Kitani - Rozgrywka
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
Pucipi

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,038

Pucipi, 01-12-2012, 19:35
Makoto szedł za dzieciakiem spokojnym krokiem w ciszy, jednak po chwili przerwał ją ponawiając pytania.
A więc mieszkasz gdzieś tu brzdącu? Możesz mi w drodze coś powiedzieć o tej wyspie? Dotarłem tu z załogą i się pogubiliśmy. Jestem piratem wiesz, a ty co robisz ta tej wyspie Kingaku?
Idąc tak sprawidził jeszcze czy ma wszystko, poprawił kose na plecach i zaczą zapisywać sobie informacje które poda mu chłopak. Opowiedz mi też coś o tutejszym więzieniu i dozorcy lub osobie która tym nadzoruje. Czym się zajmujesz i czemu tu jesteś?
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 01-12-2012, 20:00
Kobieta, która została rozebrana nie z własnej woli to agresywna kobieta. Zwłaszcza taka, która jest przykuta do ściany. Dodać do tego strach i nieświadomość, co się z nią działo, gdy była nieprzytomna oraz niepewność co będzie, tworzy iście wybuchową mieszankę. Przynajmniej tak jest w przypadku Sayako. Nie zrobiła sobie tak naprawę nic z uciszenia przez faceta z okularami. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej ją to rozjuszyło. Zacisnęła mocniej swoje uda, jakby chociaż ten drobny gest mógł ją nieco okryć i szarpnęła rękoma, co raczej było spowodowane instynktem, aniżeli zdrowym rozsądkiem. Bo przecież to było logiczne, że sama się nie wydostanie. Miała chaos w głowie ujrzawszy, że nie jest sama. Nie było trzech załogantów, więc była szansa, że nie zostali złapani. Miała tylko nadzieję, że ten gostek tutaj nie wie o obecności reszty.
Sayako wyczuła okazję zawalczenia o wolność w momencie, gdy mundurowi zaczęli odpinać ich ze ścian. I chociaż dziewczyna ma ogromnego ducha walki, to nie przekłada się to zbytnio na jej fizyczność. Była zbyt słaba i mała, by mogła coś zdziałać kopaniem, gryzieniem i drapaniem. Zanim zdążyła się zorientować, stała już na placu z trójką załogantów. Nie dobrze. Rozdzielono ich. Ale z drugiej strony to dobrze. Prawdopodobnie ona wraz z Shao, Scarem i Jiro nie stanowili jakiegoś specjalnego zagrożenia i nie byli zbyt cenni, skoro wysłano ich do tzw. "bloku mieszkalnego". Mieli tutaj większe szanse na ucieczkę. Tylko, że jak? Dziewczyna rozejrzała się powoli. Ktoś taki jak ona z pewnością sobie nie poradzi, zwłaszcza, że nie miała przy sobie swoich igieł. Ewentualnie mogłaby spróbować przejść po siatce nie przejmując drutem kolczastym, ale po co? Zresztą i tak nie doszłaby do połowy ze swoimi zdolnościami, kiedy by ją złapano. Gdy podszedł do nich jakiś mężczyzna, dziewczyna postanowiła póki co grać.
-S..Samara proszę pana. - odpowiedziała cichym i drżącym głosem, spuszczając nieśmiały wzrok. Po chwili w jej oczach pojawiły się łzy.
-Co to za miejsce? kim są Ci ludzie? Czego chcą od nas? Nic nie zrobiłam... - powiedziała cicho rozglądając sie dookoła wystraszonym spojrzeniem, mając nadzieję, że pozostała trójka jej nie zdradzi.
Gentleman

Legendarny piracki oficer

Licznik postów: 879

Gentleman, 01-12-2012, 20:04
Ehh.Rządowa wyspa zamiast przesiedzieć te dwa dni lepiej iść w sam jej środek.Dobry plan nie ma co.-wymamrotał coś pod nosem i popatrzył po swoich towarzyszach.
Faust ,nie zgub tego kairouseki co masz na ręce jak wyjdziemy to je zabieram.-odrzekł do Fausta i wstał.Skierował się do najbliższej grupki wię??niów grającej w karty.
Witam.Czy można się dosiąść i zagrać z wami w karty?-zapyta wie??niów.Jeśli się zgodzą gra w karty przysłuchując się innym grającym.
Jeśli można wiedzieć to co my tu robimy?Dopiero mnie tu przysłali no to wiecie-zapyta współwie??niów gdy nadarzy się okazja.
Azahit

Piracki oficer

Licznik postów: 603

Azahit, 01-12-2012, 20:43
Tu ma się skończyć moja podróż? Nawet nie zaistniałem w tym świecie! - myślał gorączkowo.
Nic mnie nie powstrzyma, nawet jeśli będę musiał wyrwać te kraty gołymi rękami- jęczał Guitz w myślach.

Mętlik w głowie Kunichiego dobiegł końca, kiedy dwa jego oblicz byli zgodni, musieli wydostać się stąd za wszelką cenę.

Rozglądał się po celi, był cały aż się palił do działania, lecz nie dał tego po sobie poznać. Spojrzał na Fausta i liczył na jego doświadczenie, nie chciał wszystkiego zaprzepaścić przez jakiś głupi wyskok.
Starał się być spokojnym i nie ulegać zbytnio emocją.


Grupa B
Drakham

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,214

Drakham, 02-12-2012, 01:19
Faust z trudem usiadł i rozejrzał się po celi. Jego ciało było obolałe i czuł się, jakby w każdej chwili mógł zemdleć.
Jestem w samym środku rządowego więzienia. Mam przy sobie tylko Leonarda i Kunichi'ego. Chociaż...
Medyk zaczął się obszukiwać dłonią na której nie było zielonkawej bransolety - sprawdzał, jak wiele mu zabrali. Jeżeli zachował ze dwa skalpele oraz Battle Drug, jest nie??le.
Napłynęła kolejna fala osłabienia, tym razem z gorącą potrzebą zdrowego wyrzygania się. Stłumił to w sobie. Jego ciał było teraz bezużyteczne, więc to ta dwójka będzie musiała pełnić rolę narzędzi.
- Leonard, Kunichi... podejd??cie - zawołał załogantów, sam z trudem opierając się o ścianę.
- ??aden z was pewnie nie zna się na otwieraniu zamków? Tak myślałem. dobra - naszym priorytetem jest pozbyć się tego - wskazał palcem na Morski Kamień - z mojej ręki, wtedy wszystko się znacznie uprości. Popytajcie tutejszych wię??niów, przekonujcie, przekupcie, zastraszcie nawet jeśli trzeba. Potrzebny nam ktoś z umiejętnościami złodzieja. Możecie go skusić obietnicą pomocy w ucieczce - jak zechce poznać szczegóły, dajcie go do mnie. A, i sprawd??cie, czy zabrali wam Battle Drug. Id??cie - dokończył z trudem.
Sytuacja medyka była zła. Gdy zaczną eksperymenty, ktoś w końcu się zorientuje, że brałem udział w dawnym projekcie marynarki. A wtedy będę już po uszy w gównie, mogąc co najwyżej zadziornie pobulgotać.
Spokojnie - wystarczy ściągnąć ten przeklęty kamień z mojej ręki. Zamienię się w błoto i z Leonardem i Kunichim wewnątrz mnie wymknę się choćby i rurami ściekowymi. Byle tylko zdjąć to z ręki.
Faust czekał na rozwój sytuacji, usiłując skojarzyć usłyszane nazwisko. Kurogumo... kojarzył kogoś takiego z medycznego światka?

Grupa B - cela więzienna
Viva watashi!
1000sunnyGo

Król piratów

Licznik postów: 3,504

1000sunnyGo, 03-12-2012, 01:17
Kusanagi
- Insutantokatto!!!
- Seashot!!! - Joe wykonał szybkie kopnięcie z boku uderzając w lecące ostrze Kusanagiego. Obie strony starły się i spierały tak, że leciały iskry. Kusanagi po zażyciu leku od Fausta nie czuł się najlepiej. Miał w ustach posmak po kwaśnym smaku, lecz czuł w sobie siłę, która stale rosła.
- OoooooAAAAAAARGH!!! - odepchnął nogę łowcy i przebiegł kolo niego wykonując szybkie cięcie pozostawiając poprzeczną ranę przechodzącą przez tułów łowcy. Krew trysnęła na pokład. Joe zaklął i upadł na kolano trzymając się za ranę. Szermierz odwrócił się i dostrzegł lecące w jego stronę kolejne kopnięcie. Zablokował je mieczem, który trząsł się od naporu siły i odepchnął jego nogę przechodząc od razu do kontry. Joe odskoczył lecz nie zdążył wyjść z zasięgu miecza. Cięcie tym razem poszło po skosie.
- Guhhh! Cholera... przez cały czas kryłeś się z tą siłą?! Chyba za bardzo cię zlekceważyłem!
- Hmph! Co strach cię obleciał? Dawaj pokaż mi na co cię stać! - powiedział z wyzywającym uśmieszkiem. Po zażyciu Battle Drug szermierz czuł się znacznie pewniej. Nie... on czuł, ??E TO WYGRA!!!
- Proszę bardzo! Pokażę ci moją najsilniejszą technikę...

Reylih
Przedostał się przez szczelinę i rozejrzał się dookoła. W mroku wieży ciężko było coś dostrzec. Ogólnie wieżyczka była wąska, a cały środek zawalała sterta gruzu. Reylih wspiąłs ię po niej by dostać się na rozwaloną ścianę i rozejrzeć się nieco z wyższej wysokości, lecz po kilku krokach sterta się osunęła i rozwaliła zrzucając go na ziemię. Podniósł się i dostrzegł pod gruzem jakiś drewniany kant podłodze. Przerzucił kilka kamieni i zobaczył pod sobą drewnianą klapę w ziemi z mosiężnym uchwytem. Próbował otworzyć właz lecz nie dawał rady. Na szczęście zawsze pozostaje metoda siłowa. Rozległ się huk eksplozji i klapa poleciała w dół. Za nią był jakiś tunel, lub kanał do którego prowadziła stalowa drabinka. Musiał być głęboki, bo Reylih widział w dole tylko ciemność.

Makoto
- A więc mieszkasz gdzieś tu brzdącu? Możesz mi w drodze coś powiedzieć o tej wyspie?
- Jest bardzo piękna. Często jest mgła, lecz gdy jej nie ma to kolorowy las jest naprawdę piękny.
- A...aha. Dotarłem tu z załogą i się pogubiliśmy. Jestem piratem wiesz, a ty co robisz ta tej wyspie Kingaku?
- Naprawdę? Piraci przypływają tu bardzo rzadko, ale dziadek nie pozwala mi się z nimi spotykać.
- Dziadek?
- Tak. Mieszkam na tej wyspie z dziadkiem, właśnie do niego idziemy.
Rzeczywiście po kilku minutach drogi ujrzeli małą polankę na której była mała drewniana chatka.
- Dziadku! DZIADKU! WR?“CIŁEM! - Kingaku pobiegł w stronę chatki, a drewniane drzwi się otworzyły i ukazał się w nich siwy staruszek z brodą i włosami zawiązanymi w krótki kucyk. Ubrany był w szary sweter i szare spodnie z materiału oraz brązową skórzaną kamizelkę. Opierał się na krzywym drewnianym kiju. Był uśmiechnięty, lecz gdy ujrzał białowłosego mężczyznę z wielką kosą, jego mina spoważniała. Złapał chłopca i wepchnął do chaty zamykając drzwi.
- Głupi bachor... mówiłem żeby nie zadawał się z obcymi... - zamruczał staruszek lecz Spike i tak go usłyszał - Kim jesteś i czego chcesz?! - spytał się Makoto...

Grupa Sayako
- S..Samara proszę pana.
- A ja Jerry.
- Scum
- Shao - odparł kucharz z głupim uśmieszkiem, który nie zajarzył o co chodzi.
- Co to za miejsce? Kim są Ci ludzie? Czego chcą od nas? Nic nie zrobiłam... - powiedziała cicho Sayako rozglądając sie dookoła wystraszonym spojrzeniem.
- To? Jesteśmy w obozie pracy maleńka - odparł Jonbe śmiejąc się gromko - Dobra z ciebie aktoreczka, ale niemożliwe jest by nic nie zrobić i tu nie wpaść.
- Nie wiesz jak się stąd wydostać? - spytał Scar.
- HOHOHOHOHoHoHoho! Wydostać, nawet nie żartuj. Z tego miejsca nie da się uciec... niestety... - dodał to ostatnie smutno, ale po chwili się rozchmurzył - Które macie numery? To zaprowadzę was do waszych baraków.
Dopiero teraz piraci zorientowali się, że tuż przy obojczyku były małe naszywki z numerami.
- 8273, 8275, 8276 i 8279 Hmmm więc to będzie 34 barak. Chod??cie za mną. Prowadził ich przez wielki plac do baraków na północnym-wschodzie. Ich barak był drugim barakiem od lewej ściany po północnej stronie placu. Piraci rozglądali się w tłumie. Ludzie byli różni, wszystkie kolory skóry, wiek wahał się od 15 do 60. Większość stanowili mężczy??ni, ale było też trochę kobiet.
*DRRRRRRRRRRRRRRYYYYYYYYYYYYYYYYY?ƒ!*
Rozległ się długi dzwonek i wszyscy zaczęli wychodzić ze swoich baraków i kierować się na północny-wschód.
- Co się dzieje? - dopytywał się Jiro.
- To dzwonek do pracy... chod??cie trzeba iść, bo jeżeli nie władujemy się z innymi to nas zaciągnął do pokoju komendanta... a stamtąd mało kto wraca...
Piraci przyspieszyli kroku za resztą...

Grupa Fausta
Choć bardzo próbował, Faust nie mógł sobie przypomnieć tego imienia.
Kunichi za poleceniem Fausta wszedł w tłum i zaczął wypytywać ludzi... miał zamiar, lecz zapomniał o tym przyglądając się grze, do której dołączył się Leonard. Było to zwykłe Makao, lecz ten kto przegrał musiał wbić sobie gwó??d?? wyjęty z ławki w dłoń. Każdy miał 3 "??ycia" więc widać było, kto ma wygrać, a kto przegrać.
- Jeśli można wiedzieć to co my tu robimy?Dopiero mnie tu przysłali no to wiecie - spytał cieśla wykładając kolejną kartę.
- Hehehe naprawdę nie wiesz? - odpowiedział większy koleś z szwem pod okiem. Odepchnął innych graczy - Co powiesz na taki myk? Zagramy do 3 wygranych. Jeżeli wygrasz odpowiem na wszystkie twoje pytania, jeżeli przegrasz będziesz musiał wykonać mój jeden rozkaz. Zgoda?
Leonard zamyślił się...
- Ale gra na dwóch graczy jest trochę słaba. Jeżeli ktoś chce, może się dołączyć do gry na tych samych zasadach!
(Jak będziesz miał czas to rozegramy partię na kurniku. Jeżeli ktoś z waszego Teamu chce to może się dołączyć[Drakham, Azahit].)
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 03-12-2012, 02:32
Była zadowolona, że reszta podłapała, iż lepiej nie przedstawiać się swoim prawdziwym imieniem. No prawie wszyscy. W każdym razie Sayako postanowiła nadal odgrywać swoja rolę.
-Wioska, z której pochodzę wraz z moimi trzema głupimi braćmi została napadnięta i znale??liśmy się po prostu na statku piratów. To wszystko. - powiedziała drepcząc za mężczyzną, rozglądając się przy okazji dookoła. Sporo ich tutaj było. Aż dziw, że nie było żadnych buntów ani zamieszań.
-Czemu uważa pan, że nie można uciec z tego miejsca? Wielu próbowało? - zaczynała się dopytywać, lecz wtem rozległ się jakiś d??więk. Ach, no tak. Skoro obóz pracy, więc trzeba pracować. Sayako zmrużyła nieco oczy. Nie zamierzała tutaj zostawać długo. Musi znale??ć sposób na wydostanie się z tego miejsca jak najszybciej. Miała nadzieję, że pozostała trójka myśli nad tym równie intensywnie co ona.
-Ten komendant... kto to taki? Co masz na myśli mówiąc, że mało kto wraca? - zapytała zrównując krok z Jonbim. Co prawda nie miała jeszcze nic konkretnego w głowie, ale... chociaż o było dość ryzykowane. Nie mogła nic robić pochopnie. A moze właśnie pochopność byłaby najbardziej skuteczna. Odetchneła cicho i spojrzała w niebo i zaczęła trzeć bliznę, co było dla niej tak charakterystyczne kiedy nad czymś się zastanawiała.
-ilu jest strażników przy bramie? - dodała po chwili.
Azahit

Piracki oficer

Licznik postów: 603

Azahit, 03-12-2012, 17:27
- Wole oglądać jak wy gracie, dawno nie grałem i nie chce się zbła??nić, ale jak popatrzę chwile do od razu sobie przypomnę- powiedział spokojnie.

W trakcie gry, uważnie oglądał całość z nadzieją ze przypomni sobie zasady.





Grupa B
salces01

Imperator

Licznik postów: 2,170

salces01, 03-12-2012, 18:23
Kur.a mocne to coś od Fausta. - Powiedział sam do siebie Kusanagi - Wygram to! Muszę to tylko szybko skończyć, bo nie wiem ile czasu jeszcze będzie trwało działanie tej tabletki. - Po chwili zwrócił się do przeciwnika.

Najsilniejszy atak powiadasz? W takim razie i ja wyciągnę asa z rękawa. - Kusanagi szybko stworzył pod sobą lustro jak do Sugu ni Katto, po czym zmienił moc na pazury. Szybko za pomocą pazurów i miecza zaczął wdrapywać się na maszt. Chciał znale??ć się jak najwyżej nad lustrem. Wyjął miecz i zrobił coś bardzo głupiego. Skoczył celując w lustro... Raion no..., w locie szybko machnął prawą ręką, tworząc sierpy wycelowane w lustro. Chciał, żeby zdezorientowały one i tak rannego już przeciwnika i złapał za miecz obiema rękoma. Gdy dolatuje do lustra, wybiją się z całych sił ... Kogeki!!!.


Miał nadzieję, że cały atak się powiedzie i lustro oraz wysoka odległość spadania, nada Kusanagiemu niezykłą prędkość i zwielokrotni siłę uderzenia.


Jeżeli w trakcie wspinania się, Joe będzie próbował zwalić kucharza lub przeszkodzić mu w ataku, Kusanagi skacze na lustro zanim dojdzie najwyżej jak się da.
Nie chce dać przeciwnikowi dojść do ataku.
Gdyby nie zdąrzył wdrapać się nawet trochę, wtedy szykuje się do obrony przed atakiem.
Gentleman

Legendarny piracki oficer

Licznik postów: 879

Gentleman, 03-12-2012, 18:23
Hmmm.Troche informacji by mi się przydało.Dobra umowa stoi.Faust grasz z nami czy wolisz sobie odpuścić.-zwrócił się do doktorka.
Rozsiadł się wygodnie i czekał na rozpoczęcia partyjki.
KsiadzProbosz

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,415

KsiadzProbosz, 03-12-2012, 18:24
Reylih bez namysłu zaczął schodzić po drabince na dół. Zwykła ludzka ciekawość karze iść mu dalej.

Schodził powoli, stawiając ostrożnie każdy krok. Nie dlatego że bał się ciemności. Był z nią oswojony. Przypomniało mu się kiedy jego mistrz za złe zachowanie wrzucił go na tydzień do ciemnej izolatki. Stary Silvers czasami miał takie odwały, chłopak tego nie rozumiał. Zawsze wmawiał sobie że jego opiekun robi to aby stał się silnym piratem. Po części mu się uda. Nawigator nawet nie zauważył kiedy stał się takim samym szaleńcem jak John.

Dokładnie wsłuchiwał się w odgłosy z dołu. Zatrzymując się na drabince przy każdym większym hałasie. Zdawał sobie sprawę gdzie się znajduje i co go może czekać jeśli popełni choć jeden błąd. Cały czas uspokajał się.

Starał się nie myśleć o swojej załodze. Przyprawiło by go to o kolejne zmartwienia. Schodził dalej w dół. Powtarzając sobie że ma silną załogę i na pewno sobie poradzą.
Pucipi

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,038

Pucipi, 03-12-2012, 20:46
Eh.. Westchną Spike przed zamkniętymi drzwiami drapiąc się po białych włosach.
Słuchaj staruszku, owszem jestem piratem, ale uwierz mi, gdybym chciał zrobić ci coś złego nie zdążył byś nawet zamknąć drzwi. Zgubiłem załogę i szukam informacji. Jeśli mi nie wierzysz możemy rozmawiać przez drzwi.

Jeśli dziadek nie otworzy Makoto opiera się o ścianę z założonymi rękoma i rozmawia przez drzwi. Jeśli otworzy wtedy wchodzi rozglądając się po domu, dziękuje i siada pod ścianą zadając pytania. Możesz mi coś powiedzieć o tutejszym więzieni, jego dozorcy i jak się tam dostać. Jak już mówiłem zgubiłem załogę. Wiesz gdzie mogą być? Byłbym też szczęśliwy gdybyś powiedział mi jeszcze ogółem coś o wyspie. Im szybciej mi odpowiesz tym szybciej się stąd ulotnie.
Jeśli staruszek nie odpowie kronikarz podchodzi do drzwi, bierze je z kopa i wchodzi do środka. Następnie łapie dziadka za frak i trzymając go pod ścianą. Chciałem być miły, ale jestem w trudnej sytuacji więc gadaj szybko żebym mógł już stąd iść Po czym zadaje te same pytania.
1000sunnyGo

Król piratów

Licznik postów: 3,504

1000sunnyGo, 05-12-2012, 01:18
Reylih
Zszedł w dół z 8 metrów, aż dotknął podłoża. Przed sobą miał ciemność wymacał przestrzeń dookoła siebie. Wyglądało na to, że stał przed wejściem do tunelu o szerokości półtora metra. Bez dłuższego namysłu ruszył przed siebie...

Kusanagi
Kusanagi wytworzył lustro i błyskawicznie dobiegł do masztu. Zmienił moc na pazury i zaczął się zręcznie wdrapywać po maszcie. Joe obserwował to wszystko ze zdziwieniem. W końcu gdy był dostatecznie wysoko skoczył w dół i posłał kilka sierpów powietrza. Łowca bez problemu je uniknął.
- Raion... - Kusanagi wyprostował nogi by mocniej uderzyć w lustro i walnął z ogromnym impetem w ziemię. Wstrząs przeszedł jego nogi, a kości piszczelowe bolały jak cholera. Lustra nie było. [Obrażenia: Wstrząs, ból kości. 60% Szans na wykonanie testu zręczności. Ból przy poruszaniu się. ??ycia: 660>>556] Ból był tak nagły i silny, że łzy same pociekły z oczu pirata.
- Laguna... - Kusanagi dostrzegł wirującego w powietrzu Joego. Towarzyszył mu niebieski błysk, który tworzył okrągłą smugę światła. Kuk próbował zrobić unik, lecz jego nogi odmówiły posłuszeństwa.
- CRUSHER!!! - potężne kopnięcie uderzyło w lewy bark kuka z wielkim impetem. Oczywiście bark jak i kilka żeber oraz narządy zostały pogruchotane.
[Obrażenia: Połamane kości i organy. Piekielny ból, szczególne serce. Imobilizacja przez ból. [b][??ycia: 556>116] Szermierz wciąż trzymał miecz i patrzył się mętnym wzrokiem w stronę łowcy.
- Jakieś ostatnie słowa? - spytał przykładając czubek niebieskiego buta do jego lewej skroni.
*Wuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuch*
Coś poleciało w stronę Joego i uderzyło go tworząc silny podmuch powietrza. Joe odleciał do tyłu na pokład, a Kusanagi przewrócił się bez siły i leżał na plecach ciężko dysząc. Patrzył się w górę i widział jakąś sylwetkę na maszcie... lecz jego wzrok robił się coraz bardziej mętny.
- Sorry Lazurowa noga, ale mam do załatwienia ważną sprawę z tym piratem, więc będziesz musiał poczekać na odbiór nagrody... - powiedział koleś na maszcie. Jego głos wydawał się być znajomy... Lecz pirat nie miał już siły dalej słuchać rozmowy... [Utrata przytomności]

Makoto
- Kuh...! Przeklęci piraci... Dobra, wła??, pytaj i zjeżdżaj stąd - odparł po chwili staruszek niezadowolonym tonem.
Wnętrze chatki nie było jakieś specjalne. Dach był niski. Jego kosa się była za duża więc musiał ją trzymać w poziomie i odłożyć przy ścianie. Był mały przedsionek z kuchnią i jeden pokój. W pokoju był mały piecyk na drewno, jedno łóżko, stół i cztery krzesła. Pirat wziął jedno i usiadł przy stole. Kingaku siadł obok dziadka i przyglądał się chłopakowi.
- Możesz mi coś powiedzieć o tutejszym więzieniu, jego dozorcy i jak się tam dostać?
- ...
- Jak już mówiłem zgubiłem załogę. Wiesz gdzie mogą być?
- Skąd niby miałbym to wiedzieć. Las jest ogromny, więc szukanie twoich towarzszy byłoby jak szukanie igły w stogu siana.
- Byłbym też szczęśliwy gdybyś powiedział mi jeszcze ogółem coś o wyspie. Im szybciej mi odpowiesz tym szybciej się stąd ulotnie.
- Dobra to ostatnie pytanie. Odpowiem ci na nie i odejd??.
- Zgoda
- ...
Po usłyszeniu tego co chciał, zgodnie z poleceniem wyszedł z chatki. Tylko co dalej? Mgła przez czas jak siedział w chatce prawie całkowicie się rozrzedziła.

Grupa Fausta
Gra szła dwójce piratów bardzo ciężko. Przegrywali niemalże do zera. Widać szczęście im nie sprzyjało. Kunichi obserwował uważnie całą rozgrywkę.
- Mogę się dołączyć?! - zapytał gdy wyglądało to na ostatnią rozgrywkę dla piratów Utgardu. Rzezimieszek spojrzał na niego z chytrym uśmieszkiem.
- Nie ma sprawy - odparł pewny siebie. Ta pewność go zgubiła.
Gdy tylko muzyk dołączył się do gry, szala gwałtownie przechyliła się na ich stronę. Więzień nie mógł wygrać ani jednej rundy aż w końcu wynik się wyrównał.
Na to ostatnie starcie zeszli się wszyscy wię??niowie z celi, którzy cisnęli się by zobaczyć zaciekły mecz. Karta za kartą, przekleństwo za przekleństwem i... MAKAO! I PO!
Drużyna Utgardu zwyciężyła. Kolo cisnął stołem rozrzucając wszystkie karty i miał zamiar przywalić piratom, lecz reszta go powstrzymała. Po chwili się uspokoił.
- Dobra... wygrana to wygrana. Chcecie wiedzieć co nas czeka? Mamy być królikami doświadczalnymi na leki dla marynarzy. Będą nam wstrzykiwać różne gówna i potem będziemy ze sobą walczyć, by sprawdzić rezultaty tych środków...

Grupa Sayako
- Wioska, z której pochodzę wraz z moimi trzema głupimi braćmi została napadnięta i znale??liśmy się po prostu na statku piratów. To wszystko - zaczęła się tłumaczyć.
- Jak to? To nie dołączyliśmy się tam z własnej woli?! - zapytał ze zdziwieniem Shao.
- Huahahaha! Szczerze nie obchodzi mnie to. Mieliście pecha i tyle. Będziesz musiała żyć z tym do końca życia - odparł Jonbi. Dalszą rozmowę przerwali strażnicy w szarawych mundurach poganiając ich przez bramę. Sayako nie zdążyła zadać kolejnego pytania, ale sama dostrzegła odpowied??. Strażników przy tej bramie było ośmiu. 4 po lewej i 4 po prwej ustawionych w szeregu i popędzających resztę. Prawdopodobnie było też kilku po drugiej stronie... gdy przeszli okazało się, że miała rację. Jonbi i Scar zniknęli jej z oczu. Jiro także nie było. Jedyni Shao wiernie jej dotrzymywał towarzystwa. Zabrzmiał d??więk gwizdka i rozkaz - Zbiórka!!!
Wszyscy zaczęli ustawiać się w dziesięcio-szeregu. Po prawej mężczy??ni, a po lewej kobiety. Mikra Sayako znalazła się w 4 rzędzie. Na przeciw nich w szeregu ustawiła się 20 strażników w mundurach. A pomiędzy nimi przechodziły 2 osoby. Jeden z nich był ubrany w białe spodnie mundurowe i rozpięty mundur z zieloną opaską na lewym ramieniu. Miał krótkie szarawe włosy sterczące do góry i ostre rysy twarzy. Przez rozpięty mundur można było dostrzec solidnie umięśnioną klatę. On sam był tęgi i wysoki, ale nie był napakowany jak jakiś goryl. Miał ostre rysy twarzy i surowy wzrok. Przechadzał się i przyglądał wszystkim żołnierzom. Razem z nim szedł gość ubrany w identyczny biały mundur jednakże on był ubrany jak przystało. Także miał zieloną opaskę. Był nieco niższy i miał włosy identycznego koloru, które były do ramion. Najbardziej rzucał się w oczy kogut na jego głowie w kształcie 3 zawiniętych spirali. Nie miał strzelby tak jak strażnicy, a zamiast tego miał przytroczoną katanę w białej pochwie. Podeszli do pierwszego żołnierza w rzędzie, za salutowali mu i o czymś gadali, a potem padła komenda "Rozejść się". Wszyscy znowu ruszyli do pracy. Sayako zatrzymała się i wędrowała wzrokiem za odchodzącymi gośćmi. Nie zobaczyła gdzie poszli, bo strażnik pospieszył ją strzelając batem w ziemię. Dziewczyna ujrzała cel ich wędrówki. Ogromny rów czarny rów...

Reylih
Cały czas szedł do przodu w tych egipskich ciemnościach. Kilka razy się wywrócił lecz ciągle szedł przed siebie. Na szczęście korytarz nie miał zakrętów. Szedł tak może z pół godziny, choć ciężko mu to było ocenić, bo wędrówka wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Czasami miał zamiar dać sobie spokój i wrócić się, ale przekonywał się, że droga powrotna jest dłuższa niż ta co mu została. W końcu ujrzał cienki strumień światła. Pobiegł w jego kierunku aż rąbnął w ścianę. Światło dobiegało z małej dziurki w suficie. Pirat wymacał drabinę i wspiął się po niej do góry. Na drodze stanęła mu druga drewniana klapa. Próbował ją podnieść, lecz wyglądało na to, że czymś była przywalona...
Usłyszał gdzieś wyżej jakieś szmery rozmowy.
KsiadzProbosz

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,415

KsiadzProbosz, 05-12-2012, 18:26
Przysłuchuje się uważnie rozmowie, ma nadzieje że usłyszy znajomy głos. Starał się nie myśleć o swoje załodze. Wyjście na zewnątrz i walka była by bardzo głupim pomysłem. Z resztą klapa i tak była przywalona. Do tego coś tu śmierdzi. Pomyślał nawiagot.

Blondyn nigdy nie należał do osób cierpliwych Pierdole to, nie będę tu czekał. Nawigator przywalił Bubble Break w klapę.

Gdy mu się to uda wychodzi sobie jakby nigdy nic. Rozgląda się po miejscu w którym jest i mówi wprost do rozmówców których podsłuchiwał. Cześć jestem "Dewastujący" Reylih, a wy macie przejebane. Po czym od razy przystępuje do ataku. Na początku używa Bubble Granade. Korzystając z zamieszanie przez eksplozje. Podbiega do wrogów i używa Tańca Wilka aby szybko ich pociąć.

Spoiler

- Bubble Grenade - Reylih wyrzuca z rąk masę baniek które działają jak pociski
- Bubble Break - Dzięki zamienieniu swojej pięści w bańkę, Reylih może zmniejszyć grubość powłoki, tak że przy uderzeniu posyła strumień sprężonego powietrza, który rozsadza wszystko co uderzy.
-Taniec wilka, szybkie obroty wokół własnej osią tworzące grat ciosów.

Drakham

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,214

Drakham, 05-12-2012, 20:51
Gdyby nie to, ze to fizycznie niemożliwe, obecni w celi mogliby przysiąc że Faust zastrzygł uszami na d??więk słów "eksperymenty", "króliki doświadczalne" i "leki".
automatycznie przestawił swój mózg na tryb analityczny. Co prawda informacje były skąpe, ale zawsze coś.
Testują leki na wię??niach. Logiczne. Są tu wyłącznie piraci zaprawieni w bojach, o sile porównywalnej do przeszkolonych marynarzy. Parametry porównywalne, a i materiału do badań dużo. Wstrzykują a potem każą walczyć. Stymulanty bojowe? Środki zwiększające wydolność? Medykamenty przyśpieszające regenerację tkanek? Najprawdopodobniej.
Medyk poskrobał się w głowę.
Nie mogę pozwolić przeprowadzać eksperymentów na sobie. Może to zmienić parametry mojego ciała, i zaburzyć moje badania. Czyli muszę uciec, poszukać laboratorium, zabrać wyniki tych badań, zniszczyć kopię. Dla pewności zabić naukowca. Zbyt dobrze wiem czym kończy się takie zdobywanie przewagi...
Faust miał już gotowy plan ucieczki. Sprawdził, czy w najbliższej okolicy są strażnicy, po czym nachylił się do wię??niów z którymi grał.
- Powiedzcie... nie macie ochoty się stąd wyrwać?
Pozwolił, by jego pytanie rozeszło się po tłumie i pobudziło ciekawość.
- Nie jestem zwykłym facetem. Jestem członkiem załogi Dewastującego Rayliha. Zjadłem Diabelski Owoc dzięki któremu mogę was bez najmniejszego wysiłku przenieść na zewnątrz - medyk kusił obietnicą wolności.
- Ale żeby to zrobić, musicie mi pomóc. Przez to cholerstwo - pokazał zielonkawą bransoletę - nie mogę użyć swych mocy. Ręka rękę myje, jak mawiają. Wy pomożecie mi, ja pomogę wam i razem się stąd wyrwiemy, przy okazji piorąc pyski paru marines. W doku czeka statek mojego kapitana, dość duży by nas pomieścić. Wystarczy, że znajdzie się tu umiejętny włamywacz i mi to ściągnie. A wtedy już z górki, zapewniam was.
Faust miał nadzieję, że Leonard ani Kunichi nie wygadają się nagle że statek jest za mały na nich wszystkich. W obecnej sytuacji ściągniecie Kairouseki z łapy to priorytet.
Gdy znajdzie się ktoś, kto uwolni Johanna, ten jeszcze raz sprawdzi czy w okolicy nie ma straży lub kamer - te ostatnie zalepi Kotei-ta - po czym powie:
- A teraz absolutna cisza. to co zrobię jest nieprzyjemne ale całkowicie nieszkodliwe. Jak narobicie hałasu, to cały plan w pizdu.
To rzekłszy każe Leonardowi potrzymać Kairouseki, po czym rozleje się po całej celi i zacznie wchłaniać osadzonych. Gdy ich "przechowa", powie Leo by ten położył bransoletę za kratami, po czym wessie i współtowarzyszy.
Następnie zamieniwszy się w błoto przepełznie między kratami i z powrotem wypości załogantów - w ten sposób będą wolni a Leo zatrzyma Morski Kamień.
- Ale będziesz musiał pokryć mi nim ostrze - powiedział.
Dobra. Są wolni. Teraz trzeba znale??ć to całe laboratorium. Najlepiej złapać jakiegoś strażnika i go przepytać, ewentualnie cichcem zaatakować stróżówkę. Faust rozejrzał się po okolicy, szukając szybu wentylacyjnego - zmieniony w błoto mógłby takowym przekradać się niezauważony.

Faust - Cela więzienna
Viva watashi!
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź