Reylih podrapał się po swojej blond czuprynie. Było to dość nieoczekiwane, jednak jeśli kompas tak wskazuje to trzeba się kierować w tę stronę pomyślał.
-Dobra, idziemy za kompasem
Odpowiedział krótko po czym zaczął spoglądać się w stronę jaką kierował kompas, widok nie zachęcał, już sam fakt że nie było ścieżki i trzeba będzie zboczyć z wyznaczonej trasy nieco niepokoi kapitana. Cały czas stara się być czujny. -Trzymajmy się razem, tak na wszelki wypadek. Odrzekł sucho, po czym usiadł na chwilę, był nieco zmęczony tym wszystkim. Na szczęście jego irytacja związana z poprzednią sytuacją całkowicie już z niego zeszła był teraz spokojny i opanowany, jak zwykle