Akt I - Czysto i bezpiecznie...
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 06-03-2013, 16:27
Tia nie chciała wierzyć w to, co powiedziała Cortana. Nie, z pewnością tak się nie stanie, a ten przeklęty hologram jedynie ją straszy. Tia w pewnym momencie zatrzymała się. Problem w tym, że ona sama, podskórnie czuła, że coś się z nią dzieje, że coś się zmienia. Nie mogła jednak dopuścić tego do swego umysłu póki co. Muszą się stą wydostać. To było najważniejsze, było priorytetem. Dopiero, gdy przezyje to piekło, będzie mogła zastanowić się co dalej.
Martwiła się o Vaasa. Nie miała pojęcia co się z nim dzieje. Potrzebowała ciszy i spokoju, odpowiedniego miejsca i narzędzi, by móc zrobić wszelkie badania, dzięki którym mogłaby znale??ć ??ródło problemu. A tutaj tego nie miała. Oby mężczyzna wytrzymał jeszcze trochę. Wyciągnęła rękę i delikatnie pogłaskała jego policzek, a potem dotknęła czoła, sprawdzając temperaturę ciała.
Gdy dotarli, widok reszty osób, z którymi tutaj przyleciała, ucieszył ją. Naprawdę, chociaż pozostało ich tak niewiele.
Nie miała pojęcia o co chodzi z Aramis i dlaczego zachowują się tak spokojnie? przy niej. Nie obchodziło ją to. Po prostu chciała stąd uciec jak najszybciej. Przysiadła przy nieprzytomnym mężczy??nie i ułożyła sobie jego głowę na kolanach. "Jeszcze trochę..." pomyślała.
Brena

Imperator

Licznik postów: 1,817

Brena, 15-03-2013, 15:28
Wszyscy widzieliście coś dziwnego. Nekromorfy zaczęły się zachowywać jakby rozmawiały. Dziwne. Do tego widzieliście, że wszystkie ich gesty były zwrócone w Tię. Ana również się w nie bacznie wpatrywała. Nagle kobieta-nekromorf syknęła z niezadowolenia i wyrwała Faustowi kręgosłup. Po prostu błyskawicznie złapała go za głowę i szarpnęła. Wokół wytrysnęła fontanna krwi, a sam kręgosłup wraz z głową jego właściciela upadł wam u stóp. Byliście skołowani, a kobieta roześmiała się tylko, powoli wycierając swoje ciało z krwi. Zobaczyliście bladego, powoli wstającego Vaasa. Kobieta coś wrzasnęła i sytuacja zrobiła się bardzo nieciekawa. Wręcz zabójcza. Oba pozostała nekromorfy rzuciły się na was.

Olbrzymi grubas po prostu uderzył Saszę w pierś. Ten poleciał w tył i uderzył w ścianę. Poczuł jak włącza się jego maskowanie, a hełm zakrywa twarz.. Leżał w cieniu więc był praktycznie niewidzialny. Z dumą stwierdził, że nie upuścił broni. Nie rozumiał tylko, czemu uruchomił się moduł Stealth.
- To ja włączyłam. Zrezygnowałam z hologramu, zabiera Ci za dużo energii. -usłyszał głos Cortany- Patrz na lewo. Widzisz mały właz? Zaraz go otworzę. Prześlizgniesz się nim do wyjścia. Id?? powoli, żeby Cię nie usłyszały.
Rosjanin spojrzał na grupkę. Oni nie mieli tyle szczęścia co on.

Tia nawet nie była w stanie zareagować. Widziała jak oba potwory rzuciły się na nich. Z pomocą przyszedł jej Vaas. Złapał ją i ramieniem zablokował atak kobiety-nekromorfa (Gabriela). Tej z dłoni wysunęły się szpony(takie jak Wolverine), którymi zaatakowała błyskawicznie. Była niewyobrażalnie szybka. Tak samo jak silna. Szpony kobiety z z zgrzytem zsunęły się z pancerza. Vaas odpalił silniki przy swoim kombinezonie. Nie działały tak dobrze jak w strefie anty-grawitacyjnej ale oboje z lekarką wykonali potężny skok i znale??li się na schodach.

Kate i Ian stali blisko siebie. Nawet nie zdążyli zareagować. Ian zobaczył odlatującego w tył nieznanego mu mężczyznę. Nagle poczuł, że coś łapie go za kark, podnosi i z całej siły rzuca o ziemię. Chciał się odturlać lecz zwalisty nekromorf przygniótł go stopą. Niedaleko jego głowy upadła kropla jego śliny i zasyczała. Naukowiec uświadomił sobie, że nekromorf ma w sobie kwas. Tylko nie wiadomo czy tylko w jamie ustnej, czy w całym cieli. szarpał się i udało mu się wyswobodzić jedną rękę.

Kate miała najmniej szczęścia ze wszystkich. Po nieudanym ataku na Tię i Vaasa, Gabriela zwróciła swoją uwagę właśnie na niej. Kate próbowała zaatakować ją Disc Ripperem lecz kobieta przemknęła pod jej ramieniem i wykręciła jej rękę. Kopnęła ja powalając na kolana. Inżynier poczuła jak zrywa z niej, jej opatrunek na barku. Poczuła jak ciepłe krople spływają po jej ramieniu. Gabriela rozcięła swoją rękę i zaciśniętą w pięść wznosiła nad ramieniem Kate. Złapała dziewczynę za gardło i powiedziała do pary stojącej na schodach.
- Wydaje Wam się, że jesteście sprytnie? Zaraz zobaczymy, czy zależy Wam na waszych towarzyszach... Jeśli on tutaj nie podejdzie to zabije Was wszystkich. Tą ślicznotę przemienię... Twoja decyzja siostro. -powiedziała ze śmiechem, głaszcząc Kate po obnażonym gardle.

Tia nie wiedziała co począć. Ian wyglądał jakby walczył o każdy oddech, Kate stała na granicy zamienienia się w nekromorfa. Nigdzie nie widziała Saszy i Cortany. Zupełnie jakby rozpłynęli się w powietrzu. Teraz wszystko zależało od niej.
- Zaraz tu będzie nas dużo więcej. Zaraz się zleci szarańcza złakniona krwi. Lepiej decydujcie się szybko... -powiedziała Gabriela. Tia skinęła potakująco głową. Wiedziała o tym.
[Obrazek: six_by_sturmir-d9tcm16.jpg]
Heros

Joy Boy

Licznik postów: 7,533

Heros, 17-03-2013, 04:59
Sasza był świadkiem niecodziennego wydarzenia. Nekromorfy zaczęły między sobą werbalnie rozmawiać. ”Ciekawe, rozmawiają pomiędzy sobą... Jest tak, jak mówiła Cortana. Rozmawiają między sobą, ale czynią to dość rzadko... czyżby poczuły się zbyt pewnie, że wybrały taki sposób komunikacji zamiast telepatii...?” zastanawiał się blondwłosy najemnik. Mutanty zaczęły się między sobą sprzeczać. Kobieta-Nekromorf wyra??nie poirytowana chwyciła swego towarzysza i wyrwała mu łeb wraz z kręgosłupem. Białe kości były ubryzgane krwią, a z dziury, która pojawiła się na miejscu szyi trysnęła krew, niczym z fontanny. To wydarzenie wyra??nie bawiło kobietę-Nekromorfa, która z dziecinną łatwością zamordowała swojego towarzysza. Vaas zaczął powoli wstawać, co wywołało wściekłość u kobiety. Reszta Nekromorfów, na wyra??ny rozkaz morderczyni się na nas rzuciła. Blondwłosy Rosjanin chciał pomóc Vaasowi i lekarce, lecz w chwili gdy miał wyskoczyć by im pomóc, to dostał od grubego Nekromorfa. Cios był potężny. Sasza walnął o ścianę, a następnie momentalnie stracił jednocześnie dech w piersi. Jego jeszcze nie zregenerowane do końca ciało bardzo odczuło uderzenie od potężnego, rozjuszonego grubasa. W pewnym momencie poczuł, jak aktywuje się mu maskowanie, jak również hełm zaczął zakrywać jego twarz. Nie wiedział czemu tak nagle się on aktywował ”Przecież ja go nie dotykałem... co jest grane...?” Po chwili otrzymał odpowied?? prosto od Cortany, która do niego przemówilą i wszystko mu wyjaśniła. Gdy usłyszał jej plan poczuł się ??le. Vaasa mógł jeszcze zostawić, ale lekarkę? Nie, to nie było w jego stylu. Momentalnie się jednak otrząsnął z tych myśli i zrozumiał, że nie może im pomóć. Nie w tym momencie. Ledwie mógł sam uratować swój tyłek. Postanowił niezwykle cicho, acz w miarę szybko opuścić to miejsce i udać się w kierunku rzeczonego włazu. Musiał zachować przy tym trze??wość umysłu, gdyż pośpiech nie był jego sojusznikiem. Wręcz przeciwnie, był jego wrogiem. Gdy w końcu Rosjanin przedostał się do włazu, to schował się tak, by nie dostrzegły go Nekromorfy. Oczekiwał na dalsze polecenia od Cortany. Był na siebie jednocześnie wściekły, że uciekł jak tchórz nie pomagając swoim świeżo poznanym towarzyszom.
SHK

Pierwszy oficer

Wiek: 29
Licznik postów: 1,068

SHK, 17-03-2013, 19:29
Kate nie spodziewała się takiego ataku nekromofra. Próbowała się bronić, lecz na próżno. Potwór wykręcił jej rękę, powodując kolejną falę bólu, która ogarnęła jej ciało. Od tego wszystkiego jeszcze zerwała z jej ramienia opatrunek, który był pamiątką po nekromorfie, którego wcześniej spotkała z Ianem. Czuła, że jej ciepła krew sączyła się z rany, a strumień krwi spływał wzdłuż jej ręki. Przeklęła w myślach, wiedziała, że krew przyciągnie tutaj więcej tych… tych stworzeń. I tak byli już w wystarczająco kiepskiej sytuacji i jeden potwór na ich niewielką gromadkę w zupełności wystarczał. House próbowała się jakoś uwolnić, szamotać się, lecz z każdym ruchem ból stawał się coraz bardziej uporczywy. Bardzo nie chciała tego robić, ale spojrzała prawdzie w oczy. Była o krok od śmierci, a wszystko leżało w rękach lekarki. Ian też był zajęty, więc wyglądało na to, że ona musiała podjąć decyzję. Nekromorf złapał Kate za gardło, uniemożliwiając jej tym samym swobodne oddychanie. Próbowała kopnąć potwora, lecz na próżno. Chciała coś zrobić, cokolwiek byle poprawić swoje położenie, ale nawet nie miała na tyle siły, by porządnie kopnąć potwora. Co ona mogła zrobić? Mogła jedynie czekać niecierpliwie, z dudniącym sercem na ruch lekarki. W jej rękach leżało życie Kate.
Zimma

Kapitan z paradise

Licznik postów: 284

Zimma, 17-03-2013, 23:52
Nekromorfy zaczęły ze sobą rozmawiać. Nie zdziwiło to zbytnio Iana. Miał przeczucie, że one mają jakiś sposób na wymianę informacji między sobą. Szkoda, że nie potrafią rozmawiać z ludzmi. Nagle nekromorficzna kobieta wyrwała kręgosłup Faustowi. Wytrysnęła krew. Dużo krwi. Oblała kobietę, która zaczęła ją z siebie ścierać. Do tego pozostałe przy życiu nekromorfy ich zaatakowały na jej rozkaz. Coś chwyciło go za kark i rzuciło nim w ziemię. Poczuł ból w płucach, a powietrze zostało wypychane przez siłę uderzenia. Nie dość tego został przygnieciony przez nogę nekromorfa. Nie mógł ani się ruszyć ani walczyć w dobrze znany sobie sposób, gdyż chwilę po przygniecieniu Ian zauważył, że ślina nekromorfa zachowuje się jak kwas. Ta cholerna noga przeszkadzała mu oddychać. Coś można zrobić. Na przykład podciąć go. Najlepiej chwycić za obie nogi gdzieć w okolicy kolan. Powinien tam dosięgnąć. Mocne szarpnięcie powinno wytrącić go z równowagi. Zakładając, że jego świadomość odczuwa ból i jest zbudowany wewnętrznie jak ludzie. Jeżeli się nie uda to spróbuje przestrzelić mu kolano drugiej nogi (nie tej co była na jego klatce piersiowej) i odepchnie go ręką, by potem przeturlać się w bok.
Brena

Imperator

Licznik postów: 1,817

Brena, 28-03-2013, 11:33
- Jeśli chcesz go zatrzymać, będziesz musiał go zabić.... albo jakoś przekonać, by nas zostawił w spokoju. Albo by zaczął z nami współpracować. -powiedziała spokojnie Aramis, podczas gdy Ikar cucił Dianę.
Białowłosa wstała trzymając się za głowę. Oprócz dużego guza nie miała żadnych obrażeń. Szybko doszła do siebie. Spojrzała na Sarę, która mocno ściskała swój miecz:
- A... jesteś. To dobrze. A gdzie jest .... -zamilkła gdy zobaczyła Aramis.
Kobieta powiedziała im, żeby ruszyli za nią. Diana próbowała protestować lecz gdy zobaczyła, że wszyscy się oddalają, ruszyła za resztą.

Mała grupka prowadzona przez Aramis doszła weszła do skarbca. Tak przynajmniej wyglądał. Ciężkie drzwi zostały wyrwane i odrzucone gdzieś w bok. Cały środek wypełniony był creepem, ściany, sufit, podłoga.... oprócz jednego miejsca. Na samym środku stała skrzynia. Ta skrzynia, którą szukali. Wokół niej znajdowała się okrągła przestrzeń o promieniu około dwóch metrów, którą nie pokrywał creep.
- To tutaj... Tamtym czymś możesz to wziąć ze sobą. -powiedziała Aramis do Ikara.
Lekarz zobaczył malutki, zdalnie sterowany wózeczek widłowy. Podszedł do niego i po krótkim namyśle uruchomił. Wskazał na skrzynię, przy której stała Diana i uważnie ją oglądała. Aramis jak i Sara stały na samym skraju creepu. Mały wózeczek podjechał do skrzyni i wsunął widełki pod skrzynię. Podniósł ja na wysokość 30cm i podjechał do lekarza i zatrąbił wesoło. Wyglądało na to, że będzie za nim je??dził.
- No to się możemy zbierać... tylko co z nią. Czego niby chce za pomoc? -powiedziała Diana i wskazała na Aramis.
Ian wytłumaczył jej, na co się zgodził. Kobieta zrobiła wielkie oczy i spojrzała na niego. Ich kłótnie przerwała Sara, mówiąc, że niepotrzebnie tracą czas. Kapitan nie wyglądała na przekonaną argumentami Ikara, lecz nie miała innego wyboru. Decyzja już została podjęta. Ruszyli w stronę statku, który miał zabrać ich do domu. Wózeczek jechał za Ikarem wesoło pipcząc. Idąc przez korytaż, jedna z kratek wentylacyjnych się wyłamała i wyleciał z niej człowiek...


Sasza z włączonym kamuflażem cicho podszedł do kratki. Ta otworzyła się sama z lekkim zgrzytem. Przerażony spojrzał za siebie ale w tym momencie nekromorfia kobieta zaczęła gadać. Wsunął się do środka i zaczął czołgać. Usłyszał za sobą krzyki i odgłosy wystrzałów. Cortana powiedziała by się nie zatrzymywał.

Uszedł, a raczej przeczołgał się tak spory kawałek.
- Poczekaj. Pomogę Ci. Musimy się spieszyć by zdążyć do ich statku. Zasłoń głowę i spróbuj nie obić się za bardzo. -powiedziała do niego kobieta.
Zwiadowca chciał zapytać, co kobieta zamierza z nim zrobić lecz szybko otrzymał odpowied??. Najpierw usłyszał, a następnie poczuł szybko poruszające się powietrze. Czuł że go porywa i pcha do przodu. Uśmiechnął się pod nosem, przycisnął do piersi karabin i schował głowę w ramiona. Pchany przez wiat poruszał się z niezłą prędkością. Jedynym minusem było to, że boleśnie obtłukiwał sobie boli. Dziękował za swój kombinezon, bo bez niego stałby się wilgotną plamą na pierwszym zakręcie. Pomimo huku zdołał usłyszeć głos Costany:
-Szykuj się! Za chwilę wysiadamy!
- Co?! -krzyknął w odpowiedzi.
W tym momencie pęd powietrza zmalał, a kratka wentylacyjna otworzyła się. Sasza wyleciał na korytarz i walnął o podłogę.


Ian postanowił wprowadzić swój plan w życie. Gdy spostrzegł, że nekromorf zwraca na niego najmniej uwagi, chwycił za nogę i spróbował obalić. Nie udało się tak jak planował lecz był wolny. Udało mu się popchnąć grubasa w tył, a następnie wykręcić. Koło jego głowy świsnęły strzały. Potwór oberwał kilka razy w brzuch lecz to nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Odchylił głowę w tył i ryknął. To był błąd. Oszczep wbił się w niechronione ciało, zabijając go na miejscu. Kręcił się w kółko tryskając żrącą krwią. Ian rzucił się w bok unikając jej. Obrócił się. Swoje życie zawdzięczał nieznanemu mężczy??nie i Tii. Rozejrzał się za Kate i trzymająca ja Gabrielą. Obu kobiet nigdzie nie było. Chciał podejść do dwójki stojącej na schodach lecz z sufitu zacznały spadać nekromorfy. Zwyczajne, takie które spotkali na początku, tyle że było ich dużo, bardzo dużo. Naukowiec mógł zrobić tylko w tył zwrot i uciec. Udało mu się tylko dla tego, że potwory były chwilowo zdezorientowane po tym, jak upadły na ziemię. Zamknął za sobą właz, uprzednio szukając wzrokiem lekarki i towarzyszącego jej mężczyzny. Nigdzie ich nie było. Po zatrzaśnięciu drzwi, którymi kupił sobie cenne minuty pobiegł w głąb statku.


Tia czuła się coraz gorzej. Nie odezwała się ani słowem, próbując zebrać myśli. To był błąd. Gabriela już miała skręcić Kate kark, gdy Vaas zaczął strzelać. Trafił grubego nekromorfa prosto w brzuch. Po ułamku sekundy dołączyła do niego Tia. Lekarka miała dużo szczęścia. Trafiła przeciwnika prosto w gardło. Zobaczyła, że Ian odskakuje od tryskającego strumienia krwi. Obejrzana się za Gabrielą. Ta również uskoczyła przed małą fontanną. Chciała do niej strzelić gdy jej rękę przeszedł niewyobrażalny ból. Mogła tylko patrzeć jak kobieta ciągnąc za sobą ich inżynierke rozwala ścianę i znika. Na domiar złego zaczęły nadchodzia kolejne nekromorfy. Tia i Vaas zaczęli się wycofywać w tył. Kobieta czuła się fatalnie. Zimny pot zalewał ciało, zbierało się na wymioty, głowę przebijały sztylety boku, tak samo jak całą lewą rękę. Od ramienia aż po koniuszki palców. Creep rozwarł się przed nimi, pozwalając im przejść. Trafili to tego samego pomieszczenia, w którym wcześniej przebywał Ikar. Było dosyć pustawo. W oczy rzucał się tron zbudowany z gładkich, ludzkich kości, zespolony creepem.
[...]


Sasza powoli otworzył oczy. Zobaczył nad sobą cztery piękne kobiety. Z czego jedną już nagą. Z przyjemnością stwierdził, że taki widok może widzieć przy każdej pobudce. Stwierdził, że coś tu nie gra. Fakty zaczęły łomotać do jego mózgu, żądając by ich wysłuchał. Na widok wyciągniętej ręki przez Aramis odtoczył się w tył.
- Spokojnie. Przecież Cię nie zjem.-powiedziała i puściła do niego oko. W połączeniu z zakrwawioną twarzą dawało to makabryczny widok. Stanęła obok Cortany, która potwierdziła jej słowa skinieniem głowy. Wyglądało na to, że kobieta powtórnie się zmaterializowała.
Diana i nieznaną dziewczyna z zawieszoną na plecach kataną pomogły mu wstać. Drobna blondynka przedstawiła się jako Sara. Mówiła pogodnie. Rosjanin zastanawiał się czemu Aramis pozwala im wszystkim żyć. Zobaczył jeszcze kogoś. Za plecami jego wianuszka powitalnego stał mężczyzna. Oglądał skrzynie, która je??dziła na małym podnośniku. Ubrany był w zakrwawiony podkoszulek, lecz w miejscu gdzie powinna być dużą rana, widniała skóra. Drapał się po nieogolonym podbródku. Zostali sobie przedstawieni.
- Sasza, Ikar. Ikar, Sasza -powiedziała Cortana. Obaj mężczy??ni nawet nie pytali skąd ona to wie. Zwiadowca leżał przez chwilę nieprzytomny, a Ikar z skupieniem oglądał skrzynie, szukając czegoś, co mogłoby mu zdradzić cóż to się kryje w środku. Musiała rozmawiać w Aramis. Po krótkich formalnościach ruszyli dalej. Sasza szedł blisko Cortany zastanawiając się jaki ma plan. Wiedział, że jakiś ma. Nieraz wyciągała go z niezłego szamba. Uwadzie Ikara nie uszło to, że kobieta jest hologramem. Słyszał o takich. Potrafiły prowadzić dowolną interakcję z otoczeniem. Myślały i funkcjonowały jak normalni ludzie. Jednak ludzkimi kobietami czasami prowadziły emocje lub hormony. Cortaną natomiast matematyka i chłodna kalkulacja. Ikar wiedział, że trzeba na nią uważać.


