To ja wrzucę coś od siebie.
Para: Zoro x Perona.
Typ: Hetero.
Dodatkowe info: To jest mój pierwszy fik tego typu, toteż zapewne jest słaby. Chętnie poznam Waszą opinię na ten temat.
Tytuł: Różowy cukierek.
Perona od zawsze chodziła własnymi ścieżkami oraz robiła co tylko chciała. Odkąd pamięta, zawsze była sama, opuszczona przez najbliższych. Rodzina ? Gdy tylko słyszała to słowo, na jej ustach pojawiał się kpiący uśmieszek. Ojciec – zapijaczony alkoholik szybko porzucił żonę wraz z dwuletnią córeczką na rzecz nowo poznanej kochanki. Matka – nigdy nie kochała córki. Traktując ją jak śmiecia, często biła i poniżała, nie tylko w domu, ale i na ulicy. Perona dorastała w samotności, nie akceptowana przez nikogo, nie tylko ze względu na swą patologiczną rodzinę, ale również przez wygląd, a dokładniej oczy. Oczy czarne niczym smoła i o sporych rozmiarach, które były wstanie przerazić niejednego śmiałka. Często wyzywana od dziwolągów, poczwar oraz potworów, uciekała do własnego, wyimaginowanego świata, który zamieszkiwały słodkie istoty. Jedyną rzeczą, którą ceniła sobie najbardziej, był mały, pluszowy miś. Pamiątka po ojcu, od którego dorastała zabawkę tuż po urodzeniu. Nigdy nie rozstawała się z nią, nadała nawet imię dla swego jedynego towarzysza zabaw – Kumacy. Gdy Perona skończyła dwanaści lat, spotkała pewną istotę. Jednego z Schicibukai o imieniu Moria. Ten zaproponował jej, by dołączyła do niego w zamian za diabelski owoc. Perona nie miała nic do stracenia, wszakże żyła od trzech lat sama (matka popełniła samobójstwo), toteż przystąpiła do Morii, dzięki czemu zyskując moc Horo Horo no mi.
Na Thriller Bark żyło jej się dobrze. W końcu była akceptowana przez innych mieszkańców największego statku na świecie, miała mnóstwo słodkich sług, którzy byli gotowi do spełnienia każdej jej zachcianki. Do momentu, gdy pojawili się Słomiani. Kolejne wydarzenia potoczyły się szybko, za szybko i wyglądały źle. Perona postanowiła uciekać, lecz na jej drodze stanął Kuma, wysyłając ją daleko od „domu”.
Po wylądowaniu na Kuraigana Island, dziewczyna początkowo była nawet zadowolona. W końcu znalazła się w miejscu, o którym marzyła. Mrocznym zamku, gdzie mogła grać księżniczkę. Na początek zaczęła sprzątać, od zawsze była pedantką. Dni mijały, a Perona coraz bardziej czuła się samotna. Nie było tu nikogo, z kim mogłaby porozmawiać, kto wykonywałby jej nawet najmniejsze i najgłupsze rozkazy. Aż w końcu jej katusze przerwała inna osoba. ON. Jeden ze Słomianych, którego posłał w to samo miejsce co ją Kuma. Z początku dziewczyna planowała zostawić go na wpół żywego, by zdechł. Zasłużył w końcu na to. Lecz dobroć serca zwyciężyła na gniewem i Perona wróciła po szermierza, zabierając go do zamku. Co prawda zajęło jej to trochę czasu, gdyż była mniejsza i słabsza od niego, ale w końcu przetransportowała Zoro, kładąc go na łóżku w jednej z komnat. Nie była lekarzem, toteż jej próby obandażowania mężczyzny nie przyniosły zamierzonego skutku. Skończyło się na pokrycie praktycznie całej powierzchni ciała szermierza białym materiałem. Za każdym razem, gdy obmywając jego rany, dotknęła jego skóry, czuła na ciele miły dreszczyk. Toteż bardzo często poddawała się tej czynności, mimo iż była ona w zasadzie zbyteczna. Pewnego wieczoru, gdy siedziała przy jego łóżku, podziwiała budowę ciała mężczyzny. Gdy tylko jej wzrok