Jak rozumiem bierzemy pod uwagę tylko skład z Reverie, bez Belo Betty i Ivankova... w każdym razie ta pierwsza i tak nie miałby wielkiego znaczenia w tej bitwie.
Hmm... Sabo z Reverie, mówimy tutaj o bracie głównego bohatera więc nie będzie przesadą stwierdzić że jego wzrost mocy jest porównywalnie szybki do Luffyego, patrząc jak Luffy w zaledwie kilka tygodni opanował wyższe stadium obserwacji i zbrojenia, można przypuszczać że Sabo od czasu opuszczenia Dressrosy powinien już panować nad owocem na bardzo wysokim poziome dodaj do mocy owocu techniki Pięści Smoczego Szponu, które prawdopodobnie korzystały, ze zbrojenia które Luffy dopiero opanował, i mamy obecnie gościa na poziomie YC1, i to tych najsilniejszych

Generalnie najłatwiej porównać Sabo do Luffyego, nawet jeżeli jest silniejszy od Luffyego to różnica raczej jest znikoma, w każdym razie Luffy nawet po walce z Kaidou będzie musiał zrobić jeszcze jeden krok żeby doskoczyć do admirałów (przebudzenie or kolor władcy), SAbo też będzie tego potrzebował, teraz napewno jest wystarczająco silny żeby zmusić Admirała do walki na poważnie ale nadal nie powinien być wstanie wygrać, różnica między Sabo a Fujitorą na Dressrosie, była bardzo widoczna, temu drugiemu ta walka była na rękę i nawet się nie starał, gdzie z drugiej strony Sabo w tej walce mógł cokolwiek zrobić tylko dzięki dobrodziejstwu posiadania logii, możliwość stawania się ogniem pozwalała mu uciekać ze szponów grawitacji, i próbować atakować, ale powiedzmy sobie szczerze żaden z ataków które widzieliśmy nie zrobił na Fujitorze wrażenia, ba po walce Fujitora był czyściutki, a Sabo który był i tak oszczędzany, miał sporo otarć... Generalnie Fujitora kontrolował ten pojedynek gdyby mu zależało w każdej chwili mógł podkręcić tempo i zabić Sabo, to on miał najlepsze karty, jak na wytrawnego hazardzistę przystało
Co do walki na Reverie, jak pisałem Sabo prawdopodobnie jest wstanie obecnie zmusić admirała do walki na poważnie, ale nadal jest w gorszej pozycji wyjściowej, gdyby doszło do walki 1v1 na śmierć i życie, przegrałby, w sytuacji którą proponujesz Sabo v 1 admirał oraz 3 dowódcy v drugi admirał, Armia rewolucjonistów poniosłaby sromotną klęskę, śmierć Sabo bardzo szybko pociągnęłaby na dno resztę dowódców. To starcie ma jedynie sens, gdy drużyna rewolucjonistów, walczyłaby razem, Dowódcy wykorzystując swoje unikalne umiejętności z siłą destrukcji Sabo, ale to jest w stanie pozwolić im jedynie utrzymać się w walce z admirałami i bezpiecznie się wycofać... scenariusz który proponujesz imo jest zabójczy, Sabo nadal jest za słaby na pokonanie admirała, a reszta dowódców, jak na razie nie pokazała nic co sprawiałoby żeby sądzić iż są wstanie w jakikolwiek sposób zaszkodzić admirałom, nawet Morley który prawdopodobnie jest najsilniejszy po Ivankovie i Sabo, (przynajmniej tak to wygląda z tej prezentacji podczas gadki Doflamingo), nie dysponuje jakąś szczególną mocą, owszem jest bardzo przydatna typowo do spraw rewolucji, ale w walce, i to z admirałami, nie sądzę.
W każdym razie Admirałowie wygrywają... chyba że do Sabo i reszty dołącza jeszcze Ivankov, Belo Betty i Kuma, wtedy mogliby coś zdziałać.
Gdybyś tutaj dał Czterech Słodkich dowódców, Kataklizmy Kaidou, Top CZterech dowódców Białego, to imo można by dyskutować, bo te ekipy miałby by jakieś szanse z dwoma admirałami, w przypadku armii rewolucjonistów takich nie widzę przynajmniej narazie...