Nie czytałem tematu, ale odkąd jestem w UK, to praktycznie co tydzień widzę Angoli robiących MEGA zakupy (jak mieszałem w Polsce, to aż tylu ludzi nie widziałem w zwykły weekend).

4 plasterki to zdecydowanie za mało jak na 2 osoby.

@Heros - wydaje mi się, że to dlatego, iż w Anglii zazwyczaj kupuje sie większymi ilościami. Z prostej przyczyny. Taniej. Jak wchodzę do tak zwanych "local" albo "express", to bardzo szybko odwracam się i wychodze, bo mnie oczy bolą od cen. Lokalne sklepy sa policzone na mniejsze zakupy "bo potrzeba na szybko, a nie chce mi sie lecieć do mega ASDA/LIDL/TESCO" albo na "walić to, nie chce mi się, mam kasę". Jak ktoś myśli bardziej racjonalnie, to robi większe zakupy, bo to wychodzi znacznie taniej, poświęcasz na to znacznie mniej czasu i masz większy "arsenał" pod ręką cały czas. My np. kupujemy raz na 3 tyg. gdzieś i tylko dokoptowujemy regularnie warzywa jakieś, chleb i tego typu rzeczy. Jakbym miał chodzić do lokalnych i robić zakupy na bieżąco, za taką samą jakoś i ilość towaru bym płacił znacznie więcej.

A tak swoją drogą, to tutaj sklepy typu LIDL itp. wydają się mieć naprawdę lepszej jakości towar. Nawet na konkretnych przykładach się przekonałem. Szynka szwarcwaldzka powiedzmy. W Polsce, w "Polo" i podobnych sklepach, gdzie mogłem coś takiego znale??ć, śmiałem się do rozpuku, bo ta "szynka szwarcwaldzka" to były jakieś tam przemieliny z aromatem wędzarniczym (w składzie nawet tak chamsko napisane, że ma w sobie "aromat wędzarniczy"). Prosto rzecz ujmując, jest to imitacja, która ma Ci tanimi sposobami sprawiać organoleptyczne wrażenie szynki szwarcwaldzkiej. Tutaj jak rzucą coś takiego, to to czuć, że jest to wędzone i robione wedle receptury w miarę przyzwoitej, aby było rzeczywiście tą szynką szwarcwaldzką (oczywiście nie jakichś wysokich lotów, ale przyzwoitą). Pamiętajmy też, że marka sklepu może być ta sama, ale produkty są inne w różnych krajach. No i niestety, ale w Polsce jest po prostu bieda pod tym względem w stosunku do krajów typu Niemcy, Francja czy Anglia. Niestety, ale tak jest. Taki sam proszek do prania z Niemiec jest lepszej jakości od polskiego, taka sama kawa Jacobs (dosłownie taka sama) ma inny smak i jest na innych składnikach robiona. Nawet widziałem dane na ten temat z pierwszej ręki. U nas, w Polsce, te produkty są po prostu gorsze. Ale to nie jest żadna dyskryminacja. My po prostu nie możemy sobie w naszej gospodarce pozwolić na lepsze, ale i tak imitujemy "zachód" w jego trendach rynkowych.

Hyrule,nie kupuje się mięsa w marketach bo to jest jakiś śmieć nie mięso. Tak samo warzyw, bo co z tego, że ładnie wygląda jak po paru dniach się do niczego nie nadaje bo jest pryskane.

Hyrule, tak, ale powiem Ci że jak rozmawiałem o tym z kobietami (te jak powszechnie wiadomo z natury dużo lepiej ogarniają takie rzeczy niż my, faceci), to one również to zauważyły. W Polsce tak duże zkaupy, to ja żem widział głównie w długie weekendy i święta.

Często bywam w sobotę w Lidlu, kiedy ludzie kupują zakupy weekendowe - więc większe niż zwykle - albo też widać czasem takich, co kupują na większość ilość osób - bo nagle mają wózek wyładowany wśród wózków średnio wyładowanych - ale serio, akurat w przededniu świat też mam bekę z tego, co czasem jest przede mną w kolejce.

Natomiast największym podludzizmem są ci którzy w przeddzień takiego święta wpadają do sklepu na kwadrans przed zamknięciem, łażą i łażą, a potem jeszcze trzeba ich skasować.

Tyle że to nie są raczej cechy typowo polskie.

kiki1993 - patrzyłam kiedyś na składy mięsa u rze??nika i dostawałam takiego samego raka, co od czytania składu lepszych mięsiw lidlowych. Dobre mięso to trzeba sobie albo upolować/wyhodować samemu, albo iść do ekosklepu i zapłacić jak za zboże.

julien, Wystarczy iść do dobrej masarni i tam dostaniesz kuraka który nie ma posmaku ryby. I nawet nie zapłacisz majątku, no chyba że ktoś chciałby kupować polędwice na tony

(...)

kiki1993 - patrzyłam kiedyś na składy mięsa u rze??nika i dostawałam takiego samego raka, co od czytania składu lepszych mięsiw lidlowych. Dobre mięso to trzeba sobie albo upolować/wyhodować samemu, albo iść do ekosklepu i zapłacić jak za zboże.

Ekosklepy, ekologiczną żywność i inne takie sugeruję włożyć między bajki obok szewca co nie pił. Dla przykładu:
Pani matka kiedyś wyliczyła że taka swojska kiełbaska, robiona domowymi metodami z normalnie hodowanej świnki, bez żadnego oszukiwania to 60zł/kg to taka granica opłacalności. Cały proces od uboju świnki do gotowej kiełbaski to minimum 3 dni. Do tego mamy szanse że pogoda nie będzie sprzyjać wędzeniu, latem to już nawet ubój odpada (przy paskudnej chłodnej pogodzie czasem zasadę się nagina). Wątpię czy na rynku istnieje jakaś kiełbasa która jest tradycyjnie wędzona. Bo dużo łatwiej zanurzyć mięsko w koncentracie dymu wędzarniczego i daje same plusy: oszczędza czas, jest łatwiejsze, wędlinki wyglądają ładniej, nie są suche (tak, wędzenie musi wysuszać mięso, inaczej nie da rady). Ale co tam, ktoś te wypociny odcyfruje i kupi prosto od rolnika... kolejna niespodzianka. Pewien sąsiad (dla jego dobra wszelkie dane przemilczę) kiełbaskę sprzedaje i to po nieco cenie niższej niż w wyliczeniach matki... wędzoną jak bóg przykazał. Tylko smak ma jakiś dziwny. Jak się okazało facet zanurza przed wędzeniem kiełbasę w wodzie. Dzięki czemu ta jest po uwędzeniu cięższa o jakieś 30%.
Mógłbym podać tu masę innych przykładów jak się nas w *uja robi, jak się hoduje zwierzęta (świnia która w tradycyjnych warunkach rośnie minimum pół roku, w profesjonalnych hodowlach nabiera tą samą masę w max 3 miesiące).
Na koniec rzecz która mnie najbardziej rozbraja: ekologiczny sok z polskich owoców bez dodatku cukru. Najlepiej z porzeczek. Powinien wyjść kwas... większość polskich owoców jest zbyt kwaśna na przetwory i trzeba je dosładzać.

Nie twierdzę, że ekokiełbaski są tanie. Są drogie.

Cytat:wędlinki wyglądają ładniej, nie są suche (tak, wędzenie musi wysuszać mięso, inaczej nie da rady)

Ekowędlinki wcale nie wyglądają ładnie, wręcz przeciwnie :hyhy:

Świni ogólnie staram się nie jeść, kurczaki tylko z pewnego ??ródła. Natomiast znam ludzi, którzy sami sobie robią ekokiełbaski, znaczy na tyle eko, na ile je sami składają, bo mięso mają nie swoje. I wątpię, żeby takie samozwańcze kiełbaskowe randomy miały pod ręką pół tablicy Mendelejewa, żeby tam wepchać.

[...] postanowiłem kupić 4 plastry wędlinki i 4 sera, 2 bułeczki i zjeść sobie z dziewczyną śniadanko na zewnątrz, stałem w kolejce chyba z pół godziny [...]

Ci ludzie mają domy i rodziny na utrzymaniu, dla nich jesteś pasożytem zajmującym niepotrzebnie kolejkę z zamiarem kupienia śniadanka dla swojej dziewuszki.

twój post jest bardziej debilny niż cały mój temat

Jest prawdziwy.

Ja ci powiem tak ludzie utrzymujący rodziny są w takim czasie w pracy, natomiast ich zony robią zakupy z dnia na dzień, co tylko potwierdza ze twój pod był bardziej debilny niż to co napisałem w temacie