Całą reszta.
Wszyscy zajmowaliście się swoimi sprawami. W pewnym momencie dołączyła do was Diana. Nie miała na sobie pancerza, a jedynie bluzkę na ramiączkach. Mogliście się przyglądnąć jej lewej ręce. Mechaniczna proteza zaczynała się od barku. Widzieliście delikatne srebrne nici pod skóra kobiety, które kierowały się w stronę kręgosłupa. Na prawej ręce natomiast, widniał tatuaż Rosyjskich Sił Specjalnych, a tuż pod nim Lotnictwa.
Kobieta przeszła za ladę, która oddzielała pomieszczenie od kuchni. Nalała sobie kawę z ekspresu. Popatrzyła na Douglas'a robiącego sobie porządną kanapkę.
- Nie wyjedz wszystkiego od razu, bo będziemy musieli jeść kosmiczną papkę. To takie gluty, które zawierają wszystkie składniki odżywcze. Wygląda okropnie, a smakuje jeszcze gorzej.- powiedziała. Sięgnęła murzynowi przez ramię porywając plasterek szyneczki-
Chyba się skaleczyłeś na policzku.
Wtedy odezwał się Hartel z zapytaniem czy nie ma dla niego żadnej pracy. Widocznie chciał zająć czymś ręce.
- Nie, chyba nie. Ale zaraz. Mógłbyś przejść się do pokoju technicznego i uprzątnąć tam troszeczkę. I przy okazji mógłbyś zobaczyć czy Warsztat ciągle działa. Dawno go nie używałam.
Znów podkradła Douglas'owi szynkę. Popatrzyła przez chwilę na Fausta, a bardziej na jego komputer.
-Właśnie prawie zapomniałam. Już wam coś przyniosę.-powiedziała i wyszła z pomieszczenia.
Adam
Mały żydek zaprowadził Cię do swojego pokoiku. Był to dawny składzik, przerobiony na jednoosobowy pokoik. W powietrzu dalej czuć było zapach detergentów.
Skrzyneczka leżała pod idealnie zasłanym łóżkiem. W tym pokoju wszystko było idealne. Ubranie równo poskładane, ani jednego śmietka na podłodze, wszystko aż lśniło.
Zwiadowca wyciągnął metalowy pakunek. Spodziewał się czegoś naprawdę ciężkiego. Z rozbawieniem popatrzył na Pana Precla. Mały człowieczek wyglądał jakby miała go porwać pierwsza lepsza wichura. Bez trudu podniósł skrzynkę i ruszył za żydkiem.
Idąc zobaczyli staczającego się ze schodów Ian'a. Argon przerażony pisnął i schował się za zwiadowcę.
Ian włamywacz
Mężczyzna postanowił włamać się do pokoju Diany ignorując wielki napis zakazu, wymalowany na drzwiach.
Podłączył się do czytnika i zaczął łamać kod zabezpieczający. Pierwsze trzy cyfry rozszyfrował szybko lecz przy ostatniej program się zawiesił. Ian myślał, że będzie musiał zacząć jeszcze raz, lecz nagle czytnik wesoło zapipczał. Zamek został otwarty.
- Dobrze się bawisz? Może pomóc?- Ian usłyszał głos za swoimi plecami. U szczytu schodów stała Diana i niewątpliwie widziała co robił.
Naukowiec już chciał powiedzieć swoją bajeczkę, lecz kobieta złapała go za ramię. Jej uścisk był jak imadło. Mężczyzna szarpał się, lecz nie był w stanie się uwolnić. Diana złapała go i z całej siły rzuciła o drzwi. Te były już otwarte, więc Ian wylądował na środku pokoju.
Pokój był prosto urządzony. Dwa łóżka, szafy, biurko, laptop. Nad jednym z łóżek wisiała
KATANA. Ian leżał na różowym dywanie, rozglądając się na boki. Diana wzięła coś ze stołu i spojrzała na niego z gro??nym wyrazem twarzy, lecz w jej oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
- Przez Ciebie będę musiała się uczyć nowego kodu. I jak, podoba Ci się?-powiedziała po czym złapała zdezorientowanego mężczyznę-
To teraz wychodzimy.
Zanim Ian zdążył się zorientować już staczał się ze schodów.
Diana zeszła tuż za mężczyzną. Ian narobił dużego huku, więc wszyscy zlecieli się popatrzeć. Kobieta rzuciła mu coś na pierś. Drugi taki sam przedmiot złapał Faust.
- To wam da dostęp do Dziennika Pokładowego (!!). I jeść ktoś chce obejrzeć mój pokój, wystarczy poprosić. -powiedziała i popatrzyła na drzwi łazienki-
Ile można zszywać zwykłe rozcięcie?
Diana podeszła do drzwi. Już miała zapukać i spyta czy wszystko gra, gdy te otworzyły się i przemoczona lekarka wciągnęła ją do środka.
Ikar, Tia
- Pomóż mi ją przenieść. -krzyknęła do zdezorientowanej kobiet, podnosząc z podłogi torbę-
Nie ma czasu na pytania i wyjaśnienia.
Diana chcąc nie chcąc zaniosła Sarę do Zatoki Medycznej. W tym samy czasie Ikar, wyprowadzał z niej nieco skołowanego Kaito. Gdy tylko dziewczyna została ułożona na stole, Diana została wypchnięta za drzwi przez Tie. Zamknęła za nią drzwi na zamek, Teraz nikt nie mógł im przeszkodzić.
-Otrzewna. Potrzebuję pomocy. -powiedziała do mężczyzny i zaczęła myć ręce.
Jesteś pewna? To dość... niespotykane.
Dokładnie obejrzał dziewczynę i zaczął podłączać niezbędna aparaturę.
- Nie wiem. Tak się rzucała, że trudno było cokolwiek wymacać. Nie ma czasu, zobaczymy w trakcie.
Powiedziała razem wzięli się do pracy. Kobieta powoli zszywała, a Ikar pomagał jej jak mógł i monitorował stan Sary. Wszystko wydawało się być w porządku.
Kobieta zszyła to co mogła. Okazało się, że co do otrzewnej się myliła, na szczęście. Uszkodzeniu uległy tylko zewnętrzne narządy płciowe. Starannie zszyła to co mogła. Pot kapał jej z twarzy. Gdy skończyła, jej ręce były całe czerwone. Odetchnęła z ulgą patrząc na uratowaną. Ikar podszedł do niej.
-Wszystko w porządku. -zapytał.
-Tak, przeżyje. I co najważniejsze, ona również.
Spoiler
Tia, +1 punkcik do Zdolności operacyjne
Z powrotem reszta załogi (Hartel jeśli poszedłeś to bez Ciebie)
Pan Precel postawił skrzyneczkę na środku jadalni. Wszyscy usiedliście na około, z zaciekawieniem patrząc na pojemnik. Wszyscy, oprócz Sandlera, który jak wcześniej sobie obiecał schował się za ścianką działową. ??ydek przez chwilę kombinował przy zamku gdy wreszcie go otworzył. Wieko odskoczyło i usłyszeliście znajomy głos.
- Witam was, moi współpracownicy. Bo chyba mogę was tak nazwać. -usłyszeliście nagrany głos de Word'a-
Święty Mikołaj przybył i do was, moi mali, kosmiczni rozbójnicy. Ma w worku coś dla grzecznych dzieci. Mam nadzieję, że to wam się przyda.
Spojrzeliście do środka. W skrzyneczce leżało równiutko ułożone 12 Złotych Węzłów Mocy. Po jednym dla każdego z was. Służą one do ulepszania waszych pancerzy RIG. Nie znaliście ich dokładnej wartości, ale z pewnością przekraczała wysokość waszego zadatku. Gdy wszystkie wyciągnęliście, zobaczyliście, że na die skrzynie znajduje się alkohol, papierosy, marihuana i paczka z 1,5 kg białym proszkiem, prawdopodobnie kokainą. Do tego zdjęcie samego de Worda, z jego autografem. (Od teraz możecie ulepszać ekwipunek. Warsztat znajduję się w Pomieszczeniu technicznym.
Diana powiedziała coś pod nosem i wzięła zdjęcie.
- Pierdol się, jebany skurwysyny. -mruknęła na tyle głośno, że większość z was zrozumiała. Zmięła papier w kulkę i z wściekłością wyrzuciła do kosza-
Będę na mostku, jakbyście czegoś potrzebowali.
Zostaliście sami. teraz przyszło wam podzielić się "prezentami" od Mikołaja.
Spoiler
Czas: Poniedziałek 7.1.13, 00:01
Tryb: nadal wolny ale już niedługo.
Możecie ulepszyć swoją broń, naukowcy mogą sobie porozmawiać i zebrać do kupy informacje.