padał na koc, pod którym znajdowało się jego krocze, dostawała palpitacji serca, a twarz rumieniła się. Nierzadko musiała powstrzymać się, by nie odsłonić materiału i ściągnąć z niego spodni, by podziwiać jego męskość. Jednak bardzo szybko wyrzucała te okropne myśli z głowy, obawiając się, że podczas tej czynności Zoro mógłby ocknąć się i ujrzeć to, czego by nie chciała. O nie. Co by powiedział ? Pomyślał ? Jakby zareagował ? Zapewne wściekłby się. Peronie pozostawały więc tylko fantazje na temat ów mężczyzny. Trzeciego wieczoru, od momentu, kiedy znalazła szermierza, uczucia wzięły górę. Drżącą ręką powoli dotknęła rozgrzanego policzka mężczyzny. Opuszkami palców, delikatnie zjechała na jego szyję, spoglądając co chwilę na jego twarz, czy aby przypadkiem nie zbudził się. Gdy upewniła się, że Zoro jest wciąż pogrążony w głębokim śnie, z ulgą kontynuowała. Teraz jej dłoń spoczęła na klatce piersiowej. Z lewej strony, gdzie serce biło. Z każdym uderzeniem, jej twarz przybierała coraz to bardziej purpurowy kolor. Miał trochę szorstką skórę, ale ciepłą i miłą w dotyku. Drugą ręką odsłoniła koc. Czuła, jak w jej ciele podniecenie coraz bardziej narasta, a między udami robi się wilgotniej. Westchnęła cicho, odpinając pasek. Jej dłoń drżała, toteż chwilę zajęło jej uporanie się z uporczywą klamrą. W końcu puściła, a Perona pomagając sobie drugą dłonią odpięła spodnie szermierza i zsunęła je wraz ze spodenkami, służącymi coś na wzór dzisiejszej bielizny. Dziewczyna wstrzymała na chwile powietrze, widząc jego męskość, która spoczywała spokojnie na swym miejscu. Perona miała wrażenie, że ów członek jest jak uśpione zwierzę, które było gotów w każdej chwili porzucić swą drzemkę i przystąpić do ataku. Wysunęła delikatnie palec, by go dotknąć i go poczuć, lecz …
- Co ty robisz do cholery ? – usłyszała zachrypnięty głos. Dziewczyna krzyknęła ze strachu i spadła z krzesła. Nie mając odwagi spojrzeć na mężczyznę wstała i wybiegła z pokoju. Nogi same ją niosły, byle jak najdalej od komnaty. W końcu przystanęła, opierając się o ścianę i łapiąc łapczywie powietrze. Złapała się za serce, które niemal wyskakiwało jej z piersi. Widział ją! Widział to, co robiła! Co za wstyd. Ukryła twarz w dłoniach, dysząc ciężko. Bała się wrócić do komnaty jutrzejszego dnia, najlepiej, to uciekłaby z wyspy, jak najdalej od niego, jednakże nie mogła. Nie wiedziała jak, a pływać przecież nie potrafiła. Czuła, jak jej ciało wciąż jest rozgorączkowane i podniecone. Delikatnie wsunęła prawą rękę pod spódnicę i majtki, dotykając swego krocza.
- Chcę go poczuć … - jęknęła cicho.
Następnego dnia, Perona spędziła godzinę stojąc przed drzwiami, prowadzącymi do komnaty, trzymając tacę z zupą jej roboty. Nie wiedziała jak ma się zachować, co on powie. Może nie pamięta wczorajszego wydarzenia ? Cóż, życie nie jest takie piękne i nigdy nie idzie po naszej myśli. Cóż, nie może przecież tu stać kolejnej godziny, bo inaczej zagłodzi go na śmierć. Wciągnęła powietrze i szybko otworzyła drzwi, wkraczając do komnaty. Mężczyzna nie leżał już, tylko stał przy oknie. Perona zauważyła również, że nie miał na sobie części bandaży. Na dźwięk otwieranych drzwi, odwrócił głowę i spojrzał na nią.
- T..Twój posiłek – zająknęła się kładąc tacę na stole. Odwróciła się na pięcie, by jak najszybciej opuścić pokój, w którym było czuć dziwną atmosferę.
- Gdzie są moje miecze ? – Perona zatrzymała się. Zebrała w sobie siły, by spojrzeć ponownie na niego.
- I co ? Myślisz, że Ci powiem ? Zapomnij ! – wysunęła język, co nadało jej dziecinnego wyrazu. Zoro podniósł jedną brew do góry i powoli ruszył w jej stronę. Perona cofnęła się krok do tyłu. Była gotowa się bronić, używając swych duchów.
- Negat…. – nie zdążyła wypowiedzieć formułki, jak Zoro stanął przy niej i złapał ją za szyję, przygniatając do ściany.
- Nie mam czasu na zabawy – powiedział górując nad nią. – A zresztą, co wczoraj próbowałaś zrobić ? – jego słowa zadziałały na Peronę jak afrodyzjak. Czuła, jak jej twarz ponownie się czerwieni. Zoro zmierzył ją wzrokiem. Co prawda, ta dziewczyna nie należała do ideałów, no ale cóż. Szermierz, mimo iż interesował się głównie tym, by trenować i trenować, bo zostać najlepszym na świecie, to był facetem. I reagował na wszelakie bodźce zupełnie normalnie, jak przystało na facetów. Nie raz podążał sennym wzrokiem za Nami czy też Robin, gdy te paradowały w kusych ubraniach, ale nigdy nie pozwolił sobie na żaden odważniejszy krok w stosunku do nich. Wszakże nie żywił do żadnej z nich głębszych uczuć, pociągały go czysto fizycznie. Zoro ponownie zmierzył wzrokiem dziewczynę, zatrzymując swój wzrok dłużej na jej piersiach, które do małych nie należały oraz na odsłoniętych przez spódniczkę udach. Uśmiechnął się do siebie. Dawno nie miał kobiety, odkąd opuścili Water 7. I jak każdy facet ma swoje potrzeby przecież, a oto ta dziewczyna najwidoczniej była chętna. Udowodniła to wczoraj. Mężczyzna przywarł do niej, wsuwając swe kolano między jej uda. Rękę, którą trzymał jej szyje, zsunęła się na pierś Perony, lekko zaciskając się. Drugą zaś złapał za jej wąską talię. Przysunął swe usta bliżej jej ucha i szepnął cicho
- Dam Ci tego, co chcesz. W zamian ty mi dasz to, czego ja chcę – co prawa i on czuł chuć na tę chwilę, ale również potrzebował mieczy. Wysunął język i delikatnie dotknął szyi Perony, na co ta, zareagowała cichym jękiem. Zoro odsunął się od niej, lecz Perona zarzuciła ręce na jego szyję, przywierając do niego.
- Nie … - wyszeptała. Zoro uśmiechnął się tryumfalnie. W tym momencie czuł przewagę nad nią pod każdym względem. Chwycił ją za pośladki i uniósł do góry, przenosząc na stół. Tam jedną dłonią zrzucił tacę z jedzeniem na ziemię, która upadła i rozlała zupę po ziemi. Jednakże to nie było teraz ważne. Położył dziewczynę na stole i zajął miejsce między jej udami. Nachylił się nad twarzą Perony i najpierw delikatnie liznął wargi, by potem ucałować je. Dziewczyna zacisnęła palce na jego ramionach. Jego pocałunek z początku niewinny, szybko przerodził się w brutalniejszy. Swymi wargami rozsunął jej i wsunął język do ust dziewczyny. Przez chwilę ich języki oddały się słodkiemu tańcu. Zoro mocno przywierał do niej, toteż czuł na swym podbrzuszu, jak Perona robi się coraz bardziej wilgotna. Mógł spokojnie wejść w nią, ale nie miał zamiaru to w ten sposób zakończyć. O nie. Gdy w końcu odsunął swe usta od jej, zabrał się do całowania i na przemian lizania jej szyi, jednocześnie wsuwając rękę pod jej koszulę i biustonosz. Dotknął delikatnych piersi dziewczyny, a palcem zaczął robić małe kółko wokół już twardych sutków. Raz je ściskał, na co ona pojękiwała, by po chwili masować delikatnie. Jęki Perony zdawało się, że robiły się coraz głośniejsze, co dodatkowo nakręcało mężczyzny do zabawy. Ręcznym ruchem pozbawił górnej części ubrania kochanki i złapał ją za piersi, ściskając mocniej. Obserwował z góry jej błogi wyraz twarzy, na którym malowało się zawstydzenie i podniecenie. Na swój sposób było to nawet słodkie. Sam czuł, jak w jego bieliźnie robi się coraz mniej miejsca. Wiedział, że Perona za niedługo eksploduje, ale nie chciał dać jej tego, czego chciała tak szybko. Zsunął z niej majtki, które opadły na ziemię, a sam przykucnął, zarzucając sobie na ramiona jej nogi. Po chwili językiem zaczął tańczyć przy jej ogrodzie niewinności, na co ta, zareagowała tak, jak się spodziewał. Usiadła na stole, łapiąc go jedną ręką za głowę, a drugą przygryzając, jęcząc przy tym głośno. Zoro nie przejmował się bólem, który zadawała mu dziewczyna, ściskając jego włosy, w sumie, nawet podobało mu się. Jego język wchodził w nią coraz głębiej, zadając Peronie coraz to większe doznania. By jego pieszczota nie była zbyt monotonna, postanowił zmienić ruch języka i teraz zaczął robić kółeczka językiem wokół jej łechtaczki, miejsca, zwanego magicznym guziczkiem. Czuł, jak przez ciało Perony przechodzą fale podniecenia z każdym jej jękiem. Wiedział, że jest gotowa. On zresztą też. Ciągle liżąc jej skarb, wsunął jeden palec do niej, ruszając nim wolno. Zaczął delikatnie przygryzać jej wargi, co dało jej kolejną falę rozkoszy. Wiedział, że dziewczyna przeżyła już orgazm. Stało się tak tuż przed wsadzeniem palca przez niego. Ale kobiety mogą przechodzić to kilka razy podczas stosunku, tak słyszał kiedyś od pewnej kobiety z Louge Town, z którą się przespał. Toteż nie próżnował i wsunął kolejny palec w Peronę, ruszając nimi na przemian. Uniósł spojrzenie i spojrzał na jej twarz. Miała lekko przymknięte oczy i rozchylone usta, co napaliło Zoro jeszcze bardziej, o ile było to możliwe. W końcu rozpiął spodnie. Jego męskość dumnie prezentowała się i była odpowiednich rozmiarów. Nigdy nie cierpiał na kompleksy z powodu jego członka. Z uśmieszkiem łotra, rozsunął bardziej uda dziewczyna i jednym ruchem wszedł w nią. Perona krzyknęła, czując jak nowa fala podniecenia zalewa jej ciało. Zoro, który z początku poruszał się wolno, szybko przeszedł do szybszego tempa. Widział, jak jej młode piersi podskakują w rytmie jego męskości penetrującej Peronę. Nachylił się nad nią, na co dziewczyna objęła go rękoma wokół szyi i nogami wokół jego talii, przyciskając go do siebie. Czuł, jak wbija mu swoje pazury w jego plecy, lecz nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Jego oddech był szybki i nierównomierny. Spojrzał na dziewczynę i wyszedł z niej, łapiąc za uda i przekręcając ją na brzuch. Rozsunął pośladki Perony i ponownie wszedł w nią, pogłębiając penetrację, na co dziewczyna zareagowała krzykiem. Na szczęście byli sami w posiadłości, toteż nikt nie mógł im przeszkodzić ani podsłuchać. Chociaż, nawet jeżeli ktoś by stał za drzwiami i przyglądał im się, zapewne nie zwróciliby na to najmniej uwagi. Zoro poruszając się bardzo szybko w dziewczynie czuł, że zaraz eksploduje. Zresztą, Perona właśnie przeżyła drugi orgazm. Mężczyzna jęknął i szczytował, oddając swe drogie nasienie w ciele dziewczyny. Opadli bez sił, dysząc szybko i ciężko. Zoro pogładził ją po szyi i plecach, czując, że Perona wciąż drży. Na jego ustach pojawił się uśmieszek. Odwrócił ją do siebie przodem i spojrzał jej w oczy. Nic nie mówił, ona zresztą też. W końcu, gdy jego oddech uspokoił się trochę, mruknął zadowolony
- To co ? Druga runda ?