Agdo- Rozgrywka
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
bufaloxxx

Król piratów

Licznik postów: 4,531

bufaloxxx, 18-04-2013, 17:36
Biedny Eitur dalej nie dał rady zdjąć kajdan z ręki. Widocznie przez pewien czas, będzie musiał z tym żyć.

Enrico nic ciekawego pod pokładem nie znalazł, co znaczyło, że spokojnie może udać sie do Hanzo.

Zmęczenie Nathaniela i jeszcze zbyt małe umiejętności sprawiły, że statek nie podniósł sie nawet o 1 mm.

Nagle sztorm ustał, ale jak tylko piraci wyszli na zewnątrz to poczuli straszny chłód. Niebo było zachmurzone, przez co zdawało się, że jest już noc. Pogoda bywa zdradliwa na GL. I wtedy zobaczyli że obok ich statku przepływa małą tratwa z masztem. Jednak nie miała flagi marynarki, czy też piratów, a majtki z żółtą plamą. Na małej tratwie był Renji! Obok niego siedział Akira i żonglował kartoflami.
- Ha nie doceniliście mnie! Nawet sztorm nie pokona mych majtek! Razem z Akirą zostaliśmy majtkowymi piratami! Następnym razem pokaże wam jacy jesteście mali!
I wtedy puścił głośnego bąka.
- Vicekapitanie Akira, znów sie sfajdałem... Płyńmy w poszukiwaniu nowych majtek!
Załoga majtkowych piratów popłynęła w innym kierunku niż PSW.

W tym czasie Eva oglądała mapy. Zerknęła na Log Pose. Powinni niedługo dopłynąć do celu. Dość blisko Agdo znajdowała się mała wyspa o dziwnej nazwie. Jednak ej nazwa sprawiła, że Eve przeszły ciarki po plecach. Wyspa nazywała się Trolololo...
Brena

Imperator

Licznik postów: 1,817

Brena, 19-04-2013, 00:59
Brena stała na deszczu z mieczem w ręce. Patrzyła się pustym wzrokiem przed siebie. Scena, która się przed chwilą wydarzyła.... Ciężko to opisać. Piraci sfajdanych majtek? To przerosło wszelkie jej oczekiwania. Potrząsnęła głową starając się pozbyć obraz tego co przed chwilą zobaczyła.
Zamknęła oczy ale znów usłyszała głos Renjiego, który mówił z dumą, że narobił w gacie. Kobieta uśmiechnęła się lekko i poszukała ustronnego miejsca, w którym mogła potrenować.

Deszcz spływał po kobiecie. Brenie się to podobało. Jak krople deszczu powoli pieszczą jej ciało. Stała przez chwilę nieruchomo, napawając się tym uczuciem.
Kobieta powoli wyciągnęła nóż. Uspokoiła oddech. Zaczęła powoli. Spokojnie wyprowadzała podstawowe ataki. Nie miała powodów, żeby się spieszyć. Płynnie nadawała sobie coraz szybsze tempo i przechodziła do bardziej skomplikowanych technik. Zaczęła tańczyć po pokładzie. Robiła miękkie doskoki, wypady pokonując wymyślonych przeciwników. Zaczęła atakować błyskawicznie, tworząc wymyślne połączenia. Teraz już skakała po całym pokładzie. Nie oszczędzając się ani na chwilę. Skupiła się na tym w stu procentach. Przeskoki przez niskie murki, wślizgi do przeciwników, odbicia się od ścian by wylądować na karku przeciwnika... Wszystko. Szalała po statku dając upust swojej energii. Stał złowieszczo śpiewała w jej dłoniach.


Jeśli trening się powiódł, to kobieta schodzi pod pokład i szuka dla siebie jakiegoś zajęcia.

Jeśli się nie powiódł, to uznaje, że to już nie ma sensu. Też schodzi pod pokład.
[Obrazek: six_by_sturmir-d9tcm16.jpg]
biwi

Wilk morski

Licznik postów: 99

biwi, 19-04-2013, 15:53
Po posiłku i kawie nie pozostawało mi nic innego jak praca nad ciałem. Wyszedłem na zewnątrz i starałem się zrobić mała rozgrzewkę, ale staciłem konentracje przez najbardziej żałosną scene jaką kiedykolwiek zobaczyłem. Przekroczyło to moje najśmielsze oczekiwania.
- A wydawali się normalni...
Rzuciłem mimo chodem do Breny, która także coś ćwiczyła. Wróciłem do mojego wcześniejszego zajęcia. Po rozgrzewce wykonałem kilka serii ćwiczeń wzmacniających mięśnie i pare rozciągających. Uznałem, że musze popracować nad szybkością ale na początku nie wiedziałem jak się za to zabrać. Jak trenowałem w młodości miałem więcej przestrzeni. Wtedy zobaczyłem jak Brena poruszała się po całym statku. Pomyślałem, że to nie głupi pomysł. Wyciągnąłem swój oręż. To była akurat ta para igieł, w której jedna była złamana od otwierania kajdan. Będę musiał coś z tym zrobić. Może umie ktoś to posługiwać się młotem i kowadłem. Chwyciłem pewnie i całkiem rozlu??niony ruszyłem za wampirzycą w podobny sposób jak ona. Wykonuje różne akrobacje, skoki. Biegam jak szalony lecz z wdziękiem i klasą na jaką szlachcicowi przystało.
Po treningu wracam do kuchni przygotować obiad dla załogi. Staram się żeby to nie było coś zwykłego. Dopieram składniki w sposób inny niż zwykle, eksperymentuje. Mając nadzieję, że będzie im smakowało.
Rain

Król piratów

Licznik postów: 3,825

Rain, 19-04-2013, 18:07
Po dość intensywnych ćwiczeniach w deszczu przyszedł czas by zająć się obowiązkami, udałem się więc do laboratorium celem uporządkowania sprzętu oraz mały eksperymentów z nowymi środkami przeciwbólowymi oraz proszkiem paraliżującym, podszedłem do tego na luzie, wyciszyłem się, zebrałem wszystkie składniki, dokładnie je zmiażdżyłem w możdzieżu po czym zacząłem je dodawać z iście jubilerską precyzją, taka jest nauka pełna prób i błędów, nie będę się więc zrażał niepowodzeniami, ze spokojem i opanowaniem będę dalej próbował aż uzyskam zadowalający efekt

Dooobrze, teraz spokojnie, 2 krople morfiny i odrobina kory z białej wierzby, dodajmy troszkę gliceryny...hmm tak, to powinno pasować

gadałem sam do siebie podtrzymując się na duchu i starając się niczego nie zepsuć, wtedy drzwi do laboratorium zostały dość energicznie otwarte i do pomieszczenia wszedł Enrico, mówił coś o "zabawie" w chemika, spojrzałem na niego i na swoje niedoszłe eksperymenty po czym z lekkim załamaniem wskazałem mu drugi koniec stołu

Tam masz składniki, a tam wolne miejsce, jeśli obiecasz, że to co spróbujesz zrobić nie wybuchnie to droga wolna, dołączę do ciebie tylko skończę ze swoim doświadczeniem

Enrico mówił coś o saletrze i cukrze...saletra potasowa i cukier...?! Natychmiast odwróciłem się do załoganta w panice, oby nie próbował tego co ja myślę, że ma zamiar próbować...

Przepis dziadka mówisz?! Toż to iście wybuchowa i okropnie palna substancja! Pomysł jest dobry możesz to zmieszać i hmm...powiedzmy zrobić z tego bomby zapalające...gdybyś dodał trochę oliwy sądzę, że nadawało to by się nawet do użytku z wodą...tylko nawet nie próbuj się do tego zbliżać z ogniem...jeszcze nam tu brakuje pożaru na statku...

Otarłem zimny pot z czoła i wróciłem do swoich badań, jednocześnie podpatrując Enrico
Widać na pokadzie coś ciekawego musiało się wydarzyć, wnioskując po hałasie, ale nie interesowało mnie to w tym momencie, po skończonym eksperymencie zamierzam wyjść na pokład i poobserwować morze z bocianiego gniazda a następnie potrenuję w ciszy kontrolę wody, deszcz będzie ciekawym detalem w tych ćwiczeniach.


Statek
bybejita

Pierwszy oficer

Wiek: 30
Licznik postów: 1,249

bybejita, 19-04-2013, 20:19
Wszyscy coś robili, trenowali, jedli, rozmawiali... tuż po sztormie Beri wyszła na pokład, postanowiła w końcu przetestować jej nową umiejętność którą nauczył ją jeden z braci z Mice. stanęła na jednym końcu statku,a na drugim miała cel, wyjęła Kukideppo i wyjęła trzy czerwone pociski. Miała sposób przygotowania, wystarczyło dać cieśli i czekać aż zrobi dla niej setki.

Zaczęła strzelać, nic się nie działo, ale jak pocisk trafił w cel, ten zaczął się palić.
[spoiler]-Kami·Hitto-Aka·Mōdo- Czerwony pocisk jest trochę większy i cięższy, kiedy pocisk spotyka cel wybucha i podpala cel, nie dość że siła wypadkowa zadaje obrażenia to ogień zadaje dodatkowe.
/spoiler]

Po udanych strzałach postanawia potrenować trochę jeszcze wskakuje na maszt i skacze w dół przy czym próbuje zrobić jak najwięcej salt, robi tak parę raz, wszystko w formie szakala, potem próbuje "Walczyć z Cieniem" unika wymyślonych przez siebie nadchodzących ataków, przy czym próbuje używać wymyślnych akrobacji.
[Obrazek: tumblr_mcdjg3lO2B1qiqegzo1_r1_500.gif]
Zimma

Kapitan z paradise

Licznik postów: 284

Zimma, 19-04-2013, 22:23
- To nie wybucha to się spala. A tak w ogóle dziękować, dziękować. Ale na następnej wyspie wezmę wszystko co jest potrzebne do zrobienia małej bomby i ładunków zapalających, dobra? Mam nadzieję, że pomożesz wtedy. - zaznaczył.
A teraz do roboty. Hanzo ma składniki raczej suche, ale warto sprawdzić przed rozpoczęciem. Przygotowanie szczelnego pojemnika nie powinno być trudne. Mieszanina saletry potasowej i cukru lepiej sobie odpuścić. Skoro już się za coś brać to proch. W końcu strzela się jakoś z dział. Siarka i węgiel drzewny może być w jednej z półek w laboratorium. Doktorek nie kwapił się żeby pomóc, więc należało najwyra??niej zrobić to samemu. Saletry 150g, węgla 30g, koniecznie drzewnego i 20g siarki. Wolałby mocniejszą wersję. A do tego potrzebny jest spirytus, który też powinien tu być. Niby taka trudna robota ale więcej w niej pracy fizycznej niż umysłowej. Składniki zmielić bardzo drobno. Ba, do tego osobno. Strasznie upierdliwe, ale przepis to przepis. Lepiej go nie ignorować, bo może nie wyjść, a taki błąd może zrobić małe bum i Hanzo będzie się denerwował. Nie wspominając o reszcie piratów. Po utarciu, w końcu będzie można je mieszać do uzyskania jednorodnego koloru. Na wszelki wypadek powoli. Mączkę zalewa się spirytusem, w celu uzyskania większej mocy. Tak mówi przepis dziadka. Fajny chłop z niego był, prawie każde wakacje były u niego. Skubany potrafił zarażać swoim entuzjazmem. Wracając do pracy, po uzyskaniu konsystencji rodzaju błotka trzeba je wylać na folię i wysuszyć na słońcu, co raczej odpada w taką pogodę. Może jutro będzie lepsza. Na razie suszenie w laboratorium będzie musiało wystarczyć. W kuchni mogłoby wyschnąć szybciej ale tam jest bardziej niebezpiecznie. Jak wyschnie (2 dni) to trzeba ją będzie zmielić, znowu, a potem do szczelnego pojemnika z dziurką na lont, który się zrobi, gdy proch się będzie suszył. Najprościej będzie zrobić knot nasączony 5% roztworem octanu sodu lub ołowiu. Tylko który to był... Można sprawdzić oba na pokładzie, powinny się spalić nawet w deszczu. O ile pamięć go nie zawodzi lont powinien się spalać z prędkością 1cm na 1sek. Przygotuje kawałki 5 cm do testu. Potem się wybierze lepszy jako lont do tego pseudogranatu, czy jak to nazwać. Skoro ma to ranić to może dorzucić do środka jakieś kulki ceramiczne lub inne szarapnele. Po zakończeniu procesu produkcji trzeba się będzie zastanowić co potem wykonać. Najlepiej jakieś granaty lub flary dymne. I tak trzeba sobie przypomnieć ich proces tworzenia, więc można zacząć od razu.
Masta

Pierwszy oficer

Licznik postów: 928

Masta, 19-04-2013, 23:51
- Co za przekleństwo te kajdanki... - mówiłem do siebie zmywając mydło z ręki. Mokrą pelerynę zostawiłem w łazience. Zwinąłem resztę moich rzeczy i poszedłem zanieść je do mojego nowego pokoju. Na razie położyłem wszystko na łóżku, kuszę kładąc osobno. Przez chwilę wahałem się z jej zostawieniem. Była dla mnie cenna i nie mogłem jej narazić, ale po zastanowieniu co tak naprawdę może się stać na statku postanowiłem ją jednak zostawić. Wyszedłem i zamknąłem drzwi kierując się w stronę pokładu, ale w połowie drogi zawróciłem z powrotem do pokoju. Wziąłem kuszę, pasy z kołczanem i dopiero wtedy ruszyłem na górę. Doszedłem do wniosku, że i tak nie mam nic do roboty na środku oceanu, więc mogę spędzić ten czas na treningu.

Na górze moim oczom ukazała się scena jakiej w życiu bym się nie spodziewał. Spotkała nas załoga Majtkowych Piratów. Choć dwoje osób ciężko było mi nazwać załogą. Kiedy odpływali patrzyłem za oddalającym się kawałkiem przeżółkniętej bielizny i zastanawiałem się czy Renji robi takie numery od urodzenia czy też dopiero na wyspie coś mu odbiło.

Wzruszyłem ramionami i poszedłem poszukać czegoś do czego mógłbym strzelać. Najlepiej nadało by się coś w stylu tarczy, może tej, którą wcześniej używała Jack. W ostateczności, jeśli nie znalazłbym tarczy równie dobrze nada się jakaś skrzynia.

Na początek staję naprzeciw tarczy, strzelam parę razy stojąc przodem, potem staję tyłem i próbuję szybko odwrócić się i trafić w tarczę. Po paru rundach wracam do stania przodem i próbuję w jak najkrótszym czasie wystrzelić jak najwięcej bełtów. Następnie staram się strzelać z różnych pozycji, jak w prawdziwej walce. Robię przewroty na boki, przykucam, strzelam z wyskoku. Co jakiś czas zmieniam rękę strzelając raz z lewej raz z prawej. Potem robię sobie krótką przerwę i idę do kuchni po parę jabłek, które posłużą mi za nowe cele. Po ponownym wróceniu na pokład zajmuję miejsce i pojedynczo podrzucam jabłka w powietrze. Strzelam w nie starając się przyszpilić je do masztu.

Po zakończonym treningu zbieram wszystkie bełty, sprawdzam czy groty nie są uszkodzone i umieszczam je z powrotem w kołczanie. Potem zanoszę jabłka do kuchni, jedno zostawiam sobie do przegryzienia. Robię sobie kanapkę i coś do picia, po skończonym posiłku wracam do pokoju. Odkładam kuszę i kołczan z pasami. Robię jeszcze parę ćwiczeń żeby się rozciągnąć i idę znowu na pokład. Opieram się o burtę i patrzę w kierunku, w którym płynie statek zastanawiając się kiedy gdzieś dopłyniemy.
Rain

Król piratów

Licznik postów: 3,825

Rain, 20-04-2013, 00:30
W trakcie trwania eksperymentu moją uwagę rozproszyła następna osoba, była to Jack, wpadła do laboratorium celem udowodnienia swojej wartości jako medyk, zaproponowała ciekawe ultimatum: miała zamiar kogoś pokroić...mnie lub siebie, wybór był prosty...jednak nie dla mnie...

Hmm?Co? Może o tym porozmawiamy? Może opiszesz mi jak to robisz? Wiesz, jestem bardzo ufną osobą i wierze w talenty innych... próbowałem zyskać na czasie, w nogę wpijał mi się pasek ze strzykawkami z środkiem "Na Alexa", tak to był ten wspaniały medykament, który zdarzało mi się używać już wcześniej, a rzut strzykawką z nim opracowałem do perfekcji, teraz tylko decyzja..delikatnie wyperswadować Jack czy użyć zacny środek i mieć spokój...
Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja, nie miałem zamiaru być krojonym ani pozwolić komukolwiek na tym statku kaleczyć się samowolnie


Jeśli chcesz mi zaimponować to nie tędy droga moja droga Jack, porozmawiajmy, może pokazał bym ci parę fajnych trików przydatnych w pierwszej pomocy?

Statek
SHK

Pierwszy oficer

Wiek: 29
Licznik postów: 1,068

SHK, 20-04-2013, 00:59
Jack posmutniała przez postawę Hanzo. - Oj no we??. Myślisz, że mam aż tak mało doświadczenia? Jak chcesz poćwiczyć na kims usta-usta to jestem pewna, że Natsu jest gdzieś w pobliżu. Mogę go zawołać. Ale ja chcę coś zrobić z żywym ciałem, Hanzo, noooo! Pociąć kogoś, zszyć, tego typu sprawy! Sama teoria jest sucha i szczerze mówiąc niezbyt ciekawa... Mięso, krew, ciekawe i trudne do zszycia części ciała, to coś pięknego! - no i ładnie, nakręciła się. To właśnie było powodem, dla którego mistrz jej tego wszystkiego nauczył. Miała do medycyny dość dziwne podejście i pacjenci się jej czasem bali, ale koniec końców wychodziło im to na dobre. - A tak w ogóle to w tworzeniu czego Ci przerwałam?-

Laboratorium.
Rain

Król piratów

Licznik postów: 3,825

Rain, 20-04-2013, 01:12
Ogólnie jestem przeciwko ranieniu, cięciu kogokolwiek na tym statku jeśli nie jest to naprawdę potrzebne...więc może tak...rzuć okiem na to co własnie przygotowywałem, a mianowicie nowe leki przeciwbólowe

Zamierzałem zająć Jack czymś mniej niebezpiecznym, z drugiej strony nie wiedziałem, że dziewczyna ma taki pociąg do szlachtowania wszystkiego co sie rusza...trzeba będzie poprosić cieślę o szafeczkę z zamkiem...na narzędzia oczywiście

A co do krojenia to raczej wolę mniej inwazyje metody, na przykład takie bandażowanie lub coś czym ostatnio się zainteresowałem, mianowicie: akupunktura uciskowa

Statek
Ari

Imperator

Licznik postów: 2,060

Ari, 20-04-2013, 01:41
Szczęśliwie podczas obchodu nie znale??liśmy żadnych uszkodzeń na statku, a sprawdziliśmy wszystko bardzo dokładnie, żeby nie przeoczyć najmniejszej usterki. Przy okazji lepiej zaznajomiłem się z rozkładem pokoi.

Chciałem wrócić do kuchni, bo nic lepszego do roboty nie było, kiedy zdałem sobie sprawę, że nie słyszę już wycia wiatru oraz uderzeń fal i kropli deszczu o statek. Sztorm ustał. Postanowiłem wyjść na pokład i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Zresztą, nie ja jedyny. Spojrzałem na niebo. Było całe zachmurzone, sprawiając wrażenie, że jest dużo pó??niej niż było rzeczywiście. I ten przera??liwy mróz… Mocniej owinąłem szalik wokół szyi i zapiąłem kurtkę, po raz pierwszy żałując, że nie jest dłuższa.
Będzie się trzeba rozgrzać.

Nagle ktoś zaczął się wydzierać. Podszedłem do burty razem za innym, ciekawy, co, a raczej kto powoduje taki hałas i dlaczego. I zobaczyłem chyba najdziwniejszy widok w całym moim życiu. Malutką tratwę z majtkami zamiast masztu. Na tratwie siedziały dwie osoby. Jeden z nich żonglował ziemniakami, a darł się właśnie ten drugi. Westchnąłem. Kolejni niezrównoważeni psychicznie ludzie w tak krótkim czasie… Dobrze, że chociaż doktor okazał się w ostateczności jednak normalny. Znowu spojrzałem na naszych nieproszonych gości. Nie wydaje mi się, żeby byli gro??ni… umyślnie. Najwidoczniej znali załogę , bo pogadali trochę i odpłynęli w przeciwną stronę.

Stałem przez chwilę zdziwiony całym zdarzeniem, po czym stwierdziłem, że skoro w końcu przestało padać to faktycznie dobrze by było się rozgrzać. Parę osób zaczęło trenować na pokładzie, postanowiłem więc pójść w ich ślady.
Na początek przydałyby się jakieś cele czy coś… Muszę zapytać kogoś, gdzie mogę znale??ć coś, co mogłoby za takowe posłużyć.
Jako że wszyscy na pokładzie wyglądali na zajętych, postanowiłem poszukać Hanzo, który wcześniej wydał mi się skory do pomocy. Zeszedłem więc pod pokład i skierowałem się w stronę laboratorium, gdzie spodziewałem się go znale??ć.
Zapukałem do drzwi i wszedłem do środka.

-Hanzo, nie przerwałem ci w niczym? Widzisz, potrzebował bym czegoś, co mogłoby robić za cele. Wiesz może, gdzie znajdę coś takiego?

Jeśli lekarz mi pomoże pójdę za nim, podziękuję mu i rozstawię cele na pokładzie. Jeśli będzie zbyt zajęty poszukam czegoś na własną rękę.

Będę rzucać łańcuchami w cele, starając się trafić je z każdej możliwej strony, pod różnymi kątami. Następnie będę starał się zmienić kierunek łańcucha w locie, uderzając naraz kilka z nich. Jeśli wszystko będzie szło po mojej myśli, to będę robił wszystko tak jak wcześniej, starając się przy tym jak najwięcej poruszać, w biegu i przeskakując nad celami.
bybejita

Pierwszy oficer

Wiek: 30
Licznik postów: 1,249

bybejita, 20-04-2013, 05:38
Tuż po treningu Beri podchodzi do nowo przyłączonego cieśli...
-Rainer? Tak? Nic nie przekręciłam? -Szeroko uśmiechając się mówiła do cieśli...
-Słuchaj mam taką prośbę, potraktuj to jako test, patrz mam tutaj kartkę na której jest jak przygotować moje nowe pociski, nie znam się na tym nie wiem czy masz wystarczające do tego środki, ale powinieneś coś wymyślić wierze w Ciebie ;>.
kobieta daje sposób przygotowania cieśli i parę pocisków dodając przy tym:
-Masz jeszcze parę naboi, mam jeszcze trochę, ale było by fajnie jak udałoby Ci się zrobić trochę przed wyspą Trololololo...
[Obrazek: tumblr_mcdjg3lO2B1qiqegzo1_r1_500.gif]
ken-adams

Imperator

Licznik postów: 1,981

ken-adams, 20-04-2013, 12:08
Wyspa Trolololo? Brzmi dosyć intrygująco. Ciekawe, ciekawe... - powtarzając pod nosem wyszedłem z kuchni na pokład. Poczułem chłód, na szczęście sztorm minął, a statek jest cały. Pogoda na Grand Line bywa zdradliwa. Ciekawe, czy mamy jakieś ciepłe ubrania na statku, na wszelki wypadek, jakby była to zimowa wyspa. Dobra, nie ważne, póki mam czas i pełno wody w okół siebie spróbuje popracować nad tech niką tchnienie w wersji wodnej. Nie jest to takie proste jak w przypadku ziemistego smoka, ze względu na to, że woda w normalnych warunkach potrzebuje naczynia do utrzymania stałego kształtu. Podleciałem nad taflę wody i dotknąłem jej. Następnie stanąłem na lewej burcie i zacząłem formować coś na kształt smoka, starając się utrzymać jego kształt. Jeżeli się udało, to wyciągnąłem ręce do tyłu i uderzając płaskimi dłońmi w powietrze posłałem go w morze. Potem starałem się utworzyć nowego smoka i jeszcze raz go utrzymać. Tylko tym razem najpierw zamienić go w kulę, a potem zwolnić technikę.

Pokład
bufaloxxx

Król piratów

Licznik postów: 4,531

bufaloxxx, 20-04-2013, 14:58
Brena, trening udany.
[+1 zręczność, +1 Akrobatyka, duże zmęczenie]
Nicolas trening udany
[Napisz mi na PW, jak rozdajesz punkty z prezentu, duże zmęczenie]
[Hanzo, wyniki twojego eksperymentu dam potem, bo nie chciałbym ??le tego zrobić]
[Enrico tak samo jak Hanzo]
Eitur trening udany
[+2 posługiwanie się bronią, +2 zręczność]
Rainer trening udany
[+1 do posługiwania łańcuchem, duże zmęczenie]
[Beri, dostaje nową technikę, jednak Rainer nie miał teraz czasu wytworzyć dla niej naboi]
Nathaniel chciał polecieć w powietrze, lecz tylko się uniósł i padł jak placek. Zmęczenie wreszcie upomniała się nawet o niego. Próba nieudana.
Dzień piratów zleciał na treningu i badaniach. Ale jak każdy inny dzień ten także musiał się skończyć. Do tego na zmianę padał deszcz i grad. Takie uroki Grand Line.
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź