Dakko Noroi(zatwierdzona)
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
chucky

Admirał

Licznik postów: 2,727

chucky, 14-02-2016, 02:25
Imię i Nazwisko: Dakko Noroi
Poziom: 1
Wiek: 43
Płeć: Mężczyzna
Zawód: Archeolog
Typ Łowcy:
Karta Łowcy:
Nen: Wzmacniacz
Życie: 180
Poziom Nenu:
Ten 2
Zetsu 2
Ren 2

Statystyki:
Siła: 15
Zręczność: 7
Inteligencja: 11
Wytrzymałość: 9
Siła Woli: 8

Umiejętności:

Bitewne:
Kontrola nenu: 3
Władanie bronią specjalną (sasumata): 2
Czujność: 2
Koncentracja: 1
Odporność: 1

Charakterystyczne:
Regeneracja: 5
Analiza Przeciwnika: 2
Obserwacja: 2
Archeologia: 2
Perswazja: 1
Alchemia: 1
Traper: 1
Znajomość języków: 1
Wzmocnione mikstury: 2

Ataki:

Mog begi: Dakko koncentruje swój nen w pierścieniu znajdującym się na jednym z końców swojej broni. Wzmocnione nim ostrza stają się niesamowicie ostre, co pozwala mu na przecięcie niemal każdego materiału niewzmocnionego nenem (oraz tego, którego wzmocnienie nie jest wystarczające). Jednak najczęściej technika jest używana do odcinania fragmentów różnych obiektów, jak lufy pistoletów, czy kończyny. Żeby to nastąpiło, Dakko musi wcześniej umieścić taki obiekt wewnątrz pierścienia.

Kyokan: Dakko używa nenu do wzmocnienia swoich zmysłów - słuchu, wzroku, węchu, smaku i dotyku. Wzmocnienie słuchu, wzroku i węchu jest pomocne w trakcie śledzenia, obserwacji i przewidywania ruchów przeciwnika w trakcie walki. Minusem może być wykorzystanie przez przeciwnika bardzo jasnego światła, dźwięków o wyjątkowo wysokiej częstotliwości, czy bomby o odrażającym zapachu (nie są to efekty eliminujące Dakko z walki, ale są dla niego wyraźnie bardziej uciążliwe, niż dla innych). Wzmocnienie zmysłu smaku może zostać wykorzystane, np. podczas tropienia. Wzmocnienie zmysłu dotyku zwiększa ból, jaki Dakko czuje w momencie otrzymania ciosu fizycznego (nijak nie ma się to jednak do faktycznych obrażeń).

Dodatkowo aktywuje szósty zmysł pozwalający mu wyczuwać odczucia osoby znajdującej się w pobliżu (jak zamiar zaatakowania, czy oszukania użytkownika). Dakko może swobodnie wchodzić i wychodzić z tego trybu.

Sashimasu: Na zakrzywione ostrze stanowiące zwieńczenie drugiego końca sasumaty ustawicznie wylewa się odrobina neurotoksyny ze zbiorniczka umieszczonego powyżej. Dakko używa tej sztuczki walcząc ze zwinniejszym od siebie przeciwnikiem. Przeciwnik skupiony na unikaniu cięć pochodzących z pierścienia zostaje zraniony zatrutym ostrzem. Neurotoksyna ogranicza (lub całkowicie odbiera, w przypadku osób o bardzo małej woli życia) sprawność ruchową przeciwnika.

Zawartość zbiorniczka wystarcza średnio na dwanaście godzin. Dakko potrafi sporządzić zapas oraz antytoksynę, na wypadek zranienia.

Historia: "Chętnie bym się z Tobą zamienił koleżanko. Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie masz szczęście. Żyjesz głupiutka wśród innych idiotów, bez żadnych ograniczeń, żadnych norm, żadnych wymagań. Robisz, co Ci się podoba, a mimo to nie ma mowy o jakiejkolwiek krytyce. Nikt nie planuje Twojej przyszłości, nikt nie wie lepiej co dla Ciebie najlepsze. Życie głupka musi być cudowne. Eh... Gdybyś tylko mogła się nad tym zastanowić. Może z Twojej perspektywy to nic specjalnego, ale dla mnie to byłoby jak niebo na ziemi.

Mój ojciec był niesamowicie mądrym człowiekiem. Mądrym, ale zdecydowanie zbyt ambitnym. Ta właśnie ambicja sprawiła, że żyję - dzięki niej poślubił moją matkę. Mamę pamiętam, jak przez mgłę. To była ciepła, ciekawa świata kobieta. Na pewno byś ją polubiła. Na jej nieszczęście, była niesamowicie naiwna (może nawet bardziej, niż Ty). Tak, czy siak dla ojca liczyły się tylko jej pieniądze i nazwisko. Rodzina Noroi, moja rodzina, to prawdziwa elita regionu, z którego pochodzę. Nikt im nie dorównuje, jeśli chodzi o wpływy i - co ważniejsze - pieniądze.

Co zabawne, nawet powiedzenie, że ojciec chciał decydować o moim losie od pierwszego dnia mojego życia to za mało. Jak wspominałem, tata nie był głupi i był świadom swoich niedoskonałości. Kto więc był lepszym kandydatem do przejęcia pałeczki w zmienianiu świata na lepsze, niż jego dziecko? Jego "ulepszone" dziecko. Jak dowiedziałem się przypadkiem kilka lat temu, kiedy byłem jeszcze zlepkiem komórek w łonie mamy, regularnie przyjmowałem różne specyfiki, które miały sprawić, że będę mądrzejszy, silniejszy, sprawniejszy - krótko mówiąc "lepszy". Odkąd pamiętam, dni od poniedziałku do piątku były przeznaczone na naukę. Uczyłem się wszystkiego od nauk ścisłych, przez języki obce, po nikomu niepotrzebne bzdury. Dlaczego? "Musimy przystosować Twój mózg do pochłaniania większej ilości informacji, jeśli chcesz być lepszy niż inni, Dakko" - krótko mówiąc, sam nie wiem. W sobotę odbywały się treningi fizyczne. Ze słabym ciałem nie byłbym w stanie wytrzymać tej tresury. W międzyczasie dostawałem kolejne "witaminy". Szybko przestałem pytać, co konkretnie połykam, bo nawet wtedy potrafiłem wyczuć kłamstwa ojca z zamkniętymi oczami.

Niedziela była inna. Niedziele spędzałem z mamą. Wtedy wreszcie miałem szansę odpocząć. Mama opowiadała mi historie o starożytnych cywilizacjach, o ich bogach, magii. O większości z nich czytałem już w książkach historycznych, ale w jej ustach brzmiały zupełnie inaczej. Opowiadała o rzeczach, których nawet ojciec nie potrafiłby wyjaśnić używając rozumu. Nie interesowało mnie, czy to prawda, czy nie. To było coś, czego nie musiałem rozumieć. Wiesz, do czego zmierzam? W tej kwestii mogłem być głupi. Ba! Było to pożądane. Zazwyczaj siadaliśmy przed kominkiem, patrząc na rodową pamiątkę. To ten kijek, który trzymam w ręce. Może nie wygląda, ale on sam jest wart więcej, niż posiadłość, w której mieszkaliśmy. W zasadzie, można powiedzieć, że dla pewnych osób jest bezcenny. Wątpię, żebym kiedykolwiek się go pozbył. Jeśli nie liczyć koloru oczu, to w zasadzie moja jedyna pamiątka po mamie. Niedziela została wymazana z mojego kalendarza, kiedy mama postanowiła spróbować swoich sił w karierze archeologa. Sam nie wiem po co jej to było. Czasem myślę, że chciała mi opowiedzieć chociaż jedną historię, której nigdy wcześniej nie słyszałem... Wolę się nad tym nie zastanawiać. Wiem tylko tyle, że została napadnięta i zamordowana przez jakichś rabusiów, którzy jeszcze tego samego dnia zostali wypatroszeni przez pracowników dziadka. Kolejną niedzielę odbył się pogrzeb.

Od tego czasu znów byłem regularnie tresowany przez ojca. Pewnego dnia, trochę ponad 20 lat temu, jeden z jego zwierzaków źle zareagował na witaminy. Właśnie, ojciec nigdy nie podawał mi niesprawdzonych specyfików. Aż głupio się przyznać, ale chyba nigdy nie uśmiechałem się tak szeroko, jak słuchając krzyków wydobywających się z jego rozrywanego ciała. Stałem rozmarzony trochę zbyt długo. Wystarczająco długo, żeby zobaczyć półtorametrową czarną panterę stojącą w drzwiach mojego pokoju. Kocur skoczył i z impetem rzucił mną o ścianę. Skupiłem się na głębokiej ranie na ramieniu, kiedy poczułem jak zatapia zęby w moim udzie. W tym momencie zemdlałem. Kiedy się obudziłem (co samo w sobie było dla mnie ogromnym zaskoczeniem), cały pokój był zdemolowany. Ściany, pozostałości po meblach, sufit - cały pokój był pokryty krwią. A co ze mną? Miałem na ciele tylko sporo zadrapań i kilka siniaków. Nie mam pojęcia jak długo byłem nieprzytomny. Zwierze zniszczyło prawie całą posiadłość. Znalazłem resztki ciał kilku osób ze służby. Wtedy po raz pierwszy zrobiłem coś tylko dla siebie - coś głupiego. Zdjąłem znad kominka sasumatę i wyszedłem.

Co potem, zapytasz? Starałem się po prostu żyć - zupełnie jak Ty teraz. Na ironię, sporo tego co wyczytałem w książkach okazało się przydatne w znalezieniu tymczasowej pracy. Witaminy też pomogły. Do tej pory ciągle pojawiają się nowe efekty uboczne. Sam już nie wiem, co zawdzięczam genom, a co dostałem w prezencie. To, co do czego jestem pewien, to szybka regeneracja. Pewnie ojciec bał się, że mogę nie wytrzymać jego planu szkoleniowego. Rany na moim ciele goją się w nienaturalnym tempie. Prawdopodobnie to uratowało mi życie. Dodatkowo, uwierz lub nie, ale wiele osób pokusiło się o próbę kradzieży bezcennego artefaktu z rąk dwudziestolatka. Z czasem okazało się, że jest idealny do samoobrony. Tak też żyłem sobie z dnia na dzień, bez konkretnego celu, aż teraz usiadłem na tej gałęzi i zacząłem z Tobą rozmawiać. Co zabawne, jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że pod pewnymi względami bardzo przypominam ojca. Obudziła się moja ambicja. Mam zamiar pójść w ślady mamy, ale do tego potrzebuję pieniędzy. W gazetach przeczytałem, że wszyscy domownicy zostali zamordowani podczas napadu rabunkowego, więc rodzina prawdopodobnie myśli, że nie żyję. Wolałem nie sprawdzać ich reakcji, gdyby dowiedzieli się, że w jakimś stopniu ja jestem za to wszystko odpowiedzialny. W każdym razie, istnieje pewna organizacja, która da mi kartę do konta z nieograniczonym budżetem i dostęp do utajnionych informacji, w zamian za przejście kilku testów. Czy archeolog może wymarzyć sobie lepszy start?

Muszę przyznać, że przyjemnie się z Tobą rozmawiało, ale koniec tego dobrego. Nie miej mi tego za złe, ale nie jadłem niczego od rana. Zwierzęta potrafią słuchać, o wiele lepiej, niż ludzie. Możesz być zwykłą sarenką, ale jesteś najlepszym rozmówcą, jakiego miałem od tygodni. No widzisz, bycie głuptaskiem może być przyjemne, ale z perspektywy chwili zdecydowanie nie jest opłacalne."

Wygląd: Dakko to dobrze zbudowany mężczyzna w średnim wieku. Ma niewiele ponad 180 centymetrów wzrostu. Jego kruczoczarne, gęste włosy przysłaniają jedno z zielonych oczu.
W kwestii ubioru stawia na praktyczne rozwiązania. Unika garniturów i zbędnych błyskotek. Niezmiennym elementem jego garderoby są spodnie z imponującą ilością kieszeni oraz skórzany pas, do którego przymocowana jest jego broń oraz zapas toksyn.
Ma ciepły, głęboki głos, sprawiający, że słucha się go z przyjemnością, choć on sam jest z natury małomówny. Częściej prowadzi monologi w swojej głowie, analizując, bądź komentując swoje otoczenie. Choć sam stara się trzymać na uboczu, sprowokowany zawsze podejmuje rękawicę - z natury uwielbia rywalizację. Choć często zdarza mu się wdawać w bójki, praktycznie nigdy nie widać na jego ciele żadnych ran. Nie ma też ani jednej blizny.


Ekwipunek:
Sasumata
Spoiler

przekazywana w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie. To pamiątka rodowa, a zarazem pierwszy i najcenniejszy artefakt, który wpadł w jego posiadanie. Została wykonana ze stopu żelaza i innego, niezbadanego metalu. Ta niezwykle wytrzymała, niezbyt ciężka broń z jednej strony zakończona jest niedomkniętym pierścieniem pokrytym ostrzami po wewnętrznej i zewnętrznej stronie. Na drugim jej końcu znajduje się zakrzywione zwieńczenie przypominające wyglądem ostrze sztyletu, nad którym znajduje się małe szklane naczynie wypełnione bezbarwnym płynem (to element innowacyjny, dodany przez Dakko). W pełnej okazałości jej długość wynosi niecałe dwa metry, dzięki czemu jest wyższa, niż jej użytkownik. Między walkami, elementy trzonu sasumaty wsuwają się jeden w drugi zmniejszając jej długość trzykrotnie.

Fiolki neurotoksyną ograniczającą funkcjonowanie układu nerwowego -3
Antytoksyna- 1
Tabletki przeciwbólowe- 3
Zestaw narzędzi archeologicznych
[Obrazek: tumblr_ojg7flg58r1tvlw71o1_500.gif]
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź