Akt I - Czysto i bezpiecznie...
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 5 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
beckhend

Super świeżak

Licznik postów: 208

beckhend, 29-12-2012, 15:14
Panie Precel , nazwisko naszego pracodawcy to De Ford no chyba że zostaliśmy okłamani - Adam uśmiechnął się i patrzył przenikliwie na reakcję Argona.
Dobrze , nie wiem co jest w tej skrzyni ale powiedz mi tylko gdzie ja zanieść , chcę dokończyć ćwiczenia. - powiedział Adam i podszedł do skrzyni po czym ją podnosi.
Pan przodem , pójdę za panem - powiedział Adam.
Ciekawe co tam się znajduje , broń , jedzenie , psychotropy , pieniądze ? -myślał Adam niosą skrzynię , był bardzo ciekaw.
To trochę podejrzane , najpierw wysyła nas po jakąś skrzynię ze statku który awaryjnie lądował nie wiadomo z jakich powodów . A teraz przysyła nam jakiś "prezent" o którym wcześniej nie było mowy , przecież już nam zapłacił zaliczkę . To podejrzane ...
Lepiej nie będę blisko gdy ktoś będzie otwierał tą skrzynię , mam złe przeczucia .
- rozmyślał Adam niosąc skrzynię.

-=Niosąc paczkę z Argonem=-
SHK

Pierwszy oficer

Wiek: 29
Licznik postów: 1,068

SHK, 29-12-2012, 15:24
Kate z lekkim smutkiem zdjęła z siebie zakrwawione ubranie. Gdy zamknęła oczy, nadal czuła na swoich rękach ciepło krwi delikwenta. Sądząc po krzykach dziewczyny, którą uratowali, facet sobie na to zasłużył. House założyła nowe ubranie - w prawdzie taki sam zestaw - i przeczesała włosy. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić, iść do kogoś by porozmawiać, czy może tu zostać? W sumie, to pogadałaby z kimś. Wyszła z pokoju, i przeszła się trochę po statku, lecz jakoś dziwnym trafem nikogo nie znalazła. - Dziwny zbieg okoliczności - pomyślała. Przechadzała się tak przez jakiś czas, lecz nadal na nikogo nie trafiała. Zdecydowała, że usiądzie sobie gdzieś i po prostu pomyśli, całkiem przyjemne zajęcie. Poczytałaby jakąś książkę, ale krzyki tej całej Sary nie pozwalały jej się skupić. Dziewczyna trochę ją irytowała, ale rozumiała ból w jakim się znajdowała aż za dobrze. Oparła głowę o ścianę i zamknęła oczy.
Jeżeli ktoś przejdzie obok niej, to podejmie próbę rozmowy.
Haczyk

Piracki wojownik

Licznik postów: 107

Haczyk, 29-12-2012, 16:17
Doug nie przejął się rannymi. Dla niego liczyła się na razie wałówka. Spory kawał czasu stał przy lodówce i wcinał. Nawet dojadał po tych co coś zostawili. Dawno konkretnie nie jadł ,więc wcinał w najlepsze mlaskając głośno i zasuwając wargami jak krówka. Następnie poszedł rozpakować swoje rzeczy do pokoju. Po drodze zobaczył rudą przygnębiona dziewczynę. - Głowa do góry ,nikt nie zdechł. Id?? coś wszamać ,bo blada jesteś. - w tym momencie z jego rzeczy wypadło Zdjęcie Watson wyszczerzył się do dziewczyny podnosząc je - Pięknego ciałka nigdy nie za wiele hyhhy - i poszedł do pokoju.
Kiedy na dole porozkładał swoje rzeczy i powyklejał swoją kolekcję urodziwych kobiet na ścianie ,to poszedł potrenować. Spotkał wesołego ćpuna który zainspirował go staniem na rękach. Murzyn stanął w oparciu o ścianę i zaczął się podnosić na zmianę. Skupił się na tym dość porządnie , nie zauważył że Sandler już dawno gdzieś poszedł.
Kontynuował swój trening w pomieszczeniu. Niedługo czasu trzeba było ,żeby zapach jego potu rozprzestrzenił się dookoła. Jeżeli znajdowały się jakieś dobre rury to podciąga się jak dziki.Następnie odbywa swój nieznany jeszcze nikomu rytuał
pompek
Kiedy się zmęczy to rusza do łazienki ,nic go nie powstrzyma przed obmyciem ciała.
Aywery

Wilk morski

Licznik postów: 79

Aywery, 29-12-2012, 23:04
Sammy był dość wkurzony pokazem pani "Kapitan" która tak bezczelnie pozbawiła go wykałaczki.
-A już zaczęło mi dobrze iść i nawet to polubiłem.
Wciągnął nosem zapach spalonego drewna i wszedł z resztą do statku.
-Ach więc to miejsce będzie od tej pory moim domem tak?
Sam rozejrzał się po pokoju w którym miał sypiać wraz z resztą załogi.Podszedł do łóżek sprawdzając miękkość każdego z nich gdy sprawdzi każde podchodzi do najbardziej miękkiego
i obwieszcza wszem i wobec że to jego miejsce.Gdyby ktoś wyraził sprzeciw lub miejsce było zajęte Sam olewa go i wychodzi z pokoju.Jeśli nikt nie zwraca na to uwagi tez wychodzi z pokoju i kieruje się w stronę kuchni zaczyna przeglądać szafki i szuflady w poszukiwaniu większej ilości drogocennego drewna.W razie znalezienia smakuje nowy nabytek głośno oceniając jakość wykonania i próby określenia czasu jaki wykałaczki spędziły w opakowaniu.
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 29-12-2012, 23:25
Tia momentalnie pobladła, kiedy zdiagnozowała co się dzieje z Sarą. Miała ochotę trzasnąć sobie kilka razy po twarzy, że to przeoczyła. Nie było jednak czasu na rozczulanie się i wrzucanie sobie, co zrobiła nie tak. Musiała działać i to szybko. Spojrzała na to, co miała przy sobie i skrzywiła się nieprzyjemnie. Nie mogła tutaj operować. Musiała dziewczynę przenieść do bardziej profesjonalnego miejsca. Z pewnością ten statek jest wyposażony w medyczny pokój, gdzie znajdował się odpowiedni i specjalistyczny sprzęt. Zanim jednak przeniesie tam Sarę, musi ją jakoś uspokoić. I uśmierzyć ból.
-Chwileczkę, zaraz nic nie będziesz czuła. - starała się mówić spokojnym głosem. Sięgnęła po ampułkę z płynem usypiającą i zaaplikowała ją do strzykawki. Następnie przytrzymawszy rękę dziewczyny, wbiła delikatnie w jej żyłę łokciową igłę i wstrzyknęła płyn.
-Jeszcze chwila.. - mówiła cicho głaszcząc dziewczynę po głowie, spoglądając na jej twarz, czekając, aż ta uśnie. Kiedy wreszcie to nastąpiło, a powinno dość szybko, spakowała wszystkie swoje rzeczy do torby, po czy przewiesiła ją sobie przez klatkę piersiową i przekręciła na tył, by ta nie przeszkadzała jej w żaden sposób. Następnie wzięła uśpioną Sarę na ręce. Była ciężka, a Tia była wątła, aczkolwiek włożyła w to wszystkie swoje siły. Jeżeli nie dała rady wziąć dziewczyny na ręce, przerzuca ją sobie przez ramię. W najgorszym wypadku wybiega z łazienki i krzyczy po pomoc.
W każdym razie, gdy wreszcie opuszcza łazienkę, nie przejmując się, że sama jest mokra i mory materiał sukienki przylega do jej ciała, udaje się w poszukiwaniu pokoju medycznego. Jeżeli widzi kogos, kogokolwiek, przede wszystkim prosi o pomoc w niesieniu Sary, oraz następnie próbuje się dowiedzieć o wyżej wymienionym pokoju. Ewentualnie stara się znale??ć mapę. Wszystko próbuje robić jak najszybciej może, gdyż Sara wymagała natychmiastowej operacji.
Jeżeli wreszcie dotarła do pokoju medycznego i zastaje w niej Ikara, który nadal powinien tam przebywać.
-Otrzewna. Potrzebuję pomocy. - rzuca w stronę drugiego medyka. Gdy Sara jest już ułożona na stole, Tia związuje wysoko włosy i podłącza odpowiednią aparaturę do ciała dziewczyny, która powinna monitorować jej stan oraz kroplówkę, jednocześnie dokładniej nakreślając Ikarowi całą sytuację.
bufaloxxx

Król piratów

Licznik postów: 4,531

bufaloxxx, 30-12-2012, 00:40
Ikar był strasznie zaskoczony, gdy w jego teatrze marzeń, gdzie to on był reżyserem, a reszta nawet nie aktorami, a wręcz rekwizytami, pojawiła się lekarka ze zraniona dziewczyną. Ikar musiał grzecznie wyprosić swojego byłego pacjenta i pomóc, przy kolejnym, tym razem ciekawszym przypadku. Pomógł mu wstać i usadowił na ziemi, tak by nie przeszkadzał. Po tym bez słowa zaczął pomagać podłączać kobietę, pod aparaturę. Jego oczy pod okularami błyszczały się. Był strasznie podniecony, zapalenie otrzewnej widział, ale przebicie? Można powiedzieć, że to był jego pierwszy raz. Czuł się jak wspaniale. Spojrzał na drugą lekarkę, starając się ukryć podniecenie,
- Rozumiem, że mam ci asystować?- tak naprawdę Ikar chciał zobaczyć jak kobieta operuje. Pacjenta może i miała zniszczoną swoją waginę, ale Ikar i tak miał już ten widok w pamięci. Do tego druga kobieta operująca w takich okolicach? Ikar czuł, że obojętnie jak to się zakończy, potem czeka go pamięciówa stulecia. Teraz jednak musiał na chwilę ochłonąć.
- Zaczynamy?- podaje kobiecie skalpel, a potem asystuje, przy operacji.
Brena

Imperator

Licznik postów: 1,817

Brena, 04-01-2013, 00:12
Całą reszta.

Wszyscy zajmowaliście się swoimi sprawami. W pewnym momencie dołączyła do was Diana. Nie miała na sobie pancerza, a jedynie bluzkę na ramiączkach. Mogliście się przyglądnąć jej lewej ręce. Mechaniczna proteza zaczynała się od barku. Widzieliście delikatne srebrne nici pod skóra kobiety, które kierowały się w stronę kręgosłupa. Na prawej ręce natomiast, widniał tatuaż Rosyjskich Sił Specjalnych, a tuż pod nim Lotnictwa.
Kobieta przeszła za ladę, która oddzielała pomieszczenie od kuchni. Nalała sobie kawę z ekspresu. Popatrzyła na Douglas'a robiącego sobie porządną kanapkę.
- Nie wyjedz wszystkiego od razu, bo będziemy musieli jeść kosmiczną papkę. To takie gluty, które zawierają wszystkie składniki odżywcze. Wygląda okropnie, a smakuje jeszcze gorzej.- powiedziała. Sięgnęła murzynowi przez ramię porywając plasterek szyneczki- Chyba się skaleczyłeś na policzku.

Wtedy odezwał się Hartel z zapytaniem czy nie ma dla niego żadnej pracy. Widocznie chciał zająć czymś ręce.
- Nie, chyba nie. Ale zaraz. Mógłbyś przejść się do pokoju technicznego i uprzątnąć tam troszeczkę. I przy okazji mógłbyś zobaczyć czy Warsztat ciągle działa. Dawno go nie używałam.

Znów podkradła Douglas'owi szynkę. Popatrzyła przez chwilę na Fausta, a bardziej na jego komputer.
-Właśnie prawie zapomniałam. Już wam coś przyniosę.-powiedziała i wyszła z pomieszczenia.


Adam

Mały żydek zaprowadził Cię do swojego pokoiku. Był to dawny składzik, przerobiony na jednoosobowy pokoik. W powietrzu dalej czuć było zapach detergentów.
Skrzyneczka leżała pod idealnie zasłanym łóżkiem. W tym pokoju wszystko było idealne. Ubranie równo poskładane, ani jednego śmietka na podłodze, wszystko aż lśniło.
Zwiadowca wyciągnął metalowy pakunek. Spodziewał się czegoś naprawdę ciężkiego. Z rozbawieniem popatrzył na Pana Precla. Mały człowieczek wyglądał jakby miała go porwać pierwsza lepsza wichura. Bez trudu podniósł skrzynkę i ruszył za żydkiem.

Idąc zobaczyli staczającego się ze schodów Ian'a. Argon przerażony pisnął i schował się za zwiadowcę.


Ian włamywacz

Mężczyzna postanowił włamać się do pokoju Diany ignorując wielki napis zakazu, wymalowany na drzwiach.
Podłączył się do czytnika i zaczął łamać kod zabezpieczający. Pierwsze trzy cyfry rozszyfrował szybko lecz przy ostatniej program się zawiesił. Ian myślał, że będzie musiał zacząć jeszcze raz, lecz nagle czytnik wesoło zapipczał. Zamek został otwarty.

- Dobrze się bawisz? Może pomóc?- Ian usłyszał głos za swoimi plecami. U szczytu schodów stała Diana i niewątpliwie widziała co robił.
Naukowiec już chciał powiedzieć swoją bajeczkę, lecz kobieta złapała go za ramię. Jej uścisk był jak imadło. Mężczyzna szarpał się, lecz nie był w stanie się uwolnić. Diana złapała go i z całej siły rzuciła o drzwi. Te były już otwarte, więc Ian wylądował na środku pokoju.

Pokój był prosto urządzony. Dwa łóżka, szafy, biurko, laptop. Nad jednym z łóżek wisiała KATANA. Ian leżał na różowym dywanie, rozglądając się na boki. Diana wzięła coś ze stołu i spojrzała na niego z gro??nym wyrazem twarzy, lecz w jej oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
- Przez Ciebie będę musiała się uczyć nowego kodu. I jak, podoba Ci się?-powiedziała po czym złapała zdezorientowanego mężczyznę- To teraz wychodzimy.
Zanim Ian zdążył się zorientować już staczał się ze schodów.

Diana zeszła tuż za mężczyzną. Ian narobił dużego huku, więc wszyscy zlecieli się popatrzeć. Kobieta rzuciła mu coś na pierś. Drugi taki sam przedmiot złapał Faust.
- To wam da dostęp do Dziennika Pokładowego (!!). I jeść ktoś chce obejrzeć mój pokój, wystarczy poprosić. -powiedziała i popatrzyła na drzwi łazienki- Ile można zszywać zwykłe rozcięcie?
Diana podeszła do drzwi. Już miała zapukać i spyta czy wszystko gra, gdy te otworzyły się i przemoczona lekarka wciągnęła ją do środka.


Ikar, Tia
- Pomóż mi ją przenieść. -krzyknęła do zdezorientowanej kobiet, podnosząc z podłogi torbę- Nie ma czasu na pytania i wyjaśnienia.
Diana chcąc nie chcąc zaniosła Sarę do Zatoki Medycznej. W tym samy czasie Ikar, wyprowadzał z niej nieco skołowanego Kaito. Gdy tylko dziewczyna została ułożona na stole, Diana została wypchnięta za drzwi przez Tie. Zamknęła za nią drzwi na zamek, Teraz nikt nie mógł im przeszkodzić.

-Otrzewna. Potrzebuję pomocy. -powiedziała do mężczyzny i zaczęła myć ręce.
Jesteś pewna? To dość... niespotykane.
Dokładnie obejrzał dziewczynę i zaczął podłączać niezbędna aparaturę.
- Nie wiem. Tak się rzucała, że trudno było cokolwiek wymacać. Nie ma czasu, zobaczymy w trakcie.
Powiedziała razem wzięli się do pracy. Kobieta powoli zszywała, a Ikar pomagał jej jak mógł i monitorował stan Sary. Wszystko wydawało się być w porządku.

Kobieta zszyła to co mogła. Okazało się, że co do otrzewnej się myliła, na szczęście. Uszkodzeniu uległy tylko zewnętrzne narządy płciowe. Starannie zszyła to co mogła. Pot kapał jej z twarzy. Gdy skończyła, jej ręce były całe czerwone. Odetchnęła z ulgą patrząc na uratowaną. Ikar podszedł do niej.
-Wszystko w porządku. -zapytał.
-Tak, przeżyje. I co najważniejsze, ona również.

Spoiler

Tia, +1 punkcik do Zdolności operacyjne



Z powrotem reszta załogi (Hartel jeśli poszedłeś to bez Ciebie)


Pan Precel postawił skrzyneczkę na środku jadalni. Wszyscy usiedliście na około, z zaciekawieniem patrząc na pojemnik. Wszyscy, oprócz Sandlera, który jak wcześniej sobie obiecał schował się za ścianką działową. ??ydek przez chwilę kombinował przy zamku gdy wreszcie go otworzył. Wieko odskoczyło i usłyszeliście znajomy głos.
- Witam was, moi współpracownicy. Bo chyba mogę was tak nazwać. -usłyszeliście nagrany głos de Word'a- Święty Mikołaj przybył i do was, moi mali, kosmiczni rozbójnicy. Ma w worku coś dla grzecznych dzieci. Mam nadzieję, że to wam się przyda.

Spojrzeliście do środka. W skrzyneczce leżało równiutko ułożone 12 Złotych Węzłów Mocy. Po jednym dla każdego z was. Służą one do ulepszania waszych pancerzy RIG. Nie znaliście ich dokładnej wartości, ale z pewnością przekraczała wysokość waszego zadatku. Gdy wszystkie wyciągnęliście, zobaczyliście, że na die skrzynie znajduje się alkohol, papierosy, marihuana i paczka z 1,5 kg białym proszkiem, prawdopodobnie kokainą. Do tego zdjęcie samego de Worda, z jego autografem. (Od teraz możecie ulepszać ekwipunek. Warsztat znajduję się w Pomieszczeniu technicznym.

Diana powiedziała coś pod nosem i wzięła zdjęcie.
- Pierdol się, jebany skurwysyny. -mruknęła na tyle głośno, że większość z was zrozumiała. Zmięła papier w kulkę i z wściekłością wyrzuciła do kosza- Będę na mostku, jakbyście czegoś potrzebowali.

Zostaliście sami. teraz przyszło wam podzielić się "prezentami" od Mikołaja.


Spoiler

Czas: Poniedziałek 7.1.13, 00:01
Tryb: nadal wolny ale już niedługo.
Możecie ulepszyć swoją broń, naukowcy mogą sobie porozmawiać i zebrać do kupy informacje.

[Obrazek: six_by_sturmir-d9tcm16.jpg]
Lukaszak

Pierwszy oficer

Licznik postów: 983

Lukaszak, 04-01-2013, 16:20
Kaito zdecydował się na to aby poszukać kogoś do rozmowy, nudziło go już trochę towarzystwo tych samych osób. Miał zamiar poznać kogoś nowego z nadzieją że porucha. Jednak jego ukochany lekarz stwierdził że najlepiej będzie go pozbawić typowych dla mężczyzn odruchów. Jeśli ten lekarzyna naprawdę to zrobił to obiecuję mu iż następnym razem to on będzie miał w dupie moją lufę. Kaito wspominał czasy kiedy jeszcze był na ziemi i codziennie odwiedzał cygańskie burdele. Czasami bywało że spotykał się z dużym protestem ze strony żon ruchanych przez niego cyganów lecz nie tym się martwił. Zawsze gdy był w ich pobliżu coś mu ginęło. Raz jeden z nich chciał ukraść mu broń, jego odbyt wylądował na ziemi tak szybko jak dochodził. Jak można tak szybko dochodzić?- zastanawiał się Kaito przechodząc przez jeden z korytarzy. Cygani byli tanim towarem na ziemi, już prawie wymarli, tani..nie jak inni żigolacy. Kurtyzany wcale nie były tańsze, to dobrze płatna praca lecz Kaito wolałby samemu decydować gdzie wyląduje jego kutas. Ma nadzieje że dalej będzie lądował gdziekolwiek bo inaczej odbyt lekarza pożałuje. Tutaj jego zbere??ne myśli się kończą gdyż nadszedł czas rozmyślań nad przyszłością. Podróż będzie trwała dosyć dużo a Kaito był strasznie zmęczony, obiecał sobie że gdy tylko z kimś pogada to poszuka swojego pokoju aby odespać tą ciężką noc. Poszukiwał statek z nadzieją że kogoś odnajdzie, z czasem nogi zaczęły go coraz bardziej boleć nogi. W końcu postanowił wrócić do reszty i pogadać z kobietą o maszynowej ręce. Stwierdził że ta cała jego wyprawa po statku była bez sensu w końcu miał kogoś do rozmowy pod nosem.

Cześć! Może nie powinienem pytać o to bo nie przystoi no ale strasznie mnie to ciekawi. Jak ją straciłaś? To musi być ciekawa opowieść. Wojownicy powinni być dumni ze swoich ran odbytych w bitwie. No chyba ze sa zabójcze....
Zimma

Kapitan z paradise

Licznik postów: 284

Zimma, 04-01-2013, 16:55
Włamanie do kabiny kapitana udało się tylko w połowie. Nagłe pojawienie się Diany, która wiedziała co można robić przy zamkniętych drzwiach, zakończyło próbę wejścia do kajuty bez jej wiedzy. Wrzuciła Iana do pokoju, a potem wyrzuciła go z pokoju z taką siłą, że aż zleciał ze schodów. W między czasie mówiła, że wpuściłaby ich do swojego pokoju gdyby się jej zapytali. Mężczyzna jakoś nie mógł w to do końca uwierzyć, ale wolał nie pytać się jej o to właśnie teraz. Zlatując ze schodów zrobił okropny hałas, na który zbiegli się wszyscy towarzysze.
~ No pięknie. Tylko tłumu gapiów mi brakowało. Będzie trzeba przez jakiś czas unikać naprzykrzania się pani kapitan.
Wstał i przeciągnął potłuczone po upadku mięśnie. Sprawdził czy wejściówka do dziennika pokładowego działa i poszedł do jadalni, gdzie Precel otwierał jakąś paczkę od ich pracodawcy. W środku były Węzły Mocy. Skoro dostali je za darmo to szkoda byłoby ich nie użyć. Wziął swoje i poszedł do warsztatu by ulepszyć swojego R.I.G'a i Pulsara. Po zakończeniu prac nad ekwipunkiem poszedł przekazać wiadomości, które zdobył o sektorze.
Nie wiem czy to coś pomoże lub was interesuje, ale mam jako takie info o okolicy, w której rozbił się nasz cel podróży.
Poczekał krótką chwilę, aby zaczęli uważać na to co mówi.
- Możemy się natknąć na pirackie ścierwo, którzy zadomowili się w tym rejonie. Nazywają się "Białą Ręką". Z raportów wynika, że odpowiadają za regularne zniknięcia małych transportów handlowych. Niestety nic więcej nie udało mi się wycisnąć z oficjalnych komunikatów.Mógłbym zdobyć więcej informacji gdyby taki jeden mi pomógł... - podczas ostatniego zdania zwrócił się do Fausta. - Zainteresowałbyś się tym co się dzieje w okolicy, co? Wolałbym przeżyć tą misję i wydać tą kasę, którą zarobiliśmy. Dobry wywiad jest podstawą sukcesu. Więc coś zrób.
Drakham

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,214

Drakham, 04-01-2013, 18:25
Przez większość... wróc przez cały czas od wejścia na pokład statku Faust praktycznie nie odrywał nosa od ekranu komputera. Wyszukiwał wszystkiego, co by mu się moglo przydać, głownie ewentualnych informacji o swoich nowych współpracownikach oraz Dianie. Co poradzić? Od czasu ucieczki popadł nieomal w paranoje i manię przesladowcza, chciał wszystko kontrolować. Bardziej jednak skupił sie na owym symbolu, ktory odkrył: dwuglowy orzeł. Starał się go skojarzyć z jakąs organizacją, państwem bąd?? autonomicznym systemem planetarnym.
Praktycznie nie reagował na otoczenie, dopóki ktos z załogi nie zażądał, by się czegoś dowiedział. Skrzywiony, nie odrywając się od elektroniki, powiedział, kładąc silny, sarkastyczny akcent na pierwsze slowo
- "Coś" już zrobilem. I to jeszcze zanim wyruszyliśmy. Nigdy nie ruszam nieprzygotowany.
- Dobra wiadomość - planeta wokół której orbituje nasz księżyc jest niezamieszkała, nikt nie rości do niej praw, więc nie nadepniemy na odcisk lokalnej władzy. Jest tez zła - sam księżyc to niewielka skalista bryłka poorana kanionami, zmieści się w nich średniej wielkości jednostka. Dość łatwo zastawić tam pułapkę, więc musimy uważać - mówil spokojnym, przyjemnym dla ucha głosem, podając wszystkie ważne dane.
- W wolnej chwili przyniescie mi swój sprzęt - odezwał się do reszty - muszę go zintegrowac z systemem komunikacji, żeby zapewnic nam łączność. Dodatkowo musze podłączyć pancerze naszych zwiadowców do swojego komputera, żeby zapewnić przesyl danych. Tych panów proszę do minie pó??niej pojedyńczo. A teraz przepraszam, jestem na dobrym tropie by ustalić do kogo należy ta skrzynia.
Oderwał się od ekranu, po czym spojrzał na Iana, uśmiechając się uprzejmie - ale tylko ktos całkowicie pozbawiony empatii i ślepy nie dojrzałby pokładów kpiny za nim się kryjących.
- A, i ty też możesz coś zrobić. Pozmywaj, albo co - to rzekłszy, idzie skorzystac z Węzłów by uleprzyc swój R.I.G. oraz Plasma Cutter. To zrobiwszy wraca do wyszukiwania.
Viva watashi!
Rain

Król piratów

Licznik postów: 3,825

Rain, 04-01-2013, 21:17
Po rozpakowaniu całego dobytku zaczałem się zastanawiać nad ogólnym charakterem misji, wiadomo, zawsze nie była to łatwa robota, ale tu widać komplikowała się z czasem, trzeba było by zasięgnąć języka, a ja tak nie lubię rozmawiać...ten koleś Faust powiedział, że planeta jest w strefie neutralnej, ha...moja planeta też była neutralna...spodziewam się bojówek rewolucjonistów, na pewno ktoś z chęcią zaopiekował się bezbronną planetką, i na pewno ten ktoś nie życzy sobie obcych na niej.
Wstałem z zamiarem przejścia się, przy okazji popatrzę lepiej po reszcie osób, trzeba sobie wyrobić jakieś zdanie o poszczególnych osobach
beckhend

Super świeżak

Licznik postów: 208

beckhend, 05-01-2013, 11:57
Adam patrząc na skrzynkę z daleka zauważył że wszyscy zaczeli do niej brnąć jak muchy do gówna .
Pewnie jest tam coś dobrego i przydatnego - pomyślał .
Podszedł ostrożnie i zobaczył węzły mocy , wziął tyle jeden zwykły i jeden złoty tak jak wychodziło na głowę ale zobaczył jeszcze piękniejszy widok , wóda , fajki , zielsko i biały proszek którego dawno dawno nie próbował.
hahahaha - wyszczerzył zęby jak idiota i patrzył autentycznym wzrokiem ćpuna który nic nie brał od ostatnich dni.

Spoiler

[Obrazek: Adam-Sandler-Funny-People-e1340366416684.jpg]

Panie , Panowie , czy wiecie co się teraz stanie ??? CZAS NA IMPREZĘ - darł mordę do wszystkich po czym zaczął wyciągać alkohol , marihuanę i kokainę.
Z gracją rasowego ćpuna wziął żyletkę , przeciął worek i zaczął wydzielać porcję dla każdego .
Niech ktoś się zajmie wódą , dawać kielichy ! Co się tak patrzycie , musimy się lepiej poznać prawda ? Czas zaszaleć - Śmiejąc się od ucha do ucha wyznaczał gramy koki po czym skoczył do swojego pokoju krzycząć po drodze : Za duża okazja na palenie zwykłych skrętów ! Gdy przybiegł pokazał wszystkim swojego bongosa :
Spoiler

[Obrazek: 1203702450s2.jpg]

Potem pobiegł na mostek po Dianę Chod?? na imprezę , kapitana nie może tam zabraknać ! - powiedział i złapał ją za rękę biegnąć do wszystkich .
No to robimy tak , Diana musisz mieć jakieś głośniki , zarzuć jaka muze , najpierw walimy banie potem każdy ciągnie bongosa i nie wypuszcacie go z płuc o nie ! Trzymając w płucach każdy wali krechę tej przedniej koki !

Adam czuje się w swoim żywiole :cwaniak:


Wszyscy na parkiet ! Można prosić ? - spytał zjarany Adam podchodząc do Diany .
I nakurwiamy DISCO DISCO GOOD GOOD ! - krzyczał i "Densił na florze"
Spoiler

http://www.youtube.com/watch?v=8puPnNAIcEw

Jestem królem Disco ! Ze mną możesz wszystko - krzyczał do Diany .
Po tańcu połamańcu który przykuł uwagę wszystkich Adam wrócił do stolika na kolejna banie , strzał z bongosa i krechę koki.
Ta noc będzie długa hahahaha - powiedział i bawił się na całego.
Jutro zajme się tymi węzłami nocy , dzisiaj czas się bawić , może nawet jak Diana będzie wstawiona to zarucham hehe - myślał Adam i pił dalej .

-=Party hard z Adamem=-
Haczyk

Piracki wojownik

Licznik postów: 107

Haczyk, 05-01-2013, 21:49
Douglas po skończeniu treningu szedł dysząc w kierunku pokoju po rzeczy na przebranie ,a następnie ruszył do łazienki. Kiedy przechodził przez kuchnię zobaczył że większość kombinuje coś koło skrzyneczki. Co jest? - spytał pobliskie osoby. Kiedy tylko się pojawił przy skrzynce poczuliście okropny zapach spoconego murzyna. Watson nic a nic nie zrozumiał ,o co chodzi z tymi węzłami. Oo ,niezłe gówno! - ucieszył się na widok alkoholu i narkotyków. Tak jak się szybko pojawił tak wyszedł w końcu się umyć. Kiedy się mył poczuł pieczenie na policzku. Wnet przypomniał sobie słowa pani kapitan. Douglas kiedy jadł ,nigdy nie słuchał nikogo. Wtarł sobie mydło w ranę/rozcięcie i przemył wodą. Jego tors wraz z plecami i ramionami były pokryte długimi bliznami. Taka mała ranka nawet nie dała o sobie znać po walce. Kończąc usłyszał muzykę i krzyki faceta. Wrócił do kuchni i wziął udział w imprezce - Hej skurwysyny! Na mnie nie poczekacie?!
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 05-01-2013, 21:52
Tia była bardzo skupiona na swojej pracy. Nie liczyła czasu, nie pozwalała, by cokolwiek ją rozpraszało. Najpierw odkaziła skalpel, którym miała się posługiwać, po czym zaczęła od odcinania poszarpanej skóry. Narządy rozrodcze kobiety były w opłakanym stanie. Nawet, jeżeli Tia zaczęłaby od zszywania to byłaby to syzyfowa praca. Niektórych płatów skóry nie można było po prostu odratować, więc pozostawało ich usunięcie. Milimetr po milimetrze, badała wnętrze krocza Sary, chcąc jednocześnie jak najmniej wyciąć, ale też ułatwić sobie potem zszywanie. Po jakiejś godzinie, wreszcie mogła odłożyć skalpel i sięgnęła po igłę ze specjalną nicią chirurgiczną.
Nie odczuwała zmęczenia. Inaczej, nie dopuszczała do siebie w jakikolwiek sposób zmęczenia. Tia w pełni poświęcała się pracy, bez znaczenia na jaką skalę. Czy to przy operacji, czy też przy zwykłych oględzinach chorego. Gdy skończyła zszywać, wytarła resztę krwi i nasączonym wacikiem zaczęła przemywać świeżo zszyte rany.
-Gotowe. - powiedziała wreszcie prostując się, czując ból w plecach od przebywania ciągle w tej samej pozycji. Przetarła czoło, odgarniając w ten sposób niesforne kosmyki włosów, zostawiając przy tym krwawy ślad na swoim czole. Spojrzała na drugiego lekarza i uśmiechnęła się do niego.
-Dziękuję za pomoc. Jest na środkach przeciwbólowych i nasennych. Powinna spać jeszcze przez jakieś dwie, góra trzy godziny. Zajrzę do niej potem, by sprawdzić jej stan. - dodała spoglądając parametry życiowe kobiety. Pozbierała krwawe gaziki i całą resztą, jednocześnie sprzątając bałagan. Jeżeli znalazła jakiś koc - przykrywa nim Sarę, jeszcze raz spoglądając na jej twarz. Zdawała się być spokojna.
-Nie wiem, czy się przedstawiłam. Tia Havoc, najwidoczniej drugi medyk w tej wyprawie. - dodała wyciągając rękę, jednakże w ostatniej chwili zauważyła, że ma krew na dłoniach, toteż speszona szybko je zabrała. Poinformowała drugiego medyka, że idzie pod prysznic zmyć z siebie krew i że zajrzy tutaj do dziewczyny za trzy godziny, więc nie musi tutaj siedzieć.
Zabrawszy swoją torbę udała się od razu do łazienki. Zmyła najpierw krew ze swoich dłoni, brudząc przy tym nieco umywalkę a dopiero potem zaczęła ściągać z siebie ubranie. Jej skórę przyprószyła gęsia skórka, gdy stała naga na zimnej posadzce. Bardzo szybko podskoczyła do kabiny, gdzie odkręciła ciepłą wodę. Stała pod jej strumieniem z jakieś piętnaście minut, pozwalając by wszelki brud z niej spłynął. Gdy wyszorowała swe ciało miękką gąbką, zakręciła kurek i opatuliła się ręcznikiem. Wyszukała w torbie czystą i świeżą bieliznę, którą wsunęła na siebie, a dopiero potem założyła nową sukienkę.
Gdy skończyła w łazience, udała się do pokoju, w którym miała przez ten czas rezydować. Zajęła wolne miejsce i wyszła. Doszła do wniosku, że najpierw ulepszy swoją broń, a dopiero potem uda się do reszty. Cóż, tamci najwyra??niej bawili się świetnie i imprezowali. Tia nie należała do osób, które lubią głośne i mocno zakrapiane alkoholem zabawy. Szczerze powiedziawszy, to jeszcze nigdy nie miała alkoholu w ustach, dlatego też po poinformowaniu Diany o stanie Sary, zajęła miejsce gdzieś w kącie. I jeżeli dostała gdzieś wodę, to trzymała kubek z wodą i tylko przyglądała się reszcie jak się bawią.
Aywery

Wilk morski

Licznik postów: 79

Aywery, 06-01-2013, 00:22
-Dobra koniec z tym gównem
Powiedział Sam odkładając zżute drewno na dość poka??ną kupkę leżącą obok.Po chwili Sam przeszedł do jadalni,widział że prawie wszyscy już tu są.Gostek nazywany postawił skrzynkę na środku pokoju,nagle skrzynia zaczęła mówić głosem grubasa który dał im to zadanie,coś pieprzył o Mikołaju i prezentach a Sam lubił prezenty,no chyba że chodziło o te niemiłe jak incydent z bratem.Skrzywił się na tą myśl i dość nie pewnie wysunął głowe oglądając zawartość skrzyni.Uśmiechnął się sięgnął ręką wyciągając węzły mocy i schował je do kieszeni po czym wyciągnął butelkę jakiejś wódki.
-Takie prezenty to ja rozumiem!
Ucieszył się widząc reakcje jednego typka,jak mu było Sender,Slender...Sandler!Po chwili ucieszony gościu zaczął organizować impreze.Koleś biegał jak popaprany,ale w tym momencie Sam poczuł że to jednak porządny chłop.
-Ej ty Adam tak?Mów mi Sam. wyciągnął ręke -Podobno mamy sobie towarzyszyć dłuższy czas więc co powiesz żeby na dobry początek wznieść kilka toastów za nową przyja??ń?
Po tych słowach wznosi pierwszy z niewątpliwie wielu toastów i pogrąża się w piciu.
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź