W wolnym czasie pomagam w klasyfikacji galaktyk jako wolontariusz, i praca ta sprawiła że znów na nowo zacząłem się interesować kosmosem. Jak wiemy, w widzialnym wszechświecie, czyli terenem, który jesteśmy w stanie na stan dzisiejszy "spojrzeć", szacuje się że znajduje się 180 000 000 000 galaktyk, jedną z tych galaktyk jest droga mleczna w której się znajdujemy, i wśród około 400 miliardów gwiazd które posiada nasza galaktyka, jedną z nich jest nasze słońce.
Cały sęk polega jednak na tym, że nie wiemy jaka jest prawdziwa wielkość wszechświata i to jest w tym najbardziej przerażające.
https://www.youtube.com/watch?v=bZLbwsC_pEQ
Wszystkie znaki wskazują na to, że obserwowalny wszechświat to zaledwie mały obszar jaki zajmuje cały wszechświat, a nie wiemy też czy po za naszym wszechświatem, nie ma przypadkiem innych wszechświatów, można właściwie śmiało powiedzieć, że tak naprawdę nie wiemy, gdzie my tak naprawdę żyjemy, i czy nie jesteśmy przypadkiem "bakteriami" czegoś naprawdę ogromnego.
Teoria wielkiego wybuchu zakłada że naszym stwórcą czy jak kto woli Bogiem (bo stworzyło nas i wszystko inne), jest punkt lub linia, gdzie przyspieszenie grawitacyjne lub gęstość materii są nieskończone, czyli "osobliwość" od którego rozpoczęło się rozszerzanie przestrzeni i trwa do dzisiaj :
https://pl.wikipedia.org/wiki/Osobliwo%C...stronomia)
Osobiście chyba nie wymyślę nic lepszego, aczkolwiek zastanawia mnie kwestia istnienia innych wszechświatów. Przeraża mnie też fakt, że chyba nigdy nie dojdzie do spotkania innych cywilizacji w kosmosie z nami. Ani oni, ani my, raczej nie opracujemy technologii dzięki której będziemy latać szybciej niż prędkość światła

Bo odległości między gwiazdami są makabryczne, o odległościach między galaktykami już nawet nie wspominam. Osobiście nie jestem zdania, że obce cywilizacje totalnie by nas wyprzedzały w technologii, że mają kozak statki kosmiczne które potrafią się teleportować, robią to czy tamto, i że mają wechikuły czasu i że są kozaki, nie, nie, nie.
Na pewno są podobni do nas

Problemem jest ta ogromna przepaść.
Najbliższa nam galaktyka andromeda (chyba że mylę się i jest jakaś bliższa) leży około 2,52 miliona lat świetlnych od Ziemii.
Oznacza to nic innego, jak fakt, iż by dolecieć do takiej galaktyki, trzeba byłoby lecieć 2.52 miliona lat z prędkością światła (299 792 km/s). Kto chętny?