Kate cudem zachowała życie. Teraz z jednych problemów wpadła w kolejne. Ciągnieta przez Gabrielę nie mogła nic zrobić. Dalej rozmyślala, jak kobieta pozornie bez problemu zniszczyła ścianę. Kate usłyszała za sobą kroki. Goniło je pół tuzina nekromorfów. Gabriela roześmiała się tylko i puściła Kate. Rzuciła się na goniącą ich grupkę. Pierwszemu przebija brzuch na wylot. Wyszarpnęła rękę i wysunęła ostrza z dłoni. Piątka potworów rzuciła się na nią jednocześnie. Zablokowała wszystkie ataki przedramionami. Siłowali się tak przez chwilę. Kobieta prychnięciem odgarnęła kosmyk włosów, który opadł jej na twarz.
- Tylko na tyle was stać, ścierwa? -powiedziała i bez problemu odepchnęła piątkę.
Potwory poleciały w tył i powpadały na ściany. To co nastąpiło pó??niej, można nazwać tyko rze??ią. Kobieta odrywają im powoli kończyny, rozcinała żołądki, pozwalając by wnętrzności wylały się na podłogę, odcinała głowy. Kate patrzyła na to z chorobliwym zainteresowaniem. Była zafascynowana wszechobecnym zniszczeniem. Zastanawiało ja tylko czemu nekromorfy atakują innego nekromorfa, znacznie od nich potężniejszego. Kobieta lekko ślizgając się na krwi i leżących wszędzie wnętrznościach podeszła do Kate. To wyszła z szoku i uświadomiła sobie, że mogła spróbować uciec. I tak pewnie nie uszłaby za daleko. Kobieta złapała ja za ramię i poprowadziła dalej. Wepchnęła do jakiegoś pokoju, którch minęły już sporo. Gabriela zamknęła drzwi za nimi.

Znalazły się w pokoju. Kate domyśliła się, że były to pokoje załogi statku. Kobieta rzuciła wcześniej zabraną broń Kate na blat stolika.
- Coś miałam zrobić... A już wiem. -powiedziała i rzuciła się na inżynier. Wgryzła się jej w rozcięte ramię. Kobieta wrzasnęła lecz nic nie mogła zrobić. Po chwili wszystko się skończyło.
Pchnęła Kate na łóżko i poszła do małej łazięki. Kobieta zszokowana wpatrywała się w ranę. Poczuła pieczenie i zobaczyła coś, czego długo nie zapomni. Rana sama zaczęła się zamykać. Ubytki w mięsie zaczęły się błyskawicznie regenerować. Oniemiała wpatrywała się w swoje ciało, które nagle zaczęło być zupełnie obce. Usłyszała szum wody.
- Gratulacje. Masz pięćdziesiąt procent by zostać nekromorfem. Może będę mogła nazwać Cię siostrą. Uwierz mi, to nie jest takie złe. Czasem nawet przyjemne.-krzyknęła do niej Gabriela. Kate powoli wstała i już chciała sięgnąć po broń- Potrafię usłyszeć bicie twojego serca. Więc siedz na dupie i nic nie kombinuj.
Inżynier bezradnie opadła na łóżko. Mogła tylko czekać i poddać się przemyśleniom. Po kilku minutach dołączyła do niej Gabriela. Była wymyta i przebrają. Ubrała bojówki w kolorze moro, wysokie, ciężkie buty i za mały podkoszulek na ramiączkach, który ładnie podkreślał rozmiar jej piersi. Zarzuciła na ramiona skórzaną kurtkę.
- No co? Nie jesteśmy zwierzętami. Lubię być czysta. To Aramis lata nago, całą zakrwawiona. Ale to zgrywa. Chce zrobić wrażenie na tym swoim doktorku.-powiedziała i rzuciła Kate jej broń- Raczej nie uda Ci się mnie zabić ale jak chcesz możesz próbować. Tylko, że już nigdy stąd nie wyjdziesz. A lecimy do domu. Tu zaczyna się robić niebezpiecznie. I straciłabyś ??ródło informacji. Zbieramy się...
Kate wstała i ruszyła za kobietą. W głowie kręciło się jej mnóstwo pytań. Jeszcze raz spojrzała na, teraz już zdrowe, ramię.

Uwaga! Przez to, że mam ograniczony dostęp do internetu oraz chce skończyć ten akt lecimy dalej. Oczywiście możecie, a nawet powinniście coś robić [tak ty SHK. Trzeba się dowiedzieć w co się możesz zmienić :3 ]. Po prostu wszyscy trafiacie dalej. No chyba, że ktoś strzeli sobie w łeb. Tylko Zimma ma kiepską sytuację. Wybacz, kości.

Grupka Ikara doszła do statku. Diana podbiegła do niego i czule objęła. Skrzynia była gotowa do załadowania. Nagle drzwi się otworzyły i wpadł zdyszany Ian. Ucieszył się na widok towarzyszy. Mina mu zrzedła gdy zobaczył Aramis. Bez słowa w nią wycelował. Ikar stanął na lini strzału. Kolejne trzask drzwi. Przybyły Kate i Gabriela. Inżynier zobaczyła zaistniała sytuację i natychmiast się odwróciła. Przyłożyła oszczepnicę do klatki piersiowej Gabrieli. Lufa wylotowa dotykają dziwnego symbolu pomiędzy jej piersiami. Ta tylko uśmiechnęła się zachęcająco. Inżynier przypomniała sobie, co kobieta zrobiła z nekromorfami. Opuściła broń niepewna czy zdążyłaby nacisnąć spust. Gabriela objęła ja po przyjacielsku i podeszły do reszty. Gdy poczuła, że dłoń kobiety muska jej gardło, po prostu przyłożyła DiscRipper do szyi. Gabriela parsknęła śmiechem i podparła ja za uchem.

Drzwi otwarły się po raz ostatni i do hangasru weszli Tia podtrzymywana przez Vaasa. Obeje wycelowali w Aramis. W nich wycelowała Diana. Karabinem w Vaasa, rewolwerem w lekarkę. Sara wyciągnęła katanę.
Cortana położyła głowę na ramieniu Saszy i powiedziała do niego.
-Sądzę, że powinniśmy pozwolić im sobie wszystko wytłumaczyć. -Rosjanin skinieniem głowy przyznał jej rację. Zastanawiał się, za która stroną powinien stanąć.

- Myślę, że powinniśmy im powiedzieć prawdę. - powiedziała Aramis do Ikara, prowokacyjnie się przeciągając. Lekarz spróbował cofnąć wyrok.
Nagle wszyscy zaczęli się w niego wyczekujaco wpatrywać. Nie była to dla niego komfortowa sytuacja. Zawsze wolał stać w cieniu. Teraz zależało od niego, czy powstrzyma jedną wielką jatkę.

Czas: 3 kwietnia. Możecie mi zrobić prezent na urodziny i mnie czymś zaskoczyć
[Obrazek: six_by_sturmir-d9tcm16.jpg]
bufaloxxx

Król piratów

Licznik postów: 4,531

bufaloxxx, 03-04-2013, 15:14
Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że Ikar zdobył to po co przyjechali. Do tego wózek widłowy. Jak był dzieckiem zawsze marzył o takim wózeczku widłowym. Nawet miał seksualną fantazje o nim. Dwie dziewczyny wypinają się, a widełki wchodzą w jej szeroko otwarte piczki, a potem do góry. Potem w dół i znów do góry, w dół, góra, dół, góra. Kutas Ikara stwardniał na same wspomnienie dawno wymyślone fantazji. Diana mu to przerwała i musiał jej wytłumaczyć plan. Ta postanowiła krzyczeć i rozpoczęła kłótnie, w której Ikar tylko pomachiwał głową, jako że w agresywnych dyskusjach nie sprawdzał się zbyt dobrze. No, ale już po chwili mogli ruszyć dalej.
W drodze dołączył do nich kolejny osobnik. Sasza. Ikar jak tylko został przedstawiony podał mu dłoń, jak to nakazuje kultura i wrócił do oglądania skrzyni. Nic mu nie mówiło, co jest w środku. Chociaż miał pewne domysły. Do tego hologram. Niby bez emocji, a matematyka i kalkulacja. Jednak Ikar czasami tak jak w przypadku, gdy chciał poświęcić Iana, by przeżyć, raczej kierował się kalkulacją, co jest dla wszystkich najlepsze, a nie emocjami.
Dotarli do statku. Niespodziewanie Diana objęła statek, a to przelało czarę goryczy. Przypomniała mu się fantazja, gdy dziewczyna z makietą statku kosmicznego, bardzo ostro się masturbowała. Jego kutas był w stanie pełnej gotowości. Miał nadzieje, ze ktoś szybko załaduje tą skrzynie, a on spokojnie ulży sobie w toalecie. Jednak los spłatał mu figla. Za chwilę miała się rozpocząć krwawa jatka, a on był w jej samej środku. Teraz nie było ważne, co z skrzynią, co z resztą. Aramis jeszcze go prowokowała. Najważniejsze w tym momencie było ulżenie Ikarowi.
- Możemy sobie wyjaśnić wszystko na statku! Teraz nie mamy czasu, w każdej chwili może nastąpić tu jakaś eksplozja.- w tym momencie jedyna eksplozja jaka mogła nastąpić to w gaciach Ikara.- Macie 2 rozwiązania. Zaczynacie do siebie strzelać i może ktoś przeżyje i będzie mógł odlecieć, co jest jednak bardzo wątpliwe. Albo odlatujemy teraz wszyscy i niesnaski pozostawiamy na inne miejsce i czas!
Ikar dawno nie mówił tylu słów naraz. Jednak nie było już czasu. Odwrócił się i ruszył w stronę statku. Ma nadzieje, że wszyscy tak zrobią. Po drodze pyta Diana, gdzie na statku jest ciche, ustronne miejsce, bo musi pomyśleć.
Brena

Imperator

Licznik postów: 1,817

Brena, 04-04-2013, 02:04
:''')
Tyle wygrać. :|
[Obrazek: six_by_sturmir-d9tcm16.jpg]
Heros

Joy Boy

Licznik postów: 7,533

Heros, 04-04-2013, 03:34
Zwiadowca czołgał się w ciasnym korytarzu na tyle, na ile warunki mu pozwalały. Zasłonił swoją głowę zgodnie z poleceniem Cortany i starał się jak najmocniej, by nie poobijać sobie swojej "zbroi" oraz "hełmu". Niestety, był z tym pewien problem. Przestrzeń wprawdzie nie była jeszcze klaustrofobicznie ciasna. Im bardziej Rosjanin się poruszał do przodu, tym słabiej słyszał odgłosy wystrzałów. Ciągle miał wyrzuty sumienia, jednakże rozkaz od Cortany był ważniejszy aniżeli jego widzimisię. Zauważył, że porusza się z większą szybkością, a odgłosy walki w sposób nienaturalnie szybki stały się jedynie echem w jego głowie. "Co to może być u licha... wiatr?! Jakim cudem?!" Obijał się dość mocno na zakrętach. Gdyby nie kombinezon, który chronił jego życie jak najlepsza zbroja, to skończyłby bardzo ??le w krótkim czasie. Krótki okres czasu po oświadczeniu Cortany, w którym nakazała mu się przygotować, Sasza spadł z impetem na ziemię. Nie zdążył nawet krzyknąć.
Po pewnym czasie obudził się będąc otoczony przez 4 kobiety. "Takie coś to ja mogę oglądać codziennie, ale w nieco przystępniejszych warun...!!!" Sasza cofnął się widząc poruszającą się w jego kierunku dłoń Aramis. Zwiadowca obserwował z przerażeniem Aramis. Wyglądało na to, że nie ma się czego od niej aktualnie obawiać. Jego złe przeczucia ostatecznie odgoniła Cortana, która zapewniła skinieniem głowy, że wszystko jest w porządku. Mimo to Rosjanin czuł się dość nieswojo. Jego mózg był zajęty myślami "Czemu ona pozwala im żyć...?! Co robi tam ten mężczyzna?!" pomyślał Sasza widząc faceta stojącego przy skrzynkach, który odziały był w zakrwawiony podkoszulek. W końcu opuścili to miejsce, Ikar chyba znalazł to, na czym mu tak bardzo zależało. Udali się w kierunku statku. Powitanie nie było miłe. Rozpoczął się atak na Aramis, strzały jednak zostały zablokowane przez Ikara. Po przedłużającej się chwili akcji, do rozwijającej się sytuacji dołączyła Tia podtrzymywana przez Vaasa. Sasza widząc, że zarówno Diana, jak i ja Tia i Vaas (tak, wiem, oni celują w Aramis), postanowił spróbować się rzucić na Dianę by ją zablokować. Aramis mogła z łatwością uniknąć strzałów, w ostateczności nawet je przyjąć. Tia z Vaasem byli ograniczeni, wiec nie mogli tego uczynić. Jeżeli Saszy się to udaje, to biegnie w kierunku swojej kompanki-medyka oraz jej towarzysza. Ciągle myśli o słowach Cortany, która go zapewniła, że wszystko jest w porządku. "Jeżeli wszystko jest ok, to nie można dopuścić do eskalacji konfliktu, tylko trzeba go ugasić nim się rozkręci jeszcze bardziej!" Jeżeli Zwiadowcy udaje się dobiec do partnera Ti, to również powala go na ziemię nie chcąc doprowadzić do eskalacji konfliktu. Jeżeli daje się on uspokoić, to Rosjanin go przekonuje, że Cortana ma pewien plan i jeżeli ci będą się z nim trzymać, to wszystko skończy się raczej dobrze. Taką miał przynajmniej nadzieję. Jeżeli sytuacja się nie powiedzie (w sensie, nie uda mu się zatrzymać Diany), to Sasza staje pomiędzy nimi i próbuje w ten sposób ich powstrzymać od niepotrzebnego rozlewu krwi.
Zimma

Kapitan z paradise

Licznik postów: 284

Zimma, 04-04-2013, 21:14
~ Tak!
Udało się mu uwolnić spod nekromorfa, wokół którego zaczęły latać kule. Zaczął ryczeć, lecz jego krzyk został szybko ukrócony przez pocisk z Oszczepnicy. Z rany zaczęła tryskać krew. Lub kwas, jak kto woli. A on był niemal pod nim.
~ Nie!
Szybko się przeturlał, byle jak najdalej od niego. Do tego z sufitu zaczęły spadać nekromorfy. Trochę za dużo, by się przebić. Zaczął biec w kierunku włazu, spojrzał za siebie, a gdy nikogo nie zobaczył, zamknął właz i poszedł dalej w kierunku serca statku. Długo się szło przez kręte korytarze statku. Nie spotkał żadnych przeciwników, co było dziwne, choć po dłuższym zastanowieniu, na który znalazło się aż nadto czasu, całkiem możliwe, że tamte gadające kobiety zwołały wszystkie podległe nekromorfy. W końcu dotarł do miejsca gdzie był lekarz. Czemu tylko tam była ta bardziej inteligentna niż reszta kobieta-nekromorf. Ostatnio chciała rozmawiać, ale nigdy nie wiadomo. Była zbyt niebezpieczna żeby ją lekceważyć. Wycelował w nią, lecz Ikar ją zasłonił. Dziwak. Ciekawe co on z nią ustalił tam za zasłoną z creepu... Następne drzwi się zamknęły, a do pokoju weszła Kate z Nekro-Gabrielą, też wyglądały na to, że doszły do jakiegoś porozumienia. Nawet jeśli się przepychały bronią. Następne dziwy... Weszli ostatni nieobecni. Tia celowała w Aramis, a w nią celowała Diana rewolwerem a karabinem w jej towarzysza. Po słowach Głównej kobiety-nekromorf wszyscy zaczęli patrzeć na Ikara. Zaczął mówić o możliwości eksplozji statku, prawdopodobnych wyjściach z sytuacji. Szczególnie pierwsza opcja mu się nie podobała. Może ktoś przeżyje, ale co jeśli nie będzie potrafił kierować statkiem?
- Ta, chod??my stąd. Resztą można się zająć pó??niej. Tu ma rację. Obyśmy tylko potrafili się tym zająć.
Byle szybko dotrzeć do statku i zakończyć tą zwariowaną eskapadę. Niby cel misji jest prawie wypełniony, ale on sam na razie nic nie zyskał na tej wyprawie. Przesrana sprawa. Ani żadnych ciekawych informacji, ani nic co można sprzedać, lub czegokolwiek wartościowego. Może ta Aramis da mu coś co może się przydać lub... a może lepiej z nią nie zadzierać. Jak dotrą cało do statku, bez wywoływania pandemonium, to się zastanowi.
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 06-04-2013, 02:11
[...]

Tia przez dłuższą chwilę wpatrywała się w grupę, która w nich celowała. W jednej chwili, po informacjach, które uzyskała, kobiecie zaczęło być wszystko obojętne. Ba, nawet poczuła, że chce pociągnąć za spust. Wystrzelić, zabić. Poczuć zapach świeżej krwi, ciepłej strużki spływającej po jej palcach. Przez jej ciało przebiegł niekontrolowany dreszcz przyjemności, a wszystkie mięśnie zacisnęły się mocniej.
Spojrzała ukradkiem w stronę Vaasa, zastanawiając się, co on zamierza. Wystrzeli? Miałaby wtedy pretekst, by przyłączyć się do jatki. Jednakże, wbrew instynktowi, kobieta miała już poluzować palca ze spustu i opuścić broń.
Jednakże, jeśli Sasza rzuca się w ich stronę, kobieta bez wahania strzela w jego stronę, a dokładniej w jego nogę, by powstrzymać mężczyznę. Nie zamierzała dopuścić, by ktokolwiek się zbliżył czy to do niej, czy też do Vaasa. Jeżeli nie trafiła, albo kule nie powstrzymały nacierającego Saszę, to kobieta użyła TEGO, również celując w nogę mężczyzny bez jakiegokolwiek mrugnięcia.
Jeśli jednak Sasza wciąż stał i nic nie robił, Tia opuszcza swoją broń i rusza w ich stronę.
-Nie obchodzą mnie wyjaśnienia. Chcę się tylko stąd wydostać. To wszystko. - powiedziała spokojnie i dość chłodno. Jej rola jako lekarka skończyła się. Miała jedynie zamiar opuścić to miejsce wraz z Vaasem.
SHK

Pierwszy oficer

Wiek: 29
Licznik postów: 1,068

SHK, 06-04-2013, 17:41
Z potwornie bolącym ramieniem nie miała nawet najmniejszych szans przeciwko Gabrieli. Ciągnęła ją do jakiegoś miejsca, po drodze napotykając przeszkodę w postaci nekromorfów. Choć przeszkodzie to za dużo powiedziane. Gabriela pozbyła się ich bez najmniejszego problemu, bawiąc się w rze??nika. Ta cała krew, ciała nekromorfów dostarczały Kate pomimo wszystko rozrywki. To było dość fascynujące, gdy kolejne ciała padały bezwładnie na ziemię. Ludzie mieli z nimi małe szanse, a tym bardziej bez broni co kobiecie nie wydawało się nawet przeszkadzać. Gdy już uporała się z nimi, dalej ciągnęła Kate w mniej określonym kierunku, którym okazały się być kabiny załogantów. Weszła z nią do pokoju i pchnęła na łóżko. Broń Kate została położona na biurku, więc oczywiście pierwszą myślą było sięgnięcie po nią. Lecz to było bez sensu, pewnie nawet nie zdążyłaby jej użyć, a ta kobieta by się na niej wyżyła. Zamyślona usłyszała tylko jakiś bełkot poczym okropny ból i pieczenie w rannym ramieniu. Wydarła się, próbowała się wyrwać, lecz na próżno. Gabriela odsunęła się od niej i zniknęła w drzwiach, za których pewnie była łazienka. Trochę roztrzęsiona Kate spojrzała na swoje ramię, ze zdziwienia na chwilę przestając oddychać. Rana sama się zamykała! Przecież żeby wyleczyć coś takiego trzeba było chociaż trzech tygodni! Co ona…? Jakby Gabriela czytała jej w myślach, wyjaśniła jej co się właśnie stało. –Zamieniła mnie w… w to coś!? Ale Czemu…? – Siostrą? Ale czemu? Czemu ja? – Kate znów chciała sięgnąć po broń, ale okazało się, że Gabriela wszystko słyszy. Zrezygnowana opadła na łóżko. Tyle pytań roiło jej się w głowie, ale żadnego nie wypowiedziała. Była tym wszystkim przestraszona ale i zafascynowana. Przecież takie przeczy nie przydarzają się każdemu. Gabriela wyszła z łazienki, ubrana jak normalny, zdrowy człowiek… Rzuciła w stronę Kate jej broń i po chwili panie wyszły z pokoju. Jej ramię było już zdrowe, zakładała, że tak to działało… cokolwiek TO było. Jakiś czas pó??niej spotkały się z resztą. Wszyscy coś mówili, proponowali, ale ona pozostała cicho. Cały czas się zastanawiała, co się z nią stanie. Jakie TO przyniesie skutki. No i nie mogła się tym podzielić z resztą… pewnie potraktowaliby ją jak chorą na tyfus albo gorzej. Poprosiła tylko Gabrielę o jej skórzaną kurtkę, by ukryć już zdrowe ramię przed resztą. Pozostanie cicho i podąży za resztą, tam gdzie się wybierają.
Brena

Imperator

Licznik postów: 1,817

Brena, 10-04-2013, 20:57
Wszyscy z niepokojem wpatrywaliście się w siebie. Nikt nie chciał wykonać pierwszego ruchu. Obserwowaliście się nawzajem nie wiedząc jak zareagować. Barierę milczenia przerwała Cortana. Po prostu złapała za ramię Saszę i pociągnęła w kierunku statku. Opuściliście broń i ruszyliście za nią. Wózeczek pojechał za idącym krzywo Ikarem.
Weszliście na statek, Diana od razu pobiegła na mostek. Usłyszeliście silniki i poczuliście, że powoli się wznosicie. Wylecieliście ze statku. Nie widzieliście tego ale nagle d??więki z zewnątrz się urwały. Sasza zobaczył, że Cortana liczy bezgłośnie. Popatrzyła się na niego i bez ostrzeżenia uderzyła w zgięcie kolana. Mężczyzna upadł zaskoczony na podłogę. Zaraz potem usłyszeliście niewyobrażalny huk i statkiem zaczęło rzucana boki. Powpadaliście na siebie, upadliście na podłogę, turlaliście się. Po kilkunastu sekundach wszystko się uspokoiło. Jedyną osobą która nie zarobiła kilkunastu siniaków był właśnie Sasza.
- KURWA! Którego to sprawka?! usłyszeliście wrzask Diany. Chwiejnie weszła do ładowni. Z kącika ust ciekła jej krew- Kto wpadł na genialny pomysł, żeby wyjebać statek i pół księżyca w powietrze?


Obróciliście się i spojrzeliście na Ikara. To właśnie on mówił o eksplozji. Lecz biedny lekarz był niewinny. Sam stał z otworzonymi ustami, nie bardzo wiedząc co się stało. Usłyszeliście głośny, kobiecy jęk. Aramis powoli się podnosiła do pozycji siedzącej. Szepnęła coś w niezrozumiałym dla was języku. Zobaczyliście, że spomiędzy jej nóg wypływa stróżka krwi. Do niej dołączyła kolejna, i kolejna, i kolejna. Kobieta wpatrywała na swój ciążowy brzuch z istnym przerażeniem. Przekręciła się i mogliście zobaczyć, że z jej ciała wystaje długi kawałek metalu. Pierwsi dotarli do niej Ikar i Gabriela. Kobieta cofnęła się o krok wiedząc, że nie może nic zrobić. Po chwili wahania dołączyła również Tia.
- Co z dzieckiem? zapytała z niepokojem Ikara.
Ten w skupieniu oglądał wbity pręt. Był wbity nieco z boku. Mężczyzna próbował obliczyć, czy mógł zaszkodzić dziecku. Wiedział, że budowa ciała Aramis jest pod każdym względem niezwykła. Popatrzył na kobietę. Ta wpatrywała się w niego z zacięciem. Po jej twarzy płynęły łzy. Skinęła głową.
- Trzymaj ją. Nie możemy jej przenieść. Zrobię to tutaj. powiedział lekarz do towarzyszącej mu lekarki.
Złapał za wbity pręt i szarpnął. Aramis wrzasnęła. Metal siedział głęboko w ciele i wyglądało na to, że wbił się w kręgosłup. Czyjaś ręka odepchnęła go lekko. Gabriela spokojnie złapała za pręt i powoli zaczęła go wyciągać. Aramis odchyliła głowę w tył i w bezgłośnym krzyku otworzyła usta. Tia docisnęła jej ramiona do podłogi. Spojrzała w twarz nekromorfa. Na jej twarzy widać było tylko niewyobrażalny ból. Lekarka jak i wszyscy obecni zrozumieli jedno. Nekromorfy czuły, pragnęły, myślały i miały takie same potrzeby jak ludzie. Aramis postanowiła zaryzykować życiem dla dobra dziecka? A to chyba ludzkie uczucie


Metalowy pręt upadł z brzdękiem na podłogę. Gabriela powolni cofnęła się w tył. Wpatrywała się w krew na swoich rękach. Cała drżała. Kate wyciągnęła ręki i objęła kobietę ramieniem. Spojrzała na nią z czymś, co przypominało uśmiech podziękowania. Obydwie odwróciły wzrok w kierunku trwającej operacji.
Ikar wziął się do roboty. Za pomocą skalpela ostrożnie poszerzył otwór w brzuchu kobiety. Nie miał żadnej specjalistycznego sprzętu. Na myśl przyszła mu tylko jedna możliwość. Musiał wsadzić w ciało kobiety rękę. Spróbował spytać, czy może to zrobić lecz ta w odpowiedzi tylko krzyknęła. Uznał to jako zgodę. Ostrożnie prześledził całą ranę. Odtwarzał w pamięci ludzki organizm. Ciało Aramis powoli zaczynało się regenerować, więc musiał cały czas na nowo ją ranić. Starał się nie słyszeć jej krzyków.
W końcu znalazł to, czego szukał. Ostrożnie zbadał ścianę macicy, badając czy nie jest uszkodzona. Musiał zbadać tylko niewielki fragmencik. Wszystko było przesunięte. Tam gdzie pamiętał, że powinna się znajdować, to jej nie było. Była przesunięta. Upewnił się, że wszystko jest w porządku. To przez niezwykłą budowę Aramis, dziecko przeżyło. Lekarz poczuł, że tkanka zaczyna się szybko regenerować. Miał przed sobą jakiś nieznany dotąd ludzkości organ i miał się teraz wycofać? Niedoczekanie. Delikatnie go szturchnął. Mięśnie się skurczyły prawie miażdżąc mu palce. Ledwo udało mu się wyciągnąć dłoń.

Aramis w końcu udało się wyrwać z chwytu Tii. Z wrzaskiem usiadła i złapała za szyję Ikara. Z jej brzucha wysunęło się jej żądło, które wbiło się w rękę lekarza. Już wiedział co d??gnął.
- To ja Ikara Puść -wystękał. Aramis przysunęła do niego twarz i wciągnęła powietrze. Widocznie zapach się zgadzał i kobieta puściła Ikara. Spojrzała na Tię. Zrobiła to samo. Widocznie też została zaakceptowana, bo powrotem zwróciła uwagę na mężczyznę.
- Co z dzieckiem? spytała spokojnie. Przerażająca odmiana, bo przed chwilą wyła z bólu.
- W porządku, żyje. Nic mu nie jest Czy mogłabyś...?
??ądło powrotem wsunęło się w ciało kobiety. Ikar i Tia pomogli jej wstać co powoli zrobiła. Spojrzeli po innych. Nik się nie odezwał. Rana na brzuchu przestała krwawić, a potem skończyła się regenerować. Wyglądała jakby nigdy wcześniej nie została naruszona.
Tia zaproponowała Ikarowi, żeby poszli do Ambulatorium, by zajęła się jego ramieniem. Ten zdecydowanie odmówił. Powiedział, że sam sobie da radę i pomoże Aramis zmyć z siebie krew. Zrzucił z siebie pancerz, wziął swoje zabawki i złapał za rękę nekromorfa. Pociągnął ja za sobą i weszli po schodkach. Zamknęli się w łazience.


Diana szybko wydała im polecenia. Poprosiła Kate by zajęła się ich bronią i sprzętem. Ta wzięła wszystko i ruszyła do Warsztatu. Tia zebrała swoje rzeczy i powiedziała, że musi je wyczyścić. Ruszyła do Ambulatorium, a Vaas za nią. Diana zniknęła na mostku. W końcu ktoś musiał pilotować statkiem. Sasza rozejrzał się za Cortaną lecz ta zniknęła. Ruszył za Ianem i Gabrielą. Doszli do pokoju dziennego. Rozsiedli się na kanapach. Naukowiec wyciągnął swojego laptopa, na którym znalazł wiadomość. Gabriela po umyciu rąk w kuchni usiadła. Rosjanin i kobieta wpatrywali się w siebie. Pierwszy ciszę przerwał Sasza.
- Jak tam? Dużo się pozmieniało, Gab.
- A wiesz co Sasza, nie narzekam. Było ciężko ale teraz będzie lepiej. A jak tam twoja Bezwonna? Czemu wysadziła statek?
Rosjanina zamurowało. Nie miał pojęcia, że to była sprawka Cortany. Nie miał powodów, by nie wierzyć dawnej znajomej. Nagle odezwał się Ian, który był wyra??nie czym zaabsorbowany.
- Czemu Aramis cię zgwałciła? -zapytał i uświadomił sobie, że wypowiedział swoje myśli na głos.
Gabriela doskoczyła do niego i uderzyła w twarz, że nakrył się nogami. Wzniosła pieść do kolejnego uderzenia lecz w tym momencie zareagował Sasza. Złapał kobietę i rzucił z powrotem na kanapę.
- Spokój. Nie będziemy się tu zabijać. A tobie co odjebało, by zadawać takie pytania? Skąd w ogóle taki pomysł? powiedział gro??nym tonem.


Kate spokojnie czyściła broń. Lubiła swoją pracę więc poddała się jej całkowicie. Zareagowała dopiero gdy usłyszała za sobą kaszlniecie. Na stole za nią siedziała Cortana. Inżynier przyjrzała się hologramowej kobiecie. Obok niej leżała mała torba.
- Co cię łączy z Gabrielą? zapytała prosto z mostu. Kate odpowiedziała, że nie wie o co chodzi. Kobieta podeszła do niej i po prostu odgarnęła skórzaną kurkę odkrywając jej nagie ramie.
- Nie udawaj Przecież Cię nie zjem. Jestem po prostu ciekawa. I mam dla ciebie propozycję. z powrotem usiadła na stole- Ale pojedynczo. Zaczynaj. Albo wiesz co> Nawet pozwolę Ci zapytać o coś mnie.
Mówiąc to poklepała leżącą obok torbę.



Czas: niedziela
Tryb: nakurwiamy punkty (wolny)
[Obrazek: six_by_sturmir-d9tcm16.jpg]
Evendell

Joy Boy

Licznik postów: 5,384

Evendell, 10-04-2013, 22:04
Tia czuła mieszane uczucia, kiedy pomagała Aramis. Chociaż nie. Kobieta nic nie czuła. Robiła to bez życia, kierując się raczej instynktownie i swoim kodeksem lekarza. Nie akceptowała i nie szanowała Aramis. I to raczej szybko się nie zmieni. Nie rozumiała czemu ją zabierają ze sobą statkiem, co chcą z nią zrobić. I nie chciała tego zrozumieć. Dla Tii, najważniejsze było, by mogła wreszcie wyrwać się z tego miejsca. Wylądować na jakiejś bezpiecznej planecie, gdzie zastanowi się co dalej. Zwłaszcza w sytuacji, w jakiej się znalazła.
Ikar powiedział, że z reszta sobie poradzi. Kobieta nie zamierzała się w to mieszać. Ufała, że mężczyzna wie, co robić. w razie jakiś kłopotów zawsze wie, gdzie może jej szukać. Zabrała narzędzia, po czym ruszyła do ambulatorium, by je umyć. Była zadowolona, że Vaas ruszył za nią. Będzie miała okazję, by z nim porozmawiać.
[...]
Zimma

Kapitan z paradise

Licznik postów: 284

Zimma, 13-04-2013, 23:24
Na szczęście, chociaż nie istnieje coś takiego jak szczęście, udało się im nie pozabijać się w drodze do statku. Jedynie nagła, niespodziewana eksplozja, która wysadziła z pół księżyca, powodując gwałtowne wstrząsy kadłuba i tym samym przewracając większość pasażerów. Ikar coś wspominał o eksplozji... Zerknął na niego. W sumie ostrzegał, że może coś wybuchnąć w każdej chwili więc nie ma powodów aby się gniewać. Rozbrzmiały jęki kobiety. Brzuch Aramis był przebity prętem. Lekarze od razu przystąpili do tego co było ich zadaniem. Nie było potrzeby im pomagać, czy przeszkadzać. Kate zajęła się ich bronią, Diana zniknęła na mostku. Nie było nic innego niż pójść do pokoju dziennego, swoją drogą dziwna nazwa dla pomieszczenia w środku wiecznej nocy gdzieś w kosmosie. Usiadł i zaczął przeglądać wiadomości, które mogły przyjść w czasie gdy nie miał kontaktu z światem zewnętrznym. Znalazł wiadomość niewiadomego pochodzenia. Przeskanował ją pod kątem zagrożeń, a gdy nic nie zostało znalezione, otworzył ją i zaczął czytać. Yo co tam zobaczył zupełnie go zamroczyło.
- Czemu Aramis cię zgwałciła? - powiedział nie wiedzieć czemu.
I jakby z automatu dostał w twarz aż go wywaliło z kanapy. Gabriela unosiła już pięść do kolejnego ciosu, ale przeszkodził jej Sasza. Zaczął pytać Iana o powód by zadawać takie pytania. Po takim uderzeniu ciężko było zebrać myśli. Głowa boli, myśli zbierają się tak wolno, że skompletowanie sensownych zdań było trudne w tak krótkim czasie. Wstał, lepiej stać gdyby Gabriela znowu chciała zaatakować. Łatwiej się będzie bronić.
- Daj mi chwilę... Aż, kurwa, żeby się tak emocjonować. Zgwałcili ją, no straszne... Pytanie po prostu myślałem na głos. Pomysł, pomysł... Ktoś się wygadał i tyle. Nazwij to wiadomością z świata umarłych.
Przypomniało mu się, że kobieta wspomniała jakąś Bezwonną.
- Za to uderzenie chce odpowiedzi. Co się dzieje z zainfekowanymi przez Aramis? Czy wszyscy po zainfekowaniu są inteligentni?
Jak skończą rozmowę, to poszuka w ładowni tego zakrwawionego pręta, który się wbił w Aramis żeby zbadać jej krew. Wiadomość tego lekarza, pseudonaukowca wzbudziła jego zainteresowanie. Warto by było kontynuować jego badania, nawet w tajemnicy. Szkoda, że jego dokumentacja i wska??niki poszły w pizdu gdy statek wybuchł, zabierając ze sobą sporawy kawałek księżyca. Niebo tej planety już nigdy nie będzie takie samo... Skoro już we??mie się za badania to dobrze by było zbadać próbkę tamtej dziwnej mazi. Łoże Aramis było wręcz pełne tej substancji.
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź