One Piece - Shin Sekai(alternatywna wersja)
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
bery

Super świeżak

Licznik postów: 274

bery, 22-07-2013, 10:24
Przede wszystkim chciałbym się przywitać, gdyż jest to mój 1 post.
Dalej: zawsze lubiłem analizować nowe rozdziały OP i wyobrażać sobie co będzie dalej. Ofc rzadko kiedy moje spekulacje okazywały się rzeczywistością, ale od czego mamy wyobra??nię ;D
Jest to zatem alternatywna wersja wydarzeń z One Piece, począwszy od chaptera nr 696.
Możliwe że będę w pó??niejszych wydarzeniach korzystał z postaci/wątków wprowadzonych przez Odę w pó??niejszych rozdziałach, aczkolwiek mam mnóstwo własnych pomysłów Wink

1. Przybywa Doflamingo!

Punk Hazard, Nowy Świat

- Hej, Słomiany, powinniśmy się już zwijać. Tobie radziłbym to samo, Smoker.
- Hmm? Dlaszego tak myszlisz, Traffy? - spytał Luffy z ustami pełnymi mięsa. Przełknął, co dla normalnego człowieka mogłoby być niemożliwe z uwagi na ilość pokarmu jaką młody pirat miał w ustach, ale dla gumiaka nie była to żaden wyczyn. – Przecież imprezka wciąż trwa, nie? Spójrz, nawet marynarze świetnie się bawią!
- Zabawa się skończy jak tylko Doflamingo tu dotrze, a biorąc pod uwagę to, jak ważny jest dla niego Caesar – Law spojrzał na nieprzytomnego naukowca, związanego łańcuchem z kairoseki – to mamy nie więcej niż 3 godziny. I nie nazywaj mnie Traffy.
- Nie doceniasz naszego panicza, Law! – Ryknął Buffalo. Mimo odniesionych ran, wciąż pozostawał przytomny, w przeciwieństwie do Baby 5. Próbował wstać z ziemi, ale krępujące go więzy skutecznie mu to uniemożliwiły. – Panicz z całą pewnością wkrótce tu będzie, a wtedy nic i nikt ci nie pomoże! A ty, Słomiany, co się tak głupio szczerzysz? Panicz zabije również ciebie i twoją załogę, za to co zrobiliście z Caesarem i jego eksperymentem!
- Jeśli ten Mingo czy jak mu tam spróbuje tknąć moją załogę, skopię mu dupę. – Powiedział Słomiany z poważnym wyrazem twarzy. – Więc lepiej się przymknij, grubasie.
- Nie jestem gruby!!! To same mię…
- Hej, co to? – krzyknął któryś z marynarzy z G-5. – Coś tu leci, jakiś pocisk czy co…
Nie dokończył zdania, bo lecąca z nieba postać uderzyła w nieszczęśnika z ogromną prędkością, zabijając go na miejscu. Przybysz wstał, otrzepał się z kurzu i obrzucił wzrokiem zszokowanych jego przybyciem piratów i marynarzy.
- Proszę proszę, więc to jednak prawda, Law? Zawiązałeś sojusz ze Słomianymi?
- Powiedziałbym że miło cię widzieć, ale wtedy musiałbym skłamać, Doffy – powiedział z przekąsem Law. – ??le zrobiłeś, ze przybyłeś tu sam – nie masz szans wygrać z nami wszystkimi.
- Myślę że to jednak ja mam przewagę, panie Shichibukai. O, przepraszam – były Shichibukai. Bo wiesz, poczyniłem już pewne kroki…
- Zapłacisz mi za Kanjuro, Doflamingo! – Kinemon dosłownie znikąd pojawił się za plecami dopiero co przybyłego pirata. – Posmakuj Ognistej Stali z Wano, śmieciu! – Krzyknął, gdy jego miecz otoczyły płomienie.
- Kolejny samurai? – Schichibukai obrócił się od niechcenia. – Atakując tak bezmyślnie, nigdy nie wygrasz. Ten twój kumpel, Kankuro czy jak mu tam, był tak samo głupi i zgarnął wpiernicz.
- Nie będziesz plugawił dobrego imienia Kanjuro, podły piracie! – Samurai skoczył w górę, gotowy do zadania ciosu. Zakręcił mieczem nad głową, a płomień otaczający ostrze przybrał na sile. – Zdychaj, Doflamnigo! – Krzyknął Kinemon, zamachując się mieczem. Fala ognia z ogromną prędkością pomknęła ku Schuchibukai, w jednej chwili otaczając go szalejącymi płomieniami. Fala gorąca była tak silna, ze stopiła cały śnieg w promieniu kilkunastu metrów.
- T-to jest siła samurajów z Wano!? – Usopp padł na ziemię, zasłaniając twarz. – Jak coś takiego jest w ogóle możliwe? Bez żadnego owocu?
- Ta, jest całkiem silny. Nie chciałbym mieć w nim wroga. – Sanji wyciągnął kolejnego papierosa, który momentalnie zaczął się tlić.
Samurai wylądował tuż za płonącym przeciwnikiem. - To by było na tyle. Mój przyjaciel został pomszczony. – Szepnął, wsuwając miecz do pochwy. W tym samym momencie z jego ramion i nóg trysnęła krew.
- Racja, to koniec, przynajmniej jeśli chodzi o ciebie. – Doflamingo jak gdyby nigdy nic wyszedł z pomiędzy otaczających go płomieni. – Jeśli każdy samurai jest tak słaby, to nie dziwię się, że musieliście prosić mnie o pomoc.
- ??aden samurai…nigdy nie prosiłby o pomoc…takiej szumowiny… - Kinemon próbował wstać, ale pirat przycisnął go stopą do ziemi.
- Wygląda na to, że bardzo mało wiesz, panie samuraju. Mógłbym ci powiedzieć co nieco skoro i tak zaraz umrzesz…
- Zostaw go! – Momonosuke rzucił się ku ojcu. – Ty…ty…podły piracie!
- Dzieci nie powinny się wtrącać kiedy dorośli rozmawiają. – Doflamingo jednym kopnięciem posłał malca wprost pomiędzy Słomianych. – Zostań tam, mały, mam do pogadania z twoim ojczulkiem.
- Gomu Gomu no Jet Pistol! – Pięść Luffiego o włos minęła blondyna, który po prostu odchylił głowę, jakby przewidując, gdzie padnie cios. Z rozbawieniem pogroził mu palcem. – Naprawdę chcesz robić sobie ze mnie wroga, Słomiany? Wiesz, jeśli oddasz mi Caesara i moich podwładnych, to zapomnę o wszystkim…pod jednym warunkiem.
- Nie myśl że będziemy robić z tobą jakiekolwiek interesy, Joker. – Trafalgar Law był wyra??nie zdenerwowany. – Jeśli natychmiast się stąd nie zabierzesz, to…
- To co? – Drugi Shichibukai przerwał mu ze zniecierpliwieniem. – Zabijesz mnie? Jeśli chcesz to spróbuj.
- Jak sobie życzysz. Room! – W zasięgu sfery Lawa w mgnieniu oka znalazły się się cztery osoby: Doflamingo, Luffy, nieprzytomny Kinemon i sam Law. – Vergo tez zgrywał twardziela, a dostał łomot.
- Och, a czy Vergo potrafi tak? – Joker w jednej chwili znalazł się przed Lawem, łapiąc go za gardło i unosząc nad ziemią. – Mocny tylko w gębie?
- Ej, Mingo! Nie zapominaj o mnie! – Luffy skoczył na niego niczym bestia, ale Doflamingo bez trudu pochwycił i jego. Słomiany szamotał się, jednak bez skutku.
- Hej, nie gapcie się tak tylko zróbcie coś! – Krzyknęła Nami do reszty załogi. – W końcu mamy przewagę liczebną!
- Skoro tak, to czemu zwiałaś na statek? – Z przekąsem spytał Usopp.
- Ktoś musi przygotować okręt do ucieczki, jakbyście dali ciała, idioci!
- Miło że w nas wierzysz, Nami…
- Nami-swaan, pokonam dla ciebie tego podłego Schichibukai! – Krzyknął do nawigatorki Sanji, biegnąc w kierunku rozgrywającej się walki.
- Nie podniecaj się tak, głupi kuku. Jeśli go zaatakujesz, ten koleś z pewnością cię zabije. – Mruknął Zoro, będący tuz za nim.
- Hę? Odkąd to tak się o mnie martwisz, co marimo?
- Po prostu… ktoś musi gotować.
- Idiota!
Szermierz i kucharz zaatakowali Jokera jednocześnie z dwóch stron. Zwyczajny przeciwnik z pewnością zostałby wręcz zmiażdżony przez tych dwóch, ale Donquixote Doflamingo nie był w żadnym calu zwyczajny, o czym zresztą miał się wkrótce przekonać niemal cały świat.
- Diable Jambe…
- Ittoryu…
Joker tylko uśmiechnął się pogardliwie i wyrzucił Lawa i Luffiego w powietrze, po czym złapał napastników za karki i bezceremonialnie zderzył ich głowami.
- Co do cholery… - Zoro złapał się za krwawiący nos, co natychmiast wykorzystał jego przeciwnik, chwytając go za kołnierz i wystawiając wprost na następny kopniak Sanjiego. Następnie uniknął ataku z powietrza Luffiego, odskoczył przed skałą ciśniętą w jego kierunku przez Lawa, po czym jednym niedbałym kopnięciem wbił ledwo nadążającego za jego ruchami kucharza Słomianych w ziemię.
- Za silny…Ten koleś jest jakimś potworem… - Szepnął Usopp, z niedowierzaniem patrząc jak jego najsilniejsi towarzysze i kapitan zbierają cięgi od ekscentrycznie ubranego, acz niewyglądającego na specjalnie silnego pirata. – Luffy! We?? się w garść! Przecież pokonywałeś już Shichibukai, pamiętasz!?
- Racja! Niemożliwe żebyś był dużo silniejszy od Croca czy Morii, Mingo! Gomu Gomu no Jet Gatling! – Luffy, znów pewny siebie, ponownie zaatakował. Tym razem Doflamingo nie unikał ataku. Złapał obie pięści przeciwnika i ścisnął tak mocno, że mimo gumowego ciała, Luffy padł na kolana z bólu, gdy z jego dłoni trysnęła krew.
- Jeśli myślisz że pójdzie ci ze mną tak samo łatwo jak z tymi słabeuszami, to jesteś głupszy niż myślałem. Niemniej jednak, wciąż mamy parę spraw do obgadania, panie Słomiany.


Jak wspomniałem, jest to mój 1 fic, dlatego liczę się z ogromem błędów jakie pewnie popełniłem, Niemniej, wszelka krytykę przyjmę na klatę.
Sather

Król piratów

Licznik postów: 3,176

Sather, 28-07-2013, 20:24
Za zrobienie z Doflamingo takiego koksa masz propsy. Szkoda, że w rzeczywistości aż tak silny nie będzie. Czekam na dalszą część. :3
TheMoon

Imperator

Licznik postów: 1,645

TheMoon, 28-07-2013, 20:55
Ten Mingo którego zaprezentowałeś jest troche silniejszy od Admirała Smile
,,więc lepiej się przymknij, grubasie,, totalnie nie pasuje mi do Luffiego, on nigdy tak poważnie nie odbiera gró??b. Ale generalnie świetnie ci poszło jak na pierwszy fick, 8/10.
[Obrazek: mury-w-muzeum-raju-zdjecie.jpg]  
bery

Super świeżak

Licznik postów: 274

bery, 28-07-2013, 23:05
Dzięki za pozytywne komentarze! Łapcie 2gi rozdział:

2. Shichibukai, Donquixote Doflamingo

- Hej, Momo, wstawaj! Musimy się stąd zabierać! - krzyknął Chopper. - Luffy i reszta na pewno sobie poradzą! No dalej. rusz się!
- Ja...nie mogę się ruszyć...-szepnął chłopiec ze łzami w oczach.

Tymczasem Zoro, Luffy, Law i Sanji wciąż toczyli rozpaczliwą walkę z Doflamingo. Ten, w przeciwieństwie do nich, wydawał się bawić całą sytuacją.
- Wciąż myslicie że macie ze mną jakiekolwiek szanse? Law, nie spodziewałem się po tobie takiej głupoty. Serio, zwrócić się przeciwko swojemu dawnemu kapitanowi? - Zwrócił się ku drugiemu Shichibukai, jednocześnie unikając Bazooki Luffiego. - Jak niegrzecznie z twojej strony. A wiązałem z tobą wielkie nadzieje, wiesz? - Odchylił się lekko do tyłu, a rozpedzone ostrze o centymetry minęło jego gardło.
- Midoriboshi - Spinam! - Niewielki pocisk wystrzelony z procy Usoppa uderzył w ziemię wprost pod nogami Jokera. Po chwili w miejscu uderzenia zaczęły wyrastać długie kolczaste pnącza, stopniowo oplatające jego ciało. W ciągu kilku sekund Shichibukai był kompletnie unieruchomiony.
- Dobra robota Usopp! - Krzyknął do przyjaciela Luffy. - Załatwiłeś go!
- Właściwie to myślałem ze ten cały Mingo będzie silniejszy. - Powiedział długonosy, usmiechając się z zakłopotaniem. - Oczywiście, zwykły Shichibukai to pestka dla Usoppa, Dzielnego Wojownika Mórz, ale mimo wszystko...
- Cóż, najwyra??niej was nie doceniłem. Przyznaję - macie mnie. - Doflamingo wykonał teatralny ukłon na tyle na ile pozwalały krępujace go rośliny. - No to co Law, czego ty możesz ode mnie chcieć? Chodzi ci o pieniądze, wpływy, niewolników? Wszystko to mogę załatwić od ręki.
- Nie udawaj debila, Joker. Dobrze wiesz o co mi chodziło cały ten czas. - Odezwał się Law po chwili milczenia.
- No tak, nie porywałbys Caesara bez powodu. A więc...naprawdę chcesz zaatakować Kaidou?
- W Nowym Świecie istanieją tylko dwie opcje aby przeżyć: związać się z którymś Yonkou albo wystąpić przeciwko niemu. Sam mnie tego nauczyłeś, pamietasz?
- Cóż za głupota. Myślałem ze jesteś mądrzejszy, Law. A ty co o tym sądzisz Smoker? - Doflamingo zwrócił się do dotychczas trzymającego się na uboczu vice-admirała. - Nie dostałeś przypadkiem jakiejś wiadomości z kwatery głównej?
- Nie mam pojecia o czym mówisz, Joker. Wiedz jednak, że raport z wydarzeń które miały miejsce na tej wyspie zostanie przekazany do odpowiednich osób. Po tym, czego się dowiedziałem, jestem pewien że twój czas jako Shichibukai jest policzony.
- Nie byłbym tego taki pewien. Bo wiesz, mam bardzo wpływowych przyjaciół... - Shichibukai przerwał, gdy zadzwonił ślimakofon w kieszeni Smokera. - Och, o wilku mowa. - Uśmiechnał sie szyderczo do Lawa i Luffiego.
- Tak, tutaj Smoker...Nie, wszystko w porządku. Doflamingo? Jest tutaj, jednak dowiedziałem się, że on...Nie, nie jest ranny. Rozumiem...To rozkaz z samej góry? Ach tak...- Vice-admirał był wyra??nie zdenerwowany rozmową. Może to przez rozkaz który otrzymał, a może peszyła go ranga rozmówcy. Po chwili odłożył słuchawkę..
- I co, i co? - Dopytywał się gorączkowo Doflamingo. - No powiedz, panie vice-admirale, kto to był? Kto dzwonił, Smoker?
Smoker zbył pytanie blondyna milczeniem. Usiadł na ziemi i spojrzał ze smutkiem na Lawa.
- Trafalgarze Law, właśnie zostałeś pozbawiony tytułu Shichibukai.
- Co? Kto to był, do cholery!? Odpowiadaj, Smoker! - Cały spokój w jednej chwili opuścił Lawa. Młody pirat stał naprzeciwko oddziału marines i dosłownie trząsł się z gniewu.
- No, to chyba mamy jasność sytuacji, Smo-chan. - Dolfamingo jak gdyby nigdy nic uwolnił się z krępujacych go więzów. - Ale niech się upewnię: mamy tutaj Shchichibukai, Vice-admirała i oddział marynarzy. Co rzeczony vice powinien zrobić, gdy naprzeciwko niego stoi dwóch piratów, z nagrodami 400 milionów i więcej za głowę?
- Powinien...ich pojmać.
- Właśnie tak! - Joker z zadowoleniem klasnął w dłonie. - Więc...łap ich, Smoker-san.
- Nie.
- Co? Czyzbyś się mi sprzeciwił? Nie wiesz jak to może się dla ciebie skonczyć?
- Nie mam zamiaru wypełniać rozkazów takiej szumowiny jak ty, Doflamingo! Nie obchodzi mnie, jakie masz kontakty! Nawet jeśli to piraci, wciąż zawdzieczam im życie. Zaś co do ciebie, Joker...- Smoker podniósł się z ziemi i błyskawicznie, zamieniając sie w dym, znalazł się za plecami Doflamingo. - Nie pozwolę ci opuścić tej wyspy!
- Jaka szkoda. - Vice-admirał nawet nie drgnął, gdy z jego rozciętego brzucha wytrysneła krew. Opadł bez sił, wpatrując się hardo w twarz przeciwnika.
- A mogłeś mieć taką wspaniałą karierę. Gdybyś tylko współpracował...
- Panie Smo! - Marynarze wystrzelili w stronę Jokera ze wszystkiego co mieli, ale on bez trudu unikał kolejnych pocisków. - Odsuń się od niego, ty szumowino!
- Idioci! Uciekajcie, zanim...- Smoker zdołał powiedzieć tylko tyle, kaszląc krwią.
- Kolejne utrapienie. - Doflamingo wskoczył pomiedzy marynarzy i szeroko rozpostarł ramiona. - Silver Wings! - Co bardziej spostrzegawczy marines ujrzeli wtedy refelksy światła na czubkach jego palców. Chwilę pó??niej leżeli nieprzytomni, brocząc krwią z licznych ran na całym ciele. Shichibukai odpowiedzialny za masakrę marynarzy otarł posokę która ubrudziła mu twarz i spojrzał w stronę Słomianych, którzy zszokowani przyglądali się trwającemu ledwie kilka sekund spektaklowi grozy.
- To co Słomiany? Druga runda?
- Nie byłabym taka pewna. - Wszyscy zwrócili się w stronę Robin, która nagle weszła pomiędzy Zora a Sanjiego. - Seis Fleur:Twist! - W jednej chwili kilka ramion wyrosło na całej powierzchni ciała Doflamingo, wykręcając mu ręce i odchylając głowę do tyłu. - Jeden ruch, a skręcę ci kark. W zwyczajnej walce z pewnoscią zostałabym zabita, ale sam widzisz...Twoja sytuacja nie jest najlepsza. Czy w takim razie poddasz się? Myślę że oszczędziłoby to obu stronom wielu kłopotów. - Uśmiechnęła sie, zupełnie jakby była na pikniku, a nie w trakcie walki na śmierć i życie.
- Robin, wracaj! - Krzykneła do przyjaciółki Nami. - Luffy i reszta się nim zajmą, to zbyt niebezpieczne, aby tam przebywać! Proszę, wróć na statek! - Jednak Robin nic sobie nie robiła z próśb rudowłosej.
- To jak, panie Donquixote?
- Ty musisz być Nico Robin, jedna z ocalałych z Ohary, prawda?
- Zaraz...byli jacyś ludzie poza mną którzy przeżyli Buster Call?
- Możliwe...- Dolfamingo usmiechnął się złośliwie. - Ale nigdy się tego nie dowiesz.
W tym momencie wszyscy, poza Luffym i Jokerem momentalnie stracili przytomność, upadając na ziemię. Słomiany z przerażeniem rozglądał się wokół - nawet jego towarzysze na Sunnym nie unikneli ataku,
- Ty draniu! To było...
- Dokładnie tak, Królewskie Haki. Zdziwiony? Dużo silniejsze od twojego, prawda? Aż dziw że i ty nie zemdlałeś. Ale to dobrze - mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
TheMoon

Imperator

Licznik postów: 1,645

TheMoon, 29-07-2013, 01:01
Hmm wydaje mi sie że nawet Roger nie powaliłby Sanjiego i Zoro z królewskiego... To działa na takich których użytkownik mógłby załatwiać setkami... Nawet Nami czy Usopp powinni wytrzymać.

No i Robin nie powinno starczyć sił na obezwładnienie Dofli.

To wszystko do czego mam zastrzeżenia, tak to rozdział na +
[Obrazek: mury-w-muzeum-raju-zdjecie.jpg]  
Artur

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,136

Artur, 29-07-2013, 01:17
Chciałem sprawdzić czy fajne i przeczytałem ten ostatni rozdział. Teraz muszę cofać. Tongue
Rika

Szczur lądowy

Licznik postów: 8

Rika, 29-07-2013, 08:55
TheMoon napisał(a):Hmm wydaje mi sie że nawet Roger nie powaliłby Sanjiego i Zoro z królewskiego... To działa na takich których użytkownik mógłby załatwiać setkami... Nawet Nami czy Usopp powinni wytrzymać.

No i Robin nie powinno starczyć sił na obezwładnienie Dofli.

Zgadzam się z Moon'em, Haki Twojego Dofli zostało nieco przesadzone Wink Oprócz Słomianych Law również powinien dać radę to wytrzymać.

Ale poza tym drobnym szczegółem rzeczywiście fik bardzo przyjemny Smile Czekam na dalsze rozdziały Wink
bery

Super świeżak

Licznik postów: 274

bery, 29-07-2013, 11:31
Rzeczywiście, macie rację, trochę przesadziłem robiąc z Dofli aż takiego koksa. Haki da się jeszcze racjonalnie wyjaśnić, ale z Robin to serio babol.
W przyszłości postaram się lepiej balansować levele Wink
gumiak

Super świeżak

Licznik postów: 191

gumiak, 29-07-2013, 22:54
Najpierw skomentuje pierwszy rozdział Tongue

Ten FanFik czytało mi się całkiem przyjemnie :] Generalnie zachowałeś klimat One Piece Smile

Tylko zrobiłeś z Doflamingo koxa na poziomie Yonkou, co nie za bardzo mi się podoba :kwasny:
Artur

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,136

Artur, 29-07-2013, 23:05
gumiak napisał(a):Tylko zrobiłeś z Doflamingo koxa na poziomie Yonkou, co nie za bardzo mi się podoba

Nawet jeszcze wyższy. ;P
bery

Super świeżak

Licznik postów: 274

bery, 29-07-2013, 23:20
Poczekajcie na Kaidou albo Blackbearda ;-)
gumiak

Super świeżak

Licznik postów: 191

gumiak, 30-07-2013, 00:48
Artur napisał(a):
gumiak napisał(a):Tylko zrobiłeś z Doflamingo koxa na poziomie Yonkou, co nie za bardzo mi się podoba

Nawet jeszcze wyższy. ;P

Dokładnie Tongue Jakby Roger jeszcze żył, jakby był tak samo potężny jak w latach swojej świetności i doszło pomiędzy nim a Doflamingo do walki to biorąc pod uwagę poziom mocy Doflamingo według wizji autora tego tematu pewnie miałby bardzo ciężką walkę z Doflamingo :hyhy: A przecież był Królem Piratów, najpotężniejszym piratem z piratów żyjących w latach Roger'a na świecie :]
TheMoon

Imperator

Licznik postów: 1,645

TheMoon, 30-07-2013, 02:31
A może autor po prostu osłabił wszystkie inne postacie? Big Grin
Albo można to też zwalić na jakieś osłabienie po Arcu, ale akurat po PH stan słomianych zły nie był.
[Obrazek: mury-w-muzeum-raju-zdjecie.jpg]  
bery

Super świeżak

Licznik postów: 274

bery, 30-07-2013, 09:50
Trochę chyba nie doceniacie Dofli Wink Jasne pokonał SH i Lawa, ale Słomiani bąd?? co bąd?? dopiero pojawili się w New World, gdzie Joker siedzi już kilka lat. Law był mocno poturbowany po potyczce z Vergo, więc dostał oklep zasłużenie.
Porównywanie Dofli do Yonkou jeszcze zrozumiem, ale mega śmieszy mnie tekst, że Roger miałby z nim problemy w czasach swojej świetności Big Grin Ludzie, bez przesady
Artur

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,136

Artur, 30-07-2013, 12:38
Wychodzi na to, że Doflamingo na "EASY" niszczy Luffiego - 400 milionów nagordy, Zoro, Sanjiego, Robin, Ussopa, Nami...., Trafa - Schichibukai, samuraja. Wszystkich naraz i to na "EASY".
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź