Andress Gessler
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
voyek

Szczur lądowy

Wiek: 33
Licznik postów: 1
Miejscowość: Wallington, NJ

voyek, 05-10-2019, 18:20
Imię i Nazwisko: Andress Gessler
Plec:  Mężczyzna
Wiek:  19
Przynależność: Niezdecydowany
Profesja: Kucharz.

Statystyki główne:

Sila: 3
Zrecznosc: 4
Wytrzymałość: 5
Inteligencja: 6
Charyzma: 2

Statystyki poboczne:

Wiedza: 1
Percepcja: 5
Perswazja: 2

Umiejętności: 

Bojowa - Nożownik: 2
Ogólna - Kuchmistrzostwo: 2
Ogólna - Zielarstwo: 1


Wygląd postaci:

Dość wysoki, mierzący 185 cm wzrostu, jasnoskóry mężczyzna. Włosy koloru dojrzałych truskawek, nieco roztrzepane, troszkę przydługie. Przed opadaniem ich na oczy powstrzymuje je czarna lniana opaska. Zwariowane brązowe oczy, nie mogące skupić się w jednym miejscu na dłużej jak pare sekund, stale sondujące okolice. Gładka twarz, choćby bardzo chciał to i tak nie da rady zapuścić jakiegokolwiek zarostu. Szczupły, ale nie za chudy. Nie można policzyć mu żeber, ale też nie ma odstającego brzuszka, brak u niego również wyraźnej muskulatury. Zwykle nosi białą koszulę na guziki, dwa górne odpięte, z podwiniętymi rękawami powyżej łokci. Ze standardowych rozmiarów kieszonką na lewej piersi. Na lewym przedramieniu widnieje tatuaż - Skrzyżowany nóż i widelec na tle okrągłego talerza. Na plecach po przekątnej nosi dość sporych rozmiarów patelnię z jednym długim drewnianym uchwytem do trzymania, oraz po przeciwnej stronie z małym pierścieniem, który wykorzystywany jest głównie do przywiązania jej rzemieniem na plecach. Przewiewne spodnie wykonane z czarnego materiału, długie, przepasane są skórzanym pasem do którego przypięte są kolejno: Z lewej strony - na biodrze - czerwono-biała ścierka, złożona na pół. Bliżej kroku wisi metalowa chochla, długości powyżej jednego łokcia. Z prawej strony na biodrze przyczepione są standardowej wielkości tasak, oraz duży nóż kuchenny. Nosi również przy sobie metalową pokrywkę, przywiązaną rzemieniem do pasa, oraz metalowego pierścienia na prawym kolanie od zewnętrznej strony nogi. Przywiązana tak, by nie latała we wszystkie strony w trakcie chodu lub biegu, ale by również nie ograniczała w żaden sposób swobody ruchu. Całość stroju kompletują czarne wygodne buty z miękkiej bydlęcej skóry, podbite gruba podeszwa.

Ekwipunek: 

Niezbędne - Spora patelnia z pokrywką, chochla, tasak i nóż kuchenny wykonane z błękitnej stali.
Pozostale - Przy pasie mieszek w którym można znaleźć nie dużą garść miedziaków, w kieszeni spodni oselka do nozy, oraz krzemien do rozpalania ognia w kieszeni koszuli.

Historia: 

I. Wstęp:
    Andress urodził się w wiosce Zarzecze, w państwie Woodheaven. Kraj ten jest rozległy, ale górzysty, lesisty i słabo zaludniony, a przy tym niezbyt korzystnie położony, z przeciętną temperaturą nie przekraczającą 18 stopni celsjusza. Jego gospodarka głównie opiera się na wycince i obróbce drewna, oraz handlu wyrobami drewnianymi, a także na produkcji i sprzedaży łódek i stateczków dla rybaków i kupców. Możliwe także, że rozwinęło się tu górnictwo, choć mieszkańcom regionu, w którym wychowywał się chłopak niewiele wiadomo na ten temat. Wioska w której przyszedł na świat leży przy głównej drodze prowadzącej ze stolicy - Nowego Klonu, przez jedno z większych miast kupieckich w kraju - Bukowinę, do największej miejscowości nadmorskiej - Wrzosowisko, gdzie mieści się największy port kupiecki w kraju oraz stocznia, w której produkowane są łódki i stateczki na sprzedaż. 

    Dziadkowie Andressa założyli w wiosce jedyną karczmę, a ponieważ droga była dość często użytkowana przez kupców i podróżnych, dość szybko znaleźli sporą klientelę, dzięki której zaczęli zarabiać dość dobre pieniądze. W całej okolicy podobnych przybytków było niewiele, wobec czego popyt na tę usługę był naprawdę duży. Liczni chłopi z całej okolicy, umęczeni całodniową pracą czy to w polu, czy przy hodowli zwierząt, chętnie wpadali wieczorami by w spokoju pogawędzić z kolegami i wypić z nimi co nieco. Liczni podróżni z całego kraju, w drodze do dobrych stolicznych szkół, lub w celu zaciągnięcia się do krajowej armii również odwiedzali ten przybytek, by ulżyć trochę strudzonym nogom lub zwierzakom, zjeść ciepły posiłek i naprać sił przed dalszą podróżą. Karczmę odwiedzało również często różne zagraniczne poselstwo, w drodze z portu do pałacu królewskiego w stolicy, by zaczerpnąć trochę informacji na temat lokalnego władcy, zwyczajów panujących w kraju oraz zasad panujących na królewskim dworze, przygotowywując się w ten sposób do różnych rozmów dyplomatycznych.  Karczma bardzo szybko zarabiała pieniądze, które dziadkowie Andressa niemal w większości inwestowali w jej rozbudowę, remonty i ogólną poprawę jakości świadczonych usług. I tak do sali gościnnej dobudowano dwa dodatkowe pomieszczenia, dobudowano również piętro, gdzie znajdowały się pokoje gościnne dla podróżnych. Wykopano porządną piwniczkę, gdzie przechowywano żywność oraz warzono piwa i owocowe alkohole. Wybudowano również małą stajenkę dla zwierząt klientów oraz olbrzymią kuchnię. Budynek stał się tak duży i było przy nim tak wiele pracy, że właściciele zdecydowali się na zatrudnienie lokalnych młodzików do pomocy. Dwóch chłopców do pracy w stajence i opieki nad zwierzętami, jedną dziewczynkę do pracy jako szwaczka przy obrusach i firanach, oraz do reperunku odzieży dla podróżnych, dwie dziewczyny do sprzątania karczmy oraz pokojów gościnnych, oraz chłopaka do pracy w kuchni. I właśnie tym chłopakiem był ojciec Andressa - Tadeuss, jego matką zaś była córka właścicieli ów znanej karczmy - Ursula. Po kilku latach młoda para weszła w związek małżeński, odziedziczyli karczmę po swych rodzicach i spłodzili potomka.

II.  Dorastanie:
    Mocno wierzyli, że gdy ich syn wejdzie w wiek dorosły, znajdzie sobie odpowiednią partnerkę i odziedziczy karczmę po nich. Andress od najmłodszych lat był przyuczany przez rodziców do opieki nad dziadkową spuścizną. Jego matka często zabierała go ze sobą do okolicznych rzeźników i chłopów na zakupy, zwracała jego uwagę na różnorakie detale przy wyborze najlepszych mięs, kiełbas, warzyw, owoców i ziół. Jednakże w tym wieku chłopcom nie w głowie praca i nauka, lecz zabawa z rówieśnikami, harce, swoboda, różnorakie gry. W domu odpowiedzialny był nie tylko za sprzątanie, ale też za proste prace krawieckie, takie jak łatanie dziur w ubraniach lub przyszywanie guzików, niestety często je zaniedbywał, gdyż uciekał w wysokie pola pograć z przyjaciółmi w podchody, lub nad rzekę, by łowić ryby na długie, zaostrzone kije. W karczmie zaś pomagał parobkom w opiece nad zwierzętami w stajni, co częściej kończyło się potrzebą wizyty w mieście u medyka po oberwaniu kopytkiem, aniżeli zadowoleniem klientów z opieki nad ich wierzchowcami. Gdy troszkę podrósł i nabrał ogłady oraz młodzieńczej krzepy, ojciec zaczął zabierać syna na swe liczne wędrówki w góry i do lasów. Chadzali na ryby, coraz to szukając coraz lepszych miejsc na połów, rywalizując ze sobą kto złapie największą sztukę. Zbierali razem grzyby w swych ulubionych częściach okolicznego lasu. Ojciec nauczył go budować, umiejętnie zastawiać i sprawdzać wnyki na króliki i kuropatwy. Zbierali orzechy, jagody i miód pszczeli, a także chadzali na dalekie podróże w poszukiwaniu różnych roślin i ziół, z których później przyrządzali w domu różnego rodzaju lekarstwa pitne - na zbicie gorączki czy na przeczyszczenie, lub maście i opatrunki na oparzenia, obicia i zadrapania. 
    Z czasem młody Andress zaczął również pomagać ojcu w kuchni, początkowo tylko przy czyszczeniu warzyw i owoców, rąbał i donosił drewno do paleniska i kominka, zamiatał podłogi i zmywał naczynia. Lecz im więcej tygodni mijało, tym więcej zainteresowania ojcowskim fachem można było zauważyć u młodziana. Szybko nauczył się sprawnie operować nożem kuchennym bez ranienia się po palcach, wymyślał coraz to kolejne swoje oryginalne przepisy, które nie zawsze nadawały się do spożycia, lecz jego zapał nigdy nie malał. W wieku szesnastu lat jego rodzice stwierdzili, że nauczą również syna warzenia piw i alkoholi. A ponieważ nieodłączną częścią warzenia piw i alkoholi jest ich degustacja, pojawiły się problemy z pijanym synem. Często się zdarzało, że nabrawszy odwagi po procentach podchodził do lokalnych dziewek, próbując je poderwać, a kończyło się na obiciu mordy od ojca. Nie omieszkał też krytykować styl lub zachowanie innych chłopaków, co kończyło się podobnie co podrywanie dziewcząt. Początkowo rodzice Andressa liczyli, że jeśli ten zostanie kilka razy pobity, to skończą się jego frywolne zagrywki i nabierze ogłady w zachowaniu. Tak się niestety nie stało, zamiast ogłady, nabrał krzepy i zaczął wygrywać pojedynki z rówieśnikami, a po jakimś czasie zorganizował nawet wiejskie walki na noże. Oczywiście pomysł pojawił się po pijaku i do pierwszych pojedynków przystępował nietrzeźwy. Mając kucharski fach w rękach, operował nożami niesamowicie sprawnie. Wygrywał wszystkie pojedynki, często dość poważnie raniąc swych rywali. W końcu ktoś nie wytrzymał i doniósł na niego do lokalnych marines. Następnego dnia odwiedzili oni dobrze im znaną karczmę, lecz tym razem nie w celach prywatnych lub towarzyskich. Zamiast relaksować się odpoczywać przybyli zabrać Andressa na przesłuchanie i postawić go przed  sąd za umyślne zranienie towarzysza. Sąd skazał go na sześć miesięcy więzienia, lecz udało mu się go uniknąć, dzieki wstawiennictwu rodziców i zapłaceniu przez nich kaucji. Zrezygnowani i zawiedzeni postawą syna, dali mu ostatnią szansę na poprawę swego zachowania, której Andress szczerze nie chciał zmarnować. 

III. Czasy bardziej bieżące:
    Andress oddał się pracy w karczmie z pełnym oddaniem. Zapanował nad swoimi słabościami, przestał upijać się i awanturować i szybko cała okolica znów zaczęła traktować go uprzejmie, jakby zapomniała co się wydarzyło. Lecz jego nieustannie dręczyło sumienie, czuł się źle patrząc na swych kolegów, którym w przeszłości zadał tyle bólu, niekiedy kalecząc ich na całe życie przez odcięcie palców czy ucha. Poszedł ze swym problemem do rodziców i wspólnie doszli do pomysłu, by wysłać chłopaka na wędrówkę po kraju. Miał wędrować od karczmy do karczmy, dorabiając w nich jako wytrawny kucharz i miał wędrować tak długo, aż znajdzie spokój w swoim sercu i zdecyduje się na powrót do rodziny. Niestety zła sława nożownika z Zarzecza rozeszła się po całym kraju i zamiast pomagać w karczmach, był wysyłany do stodół gdzie testowano jego umiejętności. Im dalej w kraj, tym więcej wygranych pojedynków, im dalej w kraj tym większy trapił go smutek, aż któregoś dnia, w stołecznym zajeździe dosiadł się do niego jakiś zagraniczny kupiec. Z wyglądu przeciętny, zupełnie niczym nie wyróżniający się z tłumu kupiec, z wyglądu nie można było ocenić, czy jest zamożny czy biedny. Dosiadł się do niego i zaczęli rozmawiać. Początkowo o tym co tam słychać w okolicy, że Wielki Maciej znów sprał w pijackiej burdzie jakiś przyjezdnych parobków z okolicznych wsi, że architekci z Wrzosowiska wynaleźli nowy sposób budowy łódek rybackich. Później zmienili temat na swoje zawody, Andress mu opowiedział, że jest kucharzem i opowiedział kilka ze swych kuchennych przygód, kupiec zaś odwzajemnił mu się kilkoma opowiadaniami o swych najlepszych transakcjach, jakie udało mu się przeprowadzić. Aż rozmowa zeszła na temat ostatniego incydentu, który poruszył cały świat - o zabójstwie jednego z admirałów marynarki. Była to postać którą znał, poważał i respektował bez mała cały znany mu świat, a następnie opowiedziano mu o bardzo interesująco brzmiącej rekrutacji do marynarki. Rekrutacji, która miała się odbyć już niedługo, w miejscu oddalonym zaledwie o cztery dni żeglugi od tego, w którym się znajdowali. Ów rozmówca zaoferował się nawet, że chętnie zabierze kucharza na swój statek i weźmie go na miejsce spotkania, jeśli ten zechce przez ten czas gotować dla niego i jego załogi. Dla chłopaka była to okazja, by uciec od swej złej sławy nożownika w kraju i spróbować żyć od nowa, jako kucharz. Kupiec drążył zaś temat, przekonując chłopaka, jak świetnym pomysłem to jest i jak wielkie możliwości to przed nim otwiera. Andress pragnący poznawać i poszerzać granice swego fachu, przyznał, że nie znajdzie lepszego sposobu na to, by zacząć od nowa jak wyjazd i dołączenie do marynarki. Zdecydował się wyruszyć z kupcem by przystąpić do tej organizacji, a jeśli mu się nie uda to cóż. Ponoć w ten sam dzień ma odbyć się prezentacja nowego admirała. Jest to wielkie wydarzenie, które chętnie zobaczy na własne oczy. 
    Wyruszyli następnego dnia o świcie, kierując się ze stolicy do Wrzosowiska, gdzie zacumował swoją łódkę towarzyszący mu kupiec, imieniem Eduardo Jimenez. Ustalili, że po drodze zajrzą do rodziców Andressa by opowiedzieć im, co przeżył przez ostatnich kilka miesięcy w podróży oraz by poinformować ich o podjętej przez siebie decyzji o wyjeździe z kraju. Gdy dotarli na miejsce, rodzice bardzo sie ucieszyli na jego widok. Przeprowadzili bardzo długą i ciepłą rozmowę. Gdy przyszła pora rozstania, chłopaka na moment zatrzymał jego ojciec, po czym wręczył mu pożegnalny prezent - dość spore zawiniątko. Rozpakował je momentalnie i znalazł w nim książkę, patelnię z chochlą i pokrywką, oraz dwa, dziwnie wyglądające noże kuchenne. Spojrzał na nie, po czym na swego ojca, a ten rzekł mu tak:
- To są noże z błękitnej stali, mój synu. Otrzymałem je od mojego dziadka, który również był kucharzem. Te noże przyniosły szczęście jemu, dzięki nim poznał swoją żonę a moją babkę, dzięki nim znalazł swoją pracę. Te noże przyniosły też szczęście i mi. Dały mi pracę w tej karczmie gdy potrzebowałem, dzięki nim zagadała do mnie Twoja matka i dzięki nim jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie wiem ile mają lat, ale zapewniam Cię, że są to najlepsze i najszczęśliwsze noże jakie może sobie wyobrazić prawdziwy kucharz. Mam nadzieję, synu, że Tobie również przyniosą szczęście. A teraz ruszaj, by poznać nowe kulinarne sekrety, nowe sposoby przygotowywania żywności, by odnaleźć nowe składniki, poznać nowe smaki i nauczyć się nowych przepisów. A gdy już osiągniesz w naszym fachu wszystko co możliwe, wróć! Ta karczma będzie na Ciebie czekać! Kochamy Cię!

Przepełniony szczęściem, z poczuciem nieograniczonej miłości od rodziców, z prezentami i nadzieją na lepsze jutro wyruszył wraz z towarzyszącym mu kupcem ku nieznanemu.
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź