik postów: 2,656

Najuch, 19-03-2009, 00:51
Ulrich chyba sie ostro zawiedzie i Borys z Adasiem będa mieli szopkę...

A co do ostatniego akapitu... hmmm, czyli jednak orgia była?TongueTongue
Ogolnie chapterek lekki, trochę przywiewa nudą ta rozmowa o seksie, ale wątek z ojcem Richtera bardzo fajny, udanySmile

Czekam na więcej, póki co nie mam nic do napisania poza tym.
Vampircia

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,499

Vampircia, 20-03-2009, 14:44
Jak ktoś chce bez cenzury, to wiecie. PW.

Rozdział VII (wersja ocenzurowana)

Nadszedł upragniony dzień. Zakończono prace wydobywcze. Przybysze mogli wrócić do swojego świata w każdej chwili, ale zgodnie z planem najpierw urządzono ucztę pożegnalną. Nie była to wielka popijawa, czy dzika orgia, lecz zwykłe, spokojne spotkanie. Ludzie rozmawiali, delektowali się trunkami i jadłem. Therra wygłosiła mowę, w której zachwalała zacnych, jej zdaniem, przybyszy, wspominając jak wielką wiarę w nich pokłada. Oni natomiast czuli się skrępowani. Ulrich denerwował się tajną misją, którą zaplanował na noc, Nina bała się, że coś pójdzie nie tak, a Adam zastanawiał się czy może im zaufać. Jedynie Borys zdawał nie przejmować się niczym i brał najbardziej czynny udział w imprezie, ale do tego już się przyzwyczaili.
Do domu wrócili jak najwcześniej, głównie z dwóch powodów. Po pierwsze chcieli się wyspać, po drugie nie byli w nastroju do ucztowania (nie licząc Borysa, który jednak w końcu uległ presji większości). Nie zwlekając, Adam położył się do łóżka. Wątpliwości nie przestawały go dręczyć. Zastanawiał się czy wszystko pójdzie zgodnie z planem, a nawet jeśli, co potem? Pragnął znów ujrzeć swoją siostrę i dom, ale jednocześnie nie chciał wracać. Borys miał rację mówiąc, że spotkało ich szczęście. Trafili do świata, w którym mogli cieszyć się swobodą. Ból i rozpacz zdawały się tu tak odległe. Ale nadszedł czas powrotu. Powrotu do świata ogarniętego przez wojnę. Adam wiedział, że z momentem, gdy znajdzie się po drugiej stronie, znowu będzie musiał rozpocząć walkę o przetrwanie. Najbardziej jednak bolało go, że on i Ulrich nie będą mogli być razem.
Sam nie wiedział jak długo leżał rozmyślając, ale sen nie przychodził. Zazwyczaj Adam nie miał problemów z zaśnięciem, ale tym razem dręczyło go zbyt wiele myśli. Leżał na wznak i tylko modlił się, by ta noc jak najszybciej się skończyła.
Dźwięk skrzypiących drzwi wybił go z zadumy. Ktoś wszedł do jego pokoju. By sprawdzić kto to, Adam szybko zapalił lampę naftową. W bladym świetle zauważył zarys postaci opartej o drzwi. Kiedy się lepiej przyjrzał poznał, że to Ulrich.
- Nie możesz zasnąć? – pół stwierdził, pół spytał Niemiec.
- Co ty tu robisz?
- Sporo myślałem o tym, co mi powiedziałeś... że choć raz powinienem zrobić coś dla siebie, a nie dla zasady. – Zrobił kilka niepewnych kroków w przód.
Adam milczał. Zastanawiał się, co Ulrich chce zrobić. Oczekiwał, że usłyszy jakieś wyjaśnienie, ale w pokoju panowała cisza. Dopiero po chwili Richter sięgnął drżącymi rękami do guzików swej koszuli i zaczął ją rozpinać. Robił to powoli, ale widać było, że się denerwuje. Adam nie mógł oderwać od niego wzroku. Siedział jak w transie, obserwując każdy ruch zgrabnych palców Ulricha, mocujących się z guzikami. Koszula opadła na podłogę, odsłaniając białą, aksamitną skórę. Przyszła kolej na spodnie. Richter zawahał się odrobinę, ale zdjął je. Gdy doszło do bielizny zawahał się jeszcze bardziej, ale i jej w końcu się pozbył. Adam momentalnie poczuł jak krew odpływa mu z głowy prosto w wiadome miejsce, nic jednak nie powiedział. Powoli Ulrich wsunął się pod kołdrę i spojrzał partnerowi prosto w oczy. Ich twarze dzieliły milimetry.
- Niech to będzie ostatni raz – szepnął. – Jutro wszystko się skończy. Wrócimy do siebie, nigdy więcej się nie spotkamy i nikt nigdy nie dowie się co tu zaszło. Ale tą noc zostawmy dla siebie.


Adam przytulił Ulricha i pogłaskał go po głowie. Uwielbiał zapach jego włosów. Nie przeszkadzało mu, że łaskoczą go w nos. Lubił je nieco przydługie i puszyste, takie jak teraz.
Nagle Niemiec wyrwał się z jego uścisku.
- Proszę, zostań na noc. – Adam chwycił go za rękę.
- Nie mogę. – szepnął Richter i wyśliznął się z pokoju.


Wszystko poszło zgodnie z planem. Misja Ulricha powiodła się, a rano nikt nic nie podejrzewał. Tubylcy odprowadzili ich na miejsce i pożegnali wylewnie, a chwilę później urządzenie wytworzyło błysk światła i przeniosło ich na drugą stronę.
Pojawili się w jaskini. Światło dochodziło ze znajdującego się kilka metrów dalej wyjścia. Nie leżało jednak na wprost, lecz nieco w górze, dlatego trudno było dostrzec, co znajduje się na zewnątrz.
- Proponuję na razie ukryć gdzieś skrzynię z kosztownościami – zasugerował Borys.
Nikt się nie sprzeciwił, więc znaleźli wnękę w skale i tam schowali nagrodę. Następnie ruszyli ku wyjściu. Słońce świeciło wysoko, więc gdy wyszli na otwartą przestrzeń odruchowo przymrużyli oczy. W końcu wizja wyklarowała się, ale to co ujrzeli nie było jedynie fauną i florą.
Otaczały ich wycelowane w nich lufy karabinów. Na czele oddziału stał wysoko postawiony oficer. Wyglądał groźnie, lecz dystyngowanie. Nosił monokl, przysłaniający jedno z jego niebieskich oczu.
- Rzućcie broń! – rozkazał.
Adam i Borys wyglądali na totalnie zaskoczonych i przez chwilę obserwowali wszystko z niedowierzaniem, ale wreszcie posłuchali.
- Tato, mniemam, że dotrzymasz umowy. – Ulrich zrobił kilka kroków do przodu.
- Powiedziałem rzućcie broń! To się tyczy także ciebie.
Ulrich nie wierzył własnym uszom.
- Tato, przecież to ja.
- Natychmiast opuść tą broń!
Nie mając większego wyboru, chłopak w końcu posłuchał.
- Zabrać ich wszystkich! – oznajmił generał.


Brutalnie wtrącono ich do celi. Borys, gdy tylko drzwi za nimi się zamknęły, zacząć ostukiwać wszystkie ściany, szukając drogi ucieczki, a Adam skulił się w kącie i załapał za głowę.
- To już koniec – jęknął w desperacji.
- Bez paniki. Dopiero tu trafiliśmy. – Borys był jak zwykle pewny siebie.
- Nie mogę uwierzyć, że to zrobił. Po prostu nie mogę! Jak on mógł?! Po tym wszystkim, co wczoraj się stało?! – chłopak nie krył wściekłości.
- Co się wczoraj stało? – Borys zainteresował się.
Nagle Adam zrozumiał, że powiedział trochę za dużo i zarumienił się.
- Nic takiego – odparł, a następnie zmienił temat. – Co z nami zrobią?
- Cóż, w najlepszym wypadku zabiją szybko i bezboleśnie.
- A w najgorszym?
- Nie martw się, wydostaniemy się stąd. Jakoś – pocieszył go blondyn i wrócił do oględzin pomieszczenia.
Nawet gdyby udało im się uciec, Adam nie był pewien czy będzie umiał żyć ze świadomością, że Ulrich wbił mu nóż w plecy. Ogarnął go ból tak ogromny, że nagle poczuł wielką potrzebę zwierzenia się.
- Borys, muszę ci coś powiedzieć – rzekł cicho. Rosjanin spojrzał na niego pytającym wzrokiem. Adam przełknął ślinę i kontynuował. – Tamtej nocy co ja i Ulrich utknęliśmy w lesie... no wiesz, podczas megapełni... my, no jakby to powiedzieć... my... spaliśmy ze sobą. – Wziął głęboki oddech. Czuł jak serce mu wali.
- Hę? – Fedorov nie był pewien czy dobrze zrozumiał.
- Spaliśmy ze sobą... no pieprzyliśmy się.
Pierwszy raz w życiu Adam widział Borysa totalnie zbitego z tropu.
- Co?!
- Teraz mnie pewnie znienawidzisz.
- Och... no co ty... to nie tak – rzekł Rosjanin, zakłopotany. - No wiesz... to nie twoja wina, byliście pod wpływem obcej siły.
- Za pierwszym razem tak, ale za drugim już nie.
- Jak to?! Chcesz powiedzieć, że był drugi raz?!
- Wczoraj w nocy. A najgorsze jest to, że mi się podobało. – chłopak przygryzł wargę.
- O kurcze. – Borys aż musiał przysiąść z wrażenia. Kiedy zobaczył jaki Adam jest zawstydzony zrobiło mu się go żal. – Nie martw się, nie uważam cię przez to za gorszego. Takie rzeczy się... zdarzają, no wiesz... Jeśli cię to pocieszy to wyznam ci w sekrecie, że przespałem się z Niną.
- Co?! – tym razem to Adam wyglądał na zszokowanego. – Kiedy?!
- Też podczas megapełni.
Po chwili sytuacja się trochę rozluźniła i razem się zaśmiali.
- Ale wiesz, to nie to samo. Nina jest dziewczyną – rzekł chłopak.
- Ale Niemką.
- No, w sumie.
Rozmawialiby dłużej, gdyby nagle drzwi się nie otworzyły i nie weszło przez nie dwóch żołnierzy. Nie powiedzieli nic, tylko chwycili Borysa za ramiona i podnieśli.
- Hej, zostawcie go! – zaprotestował Adam, ale dostał w twarz i na tym się skończyło.
Żołnierze wywlekli Borysa na zewnątrz i zamknęli drzwi.


W sali nie znajdował się nikt, poza Ulrichem, który siedział na krześle i wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Po chwili do środka wszedł jego ojciec i zmierzył syna wzrokiem.
- Dlaczego jestem traktowany jak więzień?! – młody Richter spytał oburzony.
Generał podszedł do niego i bez ostrzeżenia pchnął nogą krzesło, zrzucając Ulricha na ziemię. Następnie kopnął go mocno w brzuch, aż chłopak się zwinął.
- To ja zadaję pytania! – oznajmił surowy głos. Następnie silne dłonie chwyciły chłopaka za kołnierz i przycisnęły do ściany. – Możesz mi wyjaśnić jak, wraz z trójką innych ludzi odkryłeś sekret kryształów?
- A możesz mi wyjaśnić czemu wcześniej mi o nich nie powiedziałeś?
Tym razem generał zdzielił Ulricha w twarz.
- To była ściśle tajna operacja, głupcze! Ja chcę jednak wiedzieć co robiłeś po drugiej stronie z wrogami Rzeszy i czemu nie mogliśmy się tam dostać od dwóch miesięcy.
Ulrich opowiedział wszystko, ale jego ojciec bynajmniej nie wyglądał na przekonanego. Cisnął chłopaka z powrotem na ziemię.
- I sądzisz, że uwierzę w te brednie?! Nigdy nie znaleźliśmy tam oznak absolutnie żadnego osadnictwa.
- Przecież już ci wytłumaczyłem, że się ukrywali. – Ulrich otarł krew z rozciętej wargi.
- Bardziej mnie interesuje czemu kolaborowałeś z wrogiem.
- Nie kolaborowałem. Wprost przeciwnie! Pomogłem ci! Przecież doprowadziłem ich pod sam twój nos.
- I miałeś czelność prosić bym puścił ich wolno! Żałosne!
- Dlaczego nie chcesz mi uwierzyć?! Jestem twoim synem, do diabła! – Ulrich się wkurzył i to porządnie. – Myślałem, że mi ufasz!
- Nie jesteś moim synem – odparł sucho generał.
Na te słowa Ulrich zmarszczył brwi, nie będąc pewnym co jego ojciec ma na myśli. Generał, widząc jego zdziwienie, postanowił wszystko wyjaśnić.
- Powiem ci, bo nie ma sensu tego dłużej ukrywać. Zmusiłeś mnie do tego. Pamiętasz jak zawsze zastanawiałeś się czemu tylko ty z rodziny masz czarne włosy? Odpowiedź jest prosta. Nie jesteś moim synem.
- Heh, żartujesz sobie prawda? – Ulrich starał się zachować zimną krew, ale kropelki potu wstępowały już na jego czoło, a serce zaczynało walić. Nie chciał wierzyć w słowa ojca, ale ogarniały go coraz większe wątpliwości. – To nie możliwe, przecież... widziałem zdjęcia jak się urodziłem... Kłamiesz!
- Twoja matka została zgwałcona. Sprawcy nigdy nie złapano, a ja postanowiłem, że uznam cię za własnego syna. Nie mogłem mieć pretensji ani do twojej matki, ani do ciebie za to co się stało. Wychowywałem cię jak własne dziecko i kochałem jak własne dziecko. Sądziłem, że udało mi się wyprowadzić cię na ludzi, ale... najwyraźniej pewnych rzeczy nie da się zmienić.
- To niemożliwe! – krzyknął Ulrich, ale sam już nie wierzył w swoje słowa. Poczuł jak coś mokrego spływa mu po policzku. To była łza. Nie pamiętał, kiedy płakał po raz ostatni. Ale to nie miało znaczenia. Już nic nie miało znaczenia.
- Kto jeszcze wie? – szepnął.
- Tylko ja, ty i matka.
Nie chciał tych łez. Wstydził się ich, a mimo to, nie potrafił ich powstrzymać. Zwiesił głowę. Chciał stać się niewidzialny, a najlepiej przestać istnieć.
- Jesteś słaby – rzekł beznamiętnie generał, patrząc na niego z góry.
Wtem Ulrich poczuł, że odzywa się w nim resztka dumy. Do tej pory umiał walczyć ze słabością. Umiał i tym razem. Otarł łzy i spojrzał na ojca.
- Wciąż jestem godny swego nazwiska. Udowodnię ci to – oznajmił.
- Niby dlaczego mam ci wierzyć?
- Bo nigdy cię nie zdradziłem i musisz to zrozumieć. Daj mi jeszcze jedną szansę. Zobaczysz że mówię prawdę.
Generał przykucnął przy nim, by móc spojrzeć mu prosto w oczy.
- Czy mówisz szczerze? Przysięgasz wierność fuhrerowi?
- Przysięgam.
Mężczyzna westchnął.
- W takim razie w porządku. Dam ci jeszcze jedną szansę.
RdR

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,157

RdR, 20-03-2009, 20:26
Super rozdział, po raz kolejny dziękuje za ocenzurowanie. Wiedziałem że Borys zaliczył Ninę xD. Ogólnie wszystko mi się w tym rozdziale podobało, teraz znów powrót do wojennych klimatów. Nie sądziłem że Adam zwierzy się Borysowi ze swoich przeżyć. Historia jest naprawdę ciekawa i bardzo prężnie się rozwija.
gook

Piracki wojownik

Licznik postów: 174

gook, 21-03-2009, 00:49
Już niedługo nie będę miała co tutaj pisać, bo za każdym razem podoba mi się tak samo. A nawet i bardziej. Historia od samego początku wciągnęła mnie niesamowicie i za każdym razem chcę więcej i więcej. Końcówka podobała mi się w szczególności. Wink
Najuch

Imperator

Licznik postów: 2,656

Najuch, 22-03-2009, 00:05
Czemu cały chapter o szwabieSad Nie lubię go... strasznie mnie denerwuje jego postać...
No nic, przyznasz jednak, że ta historia jest jak diabli przewidywalna, co nie?Tongue
Nie będę tu pisał swoich przewidywań, bo jakbym trafił to byłby spoiler.Smile

Ale ogólnie jest fajnie, serio fajnie. I zapowiada się, że będzie jeszcze lepiej!
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź