Akt I - Czysto i bezpiecznie...
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
Hitter

Nowicjusz

Licznik postów: 21

Hitter, 22-12-2012, 00:08
Andrzej był zadowolony z wygranej strzelaniny, lecz nie chciał by sytuacja się powtórzyła. Zastanawiał się co jeszcze spotka go w podróży: czy gej- sadysta nadal będzie pakował się w każdą walkę, czy uda im się wrócić ze skrzynią bez większych problemów. Nie odezwał się nawet słowem, po czym wstał i dołączył do grupy zmierzającej w stronę hangaru. Po drodze spytali jakąś kobietę o trasę. Kiedy Andrzej zobaczył statek był bardzo zadowolony. Poniekąd znał się trochę na tego typu sprawach. Wiedział, że to porządna maszyna (przynajmniej tak wyglądała na pierwszy rzut oka). Jego obserwacje przerwała kobieta mierząca do nich z karabinu. Andrzej nie podejmował większych działań, ponieważ ktoś już starał się wytłumaczyć całą sytuacje. Jeśli uda się przekonać kobietę to Andrzej zaczyna oglądać statek. Jeśli kobieta zacznie strzelać to schowa się za jakąś osłonę, czekając na to co zrobią "koledzy".
SHK

Pierwszy oficer

Wiek: 29
Licznik postów: 1,068

SHK, 22-12-2012, 14:57
House wiedziała, że gdy już zacznie, to trudno będzie jej przestać. Przecież znała siebie, wiedziała jak bardzo może zatracić się w tym cudownym uczuciu. Lecz Tia potrzebowała pomocy, nie było czasu by się nad tym wszystkim zastanawiać i rozsądnie oceniać sytuację. Gdy tylko uderzyła w brzuch mężczyzny, poczuła ciepło na swojej ręce. Wiedziała, że to ten cudowny płyn. Dożylna królowa każdego człowieka, metaliczna, szkarłatna ciecz, bez której nie ma istnienia. To tajemna strużka życia o smaku chleba i rdzy. Słodka ciecz zamknięta w systemie rurek. Czerwona ochrona całego organizmu. Krew. Jeszcze ciepła, świeżo wyrwana ze swojego obiegu spływała jej po ręce. Świadomość i możność odczuwania tego było niesamowite, tak jakby stało się coś, na co czekała z utęsknieniem. Ale to jej nie wystarczyło. Zaślepiona cudownym uczuciem kontynuowała swoje dzieło. Złapała mocno za narządy i wyciągnęła rękę, wyrywając tym samym z niego wnętrzności Na twarzy zagościł lekki uśmiech. Jak w transie upuściła organy i uderzyła go w szyję, w efekcie rozrywając mu tętnice. Szerszy uśmiech. Krew rysnęła jej twarz i ubranie, ale nawet nie pofatygowała się, by otrzeć buzię. Jeszcze ardziej się uśmiechnęła, odsłaniając czerwone od tryskającej krwi zęby. Wiedziała, że nie powinna, ale nie potrafiła przestać. Dłonią przebiła mu mostek, chwytając za jego kręgosłup. Trzymała go chwilę czując, jak cały rękaw jej płaszcza przesiąka coraz bardziej i bardziej krwią. Odwróciła głowę nadal się uśmiechając i rozejrzała się za dziewczyną, lecz nie dostrzegła jej. Wyjęła rękę, jeszcze bardziej masakrując ciało faceta. Zakrwawione ostrze otarła w, i tak już brudny, płaszcz. Uśmiechnęła się pod nosem. Zaczekała aż
wszystko się uspokoi i potem spokojnie poszła z resztą na statek. Pomijając fakt, że wzięli tę dziewczynę ze sobą (co mogło się okazać złą decyzją) musieli dostać na statek. Musiało wyglądać komicznie, gdy szła cała we krwi, z resztą grupy, która wyglądała podobnie i jakąś nieprzytomną dziewczyną jako dodatkowy bagaż. House podeszła do kobiety-strażnika i powiedziała z krwawym uśmiechem. -Dzień dobry. Jesteśmy załogantami tego statku. Czy mogłaby nas pani wpuścić?
beckhend

Super świeżak

Licznik postów: 208

beckhend, 22-12-2012, 16:34
Kiedy doszli już do hangaru jakaś kobita wskazała im drogę po czym udali się na lądowisko , nikogo tam nie było , sam statek .
Nagle drzwi do pomieszczenia zamknęły się z hukiem , przy drzwiach stała ta sama kobita która wskazała nam drogę , celowała do nas z broni mówiąc : - Czego tu szukacie? Gadać! I bez numerów. .
Przysłał nas pan Ford , mamy polecieć tym statkiem na księżyć APG.478. I przechwycić pewien ładunek ze statku który tam awaryjnie lądował. Pani jest pilotem ? - podszedł wystawił rękę , uśmiechnął się : Jestem Adam - powiedział i puścił oczko do kobiety.
Spoiler

[Obrazek: adam.jpg]

Mam nadzieję że jest naszym pilotem , chętnie bym ujechał tą pokorną sunię hehe , ma jaja że celuje do gruby takich ludzi jak my , muszę ją zaliczyć - pomyślał i zagryzł wargi gapiąc się na jej figurę i biust starając się określić jego rozmiar.
Hmm B albo C , nie jest tak ??le , ciekawe czy lubi w czoko - pomyślał i gapił się dalej na jej figurę.




Adam stara się zaimponować kobiecie , ma przeczucie że przyda mu się jej zaufanie .


Spoiler

Więcej nie wykrzesam , nie mam już zielska :E

Aywery

Wilk morski

Licznik postów: 79

Aywery, 23-12-2012, 00:23
Podczas trwania małej rzezi jaka miała miejsce w czasie ratowania dziewuchy,Sam zmagał się z kawałkiem patyczka wbitym w jego podniebienie.Był nim tak bardzo zaabsorbowany że kompletnie zlekceważył całą walkę.Ocknął się dopiero gdy z triumfem wyciągnął źdzbło z ust.
-Mam cię mały skurczybyku!
Zadowolony odrzucił wykałaczkę daleko w tył i rozejrzał się.
-Wow ładnego syfu narobiliście.
W koło był niezły bajzel ale jednak nie zwracał na to jakoś specjalnie uwagi.Dołączył do reszty i ruszyli dalej.Po jakimś czasie wraz z grupą dotarł do hangarów,dookoła walały się jakieś stare lub zniszczone pojazdy.Gdy dotarli do statku Sam pierwszy do niego podbiegł i przesuwając dłonią po kadłubie fascynował się nowym środkiem transportu.Przyglądanie się pojazdowi przerwała mu kobieta pytana przez nich wcześniej o drogę.
-Czego tu szukacie?Gadać! I bez numerów.
Spojrzał na nią nieco zmulonym wzrokiem,zastanowił się chwilkę i wsunął w usta wykałaczkę.
-Będe musiał kiedyś pomyśleć o smakowej wersji.
I zwrócił się do kobiety.
-Nic do ciebie nie mam ale ta broń naprawdę do ciebie nie pasuje.
Popatrzył się wprost na nią.
-Lepiej niech chowa giwere bo pomaluje ściane jej mózgiem.
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 23-12-2012, 03:52
Tia nie zamierzała wtrącać się bezpośrednio w walkę. Doskonale znała swe możliwości i jako medyk, jej zadaniem było stanie z tyłu i obserwowanie tego, co się działo i ewentualna reakcja, kiedy ktoś zostałby porządnie ranny. W chwili, gdy została złapana przez jednego z oponentów, na moment straciła zimne nerwy, rozpaczliwie walcząc o uwolnienie. Strach poraził ją mimowolnie, gdy jej wyrywanie się nie dawało jakichkolwiek efektów. Na całe szczęście dla niej z pomocą przyszła inna dziewczyna. Tia z pewnością podziękowałaby jej, jednakże jej głowę zaprzątała w tym momencie ofiara pijanych mężczyzn. Po odciągnięciu ją w miarę bezpieczne miejsce, czekała na rozwój wydarzeń. Widząc idącego kilkuletniego chłopca, poczuła jak przeszywa jej ciało nieprzyjemny, zimny dreszcz. Czuła, że musi coś zrobić, by go powstrzymać, lecz było już za pó??no na cokolwiek. Wszystko działo się zbyt szybko. Chłopczyka rozwaliło na części, dosłownie, a dziewczyna wyrwała się z jej ramion. Tia próbowała ją złapać, lecz zareagowała zdecydowanie za wolno.
Po paru chwilach było już po wszystkim. Kobieta w swym życiu widziała wiele krwi oraz wnętrzności, ale śmierć dziecka zawsze robiła na niej nieprzyjemne wrażenie. Odwróciła wzrok, zaciskając mocniej szczękę. Niestety, chłopcu nie mogła już pomóc, ale dziewczynie tak. Postanowiono zabrać ją ze sobą. Co prawda Tia nie do końca była przekonana, że to dobre rozwiązanie, aczkolwiek poniekąd nie mieli innego wyboru. Nie mogli jej tak po prostu tutaj zostawić. Przynajmniej Tia nie mogła. Przez całą drogę monitorowała stan kobiety. A kiedy upewniła się, że nic poważnego jej nie grozi, odetchnęła z ulgą. Zdawało się, że dotarcie na wskazane miejsce i dostanie się do statku przy tym, co parę chwil temu ich spotkało, będzie błahostką. Myliła się. Już na wstępie jakaś kobieta celowała w nich z broni. Tia nie ruszyła się z miejsca, stała obok budzącej się dziewczyny. Milczała, gdyż wszystko zostało już powiedziane. Kim są i po co tutaj przybyli. Szczerze powiedziawszy miała nadzieję, że obca kobieta im uwierzy i przepuści. jak na jeden dzień Tia miała dość wrażeń.
bufaloxxx

Król piratów

Licznik postów: 4,531

bufaloxxx, 23-12-2012, 23:31
Ikar wtarł z twarzy resztki jedzenia. Miał tyle szczęścia, że nie obrzygał ubrania Inie było śladu, bo jego wymiotach. Pewnie teraz jak dowiedzą się, że jest lekarzem, to ciężko będzie im uwierzyć, że jest dobry w swoim fachu. Widocznie za mało gnębił łasucha i nie rozładował stresu do końca. Po krwawej jatce udał się za resztą. Kobieta, która pó??niej wskazał im drogę, ta samą drogę im zastąpiła. Ikar wyglądał chyba najmniej gro??nie ze wszystkich i dlatego pomyślał, że jeśli się przywita i odpowie kobiecie to może będzie to lepiej widziane niż facet z karabinem z fekaliami. Wyszedł do przodu i poprawił okulary.
- Przepraszamy za najście. Jestem Ikar i jestem lekarzem, zostaliśmy tu skierowani w celu wykonania zadania pana Forda. Parę osób potrzebuje opieki medycznej. Jeśli jesteśmy w złym miejscu to przepraszamy.- po tych słowach czeka na odpowied?? kobiety, nie szuka zatargu, co jest raczej specjalnością reszty.
Lukaszak

Pierwszy oficer

Licznik postów: 983

Lukaszak, 24-12-2012, 01:08
Wszystko wydarzyło się tak szybko. Kaito nie zdawał sobie sprawy że to się tak skończy, dostał nie??le po dupie. Nie potrafił chodzić to było jego największym utrudnieniem lecz to tylko i wyłącznie aspekt fizyczny. Najbardziej doskwierało mu poczucie winy z powodu śmierci dziecka. Chyba przez 5 minut naprawdę żałował tego co zrobił, potem miał już to dupie bo zgłodniał. Miał ochotę na wodzionkę, umierał z głodu dlatego wszystko poszło w zapomnienie. Lufa jego snajperki była pobrudzona kałem a on oblepiony cały krwią i resztkami mięsa. Właściwie w ostateczności to mógł zjeść to mięso, nie pierwszy raz jadłby człowieka lecz zapewne dziwnie to by wyglądało w towarzystwie jego współpracowników. Pewnie baliby się że ich też zje, może mieliby rację a ich strach byłby całkiem uzasadniony. Przez chwile Kaito zastanowił się jakby to było gdyby zgwałcił a potem zjadł jednego z nich. Nie byłoby to takie złe a sperma w ich ciele mogłaby pełnić formę sosu. Jego rozważania nad kanibalizmem przerwała kobieta celująca w ich stronę. Jego towarzysze broni powiedzieli już wszystko co trzeba było powiedzieć więc Kaito postanowił zadać osobiste pytanie.

- Macie Wodzionkę ?
Brena

Imperator

Licznik postów: 1,817

Brena, 24-12-2012, 03:44
Kobieta uśmiechnęła się nieznacznie, lecz nie opuściła broni. Wysłuchała Ian'a oraz Sandlera. Gdy Kate podeszła do niej z uśmiechem, ta go odwzajemniła. Widocznie jej się spodobałaś.
- Ja jestem Diana Popowa, kapitan statku RSS Phoenix. -odpowiedziała jak zwykle grzecznemu i ułożonemu Ikarowi- Nie poznałam was. Miało być dwanaście osób, a widzę trzynaście. To pewnie przez tą dziewczynę. I mieliście być wcześniej. Widzę, że mieliście pewne... trudności.

Sam wsadził do ust kolejną wykałaczkę i zaczął narzekać. Diana uśmiechnęła się i wycelowała w niego. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, kobieta wystrzeliła. Pocisk przepołowił wystający z ust mężczyzny kawałek patyczka. Wszyscy patrzyliście, jak kawałek drewienka zaczyna się palić. Cossuth wyciągnął go z ust. Diana opuściła broń i zwróciła się do Douglasa.
- Nie, ja nie mam siostry. A ta wygląda, jakby ktoś ją przed chwilą ostro wyruchał. -kobieta spojrzała na wasze twarze. Uświadomiła sobie, że trafiła dokładnie w środek tarczy. Powoli podeszła do uratowanej wcześniej kobiety, która stała ze spuszczoną głową- O kurwa, nie wiedziałam. Ale niestety nie możesz z nami lecieć. I tak nie mamy już miejsc i ...

Uratowana dziewczyna zrobiła, co na pewno zaskoczyło Rosjankę. Padła na kolana i objęła ją w pasie.
- Proszę, nie każ mi tam wracać. Błagam... -jęczała. Diana zaszokowana patrzyła to na was, to na nią. Widać było, że nie wiedziała co zrobić. Tak samo wy. W końcu pogłaskała kobietę po głowie. Wyglądało na to, że kobieta biła się sama ze sobą.
- Już dobrze. Polecisz z nami. -powiedziała, głaszcząc ją po głowie i przyklęknęła. Szepnęła coś do ucha dziewczynie, ta jej odpowiedziała i pokiwała głową. Diana złapała ją pod ramiona i podniosła bez wysiłku. Ściągnęła z siebie swoją kurtkę i okryła nią dziewczynę. Niektórzy z was mogli dostrzec, że z lewą ręką pani kapitan jest coś nie tak. Teraz wszyscy widzieliście co. Jej po prostu nie było.

Diana zamiast lewej ręki miała protezę. Wyglądała niemal identycznie jak normalna ręką. Nie wiedzieliście dokąd straciła normalną, bo miała ubrany pancerz. Wreście mogliście się jej przyglądnąć w pełni.
Miała przyjemną w wyglądzie twarz. Zgrabny mały nosek, wyra??nie zaznaczone kości policzkowe, zielone oczy i tlenione włosy. Jak na kobietę była dość wysoka, na oko 1,70m. Co do całej reszty to również prezentowała się nie najgorzej. Długe nogi, wąska talia, średniej wielkości piersi. Gdyby chciała wam wejść do łóżka pewnie byście jej nie odmówili.

Diana podprowadziła dziewczynę do Tii.
- Widzę, że jesteś lekarzem. Możesz się nią zająć. Ma na imię Sara. Jak wejdziemy na statek, wskaże Ci łazienkę. Pasowało by coś z tym zrobić.-powiedziała wskazując na uda dziewczyny. Ciągle po nich ściekała świeża krew. Nie tak obficie jak na początku, ale jednak- Teraz będzie potrzebowała pomocy kobiety. Szczególnie tam.
Jeśli się zgodziłaś, Diana zostawia Sarę z Tobą.

- Panie Precel, można wyjść!-krzyknęła Diana. Ze statku wyszedł mały człowieczek w mycce. Miał może z 1.40m wzrostu. Niósł wielką altówkę, którą zasłaniał się jak tarczą. Wyglądał na tak przerażonego, że miałby się zaraz zesrać.
- Je-je-jestem Argon Precel. Mam za zadanie pilnowanie Was i wskazanie właściwej p-p-paczki.-powiedział jąkając się ze strachu- Teraz muszę was sprawdzić, czy nie macie nadajników albo innych urządzeń mamierzających.
Wyciągnął z altówki podłużne urządzenie i zaczął Was i torby skanować. Douglas, który został nazwany "Panem Olbrzymem", musiał się schylić, by niski mężczyzna mógł przeskanować go całego. Nie było żadnego problemu, dopóki żydek nie doszedł do torby Tii. Urządzenie w jego rękach zaczęło piszczeć jak szalone. Precel otworzył ją i wyciągnął mały, owalny przedmiot.
- To cacko może nas namierzyć wszędzie. Wiecie kto wam to podrzucił? W kimś się spotkaliście?
Mówiąc to rzucił nadajnik na ziemię i próbował zniszczyć. Z pomocą przyszedł mu murzyn, który po prostu na tym stanął. W końcu mogliście wejść na statek.
[Obrazek: six_by_sturmir-d9tcm16.jpg]
Brena

Imperator

Licznik postów: 1,817

Brena, 26-12-2012, 03:32
Wszyscy weszliście do dużej ładowni. Było to pomieszczenie przejściowe.
- Dobra. Wszyscy ściągać te zakrwawione ciuchy. -powiedziała Diana- Zaraz mi wszystko uwalcie, a ja nie jestem waszą matką, żeby za wami sprzątać.
Zrobiliście jak kazała. Medycy wymontowali Moduły, a inżynierowie wzięli ze sobą narzędzia. Weszliście na górę po schodkach. Campbell i Hartel mieli drobne problemy ze zwiadowcą, lecz i im się udało. Tiia, która wcześniej zgodziła się pomoc Sarze, powoli prowadziła skołowana kobietę.

Cały statek dzielił się na trzy pokłady. Obecnie znajdowaliście się na drugim. To tu znajdowały się główne pomieszczenia użytkowe (OPIS PONI??EJ). Diana pokrótce pokazała wam wszystkie pomieszczenia i powiedziała, gdzie kto ma iść.
- Zaraz startujemy. Zamknęłam już śluzę, więc nie ma już odwrotu.-powiedziała uśmiechając się- Witam na pokładzie RSS Phoenix.
Odwróciła się ruszyła na mostek. Pan Precel powlókł się do swojego pokoiku, który wcześniej był kanciapą. Widać, że boi się przebywać w waszym towarzystwie. Okaże się, czy słusznie.


Kaito, Ikar.

Ikar chcąc, nie chcąc musiał zając się Kaito. Campbell i Hartel zanieśli zwiadowcę do Zatoki Medycznej, kładąc na lodowatym stole i ruszyli na górę. Drzwi cicho zamknęły się z nimi. Doktor został sam na sam z Kaito.
Ikar rozłożył swoje narzędzia na przesuwanym stoliku i przeciągnął się. Ostre noże wzbudziły w zwiadowcy niepokój. Doktor znalazł bandaże i środki odkażające, więc nie musiał korzystać z prywatnych zapasów.
-No już, gacie w dół. -powiedział Ikar.
Kaito spojrzał na niego z nadzieją myśląc, że może nie będzie tak ??le, lecz zobaczył Ikara trzymającego w ręce skalpel. Patrzył na niego z miną człowieka, który zaraz będzie miał się nie??le zabawić. Człowieka, który ponownie oddaje się swojemu największemu hobby. Kaito głośno przełknął ślinę. Poczuliście wstrząs. Statek wystartował. Nie było już odwrotu.

Spoiler

Macie teraz czas wolny. Doktor zamierza zająć się zwiadowcą, więc możecie sobie porozmawiać. Albo zrobić co innego


Tia

Tia zgodziła się pomoc Sarze. Wzięła dziewczynę pod rękę i poprowadziła w kierunku łazienki. Sara wcale nie reagowała. Śmierć brata to wielki szok. Na razie wszystko nie do końca do niej docierało, lecz za niedługo wszystkie emocje uderzą jak młot.
Lekarka zaprowadziła dziewczynę do łazienki. Zamknęła drzwi na zamek. Nie chciała, by ktokolwiek Jej przeszkadzał. Łazienka była mała. Dwa prysznice wogóle ze sobą nie oddzielone, umywalka, duże lustro, szafeczki i jeden stołeczek. Tia poradziła na nim Sare i wyciągnęła pensete.
Lekarka obróciła głowę dziewczyny w kierunku światła. Delikatnie zaczęła wyciągać kawałki zielonego szkła. Na szczęście było ich niewiele, a sama rana nie była głęboką. Tia znalazła małą apteczke. Odkaziła ranę. Teraz postanowiła zająć się drugą raną. Krew na udach Sary miejscami zakrzepła lecz lekarka widziała, że wciąż płynie kolejna. Spojrzała na prysznice. Najpierw powinna ją wykąpać. Sama również powinna zmyć z siebie krew. Tylko rodzi się pytanie. Jak zmusić ofiarę gwałtu, by znowu rozłożyła nogi. (TAK WIEM JAK TO BRZMI. Nie o to chodzi) Poczułyście lekki wstrząs. Statek wystartował. Sara rozejrzała się przestraszona, nie wiedząc co się dzieje.

Spoiler

Masz czas wolny. Będę odpowiadał w imieniu Sary i znaczymy co zrobisz :3


Cała reszta

Diana wskazała wam schody na najwyższy pokład. Znajdowały się tutaj trzy pokoje czteroosobowe i pokój Pani kapitan. Wejścia do niego strzegł zamek na kod. Nie wyglądał na zbyt skomplikowany.

Zakwaterowaliście się w pokojach. W każdym były dwa łóżka piętrowe z pościelą i szafki na ubrania. Wybuchły pewne kłótnie, kto ma spać na górze, a kto na dole. Poczuliście wstrząs. Samolot wystartował.
Każde z was się rozpakowało i pozwoli zaczęliście schodzić się do mesy. Pełniła ona rolę jadalni, salonu, pokoju odpoczynku. Usiedliście na wygodnych kanapach. Ci, którzy wpadli na pomysł zabrania książki, teraz zaczęli je czytać. Reszta oddała się swoim zajęciom.
Spoiler

macie czas wolny. Szansa by porozmawiać, lepiej się poznać. Spędzicie w swoim towarzystwie ponad dwa tygodnie.

Spoiler

Statek:
I piętro - ładownia, maszynownia
II - mostek, kuchnia, łazienka, składzik(pokój Argona), kibelek, Zatoka Medyczna, pokój techniczny(z warsztatem),
III -pokój kapitana, wasze pokoje

Rozkład pokoi. Każdy z was miał numerek i rzucałem kostką
1. Tia, Kate, Ikar, Kaito
2. Ian, Adam Sandler, Corran, Sam
3. Douglas, Andrzej, Johann, Hartel.

[Obrazek: six_by_sturmir-d9tcm16.jpg]
beckhend

Super świeżak

Licznik postów: 208

beckhend, 27-12-2012, 16:19
Adam Będąc w jadalni zaczął wcinać to co znalazł w lodówce .
Zjem i zwijam sie do pokoju , nie ma co się z nimi spoufalać , widziałem do czego są zdolni , nawet ten profesorek i dziewczyny wydają się podejrzane , muszę spać z nożem pod poduszką. - myślał jedząc .
Gdy skończył jeszcze raz spojrzał na wszystkich jak by chciał wyczuć ich złę intencje , starał się przejrzeć ludzi na wylot.
Jeżeli ktoś zwraca uwagę na Adama jak szlifuje ludzi swymi oczami ten po prostu zgrywając dalej ćpuna idiotę uśmiecha się :
Spoiler

[Obrazek: adam-sandler-1.jpg]

Po czym wychodzi z jadalni i kieruje się do swojego pokoju .
W sumie jest za wcześnie na sen , powinienem się utrzymywać w formie - pomyślał.
Adam gdy wrócił do pokoju przebiera się w lu??niejsze ciuchy i zaczyna robić serię pompek i brzuszków na podłodze , gdy już się porządnie spoci idzie zrobić sobie 15 minutowy jogging po statku . Potem idzie pod prysznic , pije wodę i idzie spać .

Podczas joggingu
Cholera ale mało tu miejsca , muszę biegać tam i z powrotem , no nic przynajmniej sprint sobie potrenuję , dobra od ściany do ściany . Dobra teraz czas na trochę przewrotów w przód i tył , z rozbiegu zacznę - Tak sobie myślał co wykonywać w jakiej kolejnosci podczas ćwiczeń i joggingu.
Dobra teraz spróbuję stania na rękach - Adam spokojnie jak na lekcji wfu staje na rękach i stara się utrzymać stabilnie jak najdłużej potrafi.

Dobra starczy tych ćwiczeń , i tak połowa z nich juz się krzywo na mnie patrzy , ale mam to gdzieś , zwiadowca musi byc w formie , jęzeli nie potrafię nawet przebiec 1 km w ciągu 5 min to dupa ze mnie a nie zwiadowca . Ojciec był dobrym nauczycielem , szkoda że nie miałem wystarczającego wykształcenia żeby zaciągnąć się do marines... - rozmyśla sobie idac pod prysznic.

Prysznic
Jak miewa w zwyczaju odkręca samą ciepłą wodę i namydla się porządnie , humor mu dopisuje więc zaczyna sobie nucić a potem nucenie przeistacza się w śpiew , Adam troche się zapomniał .

Potem wychodzi , idzie napić się wody i do wyra . Oczywiście kosa pod poduszką na wszelki wypadek . AdaŚ idzię spać .
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 28-12-2012, 03:44
Oczywiście, że Tia zgodziła się, by pomóc dziewczynie. Była lekarzem, zwłaszcza z powołania i nie mogła przejść obojętnie obok osoby potrzebującej. Gdy wskazano jej, gdzie jest łazienka, zabrała swoją torbę i zaprowadziła tam dziewczynę. Postanowiła nie mówić nic w stylu "będzie dobrze", "jakoś się ułoży". To najgorsze, co można powiedzieć osobie, która właśnie przeżyła brutalny gwałt i na jej oczach zabito najbliższą jej osobę. Lepiej milczeć. Jeśli Sara zechce się z Tią podzielić tym, co siedzi w jej głowie, wypłakać, będzie szukać pocieszania - to Tia jej to da. Sama nie będzie w żadnym wypadku naciskać. Gdy wreszcie uporała się ze szkłem na głowie dziewczyny, spojrzała na nogi Sary. Teraz dopiero zaczynają się schody.
-Nazywasz się Sara, tak? - zapytała upewniając się Tia i rozkładając miękkie ręczniki, jeżeli takowe dorwała w łazience, rzecz jasna.
-Jestem Tia. - dodała najłagodniejszym głosem, jak tylko potrafiła i spojrzała na dziewczynę. Jeżeli ta nie spoglądała na nią, delikatnie nakierowała jej głowę tak, by jednak ich oczy zetknęły się ze sobą.
-Posłuchaj mnie uważnie. Muszę Cię całą obmyć. Z tego wszystkiego. Dlatego też będę mówiła, co będę robić, dobrze? Jak coś, to mów, a przestanę. - powiedziała i sięgnęła do jej ubrania, by je ściągnąć. Wszystko robiła bardzo powoli, tak, by Sara widziała, co Tia robi. Starała się nie robić jakichkolwiek pochopnych ruchów, by niepotrzebnie jej nie przestraszyć. Cały czas mówiła co robi i co zamierza zrobić, tak, by Sara była powiadomiona o wszystkim, co Tia chciała zrobić z jej ciała. Jeżeli wszystko szło zgodnie z planem, zaprowadziła ją nagą pod prysznic i odkręciła wodę, delikatnie obmywając jej ciało gąbką zmywając kurz, ewentualne flaki oraz krew. Gdy skończyła, wyprowadza Sarę z kabiny prysznicowej i ją wyciera, by następnie pomóc ubrać się w czyste i świeże ubranie. Jeżeli takowego nie dostała od kobiety, którą spotkali na statku, Tia daje jej jedną ze swoich sukienek.
Gdy Sara jest odświeżona, dziewczyna prowadzi ją do Diany, by zapytać co dalej z Sarą.
bufaloxxx

Król piratów

Licznik postów: 4,531

bufaloxxx, 28-12-2012, 13:45
Wyraz na twarzy Ikara zmienił się całkowicie. Był u siebie, w swoim żywiole. Mógł robić to co kocha. Z twarzą maniaka podszedł do pacjenta. Na początku obejrzał ramię. Płytka rana wymagająca tylko oczyszczenia i zszycia. Potem miała się zacząć prawdziwa zabawa.
- Widzisz nie było tak ??le.- podszedł spokojnie to miejsca z jego narzędziami. Wziął chloroform i nasączył gazę. Powolutku podszedł do pacjenta i złapał go za głowę i przyłożył gazę do ust.
- Cicho, cicho… zaśnij już… zaśnij.- Gdy pacjent zasnął Ikar chwycił skalpel w dłoń i niczym dyrygent zaczął swój koncert. Zdjął spodnie analnego zdobywcy i zaczął oglądać udo. Rana wymagała rozcięcia, by pozbyć się materiału zanieczyszczającego i pewnie przeszkadzającego w przyszłości. A nawet jakby takiego nie było, to Ikar był ciekawski. Po odpowiednim wyczyszczeniu rany, przez pewien czas się jej przyglądał. Szkoda ze rana była dość mała, z dziką radością podłubałby przy nim dłużej. A tak machnięcie skalpelem, szczypczyki środki odkażające i już. Przez pewien czas będzie miał problemy z bieganiem, ale poważnych strat nie ma. Szkoda, wielka szkoda… Chociaż piłowanie kości mogło się trafić, czy jakaś mała amputacja. Teraz tylko z dokładnością krawca musiał zaszyć ranę. Ikar po tym dość prostym zabiegu nie osiągnął odpowiedniej satysfakcji. Masturbacja była nieunikniona. Smutne, bardzo smutne. Musiał to nadrobić, byla jeszcze jedna rzecz, którą mógł zrobić, nie była ona miła, ale mogła pomóc w przyszłości... Z żalem podał pacjentowi sole trze??wiące, tak ładnie spał, a sam zabrał się za mycie przyrządów, wzdychając ciężko. Gdy dojdzie już do siebie macha pustą buteleczką bez etykiety.
- Problemy załatwione, możesz mieć problemy z bieganiem, ale dodatkowo załatwiłem twój problem z byt dużą dawką testosteronu, jedyny szkopuł to całkowity brak erekcji, ale czego się nie robi dla zdrowia?
Brena

Imperator

Licznik postów: 1,817

Brena, 28-12-2012, 21:22
Tia

Sara cały czas siedziała pochylona. Nie odezwała się i tylko skinęła głową, zgadzając się by Tia ją umyła.
Lekarka delikatnie zdjęła z niej ubranie. Odsłoniła ciało normalnej dziewiętnastolatki. Całkiem duże (jak na jej wiek) jędrne piersi, zgrabne nogi, trochę włosów między nimi. Odgarnęła blond włosy z twarzy dziewczyny. Uśmiechnęła się do niej, pokazując, że nie ma się czego bać. Wprowadziła Sarę pod natrysk i odkręciła ciepłą wodę.

Woda u stóp dwóch kobiet zabarwiła się na czerwono. Tia wzięła gąbkę i delikatnie położyła na brzuchu dziewczyny. Sara skuliła się ze strachu i złapała lekarkę za nadgarstek. Spojrzała w jej twarz. Znaczyła szczerą chęć niesienia pomocy. Powoli puściła lekarkę i załkała.
- Czemu on?! Dlaczego nie ją musiałam zginąć? Miał skończyć szkołę, iść do porządnej pracy. Wyrwać się z tej okropnej planety. -załamana kobieta płacząc objęła lekarkę i mocno się do niej przytuliła. Tia była już całą przemoczona- To moja wina. To prze zemnie zginął.
Lekarka mi wiedziała co powiedzieć. Cały czas delikatnie myła dziewczynę uważnie słuchając co ta ma do powiedzenia. Sara cały czas skulona, pociągając nosem mruczała do siebie: To moja wina... On nic nie zrobił...

Tia dokładnie wymyła Sarę. Wyciągnęła pojedyncze kawałki flaków jej dawnego oprawcy z włosów. Musiała przyznać, że Kaito wie jak rozerwać mężczyznę. Dosłownie.
Pomogła wyjść dziewczynie spod prysznica.
- No już, spokojnie. Teraz się powycieramy i już po wszystkim. -powiedziała do niej uspokajającym tonem. Zarzuciła jej miękki ręcznik na ramiona- Wyprostuj się. Nie możesz wyjść całą mokra, bo się zaziębisz.
Dziewczyna postąpiła za radą doświadczonej lekarki. Zaczęła wybierać włosy, a Tia resztę jej ciała. Nagle Sara wrzasnęła. Upadła na kolana trzymając się za brzuch.
- Mój brzuszek. Boli. -wystękała.

Tia zauważyła, że po nodze kobiety spływa przejrzysty płyn. Na pewno nie woda. Do niego dołączył drugi, tym razem czerwony. Lekarka położyła ją na plecach i cały czas mówiąc co robi siłą rozchyliła uda. Dziewczyna wygięła się z bólu. Tia przyciągnęła do siebie swoją torbę i wszystkie narzędzia chirurgiczne. Własnymi nogami przyblokowała uda Sary, tak by nie przeszkadzały jej w pracy.

Lekarka rozchyliła wargi sromowe dziewczyny. Łechtaczka była zmasakrowana. Brnęła dalej w głąb bojąc się co znajdzie. Doszła do pochwy. Bez specjalnego sprzętu niewiele mogła zobaczyć więc musiała wsadzić rękę. Sara krzyczała coraz bardziej.
Palce Tii natrafiły na rozerwaną ścianę pochwy. Zamknęła oczy starając wyobrazić sobie to miejsce. Powoli włożyła palec w ranę starając się zmierzyć jej rozmiar i dokładnie określić jej położenie. Sara zawyła. Lekarka wyciągnęła rękę z ciała kobiety.
- Boże, co to było za monstrum. Przebicie do otrzewnej. Będę musiała to zszyć. -powiedziała do dziewczyny jak i do siebie.

Kobieta szybko pogrzebała w torbie. Wyciągnęła czyste opatrunki, nici, igłę, środki przeciwbólowe i usypiające. Spróbowała uspokoić dziewczynę. Tia przygryzła dolną wargę zastanawiając się co robić.

Sara

Spoiler

[Obrazek: 3rdbirthday_ps3wallpaper_04_by_naughtyboy83-d3cfe79.jpg]



Adam Sandler

Zwiadowca postanowił pobiegać. Pomyślał chwilę i postanowił wejść do prawie pustej ładowni. Było tam o wiele więcej miejsca do ćwiczeń.
Biegał w kółko, robił skłony, pompki, brzuszki i inne rzeczy. Nie zauważył przyglądającego mu się małego żydka. Pan Precel siedział na schodach obserwując go i notując coś do swojego małego notesiku.

-Przepraszam Pana. Czy mógłby mi Pan pomóc? -zapytał w końcu.
Adam biegając spojrzał na niego i potknął się. Poleciał na twarz. Wystawił ręce przed siebie i wykonał zgrabny przewrót w przód. Argon popatrzył na niego z oczami pełnymi niedowierzania i poprawił coś w swoim notesiku.
- Może Pan pomóc mi, przeniesieniu pewnej skrzyni? Pan de Word kazał wam przekazać kilka rzeczy. Powiedział: "Powiedz im, że Mikołaj przynosi prezenty nawet niegrzecznym dzieciom." Ta paczka jest za ciężka dla mnie ale może Pan mógłby ją przenieść. -powiedział patrząc na Adama z nadzieją.


Kaito, Ikar

Lekarz szybkim krokiem podszedł do Kaito. Przycisnął mu szmatę do twarzy. Zwiadowca próbował walczyć lecz szybko odleciał.
Ikar był w swoim świecie. Opatrzył i odkaził ranę na ręce. Następnie zdjął pancerz zwiadowcy, w którym został przyniesiony. Gdyby strzelec trafił kilka centymetrów w bok, Kaito wyszedłby ze starcia bez tej rany.
Ikar dokładnie wyczyścił i z precyzją prawdziwego mistrza zszył ranę. Wyglądają w porządku.
Po tym wyciągnął małą ampułkę. Za pomocą strzykawki przeniósł jej całą zawartość do krwiobiegu Kaito.

Gdy zwiadowca się wzbudził znaczył Ikara mylącego swoje narzędzia. Lekarz pokazał mu pusta już ampułkę i wytłumaczył w jakiej sytuacji się znalazł.
[Obrazek: six_by_sturmir-d9tcm16.jpg]
Hades

Pirat

Licznik postów: 36

Hades, 28-12-2012, 21:47
Hartel po przeniesieniu pedała do pokoju sanitarnego postanowił zając jak najszybciej miejsce w jakimś pokoju (śpię nad murzynem). Zająwszy prycze zobaczył jeszcze raz do swoich rzeczy i zapamiętał wszystko co miał
- A niech mi któryś coś ukradnie to się rozliczymy tak że popamięta - powiedział do w spół lokatorów i poszedł zmyć z siebie krew rannego.
Po po odświeżeniu przebierasz się w czyste ciuchy i z zapałem idzie do Kapitana poszukać jakichś zajęć na dłuższą metę. We??mie każdą robotę (poza czyszczeniem kibli i podłóg) aby zająć czymś ręce, paląc przy tym swoje ukochane papierosy.
Zimma

Kapitan z paradise

Licznik postów: 284

Zimma, 28-12-2012, 22:02
Zjadł jakiś posiłek w mesie, bliżej niezidentyfikowane coś, co było akurat pod ręką i nadawało się do zjedzenia. Nawet jeżeli by mu to zaszkodziło to przecież ma na pokładzie dwóch lekarzy. Może wizyta u nich nie skończy się aż tak ??le, ale lepiej nie ryzykować. Zapamiętał, że podczasprzechadzki po okolicy przeszli obok drzwi do pokoju pani kapitan, które miały zamek na kod. Włamanie się tam nie powinno sprawić trudności komuś, kto wie jak się pokonuje takie przeszkody. Ian poczuł wstrząsy powodowane startem statku, co znaczyło, że Diana jest na mostku, a jej pokój jest pusty. Poszedł pod drzwi i zaczął rozglądać się. Po korytarzu nikt się nie szwendał, więc był względnie bezpieczny, w końcu znajdował się w przestrzeni kosmicznej. Samo to już było niebezpieczne. Zaczął rozpracowywać kod, cały czas nasłuchując czy ktoś się nie zbliża. Jeżeli ktoś będzie podchodził, przerwie pracę i uda, że wyszedł z pokoju i idzie się przejść. Ale raczej zdobycie kodu powinno pójść sprawnie. Kod zachowa dla siebie, może się w przyszłości przyda. Następnie będzie robił to co zwykle, czyli przeszukiwał wszystkie możliwe sposoby komunikacji międzyplanetarnej, kanałów rządowych i innych podobnych w poszukiwaniu informacji o "Białej Ręce". Szczególnie interesowały go przerwy pomiędzy kolejnymi zniknięciami jednostek handlowych i czas ostatniego ataku piratów. Dzięki temu można wywnioskować kiedy mniej więcej pojawią się w okolicy. Poszuka również informacji o firmie, która opłaciła transport frachtowca, z którego mają wziąść paczkę. Nie musiał bardzo się przejmować szukaniem wiadomości, w końcu miał na to całe 7 dni, żeby zorientować się w sytuacji. Przypomniał sobie sytuacje ze slumsów i hangaru. Ekipa potrzebowała przywódcy, który choć trochę będzie kontrolował "Zdobywcę Odbytów" i innych narwańców. Ian nie aspirował do tej pozycji, był zbyt... Długo by wymieniać. Ta sprawa była ważna, więc trzeba będzie o niej komuś wspomnieć. Na razie będzie przeglądać informacje, a potem się tamtą rozwiąże. Wszystko musi mieć jakiś porządek, nawet chaos jakim jest nasza drużyna.
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź