Pierdu pierdu, czyli mój fanfik ;p
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 3 gości
1 2 3
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
Diedż

Super świeżak

Licznik postów: 234

Diedż, 12-10-2008, 23:27
Też coś nabazgroliłem, wpadłem dzisiaj na fajną historie jak mógł by się zakończyć One Piece, i co mogłoby być dalej. Wiadomo nie samymi chęciami człowiek żyje, także w miare możliwości zacząłem to przelewać na kartke. Na razie taki wstępik, wiem że słaby, ale to mój pierwszy Wink




Cz.1 (Wstęp).

Gdzieś na Grand Line. Wyspa Raftel.

Minęło dokładnie 20 lat, od kiedy Luffy wyruszył w podróż. Po marzenia, przygodę, obietnice i co najważniejsze załoge którą miał teraz przy sobie.
Czy własnie spełnia się wszystko co pragnął, czy to koniec? Nie ma mowy o żadnym wahaniu. Luffy powoli podniósł głowę.
Zapadał zmrok, Słońce chowało się za horyzontem i ociężale oświetlało całą załoge Mugiwary. Wiatr delikatnie powiewał, burząc idealną ciszę która zalegała ociężale nad wszystkimi.
Emocje, myśli i wspomnienia rozsadzały bezboleśnie Luffego od środka. Był wyczerpany, zmęczony, głodny.
Dopiero co tydzień temu walczył na śmierć i życie z Aokijiem, dwa dni temu z ostatnim żyjącym Shichibukai Don Kichotem Doflamingo, kilka godzin temu z Marynarką.
Oczywiście nie przeszedł przez to wszystko sam. Miał najsilniejszą załoge na Grand Line, i nie było co do tego wątpliwości. Był z nich dumny i wdzięczny za oddanie, to było to czego się spodziewał. Nie mógł przegrać tej gry którą rozpoczął Gold Roger, zwykłe pionki dawno odpadły i była to tak daleka przeszłość że nie był w stanie tego pamiętać.
Wtedy był beztroski. Dlaczego teraz nie potrafi? Po fakcie gdy własnoręcznie zabił swojego przyjaciela Cobego, nie było już czasu na wygłupy. Nie chciał o tym wszystkim pamiętać, po prostu musiał to zrobić. Chwile kiedy musi wybierać pomiędzy starymi przyjaciółmi a obecnymi towarzyszami, były najtrudniejsze. Wolałby poświęcić swoje życie, ale przecież wiedział ze tego nie zrobi.
Tylko jaką cene trzeba będzie jeszcze zapłacić za daną kiedyś obietnice? Zadawał sobie to pytanie coraz częściej. Podświadomość mówiła mu, że najbliższe godziny mogą zakończyć Ere Piratów. Wszystkie wydarzenia dzisiejszego dnia, przerażały go a zarazem fascynowały.
Kto był w stanie wybić całą załoge Białobrodego? Wiedział że gdyby Ace mu jeszcze służył, pewnie nigdy by do tego nie doszło. Ale od chwili kiedy posłał go na śmierć,on po prostu spasował. Luffy nie dziwił mu się ani trochę, i miał nadzieje że wszystko z nim w porządku. Ale kto wyeliminował wszystkich Shichibukai? Ta myśl wzbudziła w nim dreszcze, usłyszał z tyłu pomruki niepokoju swojej załogi, wyraźny jęk Usoppa.
Otrząsnął się w miare szybko, i zdał sobie sprawe w jakiej jest sytuacji. Jeszcze nigdy nie czuł tak wiele. Ale czy nie tego pragnął?
Spojrzał na ludzi powoli zbliżających się do niego. Fale teraz rozbijały się o skały, jakby wyczuwając to co się stanie. Czuł że nie jest sam, że ma załogę. Załoge która się boi, wiedział o tym. Ich przerażenie wlewało się do ciała Luffego, a ten stał jak sparaliżowany.
Ręka automatycznie powędrowała na jego słomiany kapelusz. Za ludźmi na których patrzył rosło dziwne drzewo w kolorze złota, z obco kojarzącymi się owocami, a za nim malutkie wejście do jakskini pokrywającej połowe wyspy. Spojrzał na człowieka przed nim, wiedząc że nie wydusi nic więcej, zdołał powiedzieć tylko:
- Shanks..

CDN.

