Crescent Blue - Rozgrywka
Ten temat nie posiada streszczenia.
Aktualnie ten wątek przeglądają: 1 gości
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź
1000sunnyGo

Król piratów

Licznik postów: 3,504

1000sunnyGo, 13-03-2013, 21:09
Leonard
Cieśla jako jedyny nie był na zewnątrz, a spokojnie ćwiczył samemu w sali treningowej. Robiąc 24 pompkę, gdy wyprostował ręce oderwał się od ziemi. Przez ułamek sekundy lewitował w powietrzu co było bardzo fajnym uczuciem, ale po chwili gwałtownie rąbnął w sufit tracąc przytomność...

Kusanagi
Pirat ocknął się leżąc na skarpie do połowy zanurzony w wodzie. Na głowę spadła mu lodowata kropla, która go otrze??wiła. Wspiął się na skarpę i usiadł rozglądając się dookoła. Był u wejścia wielkiej morskiej groty. Spojrzał w lewo ujrzał wystające z wody skały, a za nimi lazurowe morze połyskujące światłem słonecznym i mocno świecące słońce, które na szczęście zasłaniało sklepienie groty rzucając przyjemny cień. Spojrzał w lewo i ujrzał dalszy korytarz zielonej jaskini, z której sklepienia zwisały stalaktyty kapiące wodą. Grota była bardzo dobrze oświetlona, prze odbijające się promienie słoneczne. Dodatkowo wyglądało, że światło dostaje się w głębi przez jakąś szczelinę w górze. Ściany były z szarawej skały, ale zielony nalot sprawiał wrażenie jakby ściany były ze szmaragdów. Jednakże nie widział nigdzie żadnego skalnego załomu więc jeśli chciał udać się w głąb jaskini to musiał tam popłynąć wodną ścieżką. Sprawdził swój stan. O dziwo nie był wcale ranny. Jednakże nie miał ze sobą niczego oprócz tego co było w kieszeni i... miecza także nie miał! Rozejrzał się gorączkowo w jego poszukiwaniu i ujrzał go zaczepionego o jeden stalagmit wystający z wody, po którym łaziły dwa kraby. Złapał broń i przytroczył do ubrania. Był gotowy do wyruszenia w drogę...

Kunichi
- Eee bujasz! Spadł na ziemię meteoryt. Ty gdzieś słyszałeś, że w tych meteorytach jest czysta wódka więc od razu tam pobiegłeś i znalazłeś tego gościa? Chyba masz delirium!
- Nu! ??y co?! ??y jo mum Deri... dli... dulir... kutwa! ??y jo zwidy mum?! W takim razie wara! To byndzie moje miensko! - odparł jakiś gość. Kunichi był pół przytomny i nie bardzo wiedział co się dzieje.
- No wech! Na taką wycherkę nach nie zaphosich?! Z ciebie za kumpel! - odparł jakiś trzeci głos.
- NII! WOOOON!!!
- Myślisz, że dasz radę to wszystko zeżreć?! Przecie w takiej temperaturze ci do jutra zgnije! - odparł czwarty.
- NII! - odparł właściciel "mienska".
- Dobra, dobra kij z tym jak go znalazłeś! Nie bąd?? jak ten zgred Raskoli!
- Właśnie!!! - odkrzyknęły naraz cztery głosy (Kunichi miał dobry słuch więc łatwo oszacował ilość tonów).
- No ok. Dorzucem flache! - odparł gruby piąty głos
- Hły, hły, hły! Stoi! - odparł właściciel.
- EJ! PATSZCZE! ON SZIE RUSZA!!!
- SZYBKO DAWAĆ TU SIEKIERĘ! TRZA GO DOBIĆ, BO NAM MIĘSKO UCIEKNIE!
Ktoś przycisnął go nogą do podłoża i dopiero teraz zrozumiał, że to o nim cały czas była mowa. Zerwał się gwałtownie przewracając gościa (co nie było trudne ze względu na to, że był podpity), przeturlał się po trawie i wstał. Znajdowali się w jakimś lesie tropikalnym, aczkolwiek nie było tu żadnych krzaków, a jedynie grube drzewa z wielkimi liśćmi. Ujrzał pięciu obdartusów z czego jeden leżał, a jeden biegł w stronę drewnianego wiejskiego wozu po siekierę. Sięgnął po swój drąg... no sięgnąłby, gdyby tam był. Rozejrzał się dookoła, lecz nigdzie ani śladu po jego broni, choć dostrzegł pod drzewem za plecami jednego z obdartusów swoją gitarę. Ci natomiast zaczęli go otaczać z zamiarem ubicia...

