Czy wyżej wymienieni bohaterowie, byliby w stanie pokonać któregokolwiek z admirałów? Mam na myśli tą starą trójkę - Akainu, Kizaru i Aokiji.
Ja osobiście nie jestem pewien - z jednecj strony, Luffy i raszta mają przewagę liczebną, ale z drugiej strony, taki Akainu ma mocne ataki dystansowe przed którymi ciężko się obronić.

IMO w takim składzie pojedynek kończy się max po kilku minutach - zwycięstwem drużyny oczywiście. Luffy ma krótki czas użycia G4, ale w tym trybie dostaje taki boost do wszystkiego, że śmiało można powiedzieć, iż stanowi zagrożenie dla admirała - mając do pomocy samego Lawa, który może operować wszystkim w granicach Roomu, mogą zadać jeden kończący cios w japę któremukolwiek z trójki. Jeśli dołożyć do tego dywersję Zoro, Sanjiego i Barto (Zoro już pokazał, że nie spłynie "na hita", więc wystarczy, żeby przytankował jeden cios, to wystarczające, by stworzyć okno, lukę w obronie), wygrana jak w banku. To nie czasy Long Ring Long, w tym momencie każdy z admirałów musiałby się liczyć z taką ekipą. Wiem, że liczby w OP nie zawsze mają znaczenie, ale kaman, 5 chłopa, z czego 3 lub 4 - Luffy, Law, Zoro i Sanji - jest na naprawdę wysokim poziomie, to zwyczajnie za dużo dla Ao/Kizaru/Akainu.

Zdecydowanie zgadzam się z Shimim o ile będą w stanie uderzyć admirałów  ( czyt. przebić się przez  haki ) - to wygrają prawie napewno, siła jaką Luffy dysponuje na G4 stawia go na poziomie Doflamingo który sam napsuł by krwi każdemu admirałowi do tego dodajemy pozostałą czwórke która także reprezentuje wysoki poziom.

Gdy Ludzi kupa i Admirał dupa Obecne M3 powinno być wstanie załatwić Admirała a wzmocnione jeszcze Lawem i Bartolomeo to już nawet powinno im się to udać na dużym spokoju.

Admirałowie są prawie na pewno trochę silniejsi od Doflamingo. Niewiele mam na poparcie tego. Po pierwsze Dofla to dopiero początek NW. Sugeruje to też scena na PH, gdy Ao Kiji pokazywał, nie wyciagając nawet rąk z kieszeni, że nie boi się (co prawda DD też się nie bał albo mimo strachu był w stanie zaryzykować), a wręcz go lekceważy, natomiast Dofla szybko odpuścił walkę. Niby nic, ale choreografia tej sceny zwiększa szansę, że Dofla jest trochę za admirałami. Nie mówię że mu daleko - moim zdaniem bliżej Dofli do admirałów niż admirałom do Yonkou.

Admirałowie może są silniejsi niż Dofla, ale Luffy i reszta też powinni być nieco silniejsi niż podczas Dressrosy - jak po każdym arcu z przeciwnikami.

Nie można zapomnieć, że Dofla jakiś czas bronił się swoim Ever Whitem, póki Luffy'emu nie udało się przebić przez jego obronę. Admirałowie zapewne podobnej obrony by nie znaleźli (produkty tych logii mają za niską wytrzymałość). Tym bardziej mając przed sobą innych groźnych przeciwników, nie byłoby czasu na ciągłą obronę.

Trzeba też wziąć pod uwagę, że, Law najpierw walczył sam, nie zadając prawie żadnych obrażeń Dofli - można więc powiedzieć, że ostateczną, była walka Luffy & pół-żywy Law vs. Dofla ;P Tak więc teraz kiedy walczyliby w pełni sił, mieliby dużo większy potencjał. 

Dodając do Lawa i Luffy'ego Zoro tworzy się naprawdę mocny team. Gdy dodamy jeszcze Sanji'ego do dywersji (jest za słaby żeby samemu coś zdziałać) i być może coś da obrona Barta (powątpiewam, chyba że by szybko reagował na ataki logii - ale sądzę, że przez ataki G4 + reszty, admirał miałby ciągły rollercoaster i nie myślałby o atakowaniu, chyba że podczas obrony).

Watpię, żeby Haki nie mogło się przebić przez bariery Barto, a to Admirałowie raczej mają lepsze .-. Troszkę jest tu prawie bezużyteczny.