Hunter x Hunter - manga dyskusja
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
Ratlee

Gorosei

Wiek: 31
Licznik postów: 4,072

Ratlee, 04-12-2017, 16:28
Awww yisssss... Szczerze mówiąc @Bajnor ręce mi się że strachu trzęsły jak zobaczyłem że zapostowales w tym temacie bo myślałem że to będzie albo cudowna nowina o nowym rozdziale albo jakaś głupota związana ze strollowaniem ludzi żeby myśleli że wyjdzie nowy chapter, ale napisana w taki sposób że tyczylaby się tematu i nie miałbym ci jak cokolwiek za to zrobić xD

Dzięki Jahwe że okazałeś się dobrym człowiekiem! Szkoda że jeszcze 2 miesiące czekania, ale to jednak dobra nowina Smile
[img=0x0]http://i.imgur.com/LpQnL15.png[/img]
janek z

Legendarny pierwszy oficer

Wiek: 31
Licznik postów: 1,315
Miejscowość: Warszawa

Szarim Musty

Kapitan z nowego świata

Licznik postów: 509

Szarim Musty, 23-05-2018, 20:58
Pytanko do osób obeznanych z mangą. Czy w tytule pojawiły się jakiekolwiek przesłanki by stwierdzić czy Prime Netero byłby wstanie pokonać Meruema? Czy też mrówczy król był najsilniejszą postacią w universum? Ewentualnie jacy ludzie mogliby się z nim równać?

Trafiłem na walkę Meruem vs Netero i tak naszło mnie nostalgiczne wspomnienie z anime i rozkmina jak wygląda hierarchia siły poszczególnych postaci.
chucky

Admirał

Licznik postów: 2,727

chucky, 23-05-2018, 21:22
Imo jasne jest że "Prime Netero" był najsilniejszym człowiekiem. On był już kozakiem, kiedy Zeno robił jeszcze w pieluchy, a Zeno to jeden z najsilniejszych ludzi, jakich mieliśmy okazję poznać.

Czy był na poziome Meruema? Może, nie wiem, ale trzeba wziąć pod uwagę to jak szybko Mrówki się rozwijają i że Meruem wskoczył na taki poziom w kilka dni. Kilka dni później nikt nie miałby już wątpliwości, kto był silniejszy. Ten gatunek Mrówek jest pospolity na tym nowym kontynencie, ale nie sądzę żeby był tam jakikolwiek Meruem 2.0, ze względu na to, że żyje tam mniej ludzi (ciężej o dobre jedzenie). Tak czy siak nie wydaje mi się, żeby poziom Meruema nie został przebity przez coś z tego kontynentu.
[Obrazek: tumblr_ojg7flg58r1tvlw71o1_500.gif]
CCORD

Gorosei

Wiek: 27
Licznik postów: 4,965

CCORD, 23-05-2018, 23:40
Kiedyś (to było chyba na czacie) czytałem teorię, że Netero był już słaby i podobnie jak WB, nie był już w stanie walczyć tak jak za młodu. Pisali też wtedy, że najprawdopodobniej większość, a przynajmniej część Zodiaków byłaby w stanie pokonać Meruema.
Ile w tym prawdy nie wiem, pewnie nikomu poza Togashim nie jest tego łatwo stwierdzić. Wydaje mi się jednak, że Chucky ma rację i prime Netero mógł być najsilniejszy. Nie wiem jeszcze jak silny był ten pradziadek Killuy, ale pewnie poziom podobny.

Na DK nie będzie mrówek takich jak tutaj. Nie będą miały takich warunków do przetrwania i rozwoju, a na DK na pewno są groźniejsi drapieżnicy trzymający je w szachu. A jeśli będą to Togashi strzeli sobie w stopę i HxH dużo u mnie straci.
 
aswerus

Sogeking

Wiek: 34
Licznik postów: 697

aswerus, 24-05-2018, 01:20
Myślę że hxh nie pójdzie w kierunku battle sionena (trudno rzec czy pójdzie w jakimkolwiek Big Grin) i wyprawa na Dark Continent będzie przede wszystkim wyzwaniem survivalowym. Tzn jakieś walki zobaczymy na pewno, ale nie jako temat przewodni arcu i/lub z przeciwnikami walczącymi tak ze sobą jak i ze środowiskiem. Chyba że Togasi postanowi dla kontrastu po przeładowanych tekstem przygodach na statku zaserwować nam Dragon Bola Big Grin.

