"Alternatywa" - jest tyle światów, ile możliwości
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
Vampircia

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,499

Vampircia, 23-10-2008, 18:09
Jak człowiek jest chory i siedzi w domu, to do głowy mu dziwne rzeczy zaczynają przychodzić. Nie raz pisałam o alternatywnych rzeczywistościach, ale w świecie OP jeszcze nie. Do teraz Wink

Tytuł: Alternatywa
Opis: Załoga Słomianych znajduje urządzenie, które, według legend, pozwala przenieść się do innego świata. Luffy chce je koniecznie wypróbować.
Ostrzeżenia: Pojawiają się różne trudne i kontrowersyjne tematy, ale od razu uspokajam, że scen hentai i yaoi nie będzie (inaczej bym tego tu nie wrzuciła), możecie się jednak spodziewać, że zostanie poruszony temat homoseksualizmu. Chociaż wbrew pozorom ma to być fanfik w miarę wesoły.


Rozdział I

Luffy z zachwytem wpatrywał się w leżące na stole, metalowe ustrojstwo. Wyglądało jak skrzyżowanie bransolety z wymyślnym zegarkiem, a natknęli się na to całkiem przypadkiem, przeszukując wrak rozbitego statku towarowego. Przy okazji znaleźli wiele innych cennych rzeczy, ale tajemnicza bransoletka była zdecydowanie najciekawsza.
- Znalazłam informacje, na temat tego przedmiotu. – Robin wkroczyła do pomieszczenia, trzymając pod pachą sporą księgę.
- Co to jest, co to jest? – Podekscytował się kapitan.
- Cóż, trudno powiedzieć, krążą bardzo dziwne legendy na ten temat. Wspominają coś o urządzeniu pozwalającym się przenieść do innego świata. Czy raczej alternatywnej rzeczywistości, zależy jak to interpretować.
- Naprawdę?! – Luffy i Chopper wykrzyknęli jednocześnie.
- Dajcie spokój, chyba nie wierzycie w te brednie? – Rzekł Sanji, zapalając papierosa.
- W każdym razie lepiej obchodzić się z tym ostrożnie – zauważyła Robin.
- Ale ja chcę sprawdzić, czy to działa – Luffy chwycił przedmiot.
- Czekaj, powinniśmy to najpierw zbadać – Nami próbowała powstrzymać nadgorliwego kapitana.
- Boisz się, że go gdzieś teleportuje? – Zadrwił Zoro.
- Oczywiście, że nie, ale skąd wiecie, czy nie ma jakichś innych negatywnych działań?
Na nic jednak zdały się tłumaczenia, bo Luffy zdążył ubrać bransoletę. Gdy tylko znalazła się na jego ręcę, zaświeciło się na niej błękitne okienko i zamigotały cyferki.
- Patrzcie, to działa – ucieszył się Luffy.
- Natychmiast to zdejmij! – Nami nie podzielała entuzjazmu przyjaciela.
- Tutaj jest jakiś przycisk – zauważył kapitan i ignorując protesty pozostałych członków załogi, nacisnął guzik.
- Luffy!!!


Jako pierwszy do zmysłów Luffiego dotarł zapach jedzenia, dopiero potem pirat zauważył, że zaiste ma przed sobą talerz z napoczętym obiadem, a w dłoniach trzyma sztućce. Gdy podniósł wzrok, doszedł do wniosku, że siedzi przy ladzie w jakiejś jadłodajni, co zresztą potwierdzał gwar dochodzący go zza pleców. Jedno było pewne, nie przebywał na statku. Jeszcze raz spojrzał na talerz, przeniósł spojrzenie na barmana wycierającego szklanki, wciągnął w nozdrza zapach kotletów, dochodzący z kuchni i nie miał już żadnych wątpliwości.
- Udało się, trafiłem do innej rzeczywistości – wykrzyknął uradowany.
Barman popatrzył na niego ze zdziwieniem.
- Chłopcze, brałeś coś? – Spytał.
- To naprawdę działa! – Luffy zignorował komentarz i z radością spałaszował obiad. – Ach, jedzenie jest tutaj nie gorsze niż w naszym świecie – zadowolony poklepał się po brzuchu.
Przyszły król piratów nie mógł się doczekać aż dowie się czegoś więcej na temat miejsca, w którym się znalazł. Wstał więc, podziękował za obiad i ruszył na zwiady. Nim wyszedł z baru, natknął się na lustro i przyjrzał się swojemu odbiciu. Brak kapelusza zauważył już wcześniej, ale na tym różnice się nie kończyły. Ubrany był w ciemnoczerwone, skórzane spodnie i czarną koszulkę, za małą przynajmniej o dwa rozmiary. Jednak najbardziej zaintrygował go brak blizny na policzku.
- Ale czad! – Podekscytował się Luffy, obserwując odmienionego siebie.
Nie zwlekając ani chwili dłużej, wyszedł na ulicę. Rzucił okiem na szyld baru, w którym przed chwilą jadł obiad. Widniał tam napis „U Joego”. Przyjmując to jako punkt orientacyjny, ruszył na wycieczkę po mieście. Był tak podniecony nową przygodą, że idąc zaczął śpiewać piosenkę.

Jestem w innym świecie
Co na to powiecie,
Że jestem w innym świecie?
Sialalalalalala



- Luffy, ocknij się! – Chopper potrząsał leżącym na kozetce chłopakiem, którego przyjaciele zdążyli przenieść do gabinetu lekarskiego.
- Zamiast nim szarpać może byś mu coś podał?! – Wrzasnęła Nami, zestresowana całą sytuacją.
Obeszło się jednak bez leków, bo nagle Luffy otworzył oczy i wyraźnie zszokowany rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Kim wy do cholery jesteście, gdzie ja jestem? – Chłopak rzekł z niespotykanym dla siebie przerażeniem w głosie. Panicznie rozglądał się dookoła, aż zatrzymał wzrok na nawigatorce. – Nami, co tu się dzieje? To ma być jakiś kawał? Dosypaliście mi czegoś do jedzenia?
Cała załoga popatrzyła po sobie ze zdumieniem i niedowierzaniem.
- Ubrałeś dziwne urządzenie i straciłeś na chwilę przytomność – wyjaśnił lekarz.
- Aaa, gadający szop! – Przeraził się Luffy.
- Renifer! – Poprawił go Chopper.
- Nieważne, chcę stąd wyjść. Zapłacicie mi za to, że dosypaliście mi czegoś do obiadu – chłopak rzucił się do drzwi, ale nie dobiegł daleko, bo Zoro chwycił go w żelazny uścisk.
- Nie wiem kim jesteś, ale na pewno nie Luffim – mruknął szermierz.
- Jak to nie?! – Szarpał się chłopak. – Nazywam się Monkey D. Luffy, mój ojciec to Monkey D. Dragon, dziadek...
- Chopper, daj mu coś na uspokojenie – Zoro powoli tracił cierpliwość. Renifer przytaknął.
Minutę później Luffy znowu leżał na kozetce i głupio się uśmiechał, co wynikało z dużej dawki środków uspokajających. Przyjaciół jednak wciąż martwiło dziwne zachowanie kapitana, tylko Robin wyglądała na całkowicie spokojną.
- Chyba już rozumiem – rzekła. – Najwyraźniej urządzenie jest prawdziwe – wyjaśniła, a wszyscy popatrzyli na nią zdumieni. – Śmiem twierdzić, że osoba, którą mamy przed oczami, to naprawdę Luffy, tylko z alternatywnej rzeczywistości.
- Co ty wygadujesz? Przecież nigdzie się nie przeniósł – zaprotestowała Nami.
- On nie, ale jego umysł tak.
- Zaraz, jeśli ten tutaj, to Luffy z innego świata, w ciele naszego Luffiego, to znaczy, że... – podjął Usopp, ale urwał, gdy uświadomił sobie prawdę.
Pozostali również zdążyli domyślić się, gdzie powędrował umysł ich kapitana.


Chociaż zapadł już zmrok, miasto tętniło życiem. Dzięki swym podróżom, Luffy potrafił wiele powiedzieć o człowieku tylko patrząc na niego i był w stanie z całą pewnością stwierdzić, że w mieście przebywało wielu cudzoziemców, o dziwo zarówno piratów, jak i turystów, aczkolwiek ilość jednych i drugich zależała od dzielnicy. Niektóre z nich opływały w luksusy, a zdarzały się też takie, do których zwykły zjadacz chleba bałby się zapuszczać. W mieście nie brakowało miejsc nastawionych na rozrywkę. Co chwilę widać było jakiś hotel, restaurację lub klub nocny. Z jednej strony Luffiego fascynowało barwne miejsce, w które trafił, a z drugiej, zaczynała doskwierać mu nuda.
Gdzie jest moja załoga? – Zastanawiał się. – Zaraz, nie mam kapelusza, to znaczy, że tutaj nigdy nie spotkałem Shanksa, a to znaczy, że... nigdy nie zostałem piratem! – Ostatnie słowa wypowiedział już na głos, przerażony prawdą, którą sobie uświadomił. – Rany, ten świat jest do dupy – jęknął.
- Teraz to odkryłeś? – Usłyszał za swoimi plecami.
Głos bez wątpienia należał do mężczyzny, ale gdy się odwrócił ujrzał kobietę, a przynajmniej osobę ubraną jak kobieta, bo początki zarostu nieco psuły efekt.
- Skończyły mi się fajki, nie poratujesz koleżanki papierosem? – Spytała kobieta, czy może raczej spytał mężczyzna.
- Przykro mi paniusiu, ale nie palę – odparł Luffy.
- Przecież codziennie widuję cię tu jak sterczysz z papierosem. Nagle rzuciłeś?
Na wszelki wypadek chłopak sięgnął do kieszeni i rzeczywiście, była tam cała paczka. Z pewnym wahaniem wyciągnął ją i otworzył.
- Nie wiem co bierzesz, ale powinieneś to odstawić, bo odbije ci do reszty – ekscentryczny osobnik wziął papierosa i zapalił.
Co oni tak ciągle z tym braniem? – Zdziwił się Luffy.
Kiedy chował paczkę do kieszeni, znalazł coś jeszcze. Klucz z breloczkiem, na którym pisało „U Joego”. Szybko sobie przypomniał, że była to nazwa baru, z którego wyszedł. Choć często zachowywał się jak idiota, głupi nie był i logika podpowiadała mu, że musi być to klucz do jego pokoju. Udał się tam niezwłocznie, z nadzieją, że znajdzie coś ciekawego. Z jego orientacją w terenie zajęło mu to dwa razy więcej czasu niż się spodziewał, ale w końcu dotarł na miejsce.
Bar był piętrowy, więc Luffy wszedł po schodach na górę i poszukał właściwego numerka. Wielkiego wyboru nie było, dlatego chłopak wkrótce znalazł się w „swoim” pokoju. Pomieszczenie miało tak ascetyczny wystrój, że trudno było cokolwiek powiedzieć o osobie mieszkającej w nim, poza tym, że była oszczędna. Łóżko, stolik, krzesło, szafa, pułki, lustro i w zasadzie tyle, trudno było znaleźć w pokoju cokolwiek innego. Okno i firanki wyglądały na nie czyszczone od dawna, a pościel była stara i dziurawa. Właściwie nie przeszkadzało to Luffiemu, bo sam przywykł do spartańskich warunków, ale miał nadzieję, że znajdzie coś ciekawszego.
Po dłuższych oględzinach zauważył na stoliku kopertę. W środku znajdował się list i zdjęcie.
- Ace? – Zdumiał się chłopak, gdy przyjrzał się fotografii.
Nie dziwił go sam fakt, że widział na niej swego brata, zaskoczył go raczej strój, w który ubrany był Ace, mundur oficera Marynarki. Zaintrygowany, Luffy zaczął czytać list.

Drogi bracie,
Cieszę się, że wreszcie do mnie napisałeś. Dobrze znać twój obecny adres. Pewnie już nie boisz się, że ci zrobię nalot, albo zamierzasz się znowu przeprowadzić. Mam nadzieję, że to pierwsze. Pytasz co u mnie. Całkiem dobrze, nie powiem. Awansowałem na kapitana, nawet przysyłam ci zdjęcie, żebyś mógł mnie zobaczyć w nowym mundurze. Życie w Marynarce jest całkiem przyjemne, gdy osiągnie się pewien stopień. Wiem, że przerabialiśmy to już wiele razy i że twoja odpowiedź zawsze brzmiała tak samo, ale mam nadzieję, że w końcu się przekonasz i pójdziesz w moje ślady. No bo jak długo zamierzasz żyć tak jak teraz, Luffy? Mam nadzieję, że w końcu dojrzejesz i potraktujesz moje rady na poważnie. Eh... obiecałem sobie, że tym razem obejdzie się bez moralizowania, cóż... Nie będę cię do niczego na siłę nakłaniać, bo wiem, że to nic nie da, ale wiedz, że się o ciebie martwię. Pewnie mi nie wierzysz, ale to prawda. Martwię się o ciebie i mam nadzieję, że wkrótce zobaczę cię całego i zdrowego. Wiesz, gdzie mnie szukać prawda? Pamiętaj, że jeśli będziesz mieć jakiś problem, możesz się do mnie zwrócić. Przepraszam, że ten list jest taki... sam nie wiem jaki. Taki protekcjonalny. Jakoś inaczej nie potrafię.

Pozdrawiam,
Ace


- Ace jest w Marynarce? Ten świat jest bardziej do dupy niż myślałem – skrzywił się Luffy po przeczytaniu listu. – Nie podoba mi się tu, wracam do siebie.
Chłopak już zamierzał sięgnąć do urządzenia, gdy nagle zdał sobie sprawę, że go przecież nie posiada, bo zostało w innym wymiarze.
- Aaaaaaa!!! – Wrzasnął, gdyż po raz pierwszy od niepamiętnych czasów poczuł strach. – Nie, musi być jakiś sposób, żeby się stąd wydostać. Po co miałby ktoś stworzyć urządzenie, które nie pozwala na powrót? Zaraz... – trybiki w jego mózgu zaskoczyły. – Skoro urządzenie zostało w moim świecie, to załoga na pewno coś wykombinuje – ucieszył się. – A póki tu jestem powinienem zrobić coś pożytecznego. Tylko co? – Podrapał się po głowie. – Już wiem! Skoro tutejszy Luffy nigdy nie został piratem, to znaczy, że ja muszę mu w tym pomóc. Muszę uczynić go, to znaczy siebie, piratem.
Nowe siły wstąpiły w Luffiego. Schował list i usiadł na łóżku, aby opracować plan działania
Grigorij

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,334

Grigorij, 23-10-2008, 18:27
Piękna robota. Bardzo dobrze oddana mentalność Luffy'ego. Piosenka bardzo pasuje.
Nako

Pirat

Licznik postów: 37

Nako, 24-10-2008, 01:46
Łożesz... Zamiana ciał, inny świat i Ace w Marynarce. Oztro będzie ciąg dalszy? ;3
Jackie D. Flint

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,386

Jackie D. Flint, 24-10-2008, 14:06
Haha XD Przypomina mi się taki serial puszczany dawno temu w TV, o naukowcach, co to odkryli maszynę do przemieszczania się w czasie, z tym jednym problemem, że działała ona jedynie na umysł... Czyli tak, jak to opisałaś XD

Niemniej wykonanie naprawdę mi się podoba ;] Dość, że nie mam się do czego przyczepić Tongue

Luffy! Wyrwij Ace'a ze szponów marynarki!!! Big Grin
Jackie D. Flint

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,386

Jackie D. Flint, 24-10-2008, 17:00
Czyż to nie był fajny serial? :3

Jedna rzecz mi się przypomniała.

Cytat:No tak! – Ucieszył się, że wpadł na pomysł. – Pewnie mam do wykonania jakąś misję. Jak ją wykonam, to wrócę. Tylko jaką?
Ja rozumiem, że Luffy lubi przygody, ale to chyba dość zaskakująca konkluzja. Można by raczej przypuszczać, ze przyjaciele z jego świata coś zaraz zrobią z bransoletą, żeby mógł wrócić. No, a żeby się nie nudzić, on tymczasem zrobi z tego Luffy'ego siebie. Co pewnie łatwe nie będzie, no ale to Luffy XD
Zio

Kapitan z paradise

Licznik postów: 322

Zio, 24-10-2008, 21:34
bardzo mi się podoba.
tylko zamiast eh - ech
i jakieś dwa przecinki dziwnie postawione.

mi się przypomina serial 'lost', jak ktoś oglądał 4 sezon, to wie, o co mi chodzi.
albo anime Noein. tak mi się skojarzyło z tytułem fanarta.
Tekai

Pirat

Licznik postów: 41

Tekai, 24-10-2008, 21:57
haha,ha, a, h, kolejny super fik, czasem fajnie jak ktoś utalentowany
Cytat:jest chory i siedzi w domu, to do głowy mu dziwne rzeczy zaczynają przychodzić.
bo tego typu fanfika to ja lubie ogólnie lubie czytać fanfiki, książki etc. jeżeli jest ciekawa a jak mam ochotę to skomentuje. 10/10 zapewne będzie next, i na to czekam :padam: *HAIL*
Vampircia

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,499

Vampircia, 25-10-2008, 18:45
Dziękuję wszystkim za komentarze. Zgodnie z sugestią poprawiłam końcówkę pierwszego rozdziału. Od razu pragnę przeprosić za to, co zrobiłam z Shanksem w drugim rozdziale. Mi też nie podoba się wizja takiego Shanksa, ale musiałam go takim uczynić, żeby logicznie wytłumaczyć pewne rzeczy. Myślę też, że niektórych ten rozdział może trochę zbulwersować, ale od razu was pragnę uspokoić, że pedalstwa nie będzie. Na początku ostrzegałam, że pojawią się kontrowersyjne tematy więc, cóż... oto one:


Rozdział II

Na wieść, że trafił do innego wymiaru Luffy zareagował znacznie lepiej niż wszyscy się spodziewali, choć mogła być to zasługa medykamentów Choppera. Przyjaciele stwierdzili, że powinni z uprzejmością potraktować alternatywną wersję swego kapitana i uraczyli go posiłkiem.
- Cóż, dobrze wiedzieć, że ma jakąś cechę wspólną z naszym Luffim – stwierdził Sanji, obserwując jak chłopak pochłania ogromne ilości mięsa.
Kiedy przybysz skończył jeść, uśmiechnął się i poklepał po brzuchu w taki sposób, że przyjaciele prawie uwierzyli, że ich kapitan powrócił, ale złudzenie było tylko chwilowe.
- Mogę się poczęstować papierosem – spytał Luffy kucharza, wywołując ogólną konsternację.
Sanji mruknął coś pod nosem, ale spełnił prośbę.
- Więc twierdzicie, że mój umysł trafił do alternatywnej rzeczywistości? – Luffy zapalił i zauważył, że wszyscy dziwnie się na niego patrzą. Nie przejął się tym jednak. – Nigdy nie słyszałem czegoś równie idiotycznego.
- Jak inaczej wszystko wytłumaczysz? Zresztą wciąż masz urządzenie na ręku – powiedziała Nami.
Chłopak spojrzał na bransoletę i zauważył zmieniające się na wyświetlaczu cyferki. Wyglądało to jako odliczanie. Spróbował zdjąć przyrząd, ale w żaden sposób nie był wstanie go ściągnąć.
- Nie chce zejść – powiedział.
Kolejne próby pozbycia się ustrojstwa nie pomogły. Zdawało się być przytwierdzone do skóry.
- Jak chcesz, to mogę... – Zoro sięgnął po miecz.
- Zwariowałeś?! – Krzyknęła Nami i trzepnęła szermierza.
- Sądzę, że to urządzenie nie zejdzie póki licznik nie będzie pokazywał zera – Robin dokładnie przyjrzała się bransolecie. – To rodzaj czasomierza, mamy tu godziny, minuty i sekundy. Przypuszczam, że to odliczanie do końca połączenia.
- Ile zostało czasu? – Spytała Nami.
- Dwadzieścia pięć godzin.
- Mam tu z wami siedzieć przez dwadzieścia pięć godzin?! – Zdenerwował się Luffy. – Przez ten czas wasz odpowiednik zdąży nieźle namieszać w moim życiu!
- Uspokój się, wątpię, żeby nasz Luffy chciał działać na twoją niekorzyść – oznajmił Sanji.
Przybysz nie odpowiedział. Milczał przez chwilę, jakby próbował przeanalizować sytuację, w której się znalazł.
- Nami, nie przeniosłaś się ze mnę, prawda? Jesteś inną Nami? Jesteś Nami z tego świata? – powiedział nagle.


