Imię i Nazwisko: Ragna Hattori
Wiek: 21
Płeć: Mężczyzna
Statek: Ten zły
Zawód: Muzyk
Archetyp: Kosiarz
Owoc:
Nagroda:
Własne Marzenie: Być największym i najbardziej znanym wokalistą na świecie !
PB: 1
Statystyki:
Siła: 8
Zręczność: 5
Inteligencja: 4
Wytrzymałość: 4
Siła Woli: 3 (+ 7 zawód)
Zdolność w posługiwaniu się daną bronią(pistolety,miecze, maczety itd.): 6 (+ 5 archetyp)
Potęga Owocu:
Historia:
Ragna urodził się na małej wyspie na westblue. Większość ziemi wyspy zajmowały pola uprawne. Gdzieniegdzie nakrapiane niewielkimi zabudowaniami rolniczymi. Jak można się domyśleć jego rodzina zajmowała się rolnictwem, od wielu pokoleń. Ragna od dzieciństwa fascynował się ptakami, chciał jak one być wolnym i zwiedzać świat. Jego fascynacją dotyczyła także ich śpiewu. Piękne ptasie melodie, były jedyną barwą, szarego życia. Od 6 roku życia pracował na polu większą cześć dnia, razem ze swoją czternastoosobową rodziną. I tak mijały miesiące i lata, wolno niczym letni wiatr wiejący leniwie po polu. Aż do 14 urodzin, pamiętny dzień, było dosyć zimno i wietrznie. Pogoda była ponura. Jak zwykle rano wychodził do pola, po skromnym śniadaniu. Zaczął padać deszcz a chmury przysłaniały prawie całkowicie niebo. Pogoda coraz bardziej uniemożliwiała pracę, ciemność i mocny wiatr z deszczem mocno ograniczały widoczność. Nagle z oddali, Ragna usłyszał wystrzał armaty, niewyraźny dźwięk mocno mieszał się z szumem wiatru. "Może mi się przesłyszało..." krótka myśl przemknęła mu przez głowę. Drugi wystrzał, bliżej, głośniej. Tym razem na pewno to słyszał, obrócił się w stronę z której dochodził dźwięk wystrzału. I zauważył kilku ludzi przekradających się przez pole w jego stronę. Nie bardzo wiedział co ma zrobić. Wszystko działo się tak szybko, zdawało mu się ,że to tylko wyobraźnia i tylko on to widzi. Udawał ,że nic sie nie dzieje. Powoli obcinał coraz nowe łany zmokniętego zboża. Postacie były bliżej i bliżej. Gdy były już około 10 m od pracujących, przestały się skradać i ruszyły szarżą na wieśniaków. Ludzie którzy dopiero teraz zobaczyli co się dzieje wpadli w panikę, zaczęli uciekać. Nic to nie dało. Nie minęło 10 sekund, a słychać było już pierwszy krzyk, kobiecy. Ragna nie mógł się ruszyć. Nogi przyrosły mu do ziemi, a place coraz bardziej zaciskały się na kosie. Z tej odległości mógł dokładnie się przyjrzeć nieprzyjaciołom. Wyglądali zupełnie inaczej niż ludzie z jego wyspy. Obdarte ubrania, miecze w dłoniach. Wyglądali jak rabusie. Jeden podbiegł do niego, zamachnął się i ciał mieczem na poziomie głowy. Uchylił się, wole życia była silniejsza niż strach. nie zrobił tego umyślnie, instynkt sam poprowadził go. Miecz lekko rozciął jego łuk brwiowy. Zatoczył się na kolana i oprzytomniał. Dotknął się w głowę, a szkarłat krwi uderzył go w oczy. Nie chciał umierać, chciał jeszcze tyle zrobić. "Nie umrę." myślał. Spojrzał do góry, przeciwnik szykował się do kolejnego cięcia. W lekkim podskoku, uderzył tempom częściom kosy, w okolice krocza. Rabuś od razu zrozumiał co się dzieje, lekko się zakołysał i opuścił gardę. Ragna nie czekał, mocno ścisnął kose i w szerokim zamachu pozbawił go głowy. Poczuł na twarzy ciepłą ciecz, sprawiało mu to radość, nie wiedział co się dzieje. Nie był tam jednak sam, w okół cały czas toczyła się żeś. Towarzysz, rozbójnika miał dość czasu by zobaczyć co się dzieje. Nie stał bezczynnie. Mocne uderzenie, ciężkim drewnianym obuchem, powaliło Ragne na ziemie. Leciał całkowicie bezwładny. Leżąc usłyszał tylko "tego nie zabijajcie, jeszcze nam się przyda..." obudził się na statku, przywiązany łańcuchem do masztu, wraz z kilkoma mężczyznami. Nie wiedział czemu jeszcze żyje, nie pytał się. Nie chciał z nikim rozmawiać, zabił człowieka, a sumienie nie dawało mu spokoju. Statek lekko kołysał się na falach. Początkowo liczył dni, lecz z u biegiem czasu przestał. Nie dostawali jedzenia. Głód i bezsilność doprowadzały do szaleństwa. Powoli ludzie z nim przywiązani zaczęli zasypiać i się nie budzić. Nie wiedział ile płynęli, głód tempił rozum i poczucie czasu. Wypaczał zmysł. Jakby przez sen słyszał, jak rozbójnicy rozmawiali, rozumiał tylko kilka słów, reszta wydawała się rozmazana i niewyraźna. Lecz jedno zdanie usłyszał wyraźnie "już niedaleko" wyryło mu się w głowie jak napis na drzewie. Cały czas je powtarzał, aż zasnął. Na drugi dzień obudziło go szamotanie sznurów i rozmowy:
- Pomarli. - oznajmił ponury i niski głos.
- Sprawdź każdego po kolei. - rozkaz, mocny i twardy.
- No ale po co ... - powiedział ten pierwszy.
- Rób co Ci każe, albo skończysz jak oni, ja tu jestem kapitanem.
Po kilku chwilach, ktoś podszedł do Ragny, złapał go za szyje i podniósł mu głowę.
- Jeden jest żywy. - powiedział cały czas patrząc na wpół przytomnego chłopca.
- To bierz go, nie dostaniemy zbyt dużo, ale lepsze to niż nic. - odparł Kapitan.
Chłopak poczuł jak ktoś zaczyna go podnosić i zarzuca go na ramię. Poczuł się senny, falował w powolnym rytmie chodu, coraz wolniej i wolniej...
Obudziły go krzyki i głośne rozmowy, brzmiało to na targ albo jakiś większy sklep aukcyjny. Lekko otworzył oczy, rozejrzał. Trzymało go dwóch strażników, a na przeciw niego były wielkie trybuny z których ludzie wykrzykiwali coraz to większe liczby.
- Ooooooooooooooo ! Obudził się, widzicie jaki jest krzepki, niezwykle jak na tak młodego chłopaka ! - wykrzyknął głos naczelnika. - 8.900 beli po raz pierwszy ! Po raz drugi ! Sprzedane panu z numerem 27 ! Gratuluje.
Głos ucichł, a Ragna znowu zasnął. Ponownie obudził się już w pomieszczeniu, w którym jedna ze ścian była zrobiona z krat i niewielkich drzwi z metalu. Nie wiedział dokładnie co się dzieje, ale myślał tylko o jednym. Jedzeniu. Które leżało na środku pryczy. Zupa z niewiadomego pochodzenia roślin, pachniała ohydnie. Był to jego najlepszy posiłek w życiu. W trakcie jedzenia za kratami pojawiła się postać. Mężczyzna średniego wzrostu, w płaszczu z kapeluszem i z laską. Nie był młody, zmarszczki na czole zdradzały ,że w życiu uczestniczył nie od dziś.
- Potrafisz mówić ? - zapytał, lecz Ragna nie odpowiedział, przyglądał się, kończąc posiłek.
- Jeśli rozumiesz kiwnij głowa. - Ragna kiwnął. - dobrze, a więc od dzisiaj, jesteś moją własnością, moim niewolnikiem, będziesz robił wszystko co będę Ci kazał bez wyjątku i bez żadnego "ale". Najlepiej się nie odzywaj. - uśmiechnął się szyderczo. - od teraz zaczynasz swoją pracę. Będziesz uprawiał moje pole wraz z moimi robotnikami. Rozumiesz ? - Ragna kiwnął i spostrzegł łańcuchy na rękach. Postać zniknęła i pojawiły się dwie kolejne. Mężczyźni, w łachmanach. Otworzyli drzwiczki i bez słowa złapali Ragne za ręce i zaprowadzili na pole, gdzie robił to co na rodzinnej wyspie. Kosił siał, głównie kosił. Tak mijały lata. Aż do dnia gdy Ragna podczas orania, wykopał niezwykła rzecz, była to trumna. Rozejrzał się dokoła. Wszyscy byli pogrążeni w pracy. Z ciekawością otworzył ją. Był w niej szkielet i liścik i kosa. I to nie byle jaka, wykonana z twardego czarnego metalu. Ostrze szkarłatne, ząbkowane i niezwykle ostre. "kij" w miejscu uchwytu pokryty skórą. Po drugiej stronie, mikrofon z którego wystaje kolec. Ragna złapał za list, serce biło mu bardzo mocno, na liście było napisana trzy słowa "Rock and Roll". Zgniótł kartkę i schował do kieszeni, nie bardzo wiedział co to znaczy. Mogło to być istotne. Chwycił za kose. Krew zaczęła mu pulsować w żyłach. Poczuł przypływ adrenaliny i stracił świadomość. Nie wiedział po jakim czasie odzyskał świadomość. Jedno było pewne, był w zupełnie innym miejscu. Stał na polanie. W ręku ściskał kose. była czerwona od krwi tak jak jego ubranie. Nie wiedział co się stało, nie chciał wiedzieć. Było to zbyt bolesne dla niego. Widział natomiast jedno, już nie był zniewolony, był wolny.
Reszta życia minęła mu na tułaczce, lubił to. Zawsze coś nowego. Niejednokrotnie wpakowywał się w różne kłopoty. Lecz zawsze wychodził z życiem. Wydoroślał, jego twarzy nabrała męskich rysów, nie obcinane ciemne blond włosy sięgały mu prawie do klatki piersiowej. Ubrany był w czarny długi płaszcz i wysokie solidne skórzane buty. Nie zdawał sobie sprawy, że prawdziwa przygoda miała dopiero się rozpocząć.
Styl Walki: Ragna walczy dwuręczną kosą, z biegiem lat opracował kilka technik:
The first song.
Ragna zaczyna bardzo szybko wymachiwać kosa, tnąc wszystko w zasięgu kosy.
The second song.
Ragna obraca kose kolcem i szarżuje cały czas dźgając w kierunku przeciwnika. (podobne do gatling gun Luffiego)
The third song.
Ragna wykonuje bardzo szybkie i mocne cięcie, rozcinając powietrze i ciskając fale uderzeniową na odległość 5m (Fala jest dużo słabsza od samego cięcia.)
The fourth song.
Ragna mocno skupia się na celu i obracając kose wykonuje jedno mocne dźgnięcie, posyłając w stronę przeciwnika niewielka lecz dosyć szybką fale uderzeniową. Fala leci 5m. ( Fala jest dużo słabsza od samego dźgnięcia. )
The fifth song.
Gdy Ragna znajduje się blisko przeciwnika, może wykonać umiejętność kończącą. Polega ona obcięciu głowy przeciwnika potężnym cięciem z obrotu. Technika wymaga czasu na zamachu.
The sixth song.
Gdy Ragna znajduje się blisko przeciwnika, może wykonać umiejętność kończącą. Jest ona nieco szybsza od "The fifth song." lecz mniej pewna. (osoba może przeżyć) Ragna obraca kosę i kolcem, przebija klatkę na w punkcie serca. (jeśli nie trafi w serce, jest szansa na przeżycie.)
Ekwipunek: Płaszcz, buty, kosa, koszula, spodnie.