„Czerwonego Kapturka” opowiada Buggy
Dawno, dawno temu żyła sobie mała dziewczynka Alvida.
Alvida: Gruba czy chuda?
Buggy: A co to ma do rzeczy?
Cabaji: Wiesz, kapitanie. Pani Alvida, jaką znamy, wygląda tak dobrze dopiero od odcinka 46 wzwyż. Przedtem była nieco… puszysta.
Mohji: Chciałeś powiedzieć: otyła.
Alvida: Chcecie obaj maczugą po mordach?
Mohji i Cabaji: Nie, pani Alvido.
Alvida: Więc zapamiętajcie, że byłam wtedy nie gruba, tylko grubokoścista.
Buggy: Ja nie mogę. Dlaczego baby zawsze robią z otyłości taki wielki problem? Przecież my, faceci tyjemy na okrągło i nie wrzeszczymy z radości, kiedy schudniemy dwa kilo.
Zoro: Ja też się dziwię. Te konwersacje są powalające. „Cześć, Kaya. Co nowego?”, „Udało mu się zrzucić pół kilograma.”, „A! To wspaniale! Jak to zrobiłaś?”, „Zastosowałam dietę-cud. Główny składnik to gnojówka.”
Buggy: Roronoa Zoro! Co ty, do jasnej cholery, tu robisz? Zaraz, skoro ty tu jesteś, to znaczy, że…
Luffy: Cześć, Buggy!
Buggy: Znikaj stąd, Słomiany Kapeluszu! No, już! Nie ma cię, nie ma cię!
Shanks: Hejka, Buggy.
Buggy: I do tego ta małpa w czerwonym. Nie no. To jakiś koszmar. No, nic. Wracajmy do bajki.
Pewnego dnia Alvida dowiedziała się, że jej przyjaciel, Cabaji, jest chory.
Cabaji: Ale dlaczego ja, kapitanie? To uwłacza mojej godności. Nie może być Mohji? On wygląda bardziej jak babcia, niż ja.
Buggy: Nie dyskutuj, Cabaji. Przegrałeś w „papier, kamień, nożyce”.
Mohji: Cierp za to, że zawsze wybierasz papier. Dlatego zawsze ty informujesz kapitana, że skończyły się serki Boba Budowniczego.
Buggy: Co? Znowu się skończyły?!
Wszyscy: Nie, kapitanie.
Buggy: (wzdycha z ulgą) To dobrze.
Ale mama ostrzegła Alvide, aby nie zbaczała z drogi i uważała na złego wilka Słomianego Kapelusza.
Luffy: Super! Znowu jestem w bajce!
Usopp: Ale, Luffy, jesteś wilkiem. Czarnym charakterem. Zeżresz babcię i Kapturka, ale potem zrobią ci cesarkę, a potem zabiją.
Shanks: A znając mściwą naturę Buggy’ego, zrobią to w bardzo bolesny i głupi sposób.
Luffy: Dlaczego wszyscy się na mnie uwzięli?
Buggy: Trzeba było zginąć w Logue Town.
Shanks: Albo postawić flaszkę.
Alvida ruszyła w drogę. Nie minęło pół minuty, a już stanął przed nią wilk w głupawym słomianym kapeluszu. Wilk Luffy zapytał…
Luffy: „Masz jakieś mięso na zbyciu?”
Buggy: Ty już bądź cicho!
„Dokąd idziesz, dziewczynko?”, Alvida odpowiedziała: „Do domku chorego Cabajiego?”, „A gdzie to jest?” spytał wilk, a dziewczynka odparła…
Alvida: „A co cię to?”
Buggy: Wcale nie! Nie wtrącaj się, kobieto!
Dziewczynka odparła: „Prosto tą drogą.”
Nami: Luffy gubi się nawet na prostej drodze.
Buggy: To bajka. Bajki są oderwane od rzeczywistości. Mogę sobie pozwolić na małe OOC.
Wilk poszedł do chatki Cabajiego, zostawiając Alvidę, która zaczęła zbierać poziomki. Kiedy wilk dotarł do chatki, zapukał do drzwi. Chory Cabaji spytał: „Kto tam?”, Luffy powiedział dziewczyńskim głosem: „To ja. Alvida.”, a Cabaji na to…
Zoro: „Uważaj na drzwi. Możesz je wywarzyć przy wchodzeniu.”
Buggy: Masz coś do mojej dziewczyny, Roronoa?
Alvida: Dalej, mój wspaniały mężczyzno! Dowal mu!
Sanji: Bardzo przepraszamy, pani Alvido. Zoro jest niewychowanym gburem.
Zoro: Lizacz tyłków.
Sanji: Morda, morimo. (do Alvidy) W każdym razie przepraszamy.
Cabaji powiedział na to: „Wejdź, proszę.” Kiedy Słomiany Kapelusz wszedł do środka, natychmiast zjadł Cabajiego, po czym przebrał się w jego piżamę…
Cabaji: Ale, kapitanie, ja śpię nago.
Mohji: I dlatego biedny Richie ma koszmary.
Buggy i Alvida: Nie tylko on.
Kiedy Alvida przybyła wreszcie do domku Cabajiego, podeszła do niego i spytała: „Cabaji, dlaczego masz takie wielkie oczy?”.
Luffy: Ej! Nie mam wielkich oczu!
„Aby cię lepiej widzieć.” odparł Luffy. „A dlaczego masz takie wielkie uszy?”
Luffy: Wielkich uszu też nie mam!
„Aby cie lepiej słyszeć, Alvido” odpowiedział wilk. „A dlaczego masz taki obrzydliwy słomiany kapelusz.”
Luffy: Dobra, Buggy. Przegiąłeś. Walczymy tu i teraz.
Shanks: Tylko go nie zabij, Luffy. Musi dopowiedzieć bajkę.
(Słychać odgłosy walki. Na przemian „Bara Bara” i „Gomu Gomu”. Po chwili poobijani Luffy i Buggy siadają na swoich miejscach).
Buggy: Na czym skończyliśmy? A tak…
Luffy nie odpowiedział, a jedynie wyskoczył z łóżka i pokazał swoja prawdziwą twarz. Przerażona Alvida próbowała się wydostać, ale odkryła, że drzwi są zamknięte.
Shanks: Ciekawe jakim cudem?
Buggy: Pomógł mu zielony wilk Zoro.
Shanks: No comment.
Zoro: Dlaczego mnie w to mieszasz, Buggy?
Buggy: Bo cię nie lubię, a poza tym to wygodne.
Słomiany Kapelusz już prawie pożarł Alvidę, gdy wtem przez okno chatki wleciała ręka dzielnego gajowego Buggy’ego i poderżnęła wilkowi gardło. Gajowy załatwił również wilka Zoro i było po wszystkim. Koniec.
Cabaji: A ja?
Buggy: Zostałeś przetrawiony.
Cabaji: Ale…
Buggy: Nie dyskutuj!
Shanks: Domyślam się, że skończyło się dosyć rubasznie. W końcu gajowy ma wiecznie czerwony nos i lubi robić Bara Bara.
Buggy: Zamknij się!
[
Dodano: 2008-12-27, 13:56 ]
Cornyh napisał(a):o.0 Gdzie jest kapturek Choppera? Szukałam, ale nie mogę znaleźć...
No właśnie, na stronce zastąpił go Kapturek Brooka. Prześle go tu za jakiś czas.