"Grand Line" - Laboon Town
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
KsiadzProbosz

Legendarny pierwszy oficer

Licznik postów: 1,415

KsiadzProbosz, 27-03-2012, 11:51
Reylih był w szoku, nie wiedział co się właśnie stało, po chwili dopiero kiedy usłyszał co mówi admirał, zrozumiał. Shirokami, mówisz do przyszłego króla piratów. Dziękuje ci, obiecuje że kiedyś pożałujesz podjętej tu decyzji. Reylih obrócił się i podszedł po kolei do każdego ze swojej załogi którzy padli na ziemie, kopnął każdego po dwa razy w brzuch i krzyczał: wstawać łachudry. Zmywamy się stąd. Potem odwrócił się w stronę Blava i Flinna i rzekł: Ej Flinn daj już spokuj, Blav zaraz cię rozwali, więc lepiej uciekaj, tym bardziej że załatwiłem nam właśnie ucieczkę. Kiedy indziej się pozabijacie

Laboon Town - plac
sakoro

Piracki wojownik

Licznik postów: 171

sakoro, 27-03-2012, 13:14
Sunday Manabu

Widząc koszmarne pole bitwy wiedział, że musi szybko reagować co prawda admirał się zgodził, na opuszczenie przez nas tego miasta ale nie wiem czy vice-admirałowie i inni marynarze czegoś nie wykombinują by nas tu zatrzymać.
Spojrzał na Blava i powiedział:

- Będzie to boleć ale wytrzymasz zapewne.
Zatamował krwawienie intensywne z ran Blava i przerzucił go przez ramię.
Spojrzał tym razem na osobnika z kijem i powiedział:

- Jak masz siłę id?? pomóż swoim załogantom, bo marynarka coś może kombinować.
A jak nie zawsze możemy zawalczyć jak pomogę reszcie swojej załogi.

Udał się w kierunku Makoto, Fausta i Kusanagiego w celu ocucenia ich, zacznę od doktorka by obejrzał rany Blava na szybkiego, może będzie mógł sam już iść, trzeba ich też poinformować że najlepiej będzie zaraz odpłynąć.

Laboon Town - Plac
Sather

Król piratów

Licznik postów: 3,176

Sather, 27-03-2012, 14:01
Kiedyś dokończymy nasz pojedynek. Powiedział do Nathaniela.

Nie??le mnie skurwiel załatwił. Cóż, w końcu to kapitan rywalizującej z nami załogi, byłoby nudno gdyby był słaby. Dzięki Sunday. Dam sobie radę póki co. Starając się nie robić niepotrzebnych ruchów by uniknąć kolejnego krwawienia poszedł do rewolweru który wybił mu Nathaniel. Podniósł go ostrożnie, przeładował i schował. Pozbierał także swoje noże.

Dobra robota z tym admirałem, Reylih. Może i nasz plan się nie powód, ale przynajmniej narobiliśmy sporo zamieszania. Pierwszy raz spotkałem takiego potwora. Pomyśleć że podczas naszej podróży spotkamy więcej takich przeciwników jak ten Shirokami. Muszę stać się silniejszy. Pod Blavem ugięły się nogi, jednak udało mu się zachować równowagę i nie upaść. Nie nadaję się do dalszej walki, mam nadzieję że odpłyniemy stąd bez kłopotów.

Widząc że Sunday i Reylih zajęli się cuceniem reszty załogantów, zaczął się rozglądać po placu. Może i admirał nam odpuścił, ale tutaj nadal pozostali piraci, także tacy z listami gończymi. To będzie kłopotliwe jeśli nas zaatakują.Trzymając rękę na rewolwerze obserwował sytuację.

Laboon Town- plac.
ken-adams

Imperator

Licznik postów: 1,981

ken-adams, 27-03-2012, 16:00
-Tak kiedyś dokończymy nasz pojedynek..- odpowiedziałem Blavowi.
-W morde moja noga, nie mogę na nią przenieść ciężaru. Gdyby nie był tak brutalnym człowiekiem-spojrzałem na Blave'a- mógłby zmienić ten świat na lepsze... Jest naprawdę silny, szkoda, że marnuje swój talent w taki sposób.
-Walka z admirałem już skończona...-rozglądam się po placu- mnóstwo moich towarzyszy leży na ziemi.- Kulejąc i podpierając się kijem podchodzę do każdego z osobna i zaczynam cucić. -Wstawajcie, spadamy na statek, walka skończona.
-Na odchodne powiedziałem do admirała- To duży błąd, że nas puszczacie teraz wolno, przy naszym następnym spotkaniu będziemy o wiele silniejsi. Może nawet skopiemy twój plastelinowy tyłek Shirokami... Odwróciłem się i szedłem pewnie przed siebie.

Laboon Town- plac
bufaloxxx

Król piratów

Licznik postów: 4,531

bufaloxxx, 27-03-2012, 19:30
Byron zeskoczył ze sceny. -Ale wy wszyscy nerwowi, człowiek chce być miły, zagrać sobie w przyjacielską grę, a tu krzyczą, biją.- Dotknął swojej szyi, po czym zaczął przyglądać się śladom krwi na swoich palcach. Na szczęście rana wyglądała na małe zacięcie, jakby przy goleniu. Pomachał jeszcze na pożegnanie swoim przeciwnikom, których mógł jeszcze spotkać w przyszłości. Chociaż takie pożegnanie było dość ostentacyjne, gdyż był do nich odwrócony plecami i rzucił tylko krótkie- Narka zabawo-psuje.- Udał się w stronę swojego kapitana. Zauważył że Piraci Bąbelka zaczeli się już zbierać. Zapytał swego kapitana, co z innymi piratami z listem gończym, a także czy za pomocą swoich mocy ściągnąć spodnie piratów Bąbelka, na poprawę humoru i dobre zakończenie przygody.


Laboon Town- Plac
Mrs 9

Piracki oficer

Licznik postów: 664

Mrs 9, 27-03-2012, 20:06
Eva, Luke, Amanaratsu i Camillo znale??li się w jednym miejscu. Tłum ludzi w pasiastych strojach nacierał na nich. Obok nich znajdowały się kraty, a za nimi wyjście. Luke wyważył je i powiedział, by wychodzili.
- Ale... - zaczęła mówić dziewczyna. Przecież nie zostawiłaby przyjaciela samego!
- Nie! Wy mogliście powalczyć z admirałem, a ja nie dostałem takiej szansy. Dlatego proszę pozwólcie mi chociaż rozwalić tych gości. - odpowiedział Luke. W końcu przytaknęła i razem z pozostałą dwójką wyszła z budynku. Tam nowy powiedział:
- No, więc ... eee ... moja rola chyba tu się kończy, nieprawdaż? Miałem wam tylko pomóc i tak się stało, więc, chyba czas się pożegnać. Słyszałem, że ktoś miał walczyć z admirałem. Nie przypadkiem wasza załoga? Chyba powinniście iść, im w jakiś sposób pomóc.
Nawigatorka zawahała się chwilę, w końcu bez zgody kapitana lub vice-kapitana nie wolno jej było nikogo zapraszać, ale...
- ??artujesz? Potrzebujemy twojej pomocy! Nasi towarzysze mogą być ranni, więc jeżeli tylko możesz, to pomóż nam! I... nie znasz się na czymś, co mogłoby nam pomóc w żegludze? Mamy... braki w ludziach -rzekła wspominając śmierć poprzedniego kapitana i odejście Tomasa - A i w końcu znale??liście z Lukiem to, czego szukaliśmy? Czy może ta nagła ucieczka i ci ludzie spowodowani byli czymś innym? Jeżeli znale??liście, to jedna osoba powinna udać się na statek, a reszta do naszej załogi, mogą potrzebować pomocy. Z tego co obliczyłam, to ich czas powinien dobić końca, a nie wiadomo ilu jest rannych. Osoba, która pójdzie na statek, podniesie kotwicę i przygotuje do żeglugi - oczywiście będę to ja lub Amanaratsu, bo ty, Camillo, nie wiesz gdzie on jest. Ty i któreś z nas przyprowadzi resztę. Jeżeli zmierzają już w kierunku statku, to może się ich spotka. Co wy na taki pomysł?

Piraci Silnej Woli
Laboon Town
Po wyjściu z miejsca x
patrican

Cipher Pol Aigis Zero

Licznik postów: 763

patrican, 27-03-2012, 21:50
Tamer w końcu odetchnął z ulgą zmęczony rzucił się na bruk i zaczął zdejmować swoje ciężkie buty, gdy już udało mu się wyłuskać swoje stopy zaczepił je na szlufce swoich spodenek. Następnie poprawił swoją opaskę na czole, gdyż jego piętno, a mianowicie kopytu niebiańskiego smoka był częściowo odkryte. Gdy zrobił te wszystkie czynności powstał z ziemi i idąc boso zaczął cucić swoich towarzyszy. Tym bardziej opornym na cucenie przykładał swoje przepocone buty do nosa, a gdyby i to nie dawało efektu miał zamiar zarzucić ich sobie na ramie i zanieś do statku. Gdyby potrzebował, więcej siły przybierze formę hybrydy. W między czasie pomachał do Hiro z głupkowatym uśmiechem. Krzycząc "Do następnego razu. W tedy tak łatwo Ci nie pójdzie. . Pomagając kąpaną cały czas rozmyślał.

Dobrze, że inni piraci odpuścili i już nie walczą. Widocznie boją się, że Hiro zmieni zdanie i ich jednak powybija. Ja chyba też muszę pomóc moim towarzyszą, ale może najpierw zamoczę moje nogi w fontannie i trochę się zrelaksuje ?? Nie, to by była przesada. Pewnie wszyscy marynarze na scenie i tak są już mocno skonfundowani, więc chyba nie powinienem nadaremnie ich denerwować, więc pozostaje mi tylko cucenie.
1000sunnyGo

Król piratów

Licznik postów: 3,504

1000sunnyGo, 27-03-2012, 23:41
Mam dwie wiadomości:
Spoiler

Dobrą

Spoiler

Od teraz piszecie już w tematach waszych załóg Wink

Złą
Spoiler

W czwartek nie ma podsumowania, bo wyjeżdżam na całodniową wycieczkę szkolną.



Piraci Silnej Woli

Byron zszedł ze sceny i już zaczął myśleć jak tu pożegnać drugą załogę, gdy nagle usłyszał...
-POJMAĆ TYCH PIRAT?“W!
Pomyślał, że marynarce chodzi o tych piratów z innych załóg. Kątem oka dostrzegł, że marynarze kierują się w jego stronę...
- Ej..ej... przecież mieliśmy układ... - zaczął Byron. Jednak żołnierze marynarki się nie zatrzymywali. Rzucił się do ucieczki. I zaczął krzyczeć - Nath! Spadamy stąd.
Tamer widząc co się dzieje zwrócił się do admirała - Ej! Hiro, co to ma znaczyć!
Tamtego już nie było. Nagle rozległ się krzyk marynarzy, którzy zostali odrzuceni do tyłu.
- EJ!!! Co to ma znaczyć?! Dałem m obietnicę, więc muszę ją dotrzymać.
Przed nim pojawił się drugi pomarańczowo-włosy koleś, Vice-Admirał Kuru.
- Ty im to obiecywałeś, a nie ja.
- Nie pozwolę ci ich zaatakować.
- Głupcze, może i jesteś admirałem, ale nadal jesteś głupim bachorem. Jeżeli piraci tacy jak oni opuszczą tą wyspę, to sprawią mnóstwo kłopotów. Trzeba się ich pozbyć, póki są jeszcze niedoświadczeni...!
- Nie przepuszczę was.
- Wygląda na to, że czeka cię tęgie lanie, braciszku...! Ej Barbado! We?? żołnierzy i złapcie wszystkich piratów, to ROZKAZ!!!
- Tak Jest, Vice-Admirale Cool Guy!!! - krzyknęli żołnierze i ruszyli do przodu.
Tymczasem Tamer ocucił Jukko, Alexa, Hanzo i Beri swoim "specjalnym" sposobem.
Wstając zauważyli, że marynarze biegną w ich kierunku.
- Ej! Jesteście w stanie biec?! Spadamy stąd, ale już!! - wziął Jukko i Alexa, którzy według niego wyglądali na najbardziej rannych i zarzucił sobie na ramiona.
Nathaniel i Byron dołączyli do nich i ruszyli biegiem na przód. Nathaniel biegnąc poczuł piekielny ból nogi. Byron wziął na plecy Nathaniela i pomógł go sobie nieść korzystając z mocy swojego owocu...
***
Camillio czekał na taką odpowied??.
- No...skoro tak, to chętnie dołączę do waszej załogi.
- Dobra, ale nie ma na to czasu. Biegnę przygotować statek do odpłynięcia, a wy zobaczcie co się dzieje z naszą załogą. - powiedział kucharz, po czym nie czekajć na odpowied??, ruszył w kierunku portu...
Eva i Camillio pobiegli w stronę placu. Po kilku minutach biegu zauważyli, biegnących w ich stronę załogantów. Za nimi biegła całkiem spora grupa marynarki.
- EVA!!! SPADAMY NA STATEK, ALE JU??!!! - krzyczał do niej Nathaniel.
Eva i camillio musieli zawrócić...
Po chwili dotarli do statku. Wielka "Hala" była otwarta i widać było w głębi tunel oświetlony małymi lampkami na ścianach. Wszyscy zaczęli wbiegać na pokład.
- Cholera, nie zdążymy... - mówiła panikująca Beri... - Marynarka zar...co do...?!!
Ktoś w czerwonym ubraniu wyleciał z jakiejś uliczki i jednym kopniakiem przewrócił kilkunastu marynarzy.
- EAGLE KICK!!!
Tajemniczą osobą był ich cieśla - Luke.
- Ej, Luke!!! Co ty wyprawiasz, pośpiesz się! Zaczął krzyczeć Nathaniel!
- Przepraszam kapitanie, ale to koniec naszej przygody. Fajnie się...ARCADE COUNTER!!!
... z wami pływało, ale niestety muszę się z wami pożegnać. Potraktujcie to jako mój pożegnalny prezent! - tu się uśmiechnął - Do zobaczenia!!!
Statek ruszył w ciemny tunel i po chwili wypłynął na otwarte morze... Grand Line!

Piraci Utgardu
Reylih zobaczył jak admirał spokojnie odchodzi... jednak marynrze, którzy stli z tyłu sceny zaczęli się wyłaniać i biec w ich kierunku...nie wyglądało na to, że chcą im pogratulować. Reylih zaczął się cofać skoczył do Makoto i jakiegoś zaakrwawionego kolesia w białej koszuli i kopnął ich w brzuch. Obaj krzycząc z bólu w końcu zaczęli wstawać. Nagle rozległ się jakiś krzyk. To całkiem spora grupa marynarzy odleciała do tyłu, za sprawą admirała. Chwilę potem pojawił się koło niego Vice-admirał...wyra??nie o czymś gadali...jednak nie był w stanie dosłyszeć rozmowy. Vice-admirał wyciągnął 2 dziwne miecze, a Shirokami zamienił się w formę Delta...zaczęli walczyć...!!!
Marynarze ponownie ruszyli w ich kierunku.
Sunday zaczął cucić innych, doktor i kucharz ocknęli się. Blav dostrzegł, że druga załoga także się zbiera i zaczynają zwiewać. Po chwili dobiegł do nich kapitan, kronikarz i... jakiś nieznany nikomu kolo. Blav przypomniał sobie gościa, który pomógł mu w walce z kapitanem przeciwnej załogi.
- SPADAMY STĄD!!! WYGLĄDA NA TO, ??E RESZTA Z MARYNARKI NIE ZAMIERZA DOTRZYMAĆ OBIETNICY! UCIEKAMY!!!
Wszyscy ruszyli biegiem w kierunku portu w skale. Nie przestawali biec, a marynarka wciąż ich goniła. Na ich szczęście, gdy znale??li się blisko karczmy, wybiegli z niej jacyś piraci i krzycząc rzucili się na żołnierzy. Wreszcie udało im się dobiec do statku...
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź