Minigry...
To te w VII wymiatały, wyścig chocobo, koszykówka i wszytko to co działo się w tym miejscu rozrywki-szacun.
Co do karcianek. To niesamowite jak w każdym finalu to wciągało. Systemy były zupełnie inne i co FF trza było zasady nowe zgłębiać. Niesamowite jets tez to jak autorzy rozwinęli ten sposób zabawy. Dali mnóstwo kart, mnóstwo graczy i ukryte sposoby na zdobycie co niektórych, w IX np trza było prawie zabić stworka i zmienić w kartę bajeer!
Nieraz trza było się cholernie natrudzić by zdobyć jakąś unikatową.
Łatwo było wygrać jeszcze łatwiej przegrać wciągało, że hoho.
Z VIII najbardziej mi się podobały. Były najładniejsze najfaniej system przemyślany, bardzo spójny logiczny aż wydrukowaliśmy je i sami graliśmy między sobą nimi.