Kunichi
Cała piętka wytrzeszczyła gały...
- Gościu... albo jesteś genialnym aktorem, albo totalnym kretynem. Jak można nie słyszeć o Crescent Blue?! Przecież chyba nie przydryfowałeś tu z drugiego końca Grand Line?! Każdy w kto mieszka na sąsiednich wyspach dobrze wie o tej wyspie i naszej sytuacji...
Ale dobrze, powiem ci... Władcą tej wyspy włada nasz wspaniały król Cyrrus. Jest to człowiek bardzo inteligentny. Pewnego dnia gdy był księciem zauważył pewną zasadę świata.
"Tylko ludzie silni lub ludzie majętni posiadają prawdziwą wartość." Dlatego gdy został królem postanowił oddzielić ludzi wyższych od niższych. Podzielił królestwo na kasty. W każdej wyższej jest większy luksus i większa swoboda. I tylko będąc najwyżej możesz opuścić tą wyspę. Dlatego ludzie codziennie walczą o przetrwanie i starają się albo sprytem zdobywać bogactwo, albo siłą przebijać się do wyższych warstw. Domyślasz się już jaki test cię czeka?
Reylih
- O jejku, jaki miły z ciebie człowiek. Dziękuje ci za pomoc. Bo widzisz, znajdujemy się teraz na wyspie gdzie się urodziłem. Tylko za nic nie mogę sobie przypomnieć jak się nazywa... - dziadek się zaciął wyra??nie nad czymś myśląc, a w ich stronę biegł jakiś chłopak z krótkimi rudymi włosami w pomarańczowej koszuli i beżowych spodniach z materiału.
- ZOSTAW MOJEGO DZIADKA!!! - skoczył w kierunku pirata i zasadził kopniaka Reylih uniknął go spokojnie, ale przeciwnik zamachnął się pięściami. Pirat bez problemu unikał odskoczył w bok i... nie mógł złapać tchu. Przeciwnik wykorzystał do i przyszpilił go do ziemi.
- Mam cię złodzieju! Chciałeś ukraść nasze niebiańskie pomidory i pobić mojego dziadka? Nie wybaczę ci!
- Spokojnie Milo, ten pan był bardzo miły i pomagał mi łowić ryby - odparł dziadek.
- Co?! Naprawdę?! - popatrzył niechętnie na Reyliha i wstał z niego - Przepraszam, że pochopnie cię oceniłem, ale... co ci jest, aż tak cię przecież nie uderzyłem.
Reylih był wykończony jakby przebiegł kilometr i miał problem złapaniem powietrza. Posiedzieli tak z 5 minut czekając aż mu się polepszy i rzeczywiście trochę się przyzwyczaił. Jako doświadczony nawigator wiedział, że coś jest tu nie w porządku... to ciśnienie i to rzadkie powietrze... zupełnie jakby był kilkaset jak nie tysięcy metrów nad ziemią...
- Jesteś z niebieskiego morza prawda? Przyszedłeś tu by walczyć w koloseum? - pytał się Milo - Z resztą nie ważne, chod??my do domu dziadka. Zjemy coś i wszystko nam opowiesz.
Ruszyli przez pole słonecznych pomidorów, przeszli przez płotek i ruszyli dalej ścieżką usypaną jakby piaskiem. Wszystko było białe. Nie było tu żadnych drzew ani roślin. Po chwili zaczęły się pojawiać drewniane chatki. Weszli do jednej z nich, była niezbyt duża, ale całkiem przytulna. Milo pokazał mu by usiadł przy stole. Wyjął trzy talerze i jakieś wcześniej zrobione potrawy z lodówki. Postawił na stole i dosiadł się do nich. (Masz wolną rękę jak chcesz opisywać jedzenie

, taki bonus)
- No, to śmiało opowiadaj panie...
- Reylih
- No Reylih, (mogę ci tak mówić prawda?) opowiadaj skąd jesteś i co cię tu do nas sprowadza na wyspę Cloud Collosus...
Kusanagi
- Po prostu nie chciałem żebyś go używał i nadal nie chcę. Ale zdaję sobie sprawę, że na pewno i tak go we??miesz. Jednakże nie nadajesz się by go dzierżyć. W skałę był wbity, bo ja go tam wbiłem. Po moim przyjacielu nie zostało nawet ciało, więc żeby go upamiętnić wbiłem ten miecz w tą skałę, ot cała historia.
- I tak z chęcią go wezmę, ale chciałbym też wiedzieć jak najwięcej na temat tej broni.
- Co tu mówić. Nie znam się na katanach. Jedyne co o nim wiem, to że jest to jeden z 21 mieczy wyższej klasy zwany "Nidai Kitetsu". No i, że jest przeklęty...