Jeśli o walkę Prime Netero z Meruemem chodzi to chyba nie ma żadnych jednoznacznych przesłanek. Ja wolałem przyjąć że byłaby po prostu dłuższa ale ostatecznie zakończyłaby się tym samym rezultatem. To samo w przypadku Zodiaków, przynajmniej czysto siłowo. Trudno powiedzieć jakie pogięte umiejętności posiadają.
Spoiler

[Obrazek: bill_by_sturmir-da6kban.jpg]

Martodo

Szczur lądowy

Licznik postów: 4

Martodo, 11-06-2018, 03:24
IMO Meruem>Maha>=Prime Netero
Ciężko snuć domysły co do tej ostatniej pary, bo to zależy od tego, jak interpretować tekst o tym, że Prezes dał radę w swoim prime przetrwać walkę z Mahą. Nie brzmi, jakby miał odnieść zwycięstwo, więc pytanie - remis, przegrana, czy może przerwana walka?  Czy może jednak niefortunne określenie i Netero był silniejszy?
Do Meruema jednak brak podjazdu po tym, co ten był w stanie pokazać.

Są może jakieś informacje, kiedy ma skończyć się hiatus?
Szarim Musty

Kapitan z nowego świata

Licznik postów: 509

Szarim Musty, 27-07-2018, 18:58
Znowu ja, znowu pytanie i...

Ponawiam pytanie kolegi @Martodo

Jak wiele tomów zostało wydanych (tych od końca animca). Czyli po spotkaniu Gona z Gingiem. No i była jeszcze jakaś akcja po tych wydarzeniach z Hisoką?
Dahaka

Król piratów

Wiek: 32
Licznik postów: 3,793

Dahaka, 27-07-2018, 19:57
Trzy tomy wyszły + jest już materiał na kolejny. W sumie 40 rozdziałów jest niezekranizowanych.

Akcja z Hioską była dobra silna.
[Obrazek: tumblr_o7qkyrayvR1tvlw71o1_1280.gif]
Szarim Musty

Kapitan z nowego świata

Licznik postów: 509

Szarim Musty, 27-07-2018, 22:23
(27-07-2018, 19:57)Dahaka napisał(a): Akcja z Hioską była dobra silna.

To akurat niestety przeczytałem i wiem ale... czy coś potem się z tą postacią działo?

40 tomów to maks 40 odcinków... Chociaż prędzej 20 czyli anime szybko nie zostanie wznowione.

Dziękuję za te informacje. Oprócz tego jak masz jakąś ciekawostkę np. jak często i na jak długo pojawiają się przerwy to byłbym kontent a zarazem bardzo wdzięczny.
Dahaka

Król piratów

Wiek: 32
Licznik postów: 3,793

Dahaka, 28-07-2018, 12:19
(27-07-2018, 22:23)Szarim Musty napisał(a): To akurat niestety przeczytałem i wiem ale... czy coś potem się z tą postacią działo?
Jeszcze chyba nic specjalnego z tego co pamiętam, ale bierze udział w obecnym arcu, więc niedługo wejdzie pewnie na scenę.

Z przerwami sprawa wygląda tak, że Hxh wraca, wychodzi 10 rozdziałów i potem jest przerwa na kilka miesięcy. Ostatnia tylko na 5 miechów, ale poprzednia to był rok. Także nigdy nie wiadomo kiedy wróci, ale jak wróci, to zawsze na te 10 rozdziałów.
[Obrazek: tumblr_o7qkyrayvR1tvlw71o1_1280.gif]
Gogolius

Super świeżak

Licznik postów: 224

Gogolius, 22-11-2018, 15:41
Przeczytałem prawie całą mangę (brakuje mi coś 15 chapterów) i stwierdziłem, że sobie napiszę posta na jej temat.
HxH jest jak dla mnie ofiarą hype'u na niego, a sam hype w kontekście HxH to w ogóle materiał na jakąś pracę magisterską. Tak czy inaczej, z jednej strony mangę łyknąłem relatywnie szybko i bez większych przerw,a  z drugiej nie ukrywam swojego rozczarowania. Bo spodziewałem się więcej przez peany głoszone na jej temat.

Mój główny zarzut to brak jakiejkolwiek oryginalności. Wiem, że te wszystkie obecne/byłe shoneny startowały w podobnym czasie i pewnie gdybym najpierw zaznajomił się z HxH a potem z takim Naruto to miałbym odwrotne zdanie, ale jest jak jest.
Obowiązkowy arc z turniejem/egzaminem został odfajkowany już na samym początku - przyznam, że jest jednym z lepszych. Po prawdzie, to wg mnie początek mangi jest dużo lepszy niż druga połowa. Egzamin był zaprezentowany z pomysłem, sam fakt że za próbą kryła się druga próba mająca trzecie dno, z tajnym znaczeniem - i że nawet po zakończeniu egzaminu ten nadal trwał, było bardzo spoko.
Trochę humor mi prysł jak Killua podszedł drugi raz do egzaminu, który sprowadzono do wyżynki, ale co zrobić. To też jest pewien schemat i efekt inflacji mocy postaci.

Krótki arc z wieżą i pojedynkami na piętrach to wg mnie majstersztyk - fabularnie jakoś mnie nie porwał, ale biję brawo za ciekawe rozwinięcia akcji w tak oklepanym miejscu jak "wieża w której toczymy pojedynki 1 vs 1".

Arc z Ryodanem uważam ogólnie za najlepszy - podobało mi się, że dostaliśmy de facto trzy frakcje walczące ze sobą. Sam Ryodan na plus, rozwinięcie postaci Hisoki i Kurapiki, sporo mieszania. A jednocześnie ten arc był mocną częścią całości, bo był mocno powiązany z grą video.

Sama gra video jako arc fajna, ale pojawiły się dwa problemy, które nie opuściły tej mangi do czasów obecnych. Po pierwsze, trochę siadło tempo. Zaczęło się rozwlekanie sytuacji, wypchanie akcji jakimiś pierdołami. Czytałem ten arc nie dalej jak dwa tygodnie temu, a nie mogę sobie przypomnieć co konkretnego wydarzyło się od treningu w w wąwozie z Biscuit do walki w zbijaka z Razorem.
Druga rzecz - przegadanie. Nagle zamiast mangi zacząlem czytać ilustrowaną książkę, z masą słów, wyjaśnień itd. Fajnie, że autor chciał wyjaśnić działania wszystkich kart, że szczegółowo opisywał plany i moce Bombera - tyle że spokojnie można było zrozumieć całą akcję poświęcając na to 50% swojej uwagi. Te wyjaśnienia nie były niezbędne żeby czytelnie zrozumieć wydarzenia, a pochłaniały czas. Nie ukrywam, że byłem mocno zaskoczony ścianami tekstu jakie się pojawiły w tej mandze. I w sumie nie przeszkadzałyby mi (bo przecież w One Piece też zdarzają się przegadane rozdziały), gdyby nie to że im dalej w las tym jest ich więcej.

Później nastąpił arc mrówek - z tego co zdążyłem się zapoznać to jeden z najlepszych arców w shonenach ever. No kurde, serio? ;-)
Raz, że zaczął się zupełnie od czapy, jako taki fresh start nowej sytuacji (bardzo nie lubię takiego zabiegu w prowadzeniu historii bo wydaje mi się, że jest ona nieprzemyślana do końca. M.in. dlatego tak bardzo lubę One Piece, gdzie takich elementów właściwie nie ma).
Zastosowany schemat z ewolucją natury i wzrostem siły - okej, przebolejemy. Nie miejmy pretensji że każdy shonen bierze coś z DB. Ale sama konstrukcja tego arcu woła o pomstę do nieba. Najpierw mamy fantastyczne tempo i rozwój sytuacji - do momentu, aż Kite nakazał Gonowi ucieczkę a sam padł "martwy".
Potem następuje zaciągnięcie hamulca i zupełnie wyrwanie nas z akcji - ot Gon i Killua zaczynają sobie trenować jak gdyby nigdy nic, podczas gdy obok dzikie mrówki rosną w siłę i za bardzo nikt się tym nie przejmuje. Niech sobie wpierdzielą jeszcze trochę ludzi, a co tam.
Potem dostajemy Netero i dwóch turbo łowców (co w tym momencie jest spoko, natomiast później zostaje spierniczone) ponieważ zagrożenie ze strony mrówek jest bardzo duże i trzeba działać. Autor prowadzi nas więc do kulminacyjnego momentu - rodzi się Meruem, gra sobie w te wszystkie gry, uczłowiecza się. Do boju rusza Netero (trochę szkoda, że stary Zoldyck tu został odesłany ale nie można mieć wszystkiego) i...
autor zaczyna swoje gierki. Czytam, przechodzę te chaptery i oczom nie wierzę. Zupełnie jakbym był jakimś półbogiem i oglądał wszystko w zwolnionym tempie. Przecież ta cała akcja przy schodach to jest jakieś kuriozum. No takiego zduszenia akcji się nie spodziewałem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wcześniejsze zabiegi oraz siłą rzeczy schemat nakazuje wprost, że dojdzie do walki Meruem vs Netero, a gwardia zostanie rozdzielona i dojdzie do pojedynków solo - więc czytelnik na to czeka. Ale zamiast się doczekać. To po prostu ciąąąągnieeee się wraz z akcją jak guma bungee Hisoki Wink
Tutaj pierwszy raz poczułem prawdziwą siłę autora - siłę wolności i braku narzuconych reguł przez jakieś tygodniki czy inne periodyki. Gość może pisać sobie jak chce, rysować jak chce no to robi to co lubi - wprowadza sobie narratora, który dokładnie opisuje nam wszystkie stany osobowe postaci i pokazuje akcje z każdej perspektywy. Fajnie. Ale nie kurde przez (strzelam) 30 chapterów pod rząd.
Gon idący do Kite'a przez cały ten czas. Przechodzi między chapterami, gdzies tam na drugim planie. Wreszcie dochodzi do swego celu - fantastycznie, będziemy mieć kulminacje bo napięcie związane z leczeniem ukochanej Meruema i oczekiwaniem Gona sięga zenitu. Finalizacja.
- wiesz co, Kite'a w sumie to nie naprawię bo umarł
ja w szoku... Gon w szoku...
- dobra, giń
Oczywiście pozbycie się mocy, za cenę otrzymania jednorazowej potęgi (i oczywiście później jej odzyskanie, wiadomo, znamy znamy, lubimy, lubimy? ? )
Wkurzam się na ten arc, bo naprawdę fajne motywy (jak wątek Meruema z tymi grami i nową koleżanką, jego koniec, fajne pojedyncze potyczki jak przykładowo Gon vs Sowa i Nietoperz) giną w ogólnym wspomnieniu przedłużonego, przegadanego arcu z niesatysfakcjonującym zakończeniem. Sposób zaprezentowania gwardii królewskiej a zakończenie jej wątku śmierdzi mi chorobą autora zwaną "zrobiłem ich tak silnymi, że nie bardzo wiem jak ich załatwić".
Kulminacja wyszła fajnie w grze video, nieźle na egzaminie, ale przy mrówkach to już było mi smutno.

Potem jeszcze jeden cios - tak naprawdę to istnieje 12 turbo kozaków przy których dwaj turbo łowcy towarzyszący Netero to byli średniacy. No super. I nikt ich nie zawezwał do pomocy. Ja wiem, że dzięki temu były emocje, ale fabularnie to się kupy nie trzyma. Szczególnie że mrówki były traktowane jak super zagrożenie (skoro Netero padł tzn że tak rzeczywiście było).
"Wiecie co, mamy zagrożenie na poziomie przewyższającym naszego najlepszego człowieka, więc oprócz najlepszego człowieka nr 1 w rankingu weźmiemy także nr 14 i 16 natomiast numery 2-13 niech siedzą w spokoju". Pozdro dla kumatych. Wink

Wybory na nowego prezesa były dobrą odskocznią i uspokojeniem emocji, więc in plus. Podobnie jak cała akcja w trójkącie Killua-jego brat- Hisoka. To wyszło fajnie. Później Gon, który wreszcie spotkał się ze swoim tatuśkiem - na plus.

Ale nic nie trwa wiecznie - wyciągamy z niczego syna Netero bo potrzebujemy kolejnego koksa, będącego kopią poprzedniego (rozwaliło mnie to, że autor sam się do tego przyznaje za pomocą wypowiedzi postaci w mandze). Do tego zbudujmy sobie uniwersum złożone z sześciu kontynentów, wrzućmy naszych bohaterów do pięciu lokacji po czym... rozbudujmy jeszcze nasze uniwersum. Autorze, nie za szybko?
W sumie za szybko, ale autor wie co robi. Zwalnia akcję. Historia na Wielorybie nr 1 to jedna wielka książka, pełna teoretyzowania. Z jednej strony czytelnik chciałby czuć podskórnie, że zaraz zacznie się jakaś akcja, że coś się wydarzy. Ktoś komuś coś zrobi, zdradzi itd. Ale gdzie tam... musimy dostać kilkanaście wykładów postaci, które z jednej strony są przedstawiane jako ważne (książęta), ale tak naprawdę to pionki bo doskonale wiemy, że tu nie chodzi o rozgrywki z Kankin tylko wątek Beyonda i mrocznego kontynentu, a cała ta akcja to przystawka. I to jest najgorsze - wiemy, że ta podróż to przystawka do konkretnego walnięcia na nieznanych obszarach, ale ta przystawka zamiast przystawką stara się być głównym daniem. No ale autor może sobie na to pozwolić, więc pisze książkę zamiast rysować mangę i w sumie mu to powiewa, kto co o tym myśli (i w sumie zazdro Wink ).

Pomijam już pojedynek Ryodańskiego Posiadacza Książki vs Joker który wyglądał jak totalny filler. Mamy akcję, ale nagle ciach. Wieża. Walka. Hisoka wreszcie dogonił swego rywala (trochę szkoda, że nie widzieliśmy faktycznie tej pogoni bo można było z tego zrobić fajną historię). Zupełnie oderwani od głównej akcji otrzymujemy pojedynek na (strzelam) 10 chapterów. W sumie to fajny, ale tak 70% z tego to rozkminy Hisoki, z których połowa (czyli 35% całości pojedynku) mogła zniknąć.
Koniec pojedynku. No to w sumie wracaj czytelniku do głównej akcji.
Czad.


Nie wiem co autor HxH ma w głowie, nie wiem czy on sobie robi jaja, czy ma wywalone czy tak po prostu działa ogromna wolność dla mangaki - ale w sumie trochę to podziwiam. Podziwiam bo robi mangę, która mimo absolutnych wad, pozwalających ją krytykować z każdej strony, to jednak jest dziełem fajnym na tyle, żeby człowiek czytał dalej, ciekawy co tam dalej się wymyśli. W sumie za to szacun.

Jednocześnie chyba HxH nie pozbędzie się już przywar, które zabronią mu być tytułem wybitnym. Potencjał był bardzo duży, projekt jako całość prezentował się okazale - ale nagle (zupełnie niepotrzebnie) autor zaczął iść na skróty, część motywów potraktował po macoszemu - z jednej strony ruszył akcję bardzo mocno w kontekście globalnym, w drugiej tapla się w swoich opisach, spowalniając akcję na poziomie szczegółowym.
Wprowadził sobie te sześć sposobów walki za pomocą nen - tak naprawdę rozwinął dwa z nich, a o reszcie jakby zapomniał (ewentualnie pozostałe zdolności zlewają się w jedno i podziały są nieostre). Zaznaczył, że łowcy mogą szukać tak niecodziennych tematów jak smaki itp. ale jednocześnie skupia się na łowieniu wrogów.
Do tego ucinanie na długo wątków (Kurapika czy Leorio w czasie mrówek), nietłumaczenie ich rozwoju (Kurapika nagle zostaje koksem w mafii o czym czytelnik po prostu zostaje poinformowany), wrzucanie nagle wątków z czapy (walka Hisoki z Churororo) - no dla mnie to jest bajzel.

To co mi się podoba to na pewno koncepcja Ryodanu, jako organizacji która idzie sobie własną ścieżką, ma własne cele i przewija się (w sposób widoczny) przez cały czas. Byli w swoim arcu gdzie zadebiutowali, pojawił się ich wątek w grze video, pojawił się ich wątek podczas arcu mrówek. Był pomysł, było powiązanie z główną linią fabularną (choć tego akurat nie musiało być), było wykonanie - widać, że ten Ryodan w tle żyje i działa, a nie zamiera w bezruchu jak NPC w erpegu, który wraca gdy jest potrzebny - a w razie czego, trochę zbuffowany (Leorio, Kurapika).

Drugi plus to historie osobiste Killui, Kurapiki i Hisoki - w tej kolejności pod kątem rozbudowy i możliwości, w których mogą iść dalej, ale cieszy to szczególnie, że mamy do czynienia z sytuacją, gdzie main hero nie jest najbardziej eksploatowaną postacią w mandze.

Podsumowując, manga dla mnie dobra, ale tylko dobra. Nie widzę  w niej żadnych wybitnych cech - raczej wrzuciłbym ją do jednego worka popularnych mang ze świetnym pomysłem/potencjałem, który w taki a nie inny sposób został zmarnowany. Nadzieją jest to, że manga trwa. Niestety minusem fakt, że autor ma swój styl i sposób pracy, który nie daje podstaw by oczekiwać jakichś radykalnych zmian. W sumie szkoda, ale z drugiej strony taki sposób tworzenia to zawsze jakaś ciekawostka.
Mikisi

Kapitan z paradise

Licznik postów: 375

Mikisi, 23-11-2018, 00:16
spoilery na górze i tu będą też

nie zgadzam się, ale trochę rozumiem

z tym, że
Cytat:Później nastąpił arc mrówek - z tego co zdążyłem się zapoznać to jeden z najlepszych arców w shonenach ever. No kurde, serio? ;-)
tak
Cytat:Raz, że zaczął się zupełnie od czapy, jako taki fresh start nowej sytuacji (bardzo nie lubię takiego zabiegu w prowadzeniu historii bo wydaje mi się, że jest ona nieprzemyślana do końca. M.in. dlatego tak bardzo lubę One Piece, gdzie takich elementów właściwie nie ma).
rozumiem o co chodzi i kiedyś pewnie też bym coś takiego napisał, ale nabrałem trochę dystansu i generalnie w One Piece całe to "nie branie rzeczy od czapy" polega na tym, że Oda 69302 rozdziałów wcześniej rzucił jedno pojęcie, po czym po jakimś czasie stwierdził "a se zrobie z tego coś teraz" a cały fandom wtedy zaskoczony "WOOOO ALE ZA PLA NO WA NE!!!11" w HxH zarówno Chimery jak i teraz Kontynent nie były wcześniej zapowiadane i mogą być uznane za wyjęte z czapy, ale gdyby w dwunastym rozdziale Netero powiedział "dziadek mi opowiadał o tajemniczych istotach ktore kiedys przyszly z tajemniczej krainy ohoho" to już nagle to byłby fantastyczny zabieg. Oglądaliśmy przez cały czas historię Gona, 12 letniego Łowcy, który dopiero co poznawał otaczający go świat, skąd miał wiedzieć o istnieniu czegoś takiego jak Mroczny Kontynent, Chimery w wyniku wypadku wydostały się z Kontynentu i trafiły do normalnego świata, no dla mnie jest to ciekawy wątek, zwłaszcza, że nawet gdzieś tam w intro serii mówi się, że Łowcy zajmują się przemierzaniem nieznanych krain i poznawaniem nowych bestii, no a skąd się te bestie mają brać? Pojawił się nowy gatunek i Łowcy go "przestudiowali" - dla mnie kompletnie normalna akcja
Cytat:Potem następuje zaciągnięcie hamulca i zupełnie wyrwanie nas z akcji - ot Gon i Killua zaczynają sobie trenować jak gdyby nigdy nic, podczas gdy obok dzikie mrówki rosną w siłę i za bardzo nikt się tym nie przejmuje. Niech sobie wpierdzielą jeszcze trochę ludzi, a co tam.
Przecież to nie odbywało się w taki sposób, Gon i Killua wyszli z NGL, a wtedy od razu wszedł tam Netero z Knovem i Morelem, skutecznie mordując oddziały mrówek i przygotowując się do walki, plany im pokrzyżowało to, że Król urodził się o wiele za szybko niż powinien, a Gon i Killua nie trenowali jak gdyby nigdy nic, tylko zdali sobie sprawę z tego na jak niskim poziomie się znajdują i że nie dadzą rady uratować już nigdy nikogo w swoim życiu jak na poważnie się za siebie nie wezmą, na tym to przecież polega, że ten trening był spowodowany poprzednimi wydarzeniami
Cytat:Zupełnie jakbym był jakimś półbogiem i oglądał wszystko w zwolnionym tempie. Przecież ta cała akcja przy schodach to jest jakieś kuriozum. No takiego zduszenia akcji się nie spodziewałem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wcześniejsze zabiegi oraz siłą rzeczy schemat nakazuje wprost, że dojdzie do walki Meruem vs Netero, a gwardia zostanie rozdzielona i dojdzie do pojedynków solo - więc czytelnik na to czeka. Ale zamiast się doczekać. To po prostu ciąąąągnieeee się wraz z akcją jak guma bungee Hisoki 
Dla mnie akurat to był bardzo fajny zabieg, o ile w najnowszych chapterach na statku momentami Togashi faktycznie za bardzo odlatuje w nadmierne tłumaczenie wszystkiego, tak zagłębianie się w psychologię bohaterów podczas inwazji i powolna narracja jest czymś wyjątkowym co wyróżnia właśnie ten arc na tle jakiegokolwiek innego spośród shonenów. również zaletą HxH jest to, że pierwotne rozdzielenie na trzy walki nie dochodzi do skutku, tylko wszystko się sypie i każdy kończy gdzie indziej niż powinien, a nie tak jak np w One Piece gdzie w połowie arców od początku wiadomo, że LUFFY WALCZY Z LUCCIM, ZORO Z KAKU BO MA MIECZE, ten z tamtym a tamten z tamtym
Cytat:Oczywiście pozbycie się mocy, za cenę otrzymania jednorazowej potęgi (i oczywiście później jej odzyskanie, wiadomo, znamy znamy, lubimy, lubimy? ? )
Jakie odzyskanie? Gon odzyskał zdrowie, ale nie jest w stanie używać Nenu. Nie wiem czy kiedykolwiek go odzyska, ale przewiduję, że nie pojawi się w mandze na dłużej niż parę stron w ciągu najbliższych ośmiu lat.
Cytat:Wkurzam się na ten arc, bo naprawdę fajne motywy (jak wątek Meruema z tymi grami i nową koleżanką, jego koniec, fajne pojedyncze potyczki jak przykładowo Gon vs Sowa i Nietoperz) giną w ogólnym wspomnieniu przedłużonego, przegadanego arcu z niesatysfakcjonującym zakończeniem. Sposób zaprezentowania gwardii królewskiej a zakończenie jej wątku śmierdzi mi chorobą autora zwaną "zrobiłem ich tak silnymi, że nie bardzo wiem jak ich załatwić".
Dla mnie to jest kolejny fajny zabieg, pojawiają się poteżne postaci, które nie są do pokonania i nie są pokonane nagle z dupy (oczywiście można tutaj się upierać przy Pitou, ale ja nadal tam uważam, że po pierwsze Gon z ogromnymi pokładami aury, niesamowitym żalem i bycie realnie gotowym na oddanie całej swojej energii życiowej z najbliższych może nawet stu lat jest spoko wytłumaczeniem) tylko giną przez największy koszmar jaki stworzyła ludzkość
Cytat:Potem jeszcze jeden cios - tak naprawdę to istnieje 12 turbo kozaków przy których dwaj turbo łowcy towarzyszący Netero to byli średniacy. No super. I nikt ich nie zawezwał do pomocy. Ja wiem, że dzięki temu były emocje, ale fabularnie to się kupy nie trzyma. Szczególnie że mrówki były traktowane jak super zagrożenie (skoro Netero padł tzn że tak rzeczywiście było).
"Wiecie co, mamy zagrożenie na poziomie przewyższającym naszego najlepszego człowieka, więc oprócz najlepszego człowieka nr 1 w rankingu weźmiemy także nr 14 i 16 natomiast numery 2-13 niech siedzą w spokoju". Pozdro dla kumatych 
Tak, z tym że charakter Netero ma tutaj bardzo duże znaczenie i właśnie dlatego jest niejednokrotnie wspominany, sam Ginta z Zodiaków przy pierwszym pojawieniu ubolewa nad tym, że prezes nie poprosił ich o pomoc, Netero za wszelką cenę chciał przeżyć swoją walkę życia angażując w to jak najmniejszą liczbę osób, w jakimś stopniu można uznać oczywiście to wytłumaczenie za naciągane, jednak później kilkukrotnie nawet Cheadle zaznaczała, że prezes nie miał problemu z podejmowaniem wyjątkowo kontrowersyjnych decyzji
Cytat:Do tego zbudujmy sobie uniwersum złożone z sześciu kontynentów, wrzućmy naszych bohaterów do pięciu lokacji po czym... rozbudujmy jeszcze nasze uniwersum. Autorze, nie za szybko?
przecież mapa głównego świata była pokazana w trakcie Heavens Areny, więc co to za nagłe rozbudowywanie?
Cytat:Hisoka wreszcie dogonił swego rywala (trochę szkoda, że nie widzieliśmy faktycznie tej pogoni bo można było z tego zrobić fajną historię). 
imo nie było tam nic ciekawego do zaprezentowania, ile można pokazywać jak Hisoka się pojawia Chrollo mówi o kurde i ucieka
Cytat:Do tego ucinanie na długo wątków (Kurapika czy Leorio w czasie mrówek), nietłumaczenie ich rozwoju (Kurapika nagle zostaje koksem w mafii o czym czytelnik po prostu zostaje poinformowany), wrzucanie nagle wątków z czapy (walka Hisoki z Churororo) - no dla mnie to jest bajzel.
dla mnie właśnie to nie jest bajzel, oglądamy świat idący do przodu, ale tyko z jednej perspektywy na raz, przecież w One Piece'u też był timeskip i każda postać coś tam w tym czasie zrobiła, nikt nie ma problemu, że oOOO JAK TO LAW BYŁ SHICHIBUKAI, TAK PO PROSTU NAS O TYM INFORMUJĄ? W HxH ciągle są timeskipy dla pewnych postaci, gdy my oglądamy innych, od Yorknew do Kontynentu mija ponad rok, dla Kurapiki był to po prostu timeskip, po czym widzimy, że jest szefem mafii Nostrade, ten samej do której zaciągnął się w Yorknew i tej samej, gdzie w Greed Island już było widać, że przejmuje władzę gdy Light był załamany. Po prostu każda postać ma swoje życie, a oglądamy akurat wątek tych, których postanawia nam pokazać Togashi, Kurapiki nie było, a teraz jest z tym, że nie ma Killui ani Gona, za 10 lat jak wrocą z kontynentu może zobaczymy Gona starszego o parę lat i znowu przeskoczymy na niego - dla mnie to jest naprawdę mega zaleta
Cytat:widać, że ten Ryodan w tle żyje i działa, a nie zamiera w bezruchu jak NPC w erpegu, który wraca gdy jest potrzebny - a w razie czego, trochę zbuffowany (Leorio, Kurapika).
no jak zamarł Kurapika w bezruchu jak sam napisałeś, że nie wiadomo kiedy został szefem mafii? Leorio od początku mówił, że jedzie studiować i jak sam podczas elekcji powiedział, poza piciem, studiowaniem i waleniem konia nie robił nic innego, normalna postać z normalnym życiem, nie wiem po co by to pokazywać
Cytat:Podsumowując, manga dla mnie dobra, ale tylko dobra. Nie widzę  w niej żadnych wybitnych cech - raczej wrzuciłbym ją do jednego worka popularnych mang ze świetnym pomysłem/potencjałem, który w taki a nie inny sposób został zmarnowany. Nadzieją jest to, że manga trwa. Niestety minusem fakt, że autor ma swój styl i sposób pracy, który nie daje podstaw by oczekiwać jakichś radykalnych zmian. W sumie szkoda, ale z drugiej strony taki sposób tworzenia to zawsze jakaś ciekawostka.
a dla mnie nie ma nic lepszego

Spoiler

[Obrazek: 1542918976315.jpg]

niudeb

Król Piratów

Licznik postów: 4,474
Miejscowość: Isola

niudeb, 23-11-2018, 02:19
Ja tylko dodam, ze jedna z najbardziej uwielbianych przeze mnie cech w hunter x hunter jest nieprzewidywalnosc Big Grin. Zawsze sie na tym łapie, ze gdy juz wydaje mi sie, ze Togashi mnie tym razem nie oszuka i juz wiem, czego sie po nim spodziewac, to nagle mnie czyms zaskoczy. Zawsze  mu sie to udaje, moze to swiadczy o mojej naiwnosci, kto wie ;p.

Przede wszystkim wyobraza sobie ktos akcje w one peice bez luffyego w one peice? No nie, bo to glowny bohater, trzeba go wcisnac wszedzie, a tam gdzie go nie ma dac offscreen. Nie mowie, ze to jest zle, nawet to popieram w przypadku one piece'a, ale dla porownania. W hunter x hunter mamy 4 glownych bohaterow, przez co autor moze zrezygnowac na dobre ponad 100 rozdzialow z  postaci kurapiki i Leorio, dajac wiecej czasu gonowi i killui, albo zrezygnowac z killuy i gona oddajac czas Kurapice i Leorio. Wprawdzie Leorio jeszcze nie dostal swoich  porzadnych 5 minut, jak Kurapika, ale  kiedys sie tego doczekamy.
 
(22-11-2018, 15:41)Gogolius napisał(a): Pomijam już pojedynek Ryodańskiego Posiadacza Książki vs Joker który wyglądał jak totalny filler. Mamy akcję, ale nagle ciach. Wieża. Walka. Hisoka wreszcie dogonił swego rywala (trochę szkoda, że nie widzieliśmy faktycznie tej pogoni bo można było z tego zrobić fajną historię). Zupełnie oderwani od głównej akcji otrzymujemy pojedynek na (strzelam) 10 chapterów. W sumie to fajny, ale tak 70% z tego to rozkminy Hisoki, z których połowa (czyli 35% całości pojedynku) mogła zniknąć.
Koniec pojedynku. No to w sumie wracaj czytelniku do głównej akcji.
Czad.

Ale o co chodzii? Walki w Hunter x Hunter  zawsze polegaly na rozkminianiu przeciwnika. Chrollo wybral sobie bardzo dobre miejsce do pojedynku oraz przygotowal odpowiednie techniki,  przez co mial nad Hisoka przewage. Hisoka musial sie niezle naglowic. Kazda zla decyzja mogla skonczyc sie dla niego szybka przegrana.  Zarzutu, ze Hisoka za duzo rozkminia podczas walki zupelnie nie rozumiem.
[Obrazek: il_340x270.2655346462_d9ok.jpg]


Spoiler

[Obrazek: jotaro.png]

 
ARRRGH

Sogeking 2024

Licznik postów: 3,650

ARRRGH, 23-11-2018, 09:24
Ja z kolei też kiedyś nasłuchałem się hajpu na HxH i się zupełnie NIE zawiodłem. Tylko... Oglądałem anime Smile manga przez ściany tekstu jest dla mnie potwornie trudna do łyknięcia. I to co @Gogolius opisał jako słabe (akcja na schodach w sadze o mrówkach), w anime wyszło niczym majstersztyk. Mi właśnie cholernie podoba się poziom rozbudowania akcji i narrator wyjaśniający niedomówienia. Tylko w anime to wychodzi dużo lepiej niż w mandze Wink
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź