..........
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 16-12-2012, 03:34
W chwili, gdy jakiś obcy facet do niej podszedł, Maria obrzuciła go spojrzeniem pełnym podejrzenia. Przycisnęła do klatki piersiowej swój plecaczek, jakby obawiała się, że ten zamierza jej go odebrać. Na całe szczęście w odpowiedniej chwili pojawiła się kobieta. Gdy ta wyciągnęła swoja dłoń, dziewczynka z radością uścisnęła ją.
-Maria - powiedziała z szerokim uśmiechem. Spojrzała na swojego wujka i podbiegła do niego, obejmując go w pasie (do którego swoją drogą sięgała) i się wtuliła, słuchając uważnie to, co ma do powiedzenia. Tak szczerze powiedziawszy nie interesowało ją, co teraz zrobią. Najważniejsze, że jej kochany wujo jest z nią. Przy nim się niczego nie bała. Zwłaszcza, że miała przy sobie Kubę i Rozpruwacza. W końcu padła decyzja. Maria zabrała swoje rzeczy (a sporo ich nie miała. Wszystko niósł Mścisław) i dreptała za wujkiem, nie odstępując go na krok.
Kiedy wyszła na zewnątrz, zmrużyła nieco oczy chroniąc je przed ostrym światłem. Instynktownie wyszukała dłoni Mścisława i złapała go za palec.
-Jedziemy zabijać Śmierdzących Ludzi? - zapytała spoglądając na wujka. Otworzyła szerzej oczy widzą samochody. Co prawda znała je, ale tylko i wyłącznie ze zdjęć, które pokazywał jej ojciec. W rzeczywistości robiły zdecydowanie lepsze wrażenie. Na pytanie kto obsłuży karabin na dachu, dziewczyna podniosła energicznie rękę
-Maria! - rzuciła radośnie. Otworzyła tylne drzwi i zdjęła z siebie Rozpruwacza, kładą go delikatnie z tyłu samochodu. Następnie sięgnęła do swojego magicznego plecaczka, skąd wyciągnęła lizaka. Rozpakowała go i wpakowała do ust, zakładając plecaczek na plecy i wyciągając ręce do góry, by Mścisław ją posadził na dachu. A kiedy to już zrobił, dziewczyna dorwała się do karabinu, dokładnie go oglądając, sprawdzając amunicję i czy jest zabezpieczony.
Lukaszak

Pierwszy oficer

Licznik postów: 983

Lukaszak, 16-12-2012, 12:58
Komisarz Popielski zignorował ten cały zamęt jaki powstał podczas wsiadania do samochodów. Wiedział że dalsze prowadzenie konwersacji z tymi lud??mi nie ma najmniejszego sensu. Klecha mimo znienawidzenia boga i tak prawił swoje kazania tak jak to robił zapewne kiedyś w kościele. Jakiś alkoholik chciał prowadzić pojazd co dla komisarza już było całkowitym absurdem pomijając fakt małej dziewczynki napierdalającej z karabinu do zombie. Sytuacja była na tyle nieciekawa że ta banda niezdyscyplinowanych osób musiała bronić niewinnych ludzi a to na pewno nie skończy się dobrze dla tej grupy. Komisarz sprawdził ilość naboi do swojego rewolweru po czym skierował się do najbliższego pojazdu w którym znajdowały się kobiety i dzieci. Usiadł spokojnie jeszcze nie zamykając drzwi od pojazdu przyjrzał się całej sytuacji i w duchu się zaśmiał. To najbardziej popieprzona grupa jaką w życiu widział lecz wcale go to nie martwiło ponieważ czuł w głębi serca że nic złego nie może się przydarzyć i wszyscy sa bezpieczni... w końcu nad nimi czuwa Komisarz Edward Popielski ! Odprężył się a zapach mięty rozniósł się po poje??dzie, to dobry czas na opuszczenie tego miejsca. Może w końcu odnajdzie swojego brata.
Brena

Imperator

Licznik postów: 1,817

Brena, 16-12-2012, 15:57
Zanim wsiedli do samochodów, Gordon chwycił Mścisława za łokieć.
- Czy to rozsądne, by dawać małej dziewczynce broń. Szczególnie tej. Może nam zrobić dziury w głowach, gdy zabraknie leków na jej... -Rosjanin szukał przez chwilę odpowiedniego słowa- szczególną przypadłość?

Usłyszawszy lub nie odpowied?? wsiada do obojętnie którego samochodu. Nie ma tu przyjaciół, więc siada tam, gdzie jest wolne miejsce. Zabezpiecza swój łuk i plecak tak, by nie latał i nie zniszczył się podczas podróży. W wojsku je??dził podobnymi jednostkami, nie często ale jednak.
Lekarz spokojnym wyrokiem patrzy po wszystkich. Poluzował kamizelkę kulootporną i wyciągnął paczkę LM. Popatrzył się na nią wściekłym wyrokiem i znowu schował. Nie miał zamiaru wracać do nałogu.
[Obrazek: six_by_sturmir-d9tcm16.jpg]
SHK

Pierwszy oficer

Wiek: 29
Licznik postów: 1,068

SHK, 18-12-2012, 12:50
Zocha uśmiechnęła się troszkę. Na razie, mimo iż z lekkim mozołem, sytuacja wyglądała dość dobrze. Ludzie z grupy zorganizowali samochody. Dobrze, że wpadli na pomyśł wzięcia większej ilości aut. -Ja mogę usiąść za kierownicą jednego. - zaoferowała się. - I proszę mnie nie dyskryminować mnie tylko dlatego, że jestem kobietą. Potrafię sobie poradzić. - rzuciła do nich. - Musimy sobie zorganizowac jedzenie. Słuchajcie, można by zachaczyć o jakąś przydrożną biedronkę, oczyścić sklep i zebrać zapasy. Zastanówcie się, to w cale nie jest taki głupi pomysł. Spokojnie dostaniemy tam zywność i jakieś środki czystości, które chyba też się przydadzą. - skończyła i podeszła do jednego z samochodów, do drzwi od strony kierowcy. Czekała na opinię reszty grupy.
Drakham

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,214

Drakham, 18-12-2012, 22:43
Olszakowski przyjrzał się pojazdom. Opancerzone transportery. Do przemieszczania się po mieście pełnym umarlaków w sam raz. O ile się nie mylił, w środku powinno być nieco sprzętu wojskowego. Zapamiętał, żeby potem zabrać kilka przydatnych drobiazgów.
Przyjrzał się Popielskiemu. Albo facet go nie pamięta, albo uznał że na razie nie stanowię zagrożenia. W obu przypadkach myli się.
- Jako że słaby ze mnie kierowca, usiądę za działkiem. Mam celne oko, tam lepiej się sprawdzę.
Viva watashi!
Heros

Joy Boy

Licznik postów: 7,533

Heros, 19-12-2012, 01:13
Malutka dziewczynka, Mścisław pewnie żył jeszcze tylko dla niej. Czuł wewnątrz siebie potrzebę chronienia jej. Poczuł, jak jej malukie paluszki szukają wujkowej dłoni. Mścisław złapał ją za rączkę swoją dużą, męską dłonią.
Mścisław wysłuchał swojego przywódcy i wraz ze swoją bratanicą wszedł na górę, by móc naparzać w nieumarłych z działka
- Patrz Maryś, to będzie pyk pyk pyk i myyyyyyk! I zombiaki umrą! - powiedział komandos naśladując d??więk strzelającego karabinu, a po chwili dodał - Najpierw ja trochę postrzelam, a pó??niej dam się pobawić tobie.
Po chwili Mścisław zszedł zostawiając małą dziewczynkę, która próbowała strzelać. Oczywiście odpowiednio zabezpieczył broń tak, by ten szkrab nie mógł przypadkowo kogoś zabić.
- Spokojnie Gordon. To jest aniołeczek. Wprawdzie jest nieco nienormalna, ale jak jestem blisko niej, to się nic nie stanie. - rzekł komandos z uśmiechem na ustach - A co do biedronki - super pomysł! Zgadzam się. - powiedział z uśmiechem.
Egz3kutor

Wilk morski

Licznik postów: 87

Egz3kutor, 19-12-2012, 20:43
Przywódca kiwnął głową gdy usłyszał o zebraniu zapasu w sklepie ,,Biedronka''
- Dobry pomysł, przydadzą nam się zapasy.. szczególnie ze wczorajsza grupa która po nie wyruszyła nie wróciła i jesteśmy bez jedzenia - odparł, po czym włożył kluczyk odpalając samochód - A teraz pora wyruszać.

Droga trwała dziesięć minut, przebiegła spokojnie ani jednego żywego trupa drużyna była w pobliżu sklepu biedronka. Henry wyszedł z samochodu biorąc ze sobą karabin każąc drużynie się nie wychylać, chciał sprawdzić teren, rozglądał się przez dłuższą chwilę gdy już chciał nakazać wszystkim wyjść z wozu nagle wszyscy usłyszeli kroki. Z daleka wszyscy ujrzeli młodzieńca który spacerował sobie ulicami Warszawy
- Mamy gościa, jakiś chłopaczek się zgubił - powiedział Henry po czym wyciągnął tasak z plecaka - Jeżeli to zombie... lepiej rozpierdolić im łeb tasakiem, nic lepszego nie mam
Chłopak zbliżał się powoli, gdy już był blisko Biedronki nikt nie miał wątpliwości ze to Zombie..
[Obrazek: original12.jpg]
Henry natychmiast rzucił się na niego z Tasakiem chybił trafił w jego lewą rękę.. zombie ugryzł go w szyję ten przera??liwie krzyknął, szybko się wyrwał i wbił tasak w łeb potwora zabijając go. Krzyk zwołał kolejnych zombie, a Henry był zarażony wirusem kwestia czasu a za chwilę także mógł zamienić się w potwora, stado zombie zbliżało się a Henry klęknął na kolana przed drużyną
- Błagam nie zabijajcie mnie.. znajdziemy lekarstwo.. jakiekolwiek cokolwiek błagam! - krzyknął Henry.. zombie zbliżały się

[Obrazek: 9bfe88b9e54350cb11340af0960f72b6,0,1.jpg]
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 19-12-2012, 20:57
Dziewczynka była ucieszona faktem, że może siedzieć na dachu i operować karabinem. Oczywiście Mścisław nie tylko zabezpieczył broń tak, by Marię odrzuciło, ale ją samą, by ta przypadkiem nie spadła z samochodu. W pełni zabezpieczona, z szerokim uśmiechem na buzi mogli ruszyć. Dla dziewczyny taki rodzaj podróży był naprawę niesamowity i przyjemny. Wiatr przyjemnie okalał jej twarz, a ona miała tak naprawdę wgląd na wszystko. Chociaż tak naprawdę nie widzieli nigdzie szwędających się Śmierdzących Ludzi.
Gdy wreszcie się zatrzymali, Maria pokręciła niecierpliwie tyłeczkiem, chcąc jak najszybciej wbiec do sklepu i uzupełnić zapasy w swoim plecaczku. Głównie słodyczami, rzecz jasna. Ale ich pożal się lider postanowił sam sprawdzić, czy teren jest czysty. No i masz, jego pseudo bohaterski czyn spowodował, że został ugryziony. Maria spoglądała w ciszy na niego oraz zbliżających się Śmierdzących Ludzi. Kiedy ten płakał i błagał o darowanie życia, Maria nie czekając na nic, wycelowała w Henrego i pociągnęła za spust, rozwalając jego głowę. Cóż, jak na takie dziecko, które było trenowane nie tylko przez wujka, ale i ojca wojskowego, potrafiła nie tylko obsługiwać się bronią, ale miała doskonały wzrok. Zresztą, zdecydowanie lepiej sobie radziła ze snajperką niż zwykłymi klamkami.
-Boooooom! - powiedziała wesoło po strzeleniu do Henrego wyciągając do góry zaciśniętą piąstkę.
-Wuju, jedziemy? Czy zabijamy śmierdzących ludzi? - zapytała, chociaż nie była do końca pewna, czy Mścisław ją usłyszy. Dla takiego dziecka jak ona to było obojętne, chociaż coś jej podpowiadało, że lepiej ruszyć, wszakże o sklep mogą zahaczyć gdzieś indziej.
bufaloxxx

Król piratów

Licznik postów: 4,531

bufaloxxx, 21-12-2012, 16:56
Ksiądz sam jechał samochodem. Ich niby przywódca znów go olał i nic mu nie odpowiedział. Jechał w ciszy, był całkiem sam. Walnął w CB radio w samochodzie, by sprawdzić, czy jest połączenie z innymi. Wyjął paczkę malboro i uderzył w spód. Wyskoczył eden papieros, który spokojnie wyjął i odpalił. Puścił dymka i wyjrzał przez okno. Ich przywódca został ugryziony. Pewnie jakby słuchał Bartosza, to przeżyłby. Ksiądz już chciał ruszyć dalej, ale zobaczył coś, co zmroziło mu krew w żyłach. Nie chodziło o hordę pomiotów, ale o dziecko ze snajperką! I to było dziecko tego wojskowego? Nawet taki laik jak on wiedział, że odrzut z takiej broni zapierdoli te dziecko, a przynajmniej spadnie z samochodu. Teraz żałował, że zasypiał na programach o wojsku, czy tam armii. Miał cichą nadzieje że ktoś powstrzyma te dziecko, a jeśli spadnie to będzie musiał wyjść z samochodu strzelając do pomiotów i spróbuje wciągnąć dziewczynkę do samochodu. Jeśli jakimś cudem nic się nie stanie ,to jedzie za grupą z wyciągniętą bronią, jakby pomiot miał jakieś plany, co do niego.
Egz3kutor

Wilk morski

Licznik postów: 87

Egz3kutor, 23-12-2012, 22:11
Henry upadł na ziemię pozbawiony głowy, dziewczynka zaczęła zabijać potwory zbliżające się do bohaterów ale bezskutecznie, było ich zbyt wiele. Nagle drzwi od biedronki otworzyły się, ze środka wyszła kasjerka, ku zaskoczeniu wszystkich miała przy sobie kilka granatów
[Obrazek: 20100920173718-49e0ddbd.jpg]
- Wybraliście się do miasta bez granatów? - zapytała, i chwyciła jeden z granatów po czym cisnęła nim w armię zombie - Z taką bronią przy większych grupkach tych potworów nie macie szans.
Powiedziała i wskoczyła do auta którym wcześniej kierował Henry
- Spieprzamy stąd! - krzyknęła, i odpaliła samochód... rzuciła się w sam wir zombie i udało jej się.. udało im się uciec. Po chwili spojrzała na Mścisława
- Jestem Emilia, była kasjerka sklepu biedronka, jedziemy do mojego małego domku na wsi, znam skróty na pewno nie będzie tam żadnych zombie - powiedziała

Minęła godzina podróży, bohaterowie jechali skrótami, po drodze napotkali paru zombie ale jechali prawie 200 km/h więc udawało im się ich ominąć bohaterowie dojechali na pobliską wieś stali przed domem kasjerki
[Obrazek: viz_1.jpg]
- Możecie tu pobyć trochę, mamy pożywienie, wszystko - powiedziała uśmiechając się przy tym - Tutaj na pewno nie ma zombie więc nic nam nie grozi

Teraz możecie pogadać ze sobą, zapoznać się, macie czas wolny.. ja będę odpisywał tylko jak ktoś wpadnie na pomysł żeby odjechać stąd albo będzie chciał pogadać z kasjerką.. taka sielanka Smile
Lukaszak

Pierwszy oficer

Licznik postów: 983

Lukaszak, 24-12-2012, 17:24
Edward roześmiał się tak głośno że prawie wypluł mentosa. Mają w grupie mała zabójczynie, komisarz będzie miał to dziecko odtąd na oku. Kasjerka pobliskiego marketu pomogła im przepędzić grupę zombie za pomocą granatów. Ciekawe skąd je miała, ją także będzie musiał mieć na oku Komisarz. Dojechali w końcu do jej domu, dzięki wiejskiej okolicy było tutaj całkiem bezpiecznie. Edward wysiadł z auta i się rozejrzał, zdecydował zając się sprawą małej Marii i zaobserwować jej zachowanie. Podszedł do niej i stwierdził że czas zacząć konwersację z dzieckiem.
- Podobało ci się jak zabijałaś tego mężczyznę? Wiem że ci się podobało, wiem kim jesteś i od teraz będę miał cie na oku.
Wyszeptał do ucha dziecka, potem się oddalił żeby obserwować je z daleka.
Egz3kutor

Wilk morski

Licznik postów: 87

Egz3kutor, 24-12-2012, 19:52
Kasjerka spojrzała na komisarza nieco dziwnie, nie słyszała tego co mówił ale widziała jego mine i wiedziała ze powiedział to dość agresywnie sądząc po minie dziewczynki. Wyciągnęła broń i wycelowała w głowę komisarza
- ??ebyś mi się nie ważył straszyć dziecka, bo rozpierdolę ci ten łeb - powiedziała złośliwie - Jesteś na mojej posesji, więc radzę ci być grzecznym chłopcem wiesz.. lubię zabijać jeżeli mam do tego pretekst.. więc nie dawaj mi go.
Lukaszak

Pierwszy oficer

Licznik postów: 983

Lukaszak, 24-12-2012, 20:13
Popielski spojrzał na kasjerkę, uśmiechnął się i pokiwał głową po czym odszedł. Ma rację, jestem na jej posesji. Musze grać według jej zasad, mimo takiego inteligentnego wyglądu okazała się być zwykłą idiotką. Lubi zabijać tak ? Kolejny cel na mojej czarnej liście. Komisarz odchodząc jeszcze raz uśmiechnął się do kobiety, żeby dać jej znać że nie może się czuć bezpiecznie. Postanowił odpocząć i wszedł do domu z nadzieją ze znajdzie w nim jakąś kanapę.
Egz3kutor

Wilk morski

Licznik postów: 87

Egz3kutor, 24-12-2012, 21:11
Gdy komisarz udał się do domu, Kasjerka poszła za nim..

Popielski

Wnętrze domu było niezwykle bogate, gdy komisarz rozglądał się po nim do środka weszła kasjerka.
[Obrazek: 12332.jpg]
- Nie zadamawiaj się tu za bardzo, rozbiję wam namioty na podwórku - powiedziała z drwiącym uśmiechem na twarzy - A tylko spróbujesz grzebać po lodówce to ci upierdolę te łapska, sama będę przydzielała wam jedzenie.
Gdy ujrzała ze Popielski patrzy na kanapę natychmiast się na niej rozłożyła, była wobec niego niezwykle złośliwa
- I co tak patrzysz? Wszystko w tym domu należy do mnie, ty możesz iść na dwór i rozłożyć się na trawie.. widzisz jaka piękna pogoda? Nie będzie tak ??le, jak chcesz to dam ci dmuchany materac - powiedziała a drwiący uśmiech nadal nie schodził jej z twarzy
Lukaszak

Pierwszy oficer

Licznik postów: 983

Lukaszak, 24-12-2012, 21:44
Kasjerka niczego się nie spodziewała, była dla niego strasznie złośliwa i nie zwracała uwagi na na zwykłe szczegóły. Jednym z nich było to że Komisarz udał się tam z nadzieją że ona pójdzie za nim, zaplanował to o wiele wcześniej. Podświadomie wiedział co musi zrobić żeby chronić grupę, sam musiał stać się mordercą. Spojrzał na nią ostatni raz, potem szybkim ruchem wyciągnął rewolwer i wpakował w jej klatkę piersiową 3 kule. Następnie gdy jeszcze żyła i obficie krwawiła usiadł na kanapie na które leżała, uśmiechnął się i powiedział.
- Nigdy wcześniej nie zabiłem nikogo gdy nie byłem pewien że jest winny. Zrobiłem to pierwszy raz właśnie w tym momencie, zrobiłem to żeby chronić grupę a ty mi przeszkadzałaś w oględzinach sytuacji. Musiałem się pozbyć problemu, ciesz się że to ja wpakowałem w ciebie te kule a nie to dziecko. To co tutaj zaszło zostanie między nami i nikt o tym się nie dowie...to by było bardzo....kłopotliwe.
Komisarz wziął poduszkę która leżała na sofie po czym przycisnął do twarzy kobiety, czekał aż przestanie się poruszać oraz oddychać po czym zarzucił jej zwłoki na plecy i udał się na tyły domu. Tam przebił jej czaszkę swoim ukrytym ostrzem żeby upewnić się że sie nie przemieni. Odciągnął jej zwłoki wystarczająca daleko od domu i tam zostawił z nadzieją że zostanie odkryte dopiero za kilka dni. Wrócił do pokoju, poszukał wybielacza - jeśli go znajdzie to zalewa nim ślady krwi na sofie a potem to miejsce na dodatek zasypuje poduszkami. Jeśli nie znajdzie to używa do tego wody i robi to samo z poduszkami. Po czym wyjmuje z kieszeni kolejnego mentosa.
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź