Imię: Aryn
Nazwisko:Voyanis
Rasa: Człowiek
Statystyki:
Siła:5
Zręczność:6
Wytrzymałość:5
Inteligencja:3
Moc:3
Zycie: 50
Umiejętności:
Walka w zwarciu (sztylety): p.zaawansowany
Skradanie się: p. podstawowy
Medycyna: p. zaawansowany
Strzelanie (rzucanie nozami): p. zaawansowany
Precyzja p. podstawowy
Przetwanie: p. zaawansowany
Improwizacja: p. podstawowy
Ekwipunek:
sakwa z ekwipunkiem(3 paczki bandaży, krzesiwo, koc, bukłak z wodą,
toporek do rąbania drewna)
100 sztuk złota,
dwa sztylety: Strach(długością zbliżony do krótkiego miecza) orazZemsta,
ciemnozielony płaszcz z kapurem,
pas z bombami dymnymi (3 sztuki) i nożami do rzucania (8 sztuk),
para skórzanych rękawic z metalowymi płytkami,
skórzana zbroja.
Wygląd: Aryn jest dwudziestosiedmioletnim mężczyzna o średnim wzroście i bladej cerze. Jest umięśniony, lecz przy niezbyt dużej masie ciała. Kruczoczarne włosy noszone zawsze w nieładnie opadają mu na duże ciemnozielone oczy nadające mu lekko szalony wygląd. Aryn zwykle nosi białe, luzne koszule na które ubiera skórzany kaftan bąd?? też swój ulubiony zielony płaszcz. Na lewym ramieniu ma zawiązana czerwona chustę z rodowym herbem.
Charakter: Pan Voyanis jest niezwykle ostrożnym człowiekiem, nigdy nie narażającym niepotrzebnie życia. Jest nietowarzyski i chamski względem osób których nie lubi. Chętnie wykorzystuje towarzyszy. Skryty w sobie, często analizujący wszystko w swojej głowie z perspektywy neutralnego obserwatora.
Historia:Aryn urodził się w rodzi bogatego kupca handlującego bronia. Mieszkał wraz z rodzicami i straszna siostra, Alerią. Odebrał wykształcenie od najlepszych nauczycieli, szkolił się w walce mieczem i jezdzie konnej, gdyż jego ojciec zawsze marzył o tym, że w przyszłości zostanie on rycerzem. Dzięki bogactwu oraz wpływom jego ojciec stawał się coraz istotniejsza osobą w ich rodzimej okolicy. Bogaty kupiec ze względu na swoje ambicje oprócz zysku szukał zawsze okazji do zyskania cennych sojuszników, którzy pomogliby mu dołączyć do elity. Marzył o tym,by zostać szlachcicem. Jego ambicje ciagle prowadziły go do pomocy poszczególnym lordom w ich konfliktach. Pewnego dnia otrzymał ofertę od jednego z najbardziej wpływowych lordów w okolicy, który obiecał mu wstawiennictwo u samego imperatora oraz pomoc w zdobyciu tytułu szlacheckiego. Szlachcic zażądał od niego pomocy w zniszczeniu sąsiadującego rodu, z którym miał zatarg o pewien istotny zamek. Jako, że imperator zabronił napaści na rody szlachecki i ustanowił sądy, które miały takie konflikty rozstrzygać ów bogaty lord nie mógł w pełni wykorzystać swoich wpływów. Po ostatnim procesie znalazł się w trudnej sytuacji i zdecydował się podjąć radykalne kroki mające na celu zakończenie rozprawy za plecami królewskich sędziów. Chciał wykorzystać najemników kupca, by napadli w jego imieniu na rodowy zamek przeciwstawiających mu się szlachciców. Z powodu braku jakichkolwiek powiązań z kupcem mógłby się łatwo wyprzeć jakichkolwiek zarzutów. Kupiec wysłał swoich żołnierzy, by pod przebraniem barbarzyńców napadli na ich dom jednocześnie nakazując im, by splądrowali i zniszczyli ich dom, ale nie zabijali szlachciców. Liczył, że w ten sposób nie zrazi innych szlachciców, którzy mogliby się dowiedzieć o jego udziale w napaści. Niestety, ów bogaty lord w tajemnicy przekupił kilkoro ze sług kupca, by ci wymordowali cała rodzinę jego przeciwników. Choć kupiec nie był w pełni zadowolony z akcji, zgodził się przyjąć długo pożądany tytuł szlachecki, który zdobył dla niego jego wpływowy zleceniodawca. Dalsi krewni zabitej rodziny, którzy dowiedzieli dla kogo pracowali najemnicy postanowili się zemścić. Zebrali sojuszników i w nocy po dniu nadania szlachectwa rodzinie kupca zaatakowali jego włości. Tej nocy, dziesięcioletni Aryn nie mógł spać, przewracał się z boku na bok myśląc o wydarzeniach minionego dnia. Zastanawiał się, jak bardzo zmieni się jego życie wraz z otrzymaniem tytułu szlachcica. Wtem do jego komnaty wkroczyło dwóch uzbrojonych mężczyzn, którzy doskoczyli do niego i szybko spętali. Większy z nich zarzucił go sobie na plecy i ruszył w kierunku największej sali w ich domu. Chłopak był tak zaskoczony, iż zapomniał o tym, że powinien się bać. Po krótkiej chwili doszedł do wniosku, że sytuacja może nie wydawać się ciekawa, ale jak zle by nie było jego ojciec z pewnością go uratuje. W tej samej chwili, w której wyobrażał sobie, jak jego ojciec ścina niosącego go zbira został rzucony na podłogę. Pierwsza rzeczą, która dostrzegł po podniesieniu tułowia z podłogi była turlająca się w jego kierunku głowa. Głowa nalężąca do jego ojca. Po chwili otępienie doszedł do wniosku, że słyszy znajome głosy. Głosy należące do jego starszej siostry oraz matki. Rozejrzał się po sali, po czym dostrzegł właścicielki owych głosów, z którymi zabawiali się żołnierze. W rozdartych szatach, poobijane, leżały na podłodze otoczone przez grupę żołdaków.
-Wyglądasz na zakoczonego młody szlachcicu, czyżbyś nie rozpoznawał swojej rodziny? Czy może i ty musisz posmakowac tej pannicy, by się upewnic?-Powiedział jeden z żołnierzy wyciagając kutasa z jego siostry. Odpowiedział mu głośny rechot z sali.
-W każdym razie nie nacieszysz się dłużej tym pieknym widokiem, lord Voyanis chce cie widziec jak najszybciej.-Po czym zwrocił się do żołdaków jednoczenie chowając swoje przyrodzenie.
-Skończcie kolejkę i poderznijce im gardła, ja wracam do zamku z tym szczylem. - Chwycił chłopaka pod ramie i ruszył w kierunku drzwi wyjściowych. Dowódca oddziału wyszedł na zewnątrz, po czym posadził go na najbliższym koniu a nastepnie go dosiadł. Trzymając chłopaka przed sobą ruszył przed siebie. Aryn nie pamiętał jak długo jechali, był oszołomiony tym co się stało, gdy nagle dostrzegł błysk sztyletu obijającego się o udo żołnierza. Bez najmniejszego zastanowienia, gwałtownym ruchem wyrwał go żołdakowi zza pasa, po czym dzgnął go w bok. Mężczyzna krzyknął, po czym zwalił się z siodła płosząc jednocześnie konia, na którym jechali. Chlopak stracił przytomność. Obudził go głos krzątającej się wokół niego kobiety. Kiedy dostrzegła, że otworzył oczy, powiedziała:
- Eh, jak można się doprowadzic do takiego stanu? Jesteś cały poobijany! Pewnie się biłes, co? Przekleci mężczy??ni, nic tylko bitki im w głowie. Słyszysz ty mnie w ogole? Jak masz na imie?
-Jestem Aryn - odpowiedział chłopak, po czym uświadomił sobie, że nie może zdradzić swojego prawdziwego nazwiska.Ten cały Voyanis go szuka!
-A nazwisko? Każdy jakies ma, a teraz mow szybko, bo chce poznac twoje!
-Jestem Aryn. Aryn Voyanis. - palnął.
-Hmm, nigdy nie słyszałam o takim nazwisku, jak dla mnie brzmi troche obco. W każdym razie witaj Arynie Voyanis, ja jestem siostra Elysa, a to jest sierociniec. Miałeś dużo szczęścia, ze w ogole przeżyłeś. Pare dni temu przyniosł cie tutaj jeden z drwali. Powiedział, ze znalazł cie lesie nieopodal traktu.
Lężac w lózku rozpamiętywał to, co się stało. Kiedy myślał o jego martwej rodzinie coś w nim pękło. Przez następne kilka lat mieszkał w sierocińcu. Był utrapieniem dla opiekunek, zawsze wszczynał bojki, kradł, nie miał przyjaciół. Coraz bardziej zamykał się w sobie, czuł się pusty, a jednocześnie pełen nienawiści do tajemniczego lorda, który zlecił zabójstwo jego rodziny. W wieku lat siedemnastu podczas jednej z bojek przypadkowo zabił syna miejscowego urzędnika. Ukradł co tylko zdołał, po czym uciekł kierując się w nieznane. Kiedy uciekając myślał nad popełnioną zbrodnią poczuł cudowną ulgę. Wiedział, że nie był to pierwszy człowiek, który zginął z jego ręki, ale to zabójstwo sprawiło mu dużo większą przyjemność. Stracił coś , co nazywał domem, ale za to wpadł w stan cudownego uniesienia spowodowanego widokiem umierającego człowieka. Już dawno stracił ochotę na przyjemności, którymi raczyli się jego rówieśnicy. Może kobiety dawały mu jeszcze trochę uciechy, ale ze względu na jego charakter miał problemy ze zdobyciem potencjalnych zabawek, a na kurwy po prostu nie było go stać. Od tego czasu lubował się w zabijaniu i sprawianiu cierpienia. Przestał kraść, stało się to dla niego nudne. On sam stracił cały majątek, rodzinę i wszystko, co było dla niego ważne, a jednak wciąż żył. Choć pragnienie zemsty nie opuszczało jego głowy, odbieranie życia i sprawianie bólu stało się dla niego ukojeniem, którego nie raczył sobie żałować. Tułał się po świecie, szkoląc się, ucząc i opanowując różne umiejętności. Wkrótce stał się znanym i szanowanym zabójcą. Pracował sam biorąc nawet tanie i niebezpieczne zlecenia, byleby tylko mógł zabijać. W ten sposób usprawiedliwiał się przed samym sobą z popełnionych zbrodni. Zabijał głownie ludzi, lecz podczas jednej z misji przyszło mu walczyć z elfem. ?w elf był strażnikiem jednego z dostawców broni, którego miał zabić. Kiedy znalazł się przed handlarzem i jego strażnikiem w jednym z jego magazynów, dostrzegł, że ochroniarzowi nie Tyle zależy na życiu człowieka co na jednej z skrzyń znajdujących się w składzie. Kiedy zabił już kupca i ciężko ranił elfa, zaciekawiony ruszył w kierunku skrzyni. Kiedy podniósł wieko znalazł tam dwa piękne sztylety pokryte nieznanymi mu runami. Zabrał je i ruszył w kierunku konającego elfa.
-Powiedz mi, ostrouchy, jeśli rzeczywiście nie zależało ci na życiu tego człowieka, czy warto było ginąc za jakieś dwa kawałki metalu? - powiedział Aryn.
-Mylisz się człowieku, te sztylety są starsze i cenniejsze niż możesz sobie wyobrazić. Przynajmniej dla mojej rasy. Runy na dłuższym oznaczaja Strach, zas krótszy to Zemsta. Sa przeklęte. Zostaw je i odejdz. Wokół tych ostrzy. Zawsze. Krąży.
Smierć - powiedział, po czym skonał. -Przydałby mi się jakis towarzysz, jak dla mnie może to być i sama śmierć! - pomyślał.
-Zabiore je i napisze nimi nowy rozdział ich krwawej historii. - Rzucił w kierunku ciała elfa. Po tym wydarzeniu zmienił się po raz kolejny. Dalej radowało go zabijanie, ale doszukiwał się w nim jakiegoś celu. Chciał siać strach! Zemścić się na tych, którzy mu się sprzeciwiaja! Chciał stać się sławny! Chciał odnale??ć człowieka odpowiedzialnego za śmierć jego rodziny i pokazać mu kim uczyniło go życie w samotności.
Ciekawostki:
-nienawidzi rycerzy
-zawsze nosi na sobie chustę z herbem, który otrzymał jego ród (czarną
rękę wyciągająca dłoń w kierunku zółtego słońca na czerwonym tle)
-nie pamięta swojego starego nazwiska
-uważa swoje życie za rzecz najważniejsza