Nim Luffy zdołał opracować jakikolwiek plan działania, rozległo się pukanie do drzwi. Wstał, aby je otworzyć, ale najwyraźniej osoba po drugiej stronie była bardzo niecierpliwa, bo weszła sama. Chłopak wytrzeszczył oczy ze zdumienia, kiedy ujrzał Nami. Wyglądała trochę inaczej niż ta którą znał. Choć przywykł do jej wyzywających ubrań i bardzo krótka spódnica go nie zaskoczyła, to jednak makijaż stanowił pewną nowość. Jednak nawet kosmetyki nie kryły zniszczonej cery dziewczyny. Wyglądała na prawie dziesięć lat więcej niż miała. W ręku zaś trzymała do połowy pełną butelkę rumu.
- Miałeś rację, Luffy – rzekła zrezygnowanym głosem i wzięła łyk trunku. – To nie są prawdziwe brylanty. – Wyjęła z torebki naszyjnik i rzuciła go na podłogę. – A myślałam, że jestem już tak blisko uzbierania stu milionów – zaśmiała się gorzko. – Tylko taka idiotka jak ja mogła uwierzyć, że dostała prawdziwe brylanty za jedną noc – napiła się znowu.
Luffy był zbyt zaskoczony by cokolwiek powiedzieć. Ze zdumieniem wpatrywał się odpowiednik swojej przyjaciółki, starając się wywnioskować jak najwięcej na jej temat, na podstawie samej aparycji.
- Chodź, Luffy, idziemy się bawić. Chcę się bawić. Chcę na chwilę zapomnieć o tym wszystkim – chwyciła zdziwionego chłopaka za rękę i wyciągnęła z pokoju.


- Więc chcesz powiedzieć, że w tamtym świecie się znamy? – Ucieszyła się Nami, zaintrygowana słowami Luffiego. Przypomniała sobie, że gdy się ocknął, była jedyną osobą, którą rozpoznał.
- Tak, ale tylko ciebie. Was widzę po raz pierwszy na oczy – Luffy zwrócił się do załogi.
- Opowiedz mi coś o mnie, opowiedz – dziewczyna podekscytowała się perspektywą poznania historii swojej odpowiedniczki. – Co robię, kim jestem, czy mam dużo pieniędzy? Też jestem nawigatorem?
- Nie, jesteś ladacznicą – odparł chłopak.
Nie trudno się domyślić, że odpowiedź nie spodobała się dziewczynie.
- Jak śmiesz mnie obrażać?! Nawet jeśli chodzi o mnie w innym świecie! – Warknęła.
- On chyba miał na myśli dosłowne znaczenie pojęcia „ladacznica” – Robin wyjaśniła ze spokojem, co jednak wcale nie pocieszyło jej koleżanki.
- Nie wierzę ci, nie mogłabym zrobić czegoś takiego – zaprotestowała dziewczyna, wskazując palcem na Luffiego, jakby próbowała oskarżyć go o zniewagę.
- Najwyraźniej w moim świecie jesteś inna – chłopak zgasił papierosa i założył ręce za głowę, próbując się odprężyć. – Skoro już tu trafiłem, może opowiecie mi coś o moim odpowiedniku? – Zaproponował, ignorując naburmuszoną dziewczynę. – Z tego co zdążyłem zauważyć, sporo nas różni.
- Czego ty nie powiesz? – Mruknął Zoro.
- Nasz Luffy nie pali – rzekł Sanji z sarkazmem.
- Tego zdążyłem się domyślić. A coś więcej? Kim wy w ogóle jesteście? I czemu znajdujemy się na statku?
- Jesteśmy piratami, a Luffy jest naszym kapitanem. – Nami w końcu przestała się dąsać.
- Ja? Piratem? A to ci dopiero? – Zaśmiał się chłopak i nie był to rodzaj śmiechu, do którego przywykła załoga. Sprawiał raczej wrażenie drwiny.
- A ty nie jesteś piratem? – Zaciekawiła się Nami.
- Nie, moja droga. Prawda jest taka... – Luffy oparł się łokciami o stół i przybliżył nieco do rozmówczyni - ...że robię dokładnie to samo co ty – dokończył, wywołując niemały szok u wszystkich zgromadzonych.
- Chcesz powiedzieć, ze jesteś męską dziwką?! – Wykrzyknął zbulwersowany Sanji.
- A co, jesteś zainteresowany? – Luffy znowu się zaśmiał, w podobny zresztą sposób, co poprzednio.
Podczas, gdy pozostali próbowali przetrawić nadmiar informacji, jaki właśnie otrzymali, Zoro tylko zmarszczył brwi. Odpowiednik jego najbliższego przyjaciela powoli zaczynał go wkurzać. Nie miał w sobie absolutnie nic z Luffiego, którego znał i darzył wielkim szacunkiem.
- Nie rozumiem cię, dlaczego robisz coś takiego? – Spytał Sanji, wciąż zszokowany.
- Równie dobrze mógłbym się spytać czemu wasz Luffy został piratem.
- Dobrze, powiem ci. Chcesz wiedzieć? – Po głosie kucharza dało się poznać, że został nieźle wyprowadzony z równowagi. – Na Luffiego ogromny wpływ miał Shanks, pirat którego znał w dzieciństwie. To od niego dostał kapelusz, który masz na głowie. Traktuje go jak skarb. Luffy zaprzysiągł sobie, że zostanie królem piratów.
- Powiedziałeś Shanks? – Chłopak wyglądał na wyraźnie zaintrygowanego. – Miałeś na myśli Rudowłosego Shanksa?
- Znasz go? – Tym razem to Sanji był zdziwiony, jak i cała reszta załogi.
Ponieważ Luffy z alternatywnej rzeczywistości nigdy nie został piratem, wszyscy doszli do wniosku, że musiał nigdy nie spotkać Shanksa. Wychodziło jednak na to, że mogli minąć się z prawdą.
- Poznałem go jak miałem czternaście lat – wyjaśnił chłopak. – To on pomógł mi uciec z domu.
- A więc niegrzeczny chłopiec uciekł z domu? To by wiele wyjaśniało – zadrwił Zoro.
- Nic nie wiesz, więc zamilcz – warknął Luffy.
- Przestańcie, wy obaj – Nami przerwała kłótnię. – Lepiej opowiedz coś więcej o tym twoim Shanksie – zwróciła się do przybysza.
- Jedyne co mogę o nim powiedzieć, to że był piratem i lubił młodych chłopców. Dlatego mi pomógł. Nie za darmo oczywiście. Nie lubiłem tego zboczeńca, ale jestem mu wdzięczny za to co zrobił, bo dzięki temu mogłem się wyrwać i usamodzielnić – rzekł z zadziwiającym spokojem chłopak.
- Wygląda na to, że twój Shanks również różni się od naszego – odezwał się Usopp. – Chyba wszystko w twoim świecie jest inne niż u nas.
- Niezupełnie – Luffy poklepał się po brzuchu. – Jedzenie jest u was równie dobre – stwierdził ironicznie.
Zio

Kapitan z paradise

Licznik postów: 322

Zio, 25-10-2008, 20:40
nieźleeeeeee Tongue

już sobie to wyobrażam.
Grubiutki Shanks zabawia się z Luffym.
nieźle, nieźle Tongue
Grigorij

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,334

Grigorij, 25-10-2008, 20:42
Lol! Ciekawe, kim byłby Sanji? Wolę nie myśleć.
karin036

Nowicjusz

Licznik postów: 15

karin036, 25-10-2008, 20:57
Vampircia jak zwykle nie mogę się doczekać kolejnych części i dzieł napisanych przez ciebie . Grzesiek mi przyszło na myśl jak czytałam wcześniej , że Sanji to ta babka co chciała papierosa od Luffiego ach ta pokręcona wyobraźnia .
Vampircia

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,499

Vampircia, 25-10-2008, 21:13
To od razu was uspokoję, nie, to nie był Sanji i o nim raczej w tym świecie nic nie będzie Tongue Ale za to, jak ktoś jest ciekaw to powiem, że [spoiler]pojawi się Shanks i wcale nie będzie gruby[koniec spoilera].
Zio

Kapitan z paradise

Licznik postów: 322

Zio, 25-10-2008, 21:28
oblesie zawsze muszą być grubi!
sasuke

Wilk morski

Licznik postów: 57

sasuke, 26-10-2008, 00:10
Vampircia to opowiadanie było boskie czekam na ciąg dalszy Big Grin
Tekai

Pirat

Licznik postów: 41

Tekai, 26-10-2008, 03:06
no szczerze mówiąc, to podoba mi sie i czekam na kolejną czsc twojego fanfika
omg jutro dam komenta bi mi sie spac chce dobramoc
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź