Agdo- Rozgrywka
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 4 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
Mrs 9

Piracki oficer

Licznik postów: 664

Mrs 9, 16-04-2013, 19:55
Nowy świt, kolejny dzień spędzony w miłym towarzystwie, wesoły dość, mimo kiepskawej pogody. Kap. Kap. Kap. Mozolnie opadały krople deszczu, obijając d??więcznie szybę. Następna część podróży. Epizod życia spędzony na okręcie. Już od samego rana zgrzyt gęsiego pióra po pergaminie.

Jasnowłosa dziewczyna zasnęła dość szybko po wyczerpującym dniu. Dlatego też obudziła się wcześnie, wypoczęta, a że nie lubiła za długo zalegać w łóżku. niemal natychmiast skorzystała z tego, że toaleta była wolna i poszła się przebrać. Koszulka w paski, brązowy sweterek wykonany zapewne z jakiegoś uroczego futrzaka oraz jeansowe rybaczki. Do tego jakże idealnie pasujące do pogody klapki. Uch, nieistotna jest ich funkcyjność, ważne, że dobrze się w nich czuła, nie? Posłała posłanie, nakrywając starannie z wrodzoną precyzją poduszkę grubą, puchową kołdrą, a potem zasiadła do swojego własnego, misternie wykonanego biurka i lekko chyboczącego się krzesełka. Jedna z jego nóg była nieco przykrótka. Będzie musiała zgłosić to komuś, aby je przerobił. Z zapałem i dokładnością sunęła umoczonym w czarnym jak smoła atramencie piórem po kartce papieru, a właściwie dwóch. Jednym z nich był list do Długiego Joe, do którego pisania dnia uprzedniego była zbyt zmęczona, zaś drugim pergaminem była mapa ostatnio poznanej wyspy. Miała ich w swoimi tajnym, nawigatorskim schowku niemałą, niezłą kolekcję. Tak bardzo skarbem one dla niej były! W końcu, kiedy stwierdziła, że nastał czas odpowiedni, zeszła na pokład, do całej reszty i ujrzała, że wszyscy tkliwią się nad jakąś gazetą. Zyskując ku temu okazję pochwyciła ją i prędko przeczytała, a na jej twarzy z chwili na chwilę rozkwitał coraz bardziej emocjonujący uśmiech, świadczący o tym, że podoba jej się to, co jest tam napisane.
- Oczywiście, że nie wszystko jest tu prawdą, jak w większości tego typu gazet, ale teraz świat będzie wiedział, z kim ma do czynienia. No i spójrzcie na te wysokie nagrody! - nie mogła ukryć satysfakcji. Fakt faktem, że nie wiedziała, kto był na tyle zdolny, by nazwać ją "Anielicą", ale nie mogła narzekać. Nie umiała znale??ć w samej sobie cech ku temu przydomkowi wiodących, ale ktoś widocznie znalazł i, nie ukrywała, poniekąd jej to schlebiało. Miała drugą najwyższą nagrodę w załodze, a to osiągnięcie. Ktoś docenił widocznie jej siłę oraz charakter. Jej starania. Długo czekała na taki dzień. "Widzisz to, ojcze?" zapytała w myślach. Wyobraziła sobie własnego tatę pieniącego się z gniewu i buzującego na widok jej uśmiechniętej mordki na liście gończym, krzyczącego wściekle zajadłym tonem, żalącego się Bogu "Co też za zarazę piracką ja spłodziłem?! Tak mi się gówniara odwdzięcza?! Po tym, co dla niej zrobiłem?!". Te słowa płonęły w niej żywym ogniem, nie raz, i nie dwa słyszała je z ust ojca, ale teraz zamiast zostawiać siniaki na serduszku, podsycały one płomień wewnątrz duszy. Płomień, który ktoś przed laty wskrzesił, ukazując jej tę piękną drogę życia, jaką było piractwo. Nigdy, przenigdy od momentu jej obrania nie pomyślała, że ??le wybrała.

Nigdy.

- Hej, kochani moi, nie widział ktoś mojej tarczy? Chcę poćwiczyć celność - gdy już znajdzie tarczę i obierze zacne miejsce do treningu, będzie ćwiczyć posługiwanie się ulubioną bronią, którą były pistolety.

Ba. Dum. Tss.

Na statku - trening
Brena

Imperator

Licznik postów: 1,817

Brena, 16-04-2013, 21:02
Brena wstała i ziewając powlokła się do łazienki. Spędziła tam trochę czasu, przywołując swoje ciało do porządku. Gdy skończyła to na bosaka ruszyła do kuchni. Musiała się zatroszczyć się o swoich małych głodomorków.

W kuchni spotkała kapitana. Przywitała się i popatrzyła mu przez ramię co robi. Siedział i coś psuł. Zaczęła szykować jedzenie dla budzącej się załogi. Jajecznica na boczku i kiełbasce, kanapeczki, herbatka... Nie miała siły na nic innego. Już odespała, teraz czas zaspokoić głód. Zaczęła mieszać na patelni jajka. Doprawiła solą, pieprzem i szczypta pikantnych przypraw. Lubiła na ostro.

Gdy jadła grzecznie przy stole gdy kapitan zaczął im opowiadać, co odczytał z gazety. Kobieta sięgnęła po swoje zdjęcie i oglądnęła je dokładnie.
-Mam na prawdę słodką buzie. Ale "Tancerka Kości". Troszkę dziwnie brzmi. Ale i tak słodziutko. -popatrzyła pod zdjęcie, gdzie była wypisana nagroda- Hmmm.... 34mln? Nie wiem czy to dużo, czy mało. Nigdy nie miałam na sobie nagrody. Albo miałam ale nie pamiętam.
Spokojnie dokończyła posiłek i posprzątała po wszystkich. Po tym wyszła na górny pokład, by dołączyć do treningu kapitanka


Brena zajęła wyznaczone jej miejsce. Czyli mamy uciekać przed kijem?- zapytała stojąc na bosaka w wodzie. Nie przeszkadzało jej, że padało. I tak przed chwilą wyszła spod kąpieli. Uśmiechnęła się lekko i użyła Tchnienia Wiatru. Dzięki temu powinna o wiele szybciej się poruszać. Uważnie obserwowała Nathaniela. Patrzyła na jego ręce.
Nagle przyszło jej do głowy coś innego. Czemu by nie podszkolić się też w swojej unikalnej zdolności, hipnozy. Zaczęła patrzyć się na oczy kapitana. Starała się przewidzieć jego ruchy. Chciała wiedzieć o czym myśli. Przewidzieć jego ruchy, które kształtowały się w jego mózgu, zanim jego mięśnie o tym się dowiedziały. Gdy kapitan popatrzył się w jej stronę, starała się też swoimi krwawymi oczami zmylić go. Zwężała ??renice, udając, że oślepia ją światło, a także inne podstępne sztuczki.
[Obrazek: six_by_sturmir-d9tcm16.jpg]
biwi

Wilk morski

Licznik postów: 99

biwi, 16-04-2013, 21:23
Przebudziłem się pod kuchnia. Nie wiedziałem jak sie tam znalazłem. Lunatykowałem? Może po prostu nie pamiętam z tych emocji. Co to był za dzień. Westchnałem próbując sobie przypomnieć każdy drobny szczegół. Chciałem pamiętać dzień, w którym satłem się piratem. Będę miał co opowiadać wnukom. Roześmiałem się wchodząc do kuchni. Usłyszałem jak Nathaniel wołał do treningu. Wzdrygnąłem się i krzyknałem do załogi.
- Hola hola Vous, tak z pustym brzychem? Pozwólcie, że wam coś przygotuje i wtedy zaczniemy trening. Gdzie macie spiżarnie?
Czekałem na odpowied??, a potem zacząłem przygotowywać posiłek dla załogi. Starałem się dobrać skłądniki tak, aby jak najszybciej zregenerować siły załogi po tej ciężkiej walce. Wiedziałem, że nie stanie się to po jednym, czy dwóch posiłkach ale chciałem jak najbardziej pomóc. Dopiero jak wyszedłem z kuchni spojrzałem na gazete.
- Monsieur kapitanie widzę, że cie docenili.
- Monsier! Przecież to idealnie pasuje do ciebie Nicolasie.

Roześmiałem się i podrapałem po głowie stając do treningu.
- No coż, to im się udało. To mój taki znak rozpoznawczy w tych regionach. Ale nie spodziewałem się, że tak szybko dostane nagrode za głowę. I to jeszcze 30 milionów.
Czekałem, aż reszta stanie do treningu, a ja rozgrzewałem wszystkie stawy.
Rain

Król piratów

Licznik postów: 3,825

Rain, 16-04-2013, 23:30
Rozmowa trwała, nie za dużo wiedziałem o Jack, znałem ją w sumie krótko, ale wydała mi się odpowiedzialną i dobrą osobą, na pytanie o jej doświadczenie w medycynie udzieliła mi dość długiej i szczegółowej odpowiedzi, widać, miało to związek z jakimiś nie za dobrymi wspomnieniami, ale dziewczyna parła dalej, była silna.
Siedziałem w milczeniu i słuchałem, w międzyczasie obserwując jej mimikę i mowę ciała, dało się wyczytać żal i smutek, oraz determinację, może i byłem łatwowierny, ale to otwarcie się, nawet i częściowe wystarczyło bym wyrobił sobie o niej zdanie i podjął decyzję


To co mówisz jest bardzo ważne, nie wiem co sądzisz o mnie oraz o tym jak wykonuję swoje obowiązki, ale życie na mojej wyspie nauczyło mnie by ufać ludziom, wydajesz mi się na dobrą dziewczynę, jeśli to co mówisz to prawda to nadasz się, jeśli jednak czegoś nie będziesz wiedziała, lub nie będziesz pewna zawsze możesz liczyć na moją pomoc, możesz zacząć od zaraz wstałem i podałem Jack dłoń, następnie zacząłem przetrząsywać pokój aż znalazłem małą torbę, wyposażyłem ją w wszystkie podstawowe leki i bandaże a następnie z promienistym uśmiechem podałem Jack

No, to nadanie sprzętu oraz formalności mamy za sobą, może udamy się do kuchni i obwieścimy reszcie twoje nowe stanowisko?

Następnie udaliśmy się do kuchni, siedziało już tam kilka osób i konsumowało posiłki, Nathaniel siedział nad gazetą, jedno spojrzenie i od razu jeden artykuł rzucił mi się w oko, były to listy gończe

Moi drodzy, chciałbym wam coś ogłosić, otóż Jack załapłem Jack za ramiona i pchnąłem ku środkowi kuchni
Została oficjalnie moim pomocnikiem i drugim pokładowym lekarzem, tak więc teraz możecie się kaleczyć do woli kończąc zdanie głośnym śmiechem, zacząłem klaskać, następnie usiadłem koło Nathaniela i zacząłem rozmowę

A więc kapitanie, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko mojej decyzji? Drugi lekarz nam się przyda a z tego co się dowiedziałem od naszej Jack, ma ona doświadczenie?

gdy rozmowa z Nathanielem dobiegnie końca ruszam na pokład na trening, zaczynam uniki i flinty przed Nathanielowym kijaszkiem

Myślisz, że to będzie takie łatwe? Deszcz to chyba najlepsza pogoda jaką mogłem sobie wymarzyć, od dzieciaka ćwiczyłem podczas ulew, to mój żywioł.

Ćwiczę z Nathanielem aż do uzyskania pozytywnych wyników, następnie udaję się w stronę nowych towarzyszy i podejmuję rozmowę

My się chyba nie znamy? Jestem Hanzo D.Aikamura, wasz lekarz, jeśli macie jakieś rany, czy inne uszczerbki zapraszam do mnie, mam nadzieję, że szybko się zaklimatyzujecie w naszej załodze, jesteśmy jedną wielką rodziną, nie będziecie się tu czuli ??le

Statek
Lukaszak

Pierwszy oficer

Licznik postów: 983

Lukaszak, 17-04-2013, 00:00
"Przeklęty" Alex Cobra 18mln"
Alex przeglądał gazetę nie wiedząc co powiedzieć. Nie powiedział nic. Po prostu odwrócił się plecami do reszty i ich zignorował.

Na co ta jego cała praca ? Porażka za porażką. Szczęście nie jest po jego stronie. Jego nie wyparzona gęba wprowadza go w kłopoty. a do tego jest czarną owcą w stadzie. Ludzie uważają go za idiotę. Sam zrobił sobie taką opinie. Nawet Marynarka go nie docenia. Jest jednym z najdłuższych członków załogi a młodziki go prześcigają według tej pieprzonej Marynarki. On ułatwił tym idiota ich schwytanie. Tak już wszyscy byli by martwi. Znowu nie został doceniony. Wszyscy myślą że zrobił to nieumyślnie bo jest idiotą jednak on miał plan. Plan który i tak się nie powiódł. Jest za słaby. To nie jego wina przecież się stara. Czyżby to ta drużyna tak na niego wpływała ? Kapitan ? Czyżby to oni nie mili jaj do tej roboty a on przez nich cierpi. Jest silny tylko oni nie pozwalają wybuchnąć jego potencjałowi. Zatrzymują go. Jego rozwój. Stoi w ich cieniu. Już tak nie będzie. To koniec Alexa Cobry. Tamten dzieciak już nie istnieje. Oni tez będą musieli się z tym pogodzić.
Potrzebujecie łotra ? Zagram go. Czymże jest dramat bez łotra ? Czymże jest walka z Marynarką jak nie dramatem? To nie jest życie dla ludzi słabego serca. To brutalna historia, która nagradza lwa za okrucieństwa. A co z zebrą ? Co z biedną zebrą ? Została zjedzona, jak to zebra.

Alex zaczął chodzić po pogładzi a ściskając ręce w pięści. Miał gdzieś czy ktoś go zobaczy czy nie, odtąd miał wszystko gdzieś.

- Nie popełnić błędu. Krew będzie się lała. ??ycia zostaną odebrane. Powstaną wielkie fortuny. Wielu popadnie w ruinę. Będzie zdrada i skandal. Perfidia w epickich proporcjach. Ale lew przetrwa. Bo widzicie, znam pewien sekret.....Historią zawsze kierują lwy. Ciągniemy biedną zebrę, choć walczy i kopie. Plami ziemię swoją nędzną krwią. Nie zostawimy po sobie dobrej opinii. Ale tak to jest z historią pisaną przez zebrę dla zebr. Za 100 lat...kiedy zdobędę one piece, zniszczę marynarkę i zostanę królem. Będę pamiętany jako tchórz...zbrodniarz...którego jedyną motywacją była chciwość. To prawda. Ale pamiętajcie...beze mnie i ludzi podobnych do mnie ten świat byłby po prostu bez koloru.

Alex poprawił katanę i odszedł na ster burtę.

A czyż świat nie jest kolorowy ?

Alex oddał się graniu na harmonijce.
bufaloxxx

Król piratów

Licznik postów: 4,531

bufaloxxx, 17-04-2013, 00:44
Niestety pogoda nie pomagała w treningu. Deszcz był coraz mocniejszy, tak samo wiatr. Brena próbowała użyć hipnozy, ale w taką pogodę, to była tylko przeszkoda do uników i upadła na pokład. Inni jakoś sobie radzili, ale nawet Nathaniel miał problemy z używaniem swojej broni w taka pogodę.
[Nathaniel +1 do kija, Nicolas, Rainer, Enrico, Hanzo +1 do zreczności]

Eva także sobie nie radziła zbyt dobrze, jako, że jedynym miejscem na trening był pokład. jej celność nie była zbyt dobra, ale zawsze coś.
[posługiwanie sie bronia +1]

Wszyscy weszli do środka(również Alex). Pogoda była coraz gorsza. Statkiem kołysało. Rozpoczął się sztorm.
Lukaszak

Pierwszy oficer

Licznik postów: 983

Lukaszak, 17-04-2013, 01:04
-Cholerny sztorm. Mam nadzieje że nie trafiliśmy na jakiś większy huragan i jutro będzie już dobrze.
Alex uśmiechnął się do reszty.
-Chciałem was też przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie ale przyznacie że było ciekawie ?
Alex roześmiał się i usiadł w kącie
-Jeśli ktokolwiek z was stracił jakąś część ciała to naprawdę jest mi przykro. Każdy składa jakąś ofiarę na wojnie.
Wy swoje ciało. Ja swoje człowieczeństwo.
Ktoś chce posłuchać muzyki ? Mogę zagrać na harmonijce jeśli chcecie.
Zimma

Kapitan z paradise

Licznik postów: 284

Zimma, 17-04-2013, 09:45
- Gówniana pogoda. Przynajmniej udało się uniknąć kija kapitana. Ten deszcz wszystko utrudnia. Trening ciała się odbył, teraz muszę poćwiczyć umysł. Trzeba zejść pod pokład. Jeszcze książka zamoknie. Może na następnej wyspie będzie jakieś archiwum czy też biblioteka to poszukałbym czegoś o tym nowym Schibukai.
Zszedł pod pokład aby poczytać książkę, lecz przypomniał sobie, że już ją czytał i potrzebuje odświerzyć swój zapas. Zakup nowych pewnie będzie problemem z ich ograniczonymi funduszami. Może Beri uda się ukraść kilka. O ile znajdą się jakieś książki lub gazety. Lepsze książki. Więcej treści. Więcej wiadomości i rzadziej się dezaktualizują.
ken-adams

Imperator

Licznik postów: 1,981

ken-adams, 17-04-2013, 17:29
Co wy gadacie, nie jest tak ??le, zawsze mogło być gorzej. Mały deszczyk jeszcze nikomu nie zrobił krzywdy. - powiedziałem, gdy nagle uderzył piorun, zwiastujący sztorm. - Macie racje, Enrico, zejd?? pod pokład i sprawd?? czy przypadkiem gdzieś nie przecieka. Możesz zabrać ze sobą kogoś do pomocy. Eva daj mapy i sprawd?? kurs. Musimy określić jak daleko jesteśmy od najbliższej wyspy. Wysyłanie kogoś na bocianie gniazdo w taką pogode to zbrodnia, ale jeżeli jesteśmy już blisko to trzeba będzie zachować wszelkie środki ostrożności. Monsier - zwróciłem się do Nicolasa - możesz zrobić nam jakąś kawe? Hanzo, daj Alexowi coś na uspokojenie, bo przygrywa dosyć ponure utwory. Eiturowi daj coś na depresje... - dodałem po chwili. Sam usiadłem na podłodze i położyłem na niej dłoń. Wiedziałem, że nie uniosę tak dużego obiektu, ale chciałem przynajmniej zbadać czy wszystko z nim w porządku.

Statek
biwi

Wilk morski

Licznik postów: 99

biwi, 17-04-2013, 18:31
Nie byłem przyzwyczajony do pobytu na statku. Przeszkadzało mi bujanie. Jeszcze ten deszcz, który zagłuszał moje myśli. Uderzył piorun. Podszedłem do pań, uśmiechając się.
- Mesdames! Boicie sie burzy? Jakoś wam pomóc? Jestem zawsze do waszej dyspozycji, o każdej porze dnia i nocy. Nie wstydzcie się.
Ukłoniłem się nisko i usiadłem przy stole. Coraz bardziej mnie irytowało bujanie się statku.
- Monsier możesz zrobić nam jakąś kawe?
- AJ AJ tylko spraw, aby przestało bujać...

Wstałem od stołu i udałem się zaparzyć kawę. Trwało to krótką chwile, po której podałem napój do stołu, ponownie przy nim siadając.
- To co robicie na statku jak wam jest nudno?
Zimma

Kapitan z paradise

Licznik postów: 284

Zimma, 17-04-2013, 19:04
- Sprawd?? czy coś nie przecieka... Sprawdzić mogę, ale co z naprawą? Co to ja, do cholery, cieśla jestem? Mamy kogoś takiego? Tamer się tym zajmował, a teraz go nie ma?
Skoro się ma sprawdzić to się sprawdzi. Wątpliwym jest istnienie przecieków. Gdyby były to niezły problem by się pojawił. A dziura pod linią wody? Już by to poczuli.
Po skończeniu obchodu pójdzie się podawić się w laboratorium z Hanzo jeśli ten skończył wszystko co miał zrobić.
- Doktorek, masz chwilkę? Bo pobawiłbym się z tobą substancjami chemicznymi. Jakieś substancje wspomagające też można spróbować. Zawsze chciałem się tym pobawić, ale wiedza teoretychna to nie to samo co praktyczna. Na przykład chciałem wymieszać Saletrę potasową z cukrem. Tylko lepiej tego nie próbować na statku. Można zrobić i sprawdzić na następnej wyspie. Przepis jest z dziada pradziada, więc pewnie dobry.
Masta

Pierwszy oficer

Licznik postów: 928

Masta, 17-04-2013, 21:27
Ciągle siedziałem przy stole, lekko zdołowany, ciągle myśląc o moim nowym liście gończym. Nijak nie mogłem sobie przypomnieć kto i kiedy zrobił mi zdjęcie. Obstawiałem port tuż przed wejściem na statek, bo panował wtedy spory chaos. Ale wciąż nijak nie mogłem przypomnieć sobie nawet jednej podejrzanej twarzy, ani jednego, chociażby najmniejszego błysku flesza w tłumie. Nagle trzasnęły drzwi i po kuchni znowu zaczą się ktoś kręcić. Nawet nie zwracałem na to uwagi wciąż gapiąc się na drewno przed moim nosem. Słyszałem trzaski, brzęki, bulgotanie. W końcu coś stuknęło obok mojej głowy a w nos uderzył mnie gorzki zapach. Podniosłem głowę.
- Kawa... Zrobiłeś kawę? - zmarszczyłem nos i zwlokłem się z krzesła. - Nie lubię jej, ma zbyt... specyficzny smak. Wolę herbatę.
Powiedziawszy to wziąłem ze stołu swój kubek z na wpół wypitą zawartością. Zajżałem z nadzieją do środka, ale herbata już dawno zdążyła wystygnąć. Po chwili zastanowienia wzruszyłem ramionami, dopiłem co było w kubku po czym zrobiłem nową. Odwróciłem się w kierunku stołu.
- Mogę pożyczyć kubek...? Dziękuję.
Nie czekając na odpowied?? wyszedłem z kuchnii na pokład. Deszcz ciągle padał, nie myślał nawet o tym żeby zelżeć. Wręcz przeciwnie, padało coraz mocniej a na dodatek zaczęły trzaskać błyskawice. Przykryłem kubek dłonią i ruszyłem w deszczu do Nathaniela. W taką pogodę peleryna i kaptur spisują się całkiem nie??le mimo, że nie są zrobione z nieprzemakalnego materiału.
Po znalezieniu Nathaniela pytam:
- No więc? Przyszedłeś, wyszedłeś, nawet nie przywitałeś nowych... załogantów. - uśmiechnąłem się krzywo na d??więk tego słowa i wypiłem łyk herbaty. Jeszcze kilka minut na deszczu i będę miał jej dwa razy więcej niż na początku.
- Wypadałoby również... No powiedzmy... Pokazać statek? Taka jest chyba rola kapitana. Plus dwie rzeczy, które na chwilę obecną interesują mnie najbardziej. Po pierwsze łazienka... A po drugie mój pokój...
ken-adams

Imperator

Licznik postów: 1,981

ken-adams, 17-04-2013, 22:50
Wiesz, Ei... Eitur, tak Eitur. Statek nie jest aż tak duży. - spojrzałem ze zdziwieniem na nowego załoganta. - Chyba nie jesteś zbyt bystry co? - spojrzałem na niego z troską - łazienka jest w korytarzu, na końcu statku, jak masz jakąś grubszą sprawę to uważaj, żeby fala ci tyłka nie podmyła. Sól potrafi nie??le przypiec, a potem to już tylko lewatywa. Co do pokoju... - zastanowiłem się chwile. - Rainer i Nicolas będą w pokoju z Natsu i Alexem, a ty będziesz w pokoju z, hmm... Hanzo i Enrico. Oni są sprytni to nauczą cię życia. Także, skoro mamy to wszystko już za sobą pozwolisz, że wrócę do swojego zajęcia.

Kuchnia.
Ari

Imperator

Licznik postów: 2,060

Ari, 17-04-2013, 23:37
Trening nie poszedł za dobrze, zwłaszcza, że pogoda jeszcze bardziej się pogorszyła. Cali przemoczeni wróciliśmy pod pokład, by ogrzać się przy kubku herbaty. Najwyra??niej pogoda wpłynęła również na humor niektórych, bo wydawali się dość przybici.

Podszedł do mnie ten mężczyzna, który przed wejściem na statek siedział na chodniku i wydawał się kompletnie załamany. Teraz jednak zachowywał się jak inna osoba. Przedstawił się oraz oznajmiał, że jest lekarzem, więc w razie kłopotów możemy się do niego zgłosić. Odparłem, że zapamiętam to sobie i również się przedstawiłem.


Nathaniel poprosił Enrico, żeby, sprawdził, czy statek czasem nie przecieka.
Podniosłem się z krzesła i ruszyłem za Enrico.
-Poczekaj, pójdę z tobą. Pracowałem jakiś czas przy naprawach statków, więc będę mógł pomóc, jeśli coś będzie nie tak.
Masta

Pierwszy oficer

Licznik postów: 928

Masta, 18-04-2013, 00:33
Patrzyłem spode łba za odchodzącym Nathanielem
- Phh! Dziękuję bardzo! - krzyknąłem za nim- Ja i mój tyłek doskonale poradzimy sobie sami!
Stałem tam jakiś czas a potem ruszyłem w kierunku prawej burty. Oparłem się o brzeg i obracając w dłoniach kubek zacząłem przyglądać się przepływającym w dole falom. Deszcz był coraz większy. Nawet nie obchodziło mnie czy napada mi do kubka czy nie.
- Kapitan... Też mi coś... - mruknąłem do siebie - A mogłem płynąć drugim statkiem... To moja nauczka za zadawanie się z piratami...
Ciągły szum deszczu i fal zdołał mnie jednak trochę uspokoić. Na tyle, że postanowiłem w skrócie przeanalizować z kim trafiłem do pokoju.
- Pomyślmy... Hanzo i Enrico... Hanzo to ich lekarz, może więc mieć parę przydatnych ziół z innego oceanu... Zależy skąd wyruszali... i o ile mnie pamięć nie myli to on biegał wtedy po arenie i darł się w niebogłosy. Enrico... On bodajże był wtedy z Jack, gdy walczyłem z Maverickiem... Szlag by go trafił!
Walnąłem pięścią w burtę aż zabrzęczała resztka łańcucha. Postanowiłem wrócić do środka, ponieważ sztorm zaczął przybierać na sile. W dodatku peleryna zaczęła przemiękać a nie chciałem, żeby woda uszkodziła kuszę. Po wejściu do środka postanowiłem zacząć od znalezienia wanny i o ile łazienka nie będzie akurat przez kogoś używana, wzięcia w końcu porządnej kąpieli. I przebrania się w coś suchego. Po sprawie zostawiłem sobie spodnie, czarną koszulkę i torbę przy pasku, włosy związałem w kucyk. Pasy z kuszą i ochraniacz na przedramię odpuściłem. Gdy zastanawiałem się gdzie mógłbym rozwiesić mokrą pelerynę wpadłem na inny pomysł. Postanowiłem namydlić dłoń i nadgarstek i spróbować uwolnić się w końcu od mojego przekleństwa przeciskając rękę przez bransoletę.
- Dobrze... Schod??... No dalej... No chod?? do wujka Eitura... Nooo... No zła?? wreszcie, przeklęta kupo stali!
Nie wiem czy to miało jakiś sens, ale zawsze warto spróbować.
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź