Kitani - Rozgrywka
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
1000sunnyGo

Król piratów

Licznik postów: 3,504

1000sunnyGo, 29-11-2012, 01:12
To co ujrzał kronikarz nie było wyspą. Na środku morza unosiła się duża boja w kształcie budki telefonicznej. Do połowy była metalowa ściana z symbolem przedstawiającym czarne kółko, dwa poprzeczne paski po obu stronach jakby skrzydełka, bolec u góry i 3 bolce u dołu. Pod nim był napis DL-9. Górna część była to szyba za którą siedział jakiś gość w szarym mundurze i szarej czapce do munduru z daszkiem. Była całkiem gęsta mgła, a kolesia zauważył przez lunetę. Gdy piraci podpłynęli bliżej dozorca ich zauważył.
- [size=125]STAĆ! ZATRZYMAJCIE SIĘ! - rozległ się d??więk z megafonu na dachu budki.
Podpłynęli pod budkę i Reylih, Jiro i Kusanagi wystawili głowę za burtę. Koleś kartkował plik jakichś kartek aż wreszcie zatrzymał się na jednej i spojrzał na Reyliha. Otworzył przednią szybkę budki i zawołał.
- Piraci co? Wiecie gdzie w ogóle trafiliście? - spytał się ich z uśmieszkiem kogoś, kto cieszy się że zna odpowied?? na pytanie. Kapitan spojrzał na kronikarza, lecz ten nie miał pojęcia.
- Jesteście w strefie strzeżonej przez marynarkę i rząd światowy. Ta wyspa nazywa się Kitani i znajduje się na niej trzecie największe na świecie więzienie i pierwszy pod względem wielkości po tej stronie GL obóz pracy, Dread Lock. Teoretycznie nie powinniśmy was tu nie wpuszczać, ale nie chcemy waszej agresji i nie mamy ochoty wysyłać oddziału marynarki na każdy gówniany piracki statek. Dlatego jeśli chcecie musicie popłynąć na północny zachód stąd aż ujrzycie wyspę. Jeżeli zobaczycie mury obozu, to opłyńcie wyspę płynąc w stronę zachodnią aż ujrzycie las. Niedaleko jest mały pomost. Log nastawi się wam w 2 dni, więc jeśli sobie tam grzecznie zaczekacie to będziecie mogli odpłynąć bez żadnego ataku z naszej strony.
??ołnierz otworzył szufladę i rzucił im czerwone zawiniątko. Była to zwinięta szeroka czerwona wstęga.
- Co to jest? - spytał zaciekawiony Reylih.
- Znacznik. Przywiążcie to do masztu tuż pod flagą, a wieże strzelnicze wyspy was nie zaatakują. Jak będziecie odpływać oddajcie ją strażnikowi na innej boi - zamknął szybkę i usiadł przykrywając daszkiem oczy by prawdopodobnie powrócić do drzemki.

Piraci wiedzieli, że co jak co, ale w otwartym starciu z prawdopodobnie ogromną siłą przeciwnika nie mieli szans, więc posłusznie posłuchali żołnierza przywiązując wstęgę i płynąc w wyznaczonym kierunku. Mgła była bardzo gęsta, ale przynajmniej deszcz przestał padać. Po kilku minutach ujrzeli wielki na ponad 5 metrów mur, który otaczał tą część wyspy. W niektórych miejscach widać było pogrubione kolumny, które były prawdopodobnie wieżami strzelniczymi. Nie mieli pewności, ponieważ mgła zasłaniała wszystko od 5 metrów wzwyż. Opłynęli wyspę aż rzeczywiście ujrzeli stary drewniany pomost. Zacumowali statek i zaszli na konstrukcję. Przed nimi roztaczał się wielki las liściasty, pełen pomarańczowo-żółtych drzew, które ścieliły także podłoże. Na dworze było dosyć zimno. Kilkanaście metrów od pomostu i kilka od drzew stała drewniana tabliczka z napisem wymalowanym czarną farbą, która ściekała po tablicy.
"Las Shimori"
KsiadzProbosz

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,415

KsiadzProbosz, 29-11-2012, 14:48
Dobra to kto idzie ze mną. Tą marynarkę powaliło jeśli myśleli że mamy tu siedzieć dwa dni.

Reylih był wyra??nie podekscytowany miejscem w którym się znajdują. To więzienie może znajdę tu kilku interesujących piratów. Trzeba to zrobić z głową, bo jesteśmy w dość niebezpiecznym miejscu. Dzielimy się na dwie grupy. Jedna idzie ze mną, druga z Makkim. Jiro, Scar i Shao zostajecie i pilnujecie statku.

Kapitan przed wyjściem zabrał jakieś dwa szale i obwiązał sobie nimi głowę, Teraz mało kto by go poznał przypominał raczej hindusa. Wszyscy którzy mają nagrody niech zrobią to samo, nie wiadomo co się może zdarzyć to w końcu więzienie. ??adnych walk! Prosty zwiad, chce wiedzieć na czym stoimy. Spotykamy się tu za trzy godziny i ustalamy co robimy dalej.Napakował torbę batonikami, butelką wody. Szpony założył od razu na swoje dłonie.

Czekał aż jego załoga się podzieli i poprowadził swoją grupę w głąb ciemnego lasu...Skupiony, gotowy na wszystko jak prawdziwy przywódca.
Azahit

Piracki oficer

Licznik postów: 603

Azahit, 29-11-2012, 15:37
Marynarka pozwala na takie rzeczy? Kunichi był zdziwiony ich reakcją.

Przed wyjściem ze statku wsadził kilka batonów do torby.

- Dobra ja pójdę z Makkim - odparł po chwili zastanowienia.

Kunichi był lekko zestresowany będąc na takiej wyspie. Pod kilkoma względami przypominała mu przed ostatnią wyspę, gdzie został złapany do niewoli. Zatęsknił za poprzednią wyspą.

Spokojnie czekał, aż reszta drużyny zdecyduje się wybrać grupę.
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 29-11-2012, 15:43
Dziewczyna nie odczuwała żadnych skutków ubocznych zażycia przygotowanej przez siebie trucizny. Przynajmniej na tą chwile czuła się dobrze i miała nadzieję, że takowy stan pozostanie. Zdziwiło ja podejście tamtego gościa, mimo wszystko. Wydawało jej sie to jakoś mało realne i szczerze, ale wolała swoje wątpliwości pozostawić dla siebie. Z tego co zrozumiała, mają siedzieć na dupach przez dwa dni? Na pewno takie założenie się nie powiedzie. Może znała ich krótko, ale zdążyła się juz nauczyć, że kto jak kto, ale ta załoga do najcierpliwszych z pewnością nie należy. Usłyszawszy pytanie kapitana, uniosła lekko rękę nad głowę.
-Ja. - zgłosiła się. Jakoś nie do końca jej się widziało szukanie kapitana za parę godzin. Oczywiście w założeniu, że trucizna działa i Sayako będzie musiała wykonać jego rozkaz. Jeśli zadziała, wolała być w jego pobliżu, a nie po drugiej stronie wyspy czy co to tam jest.
-Proponuję by Faustchin poszedł z Makkichin z racji tego, że jest medykiem. - dodała, chociaż coś takiego było raczej oczywiste. Udała sie na moment do kajuty biorąc swoja torbę wypełnioną igłami z truciznami, oraz paroma ziołowymi medykamentami. Wolała być gotowa w razie jakiś nieprzyjemnych ewentualności. Następnie wzięła butelkę wody i koc oraz napchała torbę batonami, ktore wygrali. W sumie były całkiem smacznie. Z jednym z nich pomiędzy wargami wróciła na pokład gotowa na eksploracje tego miejsca. Omal nie zakrztusiła się batonem widząc ich kapitana wyglądającego tak dziwacznie. Wolała jednak tego nie komentować, chociaż śmiech sam cisnął się na jej usta.
Gentleman

Legendarny piracki oficer

Licznik postów: 879

Gentleman, 29-11-2012, 17:29
Kolejna głupia wyspa na ,której jest zimno.Nie lubie zimna.Stfu-powiedział i spłunął na pomost.
Ide z tobą Reylih!-odrzekł do kapitana i pobiegł do siłowni by zabrać włócznie oraz tarcze.
Następnie staje koło kapitana i drepta by się ogrzać.

Ooo.Skąd masz batona?Daj jednego ,a nie sama zjadasz.-zwrócił się do Sayako gdy ta pochłaniała jednego z nich.
Mmm.Strefa marynarki i my pchamy się tam zamiast przeczekać.Będzie ciekawie.-pomyślał i schował swoja jaszczurke do kieszeni.
Gdy będą już w lesie przygląda się pobliskim drzewom.Gdy będzie miał chwile spróbuje je przeciąć i sprawdzić czy te drzewa z kolorowymi liśćmi mają jakieś ciekawe właściwości.

Pomost Grupa Reyliha
Pucipi

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,038

Pucipi, 29-11-2012, 20:34
Makoto najpierw postanowił zabrać sprzęt, a dopiero potem dołączyć do załogi. Wziął ze sobą swoją torbę podręczną z ołówkiem, gumką, piórem. Do tego doszedł oczywiście dziennik pokładowy i kilka batoników, plus woda. Sprawdził jeszcze czy ma wciąż butelkę alkoholu, którą zakosił z imprezy i łapiąc swoją nową kose ruszył do pozostałych. Sarą broń zostawił w siłowni.

Widząc podzielone grupy na nr 1 :Reylih, Sayako, Leonarda i nr 2: Makki, Kunchi i najpewniej Fausta postanowił dołączyć do Kuka. Jedna grupa będzie miała kapitana, a druga dodatkową osobę. Był jak zwykle lekko zmęczony, ale zarazem podniecony nową wyspą. Zanim się rozdzielimy, Reylih jaki masz plan? Idziemy na samobójstwo do więzienia, albo wejdziemy tam po cichu czy raczej chcesz przeszukać las? Wydaje mi się że do zwykłego spaceru po lesie nie trzeba się dzielić w grupy. Skończył rozciągając ręce, po czym opierając się o kose.
Drakham

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,214

Drakham, 29-11-2012, 21:28
Faust słysząc rozmowę z facetem z budki, a następnie to, iż dobili do brzegu, ostrożnie zawinął swój specyfik w dwa oddzielne male woreczki, w jednym umieszczając 9 a w drugim 10 pigułek.
Zrobiwszy to, Wyszedł na pokład a następnie zeskoczył lekko na pomost. Zapoznawszy się z sytuacją, kiwną głową, po czym podszedł do grupy dowodzonej przez Makki'ego. Uśmiechną się błogo.
- Ach, obóz pracy. Nareszcie okazja do uzupełnienia braków w obiektach laboratoryjnych. Kto wie, może będę miał szczęście i znajdę coś w siedzibie marynarki? A, właśnie - powiedział, po czym rzucił Raylihowi mniejszy z woreczków. - Macie małe co nieco na drogę. To Battle Drug. Zażyjcie, jak sytuacja zrobi się nieciekawa. Najwyżej jedna na raz, inaczej nie odpowiadam za efekty uboczne.
Viva watashi!
salces01

Imperator

Licznik postów: 2,170

salces01, 29-11-2012, 22:36
Kusanagi wysłuchał co wszyscy mają do powiedzenia i powiedział - Dobra. W takim razie ze mną idzie Kunichi, Makoto i Faust.
Chłopaki, od razu Wam mówię. Próbujmy się nie rzucać w oczy... przynajmniej na początku. Tak Faust, wiem, że to wymarzone miejsce dla Twoich badań i w ogóle, ale pamiętajmy też, że to jest więzienie i zapewne możemy tam znale??ć niejednego silnego bandziora.
- Pochodził chwilę w kółko, szybko poszedł do magazynu, wziąć do torby nieco batonów i wody, po czym wrócił do załogi i podszedł do Fausta, cicho mówiąc - Nie zinterpretuj ??le mojej "przemowy" sprzed chwili. Powiedziałem, że nie będziemy się rzucać w oczy... na początku. Najpierw będziemy musieli ogarnąć nieco jak ten budynek jest zbudowany. Liczę na Twoją inteligencję. Nie możemy przecież narobić rabanu od razu po zejściu ze statku. Z resztą sam też chcę nieco się pobawić z wię??niami. Na początku spokojnie. Pó??niej się nieco rozlu??nimy. - Kusanagi odszedł i powiedział do reszty grupy - Dobra! Bierzcie co tam chcecie wziąć i ruszamy. Wychodzimy za 15 minut. Nie czekam na nikogo!

Kucharz usiadł na burcie i zaczął machać spokojnie mieczem, odliczając czas.
1000sunnyGo

Król piratów

Licznik postów: 3,504

1000sunnyGo, 30-11-2012, 02:48
Piraci rozdzielili się na dwie grupy. Grupa pod dowództwem Kapitana ruszyła bardziej na północ, a grupa Kusanagiego na południe (brzeg i pomost jest na wschodzie).

Grupa Reylih
Szli w lu??nym szyku. Pierwszy szedł Reylih, a obok niego rozmawiająca z nim Sayako. Tuż za nimi szedł Leonard i rozglądał się dookoła oglądając drzewa jak i ogólnie przyrodę. Zimno im doskwierało, ale nie tak bardzo jak mgła, która niemalże całkowicie ograniczała ich widoczność. Szli z jakieś pięć minut przez monotonny las usłany pomarańczowym dywanem liści. Nagle coś zaszeleściło obok.
- Stójcie! - rozkazał kapitan. Miał przeczucie, że coś się czaiło w pobliżu. Rozejrzał się dokoła i wtedy oboje dostrzegli, że nie ma z nimi Leonarda. Wtedy usłyszał jakiś szelest za sobą i gwałtownie się odwrócił. Oboje mieli wyostrzone zmysły... gdy nagle
- MELDUJĘ SIĘ, ??E JESTEM PANIE KAPITANIE!!! - krzyknęła na całe gardło Sayako. Reylih o mało nie dostał zawału i upadł na ziemię z wrażenia.
- CO TY ROBISZ IDIOTKO??!!! - krzyknął na nią wściekle.
- Ale o co chodzi? - spytała dziewczyna nie rozumiejąc jego napaści na nią.
- JAJA SOBIE RO... - wtedy przypomniał sobie, że pomysł z meldowaniem co 4 godziny... był jego pomysłem i zamilkł. Dziewczyna pomagając mu wstać dostrzegła w oddali jakiś czarny cień, który mignął we mgle.
- Za tobą! - krzyknęła zielarka, a Reylih gwałtownie odwrócił się i walnął Bubble Break w powietrze. Przez chwile była cisza, lecz nagle zawiał potężny podmuch wiatru, który podniósł z ziemi liścia tak, że spadł na nich złoty grad. Przysłonili rękami twarze, a gdy wiatr ustał Sayako już nie było... Wszędzie były tylko drzewa i mgła... gęsta biała mgła...

Leonard
Cieśla cały czas przyglądał się drzewom, aż nagle zatrzymał się. Na jednym z drzew była wyryta strzałka. Podszedł kawałek w jej kierunku i zobaczył kolejną, potem następną i jeszcze jedną.
- Hej widzieliście to? - spytał się załogantów z grupy, lecz nikogo nie było - REYLIH!!! SAYAKO!!! GDZIE JESTEŚCIE??!!! - nie było odpowiedzi na jego wołanie. Nie mając nic innego do roboty poszedł dalej za strzałkami. Poczuł szarpnięcie w okolicy szyi i...

Grupa Kusanagiego
Szli w nieco innym kierunku niż grupa kapitańska. Na przedzie szedł Kusanagi, za nim Faust i Makoto, a na samym końcu szedł Kunichi przygrywając smutną piosenkę na swojej gitarze.
- Nie zastanawialiście się jak przedostaniemy się przez ten wysoki mur? - zagaił Kusanag nie odwracając się do piratów z tyłu i uważając pod nogi.
- Ty i Faust jesteście użytkownikami owocu, ja mam swoją kosę - pogłaskał ostrze swojego nowego cacka - Więc jakoś sobie damy rady. najgorzej ma Kunichi - odparł Makoto z kpiącym uśmieszkiem spoglądając na grającego muzyka.
- Wiesz coś w ogóle na temat tej wyspy lub więzienia? - spytał się kronikarza Faust.
- Dread Lock. Obiła mi się ta nazwa kiedyś o uszy. Słyszałem, że to więzienie jest tak jakby mniejszym Impel Down. Są plotki, że ten kto raz wszedł na tą wyspę już nigdy nie wracał. Choć podobno było kilka udanych ucieczek, ale działo się to za czasu początków istnienia tego więzienia. Tera...
Wielki czarny cień przeskoczył tuż przy Kusanagim, przewracając go na ziemię.
- Co to było?! - krzyknął przerażony Kunichi.
- Mój miecz! TO BYDLE ZABRAŁO M?“J RAKKI UNKEN!!! - krzyknął wściekle Kusanagi i widząc we mgle czarny kształt ruszył wściekle w pogoń. Makoto także ruszył za Vice.
- ST?“JCIE!!! - krzyknął za nimi Faust wiedząc jak to się skończy. Kunich także ruszył biegiem, lecz lekarz złapał go za kołnierz - Słuchaj jeśli teraz za nimi pobiegniesz, to szansa, że do nich dotrzesz w takiej mgle wynosi 3% Wtedy będziemy totalnie rozdzieleni w nie wiadomo jak wielkim lesie otoczeni przez wielką mgłę.
- No... w sumie masz rację - odparł po chwili namysłu muzyk.
Ruszyli śladem dwójki piratów, lecz nie szli szybko, a powoli. Po jakichś 10 minutach drogi usłyszeli dziwny szum. Rozglądali się w poszukiwaniu ??ródła, a szum stawał się coraz głośniejszy, aż bardziej przypominał buczenie. W końcu dostrzegli ??ródło. W ich stronę sunęło małe tornado liści. Próbowali uciec, lecz było zbyt szybkie. Zakręciło nimi i rzuciło ich obu drzewa. Kunichi i Fast uderzyli kilka drzew i stracili przytomność.

Makoto
Makoto pobiegł za Kusanagim, lecz przy takiej mgle nie widział szermierza więc kierował się cały czas prosto. Po kuku nie było śladu. Wtedy usłyszał dziwny d??więk. A właściwie piosenkę. Skierował się ostrożnie w stronę d??więku i ujrzał na gałęzi jednego z drzew małego chłopca w obdartym łachu. Miało długie czerwone włosy i było całe umorusane w błocie. Siedziało na drzewie i grało na małym drewnianej fletni pana kołysząc gołymi brudnymi nogami w rytm muzyki. Miało na oko z 6-7 lat. Kronikarz nie był w stanie określić płci dziecka...

Kusanagi
Pirat pobiegł za dziwnym czarnym kształtem, który biegł zawiłą ścieżką cały czas skręcając raz w jedną stronę raz w drugą. Nagle Kusanagi potknął się o korzeń i poleciał na ziemię jak długi. Zaklął i zobaczył, że nie potknął się o korzeń tylko o swój miecz. Podniósł go i siebie z ziemi, a następnie otrzepał z ziemi i czerwono-pomarańczowych liści. Rozejrzał się i zdał sobie sprawę, że nie ma zielonego pojęcia gdzie jest. Wybrał losowy kierunek i ruszył przed siebie. Szedł cały czas prosto, aż po chwili zaczął słyszeć jakiś lekki szum. Spowolnił kroku. Szum stawał się coraz głośniejszy i był wyra??nie rytmiczny. Ten d??więk przypominał... morze! Pobiegł przed siebie i zobaczył błękit morza statek i... na ten widok gwałtownie się zatrzymał i zanurkował w pobliskie krzaki. Obok Skrymira była o wiele mniejsza łódka z flagą przedstawiającą łeb białego wilka na czerwonym tle.
- I co nie ma ich?! - spytał jakiś męski głos z ich statku.
- Ani żywej duszy... Wygląda na to, że wszyscy udali się na wyspę - odparł inny męski głos, ale znacznie spokojniejszy.
- Cholera! ??e też nie mogli usiedzieć na miejscu... - rzucił pierwszy tubalny głos, który wydawał się znajomy Makkiemu.
- Dobra, nie ma co się opieprzać panowie i trza za nimi pójść - odparł trzeci młodzieńczy także męski głos.
- Buuu... ja nie chcę siedzieć na statku... - odparł jakiś słodki kobiecy głos.
- Właśnie! Niech nowy tu zostanie, a my idziemy dalej! - krzyknął trzeci chłopak. Rozpoczął się szum kłótni i dyskusji.
- Morda!!! - rozkaz pierwszego głosu zakończył kłótnię - Nowy należy teraz do naszej bandy, więc ma takie samo prawo jak my! Rozstrzygniemy to tradycyjnym sposobem... Marynarzem! Ktoś ma z tym jakiś problem?! - to ostatnie zdanie było bardziej wypowiedziane jak gro??ba niż pytanie. Nikt się nie odezwał, a po chwili słychać było ciągłe okrzyki "Raz-dwa- TRZY!" aż po kilku minutach rozległ się śmiech kilku osób i głos rozpaczy trzeciego głosu.
- Nieeeeeeee! Dlaczego ja mam takiego pecha! - spytał się trzeci gość wyra??nie wkurzony wynikiem.
- To nie pech, jesteś po prostu słaby - odparł spokojnie drugi głos, a wszyscy zaczęli się śmiać. Po chwili zaczęli schodzić ze Skrymira na pomost i wtedy Kusanagi zrozumiał, dlaczego ten głos wydawał mu się znajomy. Właścicielem pierwszego głosu był Nourman, drugiego koleś z białymi włosami i dwoma ostrzami, których rączki miały kolce. Głos kobiecy należał do czerwonowłosej Rosy, która miała na sobie kamizelkę pokrytą baranim futrem wokół rękawów, kołnierza i zapięć. Oprócz nich był jeszcze gość w zielonym Płaszczu Detektywaz wysokim kołnierzem stojącym do góry i przysłaniającym twarz oraz dużym zielonym kapeluszu na głowie. Na nosie miał okularki ala leon zawodowiec. Wyglądało więc na to, że trzeci głos przegranego należał do Joe'go "Lazurowej nogi". Czwórka łowców nagród weszła do lasu kilkanaście metrów od niego... W głowie szermierza kołatały 3 myśli... Walczyć z czterema łowcami... z tym na statku... czy może dać dyla z powrotem do lasu...
salces01

Imperator

Licznik postów: 2,170

salces01, 30-11-2012, 19:29
Kusanagi nie wiedział co robić. - Przy statku ten laurowa noga czy jak mu tam. Niedaleko mnie Nourman i reszta, a tu w lesie ktoś lub coś, czemu skutecznie udało się rozdzielić mnie z załogą i ukraść mi miecz. Kur.. gdziekolwiek pójdę i cokolwiek zrobię, może się to ??le skończyć. Co robić? - Kucharz zaplątał się w myślach. Od tej decyzji mogło wiele zależeć. - Byłbym zapomniał. Mam jeszcze to coś od Fausta. Mam nadzieję, że zadziała.

Kusanagi pomyślał jeszcze chwilę i powiedział sam do siebie. - Dobra! Raz kozie śmierć. Idę na statek. Z tego co pamiętam, to ten koleś walczy za pomocą nóg. Nie wiem. Może jakoś uda mi się go podkosić.


Kucharz powoli ruszył krzakami w stronę pomostu, ciągle kurczowo trzymająć miecz. Nie chciał ponownie go stracić. Przy okazji, na wszelki wypadek wsadził battle drug do łatwo dostępnego dla niego miejsca, żeby w razie potrzeby mógł go szybko zarzyć. Gdy dochodzi do pomostu, wchodzi na niego i idzie w stronę statku. Stara się iść tak, żeby ciężko było zobaczyć jego twarz i miecz był słabo widoczny.
Jeżeli dotrze do statku, a pzreciwnik nie zorientuje się jeszcze kim jest, Kusanagi szybko używa pazurów, aby wytworzyć sierpy wycelowane w nogi przeciwnika (bardziej kolana) i szykuje się do walki.
Jeżeli przeciwnik wcześniej domyśli się kim jest kucharz, wtedy Kusanagi bez zahamować łapie za miecz i używa Mira no Sutoraiki, aby momentalnie dostać się do przeciwnika i go ciąć, także celując nogi (kolana).
KsiadzProbosz

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,415

KsiadzProbosz, 30-11-2012, 21:30
Zachowaj czujność. Nie wdać się w panikę. Reylih zupełnie zmienił swoje podejście. Szedł lekko skulony do tego cały czas zasłaniał rękami twarz na wypadek ataku.

Cały czas był skupiony, dobrze że dzięki tym chustkom na twarzy nikt mnie nie raczej nie pozna. Nie pomogę mojej załodze zamartwiając się tym gdzie teraz do cholery są.

Muszę iść przed siebie i zachować spokój. Kapitan szedł powoli patrząc pod swoje nogi. Co jakiś czas wyciągał lunetę aby sprawdzić co jest przed nim.

Gdy zauważy jakiś podejrzanych ludzi chowa się za drzewem i przykrywa się płaszczem czekając aż minie niebezpieczeństwo.
Pucipi

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,038

Pucipi, 30-11-2012, 21:46
Makoto oparł się o drzewo i słuchał jak dzieciak gra na instrumencie. Gdy zrobi jakąś przerwę lub skończy wtedy mówi mierząc go wzrokiem czy np. nie jest uzbrojony.
To nie jest miejsce dla dzieci. Gdzie mieszkasz? Jest tu jakaś wioska? Wiedział że to nie jest zwykłe dziecko. Normalne dzieci nie mieszkają na wyspie więziennej, w wielkim lesie, spowitym mgłą. Wiedział jednak że wszystkie dzieci lubią akurat coś co Kronikarz miał ze sobą.

Jeśli malec nic mu nie powie, wtedy Spike sięga do kieszeni i wyjmuje batonik. Patrz! Mam dla ciebie słodkości. Może zrobimy małą wymianę. Ty mi coś powiesz na temat siebie lub tej wyspy, a ja dam ci batonika. Umowa stoi.
Makoto był dosyć dobry z wyciąganiu informacji. Umiał być dobrym przechodniem, rozmownym pijakiem, a nawet sprzedawcą na targu jeśli tego od niego wymagało wyciągnięcie informacji.
Jeśli dziecko nadal nic nie powie wtedy Spike zwiesza ręce, siada na chwile po czym wzdycha.
Rozgląda się po okolicy po czym rusza w stronę w którą będzie mu podpowiadać intuicja.
Pogoda była dla "??niwiarza" idealna do walki bo w dymie i we mgle łatwiej było mu się podczas bitwy poruszać lecz umiał odnale??ć w niej siebie i oponenta, a nie grupy zagubionych piratów. Co i tak pomagało mu w nie potknięciu się lub nie straceniu orientacji. Jeśli usłyszy jakieś odgłosy, kucnie i zacznie powoli zbliżać się do celu.
1000sunnyGo

Król piratów

Licznik postów: 3,504

1000sunnyGo, 01-12-2012, 03:09
Kusanagi
Szermierz spokojnie podbiegł do Skrymira i zręcznie wspiął się na pokład. Joe nie było na pokładzie prawdopodobnie zszedł na dół obejrzeć wnętrze Skrymira. przechadzając się po pokładzie z mieczem w rękach ujrzał na ziemi jakiś niebieski kształt. Był to wyjęty z pochwy miecz Mekura Kikai. Wtedy przypomniał sobie, że przecież na statku była trójka jego załogantów. Scar, Shao i Jiro... "- I co nie ma ich?!... Ani żywej duszy... Wygląda na to, że wszyscy udali się na wyspę..." Te słowa zabrzmiały mu w uszach.
- Czyżby ktoś ich porwał? A może po prostu znieważyli rozkaz kapitana?
*BaaaaaM!!!* Drzwi trzasnęły z hukiem przerywając dalsze rozterki pirata. W kusanagiego wpatrywał się młody wysoki facet z brązowymi zaczesanymi do tyłu i niebieskimi pasemkami.
Wpatrywali się oboje w siebie przez chwilę...
- AAAAH! Ty jesteś "Kanibal"!!! Co ty tu do cholery robisz?! Już wróciliście?! - krzyczał zdziwoiny łowca pokazując na niego oskarżycielsko palcem. Kusanagi nie miał zamiaru cackać się z przeciwnikiem.
- Mira no sutoraiki! - Mimo, że Joe był wytrącony lekko z równowagi, jego refleks zadziałał instynktownie, wyprowadzając szybkie kopnięcie, którym podniósł ostrze miecza zmieniając trajektorię cięcia. Joe w ciasnej pozycji między schodami i ścianą wybił się mocno od ziemi i przeskoczył szermierza oddalając się bardziej na środek statku. Vice wodząc wzrokiem wykonał obrót na pięcie i ruszył na niego z kolejnym atakiem. Wyprowadził kilka szybkich cięć zmuszając przeciwnika do ciągłego cofania się, aż ten w końcu na trafił na maszt statku. Pirat wziął zamach i... łowca podskoczył przyciągając kolana do piersi i wykonał obunożne kopnięcie w maszt wybijając się i ponownie przelatując nad szermierzem. Ponownie się odwrócił, lecz nie zdążył zablokować niebieskiego błysku. Dostał kopniaka i poleciał w bok. Złapał się za szczękę, a z ust pociekła mu krew.
- Uh. Szybki jesteś. Ledwo cię przeskoczyłem, a ty już się obracasz do obrony... chyba będę musiał wziąć cię na poważnie - powiedział Joe kręcąc w powietrzu nogą w stawie skokowym. [Obrażenia: Uszkodzona żuchwa, ból i lekkie krwawienie z ust. ??ycia -660>>600]

Makoto
Dziecko z początku nie zauważyło kronikarza. Gdy piosenka się skończyła i dziecko prawdopodobnie szykowało się do zagrania nowej, podszedł do niego Makoto. Dziecko widząc nieznajomego przestraszyło się i schowało się nie udolnie za pniem drzewa wystawiając lekko głowę i spoglądając z przestrachem na białowłosego osobnika.
- To nie jest miejsce dla dzieci. Gdzie mieszkasz? Jest tu jakaś wioska? - dziecko bombardowane pytaniami wyra??nie się bardziej przeraziło i nic nie odpowiadało. Kronikarz postanowił nieco zmienić strategię - Patrz! Mam dla ciebie słodkości. Może zrobimy małą wymianę. Ty mi coś powiesz na temat siebie lub tej wyspy, a ja dam ci batonika. Umowa stoi? - Makoto dostrzegł błysk w oczach malucha na widok batonika. na początku się nie ruszało, lecz po chwili łakomstwo pokonało strach. Podeszło powoli i gdy było przy kronikarzu wyrwało mu batonika i uciekło do tyłu chowając się za drzewo. Po chwili znowu do niego podeszło.
- Mogę jeszcze jednego? - spytało cicho i popatrzyło błagalnie na pirata. Kronikarz wyjął z kieszeni kolejnego i wystawił do przodu, lecz gdy tylko dziecko po niego sięgnęło zabrał go do tyłu.
- Jeżeli mi pomożesz i odpowiesz na kilka pytań dam ci jeszcze jednego, zgoda? - powiedział wyjmując 2 batoniki. Dzieciak przytaknął i zabrał się do pałaszowania łakoci.
- Chod?? ze mną. Jestem Kingaku, a ty? - spytał się chłopczyk.
- Makoto Shiroi... - odparł i ruszył w ślad za małym dzieciakiem.
(Zadawaj pytania, będę przeprowadzał z tobą dialog tak jak w Laboon Town)

Reylih
Kapitan piratów szedł przez labirynt drzew już z dobre piętnaście minut. Odkąd znikła Sayako, dziwne widmo nie powróciło. Mimo mgły jego doświadczenie w nawigacji i szósty zmysł nawigatora pomagały mu nie zgubić się w lesie. Zimno mu lekko doskwierało, ale gdy tylko przypomniał sobie mróz na Shibe i jego walkę z nied??wiedziem, to czuł się jak w piekarniku na samą myśl o tych wydarzeniach. Potknął się o coś, ale złapał równowagę. Był to stary zmurszały kamień wystający z ziemi. Idąc dalej dostrzegł, że tych kamieni jest więcej. Dostrzegł coś na kształt zdezelowanych ruin jakiegoś większego budynku. Prawdopodobnie wieży, albo jakiejś wartowni. Dostrzegał też nieco fundamenty muru, które wychodziły po obu stronach wieży oddalone pod kątem 135-40 stopni. Wiatr dmuchając w szczeliny wydawał dzikie wycie niczym pieśń upiora. Obszedł nie co wieżę i ujrzał mały łuk, który był prawdopodobnie wejściem do niej, lecz teraz po prawej strony były resztki ściany, za lukiem była góra zawalonych kamieni, pokrytych brązowym mchem...

???
Sayako obudził przenikliwy chłód, który przechodził przez jej kości zadając ból. Była nie do końca jeszcze trze??wa. Ostatnim co pamiętała, był potężny podmuch wiatru i jakiś czarny kształt. Czarne oczy i białe kły... Kolejny podmuch wiatru całkowicie ją rozbudził. Poruszyła się, lecz zauważyła, że była przykuta do ściany tak, że zwisała na jej rękach przykutych kajdanami nad jej głową, a nogi przyczepione łańcuchami u dołu. Kolejną rzecz, którą zauważyła to... że była naga. Rozejrzała się trze??wiej dookoła. Obok niej po prawej stronie wisiał tak samo przybity Leonard, a jeszcze dalej Faust i Shao. Natomiast po lewej Kunichi, Jiro i Scar. Wszyscy byli także nadzy i przykuci do zimnej kamiennej ściany Oprócz niej tylko Faust i Kunichi byli przytomni. Byli w małym pokoju z szarego kamienia. Na górze były dwa malutkie okienka w kształcie półkola otwarte na oścież. Przed nimi stał drewniany stolik zasłany jakimiś papierami. Przy stoliku siedział jakiś łysy koleś w białym fartuchu z wielkim ostrym nosem i małych okularkach pilnie zapisując papiery na stoliku.
- E-
- Cisza! - powiedział gro??nie przerywając dziewczynie jakiekolwiek słowo. Była niezręczna cisza, która zdawała się trwać w nieskończoność, lecz skończyła się stuknięciem wyłączanego długopisu. Doktor pstryknął palce i dwóch kolesi, którzy pilnowali stalowych drzwi od samego początku podeszło do i złapało drewniane wiadra leżące przy ścianach i zaczęły chlustać zimną wodą nieprzytomnych załogantów.
Stalowe drzwi się otworzyły i wszedł koleś w szarym mundurze identycznym jak gość w budce. Miał jasno oliwkowe włosy i małe czarne okularki na nosie.
- Panie komendancie, o to raporty - powiedział gość w fartuchu zbierając rozwalone papiery w kupę i wręczył mundurowemu.
- Hmmm, nie liche osobniki z tej grupki. Więc zostawiam u ciebie tą trójkę, a reszta idzie do mnie? - odparł z małym uśmieszkiem.
- Dokładnie. Badania wykazują, że są bardzo wytrzymali na podane im leki. Ten tutaj nie aż tak bardzo - pokazał kciukiem na Fausta - Ale on ma ciekawą logię, która na pewno przyda się panu Kurogumo do badań.
- Mhmm, a jaka dokładnie jeśli mógłbym się spytać?
- Numa Numa no Mi - odrzekł doktor z uśmiechem kogoś, kto właśnie przypadkiem trafił na kopalnię złota.
- O, rzeczywiście ciekawy okaz. Dobra! - zwrócił się w stronę dwóch strażników - Bierzcie tych co są na zewnątrz i zabierajcie wszystkich oprócz tej trójki - pokazał na Fausta, Kusanagiego i Leonarda. Mundurowi weszli zaczęli po kolei zdejmować załogantów ze ścian...

Grupa A
([size=67]Shao, Jiro, Scar, Sayako )

Piraci znale??li się w bloku A zwanym również blokiem mieszkalnym. Po południowej i zachodniej stronie mieli ogromny 15 metrowy mur, którego część widzieli wcześniej z zewnątrz. Ten mur oddzielał obóz od świata zewnętrznego. Natomiast po północnej i wschodniej stronie było 10 metrowe ogrodzenie z siatki zakończone drutem kolczastym. Ta granica oddzielała od siebie sąsiednie bloki. Sayako z załogą była aktualnie na wielkim placu, otoczonym dookoła wielkimi barakami, które mogły pomieścić nawet do dwustu osób. Byli ubrani w białe ubrania z bawełny w niebieskie podłużne paski (góra-dół jakby ktoś nie zajarzył). Wię??niowie łazili zarówno po placu jak i ogólnie całym baraku. Do grupki piratów podszedł gruby koleś czarnej karnacji z wielkimi wargami, workami pod oczami i tłustymi dredami.
- Hej! Widzę, że jesteście tu nowi. Nazywam się Jonbi, a wy? - zagaił do nich uśmiechając się szeroko, ukazując przy okazji wielkie żółte zęby oddalone od siebie o kilka centymetrów...
Faza Luzu

Grupa B
Trójka piratów została zabrana niedługo po pozostałych. Zostali odziani w pasiaste ubrania, a do rąk przybito im bransolety z wybitymi numerami. Nie mieli kajdan, ale byli w sporej celi razem z grupką ponad 80 innych współwię??niów. Faust miał dodatkowo mocno zaciśniętą bransoletę z zielonkawego metalu na prawej ręce. Wię??niowie rozmawiali ze sobą i grali karty, które ktoś przemycił. Większość nie zwróciła uwagi na nowych, ale kilku siedzących na drewnianych ławeczkach przy ścianach bacznie się im przyglądało.
[Także Faza luzu
KsiadzProbosz

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,415

KsiadzProbosz, 01-12-2012, 04:20
Reylih wszedł przed jedną szczelinę bez najmniejszego namysłu.

Znowu wplątaliśmy się w jakieś kłopoty, a miał być to tylko mały rekonesans. Myślę że trzeba uważać. Zjadł jeden z batoników po czym schylił się i zaczął powoli się skradać. W ciemnościach oraz w chuście na głowie wyglądał jak jakiś skrytobójca który wkrada się aby dokonać zabójstwa.

Nie myślał teraz gdzie się znajduje ani co go czeka. Szedł przed siebie, co jakiś czas pogwizdywał aby nasłuchiwać odgłosów i w ten sposób wiedzieć w którą stronę miał iść.

Jego pieści były zaciśnięte, był cały czas w gotowości. Pamiętając co się stało z Sayako był prawie pewny że z ciemności może coś wyjść i zaatakować go...

Spoiler

Nie rozumiem do końca. Jeśli przez szczelinę nie można się przedostać. Używam Bubble Break aby po prostu przebić się przejście, dalej tak jak według posta

salces01

Imperator

Licznik postów: 2,170

salces01, 01-12-2012, 16:56
Jest szybki i silny. Tak jak myślałem, nie będzie łatwo. - Powiedział sam do siebie szybko wyciągając battle drug i bez namysłu go łykając - Faust, jak to Twoje coś nie zadziała i przez ciebie ten koleś mnie zabije, to uduszę Cię własnymi rękoma - Powiedział w myślach i zaczął szykować się do obrony. Wiedział, że każdy cios może być zabójczy dla niego, więc nie mógł dać się znowu trafić.


Noga w powietrzu. Chyba będzie atakował z góry. Będę miał jedną szansę - Kusanagi myślał nad wieloma rzeczami w jednym momencie i myśli powoli zaczynały mu się mieszać. Postanowił położyć wszystko na jeden atak.
Bierze miecz w prawą rękę i rusza do ataku, celując w okolice pasa przeciwnika, lekko się chyląc - Instanutokatto, przy czym podczas ataku wystawił lekko lewą rękę ku górze, tworząc lustro. Miał nadzieję, że Lazurowa Noga będzie chciał go uderzyć z powietrza i nadzieje się na lustrzaną pułapkę.

Jeżeli atak nie wypali, Kusanagi znów cofa się do obrony, próbując wymyślić nowy plan.
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź