Leivan Fergerion(zaakceptowane)
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 4 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
Kenachi

Admirał

Wiek: 28
Licznik postów: 1,663
Miejscowość: Dressrosa

Kenachi, 01-03-2016, 23:14
Imię i Nazwisko: Leivan Fergerion
Poziom: 1
Wiek: 21
Płeć: Mężczyzna
Zawód: Brak
Typ łowcy: Brak
Karta łowcy: Brak
Nen: Transmiter
Życie: 170

Poziom Nenu:
Ten: 2
Zetsu: 2
Ren: 2


Statystyki:
Siła: 11
Zręczność: 11
Inteligencja: 10
Wytrzymałość: 8
Siła Woli: 10

Umiejętności:

Bitewne:
Kontrola nenu: 5
Sztuki walki: 3
Koncentracja: 1

Charakterystyczne:
Medycyna: 6
Leczenie: 4
Skradanie: 1
Pływanie: 1
Analiza przeciwnika: 3

Ataki:

Gewalt-zone :
Dzięki bardzo dużej wiedzy o medycynie oraz akupunkturze i świetnym opanowaniu Nenu, Leivan jest w stanie transmutować swój Nen w Neno-igły, za pomocą których może on swobodnie nakłuwać swoje lub inne ciało w malutkich punktach wpływając na nie w przeróżny sposób, w dodatku ponieważ igły te są bardzo małe, ilość Nenu wymaganego do użycia jej jest również bardzo, bardzo mała, tak mała że zmieściłby się on np. pod bardzo obcisłą bluzką, powoduje to że technika ta dobrze synergizuje się np. z In:

- Podstawowym i najlepiej opanowanym przez Leivana zastosowaniem tej techniki jest absurdalnie wysokie zwiększenie siły fizycznej jednego z 5 zestawów mięśni : całej prawej oraz lewej ręki (oddzielnie) po sam bark, obu nóg (także oddzielnie) aż do końca ud oraz torsu z plecami i szyją. Po długotrwałych treningach odpowiednie wzory ukłuć zapisały się w głowie Leivana tak dobrze, że obecnie jest on w stanie "włączać" lub "wyłączać" odpowiednie partie mięśni praktycznie z szybkością myśli, dzięki czemu niemal zawsze używa on tej techniki dokładnie w momencie zadania ciosu lub zrobienia uniku.
Mimo monstrualnego wręcz zwiększenia fizycznej siły, techniki tej nie można używać w nieskończoność, maksymalny czas ciągłego utrzymywania efektu to 20 sekund, jest to jednak kompletnie nieopłacalne, ponieważ za każdą sekundę kiedy dany zestaw jest "włączony" użytkownik musi odczekać dokładnie tyle samo sekund aby ponownie jej na nim użyć. W dodatku Leivan może mieć jednocześnie aktywowane jedynie 2 zestawy (w tym wypadku zestaw tors jest traktowany x 2). Podczas używania techniki na większej ilości zestawów traci on kontrolę nad swoim Nenem sprawiając że ulatnia się on w absurdalnym wręcz tempie (przy użyciu 3 zestawów cały jego Nen ulotni się w 20 sekund, przy 4 w 10 sekund i przy 5 w 3 sekundy o ile dodatkowe zestawy będą przez cały ten czas aktywne). W dodatku użycie jakiegokolwiek innego rodzaju transmutacji (w co także wlicza się inne zastosowanie Gewalt-zone) w trakcie gdy przynajmniej jeden z zestawów jest objęty działaniem techniki również spowoduje wydalenie z organizmu całego Nenu w 20 sekund trwania dodatkowej umiejętności.
Do tego trzeba jeszcze wspomnieć że technika ta zadaje duży ból użytkownikowi oraz że ze względu na jej specyfikę premia do wytrzymałości na ciosy na terenie "aktywowanego" zestawu nie istnieje.

- Drugim zastosowaniem tej tej techniki jest częściowe leczenie nieco silniejszych ran obuchowych ciała (przede wszystkim opuchlizn i uszkodzeń mięśni), użycie jej wymaga jednak większej ilości skupienia, a samo leczenie trwa w zależności od powagi sytuacji.

Reversed Claw:
Leivan transmutuje Nen na koniuszkach palców tworząc wiele malutkich igiełek składających się na 3 centymetrowe, ostre jak brzytwa szpony.


Historia:

Wprowadzenie:
Spoiler

Wargrund, niemal dwumilionowe miasto-państwo, położone na wschodzie kontynentu Taiyo, niegdyś silne i niezależne, dzisiaj osamotnione w wyniku politycznych konfliktów z sąsiadami i niemal w całości objęte kontrolą potężnej Mafii pod lokalnym panowaniem Delio Santamy. W mieście tym żyje rodzina Fergerion, mimo dumnie brzmiącego nazwiska jest raczej średnio zamożna, na jej czele stoi dwukrotnie żonaty, 45letni Benon, zajmuje się on prowadzeniem małego sklepu sportowego który był w stanie otworzyć dzięki dużej pożyczce zaciągniętej od wspomnianej wcześniej Mafii. Od roku jest żonaty z zajmującą się domem, 30letnią Kingą, posiada on również syna za którego życie podczas rodzenia oddała jego poprzednia partnerka: 17letniego Leivana Fergeriona.

Młodzieńcowi niczego nie brakowało: miał spokojne życie, bardzo silną więź z ojcem oraz "neutralne" stosunki z macochą której mimo jej pozytywnego nastawiania do chłopaka nigdy nie mógł zaakceptować jako rodzica, dobrze powodziło mu się w szkole, był jednym z najlepszych uczniów w dziedzinie medycyny z którą wiązał swoją przyszłość, był normalnym, szczęśliwym dzieckiem, przynajmniej pomijając jego obsesyjne zamiłowanie do drogich, eleganckich butów do garnituru które nosił niemal zawsze, nawet będąc w domu. Pewnego dnia nie spodobało się to jednemu z uczniów jego szkoły, wyśmiał go w zamian za co Leivan spuścił mu konkretny wpiernicz, to była jego pierwsza bójka i spodobało mu się to bardziej niż cokolwiek innego do tej pory. Postanowił więc zapisać się do klubu uczącego Bokuondo, mimo pacyfistycznej natury(przynajmniej do czasu aż ktoś zakpi z jego obuwia) pokochał ten sport walki jak i walkę w ogóle. Przez kolejne miesiące ćwiczył dzień w dzień, nigdy nie opuszczając treningów na których dawał z siebie absolutne 100%, dzięki temu szybko stał się jednym z najsilniejszych wojowników.

Mimo tego zaangażowania do nowej pasji dalej się uczył i miał zamiar kontynuowanie pogłębiania swojej wiedzy medycznej, w szczególności na temat akupunktury. Cały jego czas zaczęły wypełniały na przemiennie walka oraz nauka, jego marzeniem stało się zostanie jednym z najlepszych w obu tych dziedzinach, ceną tego jednak było stopniowe słabnięcie jego relacji z przyjaciółmi. Dzięki temu jednak chłopak jeszcze bardziej zacisnął swoje więzi z ojcem, który mimo stopniowego pogarszania się sytuacji finansowej rodziny inwestował w jego pasje zarówno swój czas jak i pieniądze. Był dumnym z utalentowanego i pracowitego syna, całym sercem pragnął by udało mu się zostać wielkim, nawet sprowadził z innego kontynentu człowieka który nauczył Leivana korzystania z podstaw Nenu oraz Hatsu, mając nadzieję że zostanie on kiedyś łowcą.

Opuszczenie gniazda:
Spoiler

Minęły 3 lata, Leivan stał się umięśnionym, wysportowanym, mierzącym 184 cm młodym mężczyzną, w blasku reflektorów toczy się właśnie finał międzynarodowych mistrzostw sztuk walki do lat 21:
-jeszcze jeden i padnie, cholera szkoda że zbanowali Nen, od 3 lat trenuję używanie tego cholerstwa i wciąż nie miałem okazji użyć go w walce -myśli Leivan stojąc nonszalancko w miejscu i przygląda się jak jego przeciwnik chwiejnym krokiem próbuje ustać na nogach po przyjętym ciosie
-czas to kończyć dzięki za dobrą walkę -powiedział wypluwając na bok gromadzącą się w ustach krew i wziął ostatecznych zamach
[PLASK]
Przez sekundę w jego głowie zapanowała ciemność, w ostatniej chwili zdążył złapać równowagę po potężnym kopnięciu w szczękę i jeszcze raz spojrzeć w kierunku przeciwnika, tym co zobaczył było zbliżające się z ogromną prędkością kolano przyszłego międzynarodowego mistrza juniorów mieszanych sztuk walki.

-srebro... no słabo słabo -powiedział ojciec niedoszłego złotego medalisty drapiąc się po gęstej, lecz krótkiej czarnej brodzie rzucając w jego kierunku pogardliwe spojrzenie
-ciekawe jak ty byś sobie poradził, przypominam ci tylko że za zjedzenie przeciwnika grozi tam dyskwalifikacja -odparł wybudzający się z długiego snu chłopak wskazując z uśmiechem na nadnaturalnie duży brzuch ojca
-HAHAHAHAHA, oj daj spokój drugie miejsce to nie taki zły wynik. Uda ci się za 4 lata, o ile do tego czasu nauczysz się jak trzymać gardę hahaha
-szkoda że nie jesteś taki zabawny jak się napijesz, ile to już razy musiałem powstrzymywać cię przed dostaniem łomotu od tych mafiozów, w ogóle dalej nie rozumiem po co się z nimi zadajesz jeżeli tak bardzo cie wkurzają, na prawdę myślisz że to pomoże ci ze sklepem?
-sklepem się nie przejmuj, poza tym to nie czas na takie rozmowy, łap lepiej swój medal -odparł uśmiechając się i rzucił w jego stronę srebrny krążek.
-cholera, muszę oduczyć się zachowywania jak snob gdy zyskuje przewagę, to już nie pierwszy raz jak dostaje przez to strzała -westchnął chłopak łapiąc medal -gdybym wygrał nie musielibyśmy przejmować się tym całym długiem, przepraszam tato, kto to w ogóle wymyślił żeby nagrody pieniężne były przyznawane jedynie za pierwsze miejsce?
-mówiłem: nie przejmuj się tym. Patrz, już jesteśmy przy Karondo, zaraz będziemy w domu -odrzekł uśmiechając się lekko ojciec.

Po zaparkowaniu auta i wejściu do mieszkania oczom chłopaków ukazała się stojąca naprzeciwko Kinga trzymające w ręce 2 podróżne torby, po wilgotnych oczach było widać że płakała, dużo, w ręce trzymała jakiś skrawek papieru.
Podeszła do Benona i wręczyła mu go, po chwili wzięła z jego dłoni kluczyki od auta i bez jakichkolwiek słów wyjaśnień wyszła. Wyjaśnienia nie były jednak potrzebne, chłopak stał w milczeniu przyglądając się jak ojciec czyta pozostawioną mu notkę, po chwili podszedł ale zdążył zobaczyć na górze jedynie pięciocyfrową liczbę nim Benon zacisnął ją w pięści i schował do kieszeni.
-to był ciężki dzień Leivan idź na górę spać, a jutro pomyślimy co dalej -powiedział cicho mężczyzna skręcając w kierunku swojego pokoju. Chłopak znał ojca na tyle dobrze aby wiedzieć że w takiej sytuacji lepiej jest go posłuchać. Zdjął buty, wszedł po schodach na górne piętro do swojego pokoju i położył się w brudnych ubraniach na łóżku by po parunastu minutach zasnąć ze zmęczenia po walce i wielogodzinnej podróży samochodem. Tuż przed zaśnięciem usłyszał lekki trzask zamykających się drzwi, ciężko westchnął i już miał wstawać, jednak był na tyle zmęczony, że po chwili mimowolnie odpłynął.
Nagle obudził go dźwięk 120kilogramowego mięsa uderzającego o drewnianą podłogę, jak łatwo można było się domyślić był to Benon. Leivan zbiegł szybko na dół i zobaczył jak bezskutecznie stara się podnieść na nogi, śmierdział alkoholem na kilometr. Gdy chłopak zaczął pomagać półprzytomnemu ojcu w nierównej walce z grawitacją usłyszał cichy bełkot:
-Przeraszamm bozetakbardzoprzeraszam, to wszysko to wszysko miało być twoje Leivuś, przepraszamm -mamrot ciągnął się aż do dotarcia do pokoju. Leivan położył pijanego ojca na łóżku i zmęczony w końcu odpowiedział -spoko, nie ma problemu tato, dobranoc i wrócił do swojego pokoju.

Nastał poranek, chłopak powoli otworzył oczy i wstał z łóżka. Wyprostował się i zrobił parę skrętów żeby rozstawić skostniałe po śnie na średnio wygodnym łóżku kręgi. -Cholera ale śmierdzę, przydałoby się wziąć prysznic -pomyślał zdejmując bluzkę i wyszedł na zewnątrz kierując się schodami na korytarz. Gdy zszedł na dół, nagle usłyszał głośny strzał jakby z pistoletu. Jego ciało znieruchomiało, wbił instynktownie wytrzeszczone do granic możliwości oczy w otwarte wejście do pokoju ojca z którego pochodził dźwięk. Po chwili bezruchu, odzyskał kontrolę nad ciałem i panicznie wbiegł do pokoju. Zobaczył dwóch, ubranych w tanie garnitury chłopaków mniej więcej w tym samym wieku co on, jeden z bronią w ręku stał przy łóżku, a drugi z boku beztrosko oglądał rozstawione na parapecie zdjęcia. Jednak tym co przykuło wzrok Leivana była krew spływająca z poduszki na której leżała głowa jego ojca.
-Co jest?! -wykrzyknął jeden z nich wycelowując broń w stronę znieruchomiałego chłopaka, odwrócił wzrok w stronę kolegi-w domu miało nik[KRUGH] jednak zanim dokończył jego twarz po raz pierwszy i jednocześnie ostatni doznała spotkania 3 stopnia z pięścią użytkownika Nenu. -CO DO KURWY NĘDZY -wrzasną drugi mężczyzna obserwując jak kawałki czaszki jego kolegi rozbijają się o ścianę. Sięgnął do tylnej kieszeni po pistolet, jednak zanim zdążył wycelować, Leivan błyskawicznie zmniejszył dzielący ich dystans, złamał mu rękę rozerwał krtań ukształtowanymi z Nenu szponami. Wszystko trwało może 3 sekundy, chłopak ledwo zdawał sobie sprawę z tego co się właśnie stało, półświadomy obserwował konającego na podłodze faceta. Gdy w końcu przestał się poruszać chłopak podszedł do łóżka na którym leżał Benon, miał na czole małą dziurę po naboju, z drugiej strony wszystko było zalane krwią. Leivan padł na kolana, nie krzyczał, nie płakał, nie wołał o pomoc, jedynie klęczał patrząc pustym wzrokiem na zakrwawione prześcieradło.

Po godzinie przyjechała policja, było to o tyle dziwne, że nie miała ona w mieście praktycznie żadnego znaczenia. Od kiedy siły zbrojne Wargrund'u zostały pokonane przez Mafię, służby porządkowe straciły prawo mieszać się w sprawy rodziny, dzisiaj spełniają jedynie rolę dekoracyjną tak samo jak prezydent miasta i cały "rząd", wszyscy byli absolutnie posłuszni Santamie. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, znaleźli 3 ciała i Leivana klęczącego w kałuży krwi, bez zastanowienia skuli go i wsadzili do policyjnej furgonetki. Po jakiś 30 minutach dojechali na komisariat na którym był przesłuchiwany przez 2 oficerów po 40stce, jeden niski i gruby z brązowymi włosami i rozpiętą koszulą a drugi szczupły i zadbany z bujny wąsem pod nosem i policyjną czapką na głowie, to on przez cały czas zadawał pytania, podczas gdy jego kolega jedynie słuchał zeznań. Po tym jak Leivan wszystko im opowiedział, wyższy wyszedł porozmawiać z jakąś szychą na zewnątrz.
-dobra robota z tymi skurwielami -powiedział z uśmiechem na ustach policjant -tt-tak, dzięki -odparł nieco zdziwiony chłopak -pewnie chcesz się na nich zemścić? Możemy ci w tym pomóc, zaraz przyjdzie Garon i wszystko ci wyjaśni -dodał gdy do sali wrócił śledczy, za nim weszła jakaś młoda, drobna policjantka i wspomniany wcześniej oficer -Witam, mam na imię Garon Helerunt, kondolencje z powodu śmierci ojca -przywitał się niskim głosem, prezencją wyraźnie górował nad resztą, był wysokim i umięśnionym mężczyzną około 50tki, miał wygoloną głowę i długą czarną brodę, nosił idealnie wyprasowany policyjny garnitur i wypolerowane, eleganckie buty. -dziękuję, nazywam się Leivan Fergerion, chociaż pewnie znam Pan już moje imię -odparł chłopak -Miło mi Cię poznać, pozwól że przejdę wprost do rzeczy. To co zrobiła Mafia, śmierć Twojego ojc..
-Pański kolega powiedział mi już o co chodzi -wtrącił chłopak, i od od razu odpowiem: Tak, jak najbardziej zgadzam się wam pomóc, każdy w mieście wie że mimo tego że jesteście posłuszni mafii, to chcecie się jej pozbyć. Zgaduję że teraz macie okazje coś zorganizować więc werbujecie kogo się da, także z cywila, a jako że zabili mi ojca i potrafię uderzeniem pięści zrobić z człowieka mieszankę krakowską to nadaję się idealnie, mam rację? Policjant delikatnie się uśmiechnął i odrzekł: -Tak, masz rację, jednakże nie wiesz wszystkiego. -zatrzymał się na chwilę. Wziął głęboki oddech i dokończył -Jest tak jak powiedziałeś, nadarzyła nam się okazja na odzyskanie miasta, stało się tak ponieważ otrzymaliśmy informacje że w rodzinie pojawił się rozłam. Jak zapewne wiesz, lub nie, największą siłą Mafii zawsze była jej jedność i dyscyplina, to dzięki nim od tylu już lat sprawuje ona w Wargrund'zie stabilne rządy. Niektórym jednak, najczęściej nowym i młodym członkom rodziny nie podobają się zasady jakie panują w mieście, mam tu na myśli zakaz atakowania lub okradania mieszkańców, niektórzy chcą mieć więcej wolności, poczuć się jak gangsterzy, wiesz co mam na myśli -taak, łapię o co chodzi- odrzekł Leivan wstając z krzesła jakby chciał jak najszybciej zakończyć rozmowę -z chęcią wam pomogę -uśmiechnął się lekko podając policjantowi rękę -Cieszy mnie twoje podejście jednak proszę, daj mi skończyć-odpowiedział ściskając rękę chłopaka Z informacji które otrzymaliśmy buntownicy pod dowództwem Rigardo Espanole mają zamiar przeprowadzić zamach podczas spotkania w głównym wieżowcu handlowym pojutrze o 23:15. Czekają na odlot nieznanej nam, wysoko postawionej szychy która najwyraźniej nadaremno przyleciała zza oceanu aby uspokoić sytuację, będzie to idealna okazja do ataku. -dodał -Luna i Edward wyjaśnią Ci szczegóły i zaprowadzą do Twojej kryjówki. Gdy skierował się w stronę drzwi, chłopak zwrócił mu uwagę: -Rodzina domyśli się że coś jest nie tak, nie uwierzą w bajeczkę o ucieczce, na 100% będą coś podejrzewać.. Policjanci spojrzeli niepewnie na przełożonego. Garon uśmiechnął się i pewny siebie odpowiedział: -To już zostaw nam. następnie odwrócił się i wyszedł z sali przesłuchań.

Kryjówką okazał się ulokowany na obrzeżach miasta dom Luny i jej ojca Edwarda -wąsatego śledczego który przesłuchiwał Leivana na komisariacie, oboje byli bardzo serdecznymi i dobrymi ludźmi. Byli rodzajem tych policjantów, którzy wykonywali swoją pracę z pasji oraz potrzeby pomagania i gwarantowania bezpieczeństwa innym. Dlatego gdy młodzieniec niemal cały czas spędzał w przydzielonym mu małym pokoiku na piętrze, dziewczyna parokrotnie przynosiła mu jakieś przekąski, za każdym razem bezskutecznie starając się nawiązać dłuższą rozmowę. Jednak jej ojciec, pamiętający jeszcze początki wojny z Mafią miał do niego zupełnie przeciwny stosunek, wiedział że tym czego potrzebuje teraz Leivan nie jest pomoc dziewczyny, a cisza i spokój aby uporządkować myśli. Wiedział to też sam Leivan, dlatego rankiem 3 dnia w którym miał odbyć się zamach, poprosił gospodarzy, aby nie wchodzili do jego pokoju aż do rozpoczęcia akcji. Następnie zamknął się w nim, usiadł po turecku na drewnianej podłodze, uwolnił Nen i rozpoczął w ciszy medytację.


W końcu nadszedł czas ataku, 23:09, pod ogromny wieżowiec w centrum miasta przyjechały 3 nieoznakowane furgonetki. Dwóch ochroniarzy pilnujących drzwi zaczęło uciekać do środka wieżowca by ostrzec resztę, jednak gdy tylko się odwrócili, zobaczyli mierzącego do nich z pistoletu recepcjonistę. [piu] [piu], mężczyźni padli martwi na ziemię. -Droga wolna, spotkanie już się zaczęło -powiedział do biegnącego tłumu uzbrojonych po zęby policjantów. Od razu po wejściu do budynku rozdzielili się oni na 2 grupy, pierwsza zabezpieczyła teren przy recepcji a druga znacznie mniejsza, mająca za zadanie zabicie przywódców Mafii pobiegła w kierunku czekających na nich wind, gdy dotarli na miejsce znowu podzielili się na 2 grupki po 7 osób do każdej. -23:11, mamy jeszcze dużo czasu -powiedział Garon patrząc na zapalające się kolejno cyferki pięter. -Leivan przygotuj się -spojrzał na stojącego tuż przy wyjściu młodzieńca.

Gdy na wyświetlaczu windy pojawiło się przedostatnie piętro, skupił on niemal cały swój Nen jedynie na rękach i nogach, [TSSSSSK] drzwi zaczęły się otwierać.
Po drugiej stronie, na wprost w odległości około 10 metrów stało dwóch, elegancko ubranych mężczyzn z pistoletami maszynowymi, pilnujących znajdującego się za nimi pozłacanego wejścia do głównej sali obrad. [SPLASH] Leivan rozerwał jednemu z nich gardło szponami z Nenu i natychmiast wyrwał mu broń upewniając się że nie narobi hałasu, -CC -zaczął drugi mężczyzna ale młodzieniec był zbyt szybki, błyskawicznym kopnięciem złamał mu kark i drugą ręką zabezpieczył broń zanim upadła na ziemię. W tym samym momencie przybyła druga winda, obie grupki od razu po wyjściu ustawiły się w odległości paru metrów od drzwi. -Edward usuń ich z drogi -rozkazał pośpiesznie Garon podbiegając do chłopaka -dobra robota, na pewno chcesz wziąć udział w szturmie? -zapytał obserwując podbiegającą z ładunkami wybuchowymi do drzwi Lenę -Tak -chłopak odpowiedział krótko wycierając zakrwawioną rękę o spodnie i podniósł z ziemi automat jednego z gangsterów -dobrze, trzymaj się mnie. Oboje cofnęli się do reszty oddziału, dziewczyna dała im znać że wszystko jest gotowe i dołączyła do nich. Dobrze, a teraz cierpliwie czekamy -oznajmił spokojnie i wycelował karabin w stronę wejścia do sali.

Minęła niecała minuta gdy nagle w środku rozległy się strzały, gdy po parunastu sekundach w końcu ucichły: -TERAZ!!! -wrzasnął Garon, drzwi z hukiem eksplodowały, oddział z okrzykiem wojennym wbiegł do środka. Nie było tam jednak żadnej armii gangsterów, żadnych trupów ani żadnej broni. Jedynie ogromna, pusta sala z wielkim stołem biurowym na którym stał mały chłopczyk w grubych, zimowych rękawiczkach celujący do funkcjonariuszy z dłoni ułożonych w kształt rewolwerów.
BANG BANG -uśmiechnął się do osłupiałych policjantów. Nagle jego palce zaczęły wystrzeliwać salwy ciężkiej amunicji. Po paru sekundach wejście do sali wyglądało jak ulice Paryża po nocy św. Bartłomieja, jedyną osobą która dalej stała na nogach był Leivan.

-cc-CO TO MA BYĆ DO KURWY NEDZY?! ZABIJE CIE SKURWYSYNIE! [BANG]-nagle poczuł jak 17milimetrowy nabój kruszy mu kość policzkową -TO TY JESTES SKULWYSYNEM! TWÓJ TATA ZABIL MOJEGO BRACISZKA!!! -wrzasnął ze łzami w oczach chłopiec. -Lary, już wystarczy -odezwał się delikatny, kobiecy głos, -choć -znikąd pojawiła się drobniutka kobieta wraz z ciemnoskórym, monstrualnie umięśnionym mężczyzną zdejmującym rękę z jej ramienia, on przed 50tką w drogim, czarnym garniturze, ona w lekko obcisłej biurowej spódnicy i białej koszuli z delikatnym dekoltem, miała około 40stki, jasne blond włosy i błękitne oczy. -mamooo plosze pozwól mi zabić tego śmiecia, plosze, PLOSZE PLOOOSZEEE! -Chłopiec podbiegł i przytulił się do mamy -Wujek Lincoln odprowadzi Cie na dół, zaraz będzie tam wujek Santama i da Ci orzechową czekotubkę -odpowiedziała czule całując go w czoło -DZIĘKI MAMO JESTEŚ NAJLEPSZA -wykrzyknął i udał się trzymając mężczyznę za rękę w kierunku windy. Po drodze minęli znieruchomiałego Leivana, gdy wyszli z sali, na ziemi pojawiły się dziesiątki zmasakrowanych ciał.
-CC-Co się dzieje? Kim jesteś? Co to wszystko ma znaczyć? -wydusił w końcu z siebie padając na kolana.
-Od czego by tu zacząć? -kobieta zastanowiła się przez chwilę.
-Santama dowiedział się że jego podwładni planują przeciwko niemu zamach. Zawiadomił więc nas i po dogłębnej analizie sytuacji postanowiliśmy że najlepszym wyjściem z tego bagna będzie po prostu pozbycie się wszystkich lokalnych działaczy rodziny, oczywiście z pominięciem jej członków oraz opuszczenie miasta. Wbrew temu co myślał Garon, wpływy naszej organizacji rozciągają się znacznie, znacznie dalej niż do granic Wargrund'u, który w ostatnich latał stał się nad wyraz problematyczny zarówno w administrowaniu jak i generowaniu przychodów. Z dołu dało się usłyszeć strzały i odgłosy walki, gdy w końcu ucichły Leivan zapytał cicho: -Co miał na myśli ten dzieciak mówiąc że mój ojciec zabił jego braciszka?
...
Po chwili ciszy usłyszał chłodny głos odpowiadający: -Dokładnie to co powiedział.

-CO TY DO MNIE PIERDOLISZ TY KŁAMLIWA KURWO?! -wrzasnął a jego aura wręcz eksplodowała, odepchnął się nogą od ziemi z taką siłą, że pod jego stopą pojawił się mały krater i zaatakował ją całą swoją mocą.
Kobieta bez wysiłku zatrzymała jego pięść otwartą dłonią, złapała go za twarzy i machnęła nim jak szmacianą lalką by następnie wbić jego głowę w podłogę.
...
Nastąpiła długa cisza, chłopak przez około 10 sekund się nie ruszał, po chwili powolnie przewrócił się na brzuch, wyprostował tułów i usiadł na piętach, krew spływała mu z górnej części czaszki na ranę po pocisku Larego, miał połowę twarzy we krwi.
...
-Dlaczego? -zapytał cicho patrząc jej prosto w oczy
-Dwa dni temu Twój ojciec poszedł do baru aby się napić, gdy barman zwrócił mu uwagę że już wystarczająco dużo wypił, zaczął się awanturować i wygrażać do wszystkich obecnych, gdy skończył znowu kazał nalać sobie jeszcze jedną kolejkę, wtedy podszedł do niego pewien 17latek. Powiedział żeby przestał pić bo przepije dom i nie zechce go żadna kobieta, za te słowa Twój ojciec rozbił mu na głowie butelkę wódki. Gdy chłopak upadał uderzył głową o kant stołu i dostał wstrząśnienia mózgu, zmarł chwilę później. Ten chłopak był moim jedynym rodzonym synem i nazywał się Verni -opowiedziała chłodnym, lecz lekko drżącym głosem. -W przeciwieństw do ojca nigdy nie był agre...
Dlaczego jeszcze żyję? -przerwał jej kamiennym głosem
...
Kobieta po chwili milczenia lekko się uśmiechnęła, wyjęła z kieszeni książeczkę czekową, napisała coś na niej i położyła przed Leivanem.
-Wyjedź z miasta, tym bardziej teraz, podczas czystek w rodzinie i wojny z policją. Jesteś jeszcze młody, kontynuuj naukę, zostań lekarzem, spełniaj marzenia i nie marnuj czasu na niepotrzebną walkę. -powiedziała zatrzymując się przed nim, -zapomnij o wszystkim co się tutaj wydarzyło i rozpocznij wszystko od nowa -po raz kolejny uśmiechnęła się do niego i po chwili udała się w stronę w stronę windy.
Gdy odjechała na dół, chłopak spojrzał na pozostawiony mu papier, a po chwili na leżące obok, zmasakrowane ciało Leny.
Miał teraz w głowie tylko jedno: wspomnienie pijanego podczas jego 18 urodzin ojca, który wybiega po 23:00 do ogrodu i wydziera się na cały głos że jego syn zostanie kiedyś profesjonalnym łowcą.

Cztery miesiące później:
Leivan wychodzi z łazienki po długiej, 30 minutowej kąpieli, wyciera całe swoje ciało i zaczyna się ubierać. Później dla pewności sprawdza jeszcze czy spakował dodatkowe zapasy morfiny, a gdy wszystko jest ok, wkłada eleganckie, czarne pantofle, zakłada ukośnie torbę przez bark i luźno ubiera ciemnoniebieską kurtkę z zapinanym aż do brody i okrywającym całą szyję kołnierzem. W końcu wychodzi z mieszkania i kieruje się w stronę pobliskiego przystanku z którego 25 minut później wsiada do autobusu zmierzającego do Divbik- miasta w którym ma się niedługo odbyć egzamin na profesjonalnego łowcę.

Wygląd:
Leivan posiada lekko kwadratową szczękę i krótkie, lecz bardzo gęste, kruczo-czarne włosy. Na lewym policzku ma długą, prostą bliznę ciągnącą się od kości policzkowej niemal po samo ucho. Jest szczupły i posiada on silne, umięśnione ciało i nad wyraz mocno rozbudowane barki. Jego muskulaturę bardzo dokładnie podkreśla biała, cienka, obcisła bluzka z długim rękawem, kończąca się w połowie odcinka szyjnego. Nosi on zazwyczaj bardzo ciemne jeansy zapięte paskiem z owalną klamrą i eleganckie, czarne pantofle z kwadratowym czubem. Niekiedy nosi on na prawym barku brązową torbę która ukośnie wisi mu po lewej stronie przy pasie, a w zimniejsze dni zakłada na to wszystko grubą, ciemnoniebieską kurtkę z zapinanym aż do brody, okrywającym całą szyję, sterczącym prosto kołnierzem. Ma poza standardowymi, dolnymi kieszeniami, ma ona dodatkowo dwie duże zapinane na klatce piersiowej, oraz 2 płytkie na rękawach w okolicach bicepsów.

Ekwipunek:
-Średniej wielkości torba wypełniona strzykawkami, bandażami, morfiną i innym podstawowym sprzętem medycznym.
-Portfel
- Zestaw pierwszej pomocy
[Obrazek: tumblr_ofdqnbymNR1schwg5o4_500.gif]
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź