Takie, w których bohater od zwykłego pazia (Baam, z tego co słyszałem to Kenichi) staje się czołową (w sile) postacią, czy takie, w których bohater już na początku jest niesamowicie silny (Saitama, Tatsuya)?

Wg mnie to ma akurat małe znaczenie czy bohater na starcie jest mega koxem czy zwykłą lamą. Jedni wolą takich drudzy takich a prawda jest taka, że wszystko zależy od wielu czynników które kształtują zarówna historię jak i charakter głównego bohatera.

Wg mnie to ma akurat małe znaczenie czy bohater na starcie jest mega koxem czy zwykłą lamą. Jedni wolą takich drudzy takich a prawda jest taka, że wszystko zależy od wielu czynników które kształtują zarówna historię jak i charakter głównego bohatera.

Dokładnie. Pierwsza myśl - wolę od zera do bohatera. Ale to dosyć "płytkie" żeby na tej podstawie oceniać i decydować się na daną serie, no bo przecież bohater może być od razu koksem, ale cała seria będzie tak dramatyczna i kozacka, że jajca urywa. To że bohater będzie bardzo silny, nie jest równe temu, że nie będzie bardzo dobrego dramatu.

Ja dosyć zdecydowanie wolę serie, gdzie protagonista od początku ma spore możliwości (zasadniczo niekoniecznie musi się dalej rozwijać). Dobrym przykładem mogą być Sakata Gintoki, Himura Kenshin, albo Guts. Początki można zawsze fajnie pokazać we flashbacku. Nie oznacza to, że motywu "od zera do bohatera" nie da się dobrze wykorzystać, po prostu jest dosyć oklepany i często się dłuży.

Dla mnie to nie ma większego znaczenia. Większą uwagę zwracam na zmiany w charakterze i zachowaniu bohaterów.

Generalnie mógłbym się podpisać pod wypowiedzią Quaylego. Oba typy mają swoje wady i zalety, aczkolwiek ze względu na niedobór, wolę ten z super-silnymi bohaterami.