Imię i Nazwisko: Bronson
Wiek: 31
Płeć: Mężczyzna
Statek: Dobrych
Zawód: Nawigator
Archetyp: Zręczności
Owoc: -
Nagroda: -
Własne Marzenie: Odnale??ć i ukarać oprawców wioski i sierocińca, a także wszystkich związanych z tą sprawą. Spotkać swoich byłych mistrzów.
PB: 1
Statystyki:
Siła: 15
Zręczność: 10+5
Inteligencja: 10
Wytrzymałość: 10
Siła Woli: 5+7
Umiejętności:
Bitewne
Walka „wręcz” i Karty: 5
Akrobatyka: 3
Odporność: 2
Charakterystyczne
Muzyka: 3
Perswazja: 2
Wygląd:
Wysoki mężczyzna(2,4m) z raczej szczupłą budową ciała. Praktycznie są to same mięśnie, lecz wyglądem nie przypomina typowego mięśniaka, dlatego określenie „raczej szczupła” jest tu chyba odpowiednia. Ma czarne włosy krotko ścięte. Tylko z przodu ma wygolony prostokąt(po lewej stronie) odsłaniający tatuaż. Tatuaż przedstawia czarną kartę Joker. Ma także tatuaż na szyi po prawej stronie, lecz jest zazwyczaj zasłonięty przez kołnierzyk.(
http://www.nasze-tatuaze.pl/upload/foto ... adogry.jpg ). Twarz ma raczej pociągłą i do tego chytry duży uśmiech, który ukazuje jego białe zęby. Na twarzy znajduje się lekki zarost, a na nosie ma okulary. Prawe szkło w kształcie „Karo” i także w kolorze czerwonym. Natomiast lewe w kształcie „Pik” i czarne. Skrywają jego brązowe oczy i chronią przed atakami skierowanymi na nie(światło). Ma na sobie żółtą koszulę z długimi rękawami, posiadającą wzorek, którym są kości do gry koloru czerwonego. Kołnierzyk ma postawiony do góry. Do tego białe jeansowe spodnie z łańcuszkiem, przy prawym boku. Na nogach ma czarne mokasyny. Na prawej ręce ma 4 pierścienie z dużym wizerunkiem karty „As” każdy. A na lewej pierścienie z wizerunkiem karty „Król”. Do tego pod rękawami, ma „podajniki do kart”, lecz są praktycznie niewidoczne. Przy bokach spodni posiada metalowe skrzyneczki z kartami, a pod nimi kieszenie, z kośćmi, czy też innymi rzeczami. Często ma w ustach cygaretkę.
Charakter:
Trochę cyniczny, nie lubi jak ktoś staje mu na drodze. Stara się nie unikać walki. Nie jest zbyt przyjazny i często obraża ludzi, nawet tych, których darzy szacunkiem, czy tez przyja??nią. Potrafi godzinami siedzieć i nic nie robić, mając wszystko gdzieś. Uwielbia grać w karty i oszukiwać przeciwników. Nie potrafi oprzeć się zakładom, czy też hazardowi. Potrafi obronić innych/pomóc innym, lecz stara się to zrobić w taki sposób, by nie wyglądało to na dobry uczynek z jego strony. Lubi palić waniliowe cygaretki i pić. Często szeroko się uśmiecha, co powoduje, że wygląda trochę na szaleńca. Sam nie wie czemu tak robi i czemu ma to służyć.
Historia:
Pewnego normalnego, wręcz najnormalniejszego dnia w domu Tirisy rozległo się pukanie do drzwi. Chociaż może po części był to także i jej dom, lecz spełniał on rolę sierocińca. Także, gdy podeszła do drzwi i po ich otwarciu zobaczyła, że osoba pukająca zniknęła pozostawiając pod drzwiami koszyk z niemowlakiem nie zrobiło to na niej wrażenia. Nie było to pierwsze dziecko pozostawione w taki sposób pod jej drzwiami i zapewne nie ostatnie. Miała tylko nadzieje, że funduszy starczy na każde dziecko, które od samego początku znalazło miejsce w jej sercu. Jeśli dziecko nie miało imienia(brak kartki, lub zbyt małe, by je znało) to zostało one nadane przez Tirisy. Dla tego dziecka miała jeden pomysł. Bronson.
Tirisa i reszta dzieci mieszkali na małej wyspie na West Blue. Nazwała się Brown Mine z powodu wydobywania na niej pomniejszych rud metali. Na wyspie oprócz kopalni i lasu była wioska o nazwie Ghando. Sierociniec znajdował się trochę na uboczu wioski, lecz niezbyt daleko. Dzieci miały blisko do spokojnego zagajnika w lesie, a także do wioski. Bronson dorastał w normalnej atmosferze sierocińca. Można powiedzieć, ze był łobuziakiem. Bieganie, łapanie dziewczyn za warkocze były na porządku dziennym. Dzieci z bidula dorastały i odchodziły, rzadko kiedy ktoś adoptował pociechę, wiec właśnie w tym przybytku i w pobliskiej wiosce dzieci zdobywały wiedze i zdolności, które mogły przydać się, gdy już dorosną i będą mogły opuścić sierociniec, by zacząć samodzielne życie. Bronson w wieku 8-11 lat razem ze swoimi przyjaciółmi Krasem, Hideo i Nabuchą często udawali się do wioski, by podpatrzyć życie innych i nauczyć się czegoś. Oczywiście znali się wcześniej, ale właśnie przez te lata ich wypady do miasta były najbardziej intensywne. Kras był najstarszy z nich wszystkich(2 lata starszy niż Bronson). Miał czerwone włosy i twarz w plastrach, zresztą jak całe ciało. Ciągle się ranił robiąc najgłupsze rzeczy jakie mu przyszły do głowy. Hideo był w wieku Bronsona i był chudziutkim okularnikiem z fryzurą w stylu „grzybek”. Był głosem rozsądku, którego nikt nie słuchał i kończyło się na tym, ze pakował się w problemy razem z całą resztą. Nabucha był najmłodszy i do tego miał lekką nadwagę. Na głowie miał tylko małą kępkę czarnych włosów. Reszta jednak postanowiła włączyć go do swojej paczki, gdyż był niezwykle zabawny i ludzie często odpuszczali im, gdy zostali przyłapani. Nabucha ze swoimi pucołowatymi policzkami i nieporadnymi tłumaczeniami potrafił rozbawić i wywołać litość u innych. Był dwa lata młodszy od Bronsona. Często w wiosce pojawiała się także inna sierota Cliff, która była o 5 lat starsza od Bronsona. Wysoki chłopak o błękitnych oczach i brązowych włosach zaczesanych do tyłu. Pilnował innych sierot, by za dużo nie broiły w wiosce i sprowadzał je do Tirisy w razie czego. Natomiast Tirisa była kobietą w średnim wieku o blond włosach z ogromnymi okularami na nosie. Ich wycieczki do wioski może nie były zbyt ciekawe, aż pewnego dnia w barze pojawił się postawny mężczyzna z łysą głową i długą czarna brodą. Pił na umór i gadał coś o marynarce. Hideo został wytypowany do tego, by podszedł do niego i wypytał kim jest.
-
Przepraszam pana, ale mówił pan coś o marynarce, czy mógłby pan, nam coś ciekawego opowiedzieć.
-
Słuchaj smarku chip nie mam czasu i chip ochoty by gadać ze smarkami. Do tego chip to są tajne rzeczy i nie wasz zasrany chip interes.
-
A mógłby pan nasz czegoś nauczyć?
Hideo przełknął ślinę i czekał z wielkimi oczami na odpowied?? mężczyzny.
-
Słuchaj maluchu chip jak postawicie mi piwko to możemy chip pomyśleć.
-
A jak mamy do pana mówić?
-
Pan nie wasz chip zasrany interes. W chip skrócie Pan.
Chłopcy postawili mu alkohol za całą sumę, która mieli, chociaż nie była ona zbyt duża. Musieli poczekać, aż Pan wytrze??wieje, czyli dwa dni. Po tym czasie Pan był wręcz zdziwiony, że coś takiego im obiecał, jednak postanowił dotrzymać słowa. Uczył ich sztuk walki, na plaży popijając wino z butelki. Nie wiadomo, czy widział w chłopcach potencjał, czy też po prostu próbował zabić czas, ale trenował ich, a dla chłopców to było najważniejsze. Jednak na każde pytanie kim jest, czy o przeszłości odpowiadał „ Nie wasz chip zasrany interes.” Jedynie czego się dowiedzieli, to, że był w Marynarce i… to wszystko. Nie wiedzieli, czy sam odszedł, czy też go wyrzucili. Może za picie? A może picie było następstwem wyrzucenia? Trenowali ile mogli. Aż do momentu, gdy braku im sił, lub, gdy Cliff zabrał ich siłą do sierocińca. Podejrzewali, że Cliff także musiał, gdzieś trenowac, bo był podejrzanie silny. Gdy Bronson miał 11 lat, a ich trening trwał już jakieś 8 miesięcy pan zniknął tak samo szybko jak się pojawił. Jednak mieli podstawy, więc trenowali sami codziennie. Bronson do tego odkrył, że ma duży talent jeśli chodzi o rysunki. Zaczął pomagać pewnemu starcowi o imieniu Jabo w sporządzaniu map i ucząc się nawigacji. Akurat takie zdolności mogły się mu przydać w przyszłości.
Gdy miał 12 lat siedział na klifie szkicując horyzont. Robiło się już pó??no i słońce powoli zachodziło. Postanowił wrócić do sierocińca. Już miał przed oczami jak Tirisa macha chochlą na każdą stronę świata i krzyczy, czemu nie było go na obiedzie. Jednak to zobaczył na miejscu wstrząsnęło nim o wiele bardziej, niż nerwy jego przybranej matki. W pobliżu jego domu leżały ciała ludzi, a także Tirisy. Stał nad nią mężczyzna w czarnym płaszczu z kapturem na głowie i metalową maskę przedstawiającą męską twarz bez emocji. Jego nogi i ręce były zabandażowane. Podszedł do Bronsona i uderzył go jakby od niechcenia. Szokowany chłopak nie potrafił nawet się zasłonić. Upadł i stracił przytomność po jednym uderzeniu. Mężczyzna w masce spojrzał na resztę swoich towarzyszy.
-
Ty i ty. Przeszukajcie to miejsce i potem zabierzcie dzieciaka. Reszta niech wraca na statek. Możemy zaraz odpływać.
Bronson otworzył oczy i zobaczył Cliffa i Jabo.
-
Wreszcie się obudziłeś.
-
Co się stało!
Starzec wyjaśnił chłopakowi, że piraci przybyli na wyspę i porwali dzieci. Zabili wszystkich, którzy się im postawili. Dowodził nimi człowiek w masce. Cliff jakimś cudem zdołał pokonać jednego z nich i trochę przesłuchać. Po czym złapał Bronsona i uciekł zanim drugi pirat robiący obchód w pobliżu sierocińca zdołał wrócić. Już odpłynęli, czyli postanowili zostawić Bronsona, a także Cliffa w spokoju. Widocznie nie mieli czasu, dla jednego dzieciaka, czy też zabić kogoś, kto pobił jednego z nich. Wiedzieli tylko jedno. Tych piratów przysłał podobno któryś z shichibukai. Nie wiedzieli w jakim celu. Tego dnia Cliff postanowił uratować porwane dzieci, zabić człowieka w masce i jego załogę, zabić Shichibukai, a także wszystkich, którzy dali mu władzę, do dokonywania takich rzeczy. Bronson postanowił, ze to także będzie jego cel.
Mieszkali razem u starca Jabo. Razem trenowali i uczyli się nawigacji, by w przyszłości wyruszyć na morze i spełnić swój cel. Bronson jednak po czasie porzucił nawigację i odkrył cos, czego nie chciał odkryć, zdolności muzyczne. Grał na wielu instrumentach, które starzec trzymał zakurzone na swoim strychu, jednak najbardziej podobała mu sie harmonijka i fletnia. W ukryciu przed innymi szlifował swoje zdolności muzyczne, udając dalsze zainteresowanie nawigacją. Cliff rok pó??niej bez pożegnania wyruszył sam. Nie chciał, by Bronson także uczestniczył w jego wyprawie, nie chciał go narażać. Bronson uczył się i ćwiczył od teraz sam. Odkrył, że pierścienie na rękach potęgowały jego uderzenie i odpowiednio wyważone mogą być lepsze niż kastet. Gdy miał 16 lat sam wyruszył na morze, na pierwszym lepszym statku jaki się pojawił.
Postanowił, że zostanie najemnikiem. Ani to łowca piratów, ani pirat. Pracował dla każdego, kto miał pieniądze. Dzięki temu oprócz kasy mógł zdobyć siłę i informacje. Wiódł takie życie aż do 23 roku życia.
Pewnego dnia na wyspie, która wyglądała jak duże molo w barze parę osób grało w karty. Jeden z nich się szczególnie wyróżniał. Miał na sobie białą koszule i zieloną marynarkę. Do tego czarny cylinder i monokl. Wyglądał przez to jak ktoś wyżej urodzony, ale cały ubiór miał jakby w lekkim nieładzie, jakby chciał, by wyglądało to na lu??ny ubiór. Pod nosem miał małe czarne wąsiki. Wygrywał i ogromny ciemnoskóry mężczyzna w pewnym momencie nie wytrzymał.
-
Oszukujesz!
Chwycił swój ogromny topór i zamachnął się na człowieka w cylindrze.
-
Uważa…
Bronson nawet nie zdążył krzyknąć, a topór został zatrzymany! Przez kartę do gry! Przez zwykłą kartę! Odepchnął przeciwnika i zaczął wywijać kartą niczym mieczem. Do walki włączyli się kompani wielkoluda z toporem, lecz nie mieli najmniejszych szans w walce z mistrzem kart. Gdy wszyscy przeciwnicy leżeli na podłodze, facet zabrał swoja wygraną i tak po prostu wyszedł z baru. Bronson wybiegł za nim. Zatrzymał mężczyznę i jednym tchem zaczął opowiadać mu swoja historie i cel, przeplatane z błaganiami o udzielenie pomocy. Mężczyzna przedstawił się jako Texas. Zgodził się uczyć Bronsona. Podobnie jak z Panem z Marynarki młodzieniec nie wiedział jaki jest powód zgody Texasa, lecz jemu starczyło, że będzie go uczył. Dzięki temu mógł zdobyć siłę, która przybliży go do jego celu. Do tego jego nowemu mistrzowi pasował żywot najemnika. Razem podróżowali i wykonywali różne zlecenia. W międzyczasie Bronson uczył się posługiwania specjalnymi rodzajami kart, a także stawał się coraz lepszy w normalnej grze w karty, czy też kości. Mijały lata, lecz Bronson nie potrafił się zbliżyć do poziomu swego mistrza. Po pewnym czasie zdołał nawet podrasować swoje pierścienie, ale dalej siła Texasa, była poza jego zasięgiem. Myślał, że ma jeszcze sporo czasu na naukę, lecz tak jak w przypadku pierwszego mistrza, Texas po prostu zniknął pewnego dnia, pozostawiając tylko kartkę z napisem. „Każda gra dobiega końca.” Bronson znów był sam. Lecz z czasem jego zapał malał. Nie trafił na żaden ślad, czy wskazówkę, która pozwoliłaby mu odnale??ć przyjaciół z dzieciństwa i ukarać oprawców wioski. Zasiadł na jednej wyspie i oddał się pijaństwu i grze w karty. Często wdawał się w bójki i stał się cyniczny.
Minęły 4 lata, a Bronson wyglądał jak wrak. Jakby wcześniej zdobyta siła z niego uleciała. Jak to ostatnio miał w zwyczaju siedział w barze, przy kuflu piwa. Wszedł jakiś mężczyzna w zielonym płaszczu i kapeluszu. Wyglądał jak jakiś żul. Przysiadł się do Bronsona, który warknął na niego znad kufla. Jednak żula w zieleni to nie zraziło i nawet postawił Bronsonowi kolejne piwo. Przez długi czas siedzieli w milczeniu, lecz tajemniczy przybysz wreszcie się odezwał.
-
Czemu tak tu siedzisz?
Niby proste pytanie, które na początku zostało zignorowane. Lecz z każdym kolejnym piwem Bronson był coraz bardziej rozmowny i opowiedział swoja historię, a także to, ze porzucił swój cel, swoją misje. Gdy rano się obudził niewiele pamiętał. Przybysz o czymś mu mówił, lecz alkohol wypłukał te słowa z jego pamięci. Jednak czuł się inaczej. Jak tylko doszedł do siebie to udał się nad wodę i zaczął trenować. A nie robił tego od długiego czasu. Ponad pół roku zajęło mu dojście do formy. Gdy jednak znów czuł się na siłach, to od razu znów wyruszył na morze, by wieść życie najemnika. Miał nadzieje, że tym razem nie porzuci swego celu.
Styl Walki:
Flush- Bronson karty, które po wybuchu oślepiają przeciwników. Widzą świat w czerwonych i czarnych barwach, które migają/zlewają się, co także powoduje pewne ogłupienie narządu wzroku i utratę równowagi.
Sequencia- Z podajników, które są ukryte pod rękawami wystrzeliwują karty.
a) Pequeno- Strzela w linii prostej
b) Grande- Wykonuje ruch krzyżowania rąk w powietrzu, przez co karty poruszają się niczym fala wywołana przez miecz. Ma kształt „X”
Snake Eyes- Rzuca specjalnymi kośćmi, które wybuchają i tworzą ognistego węża, który porusza się do przodu jeszcze przez jakiś czas. Kości mogą zostać także wykorzystane jak zwykłe bomby/granaty.
Quadra- Pierścienie Bronsona mają w sobie specjalne mechanizmy, które potęgują jego uderzenie. Potrzebują czasu, by się ochłodzić po użyciu, ale wcześniej wzmacniają uderzenie i powodują, że jakby cztery takie potężne uderzenia skumulowały się w jedno. Może uderzyć jedną ręką, lub dwoma.
Jogando no Escuro- Bronson rzuca kartami. Może się wydawać, że jest to zwykłe rzucanie na oślep, lecz karty(dokładnie dwie, lecz morze rzucić wiele takich "zestawów") są połączone niewidoczną żyłką przewodzącą prąd. Przeciwnik po zetknięcie z nią zostanie porażony i do tego uruchomi to mechanizm w kartach, które zaczną się do siebie zbliżać obwiązując przeciwnika i uderzając dodatkowym ładunkiem elektryczności(w kartach jest wyższy niż w żyłce).
Ultima Mao- Bronson wyjmuje harmonijkę i zaczyna grać. Po bokach są ukryte małe kart do gry i przy wygrywaniu odpowiedniej melodii, pod wpływem powietrza zaczynają "wyskakiwać" z boków harmonijki, kręcąc się wokół Bronsona, tworząc tornado. Bronson zmierza w kierunku przeciwnika/ów tnąc ich małymi kartami. By w końcowej fazie grania, specjalnym d??więkiem uruchomić specjalne szczeliny w kartach, dzięki którym połączą się jakby w ostrze miecza. Wtedy Bronson przystawia harmonijkę, która działa jako rękojeść do miecza i atakuje jednym potężnym cięciem.
Ekwipunek:
Karty do walki ze specjalnych materiałów
Wybuchowe Kości
Pierścienie
Scyzoryk
Zwykłe karty i kości
Paczka waniliowych cygaretek
Harmonijka diatoniczna
Fletnia Pana
Notatnik i długopis
Historie, Charakter i Marzenie dodam potem. Najpierw bym chciał wiedzieć, czy Sunny dopuści mnie bez problemu do gry i do której załogi byłoby najlepiej dołączyć(oczywiście dla GM i gry). Jak to będę wiedzial, to uzupełnie braki(6 atak musze przemyśleć, bo miałem, ale taki owaki), chyba, że nie mogę grać, to mam nadzieje, ze chociaż na NPC się załapie