Cz.2 "Kłopoty"

- Shanks...-wymamrotał Luffy.
Nie wierzył własnym oczom. Widział jakby przez mgłe. Jakiś obcy człowiek trzymał nieprzytomnego Shanksa za głowe, a ten zwisał bezwładnie nad ziemią.
Luffy miał ochote atakować, walczyć, porozmawiać po tylu latach z przyjacielem ale wiedział, że nie ma teraz takiej możliwośc. Musiał wszystko dobrze ocenić, aby nie stracić go na zawsze.
Mimo że stał od tych ludzi dobre sto metrów, czuł ich potężną siłe.
- Luffyyy, co tu się dzieje do cholery?- powiedział płaczliwym głosem Ussop.
- Mam nadzieje, że zaraz się dowiem.
W momencie gdy ruszył do przodu, a towarzysze za nim, poczuł na twarzy delikatny deszczyk. Przypomniał sobie co mówiła Nami poprzedniej nocy...



Była noc. Zbliżali się powoli do Raftel, sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Ich przeszłość była teraz przyszłością. Wszyscy czuli na sobie dreszcze podniecienia. Cała załoga siedziała w ciszy, w kuchni którą rozświetlała jedna żarówka.
-Dobra, słuchajcie nie mam dobrych wiadomości- rzekła stanowczo Nami. Wszyscy aż podskoczyli brutalnie wyrwani z rozmyślań
-Porównałam obecną pogode z wynalazkiem Usoppa, i intuicja mówi mi że powinniśmy jak najszybciej zacumować na Raftel.
-Naaami saaaaaaaaaan, jest taka urocza jak jest stanowcza..
-Cicho. Nie mam żadnych wątpliwości, że zbliża się burza, i to nie jakiś zwykły deszczyk. Myślę żę nigdy przedtem nie widzieliśmy sztormu o takiej sile. Czy nas ominie? Musielibyśmy się cofnąć a tam jak wiemy są szczątki statków marynarki, na których swój nowy atak wypróbowywał Brook..
-Yoohohohoho... ale złamałem miecz..
-To było bez wątpienia bardzo widowiskowe, ale wracając do tematu, skąd masz taką pewność Nami, że czeka nas sztorm, i to jeszcze o niebyle jakiej sile. Wydaje mi się, że morze jest zupełnie spokojne - odezwała się po chwili Robin.
- Hmmmm.. no masz racje. Wydaje ci się. Ten "Supaaa Ussopowo-Frankowy" wynalazek, który nigdy nas nie zawiódł, jak sama wiesz przewiduje pogode, i to z nie małą dokładnością. A teraz wariuje jak oszalały - wszyscy spojrzeli na małą mapkę na maszynie- Chmury nadciągają z tyłu, jest noc i po prostu ich nie widać. Z przodu mamy klimat wyspy Raftel, i myśle żę nie będzie on łagodny. Spójrzcie - Nami wskazała za okno, a później na ekranik wynalazku Usoppa.
-Na mapie pojawiła się jasnożółta droga burzy- kontynułowała - tym razem skierowana na północ od Raftel. W miejscu przecięcia burz, narzędzie pokazuje jakiś czerwono pomarańczowy punkt, który wygląda jak symbol bomby atomowej w infografice wiadomości. Jeśli żaden z tych układów nie zmieni kierunku, to zderzą się prawdopodobnie właśnie nad Raftel. To bardzo zła wiadomość dla naszego One Piece, ale nie najgorsza. Najgorsza jest taka, że dwa układy mogą się na jakiś czas zrównoważyć. Co z tego wynika? Otóż powstanie bezprecedensowy układ, który prawdopodobnie zatrzyma się nad wyspą, na conajmniej 48 godzin. Wiatr osiągnie siłę huraganu - statek trzasnął niespokojąco - co przy rekordowych opadach śniegu wywoła zamiecie jakie spotyka się jedynie w arktycznej tundrze - stwierdziła Nami z błyskiem w oczach.
Wzrok Luffego, Ussopa i Choppera mówił że nic z tego nie zrozumieli.
- Po prostu - mruknął Zoro - będziemy mieli kłopoty.


No mówiła, mówiła ale nie wszyscy jej wierzyliśmy. Czy wszystko się spełni? Luffy drgnął na samą myśl. Spojrzał na zwisające ciało Shanksa, widział jak oddycha. Noc własnie zapadła, a morze wydawało się coraz bardziej wzburzone. Gdy cała załoga podeszła bliżej, zauważyli że reszta towarzyszy Shanksa także została obezwładniona.
Co prawda było widać tylko cienie trzymające tych nieprzytomnych ludzi, nie było mowy aby dojrzeć ich twarze.
- Panie Kapitanie spójrz - powiedziała nagle Robin, wskazując na dziwne drzewo które już wczesniej było niepokojące - tam stoi jakiś człowiek.
Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli w wskazanym kierunku. Człowiek był już dobrze widoczny i nie odezwał się ani słowem. Odwrócony od wszystkich tyłem, stał wysoki dobrze zbudowany mężczyzna. Ubrany w strój pirata, wysokie buty, czarną czapke marynarską i rękawiczki z żółtej wyzywająco jasnej skóry. Był starszy od całej załogi Mugiwary, nie ulegało to wątpliwości, mimo to biła od niego jakaś dziwna energia.
Lekko pochylił głowę, garbiąc szerokie plecy. Sprawiał wrażenie jakby o czymś rozmyślał. W jego sylwetce było coś budzącego groze.
Luffy mimo to że widział już dobrze tego człowieka, nie zainteresował się zbytnio lecz ostrym tonem rzekł w strone gościa trzymającego Shanksa.
-Dobra, mów natychmiast co tu się dzieje i puść do jasnej cholery mojego przyjaciela.
-Nie, obawiam się że nie ma takiej możliwości - rzekł spokojnie człowiek, lekko poruszając się.
Wszyscy poczuli chłód, i przerażenie. Luffy spojrzał do tyłu, i zobaczył strach w oczach załogi. Ussop wydawał się jakby z kamienia, nieobecnym wzrokiem patrz na zwisającą sylwetke swojego ojca.
-Ale...- zaczął ponownie człowiek - myślę że Roger wyjaśni co nieco.
Mężczyzna przy drzewie odwrócił głowę....

CDN.


Od autora: Wiecie co, wiem że dowaliłem z tym wynalazkiem Usoppa ale nie wiedziałem jak to nazwać Tongue Działa to na zasadzie kreta w TVP1 w pogodzie, myśle że nie schrzaniłem za bardzo.
Vampircia

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,499

Vampircia, 13-10-2008, 15:20
Pomysł bardzo ciekawy, wygląda to trochę jak odwrotna wersja mojej wizji Tongue Widać, że starałeś się przy pisaniu i że podchodzisz do tego na poważnie, jest jednak trochę błędów i pozwolę sobie przytoczyć przykłady.
przygode - przygodę
załoge - załogę
wachaniu - wahaniu
słońce - Słońce
marynarka - Marynarka
Ussopa - Usoppa
Generalnie masz tendencję do pisania "e" zamiast "ę" na końcu słów. Uważaj na to. Często brakuje przecinków, ale na początku większość osób ma z tym problem. Jednak nie ma jakiejś wielkiej ilości błędów i przyjemnie mi się czytało.
Diedż

Super świeżak

Licznik postów: 234

Diedż, 13-10-2008, 15:27
A dziękuję. Właśnie pracuje nad tym, żeby to lepiej wyszło. Rzeczywiście są błędy, ale wczoraj robiłem formata i skasowałem Worda, a byłem przyzwyczajony do poprawiania. Wink Tak, z interpunkcją u mnie słabiej. A twojego fanfika dopiero co przeczytałem, znaczy się wszystkie ze strony. Ale rozwinę to w innym kierunku.
Jackie D. Flint

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,386

Jackie D. Flint, 13-10-2008, 15:53
Jest parę błędów, sporo przecinków przed "i", czego się po prostu nie robi ;] Ale ogólnie - sympatyczne wrażenie Smile Czekam na dalszą część Smile
Ilidiann

Piracki wojownik

Licznik postów: 130

Ilidiann, 13-10-2008, 17:44
Bardzo ładna pracka, czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg - nie schrzań tego Big Grin
Karawera

Piracki wojownik

Licznik postów: 136

Karawera, 13-10-2008, 18:45
Ja to powiem tak. "Ziom" xD coś jak u afroamerykanów "word" ablo jakbonniedydy
Diedż

Super świeżak

Licznik postów: 234

Diedż, 13-10-2008, 18:46
coś się psuje :/
Diedż

Super świeżak

Licznik postów: 234

Diedż, 13-10-2008, 18:59
Dodałem przedtem drugą część ale coś się zepsuło. Więc pisze w tym poście.

Jest część druga. Jeśli spodoba się, wrzuce na stronke. Jeżeli ktoś będzie czekał na następną część, to na razie mam sporo pracy, ale wkrótce będzie.
Aha, mój fanfik nazywa się "Opowieść końca" Nic innego nie mogłem wymyśleć. Zapraszam do czytania.




Cz.2 "Kłopoty"

- Shanks...-wymamrotał Luffy.
Nie wierzył własnym oczom. Widział jakby przez mgłe. Jakiś obcy człowiek trzymał nieprzytomnego Shanksa za głowe, a ten zwisał bezwładnie nad ziemią.
Luffy miał ochote atakować, walczyć, porozmawiać po tylu latach z przyjacielem ale wiedział, że nie ma teraz takiej możliwośc. Musiał wszystko dobrze ocenić, aby nie stracić go na zawsze.
Mimo że stał od tych ludzi dobre sto metrów, czuł ich potężną siłe.
- Luffyyy, co tu się dzieje do cholery?- powiedział płaczliwym głosem Ussop.
- Mam nadzieje, że zaraz się dowiem.
W momencie gdy ruszył do przodu, a towarzysze za nim, poczuł na twarzy delikatny deszczyk. Przypomniał sobie co mówiła Nami poprzedniej nocy...



Była noc. Zbliżali się powoli do Raftel, sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Ich przeszłość była teraz przyszłością. Wszyscy czuli na sobie dreszcze podniecienia. Cała załoga siedziała w ciszy, w kuchni którą rozświetlała jedna żarówka.
-Dobra, słuchajcie nie mam dobrych wiadomości- rzekła stanowczo Nami. Wszyscy aż podskoczyli brutalnie wyrwani z rozmyślań
-Porównałam obecną pogode z wynalazkiem Usoppa, i intuicja mówi mi że powinniśmy jak najszybciej zacumować na Raftel.
-Naaami saaaaaaaaaan, jest taka urocza jak jest stanowcza..
-Cicho. Nie mam żadnych wątpliwości, że zbliża się burza, i to nie jakiś zwykły deszczyk. Myślę żę nigdy przedtem nie widzieliśmy sztormu o takiej sile. Czy nas ominie? Musielibyśmy się cofnąć a tam jak wiemy są szczątki statków marynarki, na których swój nowy atak wypróbowywał Brook..
-Yoohohohoho... ale złamałem miecz..
-To było bez wątpienia bardzo widowiskowe, ale wracając do tematu, skąd masz taką pewność Nami, że czeka nas sztorm, i to jeszcze o niebyle jakiej sile. Wydaje mi się, że morze jest zupełnie spokojne - odezwała się po chwili Robin.
- Hmmmm.. no masz racje. Wydaje ci się. Ten "Supaaa Ussopowo-Frankowy" wynalazek, który nigdy nas nie zawiódł, jak sama wiesz przewiduje pogode, i to z nie małą dokładnością. A teraz wariuje jak oszalały - wszyscy spojrzeli na małą mapkę na maszynie- Chmury nadciągają z tyłu, jest noc i po prostu ich nie widać. Z przodu mamy klimat wyspy Raftel, i myśle żę nie będzie on łagodny. Spójrzcie - Nami wskazała za okno, a później na ekranik wynalazku Usoppa.
-Na mapie pojawiła się jasnożółta droga burzy- kontynułowała - tym razem skierowana na północ od Raftel. W miejscu przecięcia burz, narzędzie pokazuje jakiś czerwono pomarańczowy punkt, który wygląda jak symbol bomby atomowej w infografice wiadomości.
Jeśli żaden z tych układów nie zmieni kierunku, to zderzą się prawdopodobnie właśnie nad Raftel. To bardzo zła wiadomość dla naszego One Piece, ale nie najgorsza. Najgorsza jest taka, że dwa układy mogą się na jakiś czas zrównoważyć. Co z tego wynika? Otóż powstanie bezprecedensowy układ, który prawdopodobnie zatrzyma się nad wyspą, na conajmniej 48 godzin. Wiatr osiągnie siłę huraganu - statek trzasnął niespokojąco - co przy rekordowych opadach śniegu wywoła zamiecie jakie spotyka się jedynie w arktycznej tundrze - stwierdziła Nami z błyskiem w oczach.
Wzrok Luffego, Ussopa i Choppera mówił że nic z tego nie zrozumieli.
- Po prostu - mruknął Zoro - będziemy mieli kłopoty.


No mówiła, mówiła ale nie wszyscy jej wierzyliśmy. Czy wszystko się spełni? Luffy drgnął na samą myśl. Spojrzał na zwisające ciało Shanksa, widział jak oddycha. Noc własnie zapadła, a morze wydawało się coraz bardziej wzburzone. Gdy cała załoga podeszła bliżej, zauważyli że reszta towarzyszy Shanksa także została obezwładniona.
Co prawda było widać tylko cienie trzymające tych nieprzytomnych ludzi, nie było mowy aby dojrzeć ich twarze.
- Panie Kapitanie spójrz - powiedziała nagle Robin, wskazując na dziwne drzewo które już wczesniej było niepokojące - tam stoi jakiś człowiek.
Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli w wskazanym kierunku. Człowiek był już dobrze widoczny i nie odezwał się ani słowem. Odwrócony od wszystkich tyłem, stał wysoki dobrze zbudowany mężczyzna. Ubrany w strój pirata, wysokie buty, czarną czapke marynarską i rękawiczki z żółtej wyzywająco jasnej skóry. Był starszy od całej załogi Mugiwary, nie ulegało to wątpliwości, mimo to biła od niego jakaś dziwna energia.
Lekko pochylił głowę, garbiąc szerokie plecy. Sprawiał wrażenie jakby o czymś rozmyślał. W jego sylwetce było coś budzącego groze.
Luffy mimo to że widział już dobrze tego człowieka, nie zainteresował się zbytnio lecz ostrym tonem rzekł w strone gościa trzymającego Shanksa.
-Dobra, mów natychmiast co tu się dzieje i puść do jasnej cholery mojego przyjaciela.
-Nie, obawiam się że nie ma takiej możliwości - rzekł spokojnie człowiek, lekko poruszając się.
Wszyscy poczuli chłód, i przerażenie. Luffy spojrzał do tyłu, i zobaczył strach w oczach załogi. Ussop wydawał się jakby z kamienia, nieobecnym wzrokiem patrz na zwisającą sylwetke swojego ojca.
-Ale...- zaczął ponownie człowiek - myślę że Roger wyjaśni co nieco.
Mężczyzna przy drzewie odwrócił głowę....

CDN.


Od autora: Wiecie co, wiem że dowaliłem z tym wynalazkiem Tongue Usoppa ale nie wiedziałem jak to nazwać Działa to na zasadzie kreta w TVP1 w pogodzie, myśle że nie schrzaniłem za bardzo.
Ilidiann

Piracki wojownik

Licznik postów: 130

Ilidiann, 13-10-2008, 22:43
Szczerze? Trzyma cholernie w napięciu ehehehe XD
Dobra pracka, szacun Smile
Diedż

Super świeżak

Licznik postów: 234

Diedż, 14-10-2008, 16:39
Dzięki wszystkim za pozytywne opinie Smile Licze na jakieś sugestie czy cuś..
Aha, i dzisiaj niestety złapałem paskudnego wirusa na kompie, z którym męczyłem się dwie godziny żeby nie stracić danych, ale niestety straciłem. Miałem napisane pół następnego rozdziału, no ale niestety. Na pewno napisze, ale troche później.
Vampircia

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,499

Vampircia, 14-10-2008, 18:32
A ja się muszę czepić, bo pewne rzeczy nie dają mi spokoju
Diedż napisał(a):Wszyscy aż podskoczyli brutalnie wyrwani z rozmyślań
Nie wiem czy można podskoczyć brutalnie. Może lepiej by pasowało "gwałtownie"?

Diedż napisał(a):który wygląda jak symbol bomby atomowej w infografice wiadomości.
Nie wiem co to symbol bomby atomowej. Chyba ci chodziło o symbol radioaktywności. Ale z drugiej strony, w OP nie ma czegoś takiego, więc nie bardzo pasuje mi to porównanie.

Diedż napisał(a):Był starszy od całej załogi Mugiwary
Lepiej napisać "załogi Słomianych Kapeluszy." Skoro piszesz po polsku, to bądź konsekwentny.

No a poza tym wciąż robisz te same błędy, czyli piszesz "e" zamiast "ę" i Ussop zamiast Usopp (chociaż raz zauważyłam, że było dobrze Tongue ). Pomijając potknięcia, fanfik mi się podoba, ale czegoś mi w nim brakuje. Na początku napisałeś, że rzecz dzieje się 20 lat po tym co mamy teraz. Nawet zacytuję:
Diedż napisał(a):Minęło dokładnie 20 lat, od kiedy Luffy wyruszył w podróż. Po marzenia, przygodę, obietnice i co najważniejsze załoge którą miał teraz przy sobie.
No i ok, bardzo fajnie, że wybiegasz w przyszłość, ale nie sądzisz, że wypadałoby coś więcej napisać o postaciach? 20 lat to kupa czasu, na pewno się coś w nich zmieniło, chociażby wygląd. Jestem też przekonana, że część z nich zdążyłaby założyć rodziny, ale nawet jeśli nie, to są inne rzeczy, które na pewno uległyby zmianie przez ten czas. Wydaje mi się, że powinieneś trochę bardziej nakreślić świat przedstawiony i postacie, wtedy będzie dużo ciekawiej Smile

A tak na marginesie, cieszę się, że ludzie biorą się za pisanie fików, to mi przypomina mój początek w fandomie. Ah, chyba sobie nowy temacik założę.

[ Dodano: 2008-10-14, 17:33 ]
Jestem okropna, wiem, ale przypomniało mi się coś jeszczeTongue Liczby w tekście literackim piszemy słownie Tongue
Grigorij

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,334

Grigorij, 14-10-2008, 18:46
Vampircia napisał(a):Wszyscy aż podskoczyli brutalnie wyrwani z rozmyślań

Nie wiem czy można podskoczyć brutalnie. Może lepiej by pasowało "gwałtownie"?
Nie brutalnie podskoczyli tylko brutalnie wyrwani.
Vampircia

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,499

Vampircia, 14-10-2008, 18:49
Czyli brakuje przecinka Tongue
Diedż

Super świeżak

Licznik postów: 234

Diedż, 14-10-2008, 19:17
Diedż napisał(a):który wygląda jak symbol bomby atomowej w infografice wiadomości.
Nie wiem co to symbol bomby atomowej. Chyba ci chodziło o symbol radioaktywności. Ale z drugiej strony, w OP nie ma czegoś takiego, więc nie bardzo pasuje mi to porównanie.
[/quote]

Nie, chodziło mi o symbol bomby atomowej Smile Widziałem pare razy w jakiś programach zagranicznych (nie w pogodzie Tongue ) takie znaczki.
A dlaczego w OP nie ma czegoś takiego? Są wiadomości na pewno, są ludzie walczący bronią palną, więc bomba atomowa też może być chyba. :niepewny:

Diedż napisał(a):Był starszy od całej załogi Mugiwary
No i ok, bardzo fajnie, że wybiegasz w przyszłość, ale nie sądzisz, że wypadałoby coś więcej napisać o postaciach? 20 lat to kupa czasu, na pewno się coś w nich zmieniło, chociażby wygląd. Jestem też przekonana, że część z nich zdążyłaby założyć rodziny, ale nawet jeśli nie, to są inne rzeczy, które na pewno uległyby zmianie przez ten czas. Wydaje mi się, że powinieneś trochę bardziej nakreślić świat przedstawiony i postacie, wtedy będzie dużo ciekawiej Smile
[/quote]

Ależ oczywiście że to zrobie. Po prostu pisze obranym sobie systemem, i jak zaczynam akcję to nie chce w to wplątywać np. jakie Usopp ma teraz włosy czy coś Tongue

Cytat:Jestem okropna, wiem, ale przypomniało mi się coś jeszczeTongue Liczby w tekście literackim piszemy słownie Tongue

Ok, będe już wiedział. Smile
Vampircia

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,499

Vampircia, 14-10-2008, 19:27
Teraz jak tak o tym myślę, to Shanks w tym fiku ma 57 lat :zdziwko: Ale wierzę, że nie stracił swego uroku Big Grin
1 2 3
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź