Imię i Nazwisko: Haken
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 25
Przynależność: Do uzupełnienia później. (Marynarka, Pirat itp.)
Profesja: Do uzupełnienia później. (Kucharz, Medyk, Inżynier itp.)
Statystyki główne:
Siła: 1+3=4
Zręczność: 1+6=7
Wytrzymałość: 1+3=4
Inteligencja: 1+3=4
Charyzma: 1
Statystyki poboczne:
Wiedza: 1
Percepcja: 1+5=6
Perswazja: 1
Umiejętności:
Skupiający się mocno na akrobatyce styl walki z wykorzystaniem kija (opcjonalnie włóczni). Ataki wykonywane są zarówno kijem i nogami (o wiele rzadziej pięściami). Kij jest wykorzystywany także do uników, blokowania i dostawania się w trudniej dostępne miejsca (jak w skoku o tyczce). 5
Malarstwo - mimo, że Haken zniszczył swoją rękę i nie jest tak dobry jak kiedyś, to podczas leczenia używał przede wszystkim lewej ręki i powoli zaczął się przyzwyczajać, gdyby się temu poświęcił, może byłby w stanie osiągnąć podobny poziom co wcześniej. Mimo, że jego lewa ręka nie jest tak precyzyjna i finezyjna, jak prawa (była), to nadal posiada swój zmysł i doświadczenie. 1
Techniki: No mogę coś wymyślić, ale podobnie jak Aswerus - moja postać po prostu macha kijem i nie widzę jak nazwanie tego może coś pomóc, co najwyżej sprawi, że będę się ograniczał, "bo imienna technika jest lepsza, to nie będę kombinować". Zamiast technik mogę coś takiego mieć?:
Postawa jelonka - postawa, która stawia na defensywę przy użyciu kija. Nazwa pochodzi z obserwacji tychże żuków, gdy Haken był jeszcze artystą. Dzięki latom medytacji i zmysłowi wzroku, wycisza się i reaguje na każde zagrożenie.
Postawa modliszki - postawa skupiająca się na ofensywie, kosztem defensywy. Wykorzystując swoje bystre oczy i zwinność, Haken celuje w punkty witalne i ich okolice, celując w jak najszybszą eliminację przeciwnika. Modliszki imponowały mu szczególnie. Jest to najbardziej widowiskowa postawa, ze względu na akrobatyczne podejście.
Postawa mrówki - postawa, w której Haken skupia się na podstawach stylu. Mimo, że styl nie pozwala się bronić tak długo jak podejście jelonka, ani pokonać przeciwnika tak szybko jak podejście modliszki, to jest świetnym kompromisem pomiędzy ofensywą, a defensywą. Tym podejściem cechują się tylko doświadczeni wojownicy, gdyż postawa wymaga świetnego opanowania postaw i zrozumienia dlaczego są potrzebne.
Wygląd postaci: Haken nie jest wysoki, ma około 174cm wzrostu. Jego niewielkie ciało jest dobrze wyrzeźbione, ale nie widać tego, bo nosi skromne, luźne ubrania przywodzące na myśl mnicha. Jest łysy i często się uśmiecha (jest to dla niego naturalny wyraz twarzy). Oczy ma brązowe, prawie czarne.
Spoiler
Żeby ułatwić komuś wizualizację, to wzorowałem się na Inshunie z Vagabonda:
![[Obrazek: tumblr_p6st9zPhBa1v7ydreo1_400.jpg]](https://66.media.tumblr.com/3d08429ffa3aba691a3cbfdab8bbf3d1/tumblr_p6st9zPhBa1v7ydreo1_400.jpg)
Ekwipunek: Metalowy kij wydrążony w środku tak aby był lekkim, ale maksymalnie wytrzymałym, zakończony metalowymi kulami owiniętymi w materiał.
Żelazne racje bojowe i bukłak.
Podstawowe przedmioty (sztućce, kubek, brzytwa do golenia).
Święty symbol wykonany z żelaza. Przypomina znane nam krzyże, ale belka jest przekrzywiona i "na dole".
Historia: Haken urodził się w małej wiosce na zachodnich morzach, tak nieistotnej i trudno dostępnej, że Marynarka ani piraci się nią nie interesowali. Statki handlowe przypływały tylko raz na miesiąc, a wioska żyła z hodowli zwierząt i rybołówstwa. Wtedy jeszcze posiadał imię i nazwisko - Hakku Warren.
"Z takimi genami z pewnością będzie geniuszem."
"Mam nadzieję, że pójdzie w ślady rodziców."
"Nie mogę się doczekać aż trochę podrośnie i pokaże na co go stać!"
"Hej mały, jak tam nauka?"
"Synu, uczyń mnie dumnym."
"To wspaniałe! Jest jeszcze lepszy od swego ojca!"
Takie komentarze towarzyszyły Hakenowi przez prawie całe życie. Jego rodzice byli mistrzami w swoim fachu, a na nim od dziecka wywierana była presja, aby szedł w ich ślady. Gdy mówił, że chce się pobawić z dziećmi i tak jak one pobiegać po drzewach, czy pogonić po polach. Wtedy ręka ojca była surowa. Nie mając więc wyboru, poszedł narzuconą mu drogą. Został malarzem. I był przy tym nieszczęśliwy.
Należy przy tym przyznać trochę racji jego rodzinie - Haken rzeczywiście miał talent i przez najbardziej owocny okres swojej kariery namalował wiele wspaniałych obrazów. Z reguły były to obrazy morza i statków, ale równie często lubił malować owady - to te ostatnie sprawiały mu najwięcej frajdy. Był jednak nieszczęśliwy. Jedyne za co dziękował ojcu to, że zmuszał go do ćwiczeń fizycznych - na tyle żeby zachować sprawność ciała - i medytacji - dla jasności umysłu.
W zasadzie to wielu dałoby się pociąć za takie życie. Haken miał ładny dom i najlepsze jedzenie, a młode dziewczyny z wyspy często przychodziły mu potowarzyszyć, prosząc aby je namalował. Mimo to, był nieszczęśliwy. Ojciec stosował przemoc fizyczną, gdy nie czuł weny, a każdą wolną chwilę musiał poświęcać na malowanie.
Jednym z najszczęśliwszych wydarzeń w jego życiu były narodziny jego ukochanego brata, który - co bardzo ucieszyło Hakena - nie przejawiał ani krzty talentu. Był dla niego odskocznią, często chodzili razem na spacery, pod pretekstem szukania inspiracji często chodzili razem na spacery. Podczas jednego z takich spacerów, zobaczyli statek, który przypłynął do zatoki. Przedostali się przez znaną tylko tubylcom jaskinię, Haken nalegał bowiem zmęczonego brata aby poszli obejrzeć co przywieźli handlarze, obiecując, że kupi mu pamiątkę. Na miejscu okazało się, że to skradziony przez piratów statek handlowy, którym oni schowali się przed pościgiem marynarki. Haken został ogłuszony przez jednego ze zbirów pałką, a gdy obudził się, statku nie było. Razem z jego młodszym bratem. Malarz wykrzyczał wtedy -
Jestem słaby!
Przez następny rok codziennie chodził na plażę przeszukując piasek, licząc na chociaż drobną pamiątkę po bracie. Wypatrywał masztów Marynarki płynącej aby zwrócić zgubę, które nigdy się nie pojawiły. Najbardziej w tym wszystkim bolało go to, że to jego wina i że wszyscy tak łatwo mu wybaczyli, zapominając o jego bracie na dobre, po skromnym pogrzebie. Wpłynęło to także na jego sztukę, ponieważ jego obrazy zaczęły być bardzo emocjonalne, ponure, ale także - jakby los z niego kpił - lepsze niż kiedykolwiek. Haken był w rozpaczy.
Po dokładnie roku, gdy bez nadziei błąkał się po plaży, znalazł zaostrzony kamień wyrzucony przez może. Uklęknął i korzystając ze znaleziska zniszczył swój prawy nadgarstek. Rodzinie powiedział, że przewrócił się chodząc po skałach. Ponownie bez problemu mu wybaczono, a nawet bardziej się o niego troszczyli. Starzejącemu się powoli ojcu i chciwej matce coraz bardziej zależało na pieniądzach, które mógł zaoferować im talent syna. Był nieszczęśliwy.
Odskocznią od depresji było coś czego nie znał przez całe swoje życie. Otóż na wyspie od pokoleń istniał zakon. Sieroty i "dzieci morza" były tam przyjmowane. W zamian za ubrania, jedzenie i dach nad głową, oferowały swoją dyscyplinę, pomagały ludziom i, co najważniejsze, ćwiczyły. Mistrz był staruszkiem, ale poruszał się zwinnie jak małpa. Haken często przychodził i rozmawiał z młodymi chłopcami, podziwiając ich zapał. Bacznie obserwował każde ich ruchy i ćwiczył je wieczorami.
Kiedy jego nadgarstek wyzdrowiał na tyle, żeby mógł wykonywać podstawowe czynności - nadal nie było mowy o malowaniu, Haken zadbał o to aby już nigdy nie złapać za pędzel - udało mu się uzyskać od ojca zgodę aby ćwiczyć z mnichami, na co tamten się zgodził, licząc że ta zachcianka pozwoli jego synowi odzyskać sprawność nadgarstka, z zaleceniem aby się oszczędzał. Już podczas pierwszego treningu okazało się, że i na tym polu Haken ma niesamowity talent. Zadziwiał wszystkich tym jak szybko uczył się technik i mimo, że wiele razy zapewniał, że to tylko dlatego, że ćwiczył ich ruchy gdy zdrowiał, Instruktor zapewniał, że pierwszy raz widzi kogoś tak uzdolnionego. Miejsce nieszczęścia zaczęła zajmować nowo odkryta pasja.
Przez rok Haken ćwiczył z mnichami, a gdy Mistrz nie był w stanie nauczyć go nic więcej, czego dowodem miało być podarowanie symbolu zakonnego - zarówno na polu fizycznym jak i odnośnie medytacji, którą były artysta ćwiczył od małego - dwudziestoczteroletni adept sztuki kija poszedł do rodziców i powiedział im, że wpływa w morze i nie chce słyszeć sprzeciwu. Jego ojciec oczywiście sprzeciwił się i zamachnął się aby uderzyć syna - po raz pierwszy raz w życiu zaciśniętą pięścią. Ten będąc gotowy na taki rozwój wydarzeń, zamachnął się kijem, łamiąc szczękę ojca jednym sprawnym uderzeniem. Matka zerwała się w płacz i klęknęła nad małżonkiem, a roztrzęsiony Haken wyszedł z domu z przygotowanym wcześniej tobołem.
Dotarł na wybrzeże, gdzie wcześniej przygotował łódź podarowaną mu przez Nauczyciela i śmiejąc się z ekstazy odpłynął. Pierwszy raz poczuł się wolny. Prawdziwie szczęśliwy. Poczuł się silny. I -
Zamierzam być silny. - powiedział w rozgwieżdżone niebo.
W jednym z portowych miast, które odwiedzał podczas swej podróży w poszukiwaniu siły, Haken znalazł ogłoszenie o 20 dniu Jesieni. Ucieszony zerwał ogłoszenie i ruszył przed siebie.
To na pewno pozwoli mi znaleźć siłę. A razem z nią silnych ludzi! - pomyślał. Odchodząc zostawił za sobą grupę pobitych piratów.