Faust
Huczący wiatr w końcu go obudził. Wstał i zobaczył, że wszystko dookoła jest białe. Wiatr uderzał w niego z dużą siłą płatkami śniegu. Było cholernie zimno, choć nie aż tak zimno jak na Shibe. Miał lekkie trudności z oddychaniem. Do tego nieco strome podłoże... Nie było wątpliwości, że jest w jakichś górach, lecz nie był w stanie oszacować jak daleko ma do zbocza góry, przez wielką zamieć.
[Obrażenia: Zimno. Co turę zręczność spada ci o 10%. Jak spadnie do zera, umrzesz.]

Makoto
Ocknął się gwałtownie i zdjął z siebie koc. Leżał na jakimś hamaku przyczepionym do dwóch bambusów. Zeskoczył z niego także na podłogę z bambusów. Był chyba na jakimś balkonie. Podszedł do barierki z trzciny. Spojrzał w dół i zobaczył, że jest jakieś 4 metry nad ziemią. Znajdował się jakimś lesie tropikalnym, a dokładniej na wybudowanym domku z bambusów, który łączył się z dwoma innymi drzewami. Musiał przyznać, że konstrukcja była całkiem niezła. Dookoła każdego pnia drzewa była ogromna dwupiętrowa chata w kształcie walca otoczona taką bambusową balustradą, na której właśnie stał. Z domku naprzeciw niego wyszedł dobrze zbudowany staruszek z długą białą brodą i wąsami. Miał krótkie włosy i chodził w bawełnianej zielonej koszulce i beżowych spodniach z materiału do połowy łydek. I sandały z podwyższeniem
- Widzę, że wreszcie się obudziłeś, panie Shiroi - odparł z uśmiechem staruszek....

Leonard
Ocknął się na podłodze. Cały pokój był jakiś krzywy. Ruszył powoli w kierunku drzwi, które były pod kątem... i do tego pół metra ponad podłogą? Klamka była jeszcze wyżej. Dopiero po dwóch minutach zorientował się, że nie stoi na podłodze tylko na suficie. Wyglądało na to, że statek jest do góry nogami. Wyszedł na korytarz, który także był do góry nogami i ujrzał schody, przypominające stopniową drabinkę w dół. Podszedł do krawędzi prostokątnej dziury w podłodze i gdy ujrzał ten widok to zakręciło mu się w głowie. Potknął się i wypadł przez nią.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - krzyczał spadając, a wszystko wokół było białe i łupnął w ziemię. Jednakże wsiąknął w nią i po chwili odbił się do góry. Ziemia... cokolwiek to było nie była to ziemia. Biała piankowata substancja... coś jakby chmura... podniósł się z podłoża i usiadł. Przed sobą ujrzał przeogromne rozległe zielone liściaste drzewo. A kilkanaście metrów na pomiędzy trzema gałęziami wisiał Skrymir do góry dnem. Po chwili dostrzegł, że jest otoczony przez 4 osoby.
Nosili dziwne buty i mieli jakby spódnice z śnieżnobiałych piór z wcięciem w kroczu. Na górne ciało zarzucone białe kamizelki z wyszytymi złotymi literami G.C. , a na głowie białe berety z niebieskimi piórkami. Przystawili mu końce drewnianych włóczni z żelaznym grotem i piórami przytroczonymi do nich. Podszedł do nich jeszcze jeden. Jego strój nieco go wyróżniał. Pod białą spódniczką miał długie białe spodnie. Jego kamizelka miała krótkie rękawy i była pozłacana z wzorkami. Obok liter miał przypięty złoty order w kształcie miecza na tle trzech piór w obwódce tarczy, a jego beret miał mały daszek i zamiast jednego piórka miał sterczący pióropusz.
- Za naruszanie świętego drzewa Symeon zostajesz skazany na zamknięcie w koloseum na 5 lata. Dodatkowo za uszkodzenie go i znieważenie dodatkowe 10 lat. Oraz za nielegalne wtargnięcie do królestwa Cloud Collosus dostajesz dodatkowe 3 lata. Wszelkie próby dezaprobaty lub nieposłuszeństwa względem nas, albo nawet próby walki z nami, zostaną ukarane dodatkowymi wyrokami. Proszę więc udać się z nami bez zbędnych problemów. Dziękuję - odparł tajemniczy gwardzista.
Drakham

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,214

Drakham, 13-03-2013, 21:52
Zimno.
Zamarzam.
Nikogo nie widać.
Jestem na mro??nym pustkowiu.
Które na dodatek jest zadupiem nie wiadomo gdzie.
- [size=150]SCHEISSEEEEEE EEE[size=59]EEE..! - echo odbiło się od zboczy masywu.
No, po takim zdrowym krzyku od razu człowiekowi lepiej i cieplej. A teraz trzeba szybko sprawdzić, czy mam jakieś ciepłe ciuchy w sobie - może coś zostało się po wizycie na Shibe. Jesli nie, załozy zapasowe ciuchy jedne na drugie, żeby możliwie jak najbardziej zabezpieczyć się przed dotkliwym mrozem.
- Przysięgam, jak tylko spotkam tego skretyniałego kapitana od siedmiu bolesci, który nawet nie potrafi kierowac statkiem by nie wpakowac się w jakiś nienormalny wir wodny, to osobiście mu nogi z... - Faust zaczął klnąć jak stary szewc, idąc w miarę żwawym, równym krokiem w kierunku skarpy. Musi sie jak najwięcej ruszać, by utrzymać temperaturę ciała.
Viva watashi!
Azahit

Piracki oficer

Licznik postów: 603

Azahit, 13-03-2013, 22:12
Ostatnie co pamiętał Kunichi było... no właśnie za żadne skarby nie mógł sobie przypomnieć co się stało. Spojrzał na piątkę obdartusów, potem na swoja gitarę, potem rozejrzał się w poszukiwaniu nadziei, w postaci swego drąga lub wielkiego patyka, który by go zastąpił w tej walce.
Najwyra??niej niczego nie znalazł, a ucieczka bez gitary nie wchodziła w grę. Zaczął się zastanawiać czy przypadkiem nie spróbować użyć muzycznego ataku, a może ich.... I w tym momencie ryk Guitza nie pozwolił mu dokończyć myśli:
NAAAAAAAAAPPPPIIIIEEEERRRRDDDDDDAAAAAAAALLLLLLLAAAAAAJJJJ!!!!!!!!!!
I w tym momencie mimowolnie zaciśnięta dłoń Kunichiego wystartowała w stronę nosa jednego z pijaków, po czym prawa noga zamierzała wykonać szybki kopniak w piszczel następnego kolesia.
-JA WAM K*RWA DAM NAZYWAĆ MNIE "MIENSKIEM" POSRA?ƒCE J#BANE!!! - krzyknął Guitz ustami Kunichiego, w momencie kiedy wywijał młynki w powietrzu swymi pięściami. Gdyby udało mu się pokonać trójkę koło niego rzucił się na kolejnego, który pobiegł po siekierę.
- A TY GDZIE K#URWO UCIEKASZ!!! - miał zamiar wywalić go na ziemie i tłuc co sił po twarzy.


LAS TROPIKALNY
salces01

Imperator

Licznik postów: 2,170

salces01, 13-03-2013, 23:31
Gdzie ja do cholery jestem? Jak ja się tu w ogóle znalazłem? - Te i wiele innych pytań pojawiały się w głowie Kusanagiego. - I po co robiłem te bento, jak go teraz nie mam.
Kucharz był nieco zły, ale nie chciał stać w miejscu. Ochlapał sobie twarz wodą.
Chciał iść w głąb, ale nie miał pewności jak głęboka jest ścieżka. Postanowił jednak trochę zaryzykować.
Wiedział, że woda go osłabi, ale jeżeli będzie po kolana, ewentualnie po pas, to będzie się w stanie ruszać.
Wyjął miecz i zaczął powoli iść wgłąb korytarza. Co chwila za pomocą miecza sprawdzał jak głęboka jest woda. Szedł do przodu, gdy czuł, że jeszcze da radę się ruszać.
Gdy poczuje, że opada z sił, natychmiast próbuje zbliżyć się do ściany, wbić w nią miecz i lekko się na nim podciągnąć, żeby chociaż na chwilę wyjść z wody.
Szedł, kierując się ciągle w stronę ??ródła światła.
Pucipi

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,038

Pucipi, 14-03-2013, 00:43
E? Spike patrzył na staruszka pytającym wzrokiem, opierając się o barierke. W jego głowie była jedna wielka zagadka i pojawienie się staruszka nie rozwiązało żadnej z nich, jeszcze. Teraz zadam ci kilka pytań których się pewnie spodziewasz i zadał by ci je każdy. Troche ich będzie. Popatrzył w niebo drapiąc się po głowie, zastanawiając się od czego zacząć. A więc tak: gdzie jestem? Kim jesteś? Skąd znasz moje imię? Ile czasu spałem? Czemu mi pomogłeś? Gdzie jest reszta mojej załogi? Kronikarz westchną siadając na hamaku i rozejrzał się w poszukiwaniu swojej kosy i dziennika pokładowego.
Wiem że znasz moje imię, ale i tak się przedstawie. Jestem Makoto Shiroi, ,,Biały ??niwiarz", kronikarz piratów Utagaru. Dziękuje za pomoc, z tego co pamiętam zostaliśmy wyrzuceni w powietrze, co oznacza że musiałeś mnie znaleść i zabrać tutaj skoro nie leże na plaży lub rozbity na skałach. Ah, Przepraszam za te fale pytań i długi monolog. Z powrotem połorzył się na hamaku zakładając ręce za głowe.
Spike był trochę rozproszony, lecz jak zwykle nie dawał tego po sobie poznać lub raczej sam nie chciał się do tego przyznać
1000sunnyGo

Król piratów

Licznik postów: 3,504

1000sunnyGo, 14-03-2013, 02:29
Faust
- [size=150]SCHEISSEEEEEE EEE[size=59]EEE..! - echo odbiło się od zboczy masywu.
Wyciągnął jakieś zapasowe ubranie i założył je na siebie. Po chwili usłyszał jakieś tąpnięcie i odgłos pękania. Po chwili pojawił się cichy szmer, który przeradzał się w głośny rumor.
Jego krzyk wywołał lawinę. Pirat zaczął co sił w nogach zbiegać w dół, a po chwili zabrakło mu tchu. Upadł i zaczął turlać się po śniegu aż wpadł do jakiejś dziury. Ślizgał się po lodzie niczym wielkiej ślizgawce aż w końcu boleśnie wylądował na tyłku. Znalazł się w jakiejś lodowej grocie. Było tu zimno, ale nie wiał tu przenikliwy lodowaty wicher i miał wrażenie jakby było tu dwa razy cieplej. Było dosyć jasno, a ze ścian pulsowało błękitne światło. (zwykle odbite światło). Szedł przed siebie powoli i doszedł do rozwidlenia trzech dróg. Lewa grota była szersza od pozostałych i ciągnęła się daleko w głąb, że aż światło tam nie docierało. Środkowa była bardzo wąska i widać już stąd, że była kręta, lecz nie był w stanie oszacować jej długości. Ta po prawej była względem szerokości pomiędzy pozostałymi dwoma, ale była nieco niska jak dla lekarza, jednakże miał wrażenie, że pięła się w górę...
[Obrażenia: Zręczność spada teraz o 5%]

Kunichi
Guitz rzucił się do ataku. Wsiury nie spodziewały się takiego wybuchu, który wyra??nie ich zatrwożył. Piącha w nos powaliła tego co dopiero wstał.
- OSZ THYYY! - gość z czerwonym nosem i dużą szczeliną między przednimi zębami rzucił się na niego całym ciałem lecz jeden kopniak Guitza w brzuch sprawił, że już nie podniósł się dławiąc wymiocinami. Trzeciego złapał za frak gdy ten próbował go niemrawo kopnąć i rzucił nim w czwartego podbiegł w stronę czwartego, ale tamten miał już nad głową siekierę i wykonał potężny, ale wolny zamach. Dodatkowo pijany gość był tak bezwładny, że siekiera wbiła się w ziemię, a on próbował ją wyciągać. Guitz zasadził mu silnego Uppercuta i powalił pijaka na łopatki. Rozejrzał w poszukiwaniu drąga, ale jedyne co znalazł to kary koń przywiązany do krzaków obok. Dyszel po wyjęciu z wozu nadawał się na prowizoryczny drąg, ale przydałoby się go nieco skrócić. Jednakże bez dyszla koń nie mógł ciągnąć woza, który był praktycznie pusty za wyjątkiem jakiegoś bezużytecznego żelastwa...

Kusanagi
Woda wydawała się bez dna. Muzyk jednak zaryzykował i wszedł do wody. Gra światła i cienia, ciemne skalne podłoże oraz mętna woda tworzyły tylko złudzenie. Woda była do kostek. Jednakże patrząc na porośnięty sufit, prawdopodobnie był teraz odpływ. natomiast podczas przypływu prawdopodobnie jest zalana aż do sklepienia. Nie czekając dłużej ruszył przed siebie. Panowała totalna cisza. Słyszał tylko chlupot wody, który sam wydawał i ciche kapanie wody ze stalaktytów. W niektórych odcinkach jaskinia była ciemna w innych jasna. Po prostu w suficie zdarzały się małe szczeliny, przez które sączyło się światło zachłannie pobierane przez mrok. Grota cały czas się zwężała i zniżała lecz potem znalazł się w wielkiej jakby hali wykutej całkowicie przez naturę. Na samym szczycie była spora dziura, przez którą promień światłą oświetlał tył jaskini i padał prosto na mały wystający z wody głaz. Lecz coś z niego wystawało i błysnęło mu w oczy gdy się zbliżał. Byłą to wbita w skałę katana...

Makoto
- Teraz zadam ci kilka pytań których się pewnie spodziewasz i zadał by ci je każdy. Troche ich będzie.
- Nu nu nu nu! - pomachał mu palcem wskazującym przecząco - Najpierw prosiłbym o twój autograf - podał kronikarzowi jego list gończy i wręczył wieczne pióro.
- Jak już to zrobisz to pogadamy.
(Po to masz nowy system, żeby nie walić wszystkich pytań na chama tylko nawiązać normalną kulturalną rozmowę.)

Sayako
Wstrząs ją obudził. Gwałtownie ocknęła się i rozejrzała się w przestrachu. Ujrzała wysokie drzewa tropikalne z grubymi liśćmi zasłaniającymi światło i zwisającymi z nich lianami. Było też wokół niej sporo haszczy. Panowała cisza i słychać było tylko skrzeczenie jakichś ptaków i brzęczenie owadów. Nagle znowu rozległo się trzęsienie ziemi. Wszystkie ptaki zerwały się z głośnym skrzekiem. Jej wszystkie zmysły mówiły tylko jedno... NIEBEZPIECZE?ƒSTWO!!!
(I o co było tyle krzyku?)
salces01

Imperator

Licznik postów: 2,170

salces01, 14-03-2013, 12:11
Kusanagi podszedł do skały z mieczem i bardzo dokładnie się wszystkiemu przyjrzał. - Skąd to się tu wzięło? - Powiedział sam do siebie i zaczął szukać. Myślał, że może znajdzie jakiś napis na skale lub coś ze wskazówką.
W końcu spojrzał na swój miecz i na miecz wbity w skałę.
- To nie jest zwykła broń. Czuję to. - Powiedział sam do siebie i podszedł bliżej do skały.
To mi wygląda na jakieś wyzwanie. To światło, jaskinia. Wszystko wskazuje na to, że muszę spróbować to wyciągnąć. - Nie widział do końca co robić - Tylko kto to tutaj zostawił? A co będzie jak to jakaś pułapka? - Przez głowę przechodziły mu najgorsze myśli. Jeszcze raz porównał swoją tera??niejszą broń z mieczem w skale. - A co mi tam! - Powiedział sam do siebie.

Kucharz podszedł do skały, zaparł się stopami o grunt, chwycił miecz jedną ręką i z całej siły pociągnął do góry. Gdyby nie udało mu się wyciągnąć miecza za pierwszym razem, łapie go wtedy oburącz i próbuje do skutku. - No kurde. Wyjmij się! - Krzyczy próbując wyciągnąć broń.
Gdyby nic nie skutkowało, Kusanagi nie odpuszcza, szuka jakichś wskazówek lub czegokolwiek, co pomogłoby mu wyjąć miecz.
Azahit

Piracki oficer

Licznik postów: 603

Azahit, 14-03-2013, 15:13
Kunichi uspokoił się gdy rozwiązał problem pijaków. Zabrał swoją gitarę i rozejrzał się za drągiem(bąd?? czymś zastępczym). Zabrał siekierę, by mieć choć coś do obrony. Gdy już wszystko sprawdzi podchodzi do konia i zaprzęgłszy go do wozu, zastanawia w którą stronę ma jechać. Postanowił przepytać jednego z obdartusów ( jeśli jakiś został). Siedząc na wozie mówi:

-Bąd?? taki miły i powiedz mi co to za miejsce - powiedział uśmiechając się zachęcająco, kręcąc siekierą w rękach.

LAS TROPIKALNY
Gentleman

Legendarny piracki oficer

Licznik postów: 879

Gentleman, 14-03-2013, 16:17
Leo zaczął wyliczać na palcach na ile lat łącznie został skazany.Otworzył usta i ze zdziwieniem przyglądał się gwardziście.Po chwili się ogarnął i wstał odsuwając od siebie drzewce pozostałych żołnierzy.Stara się mówić wszystko jak najbardziej kulturalnie żeby gwardzista uwierzył w jego chęć odpokutowania.Larry był jednak innego zdania i cały czas przeskadzał chłopakowi.
No oczywiście przecież złamanie prawa to złamanie prawa rozumiem o co chodzi.Jednak jest pewna rzecz o którą chciałbym zapytać czy mógłby może zabrać kilka rzeczy osobistych ze statku.No bo jeśli mam spędzić 18 lat-wycedził przez zęby-to chciałbym mieć jakieś swoje rzeczy żeby się przebrać i w ogóle.
Co sie go pytasz pedał jakiś w sukience czy czymś chodzi ,a ty się go pytasz we?? skop im dupsko.-krzyknął Larry patrząc się na dowódce oddziału.
Co się tak patrzysz idioto?-odrzekła jaszczurka i zakryła głowke łapkami.
We?? Leo zabierz go stąd bo ma tak krzywy ryj ,że to po prostu kara oglądać go.
Nie utrudniaj.-odrzekł cicho do gada tak by gwardziści nie zauważyli.
No więc to tylko bielizna i pamiątka po dziadku.To jedyna rzecz jaka mi po nim została.-odrzekł spokojnie i z uśmiechem.
Przy Skrymirze
Drakham

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,214

Drakham, 14-03-2013, 19:49
- Szeroko i w dół, kręto na wprost, pod górkę i nisko. Decyzje, decyzje - medyk zamyślil się nad tym którą droge wybrać.
- Niby najlogiczniej iść w dół, w kierunku podnóża góry, gdzie niby jest cieplej. Ale z drugiej strony jakbym polazł w górę, tobym mógł ze szczytu się zorientować gdzie jestem...
Kolejna fala dotkliwego zimna przypomniala mu, że nie może siedzieć i myśleć zbyt długo - dobra, kij z tym którędy, byleby być w ruchu, bo inaczej zamarzne na kość.
Z taką myślą ruszył środkową, krętą odnogą.
Viva watashi!
1000sunnyGo

Król piratów

Licznik postów: 3,504

1000sunnyGo, 14-03-2013, 23:16
Leonard
- Te przedmioty nie będą ci potrzebne. Koloseum o wszystko zadba - tym zdaniem uciął przełożony dalszą rozmowę i skinął na żołnierzy. Ruszyli ścieżką posypaną piachem(?), a wokół były białe równiny. Po jakimś czasie ujrzał w oddali mur, a za nim dachy miasta. W środku był jeszcze większy mur. Tak wielki jak w Dreadlock. Szli szybko, ale zapowiadał się przed nimi jeszcze długa. (Jeśli chcesz prowadzić dialog, to zapraszam na PW. Jeśli nie masz żadnych pytań, to poinformuj mnie a dopiszę dalszą część do tego podsumowania. Chyba, że chcesz wykonać jakąś inną akcję typu ucieczka, to pisz o tym tutaj)

Kusanagi
Złapał za rękojeść katany i pociągnął z całych sił. Ani drgnęła. Mimo to kucharz nie poddawał się. Ciągnął z całych sił przyjmując różne pozycje i d??wignie. Napinał mięśnie jak tylko mógł. W końcu rozległ się odgłos pęknięcia i głaz poluzował ścisk. Ostrze było całkiem długie i nieco zagięte przy końcu. Nie wiadomo jak długo było wbite w ten głaz, ale stan ostrza był nienaganny. Coś zaczęło ciurkać i towarzyszył temu gwizd. Spojrzał w górę i zobaczył, że z nieba płynie złoty strumień błyszczący w słońcu. Podłożył rękę by nabrać nieco tego tajemniczego płynu. Był bardzo ciepły. Powąchał i zrozumiał co to jest.
Krzyknął z odrazą trzęsąc ręką i pobiegł do wody by umyć rękę.
- HM?! Co do?! JEST TAM KTO?! - zapytał jakiś głos z góry - KIM JESTEŚ I CO ROBISZ W MOJEJ STUDZIENCE?!!

Faust
Przeciskał się szczelinami przez dobre 10 minut. To nie tak, że droga była aż tak długa, ale przeciskanie się przez ten ciasny labirynt było całkiem ciężkie.
W końcu doszedł do końca i znalazł się w przestronnym lodowym pokoju. Był totalnie pusty. Jednakże dostrzegł, że część podłogi jest jakaś brązowa. Zbliżył się i pod lodem ujrzał 4 deski złożone w tablicę, na której była taka wiadomość:
"Witaj poszukiwaczu skarbów. Niestety muszę ci oznajmić, że się spó??niłeś, bo skarb został już przeze mnie zabrany. Jednakże w nagrodę za twoją odwagę i wytrwałość powiem ci, że ściana po prawej stronie jest ukrytym przejściem, które stworzyłem by wyjść ze skarbem.
Podpisano: Król wyspy"
Pirat rzeczywiście podszedł do lodowej ściany, aczkolwiek jego zdaniem niczym się nie różniła. Pchnął ją, ale ta ani drgnęła. Wziął lancet i uderzył nim niczym taran. Lód pękł ukazując dziurę. Uderzył jeszcze kilka razy i znalazł się w śnieżnym tunelu. Wygląda na to, że ktoś po prostu położył lodową płytę, a ta po jakimś czasie sama się zasklepiła perfekcyjnie kamuflując się z otoczeniem. Ruszył do góry i wygrzebał się ze śniegu. Był na zewnątrz. Obok niego była jakaś wielka biała śnieżna kula. Miała ze 4 metry średnicy minimum... było to dosyć dziwne, szczególnie, że tak równa śnieżna kula będąca w szczerym polu nie mogła powstać samoistnie...

Kunichi
Niestety obił swoich przeciwników do tego stopnia, że już nikt nie był w stanie czegokolwiek powiedzieć. Ścieżka miała dwa kierunki. Albo mógł jechać w tą stronę co ustawiony był wóz i dokąd prawdopodobnie jechali pijacy, lub zawrócić i pojechać do miejsca, z którego przybyli...

Reylih
Ocknął się i światło uderzyło go po oczach. Wszystko wokół było śnieżnobiałe.
- Czy... czy ja umarłem? - spytał się Reylih. Próbował chwycić ziemię, ale ta była jakaś dziwna. Jakby biały puch z brązowymi grudkami. Leżał tak patrząc się w białe niebo.
Mimo, że był piratem to widok raził nawet jego serce.
- Przepraszam pana, ale czemu leży pan na mojej uprawie słonecznej kapusty? - spytał się go cichy skrzekliwy głos, który wyrwał go z zadumy.
Stał nad nim zgarbiony szczerbaty staruszek w purpurowej szacie z pomarańczowymi frędzlami u spodu. Na nogach miał zwykłe sandały.
Reylih podniósł się i zobaczył, że ziemia przypomina nieco brązowawą jakby chmurę(?)... a przed nim rosły rzędy grządek jakby żółtych pomidorów.
- Piękny mamy dzień prawda? Lubi pan pływać pod wodą? - zapytał się dziadek szczerząc pozostałe 2 zęby w uśmiechu...
Pucipi

Pierwszy oficer

Licznik postów: 1,038

Pucipi, 14-03-2013, 23:39
Spike popatrzył się na dziadka ze zwieszonymi rękoma. E? Miał wrażenie że właśnie wielki znak zapytania wisi mu nad głową. Wziął do ręki swój list gończy i zmierzył go wzrokiem. Może mam większą nagrodę? Od 2 wysp nie widziałem ani jednego swojego listu. Pomyślał oglądając papier. Zabrał pióro od staruszka i podpisałm się w lekkim skosię na swoim wydrukowanym imieniu. Dobra, a teraz czas na pytania. A i mam dodatkowe. Po co ci mój autograf? Jestem aż tak sławny? Po tym zdaniu znów przechylił głowę w lekkiej irytacji i zakłopotaniu.
salces01

Imperator

Licznik postów: 2,170

salces01, 14-03-2013, 23:53
Studzience? Jakiej kurwa studzience? Kto normalny sika do studni... - Wykrzyczał Kusanagi nieco zdenerwowany. Nie było to pytanie... bardziej rozładowanie złości.

Gdyby nie to, że nie wiem gdzie jestem, to już bym cię ubił... Sam nie wiem skąd się tu wziąłem. Mój statek się gdzieś robił i puff... Przy okazji wyjąłem ten miecz ze skały. Chyba ci to nie przeszkadza? - Kusanagi powiedział to wszystko nie czekając na odpowied??. W końcu dodał
Dobra. Mogę iść na układ. Nie zabiję cię jak powiesz mi co to za miejsce i co to za miecz?
1000sunnyGo

Król piratów

Licznik postów: 3,504

1000sunnyGo, 15-03-2013, 00:09
- Ho ho ho! Wyszczekany jesteś jak na kogoś na twojej pozycji - odparł koleś i siknął w jego stronę. Dosyć celnie, bo trafił go w tułów - Nie wiem jak ty, ale ja nie piję wody morskiej. Tak czy siak muszę destylować tą wodę. Nie wiem czy wiesz, ale żeby stąd wyjść musiałbyś podskoczyć na co najmniej 6 metrów, więc chyba powinieneś sobie uzmysłowić, że to ja stawiam tu warunki.
Azahit

Piracki oficer

Licznik postów: 603

Azahit, 15-03-2013, 00:13
Zawiedziony wsiadł na wóz i ponaglił konia by ruszył przed siebie.
Założył kaptur na głowę i rozglądając się podczas prowadzenia wozu, rozmyślał nad tym w jakiej sytuacji się znajduję. Stracił rzeczy, jedyne co miał przy sobie to jego ukochana gitara i siekiera do obrony. Był sam, bez wiedzy o swoim położeniu. Był w kiepskiej sytuacji.
- Gdzie ja jestem, gdzie jest reszta? - zadawał sobie te pytania pytania bez końca.
Jadąc nucił sobie jakieś wesołe ludowe przyśpiewki.

LAS TROPIKALNY
Subskrybuj ten wątek Odpowiedź