Wesele
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 2 gości
1 2
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
CCORD

Gorosei

Wiek: 27
Licznik postów: 4,965

CCORD, 05-03-2017, 17:14
"Wesele" napisał Stanisław Wyspiański, bardzo znany skądinąd i podziwiany - malarz, grafik, architekt.

Swoich bohaterów zaczerpnął malarz-dramaturg z rzeczywistości, ze swego bliskiego otoczenia. Będąc na weselu, chłopskim weselu, na którym zebrała się elita ówczesnego światka artystycznego, którego to wesela gospodarzem był brat (ożeniony z chłopką) najbardziej znanego wtedy poety - K. Przerwy-Tetmajera; będąc na weselu młodego malarza z wiejską dziewczyną - Wyspiański przez całą noc, jak możemy przeczytać u Boya Żeleńskiego, stał oparty o framugę drzwi i patrzył swoimi „niesamowitymi" oczami na tańce, zabawę, wesele; słyszał strzępki rozmów prowadzonych przez biesiadników, którzy wyszli na chwilę do sąsiedniej izby, żeby odetchnąć.

Tak narodziło się "Wesele".

Jak na malarza przystało, Wyspiański odmalował swoich bohaterów z zadziwiającą trafnością, dokładnością, pokazując ich takimi, jakimi byli w rzeczywistości (trochę ubarwiając chyba tylko Rachelę), z sympatią, ale i nie bez złośliwości. Chciał nawet, by na afiszu umieścić prawdziwe nazwiska postaci, co z wielkim trudem mu wyperswadowano; pozostały prawdziwe imiona tylko niektórych osób. Dzisiaj trudno nam ocenić ten istotny aspekt "Wesela", nie żyjemy w czasach Wyspiańskiego, nie znamy ludzi będących bohaterami sztuki; pozostaje nam wierzyć na słowo tym, którzy żyli i znali.

Kolejnym, równie ważnym elementem tego dzieła jest jego baśniowość, niezwykłość, wprowadzanie postaci rodem ze snu, zjaw, będących - niejasnymi nieraz - symbolami, np. nieśmiertelny "Chochoł", kryjący w środku - krzak róży. Wyspiańskiemu udało się połączyć dwa światy, stworzyć dzieło o niejednoznacznej symbolice, mające (wg Boya) przemawiać głównie do naszej wyobraźni, podświadomości. Nie oglądałam całego "Wesela", ale widziałam fragment z Isią podkręcającą i ściemniającą lampkę - już ta scena jest tajemnicza, niezwykła.

"Wesele" to kopalnia cytatów. Czytając, zwłaszcza akt I, spotykałam wiele fragmentów, które znałam już wcześniej, nie wiedząc nawet, skąd pochodzą.

Poza tym wszystkim - "Wesele" czytało mi się bardzo ciężko, powoli. Mimo wszystkich docenionych przeze mnie zalet „Wesela”, nie jest to typ literatury, który preferuję. Bliżej mi raczej do zdania H. Sienkiewicza Smile. Zapewne odebrałabym je lepiej, gdyby bohaterami byli ludzie mi znani, tak jak musieli je odbierać współcześni Wyspiańskiego.

Według T. Boya Żeleńskiego (jak napisał w "Plotce o "Weselu" Wyspiańskiego"), Henryk Sienkiewicz, wyszedłszy z inscenizacji "Wesela", powiedział: "No, albo ja jestem grafoman, albo to jest grafoman"...
 
1 2
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź